Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 2 february 2013

... każdy przegrywa

te numery można odejmować i dzielić,
nie mają twarzy. wszystkie są jak niebo
w pasy biało-błękitne, albo szaro-błękitne.
 
uczą się żyć w równych szeregach
wspólnie ze strachem tłustszym niż one.
ściekają w szczeliny, do roli insektów.
 
potem jedzą ostatnich poetów (zostaje
trwacz z czytelnym kodem na przedramieniu),
by nocą, zmieszane z powietrzem zapłonąć
 
wolnością. osiądą na rampach i płotach,
stalowych okuciach pieców.
szczęśliwym, po latach dopiszą imiona.



Żuławka Sztumska - lipiec 2011


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 31 january 2013

zostawić

Maćkowi


życie nie zakłada z góry, że istnieje
puenta. zawsze biegnie wprost
do interpunkcji, ale może się też przerwać
pośrodku zdania, wcale nie z hukiem,
 
przytupem, czy też w fajerwerkach. ot, po prostu
cichnie, kładzie na poboczu drogi lub flaczeje
jak koło, gdy przebita dętka.
 
było sobie życie i nastała śmierć.
może będzie wiersz.
 
czy to już jest puenta?



Żuławka Sztumska - lipiec 2011


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 28 january 2013

Le Toucher – Paris. Octobre. A.D. MCMXCIII

pamiętam to jak dźwięk z wież katedry
Notre Dame, codzienny dotyk paryskich portali.
jakbyśmy trzymali za klamkę drzwi Europy.
 
śmialiśmy się, tłumacząc niemieckim turystom
zakręty slawistyki, różnice między Danzigiem,
a Gdańskiem, dlaczego nie jesteś Jugosłowianką.
 
udawałaś dla mnie prostytutkę z Pigalaka
i obojętność, ja, że się przy tobie nie ubogacam.
piliśmy najtańsze wina, kradliśmy pocztówki.
 
pozbyłem się ostatnich franków, bo chciałaś skosztować
pieczonych kasztanów, gdy nagle wszystko się zatrzymało
na schodach Montmartre'u. potem złapała nas
 
muzyka i świętość ścian białej bazyliki.
kto kogo za dłoń? nie pamiętam.
 
nie wiem, dlaczego tamtej jesieni miasto
nie urodziło, nie zapisałem twojego imienia,
 
lecz za to mój Paryż ma teraz pociągłą twarz,
gotyckie rysy, zielony spokój w spojrzeniu.
 
środkiem płynie blondynka. Sekwana.



Żuławka Sztumska - lipiec 2011


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 26 january 2013

rozmowy przy niezbyt częstych okazjach

lubię, kiedy jesteś nieobecna wzrokiem,
wbita w poduszkę, anielską niecierpliwość.
twoje włosy – mazaje zakręcone pędzlem
na płótnie, jak podkład pod spodziewane dzieło.
 
nie cierpię, choć wciąż więcej pożądam
czego mało, lecz teraz nie ma to żadnego znaczenia;
być grzechem i kochać najniezwyczajniej,
leżeć przy tobie z ciężkim oddechem.
 
mówisz nie używając pryzmatów,
bez noża na gardle, czy pustki w portfelu,
zbyt długo mnie w tobie nie było,
bierz swoje chłopaku, bez końca, tu wszystko pasuje.
 
zmęczeni, spoceni, zechcemy to później opisać:
kotek, potrafisz! przecież jesteś poetą.
i rosną pewności, zacieśniam się wokół.
mimo przestrzeni wiem: nigdy nie będziesz
 
daleko.



Żuławka Sztumska - czerwiec 2011


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 24 january 2013

jak wulkan gorąca

taka mi dzisiaj jesteś wyschnięta bezdrożna
gdy wspomnieniem tynku opowiadasz o dawnych
rautach w chevrolecie z lat pięćdziesiątych
na piasku pod zgarbionymi palmami i dzikiej
hacjendzie z dyktą – niby mieszkaniem
zmuszana do miłości kochanica el comendante

pamiętam salsę przepasanych bioder maczet
i trzcin guantamerę i braci gibsonów uda
spoconych murzynek ugniatających tytoń
bezzębne twarze ulicznych mistrzów domino
śpiewaną zbieraną w klaserach nadzieję
pionierów wznoszenie rękawic w geście zwycięstwa

potem poznałem cię inną skrytą znad zatoki
świń w bezzwrotnych tratwach kartelach florydy
wydartego i wyciskanego do granic bólu
guantanamo biedną matkę która sprzedaje
swoje córki za kilka zielonych papierów
spękaną słońcem i krwią głodnych z wyboru



Żuławka Sztumska - czerwiec 2011


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 21 january 2013

czytam wiersz Macieja Cisło „Ten stół tu nie stoi” i leżę

nie wiem co leży co stoi
czy wszystko czy tylko mi
czy leżąc i myśląc coś stanie
o czym myśląc

na przykład: tam na półce leży książka
w książce stoją słowa które
mi nie leżą
więc książka mi leży czy nie

a może nie mi
minie trochę czasu i nic
nie ustanie?
polegać – też nie chcę

usta nie mówią myśli nie płyną
i nie ustawiają się
zatem leżę i stoję zarazem

chyba popłynąłem



Opoczno - czerwiec 2011


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 19 january 2013

Młode kobiety wychodzą z kościoła

Wychodzą solo lub małymi grupkami
trzymają się pod rękę śmieją
Za sobą mają kosmetyczkę godziny
w secondhandzie lustro i czas
Wydają się niczego nie zauważać

Zatem najpierw widzimy panny piękne i smukłe
Są pojedyncze posągowe wszystko
w nich jest proste długie jakby nieskończone
przez co wydają się milsze ciału
Te zgrupowane filuterne pojawiają się później
jak Marilyn Monroe kręcą włosami tyłkami językiem
i zrazu zyskują opinię plastra na duszę

W tym czasie mężczyźni podwijają rękawy koszul witają
mocnym uściskiem dłoni udają obojętność Schodzą się
wokół aut Za chwilę niektórym
zapiszczą opony – znak że jeszcze nie znaleźli

*
Jest maj/czerwiec upalne południe
to tutaj najważniejsza pora dnia tygodnia i roku
Szerokim asfaltem ciągnie się targ
Sprzedają lilie kolce niedzielny rosół



Żuławka Sztumska - maj 2011


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 18 january 2013

gdy lepsze zostaje wrogiem

kiedyś dno oceanu przetnie lokalna droga.
ryby wymieniać będą zwyczajowe pozdrowienia
mijając się na niej, a jeszcze nienazwany
kapelusz zastąpi włoskiego buta.
 
na jego rondzie trójpłetwi czcić będą
święte samochody. ryby o ciemniejszej
łusce zbudują z korali ogromny parasol
i w rzucanym cieniu dostrzegą zarys nowego
 
boga. nad horyzontem uniosą się
dwa słońca, a dzień, w którym ich tarcze
stworzą ósemkę, jak zawsze wypełni
śpiew i zabawa. kiedyś
 
ma w sobie tak wiele wyobraźni.
nie dostrzegam jej, kotwiczę przy jutro.



Żuławka Sztumska - maj 2011


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 16 january 2013

dwa obozy

1. Birkenau
 
choć wieje wiatr i w pamięci
na zawsze pozostanie ogrom
traw miarowo pochylanych w jednym kierunku,
to pole wydaje się martwym.
 
pomysł był szybki i prosty;
skoro już przejeżdżam warto zobaczyć,
dotknąć, potem pochwalić się:
należę do grona tych, co się pochylili.
 
po powrocie do auta nie umiem nic
powiedzieć.
 
odjeżdżam.


2. Stutthof
 
„nie zaleca się zwiedzania obozu dzieciom
poniżej trzynastego roku życia.”
 
krótka narada. nie!
nie wchodzimy, młodszy ma osiem, za wcześnie.
to może być zbyt szokujące,
abstrakcyjne,
mija się z celem.
do prawdy trzeba dorosnąć,
 choć ja nadal nie potrafię uwierzyć.



Sztutowo - maj 2011


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 13 january 2013

misterium

wożą drzewo na taczkach
wożą je tam ale nie z powrotem
jeden po brzegi taczkę ładuje drugi
ją trzyma a potem podnosi

powtórzą to powtórzą tam
nie zaniechają z powrotem
i zjedzą kanapki i termos położą
na trawie i machną kubeczkiem tak
by wylała się z niego kawa

ponownie zjednoczy ich akt
podnoszenia drzewa odegra się on
jak przedtem w milczeniu
i to się kiedyś nie skończy



Żuławka Sztumska - kwiecień 2011


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 11 january 2013

PotWór, czyli zbitka wyrazów.

(nie bójmy się, przecież nas nie uGryzie)

dżdży wieczór, siąpi zaoknie. całe
płaty ciebie spadają z fotela na podłogę.
spadają z pluskiem i nic nieprzynoszącą ciszą
popluszcza. w ramach sięgasz po maczek

z półeczki (ten poszarpany z prawej) i czytasz.
czytasz i czujesz jak wwierca się małymi,
szybkimi ząbkami, dobiera
do wewnątrz, na ostro, skalpelem

ślizga po cienkiej błonce żył, perforuje i już
po chwili sączy się krew, sączy się limfa.
kości dygocą i są niepoliczalne.
rozchodzą się jak stare sparciałe

małżeństwo. oczy biegają, uszy zamknięto
na cztery. ty truchcisz.
coś się tu dzieje, coś... trochę
to trwało, lecz zrozumiałeś: coś się

tudzieje!

nie szukasz pomocy, nie wiesz, że można.
i dobrze, gdyż nagle: zamarte.
wszystko zaMartę. masz ład i porządek, plus
pole do intercośtam. wbiegasz na nie. (a)tak,

a jednak, ugryzła cię!

ugryzła cię jedna z głów
Poezji Współczesnej.



Piątnica - kwiecień 2011


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 9 january 2013

koru

jest wiatr co targa włosy i plącze
myśli, jak artysta zostawia w nieładzie.
jest uśmiech – zaproszenie, powiedziałbyś; pierwszy
przebiśnieg, perlisty, miękki, sielski i błogi.
jest dziewczyna, która już dorosła
i staje się młodszą, gra z powietrzem, lekko, słowoczule.
są palce pod koronką, wzorki, lustrzane odbicia,
ramiona, które nie boją się powiedzieć: moje.
jest pewność i niepewność, granica z pergaminu,
a przed nią wyboiste drogi. jest kobieta...

i już zauważasz, gdzie kończy się spódnica,
zaczynają nogi.



Żuławka Sztumska - marzec 2011


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 7 january 2013

Stary Scyzoryk pije wódkę w obecności swojej żony

pije dziś drugi raz (z synem się należy,
z nami nie odmawia). skośnieją mu oczy,
zmarszczki krągleją jak arabskie litery.
najwięcej Żydów to było w Kazanowie,
co drugi dom. jakiem rodzony scyzoryk!
 
wspomina chlewik i świnki-blondynki.
Scyzorykowa polewa; niby pijemy razem,
lecz ona, w ściśniętych wargach trzyma tajemnicę
kolejnej butelki. zna ją tez córka.
kieliszki przechylają nie unosząc wzroku.
 
za chwilę, kolejny raz się dowiem
jakim porządnym człowiekiem był dziadek.
ty Wojtuś też jesteś, a żonkę masz – ho ho!
co bym był młodszy. ale swoją kocham!
ojjj! jak ja ją kocham. no mamcia polewaj, polewaj!
 
jutro Stary Scyzoryk zapomni. przywita się
z Matką Boską przed drzwiami obórki
i podziękuje. teraz ma osiemdziesiąt lat, niewiele
wódki do wypicia i żonę, co odmierza czasem.



Stalewo - luty 2011


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 3 january 2013

Narodziny. Marienburg Januar A.D. MMXI

jest poniedziałek i jest zima. nocą
przyszedł nowy śnieg. teraz się puszy
jeszcze nie sprasowany podeszwami turystów.

najpiękniej robi to między murem, a zamkiem
wysokim, tam prawie widać jak cisza
wyłania się zza zakrętu i ciemnej

czerwieni. na średnim czterej krzyżowi
bracia odpoczywają od fleszy.
komnaty pozamykano. chcę dzwonić,

dzielić się kilkusetletnim milczeniem,
lecz najpierw wracam do ciszy.
pragnę zobaczyć jak wychodzi i stawia

pierwszy krok.



Głogów - styczeń 2011


number of comments: 2 | rating: 9 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 28 december 2012

to co moje

mam niepewnych kilometrów całe tysiące,
kościół, spod którego zabierałem cię z rana,
wzrok a'la bolognese, w nim obawę
czy mi smakuje. głaskane policzki na śpiąco.

mam trzy krótkie noce i dwa wieczory,
Złote Tarasy od spodu, stadion Europy za oknem.
znam wyrazy twarzy, gdy jesteś już wyżej,
konstelacje piegów na twoim ciele.

zapisałem litery, których dotykałaś palcami
myśląc o mnie, i te nasze plany
niespełnione, trochę bzdurne: park, domek, jezioro.
setki listów, których nigdy nie przytulę.

mam myśli – od ciebie, aż gęste,
pustkę, gdy budzisz się sama (tak chcę
właśnie wiedzieć) i mokre poranki. wciąż
zbieram pamiątki po tobie. i tęsknię.



Tomaszów Mazowiecki - grudzień 2010


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 23 december 2012

24 XII. dom rodzinny. lata osiemdziesiąte

momenty zapisują się same
odciśnięte ciężarem nakładanych lat,
wciąż mocniej, nie zawsze wyraźnie.
potem składają w jedno – wigilię
twojego dzieciństwa.

w niej wata z foliowych torebek
jak śnieg, tata walczy z rurami (zawsze zapychają się
w święta), ty – poszukiwacz zaginionej gwiazdki -
biegasz od garnków do okna, lawirujesz
między krzykami mamy.

wasza suczka urodzi szczenięta.
będą psocić, dumne, z datą
prawie jak Chrystus. skłócisz się z siostrą o włosy
anioła, a Anderson zaśpiewa, o drodze do domu
tak, że już zawsze będziesz pamiętał.

smaki, zapachy, miejsca
zbiegną się w jeden dzień, jakby nigdy
nie było różnicy. w sumującej się ciszy
dostrzeżesz, że wszystko jest niewiarygodnie proste,

gdy tylko przełamiesz opłatek.



Żuławka Sztumska - grudzień 2010


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 23 december 2012

kombajny

lipiec, sierpień się zbliża. one już są,
duże, czerwone, tumanią i kurzą .
jadą od głównej drogi, od bram eskaeru.

szybko wkładam na bose nogi wytarte trampole,
w dłoni trzymam chleb ze smalcem i solą.
będziemy je gonić! będziemy słyszeć jak warczą

silniki, dyskutować: ku czyim polom,
który osiągnie najlepsze wyniki, czy zdążą
przed zapadnięciem zmroku. biegniemy.

za stodołą czekają stare akumulatory
(tyle wystarczy by stworzyć Bizona).

późnym wieczorem wysypie się z ubrań piach
i słoma. żniwa – mamę można jakoś przekonać.

*
dziś spotykam je gdy jadę samochodem
(moja reakcja – pedał hamulca pod nogą),
najczęściej są teraz zielone, a dla mnie -

zawalidrogą.



Kępno - grudzień 2010


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 18 december 2012

powtarzalność. bez scenariusza

jesteśmy. i jak gdyby nic się nie zmieniło,
wciąż ta sama walka o terytoria. przypływy,
odpływy, przypływy i odwrót, przekazywanie
kamieni. na stycznej nieustanny ruch.
 
dojrzałość przywiozła tu płuca, ci we dwoje
dla siebie są sami, a młodość ściga się
z psem i wszystko wypełnione jest jodem. w tym my;
trochę zagubieni, trochę na siłę, wypracowani.
 
dzieciaki budują kanały, stawiają
tamy, znajdują dla wody najlepszą z dróg.
znów szukamy siebie na piasku. spójrz:
kolejna fala zmywa nasze ślady.



Żuławka Sztumska - grudzień 2010


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 17 december 2012

sukces(ywnie)

przyjechał do nas z niujorku, albo
innego londonu (nie wypadało zapytać).
jak kaganiec założył wiedzę ogólną i brak
jakichkolwiek oznak zwątpienia. zostaliśmy

porwani. ramy protestu powędrowały na śmietnik,
za nimi wszelacy badacze drugiego dna.
na palcach pousadzał nieudaczników
i dalejże szukać jak najwięcej ojców.

przecież sieroty nikt nie przytuli, co najwyżej
zaklnie z nadzieją, że jeszcze się odgryzie.



Żuławka Sztumska - listopad 2010


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 16 december 2012

trzy połówki innych pomarańczy

czekam. autobusy mijają mnie
brudnoczerwone, rozdają bluzgi mniej uważnym,
przykładają hamulce do miejskiej ciszy.

… więc teraz się zdecyduje. tu, na Hetmańskiej.
bo jeśli nie nadjedziesz... jest; może luty,
początek marca i od sylwestra

nam nie wychodzi. od pierwszego pocałunku
w inne kwadraty składamy usta.
na różne sposoby wiążemy słowa.

twoja twarz potrafi rozniecić wizje, ja
jestem niby-lekarstwem na spalone skoroszyty,
lecz nie budujemy według tych samych planów.

wychodzi wieża Babel na dwa języki. ostatni -
ciebie nie ma. odchodzę lżejszy o nienarodzenie.

kiedyś opowiesz mi o następnym przystanku,
na którym znów stworzyłaś najmniejszą społeczność -

oczekujących.



Elbląg - listopad 2010


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 15 december 2012

haftowany. wiersz o słońcu

najpierw obrzygałaś mi deskę rozdzielczą,
fotel i wycieraczkę. bujałaś się przy tym
jak sprężynowy piesek zza szyb auta przed nami.
szyb, od których odbijało się słońce.

trzymałem cie wtedy za kołnierz.
bełkotałaś coś, chyba... wojtuś, przepraszam.
myłem twoje włosy i pomyślałem;
przez tyle lat tego nie robiłem. to bardzo intymne

myć twoje włosy, może nawet bardziej, niż włożyć ci język
między uda. poczułem giętkość i zrobiłem
z ciebie embriona. tak! urodzisz się jutro. a teraz ja
jestem matką, bo właśnie zrozumiałem

radość z przewijania skupkanego niemowlaka.
posłałem. słońce wdarło się do naszej sypialni,
piekło. znów próbowałaś bełkotać; prz... prz-prasz cię... i
obrzygałaś nasze małżeńskie. pomyślałem, że to był błąd,

zbyt mocno tobą trząsłem. ze starego materaca
zrobiłem łóżko w łazience. tak się urodzisz. z miską i ścierką
poszedłem do samochodu, a słońce już zaczynało się mościć.
czerwone, w widełkach wieżyczek kościoła.



Żuławka Sztumska - listopad 2010


number of comments: 5 | rating: 12 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 15 december 2012

o tych zbyt wczesnych. o nas

mijamy. mijamy siebie, w sobie, wbrew, dawniej
nie prosząc o bezustanność chwil – teraz chwytamy je
niczym powietrze, którego wkrótce zabraknie. bo jest
w nas strach przed skończonością. już dziękujemy.

obdarci z przyjaciół idziemy dalej, ubożsi
o krew, o możliwości nowych rozwiązań,
gdy wczorajsze echo spotyka się z próżnią.
za to bogatsi o słowa wypowiedziane nie w porę.

pogodzeni z porannym dobranoc pamięcią
smarujemy powszedni chleb i z każdym
odejściem stajemy się krótsi, jak grudniowe dni przed
wigilią. lecz mimo to znów będziemy chcieli startować.

a oni? oni, gdy spadną zbudzą z drzemki Boga,
więc ich pozbiera jak jabłka spod drzew
zbyt wczesną jesienią. ułoży w koszyku, zabierze
do siebie i powie: to teraz u mnie się zarumienią.



Żuławka Sztumska - listopad 2010


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 14 december 2012

wzdłuż

jesienią, przy drodze do twoich
rodziców, drzewa szeroko rozstawiają
palce, jakby chciały powiedzieć:
popatrzcie, jak łatwo nam się zestarzeć.

mama zrobi rosół i oka wyjdą
w nim żółte, a tata opowie historię ostatniej
choroby. w dużym pokoju światło
zapali się samo i wieczór

wzejdzie śmiechem ich wnuków.
nazajutrz, pewnie pójdziemy na spacer,
wzdłuż drogi, która
pobiegnie do twoich rodziców.



Przezmark - październik 2010


number of comments: 0 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 11 december 2012

scenariusz do prośby o wyspę

napiszesz tekst o zachodzie słońca
nad plażą, telefonie do bliskiej osoby, spokojnej
październikowej tafli morza i braku wiatru,
schodach drewnianych przy wyjściu.

w drugoplanowe postacie wcielą się dwie starsze
Niemki, para z psem, pani od gofra
i grupa nastoletnich chłopców imponujących
dziewczętom w dość śmieszny sposób.

ale to tylko tło, scenografia. w rolach głównych
obsadzisz siebie i siedmioletniego brzdąca
machającego przemoczonymi butami, z uśmiechem
powiększonym o czekoladową polewę.

jeszcze przed chwilą zdobywaliście nowy ląd,
do którego to miana awansowała piaskowa łacha
odsłonięta na chwilę: tato! ja nigdy nie byłem na wyspie,
proszę. na koniec rozszyfruje wyrazy:

"wróć – na plażę – jutro."

to wszystko napiszesz dopiero za kilka dni,
ponieważ teraz poeci podobno najlepiej rodzą, gdy boli.
lecz w tobie wciąż szumi dziecięca roślinność
i radość pisania szczęśliwych wierszy.



Żuławka Sztumska - październik 2010


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 10 december 2012

dworzec PKP w mieście

wszystko się tu pozmieniało, zmienia co dzień.
to jest stała tego miejsca. na ławeczkach,
w ścianach, kioskach, w małej gastronomii,
na kwadratach i powietrzu czają się

poprzylepiane, pod warstwami farb, glazury.
zatapetowane milionami innych wspomnień.
już nie moich. proszą: zdrap. drap!
drap do kości, do tych pierwszych, dzikich

spojrzeń, osikanych ścian toalet, nierówności
płyt chodnika i tekturek z dziurką.
szybkich kroków szarych kurtek z raportówką
na ramieniu. i do twarzy, tych przedświtnych.

mam je jeszcze; bure, brudne i brunatne.
chodzą wzdłuż i bez wyrazu, wysypują się,
czasem żarzą, przygarbiają nad gazetą.
mam je ciągle w sobie. zobacz, jak tu teraz równo.

kolorowo.



Elbląg - wrzesień 2010


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 8 december 2012

... po białe

stamtąd idzie ciemność, strach
i zaciekawienie. z tyłu odśnieżone drogi. ja
przez wiklinowe pole, nawisy, niedźwiedzim śladem,
by poczuć się jak ścigany. jak hajduczek

uciekać przed tuhajbejowym synem.
jeszcze parę skrzypnięć, linia wąskiej tafli
i otwarte przejścia. czarne krzewy przymykają oczy,
nikną długie zęby zasłon sprzed księżyca.

teraz w dłoń sztacheta – w razie psiej niezgody.

w środku; znany lepki zapach słomy, para
z nozdrzy. blade światła gospodarczych lamp
tworzą szeregi, wyznaczają cel. dają mleko.



Piątnica - wrzesień 2010


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 7 december 2012

polacy

ci z większych miast mają nazwy
ci z małych miasteczek po prostu są
z małych miasteczek tych ze wsi nie ma
dopóki nie wyjadą do miast

wszystkich łączy produkt krajowy
brutto ci z europy patrzą na nas
wszakże jednako



Żuławka Sztumska - wrzesień 2010


number of comments: 7 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 5 december 2012

trzy kobiety z obrazu kreślonego mało wprawną ręką niedoświadczonego artysty

pierwsza stoi między rzędami wanien,
stosami ubrań. jest wyraźnie zła. patrzy
na spodnie przetarte w kolanie.
ręce ma spękane, oparte o franię.

druga, elegancka, wróciła od fryzjera.
nie zdjęła jeszcze popielatego płaszcza,
a ciemna torebka wisi jej przez ramię. rozmawia
z sąsiadką. w dłonie wciera jakąś maść.

trzecia kobieta, w okularach do czytania
i flanelowej koszuli, wsparta na łokciach,
opowiada o książkach, oraz że nigdy nie uderzę
żadnej dziewczyny, nawet kwiatkiem. przyrzekam to

mamie.



Żuławka Sztumska - Wrzesień 2010


number of comments: 5 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 3 december 2012

najpiękniejsza anna świata

pisze wiersze. tworzy krótkich towarzyszy
w szarych marynarkach, by być kwiatem, ale częściej
rani miękkie aksamity. budzi miasto

jakby chciała zaokrąglić wszystkie kanty ulic
i rozciągnąć się na twarzach ich mieszkańców.
kiedyś będzie im pożywką, ich biomasą,

ale dzisiaj rodzi nigdy, tak wyraźne
jak krew boga, jak zbyt szybko wybujałe
pąki bzu. jutro zgrzeszy, by dostojnie

i z powagą móc się wstydzić płacząc
w lustro, w którym jeszcze nie dostrzeże
swego piękna, i że ono zmatowieje

bez jej pokręconych dróg.



Żuławka Sztumska - wrzesień 2010


number of comments: 4 | rating: 9 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 30 november 2012

prawdziwy PP

przyjaciel z portalu z poezją to ktoś
kto przychodzi pod nasze wiersze
i mówi druga i trzecia okey
czwarta jest świetna ale pierwszą

spierdoliłeś robi to nawet w dniu
naszego zachwytu nad jego tekstem
i choć głęboko wierzymy
że tym razem jest w błędzie

odnosimy się do niego z szacunkiem
nazajutrz powiemy mój przyjacielu
dziękuje że byłeś w błędzie bo dzięki temu ja
pozbyłem się czwartej a pierwszą dałem

na koniec



Żuławka Sztumska - sierpień 2010


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 29 november 2012

scena (nie)pokojowa

teraz mieszka tu spokój, choć jeśli się wsłuchasz
dojdzie cię cichy szmer. to książki na półkach
wymieniają się spostrzeżeniami, romansem, przygodą.
szafa przebiera niemodne ubrania, układa

kapelusze. nocna lampka zapala się na wspomnienie
pikantnych szczegółów, a bielizna w komodzie
flirtuje ze sobą. okno wypatruje jego powrotów,
kwiaty oprócz wody oczekują jej dłoni. żaglówka

w butelce, ta znad telewizora, wciąż opływa jeziora,
na pierwszych mazurskich wakacjach.
ława jak co dzień przygotowuje miejsce dla popołudniowej
herbaty, fotele chcą się przytulić podłokietnikami.

jeszcze raz, stary, miękki koc rozpoczyna opowieść,
znaną baśń, o cieple ukrytym w zimnych wieczorach.
tylko drzwi skrzypią złowrogo.

za chwilę oni wpadną tu z wrzaskiem, z intencją
rozpadu. hałasem podzielą się na pół.
cisza zostanie niczyja.



Żuławka Sztumska - sierpień 2010


number of comments: 9 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 28 november 2012

wakacyjna miłość ma sens kiedy się skończy

dziewczyna jest blondynką, o długich,
błękitnie sfalowanych włosach. chłopak -
kotem. a morze jak folijka po opakowaniach
czekoladowych ciasteczek – milczy. kruszy się

czas. jest wpół do końca. to dobry początek;
przy pierwszym przypływie będą się mniej
widzieć, bardziej czuć. wymienią doświadczenia,
nakarmią smakiem i zapomną,

które z nich przyniosło kraciasty koc,
obrastający w piasek. na pozór

spokojna tafla pokaże im zmarszczki,
skuli się, zadrży, zadzwoni.

pobudka.



Kunów - sierpień 2010


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 25 november 2012

subkontynentalnie

zdarza się między nami azja – afryka
tak tłumaczymy zerwane dni zgubione
połączenia łatwiej jest przecież podzielić punkt
niż szukać miejsc w których jesteśmy
nierozerwalni

ale wystarczy słowo (lub kilka) głos
i sączę się między twoimi piegami
(ścieżką przez połać aż do zgłębień)
chwytając wyobraźnię oddaję dłoniom
to co znajome

potem zrywam z ciebie ubranie układam je
w wiersze



Kunów - sierpień 2010


number of comments: 7 | rating: 16 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 24 november 2012

erotyk dla nieznajomej zza biurka

rozmawiamy. coś o prowizjach, procentach
i czuję jak rozchylasz przede mną
przestrzenie. od dekoltu po włosy wszystko
chce mówić, a oczy podróżują,

są jak niebieski wojażer - bez mapy,
kompasu. siedzimy tak
po obu stronach biurka, a na nim
zadrukowane papiery. to koniec przestrzeni.

ale już będę pamiętał, nawet tę najmniejszą,
między szminką, a szminką, gdzie teraz mieścisz
tylko ołówek.



Janów Lubelski - lipiec 2010


number of comments: 5 | rating: 11 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 22 november 2012

łańcuch

kobiety z Łysomic składają kolorowy świat.
jedna po drugiej, od szóstej po zmierzch.
mają spięte włosy i twarze, wyuczone wszystko.
łaknienie przychodzi równo, także sikać potrafią

o czasie, więc zostaną bohaterkami
naszych dni – wypuszczą nadprogramową ilość
plazmowych marzeń. swoje odłożą na razie na bok.
choć mieszają się pory, gubią przystanki

we śnie, to dzieci pokażą im kolorowe stroje,
nadmorskie plaże i lżej będzie kobietom
budzić świt z myślą, że może im również
się kiedyś przydarzy. lecz teraz

są jak deoksyrybonukleinowy kwas.
powtarzają i rodzą. a dzieci rozłożą śmieciarze.



Łysomice - lipiec 2010


number of comments: 8 | rating: 2 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 21 november 2012

zwyczajny

wiersze o miłości bywają banalne
tak sentymentalne że budzą politowanie
i rodzi się grymas na widok
czerwonego serduszka w dłoniach

umieją też być obrazoburcze
cierpią rzucają się na kolana jak Rejtan
i rozrywając ciało na poły ukazują wnętrze
tętniące ociekające pełne poodrywanych żył

ach... czegoż to one nie potrafią zrobić
z autorem

i kiedy tak o tym myślę Mój Wiersz
przychodzi z tostami pyta
czy wolę twarożek czy rybną konserwę



Żuławka Sztumska - lipiec 2010


number of comments: 17 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 19 november 2012

konwencja

pominięto mnie przy rozdawaniu przywilejów
w kolejce do ogrodów Semiramidy
i w parzystości sformułowań
nie dostałem też nasion drzewa
pomarańczowego kiedy zechciałem sam owocować

nie mam żalu o bycie tym spoza
ale pominięto również fakt
że już od lat nie składam
próśb o rozpatrzenie



Żuławka Sztumska - lipiec 2010


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 17 november 2012

na skórce

kiedy odciąłem Ryśkowi palec wskazujący
maszyną do szatkowania buraków
myślałem że nie spotka mnie żadna kara
ponieważ zrobiłem to niechcący

pamiętam jak palec wisiał
na skórce i Ryśka wrzeszczącego wniebogłosy
oraz jak we mnie się kotłowało: Ryśku! nie wrzeszcz
wniebogłosy! odciąłem ci go przecież niechcący!

w dniu w którym wracał ze szpitala
mama powiedziała abym się nie pokazywał
wszystkie dzieciaki cieszyły się z tego
powrotu tylko ja byłem smutny

nazajutrz kazali przeprosić ale
chyba do dziś tego nie zrobiłem
choć wiele lat później Rysiek dziękował mi
nigdy nie poszedł do wojska



Głogów - czerwiec 2010


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 16 november 2012

wiersz jak najbardziej prywatny

trzynastego lipca pewnie było ciepło,
tak jak dziś śpiewały ptaki i kwitło Podlasie.
drzewa, które tu wyrosły to już tylko dzieci.
no... może to skręcone jednak coś pamięta.

trzynastego lipca wystrzeliło echo,
głuchy odgłos piachu, zgrzyt blokady zamka.
... więc raczej padało, mgłą snuł się poranek,
a łąki jak teraz przesiąkały wodą.

w sumie

to jest do sprawdzenia jak w czterdziestym trzecim
wyglądało lato (patrz: książę internet).
czy dobrze rodziło czy pachniało klęską.
jestem za to pewien, że te wredne mrówki
z tą samą niewiedzą - tak jak teraz w moje -
wchodziły do butów niemieckich żołnierzy.

czemu tu przyjeżdżam? do końca to nie wiem.
może chcę uwierzyć, może zapamiętać?
(sześć dni życia starczy aby wydać wyrok?)
mam tylko nadzieję, że się nie gniewają,
gdy sobie posiedzę czasem z nimi w ciszy.

pięćdziesięcioro dwoje z Laskowca i Zawad.



Napisany 11 czerwca 2010 w lesie na Łysej Górze przy pomniku ofiar wymordowanych przez tak zwane „Komando Muellera” 13 lipca 1943 roku w rewanżu za napad polskich partyzantów na obiekt żandarmerii w Zawadach. Wśród pomordowanych były również kobiety i dzieci. Najmłodsze miało 6 dni.


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 13 november 2012

retro-fjuczer orient express (na działce)

wczorajszy istambuł ma w sobie coś z psa,
który jeździł koleją. jest poświęcony
do ostatniej kosteczki. na ścianach
wiszą futrowe zwierzęta, a panie ociekając

kamieniem pięknieją, chowają diamenty
do torebeczki. tam mały pistolecik,
który w razie potrzeby i tak ich nie obroni,
czeka na płaszcze z gnatami. gdy przyjdą

cichutko zaskomli. a oni pogłaszczą
skórzaną rękawicą po skroni, zostawią
krzyżyk, pierścionek mendelssona, przechwycą
tylko diamenty i tajny kod. pani skona.

a gdzież nam współczesnym do istambułu,
nawet konstantynopola. my mamy ścięgna
i mięso, w takich warunkach trudno czegoś
dokonać. zatem zbudujmy sobie letniskowca

z wtórnych opakowań, zaprośmy przyjaciół,
niech biegają za kośćmi, niech im ogony
szaleją: szast szast szast... szast prast...
(pozwólcie, ze tak zakończę – onomatopeją)



Żuławka Sztumska - maj 2010


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 12 november 2012

"wolność kocham i rozumiem"

zawsze współczułem krajom z brakiem dostępu
do morza ponieważ to tak jakby nie móc w pełni oddychać
dożylnie dozować kakao skoro wiadomo
że najważniejszy jest efekt otwartych rąk
nad porcelitowym kubkiem

i wcale nie chodzi o plażę piasek bursztyn
czy mewy a o ten stan gdy stojąc na brzegu
dotykam nieskończoności potem odwracam się
i nadal jestem u siebie



Żuławka Sztumska - maj 2010


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 11 november 2012

frau

niemiecka frau wychodzi z siebie na widok
rozrzuconych ubrań męża, braku ordnungu.
nazywa go zachlaną świnią - w drzwiach o czwartej
nad ranem. uprzykrza duperelami i jest smutna
z powodu zapomnień, niewykorzystanych dat.

prasując koszule, ogląda w porannej telewizji
chłopców spod sztancy, ich śniadą cerę
i swoje marzenia o tym, jak potrafią kochać.
wtedy palce wędrują niżej,
a wstyd z każdym razem maleje.

są chwile, kiedy dostaje kwiaty i kilka szybkich,
ciepłych słów. kolekcjonuje je jak znaczki,
by potem przeglądać, wracać;
do sukienki w poziomkach, dumnie odskakujących
guzików, dłoni gorących jak iberyjskie plaże.

nawet teraz, już po, potrafi ruchem oczu
objąć jego twarz. uśmiechać się nimi
(nikt tego nie zobaczy) i przymykając je kłaść się
na ramieniu najwspanialszego mężczyzny świata.
szepnąć: ich liebe dich

nie słyszy - zasnął.



Żuławka Sztumska - maj 2010


number of comments: 0 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 11 november 2012

nie ma poezji

nie ma poezji w widoku szczytów,
ośnieżonych, lśniących, oglądanych z doliny.
nie ma jej na łące, wśród stad
motyli i w pojedynczej biedronce.

nie schowała się między kartami
starodruków, nie skrada za nami
w wieczornych cieniach, nie tańczy na wietrze
z firankami, nie leży na bruku.

jest nieobecna na skraju ciszy
i dla odmiany w hałasie nut
także jej nie spotkamy. nie szukaj w szeptach,
dotyku, leniwym czasie. w rzeczach,

zdarzeniach, tam gdzie mieszkamy,
w pojęciu „miłość” i w samym fakcie,
że się kochamy. nie ma poezji bez twojej zgody.
zaklęta jest w tobie. czarodziej - człowiek.



Piątnica - maj 2010


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 7 november 2012

widoki

widzę chłopca. rysuje mapy nieistniejących
macierzy. poddaje obróbce (w skali) wartość
podwórka i kilka krzaków dzikiej róży

staje się puszczą, piaskownica zamienia się w pustynię,
przewlekłość deszczu przynosi rzeki, jeziora,
zdeptana ziemia wokół studni – dzikie pola.

rozrzucone stare cegły, parę kamieni,
i wyrastają miasta. sama studnia to złoża,
największe bogactwo podwórkowego państwa.

na papierze dostrzegam zarys planu,
jak wzdłuż brzegów morza – skraju drogi -
rozlokować obronę, ci z sąsiedztwa

nie mogą przychodzić tu jak po swoje.
kiedy odparte zostaną zuchwałe ataki,
będzie czas organizować podboje.

tylko za wcześnie by stosunki handlowe
się rozwijały. chłopiec nie wyszedł ze skorupki.
jest jeszcze zbyt mały.



Piła - maj 2010


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 5 november 2012

moje schody rodzinne

w naszym poniemieckim mieszkaniu pokoje
znajdowały się na różnych poziomach, do każdego
prowadziły schody, a do babcinego jeszcze dwa.
strych był ciemny i pokusą, szczególnie

za przepierzeniami, które tata wykonał
z wielką starannością. tak jak sznurkowy
system do zapalania świateł. pamiętam radio
z ogromnymi pokrętłami oraz ocynkowane

wiadro w najbardziej ustronnym z miejsc
(jakoś zawsze kojarzę to z videoclipem
zespołu Queen). pod schodami składałem
stare gazety i inne szpargały, tam też z siostrą

znaleźliśmy blaszaną miseczkę. po oczyszczeniu
okazała się biała, z napisami, flagą, i swastyką
na dnie. przed naszym poniemieckim mieszkaniem

widziałem jak z kamiennego schodka
mężczyzna sikał na ziemię. chyba
był pijany.



Żuławka Sztumska - kwiecień 2010


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 4 november 2012

w ślad za Olędrami

poumierały cmentarze ot tak po prostu
w niezauważeniu jak znikają ludzie niechciani
z pamięci wymazują się twarze

poumierały ze starości zarośnięte zgrzybiałe
poprzykrywane warstwami maskującej zieleni
z mchem wrośniętym na trwałe

nie miały nic do zrobienia niczego nam
nie ofiarowały stały puste bez wieńców zniczy
nawet śmieci w listopadzie nie wyrzucały

wpisane w żuławskie krajobrazy nazywane
niemieckimi laskami spokojnie sobie odeszły
w niecałe sto lat za Mennonitami



Granowo - kwiecień 2010


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 3 november 2012

chłopczyk z zapałkami

duży chłopiec bawi się z dziewczynką
zapałkami ona trzyma zapalone
a on płomieniem ogrzewa dłonie
gdy ogień jest zbyt blisko zdmuchuje
i wszystko zaczyna się od nowa

potem wraca do domu i myśli
ile radości sprawia taka zabawa
w tym samym czasie dziewczynka
pociera główką o draskę i wierzy
że potrafi to później zagasić


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 1 november 2012

miłość idealna

maj. chciało być romantycznie. zmierzch, kurz,
nawet warkot silników na dworcu pekaes
też chciał. w autobusach odjeżdżały dziewczyny.
roześmiane, rozbrykane, nasze iskrzące dziewczyny.

ale żadna moja. potajemnie bolało dlatego nie wiem
skąd przyszła. włosy miała długie, nogi miała
długie, rzęsy, szpilki i paznokcie. spódnica -
nie pamiętam. długi był też wybieg

elbląskiego dworca, a z każdym jej krokiem
echo potęgowało pewność: słuchała
tych samych zespołów, czytała Lema
i Zajdla, kochała poezję i koty, jesienne wypady

nad morze. miała abstrakcyjne poczucie
humoru. a gdyby wybieg był dłuższy
zostałaby jeszcze cudowną matką trójki urwisów,
codziennie, z uśmiechem, wyprawiającą je do szkoły,

wyrozumiałą żoną. super kochanką była już
od pierwszego odgłosu obcasów.

kiedy mijała moją ławkę wyeksponowałem
plecak z naszywką Pink Floyd. więcej

jej nie spotkałem.



Wieruszów - marzec 2010


number of comments: 7 | rating: 8 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 31 october 2012

Mają

moje kobiety mają groby z kamienia
więc nie pozwalam kobietom się zmieniać
zabijałem je zawsze tym samym narzędziem
wszystkie miały czyste intencje i serca gołębie

*
stoję nad grobami moich kobiet,
które zwykle umierały powoli (brak dat
na tablicach), a czasem jak dzień
w tropikach kończyły się nagle.
spadały z nocnych piedestałów.

w ich ustach zastygły słowa.
miękkie i okrągłe. drapieżne ślady
na plecach i książki, które darowały mi
z tą samą niewinnością, wyrzeźbiły
jedyne, trwałe kształty, pomniki.

już nigdy nie staną przy mnie
jak piękne Heleny, nie wplotą
najsłodszych wiązanek do ucha,
urodzone dla innych, leżą tu i świadczą
jak trudno kobietom zaufać.

dziś zmieniam wodę w wazonach
i wkładam kwiaty. jest ósmy marca.
tego dnia jestem jak sen proroka.
myślę: gdybym nie był mordercą?
zawdzięczam: miejsce wśród ludzi.

chociaż...



Żuławka Sztumska - marzec 2010


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 29 october 2012

romantyzm dworcowych hal

jutro pójdziemy na spacer wzdłuż reklam z kserokopiarką
kapsle też trasę wyznaczą – będziemy zbierać butelki
wskażę ci drogę na skróty do najbliższego śmietnika
gdzie razem z miedzianym drutem schowałem z cyny człowieka

sprzedamy wszystko na skupie po najkorzystniejszym kursie
wtedy w promocji ci kupię z supermarketu tę suknię
o której kiedyś mówiłaś że jest cudowna lecz droga
a potem zjemy pod blokiem wypasionego hot doga

i tacy dniem tym zmęczeni siądziemy sobie na klatce
grzani przez kaloryfery wsłuchamy w prastare baśnie
o ptakach w zielonym lesie o kwiatach wiosenną porą
wzruszony chwilą obiecam że kiedyś cię tam zabiorę



Żuławka Sztumska - luty 2010


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 28 october 2012

pierwsze cięcie

świat pod sercem wypełnił się i związał w jedno,
gdy rósł w oczekiwaniu nadając kształty
marzeniom: może muzyk, szanowany lekarz,
naukowiec (nie zaraz noblista), na pewno

dobry człowiek. w szufladach ubranka
przyciągają policzki miękkością, pluszowi
przyjaciele czekają w kąciku. miejsce snu
jak mała świątynia, gdzie kołysanie pragnień

jest wielką amplitudą. radość i cierpienie.
bo nie znika obawa przed tym co za chwilę,
także przed przyszłością pełną egzaminów.
najbliższy, zdany razem, będzie też początkiem

jego oddalenia.



Brodnica - luty 2010


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 27 october 2012

formy tradycyjne. w tle miłość

tatuś Andrzejka jest homofobem
nie kocha także (częsta symbioza)
żydów murzynów innych odmieńców
Andrzejek wzrastał w głębokiej wierze
że kiedyś ich wszystkich spałuje

mamusi wcale to nie przeszkadza
czasem pomyśli można inaczej?!
twardo buduje ich wspólne szczęście
jak kiedyś dziadzia skórzanym pasem
tu głowa tu szyja tam posłuszeństwo

dziś Andrzej wkracza w dorosłe życie
z poczuciem konstrukcja się zawaliła
nie mówi rodzicom o nocach z Krzysztofem
przeraża go słowo miłość



Piła - styczeń 2010


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 25 october 2012

tańczyłem z adrenaliną

ogród tonął w bieli wiosennych kwiatów,
kiedy przyszła zrywać owoce.
szalona! - mówili – nie czas, nie pora.
nikt nie potraktował jej poważnie.

ale wtedy rozszerzyły się źrenice.
malowała nam kolorowe obrazy, z finezją
ślizgała się po gładkiej powierzchni naskórka
i zostawiała w euforii, z tatuażami.
sen przychodził ostatni.

flirtowaliśmy. kiedyś zapytałem
czy nie boi się śmierci. w ciszy,
mocno chwyciwszy moje palce zaczęła
tańczyć; tak przekroczyliśmy granicę.

potem długo czułem ten dotyk.

dopiero kiedy nadszedł czas żniw,
zrozumiałem - nie zostawiła adresu.



Piła - styczeń 2010


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 24 october 2012

ogień. opór

myślałem że potrafię się oprzeć
że wszystko już ustalone
i wyczyszczone zostały sumienia

ale ty tak mocno pachniesz spełnieniem
w twoich słowach drży orgazm
a na widok dłoni naskórek

opierasz głowę o moje zapewnienia
nakarmiłem cię wzrokiem zostawiłem w tobie
ustalamy dni że kiedyś zapłonie ogień

lecz teraz muszę już iść

na szczęście nic
nie jest oparte
na racjonalnych podstawach



Warszawa - grudzień 2009


number of comments: 10 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 23 october 2012

feminista jeden

gdybym był tobą, znałbym wszystkie odcienie,
który do którego i na jakie okazje.
znosiłbym długie tortury dla odlotowych
balejaży i aby nikt nie zauważał tego
czego nie chcę.

mógłbym godzinami przymierzać się w tipsy,
krynoliny, cyrkonie, okładać ogórkami.
spotykać z drugą, by porozmawiać o trzeciej,
a o wpół do czwartej zasiadać
do tasiemca. od lat tego samego.

i martwiłbym się, mocno martwił
na widok rozdwojonych końcówek.

gdybym był tobą.

ale nie jestem

i dlatego najnormalniej w świecie wkurzam się,
kiedy kolejny raz nasi
nie strzelają gola.



Żuławka Sztumska - grudzień 2009


number of comments: 8 | rating: 10 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 22 october 2012

przejścia

najwyraźniej widzę i słyszę
kiedy się budzę lub zasypiam
warstwią się fazy
i zazębia świat realny z odbitym
albo na odwrót

wtedy mogą najmocniej ugryźć



Żuławka Sztumska - grudzień 2009


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 21 october 2012

izotermy i minimapy

wiatr skradł już wszystkie dzieci z drzew,
a prezenty rozdał trawie i kamiennym
stopniom głaskanym przed śniadaniem
przez powiązane gałęzie.

od kilku dni na drodze do szkoły
wypiętrzają się coraz to nowsze łańcuchy
gór, gromadzą jeziora. ich białe tafle pękają
ze strachu pod traktorami butów.

tej nocy, w naszych snach, płozy wyznaczą
krzywiznę pagórkom, worki zejdą żlebem.
zdobędziemy jednodniowe fortece.

poranek, lekko uszczypnie, powyżej linii
szalika.



Żuławka Sztumska - listopad 2009


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 20 october 2012

fjunerał

na pewnym pogrzebie woda spływa
brudnymi strużkami w pozostawiony
ślad. trajektorie spadających grudek

rażą nieskoordynowaniem. liść
długo wybiera ofiarę na której osiądzie
i przyklei się awersem na znak

spokoju. pani poprawia napisy, a pan
patrzy w dół. jednak nie
wszystko jest pewne. ciemność skryła się
pod wiekiem, a światłość wiekuista.



Piątnica - listopad 2009


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 17 october 2012

odwiedzimy

razem z dorastającym synem byłem
u kolegi. zapaliliśmy światełko - symbol
pamięci i wiecznego życia.

zginął gdy miał dziewiętnaście lat,
tuż obok cmentarza. ale ty nigdy
nie będziesz jeździł motocyklem?
usłyszałem z boku.

po chwili przyszli rodzice Tomka.
u nich teraz wszystko w porządku,
doczekali się cudownych wnuków.
chciałbym kiedyś przyjść
w to miejsce ze swoimi. powiedziałem
i poczochrałem młodego po głowie.



Zwierzno - listopad 2009


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 14 october 2012

Helenka i zły Niemiec

babci

opowiadała nam o rybach z Bzury, bombach
na podwórku, marszu kobiet przy odbezpieczonych
Schmeisserach i dobrym Niemcu,
który przyniósł leki kiedy zachorowała matka.
o bolszewikach. o tym jak na dzień dobry wyrżnęli
wszystkie kury, a potem zmuszali do kołchoźnictwa.
nieskutecznie, choć w gospodarstwie została tylko
jedna krowa.

a kiedy rozumiałem jeszcze mniej mówiła o Bogu.
podobno mieszkał na obrazie i czasem schodził,
krył się za kredensem. bałem się Go
tam spotkać. jeszcze bardziej bałem się szklanych
baniek, bo jak można tak panować nad ogniem?

*
dziś nie wiem w którym momencie zakrzywił się
czas, ale wiem, że z wiekiem bliżej mu do dzieciństwa.
i wiem, że znów usiądziemy razem, wysłucham jak Helenka
recytuje przedwojenne wiersze, opowiem
co wydarzyło się wczoraj.



Zamość - październik 2009


number of comments: 4 | rating: 8 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 14 october 2012

hula hop

szukałem słów
zginęły gdy byłem chłopcem
kiedy mamusia powtarzała
zjedz kanapki zanim wystygną
tatuś wyszywał na workach moje imię
bawiłem się z kolegami
dziewczętami

znalazłem ciebie bez tchu
czystą jak sen alkoholika
na ulicy
wzdłuż wystaw w handlowej sieci
pomyślałem że usta masz pełne wystarczy
zerżnąć ich treść i mogę kręcić
jak kołem fortuny



Żuławka Sztumska - październik 2009


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 13 october 2012

rumianek i róża

zechcemy tańczyć. ty - w czerwonej sukience,
ja - założę dłonie za biodra i poprowadzę cię
w góry. czas stężeje, słowa zawisną jak dym
z papierosa, a powietrze przytuli

i oderwie nam stopy od podłóg.
z początku nieśmiałe, przyspieszy,
zetrze wszystkie krople potu – na proch.

zostaną tylko ślady po wewnętrznej stronie
wyobraźni, skąd dochodzić będzie pomruk
wczesnych, majowych burz.



Opoczno - październik 2009


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 12 october 2012

struktura diamentu

więc twierdzisz, że potrafisz błyszczeć,
jak z gitarą, albo w krzywych wierzbach
nad rowami, czy też z rękawicą Dasajewa.
twoje są już państwa, miasta i imiona.

a tu poszły w górę horyzonty, słowa biegną
jakby szybciej i już nie zdejmują czapki,
gdy przechodzą obok krzyża. znowu leżysz

w kurzu, lecz jak dawniej, jak wśród krowich
placków i kretowisk niezachwiany stwierdzisz,
że potrafisz błyszczeć.



Żuławka Sztumska - październik 2009


number of comments: 1 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 11 october 2012

under jolly roger

jeszcze nie umarłem i życiem wciąż grzeszę,
kiedy kursem zwrotnym odpływam nad ranem, jak pirat
ze skarbem ledwie pogłaskanym i mapą
na skórze. zapisany w tobie.

dwa słońca już zaszły, jak złote
precjoza z zatopionych jaskiń, lecz drogę pamiętam.
wyznaczam ją sobie Holandii wiatrami
i falą od morza. pulsujesz w tętnicach,

z uporem, bezgłośnie, bo chcesz abym płynął stąd
w raf okolice, by nikt nie wyłowił nas
z wód sargassowych, kiedy będziesz krzyczeć.

powrócę, tym echem: moja

obietnica.



Żuławka Sztumska - październik 2009


number of comments: 3 | rating: 10 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 3 october 2012

wrzuta pe el

jest wieczór. Joanna dorysowuje się w łazience, a latarnie
wrzucają do pokoju zimne, blade światło. ono przeszkadza
spać młodszej z sióstr. bije w skromność na parterze.

matka nie chodzi do kina, kupuje czasem pomidory.
ojciec, od kiedy został księciem, tańczy w szkle.
a jebane pieniądze znów rozwaliły popołudnie,
rzuciły krzesłem, klarnetem, łzą, padły magiczne słowa.

bo dziś Joanna spotyka się z nowym chłopakiem
i jego żelem. umówili się na czterysta złotych
za całą noc. dwieście urwie Wiesiek, ale
chłopakom z miasta powtarza: "usta tej dziewczyny to skarb."
Joanna wtedy milczy, marzyła raczej o karierze flecistki.

gdy wraca z pracy nad ranem, budzi starszą siostrę
do szkoły. wrzuca siebie do łóżka.



Żuławka Sztumska - październik 2009


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 2 october 2012

z popielnika na wojtusia iskiereczka

w moim domu pracuje tajemnica
zapięta na ostatni guzik. zawsze
chętna do pomocy, z opinią:
inni ale jeszcze nie ty. biała.

kiedy jest mi smutno uchyla okiennice,
wpuszcza świeże powietrze i ukryte we mnie
pewności zasypiają. budzą się drzewa.
konary i liście kiedyś całkowicie zasłonią zacieki,

prostokąty. będzie okrągło i może nawet wskoczy kot,
czarny, z sierścią błyszczącą jak oczy Pana
ze świętych obrazków, gdy tuli dzieci.
kot przyjdzie tu za ptactwem, które wypełni nas

jak młoda krew. potrzebujemy jej,
ja i ten zdychający budynek,
który nazwałem swoim domem.

kiedy jest ciemno, słyszę trzask
od okna i zgrzyt rdzawych okuć.

inni odchodzą z północnego skrzydła.



Żuławka Sztumska - wrzesień 2009


number of comments: 0 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 30 september 2012

koniec lata

słowo szkoła brzmiało jak dziesięciomiesięczny wyrok
bez prawa do widzeń. a ty błyszczałaś jeszcze
nieodkryta, czarnogładka.

mokre trampki nie schły nocą, kiedy pływaliśmy
w chmielówce pierwszy raz nago, by od świtu,
z ptasim piórem na żyłce i leszczyną w dłoni
(glisty przypełzały same), szastać poczuciem dorosłości
wypuszczanym z dymem. butelki koniecznie
brązowe, z zielonych nie piłaś. ustępowałem.

wklejeni w leśną polanę smakowaliśmy brak
odpowiedzialności: jabłka pożyczane, chleb ze smalcem
i namiot – wiecznie zgrzytający zamek. zdarte karty,
kiedy padało.

byłem blisko, ty, jak najdalej od swoich.
i choć dotrzymałaś: wrócę, na pewno, to już tylko
szorstkobiała. ale tamto lato zakończyłem

w tobie.



Żuławka Sztumska - wrzesień 2009


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 27 september 2012

obywatel świata

w Hiszpanii lata bywają gorące,
kobiety podobno też.
nie wiem tego na pewno, nigdy
nie byłem o tej porze w Hiszpanii,
tak jak nigdy nie byłem w Chinach,
ale czasem wyobrażam sobie
gorącą, skośnooką dziewczynę
jak rozgrzewa mnie zimą.

latem nie musi.
lato wyobrażę sobie w Meksyku.



Malbork - wrzesień 2009


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 24 september 2012

Andromeda

wiem, są sobie przeznaczone.

już przy pierwszym spotkaniu zadziała
magnetyzm ciał, choć tylko
się otrą, wymienią halo.

jest duża i silna, czasy Perseusza
dawno skończone, a potwór to teraz ona.
jaśnieje nad mleczną głową.

i w oczekiwaniu, wyciągając ramiona,
przez chwilę popatrzy jak odchodzi.
wróci. świat stanie w obłokach,

kiedy będą się chłonąć.



Łańcut - wrzesień 2009


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 23 september 2012

wie.wiórki

wiersze? jak wiewiórki skaczące
z drzewa na drzewo. rude.
a ja jak dziecko: mamo, mamo,
popatrz! były tam, są już tutaj!
potem wracam pamięcią, odtwarzam
drogę.

znaczenia? rozsypane wiórki słów
z solidnych pni, bobrowych tam,
co zatrzymują wodę. w spokojnym
lustrze wyławiam refleksje
i błądzę, odnajduję
w głowie.

a on wie.
nie mówi.

kiedyś pomyślę:
nauczyciel.



Słomniki - wrzesień 2009


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 19 september 2012

miałaś być. Agnieszka

pamiętam tę noc i oczekiwanie
radość której zabrakło nad ranem
płaszcz smutno wiszący na ścianie
po powrocie do domu mamy
samej

wciąż zadawane pytania dlaczego
gdzie poszła co robi
czy z innego świata przesyła buziaki
i ile czasu upłynie nim razem zasiądziemy przy stole
a w szklankach studzić się będzie herbata

pamiętam jak na podwórku dzieciaki pytały
gdzie pochowają czy z krzyżem
piekło niebo
może dla aniołków przedszkole
brzydką pogodę na dworze

czas który pobiegł

teraz odwiedzamy tylko gdy święto
ale widzę ją i jej długie włosy
jak po śniadaniu zaplata w warkocze
jest uśmiechnięta
patrzy na mnie



Jarosław - sierpień 2009


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 19 september 2012

wir

smagłe ciało wzdłuż ręcznika, rozpostarte płasko,
zieleń ziemi i równiki, płaczą tuż nad matką.

niżej, niezapominajki w fiolecie i z pianą,
wciąż szemrają historyjki z kamienia na kamień.

a nad nimi bałwan płynie, pisze białe wiersze,
przed zakrętem się rumieni. zawsze będzie pierwszy.

już za wierzbą posiadały jaskółki nad kreską.
piorą co rok owdowiałym życie na niebiesko,

gdy śpiewają swoje trele i tańczą kuliście,
aby potem, po weselu, odejść z żółtym liściem.



Żuławka Sztumska - sierpień 2009


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 15 september 2012

nie(u)dane połowy

mówiłaś: poranna mgła to ciepło
oddawane nocnemu niebu.

z grymasem i zaciśniętą wargą nawlekałaś
robaki. ambicja zastępowała obrzydzenie,
a piwo i papierosy rdzawą codzienność. dom

to gnój. nie wrócę. zobaczą, że ryby potrafią być
uparte. kamień w wodę - bez celu, ale wyraźnie przeciwko.
grałem swoje, nieważne motywy, kiedy pierwszy raz

na horyzoncie. a potem źdźbła między zębami
i marzenia splecione na karku: życie to nie sen
rybaka, ale nam się uda, zobaczysz. wyszłaś w białej
sukience.

miał dobrze prosperujące gospodarstwo
i stawy.



Żuławka Sztumska - sierpień 2009


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 13 september 2012

nauka pisania

było jeszcze ciemno, kiedy nauczyłem się czytać.
wtedy ktoś napisał słowo, które powiedziało,
i popłynęła krew.

nie pamiętam dlaczego opatrunek leżał nietknięty,
a ja byłem wpatrzony w czerwone krople,
jak kapią.

kap. kap. plaster załatwiłby sprawę,
ale miałem długopis. dłubałem.
kreśliłem wyrazy.



Żuławka Sztumska - sierpień 2009


number of comments: 7 | rating: 11 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 13 september 2012

szybki erotyk na dwie żądze

otwarte drzwi, wchodzę. w środku kominek,
wokół noc i ty z cierpkosłodkim winem
w dłoni. kusisz tańcem imaginacji
na sobie. jestem milczącym drżeniem,

iskrą z ogniska, a wszechogarniające
podniecenie jak płomień i wszystko w nas
wilgotnieje. nagły przypływ, toniemy.
gra żywiołów siłą przenika. palce

łamią ostatni, słaby już opór, wiążą
zaufaniem i w półmroku, na kolanach,
jak rozpędzonym rydwanem - na oślep.

po równoczesny amen.



Wyszków - sierpień 2009


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 8 september 2012

wielokropek

trochę krzyżujących się prostych,
szare wieloboki
czasem łączone w większą całość,
kilka zielonych plam.
jedna nieregularna linia niebieska.

oo, tutaj! to jest moje miejsce na ziemi,
tu mieszkam.

powiedziała.

dobrze. teraz łatwo do ciebie
trafię.

nawet niezbyt to skomplikowane
- pomyślałem -
trzeba tylko zawsze mieć plan.

zaznaczyłem czarną kropką.



Stzrelce Opolskie - lipiec 2009


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 3 september 2012

performance

na plaży, wśród turystów, budek z piwem
i kiełbaskami, rozpalony słońcem, nagi.
w bezmasce na twarzy.

rozłożyłem szeroko ramiona
i palce maksymalnie w kierunkach.
patrzcie! oto ja, kompletny i od środka.
z odkrytą tajemnicą. dla was.

(euforia kilku sekund oczekiwania na achy)

pierwszy był kot. zrobił kupę,
łapką przysypał nieczystości
i usłyszałem płacz dziecka
z tęsknoty za lodem. następni:
bananowa skórka w towarzystwie
dwóch niedopałków i kurwa!
od czego, psia mać, są tojtoje!
przecierając okulary staruszka
zapytała czy nie widziałem Henryka.
szaszłyki skwierczały.



Kadyny - lipiec 2009


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 3 september 2012

credo na kredyt

ile mogę bez konsekwencji brać
kiedy skończą z kredytowaniem fantazji
na białym tle czarna wskazówka gna
i ukazuje życie w kontraście barwnym

a ja na tyłku chciałbym już siąść
poukładać w grubym klaserze wspomnienia
mimo iż syczą do ucha jak ewie wąż
"no dalej naprzód przecież nie jesteś cienias"

tańczą wokoło i przyciągają wzrok
i nogi znów niosą choć debet na koncie
kto by tam myślał że jutro dno
będzie kaleczyć kolana w podrzędnym porcie

już wkrótce zapewne nastąpi krach
przyjdzie pospłacać wszystkie narosłem długi
jednak gotowy do biegu trwam
a bardzo bym chciał na stracie się zgubić



Żuławka Sztumska - lipiec 2009


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 31 august 2012

tian an-men

spotkali się na placu. miał dla niej kwiaty,
ona - ręcznie malowany wazon, który nie należał
do żadnej dynastii. żartowała:
założymy własną. doniczkowe – ulubione,

lepienia będzie na lata. kochał patrzeć
na usta w uśmiechu zasłaniane dłonią, oczy
w kreski. czuł zapach wspólnych kolacji, poranków,
gdy wdzięcznie szczebiotała. przyrzekli sobie

nigdy nie budować muru. urodzeni w roku węża,
chcieli uczcić to nazajutrz zupą
z jaskółczych gniazd.

*
teraz już nikt nie zakłóca niebiańskiego spokoju.



Żuławka Sztumska - czerwiec 2009


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 29 august 2012

dwoje w gorące czerwcowe popołudnie na kocu

w żółci i zieleni
drżeniem powiek wśród brzóz
ciszą w której wróbel z chmurą na wyścigi

uśmiechem



Żuławka Sztumska - czerwiec 2009


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 27 august 2012

jednak pocałowała

Finlandia z natury jest zielona z dużą ilością
niebieskich plam na twarzy. chyba, że akurat śnieg,
wtedy staje się uszczypliwa, a jej śmiesznie
nierówne uszy przypominają rogi jak u renifera
w zaprzęgu.

rozdaje mnóstwo prezentów. tych od serc i od listów
spodziewanych, dzwoniąc dookoła radośnie,
i z przeróżnych modeli. i tak jak mały Janne,
z kolejną parą nart na ramieniu, posiada upór
w rysach,

którego nigdy nie sprzeda. za to kupi kiedyś
szybkie auto, by pędzić do blondwłosej Sirki,
przy rozgrzanych kamieniach wzniecać żar
w parze.

a starzy zasypiają, wsparci na ciężkich strzelbach
i purpurowych nosach. od mrozu. te procenty
to przecież mit, podobnie jak dolina białych trolli.
ale już nie wojna zimowa, dopóki życie z niedźwiedziem
za plecami.

właśnie taka zamieszkała we mnie Finlandia.
i choć nie dostrzegłem w niej oczu, to jestem pewien,
od zawsze tęsknie wpatruje się w zachodni brzeg.
prawdopodobnie nie ma też ust. dlatego nigdy nic
nie powiedziała.



Żuławaka Sztumska - czerwiec 2009


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 26 august 2012

bez zgody watykanu

świętą nie byłaś. modlitwą o zdradę miażdżyłem
drugie cele. pierwsze krople krwi pachniały
ofiarą i odpuszczeniem, gdzie upragniony
błąd rodził zakochanie. wpiekłowstąpienie

otwierało granice, nie baliśmy się brać; w euforii
spadania brak jest miejsca na myśli o stratach,
ukrzyżowaniach, bo wszystko albo dno. powiedz,
dla szybkich oddechów warto spłonąć? dziś tylko

popiół w głowie. trwa
beatyfikacja grzechu.



Łańcut - czerwiec 2009


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 25 august 2012

przy tobie. szelestem

podawaj mnie, chcę ściekać startym cukrem z ust
po brodzie na niespaloną obietnicę przyszłych
wypieszczeń. zaplątany w złote runo odcisnę się
gorącym śladem i zapachem malin. dreszczem

faluj wręcz, jak widok tajemnicy stanika,
kiedy opada i kulistą miękkością
podwaja rozkosze. stwardniałym drżeniem
rozbudź dla warg niezaspokojenie. proszę

zwiąż, niczym szypułka gdy wydaje na świat
soczyste owoce. podgryzane rozpuszczą
w płatkach nasiona, otworzą wszelkie granice
i zatańczą jak wiatr z drzewem, by w burzy skonać.

a kiedy zaczniesz opadać, szeroko, szelestem,
zapragnę usłyszeć w dotyku najzwyklejsze
jestem.



Stare Bojanowo - maj 2009


number of comments: 6 | rating: 10 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 24 august 2012

podróż prawie sentymentalna

nie wiedzieć czemu nie wiedzieć gdzie
poukrywano wszystkie moje wonne dni
dawne dni kusząc w przerwach projekcją
jak reklamą w której macierzanka na palcu
pepegi na nogach a ciepła piana pod nosem
z saganka prosto od graniastej

nie wiedzieć kiedy nie wiedzieć jak
pozamieniano zapachy w szybkie skojarzenia
płytkie metafory zwykłej codzienności
dla której biedronka to już nie chrząszcz
adidas stał się chorobą a do garnka wrzucamy w sieci
łaciata - tekturowy stwór

nie wiedzieć kto i po co zrobił mi ten żart
i gdzie jest ten który się teraz z niego śmieje

tak czuję lepiej nie wiedzieć



Stalewo - maj 2009


number of comments: 7 | rating: 10 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 21 august 2012

Strażnik Weny

- Nie przejdziesz - rzekł strażnik do poety.
- Ależ wpuść mnie tylko na chwilę,
wezmę kilka pomysłów, metafor, napiszę
co swoje i już mnie nie ma.

- Nie wpuszczę - padła odpowiedź.
- To ja poczekam. Pewnikiem, kiedyś tam śpisz,
masz jakieś przerwy na kawę lub papierosa. Wtedy wejdę -
powiedział poeta mrugając przy tym znacząco okiem.

- Nie mam przerw, jestem mechanicznym strażnikiem.
- Hmmm. No to poczekam na przegląd techniczny -
rzekł już bez przymrużania.
- Mam zmiennika - sucho odparł strażnik.
Cholera - pomyślał poeta i tak zrobił. Zaklął.

Może by tak staropolskim zwyczajem...?
- Słuchaj strażniku, mam tu kilka niezłych tekstów.
Rymowanki o miłości, parę fraszek, limeryków,
dwa sonety i sporo białych. Weź je sobie,
a w zamian daj choć dziesięć minut z nią.
Bardzo, b a r d z o ich potrzebuję.

- Nie czytam poezji, jestem tylko strażnikiem -
odpowiedź była stanowcza i irytująco spokojna.
- Ale powiedz dlaczego?! Co jest powodem,
że tak uparcie nie chcesz mnie wpuścić?! -
wykrzyknął już wyraźnie zdenerwowany poeta.

- Nie posiadasz kwalifikacji.
- Nie skończyłeś odpowiednich szkół.
- Nie należysz do żadnych stowarzyszeń.
- Nie jesteś wydawany.

Wyliczanka mechanicznego była porażająca.
Brzmiała jak wyrok. Zrozumiał, że nic już nie wskóra.
Ba! Zaczął rozumieć także, iż cały tekst do tej pory napisany
jest nic nie warty, bo nazywał siebie w nim "Poetą".
A jego tu obecność jest jednym wielkim nieporozumieniem.

Ze spuszczoną głową
odszedł.


Tymczasem ona właśnie wyszła na zakupy do supermarketu.
Złapał ją w kolejce, na mięsnym.  Wypili razem kawę,
poszli na spacer do parku. Na koniec odprowadził ją
pod dom i umówili się na kolejne spotkania.
 
Kiedy został już sam spojrzał w miejsce,
w którym wcześniej stał strażnik. Nikogo tam nie było.


Żuławka Sztumska - maj 2009


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 19 august 2012

głęboko pod powiekami

zamykasz powieki kiedy otwieramy nasz czas.
niewiele; miliony ciepłych drgań, gęsich piór, materia.
a papilarni włóczędzy zapisują ścieżki,
miejsca odlotów.

obrazy rzeczywistości znikają w tle.
przesuwanie granic kończy się bez perspektyw. wciąż
mało. zachłannie gryziemy chwilę i słowo, uparcie
trzymając delikatną nić. ostatnią.

i jeszcze: tylko nie patrz mi w oczy.



Tomaszów Mazowiecki - maj 2009


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 17 august 2012

kot i...

jak już cię ujrzę w drzwiach,
podejdę śmiało, mocno przytulę,
abyś poczuła: teraz, tu, tylko moja.

przywitam mruczeniem, jak kot.
nieśpiesznie, bez chęci zdobywania,
będę się cieszył radością posiadania,

a potem pobawię jak kłębkiem.
rozwinę wszystkie nici, rozpalę
pożądanie i wypełnię całą przestrzeń

twoich, jeszcze nie spełnionych,
pragnień.



Płońsk - maj 2009


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 15 august 2012

teoria (bez)względności

może się zdarzyć, popłynie łza.
jestem już w takim wieku,
że może się tak zdarzyć.

mogę też poczuć zapach kurzu spod kół wozów
na polnej drodze, w kwietniu.
przeczytać historię twarzy ogorzałej
pracą i alkoholem.
małe dziewczynki mogą włożyć na moją głowę
wianek z żółtych mleczy, wyplatany za dnia,
a żaby, swoim głosem przekonać do miłości,
niezagłuszaną nocą.

mogę zobaczyć radość bosych stóp
po burzy, na łące.
gotowość worków po nawozach
do wypychania słomą.
kolce dzikich jeżyn mogą pozbawić mnie
niewielkiej ilości krwi i sporo czasu,
a zimna woda ze studni, ugasić pragnienie,
być pretekstem dla całkiem zmysłowej znajomości.

jestem jeszcze w takim wieku,
że teoretycznie
wszystko to może się ponownie wydarzyć.

w praktyce
spada jedynie łza,

bo może się też tak zdarzyć, że czerwone cegły
rodzinnego domu przemknęły za szybą

po raz ostatni.



Żuławka Sztumska - maj 2009


number of comments: 10 | rating: 11 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 14 august 2012

nie grymaszę i nie płaczę. sięgam głową ponad stół

mali chłopcy wychodzą z domu ubrani w dżinsy,
adidasy, zimową porą w kurtce. zawsze z czapką
bejsbolówką na głowie, najczęściej szybkim krokiem.

mali chłopcy mocno trzymają w dłoniach
nic, potężną broń, która pozwala walczyć
o wszystko. brakuje tu jakichkolwiek barier.

chłopcom nie przeszkadza życie, nie przeszkadza
też śmierć. po prostu o nich nie myślą.
szybkie auta i pistolety są z nimi od zawsze.

w ich duszach codziennie wzrastają żądze,
bo posiadanie dóbr dodaje prestiżu,
wzmacnia pozycję i przyciąga kobietę.

zdarza się jednak, że przed wyjściem
zapomną dać buzi mamie. nadrobią to,
zaraz po powrocie z przedszkola.



Żuławka Sztumska - kwiecień 2009


number of comments: 9 | rating: 9 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 11 august 2012

miłość romantyczna czyli twoje obrazy

malujesz obrazy z dala od westchnień estetów.
nie ma na nich łąk, motyli,
wszechobecnego zapachu kwiatów, słońca.
w pejzażach umieszczasz
krew, mocz i spermę. wyraźny jest brak perspektywy.

blejtramy leżą nieużywane,
a niezagruntowane płótno rozwieszasz niedbale
między spróchniałymi sztalugami.


wieczorami, kiedy bywasz zmęczona,
biorę starą szmatę i wycieram wszystkie ścieki
z twojej trudnej wyobraźni.

a potem się kochamy.


kochamy się też przedtem,
ponieważ nasza miłość jest niezwykle romantyczna.



Żuławka Sztumska - kwiecień 2009


number of comments: 7 | rating: 10 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 9 august 2012

a mężczyzna a kobieta

a mężczyzna podejdzie do okien do wnętrz
kwiaty zaschnięte na kość zrosi zielenią
zapuka do powiek uniesie przeczyta ich treść
zwiąże silnym zapachem otuli niedzielą

a kobieta odważnie naga stanie w drzwiach
pozwoli dłoniom wypuścić na wiatr sekrety
jak dziecku bajkowo opowie zabije strach
spłonie wieczornym ogniem wyruszy naprzeciw

a wspólnie zbudują z czterech złożony kąt
i czajnik i stół i koty kurzu za szafą
świadectwo w kołysce codzienną radość i trud
i pewność że już bez siebie żyć nie potrafią



Żuławka Sztumska - kwiecień 2009


number of comments: 4 | rating: 9 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 7 august 2012

idioci nie mylą się tylko raz

idioci zakwitają zawsze w pełni
biorąc światło odbite za słoneczne
w klapach noszą szybkostrzelne długopisy
i słowa umazane czarnym atramentem

zdanie zwykle zaczynają kropką
budowę od dymu z komina
a kiedy urodzi im się myśl
na chrzcie nadają jej imię "Racja"

jak nikt są niewidzialni
i słyszą "tylko jeden raz"


teraz już wiem jak niewiele potrzeba
by przeklinać noc
kiedy tak bez ostrzeżenia rozbłysło słońce



Piła - kwiecień 2009


number of comments: 1 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 6 august 2012

Zygmunt walczy otwieraczem

Zygmunt zaciekle walczy otwieraczem do konserw,
aluminiowa puszka napoczęta już z boku.
Szybko otworzył sobie cztery rany na torsie.
"Ach, Zygmuncie, oszczędziłbyś nam tego widoku!"

Ale on nie przestanie, tak sardynki pokochał.
Serce drży, bo jedną z nich chce dziś pojąć za żonę.
Tym bardziej nie jest w stanie pozwolić, ani trochę,
by sardynki leżały tak bezdusznie ścieśnione.

Krew pomieszana wszędzie z sosem z pomidorów,
lecz tryumf niewątpliwy, wykonane zadanie,
(chociaż pod koniec trochę pozbawił go humoru
napis na kluczu: "Lekkie i szybkie otwieranie.")

I gdy już po obrączki chciał biec do jubilera,
zajrzał do puszki i... szok! Jego miłość jest w biedzie.
Zaklął zatem siarczyście: "Niech to jasna cholera!"
W przetwórni zamienili wszystkie sardynki

na śledzie.



Żuławka Sztumska - kwiecień 2009


number of comments: 14 | rating: 10 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 5 august 2012

reset

skreślony artyzm moich marzeń
tandeta szmira gruz
same bzdety na papier padają
we mnie pył huk i kurz

z kiczu powstałeś i w kicz się obrócisz
spokojnie nie pierwszy to raz
podejdź do źródła zamocz w nim dłonie
obmyj twarz



Jedlińsk - kwiecień 2009


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 5 august 2012

...będę kotem

a dziś wyobraziłem sobie, że będę kotem.
pospaceruję tam i z powrotem we mgle. spiję
mleko rozlane na drodze między gwiazdami, w ciszy,
ostrymi pazurkami porozrywam, to co gęstnieje

i mając nadzieję, że przyjdziesz cała w aksamicie,
głowę położę skrycie na twoich kolanach.
posiedzimy sobie tak do rana, i do ucha
szeptem opowiesz mi... ja będę słuchał.

zamruczę kocie marzenie i będę tylko słuchał.



Żuławka Sztumska - marzec 2009


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 5 august 2012

kulinarnie

zaproszony widokiem przysiadam bliżej.
chcę smakować. wspólnie krojony kawałek
pachnie oczekiwaniem i cichym przymierzem.
niesłodzona kawa wzmaga apetyt.

do ust wkładamy powoli, aby z premedytacją
spotkać się w środku, poczuć wzajemność owocu.
(obraz niemalowany pędzlem iluzjonisty).

czas skracany odległością kusi aromatem.
mówisz: pamiętam twój zapach i smak.

ten tort podzielę na wiele kawałków.



Żuławka Sztumska - marzec 2009


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 2 august 2012

tuż obok

żona już śpi źle się poczuła
ośmiogodzinny dostarczyciel stresu
popsuł drukarkę
(tusz z rzęs zostawiła w łazience)
chłopaki składają ludzika zabawkę
wyobraźnia wokół tętni żywym srebrem
i chcą abyśmy robili to razem
(tuż pod rzęskami miga niedorosły świat)
pies w przedpokoju trąca nosem
merda łypie kładzie łeb
na moim kolanie
(jutro maksiu jutro)

dziś już się nie pobawimy
więc idę do łóżka
(kładę głowę obok twoich snów)
śpię dobrze
ranek tuż tuż


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 2 august 2012

królowa śniegu

wiatr wiejący od strony bieguna
schładza wrzenie nocy
budzi spojrzenie które trwa

w nim jesteś królową

śnieg oddaje pokłony
w mroźny poranek



Żuławka Sztumska - luty 2009


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 2 august 2012

tarcza na czarne

przyjdą nocą w ciemnych okularach
mając wargi mocno zaciśnięte
by z uporem chodzić po twej głowie
podpowiadać nową życia puentę

mocny powróz włożą w słabe dłonie
lub tabletki sumień usypiacze
będą szeptać słowa o wolności
pozmieniają drogowskazy znaczeń

opowiedzą kilka pięknych bajek
o krainie w której wieczna radość
tylko po to byś otworzył serce
wpuścił wszystkie zanim stąd odjadą

w samotności mając sprzymierzeńca
wciąż żerują na ludzkim dramacie
lecz spokojnie już cię nie dopadną
jestem obok ja tarcza przyjaciel



Łęczyca - luty 2009


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 28 july 2012

miłość wyselekcjonowana czyli stawka mniejsza niż życie

najlepsze banany rosną na plantacji w Kostaryce.
Juan zrywa je codziennie i wkłada do tekturowych skrzyń.
Unia kocha żółte z zielonymi końcówkami
i o słusznych rozmiarach, więc świeża partia
przepływa ocean dojrzewając pod pokładem.

w jesienny poranek, na placu w Paryżu
u znajomego sprzedawcy, Suzanne kupi całą ich kiść.
uwielbia zapach pieczonych kasztanów i kształtne
banany w dłoniach. już dawno postanowiła,
że zostanie wegetarianką, zamieszka samotnie.

wieczorem, Juan wspólnie z rodziną, usmażą banany
odrzucone.



Żuławka Sztumska - luty 2009


number of comments: 4 | rating: 9 | detail


  10 - 30 - 100  



Other poems: Miary, Miłość w celibacie, przysięga rozwodowa, czterej, marszowy, chowany, wola/płoty, wyspa Guam, list do k., odpierdol się, struna, przybyłem w ostatniej chwili, historia alternatywna, równanie. bez niewiadomych, świąteczne cuda, piosenka o prądach emocjach i zrozumieniu, gry i zabawy dziecięce: berek, piosenka o braciach Słowianach, swój czas, wypowiedź działacza PSL (czytaj: peezel) dla mediów, w przeczekalnii pod wezwaniem św. Józefa, matematyka emocjonalna, piosenka o poezji paleniu i innych uzależnieniach, umówiliśmy się na seks a może będzie z tego coś więcej, koniec historii, poeci, Nie umiem mówić o wojnie, piosenka o Bogu cierpieniu i ..., Voyager 3, *** (Akceptuj...), zstępowanie. zależny, zanikanie, niedopita kawa na tarasie hotelowej restauracji w dowolnie wybranym mieście, bez kategorii. bez tytułu, piosenka o chłopakach z ulicy, sieci, stereotyp współczesnego poety, połowy, zaklinanie. Stegna – wrzesień A.D. MMXIII, niedaleko, asekretna, ...fajnie jest, nić trzecia, szlachetny, na mieście stukają kopyta, paraliż, odchodzenie. Glogau – juni A.D. MMXII, kamień i nóż, miłość do żywego, 21, geometria wykreślna, marzec. teatr wieczoru, zabijanie, językowo, pod paznokciami, wdzięczność czyli ile kosztują jagody, niepokój. na podstawie zeszytu Ryszarda Apte'go. inspirowany wierszem Leszka Żulińskiego „viva la muerte”, mleko i para pod nosem, saliva, zamknięty, a kiedy mnie nachodzą, widno.krąg (matce), tylko życzliwie, czerwony w szkocką, oda do tego co sielskie, anielskie, złotnickie, *** (a w niebie...), suma wszystkich zer, Pan Rak. Matematyk, Przygoda na łące nocą, zapadanie. Silesia - Februarius A.D. MCMXCIV, ... na pokolenie, wielo(na)rzecze, nic. przeciwko, będzie rósł powoli, Pęknięte chodniki margaryna oraz polski przemysł przetwórczy, wiersze, ucieczka słońca z Paryża, wysokie pipy, Twarze drugiej wojny, ziemie odzyskane nie obchodzą urodzin, przedszybie. płaskie, części trzecie, 1989/90 (pierwsza krajowa), *** (W starych drewnianych kościółkach...), *** (hotelowe windy...), anna bierze czas w swoje ręce, słupy, remis w hotelu, róg Asnyka, wiersz przeprosinowy, solidarność tu do nas jeszcze nie dociera, Harley Kostuchson, 123, niepokonani, tam gdzie spadają owoce drzewa kasztanowego, innym, bar Niebo, miłość (bez)warunkowa, czyli spotkania na bydlęcej drodze, pofałdowanie czyli równe leżniki czyli o wyższości snu nad jawą, free way, ... każdy przegrywa, zostawić, Le Toucher – Paris. Octobre. A.D. MCMXCIII, rozmowy przy niezbyt częstych okazjach, jak wulkan gorąca, czytam wiersz Macieja Cisło „Ten stół tu nie stoi” i leżę, Młode kobiety wychodzą z kościoła, gdy lepsze zostaje wrogiem, dwa obozy, misterium, PotWór, czyli zbitka wyrazów., koru, Stary Scyzoryk pije wódkę w obecności swojej żony, Narodziny. Marienburg Januar A.D. MMXI, to co moje, 24 XII. dom rodzinny. lata osiemdziesiąte, kombajny, powtarzalność. bez scenariusza, sukces(ywnie), trzy połówki innych pomarańczy, haftowany. wiersz o słońcu, o tych zbyt wczesnych. o nas, wzdłuż, scenariusz do prośby o wyspę, dworzec PKP w mieście, ... po białe, polacy, trzy kobiety z obrazu kreślonego mało wprawną ręką niedoświadczonego artysty, najpiękniejsza anna świata, prawdziwy PP, scena (nie)pokojowa, wakacyjna miłość ma sens kiedy się skończy, subkontynentalnie, erotyk dla nieznajomej zza biurka, łańcuch, zwyczajny, konwencja, na skórce, wiersz jak najbardziej prywatny, retro-fjuczer orient express (na działce), "wolność kocham i rozumiem", frau, nie ma poezji, widoki, moje schody rodzinne, w ślad za Olędrami, chłopczyk z zapałkami, miłość idealna, Mają, romantyzm dworcowych hal,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1