Arsis, 26 june 2021
Absolutny bez-czas… — kwintesencja stagnacji… —
Nic…
Choć wciąż się coś wydarza,
dokonuje się niewidzialnie
— poprzez podział szaro-błękitnych pikseli…
… milczące przedmioty… —
Kurz…
… nieustanne próby
przełamania nocy
— grzęzną w zarodku…
Scalają się ze sobą, aby ulec natychmiastowej anihilacji — w rozbłysku czarnego światła…
Jednostajny ton…
… piskliwy szum
eksplodującej
wieczności —
zalewa czaszkę
— monotonią zdarzeń…
… wewnątrz —
zmarznięta
na kość
— wypalona bryła…
Coś w rodzaju dawnej egzystencji —
irracjonalne i groteskowe
— wrosło korzeniami w ziemię na krawędzi świtu…
*
Obłoki przytłaczają swoim ciężarem…
Ranią betonowymi,
przyciętymi równo krawędziami…
Odbija się o dalekie wzgórza —
zanikający pogłos
— pradawnej burzy…
W rozdartym — jak papier powietrzu
— mdława, elektryczna woń Stworzenia…
Parujące, sine
niebo —
okrywa sobą
— milczenie rzeczy…
… będącą raczej odpadem… — nieudaną formą ewolucji…
*
Przemykają jakieś obrazy, niewyraźne widma… — rozpływają się w podmuchach wiatru…
Powstają w całkowitej ciszy nowe,
całkiem nierealne…
… będące zdeformowaną kopią samych siebie…
Doskwiera im samotność…
… niemożność ujrzenia
swojego odbicia,
choć tworzą się
— z coraz większą siłą…
… i uderzają skrzydłami w powłoki skał…
Giną…
Znowu są…
… coraz
bardziej
udziwnione…
… nonsensowne…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-26)
***
https://www.youtube.com/watch?v=epWov8erWYI
https://www.youtube.com/watch?v=-8F42vlo2yM
https://www.youtube.com/watch?v=pqlJ7qOtUG0
Arsis, 25 june 2021
Nacierające zewsząd ściany… — przytłaczają obojętnością i milczeniem… — miażdżą…
Wdycham zapach kurzu,
odpadającej farby…
Zwisających
fragmentów
— zdartych tapet…
… to nicość wypełza z każdej szczeliny, każdego pęknięcia…
Płótna pajęczyn okrywają moje puste, niewidzące oczy —
opadającą powoli maską…
Nasłuchuję swojego umysłu…
… meandrów mózgowych korytarzy…
W łkającym przeciągu, trzaskają gdzieś daleko drzwi z pogłosem echa…
Kto ma przyjść?
… nie przyjdzie nikt…
Otwierają się
i zamykają —
spękane
gorączką
— blade usta…
Do kogo należą tym razem?
… sączy się z nich ciemna, lepka krew…
Gorączkowy, piskliwy szum — rozsadza uszy i czaszkę…
Niewyraźne widma
— ulegają ciągłej metamorfozie…
… kłębią się… — ewoluują na czyjeś niejasne podobieństwo… — giną…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-25)
***
https://www.youtube.com/watch?v=GC0oYG98Cn8
Arsis, 23 june 2021
Mów do mnie… Jesteś daleko, wiem…
Pamiętasz?
Poszliśmy
wtedy
— na Syberię…
… w głębokie odmęty ciszy…
Kiedy podążałem za tobą w ślad, jakże błękitniało w prześwitach niebo… — ja — na wieczne
osiedlenie,
ty — na cztery lata…
Uderzani w twarze
witkami gałęzi…
… przedzieraliśmy się…
Teraz milczysz…
Przybliżasz się,
to znów oddalasz…
… okrywana zasłonami czasu…
Co mówisz?
Nie słyszę…
Zagłusza ciebie
piskliwy szum
— straszliwej gorączki…
Poruszasz wolno bladymi ustami…
… w aureoli mżących pikseli samotności…
Gdzieś tam
— nasz dom…
… porosłe łodygami chwastów, unicestwione szczęście…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-22)
***
Inspirowane powieścią pt. „Wzgórze Błękitnego Snu”, Igora Neverlego.
***
https://www.youtube.com/watch?v=RVAohpbKvBs
Arsis, 20 june 2021
Twoje ciało, Elijosie, jarzy się rozpalonymi cząsteczkami eteru,
które unicestwiają czas…
Domiażdża mnie milczenie pustej, schodowej klatki…
Zamknięte drzwi… Dębowe, wytarte przez dziesięciolecia
poręcze
i stopnie…
… jesteś… nie ma cię…
Stwarzasz się
w dwoistości
— słonecznej smugi…
Przesuwają się mżące piksele kurzu…
Nikną
w cieniu…
Słyszę
echo
— kroków…
... Marmieładow…
Raskolnikow…
… Dymitr Prokoficz Razumichin?
Kto idzie tak ciężko, stawia śmiertelne kroki? Słyszę twój szept, Elijosie… — niezrozumiałe
słowa…
… twój dotyk —
objął mnie
— lodowatym chłodem…
Dlaczego nie wyrażasz się jaśniej?
Dlaczego jest w tym tyle zagadek?
Wyłaniają się z otchłani czasu jakieś pogłosy, nawoływania… — Śmiechy, płacze, krzyki…
… ocieram się o wszystko i o nic…
Przede mną — z martwych kamieni — ściana… Przemykają chyłkiem widma — umarłych…
Stwarzają się
i pierzchają,
jak obłoki
— w głębokim niebie…
Elijosie,
jesteś
tam
— jeszcze?
Doznaję
dziwnego
— wrażenia…
Wydaje mi się, że ktoś mnie wspomina…
Żyłem
kiedyś…
… umarłem…
Opuszczam
powoli
— ciężkie powieki…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-19)
***
https://www.youtube.com/watch?v=m5zvJqP4qd0
Arsis, 19 june 2021
Oślepia mnie dzisiaj bardzo pomarańczowe, zachodzące słońce… Pot ścieka mi z czoła…
Otaczają dziwne projekcje…
Jakieś obrazy
dawno minionych epok…
Jestem tu, albo gdzie indziej… Pomiędzy sennym widzeniem a otchłanią przeszłości…
Napastują widma,
chowające się
w smugach cieni…
W wywołujących
efekt stroboskopu
— ostrych prześwitach…
… dwa małe okna na piątym piętrze starej kamienicy…
Spójrz,
Elijosie…
Widzisz?
Tam zatrzymał się czas,
który dręczy
— moje zmysły
… małe mieszkanko z czasów Carskiej Rosji…
Jakiś wewnętrzny ruch…
Czyj?
Czy to ty, Sonio Siemionowno?
Czy twój pijany na umór ojciec,
Marmieładow?
Dlaczego płaczesz?
… jakaś postać —
przytknęła
smutną twarz
— do zaplamionej szyby…
Dokąd mnie prowadzisz, Elijosie?… Czuję lodowatą dłoń na ramieniu…
Wąskie,
kręte,
drewniane schody…
— wiją się w nieskończoność…
… mżące drobinki kurzu przesuwają się przed moimi oczami…
… ogłuszająca cisza…
W uszach
— piskliwy szum…
Dokąd mnie
prowadzisz?
Twój dom…
… zapętlony czas…
Drzwi zamknięte na kłódkę…
… nasłuchuję… — milczenie ściska pulsujące skronie…
Rozpływasz się…
Przez otwarty
lufcik —
wpada promień
— drżącego światła…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-18)
***
https://www.youtube.com/watch?v=QfFnXUbmA7U
Arsis, 13 june 2021
Gdzieś w ścianach słychać szepty, nieustanne monologi jednakowych twarzy…
Przykładam ucho do chłodnego tynku…
Wiatr za oknem
kołysze drzewami…
Widzę ciebie…
… nie chowaj się…
Umykasz mojemu zapatrzeniu…
Nasłuchuję…
Nic…
… straszliwy szum
gorączki
— miażdży obolałe skronie…
Wołam ciebie zdławionym głosem, gdyż czekanie staje się nie do zniesienia…
Kroki
pod
oknami…
… to ty?
Nie…
Przeszło…
… ucichło…
Rozsypało się w rozgwarze nocy,
w westchnieniach mroku…
Żółtawe światło wiszącej lampy — razi moje suche oczy…
Zaciskam
żarna
powiek…
… rozwieram…
Drewniana szafa ze słojami czasu,
regał z książkami,
lustro stojącego trema…
Wszystko milczy, okryte warstwami minionych epok, jakby złuszczającym się naskórkiem…
Uśmiechnięte,
znajome twarze…
… znikające widma…
Obsypana kurzem sterta archiwalnych czasopism… Zdjęcia z lat 50. XX w., w kolorze
sepii…
Uśmiechnięty Ray Charles —
obserwuje każde
moje poruszenie
— z wielkiego plakatu…
... jego czarne, jakby spawalnicze okulary, kontrastują z oślepiającą wręcz białością zębów…
Nawiązuje się
między nami
— jakiś rodzaj symbiozy…
… poprzez tajemnicze znaki, gesty i symbole,
niezauważalną mimikę twarzy…
Nachodzisz mnie wciąż, zjawo, kusisz bezsłowną konwersacją…
Jak ci
na imię…
… powiedz…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-13)
***
https://www.youtube.com/watch?v=QfFnXUbmA7U
Arsis, 11 june 2021
Wciąż się przepoczwarzam…
… przekształcam…
Przemieniam
w coś
— albo nic…
Podmuchy wiatru targają nerwowo okiennymi skrzydłami… Szeleszczą liśćmi drzewa…
Zamknięty w trzęsącym się domu, będący jego częścią w każdym fragmencie,
rozdrapuję tynk do krwi…
… spod połamanych paznokci —
wypadają
— drobinki piasku…
Przykładam ucho do zimnej powierzchni… W splątanych rurach bulgoczące
jęki,
pobekiwania…
Falują zakurzone pajęczyny…
Obijam się
o ściany…
Upadam…
… podnoszę się…
Z każdym moim napięciem mięśni — nasila się łomotanie w drzwi, szarpanie za klamkę…
Ktoś, widać, próbuje przebić powłokę mojego unicestwienia…
Bez skutku…
Powiedz, jak ci na imię…
Alicja?
Jewgienija?
Nasłuchuję, lecz nic…
Rozsadza moją czaszkę piskliwy szum śmiertelnej gorączki…
Wiem, że jesteś obok… Milczysz… Wpatruję się w twoje blade usta…
Kiedy się do ciebie zbliżam,
pot spływa z moich skroni…
… kapie na twoją siną skórę…
Moje ramiona
obejmują próżnię…
Jak ci na imię, powiedz…
Kiedy padam na kolana,
kładziesz mi na ustach palec…
… kreślisz na czole — znak krzyża…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-11)
***
https://www.youtube.com/watch?v=sGaTPaVpbcA
Arsis, 10 june 2021
Kolejna noc… Patrzę w wyłączony ekran telewizora. Odbija się w nim upudrowana maska
płaczącego klauna…
Dotykam palcami
twarzy…
… ściskam, rozdrapuję do krwi…
Próbuję zerwać z siebie tę ohydę, wyszarpać z fragmentami mięsa,
broczących naczyń…
Padam na kolana.
… na dębowych klepkach ogromnieje czerwona plama… dotyka już cokołu szafy…
Ktoś szarpie
nerwowo
za klamkę…
… łomocze w drzwi…
Przestało,
lecz
wciąż…
… nasłuchuję…
Rozchodzi się stukot obcasów…
Nie, to podmuchy wiatru,
histeryczny gwizd przeciągu…
Tańczę, tańczę w błogim opętaniu…
Tańczę,
tańczę…
… tańczę…
…
Spójrz na mnie!
Powiedz,
co widzisz?
Nic?
Masz rację,
bowiem
— podążam w niebyt…
O dziwo, potrafię zmieniać strukturę cielesności, choć nie wiem, na czym to polega…
Wiję się
w sobie…
… pełzam…
Ściąga mnie bezdenna otchłań czasu, rezonując straszliwą grawitacją
czarnej dziury…
Zaglądam w siebie odwróconymi oczami,
wypychając na zewnątrz ostrą biel gałek,
kiedy przekraczam w epileptycznych drgawkach bramy wilgotnej biogenezy…
Spójrz na mnie…
…, bowiem, nikt tak nie patrzy, jak ty…
Twój wzrok
mnie
dosładza…
… przebija i pali…
Niszczy eksplozją Supernowej.
Nie mam już łez.
Z oczodołów wysypują się
— spopielone ziarenka piasku…
… zbieram je w kołyskę swoich dłoni…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-10)
***
https://www.youtube.com/watch?v=72ecp5R7tVE
Arsis, 9 june 2021
Noc… — i znów gong stojącego zegara… Ktoś mnie wywołuje nieustannie…
Kto?
Kładę się na środku pokoju twarzą do podłogi…
… żółtawy odblask
wiszącej lampy
— otaczają słoje dębowej klepki…
Czuję, jak oddychają ściany…
Po ornamentach naddartych tapet wspina się jęk przeciągu, zanikający krzyk…
W absolutnej ciszy —
piskliwy szum
— rozsadza moją czaszkę…
… z tętnem zderzających się krwinek…
Przepływają
powoli
- drobinki kurzu…
Połyskują…
… mienią się i jarzą…
Dobijają się do bram mojego umysłu
echa westchnień i głosów…
… jakieś szlochy z głębokich pokładów przeszłego czasu…
Bicie
serca…
… gong…
Ruch wahadła, chrzęst zębatych kół…
Jesteś znowu, blisko, niemalże
— dotykając chłodem swojej dłoni…
Omiatając
włosami
i wzrokiem
— pełnym gwiazd…
Chyba wyjdę naprzeciw
kuszącej otchłani nocy…
Podnoszę się z trudem.
Zamykam za sobą drzwi…
Po drugiej stronie
— półmrok schodowej klatki…
… Mijam otwarte, puste pokoje
dawno umarłych sąsiadów…
Falują powoli firanki…
W srebrnym blasku księżyca
— uśmiechnięte, niknące twarze…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-09)
***
https://www.youtube.com/watch?v=mLtAuZJOgXg
Arsis, 8 june 2021
Włączam światło…
Wyłączam…
Patrzę na żarzące się przez chwilę
druciki
w żarówkach…
Rozszeptana za oknem noc
— kusi wyjściem w rozjaśnioną żółtawym blaskiem ulicznych latarni ciemność…
W głębi domu
tykanie
stojącego zegara…
… chrzęst mechanizmu…
Gong…
I znowu…
… znowu…
tik-tok,
tik-tok,
… tik-tok…
Co chcesz ode mnie?
Odwracam się, lecz nic… Cisza…
… tylko pulsowanie w obolałych skroniach, łomotanie serca…
Mżą piksele samotności
w zakamarkach pokoju,
na pustych fotelach po rodzicach…
Jak ci na imię?
Alicja?
Jewgienija?
Nie dosłyszę — z powodu szumu buzującej krwi…
Dlaczego zaciskasz milczące, blade usta?
Patrzę pod różnymi kątami, nachyleniami ziemi
— na zakurzone obrazy, falujące na ścianach pajęczyny…
… odgłos pierzchających kroków…
Czyich?
To ja — tańczę w próżni czasu…
Ćwiczę zamykanie i otwieranie powiek…
Kokietuję symbole i gesty…
Rozmawiam z tobą, moja melancholio, kochanko życia… Odpowiedz mi, choć raz…
Kochasz
mnie,
prawda?
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-08)
***
https://www.youtube.com/watch?v=7UIf85RuuuA
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
9 june 2025
wiesiek
8 june 2025
wiesiek
7 june 2025
wiesiek
6 june 2025
wiesiek
5 june 2025
wiesiek
4 june 2025
wiesiek
3 june 2025
wiesiek
2 june 2025
wiesiek
13 may 2025
marka
13 may 2025
marka