7 december 2017
Bylebyś
Z mlekiem matki wiedzę wyssałem,
żeś drogą powrotną do raju,
lecz tyś - przerośniętą reklamą,
monstrualnym kukułczym jajem.
Krętą ścieżką pod górę jesteś,
upadkiem na łeb, na szyję,
bólem chleba na wskroś powszedniego,
czasem, co sam się zabija.
Zbyt często cierpi odwaga
w piekle codziennych spowiedzi -
stawiając tak trudne pytania,
zadajesz gwałt odpowiedziom.
I jesteś nieobliczalne,
smutny wariat, dzika wariatka,
dręczysz, zniewalasz, kochasz i lżysz -
ojciec, sadysta, szalona matka.
Gdy już nie mogę z tobą wytrzymać
i, jak biedzie najgorszej, mówię - dość,
wtedy całe zmieniasz się w drwinę,
kusisz - dam ci, co zechcesz, więc proś!
Jestem tylko cieniem przechodnia,
ty trwasz, ja nieustannie odchodzę,
śmietnik pełen rzeczy i wspomnień -
z tą stratą jakże łatwo się godzić.
Lecz nawet słabnącym oddechem
wyrzężę dla ciebie swoje - tak -
jeślibyś tylko zwróciło zapach,
bylebyś, Życie, znów miało smak.
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma
21 april 2024
od wewnątrzsam53
21 april 2024
2104wiesiek