Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (52) Forum (3) Poezja (761) Proza (10) Fotografia (10) Grafika (18) Dziennik (77) |
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 6 kwietnia 2012
runiczny smak warg
żywiczny pot Baldura
ciało valkyrii
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 3 kwietnia 2012
dotyku wody
UIKI ÞASI RUNAR
kamienne ÞISTIL
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 17 maja 2012
upierdliwa świadomość
nie będzie nie ma nigdy nie było
bo
mam tylko cztery mam tylko trzy mam tylko nic i pół -
coś jak ważona średnia logarytmiczna
wypierdka mamuta i sroce spod ogona
tylko kijem podeprzeć lub śliną podkleić
taka pamięć przejrzystej kolacji
na papierowym obrusie
bez smalcu bez cebuli bez chleba przed podwyżką -
wyżerka zawiniętych w tłusty papier
cieni
pozatykane szklaną watą wysprzątane bramy
dopuszczają do głosu
jedynie czyraczne monstrancje
czyli ogólnie rzecz piorąc
dramat maski przeciwgazowej
podpisany epilogiem bajki
ad usum Delphini
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 3 września 2012
do syta na czas
rydwan sług lustra Venus
sanctus Ovidius
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 25 kwietnia 2012
kamienie w Odrach
kwietne spojrzenie Boga
Hugin i Munin
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 19 marca 2012
cicha czerwień słów
pulsujące spojrzenie
- i niech się stanie
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 6 sierpnia 2012
wieżyce miasta
przypowieść z Księgi Łaski
photamanaecus
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 30 stycznia 2012
gwiazdy nad lasem
wiedzione wzrokiem elfów
gniazda muskają
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 16 marca 2012
litania o twarz
do wszystkich kształtów grozy
kształtów pór roku
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 16 maja 2012
ponieważ domniemane życie
jest jak jajko zapomnianego gatunku świerzbowca
więc ciągle potrzebuje niezapowiedzianego poręczenia
i pierworodnego szkieletu podpowiedzi -
taka kaucja za wymianę
podwójnej porcji pokaleczonych nocy
na pół godziny hormonalnej beztroski
aby po prostu zalegalizować
wygodną prawdę
o czasie świeżego chleba
aczkolwiek
czy liryka rozpadu komórek nowotworowych
warta jest mszy
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 31 stycznia 2012
zima skulona
chłodno lecz słońce jasne
uśmiech pogody
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 15 stycznia 2012
zdziwiona rosa
welon dojrzałych malin
rozdrobniony szyfr
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 14 stycznia 2012
wszystko mogłoby być
podobne
do wszystkiego
ale tak nie jest chociaż pozory mylą
policja jest granatowa
przyszłość świetlana
Afryka czarna
walka wręcz
musique non - stop
armia zbawienia
apetyt na czereśnie
de heer Jeroen Anthoniszoon van Aken
szukał podobieństwa bazyliki św. Jana Ewagelisty w 's - Hertogenbosch
do placów targowych w jelicie cienkim i dwunastnicy
znajdując jedynie niestrawione łyżki popiół i skorupki po jajkach
ocalały ogród rozkoszy
(jedyny jaki się udał)
to morwa biała
która
zmniejsza przyswajanie cukrów
i innych przedmiotów
przedpołudniowego użytku
13 stycznia 2012, 20:22:34
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 5 lutego 2012
słowo w pół słowa
przełknięte drżenie głosu
wiersz stał się wierszem
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 24 września 2012
Czasami każdy potrzebuje pomocy,
prosimy więc o drobne przysługi,
ale powinniśmy się strzec
Mary Alice Young, [w:] Desperate Housewives, s. 2., odc.15
użycz mi legendarne
dwa złote
a będzie uzdrowiona
dusza twoja
moja niewdzięczność
stanie się
kontrolowana
24 września 2012, 09:56:41
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 30 listopada 2011
zapach lizolu
biel bez prostoty bieli
droga do Salem
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 23 września 2012
Confiteor (…) vobis fratres,
quia peccavi nimis cogitatione, verbo, et opere:
mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa.
Confiteor, [za:] Missale Romanum, 1570
moje życie wieczne zakończyło się
w momencie zapłodnienia
moja niewinność wystartowała
przy pierwszym fajerwerku spermy
moja świętość została wydana na świat
wraz z niewiarą
alegorio koszmarku z męskiego snu
zwana Eleną Ivanovną Diakonovą
zwana Galą Éluard Dalí
zwana Madonną z Castillo de Púbol
potrafiąca uwieść nawet łabędzia niemego -
Vous les entendez, espèce d'idiote ?!
stare grzechy mają długie smaczne liście
i niejeden most wiszący
ponad krwią błogosławionych
z Salem
23 września 2012, 10:00:36
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 24 sierpnia 2011
czyste dno szklanki
jaki smak wodzie dany
nic oprócz mostów
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 26 sierpnia 2011
nagłe spojrzenie
dziesięciolistne drzewo
z bólem w koronie
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 25 maja 2011
teraz już nigdy
nie powrócisz do Akademii
choć opuściłeś ją tylko na krok
być może nigdy w niej nie byłeś
spójrz –
czy powiesz że ten ktoś popadł w obłęd
to myśmy oszaleli
czyż nie trzeba wam
porządnie przetrzepać skóry
zbyt grubej zbyt aksamitnej
boście ślepi
herr Zaratustra
został właśnie
wypisany ze szpitala
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 10 lutego 2011
spokój nadejdzie –
anioły wrzącej krwi
zabiorą ze sobą
sińce zmęczonej ufności
spokój nadejdzie –
Phobos przestrzeń żywej ciszy
opuści
stygmatami ojców pustyni
naznaczony
przed bizantyjskim świtem na kolana
padnie
w kyrie eleison przeistoczony
bazylikę na skale
pobuduje
spokój nadejdzie –
wino
ciałem się stanie
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 13 stycznia 2011
jeżeli kiedykolwiek
nie przyjdziesz
to zaleje nas
popiół Morza Czerwonego
które tak ufnie
rozstąpiło się
abyśmy mocą tajemnicy Sfinksa
uczynić mogli sobie posłuszną
płodność Nilu
a piramidy –
kamienne okręty wieczności
nie doczekawszy się swych komandorów
osiądą na mieliznach sumienia
niewoląc niepotrzebnego już Ra
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 24 września 2011
mróz proponuje
zimowy sen ogrodom
kwiatów na szybach
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 18 września 2011
pocięte drewno
obok starego pieca
zgubiony ołtarz
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 12 maja 2011
widziałem dwa ptaki
nie widziałem gołębicy
eyze yom hayom **
widziałem rozdwojone języki
nie widziałem węży
eyze yom hayom
widziałem ludzi
nie widziałem kobiety i mężczyzny
eyze yom hayom
widziałem ramię i usta
nie widziałem usprawiedliwienia
eyze yom hayom
niech ciała wasze będą
jak zgrzebne koszule
ken – ken lo – lo ***
widziałem dwie gołębice
Przypisy:
*) Mizmor (hebr.) – psalm
**) eyze yom hayom (hebr.) – Jaki jest dzisiaj dzień?
***) ken – ken lo – lo (hebr.) – tak – tak nie - nie
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 26 maja 2011
proszę cię bardzo
nie zadawaj mi więcej takich p y t a ń
bardzo cię proszę
to wygląda jak szantaż emocjonalny albo moralny albo coś jeszcze
zresztą jak go zwał tak go zwał
wiesz jaki jest stan na dzień dzisiejszy
więc ciesz się moją czułością moim ciałem tu i teraz
ale ty tego wyraźnie nie potrafisz lub zwyczajnie nie chcesz
wygodniej ci uważać mnie za kompletną idiotkę
tymczasem jestem człowiekiem z krwi i kości
czuję rozumiem pragnę tak jak i ty
moja skóra szuka twojego dotyku
moje usta pożądają twojego nasienia
i to jest o d w i e c z n a m i s t y k a
a nie jakieś tam nic nie znaczące odpowiedzi
ponieważ t y tak sobie życzysz
przestań tylko ciągle spać jeść i mądrzyć się
tak po prostu nie można
daj wreszcie cokolwiek od siebie
coś rzeczywiście istotnego
być może wtedy będę
naprawdę
gotowa
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 11 sierpnia 2011
cesarz przysłał dar
puchar ze złota cały
Józef ukrył krew
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 3 lipca 2011
w rzędzie bzdur uważanych za logiczne
kolejne naczynie zastanawiającej półprawdy –
modlitwa na zawsze pozostanie modlitwą
by Qadmon zwiedziony cieniami autobiografii
ciągle prześladował swojego Boga
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 25 czerwca 2011
Jedna z przedniejszych heter
rzekła do poety tymi słowy:
- Agathonie, po raz wtóry z dytyrambami twoimi
obcować było mi dane ...
Tenże, ku jej mowie uszy skłaniając,
spytał:
- O, piękna i rozumna, czy na barki swoje
wziąć je zechcesz?
- Synu Teisamenosa, racz wybaczyć
alem dziś migreną złożona... –
odpowiedziała.
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 13 lipca 2011
mnóstwo wstydu najadła się młoda nauczycielka z miejscowości Inke na południu Węgier
gdy przez pomyłkę umieściła w szkolnej sieci komputerowej własne zdjęcia w stroju Ewy
jak doniosła we wtorek 11 września 2007 roku lokalna gazeta Somogyi Hirlap
zafascynowani tym niecodziennym materiałem dydaktycznym uczniowie
natychmiast rozpowszechnili fotografie ściągając je do swych telefonów komórkowych
i na prywatne komputery.
rodzice uczniów są rozgniewani
jeśli prywatnie sprawia jej przyjemność fotografowanie się nago to jej sprawa - powiedziała jedna z matek -
ale jak te zdjęcia trafiły do telefonu komórkowego mojego dziecka
wszystko wskazuje że fotki trafiły do szkolnej sieci
ponieważ nauczycielka niezbyt sprawnie radziła sobie z techniką komputerową -
oglądała na szkolnym komputerze swoje nagie zdjęcia
notabene zrobione cyfrowym aparatem wypożyczonym ze szkoły
a potem zapomniała wykasować je z twardego dysku
co gorsza zapisała w katalogu dostępnym także dla uczniów
miejscowe władze oświatowe jak do tej pory nie wydały żadnego oficjalnego oświadczenia w tej sprawie
a dyrektor szkoły zdecydowanie odmówił wygłaszania jakichkolwiek komentarzy
jednocześnie usilnie prosząc by nie czynić niczym nie uzasadnionego zamieszania wokół jego placówki
posiadającej przecież niezaprzeczalnie wybitne osiągnięcia w pracy dydaktycznej i wychowawczej
no i tutaj zaczyna się prawdziwa batalia o doprowadzenie całej historii do szczęśliwego końca
choć nie pomogły żadne zabiegi mające na celu uświadomienie lokalnym elitom i opinii publicznej
doniosłości tegoż zagadnienia być może trywialnego jednak zawsze w glorii aż złotej od wiary -
najprawdziwszy jest bowiem upadły dobrodziej gdyż może zawsze dźwignąć się do chwały
dalsze losy narządów łaski rozebranej Ani z Zielonego Wzgórza pozostają nieznane
choć smętny uśmiech jej krocza nawiedza jeszcze od czasu do czasu sny zatwardziałych ojców i synów -
ciekawe czy Kohelet wrzuciłby coś z tego brzemienia do swoich pieśni
prócz niepodważalnie najserdeczniejszych pozdrowień
Uwaga:
Podczas pisania tego tekstu wykorzystano materiał z http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4203371.html
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 25 lipca 2011
Boże Ojcze ateistów –
weź ból mój i pustelnię moją
i na drugą stronę modlitwy przeprowadź
Mesjaszu agnostyków –
zabierz zdradę i obłąkanie
i przy drodze do Emaus porzuć
Duchu Święty egzystencjalistów –
uwierz w drżenie pohańbionych i szatana nieskalanych
i zza zamkniętych okiennic wieczernika ogłoś
Trójco Przenajświętsza ślepców –
dotknij Logosu ciała i złorzeczeń skały
i wodą żywą namaść
przecież zawsze
było dość miejsca
dla osuniętych w nicość
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 26 lipca 2011
zaraz zgaśnie światło bo kilowatów zostało tyle co kot wymodli nad pustą puszką po whiskasie
zaraz eksploduje ciszą w szklankach wody ustawionych na kaflowym piecu
temperaturze pokojowej na przekór jak pęka worek z szaleństwem
kiedy pobliski sklep samoobsługowy odmawia sprzedaży zbutwiałych pączków
z ubiegłorocznego zbierania głogu
zaraz przyjdzie anioł tchórz w wojskowym płaszczu
z którego pagony zdarto dziesięć wiorst za jeziorem Gilead
i wytrzęsie z rękawa wymłócone ziarna pewnej pazernej partii szachów
przy której stracił rękę Max von Sydow
zaraz prawo zachowania entropii wydusi wszystkie toskańskie winogrona
bez obaw o polarne wczoraj o przyszły ramadan o dzisiejszy łyk świeżych odwrotów
tudzież rozsypie brzozowy śrut i spopielałą soczewicę w centrum baśni o nędzy pobliskiej rzeki
zaraz zaschnie grawerowany atrament wyparuje w przebitej czerwieni bladych ust bolesnego oddechu
z bijącą maczetą w piersi dobiegnie na czas by przed czasem ujrzeć konającego torreadora
zaraz stracimy mowę jak ci w których deszcz światła wysechł
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 29 lipca 2011
Nicość nicestwi
Martin Heidegger
szkoda
że tu
nigdzie
nic
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 10 czerwca 2011
Nicość nicestwi
Martin Heidegger
szkoda
że tu
nigdzie
nic
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 8 czerwca 2011
trzeba przewidzieć
to co
się da przewidzieć
każdy śmieć na drodze
każdy łyk kawy
każde zaszczucie
każdego proroka
żeby starczyło czasu
na
wyprasowanie koszuli
wypalenie papierosa
doczytanie ostatniego rozdziału Pieśni nad Pieśniami
jeszcze jeden orgazm za plecami żandarmów
pozostanie tylko złożyć
historię
do grobu
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 10 marca 2011
przerysowane togi ufryzowanych augurów trwonią ziarna klepsydr
na wystawne biesiady wokół słomianego tronu długich pozorów
bochen powszedni rodem z modlitwy jest dla Greków Żydów i barbarzyńców
takim samym igrzyskiem nieoczekiwanego święta jak i dla najwierniejszych synów wilczycy
pogubieni w naukach rabbiego Saula syci wodnistego wina granitowi nazarejczycy
wyprowadzili swojego ojca mistrza i ducha za zachodni limes ogrodu Hesperyd
kości dwunastu tablic pozbierane wytrawnymi dłońmi uprawomocnionych graczy
zdobią hipoteczne kolie i diademy najdroższych w Mieście sprzedajnych niewiast
flegmatyczni spiskowcy Pizona opasani ołowianymi mieczami obłaskawionych Furii
rozwieszają swe aseptyczne tuniki w żółtozielonych oliwnych lampach melancholii
a cóż złego uczyniły wyniosłym szerszeniom błotnistej niepogody olimpijskie drzewa wiatru
czy muszą zawczasu karcić źródlaną trawę za macierzystą nieprawość wszystkiego co się wydarza
to nie jest epizodem tego się nie doświadcza w scenie kiedy Edyp idzie na wygnanie
niczym nieme oczodoły jak koła przegranych kwadryg rozłożone na grozę i łaskawość
istnieją bowiem szczęśliwe lub nieszczęśliwe bóstwa zwane okropnościami ostatnich zdarzeń
równie obmierzłe co pomyślne i uskrzydlone tyle że nie potrafimy ich dostrzec za czymś z oddali
rozrzucony padół porzuconych przykazań i moje bezsilne wszystko przemyślnie
nie istnieją choć pozostają w zgodzie z nieznanym bez zadrutowaych związków i drakońskich porównań
śmiertelnik szczęśliwy nie zna trwogi nawet w obliczu śmierci jedynie człek który żyje nie w czasie jak świeże horrendum
ostatniej wojny która aż tak upiorna nie była tylko nie potrafimy
tego dostrzec
to co jest realne za radą drabiny nie interesuje rygla do którego nie masz klucza choć podziwiasz pokój
albowiem cień Nestora pochłania się pytaniem tak jakby rozkładał tęgą niemoc na płyny i humory nawet w obliczu łoża agonii zabójców Nerona
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 9 sierpnia 2011
straciłam motywację do regularnego prowadzenia swego życia tudzież straciłam główny wątek
ale to nie są jedyne dziedziny które zaniedbuję
chodzę od kilku tygodni jak lunatyczka na nic nie mam ochoty i mam kompletne powietrze w głowie
żłobię wgłębienie w materacu studiując strukturę bieli sufitu albo mam taką wiarę jak wagon piasku -
skaczę w zachwycie nad własną euforią lub trenuję Johnnie Walker spleen z czarnym Marlboro w zębach
nie odebrałam dzisiaj od Niego telefonu po prostu go olałam udawałam że nie słyszę
jeśli będzie miał o to pretensje powiem że wymyśliłam coś innego
nie mam ochoty dłużej grać idealnie stukniętej Marylin znudziła mi się ta rola na dziś jutro piątek i niedzielę
chcę siedzieć w domu w rozciągniętym dresie prać prasować i pichcić obiadki dla pieprzonej rodzinki
zakupowy szał nie mam miejsca w szafie i nie mam nic czego mogłabym się pozbyć
a muszę jakoś dowartościować swoje ego
dlatego kupię tę zawszoną torebkę choćbym miała zastawić własną łechtaczkę
szukam Kaśki bo gdzieś mi się zgubiła a teraz potrzebuję jej znów jak przed trzema laty
w końcu trzeba mieć jakieś hobby moje to odchudzanie jestem taka niestała
wybrałam dziś ze skrzynki ma dole paczkę listów
nie ma co szybka jestem
lada dzień dodam na blogu rozebrane zdjęcia i swoje dokładne namiary gdyby ktoś był zainteresowany
wygląda to nieźle jak na debiutantkę w perwersji taką mam nadzieję
ja w sumie nie lubię facetów
miałam pracować nad własnymi oporami i pracuję jest bez porażek i betonów
większość nadal jest tylko w mojej bańce ale nie mam z kim trenować nie mam świńskich gadżetów
cierpię na totalny brak przewietrzonego dotyku
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 8 października 2011
ptak zgubił pióro
jego lot stał się trudny
brak rzeczy dławi
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 19 listopada 2011
Syzyf pcha kamień
góra Athos sięga dna
mnisi rwą zenit
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 24 marca 2011
posłuchaj mnie musisz mnie posłuchać uważaj skup się
żeby to co powiem nie było niebawem przetłumaczone z polskiego na twoje
moment jest niezbyt odpowiedni żeby o tym ale który właściwie jest dobry
i nie myśl że ja dziś żeby cię dobić skopać leżącego zemścić się
ten wrzód trzeba było kiedyś przeciąć bo i tak balansujemy na granicy uogólnionej sepsy
mówiąc wprost lepiej wcześniej niż później czy jak tam lepiej teraz niż wcale
wierz mi ta decyzja nie była dla mnie ani łatwa ani przyjemna
i to nie tylko jeśli chodzi o twój stan obecnie i w niedalekiej przyszłości
ale na pewno jest dogłębnie przemyślana wzdłuż i wszerz i jest moja tylko moja bez nikogo
zdziwisz się lecz On nie ma z tym nic wspólnego
nie powiem twoje podejrzenia były słuszne choć dowodów prócz domysłów nie miałeś
On naprawdę nic dla mnie nie znaczy ni dzisiaj ni przedtem
nie sądzisz chyba że mogłabym z nim na poważnie
po pierwsze jest drugi raz żonaty po drugie to oprócz wielkich ilości zer na kontach to nic nie ma
a po trzecie kto poważnie traktuje faceta który na pierwszej kawie pakuje ci łapę do majtek
tak być może to zwykły cynizm ale cóż świat jako całość jest cyniczny
niewykluczone iż powstał z lodu mówiłeś mi kiedyś o teorii Hannsa Hörbigera
albowiem lód to przecież ból i to najgorszy bo bezbolesny a myśmy właśnie z bólu
a ty zawsze mówiłeś że to wszystko jest bardzo poetyckie więc niewątpliwie z bólu
jak poezja co jest bólem samym w sobie i tylko bólem
od pierwszego otwarcia ust aż do zamknięcia ostatniej książki
od pierwszego dnia miesiąca do ostatniego jajka w lodówce
od pierwszych jabłek zielonych papierówek do pożegnalnego łyku soku z kiszonej kapusty
zastanów się przez chwilę może jednak warto rozedrzeć skąpy przyodziewek otulić ten głaz
przenieść punkt ciężkości zaśpiewać intymną surę na część stoickiego El Dorado
b e z z n i e w o l e n i a siedząc nad partią warcabów przy zagiętym podziale posłannictwa
kiedy kilkanaście niecelowych godzin zostaje przeniesionych w kolejny wieczór -
w refrenie znoszonego Fausta piecza nad siostrzanym uniesieniem wiedzie na nieżyjące pokuszenie
jak prywatną kataraktę ociemniałych tylko na chwilę krzeseł zgaszonego światła
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 15 listopada 2011
drzewa nad rzeką
most wiodący do nieba
dyktat błękitu
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 8 stycznia 2011
czaszka jest miejscem
głośnych rozmów
za które płaci się
banknotem z tkanki psychicznej
pozostaje chłód
(mimo podniesionego kołnierza kurtki)
i obcość
wykutego na pamięć
ciała
Mozart
nie jest już lękiem
Salieriego
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 24 kwietnia 2011
skromność jest krótka i treściwa
urodziłem się nie moja zasługa
o reszcie niech inni
wszystko ponad ma wszelkie znamiona
grzechu pychy
który to kanonicznie eliminując zbawienie
wymaga sankcji i zadośćuczynienia
jednakże
trzeba wyjątkowej zatwardziałości
aby skwitować swój epizod
bezsilną datą urodzenia
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 20 kwietnia 2011
oni szli -
leżę na wersalce zdejmuję okulary przecieram okulary wkładam okulary
oni idą -
sięgam po książkę kartkuję książkę odkładam książkę zdejmuję okulary
oni będą stąpać -
wstaję biorę papierosa zapalam papierosa palę papierosa gaszę papierosa
skoro ich prawie nie ma -
zaczynam myśleć myślę kończę myślenie kładę się
skoro ich omal nie będzie -
wkładam okulary patrzę na sufit zdejmuję okulary
skoro ich nigdy nie było -
jestem
wszyscy władni wszyscy święci wszyscy niepowołani –
od wtedy do później
coraz częściej coraz rzadziej co raz po raz -
a n u l o w a n y
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 1 listopada 2011
niespodziewane wrzucanie do zimnej wody nie daje wielkich rezultatów
a są wręcz odbierane jako dowcip -
wrzucani łapią katar
a typowe objawy nie ustępują
podobnie dzieje się ze stworzonym przez władze upiorem
z zakładaniem worka na głowę
a nawet jak proponuje jeden ze stu czterdziestu czterech tysięcy
z rozpalonym prętem żelaznym którym straszy się kobiety
w jednym tylko przypadku odnotowano napad szału -
kobieta aby uśmierzyć cierpienie zbliżającej się śmierci
dokonała dotkliwego samookaleczenia twarzy
chociaż nie zmieniło to niczego w jej podręcznym atlasie poufałości
(mój brat i siostra byli przeze mnie głodzeni
to dlatego dostałam ten wyrok
niech Bóg zdejmie ciężar z moich ramion bo ten grzech niszczy od środka
ale z drugiej strony jestem jeszcze taka młoda i nie chcę umierać)
wbrew założeniom teorii jednocentymetrowej rurki Otto Mucka
cisza jest zdrowym czerstwym kłamstwem
dla którego nie istnieje żadna prawda wyobraźni dążeń i potrzeb -
jak słodka krew Elisabeth Stapel doprawiona ustami Heinricha von Suso
Przedwiecznego Begarda w służbie
eidos
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 3 listopada 2011
pajęczych sieci
welon liście muskają
Słońce jest strojne
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 20 października 2011
synu Hipokratesa -
spójrz mi w oczy
podobno
jestem człowiekiem -
moje imię to Ból
tylko
nie podawaj mi skorpiona -
łódź zawsze mogę sam
wynająć
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 22 listopada 2011
niechciana stacja
tor wiodący w głąb ciszy
otwarty trakt gwiazd
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 12 października 2011
ptaki odlecą
gniazda pustką załkają
miłość nie teraz
anno domini MMI
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 5 stycznia 2011
codziennie
dopada mnie
ogłuszający krzyk
zaplakatowanych murów
szukając azylu
uciekam
przed czarny ekran
dawno
zamkniętego kina
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 31 maja 2011
Zdzisław Popiółkowski lat 52
urzędowo na trzy lata niezdolny do egzystencji
depresja puerylizm guz jak pięść nadnerczy usunięty
do tego parę pomniejszych rubryk
z gorączką na czole –
patrzy na mnie z wysokości ostemplowanej pościeli
widzi
plamę w przestrzeni
przestrzeń w plamie
rozprzestrzenione poplamienie
Herr Edmund Husserl
palący ostatni egzemplarz Erfahrung und Urteil
jego krzaczaste brwi
przedłużają przewód kroplówki do nieosiągalnego jutra
które było wczoraj i tam zostało pomnożone
łuską ziarnem i odruchem warunkowym
bo dziś jak puszka skondensowanego mleka
znaczy tyle co
siostra i szwagier z Lidzbarka
pielęgniarka z punktu
neurolog z przychodni
w pośpiechu
tworzę teorię anepoche
nerwowo w obliczu rannego obchodu
przerzucam poślinione kartki Logische Untersuchungen
by estazolam wypracował się do końca
by jeszcze chwilę w tej chwili
by smak kawy a potem nic
wynik może być zgubny
opad miarowy rytm wysoki
białe ciała powłóczyste czerwone z bielmem w oku –
moje czoło zdolne gorączka usunięta
pięść egzystencji powiększa rubryki
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 3 kwietnia 2011
obłoki cichych słów
i myśli powolnych
gazeta
przeczytana setny raz
pięćdziesiąty drugi papieros
walizki wrażeń
i błysk światła
w którym brudna podłoga
kołysze się
w oczekiwaniu na pociąg
donikąd
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 29 grudnia 2010
zmęczony most
wyciąga dłonie
ku niewinnym cieniom
żałobnych kroków
z Limbusa Patrum Limbusa puerorum i Purgatorium
przecierając skruszone oczy
spłaca zaciągniętą winę
milczącym kaddishem
za krew i literę
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 12 listopada 2011
szyki purpury
Basileus ostrzy miecz
Imperium czeka
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 30 lipca 2011
Totalna paranoja jest stanem totalnej świadomości.
Charles Manson
londyński King's College Mental Hospital położony w Southwark na południowym brzegu Tamizy
należy do najlepszych placówek medycznych w Zjednoczonym Królestwie
ostatnio otrzymał trzy gwiazdki za jakość usług
pacjenci przebywają tam w przestronnych pawilonach
mają do dyspozycji zamykane na klucz szafki
oraz szpitalne radio które nadaje pozdrowienia od bliskich
(ponieważ miejsce na rzeczy osobiste jest ograniczone dyrekcja szpitala zaleca wziąć ze sobą
tylko najpotrzebniejsze rzeczy takie jak paczka chusteczek higienicznych monety do telefonów i automatów z napojami dwie zmiany bielizny książki przybory do pisania krzyżówki włóczkę i druty wszystko pozostałe pacjent otrzyma na miejscu)
życiem duchowym pacjentów zajmuje się departament opieki duchowej i kapłańskiej
do dyspozycji pacjentów i ich bliskich pozostaje szpitalna kaplica św. Łukasza
(nabożeństwa w każdą środę o 16.30)
oraz czynna całą dobę międzywyznaniowa sala modlitw
również przez całą dobę dyżurują kapłani Kościoła Anglikańskiego
kapłanów innych wyznań w tym Rzymskokatolickiego i kościołów wolnych
można wzywać w razie potrzeby przez centralę
nawet w depresji nikt nie traci tutaj wisielczego poczucia humoru nie pragnie śmierci
bo żaden samobójca niecodzienną maestrią jej nie pragnie
gdyż z pietyzmem ordynowany jest każdemu inwentarz szczególnych specyfików
indywidualnie wyselekcjonowanych w znoju i pocie czoła
takich jak duszpasterze kapłani i nadzorcy podróżujący nieraz politycy biznesmeni i pracodawcy
a przypuszczalny pacjent zawsze budzi się w kałuży wymiocin zlizując z podłogi swój ostry ból brzucha
i własne umorzone symptomy pełnej całości diagnozy wraz z wnioskiem
innych gestów nie spisano choć krwistość spraw więcej z ciążenia pochodzi aniżeli z myślenia
tak jak dla siebie samej pasję stworzono zaś całe życie to malwersacja zmysłów władz i darów
przekraczająca pryncypia jakiegokolwiek przeramowania nie zmieniającego żadnego modelu
w zasadzie to nic nie zmienia ale skutkuje ogromną zmianą
jakkolwiek to zabrzmi ta epikurejska rozkosz Wszechświata według pluszowego królika
jak Giacomo della Chiesa który przybrał imię Benedykta XV i kanonizował Joan d'Arc
zaś przez ironię losu pomogła mu w tym wojna której tak nienawidził -
po unieważnieniu partycypacji żalu w jaki od czasu do czasu popada Duch Święty
wszystko dzieje się dużo łatwiej w szczodrości pełnej wyczucia chwili
to nawet nie kiczowatość ale raczej szokująca nonszalancja to doprawdy bezwstydna wynalazczość
bo ludzkość jest przereklamowana a wszyscy ze względu na łaskę zakładają że są pacjentami
nie chcą żeby pomyślano iż nieuczciwa niedziela parlamentarzystów jest najdoskonalszym lekarzem
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 2 sierpnia 2011
jedynie wyroki śmierci wydane przez nieistniejące sądy
wdrażają niektórych w atletyczną niecierpliwość na tle lękowym
nie tylko sama śmierć nie tylko przesiąknięte krwią pościele
nie tylko paniczne rozłąki z przybitym ciałem -
bardziej niż gniew złość i rozpacz obiecuję Bogu że będzie tylko szeptem
to miejscówka na mój prywatny sąd dostateczny
który wspiera się werniksowany i paprochami krzyczy
którego zwłoki zabierają na cmentarz do bezdennych upudrowanych mogił
bez prosektorium bez konduktów bez trumien bez chociażby drewnianego pocałunku -
jakiś śnieg w kamieniu groteską wyrzeźbiony pierwotną chorobą zaćmiewa
na skrzyżowaniu ulic Wolność Równość Braterstwo
dyskutuje się o tym ale na podejrzeniach się kończy i w ożywczym spazmie umiera
jak miasto niczym przywódca tajemnej frakcji chroniąc rozum przed drugim człowiekiem
nieznane jakieś a czeka co wieczór w szkarłatnych małych domach pomocników niskiej rangi
bo tyle jest miejsc gdzie zranione oczy gotowe są patrzeć na rozpaczliwe szczeliny
a kiedy wkrótce Syn usłyszy ludzi szukających szaleńców za dawno zaginionym rogiem
wyśle Ojca do tych którzy użyczyli go Gangesowi jako że prawda złamała ich opór
wbrew temu iż ponad niebem leży kraina bogata w życie gdzie rodzą się wszystkie rasy
od których zarania i zmierzchy uciekają a krucze akacje podążają śladem rozżarzonego bólu –
to miejsce może i było najwyżej jak mówili kapłani oferując jedynie zimne światło słońca
życie wieczne nie oferuje Pierwszym Przybyszom żadnej pomocy nie można na nim polegać
a egzorcysta na ziemi kołysze twarze odrzuconej wiary zwierząt oddzielonych od plugastwa
lecz podczas marszu czarna gleba nie przypomina raju płonącego oka ani zastępczyni anioła podobnie jak mgła która zrodziła potwora zmienionego w matkę ruchomych tożsamości zgiełku -
gdzieś między dłońmi pośpiechu w dzień karkołomnej większości jedynego strumienia
podstępem młot ostatniego z Thorów
w ślepych ramionach fetyszy
deponuję
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 10 listopada 2011
las prosi w gości
podaje świeży zapach
dłoń drzew jest księgą
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 4 listopada 2011
jest druga strona
bez deszczów nocy cieni
zielona ławka
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 18 lutego 2011
trzeci dzień nowego roku jest podobny do ostatniej wizyty w poczekalni -
nie ma imienia nie ma poczucia humoru
tylko w dziurawej kieszeni
nerwowo szuka pogniecionego
Chrystusa
06:03 to doskonała pora
żeby poświęcić się bez reszty
bryzgającej aromatem kawie –
taka preambuła do słonej litanii ptasich dziobów
sączących martwe światło
z niewyleczonej góry
jeszcze chyba nie udało się nikomu
usłyszeć pieśń
dławiącego wodospadu -
widząc nie patrzeć
wiedząc nie myśleć
mówiąc nie słuchać
oglądam przelotnie ślady na niebie
i na własnej twarzy -
nic więcej
nic mniej
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 6 lipca 2011
mrugnięciem powiek
zawsze można otworzyć
blade tętnice
twoje głośne milczenie
stanie się szklanym ostrzem
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 17 lipca 2011
zaułek kłamliwy
jak całe miasto
na skrzydłach
schizofrenicznego Amora
klamka naciskana zębami
chwastów
jest blagą
drzwi
na zawiasach ze snu
i gest
nie w pełni wykonany
zawieszony w próżni
kielichem nienawiści
do siebie samego
cały ten morał bez sensu
wpisany językiem
na jej usta
a gość wieczorny
gdy przyjdzie
rozpruje ci brzuch
błyszczącym nożem
lustrzanym odbiciem
twojej genetyki
1982
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 11 lipca 2011
Thomas Pozhih diakon katecheta i łachmyta napisał
na mnie kiedyś pieprzony donos
(jest satanistą chodzi z gołym brzuchem dzieci się go boją)
w wyniku czego wyleli mnie na zbitą skorupę
z i tak kiepsko płatnej roboty
powinienem mu powiedzieć jaki z niego śmieć i parówa
a gdyby poszedł siedzieć to pod celą pomiataliby nim najwięksi frajerzy
jak też napisać donos do biskupa albo skurwionej prasy lewicowej
(na jedno wychodzi )
ale u nas na dzielnicy donosy piszą tylko śmiecie i parówy
w grę wchodzi także skarga
do prezesa Ligi Przeciwko Zniesławieniu lub przewodniczącego Komunistycznej Partii Chin
jednak mam w szerokim poważaniu Ligę
Przeciwko Partii i Komunistyczne Zniesławienie Chin
(może odwrotnie ale nazwy nigdy nie miały znaczenia )
możliwy
jest zawsze wiersz
(jak modlitwa curriculum vitæ czy sejmowe exposé )
z zastosowaniem bardzo ekspresywnych środków wyrazu
lecz liryzmu brakuje mi nawet na tyle
by wyjść z domu by wyjść z siebie by się porządnie spuścić
dopuszczalna
jest nieraz tak zwana proza interwencyjna
powiedzmy
w formie chociażby powieści z kluczem
gdzie
klucz skojarzy się z łańcuchem
(którym mam przytroczone klucze do paska)
będącym czymś w rodzaju uwspółcześnionego cilicium*
tak sobie myślę między godziną dwudziesta trzecią a północą
żewarto jednak w tym momencie pójść spać
(o wiele prościej byłoby się po prostu położyć)
a sir Thomasa Pozhiha pozostawić nowej formie nie uwzględnionej w klasyfikacji dziesiętnej
na którą wybitne umysły w typie Winnie Mandeli postawiłyby swoje puste karty
kredytowe
Przypis
*) cilicium - Łacińskie słowo oznaczające włosiennicę czyli suknię lub koszulę zrobioną surowej wełny kóz hodowanych w Cylicji w Azji Mniejszej; od czasów Średniowiecza terminu tego zaczęto używać na
określenie narzędzia pokuty –
metalowej opaski z zakrzywionymi, niezwykle ostrymi, wbijającymi się wyjątkowo boleśnie w ciało, kolcami; opaską tą obwiązuje się udo.
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 18 listopada 2011
mury Carcassonne
śpiący Daimos trwa w cegle
gołąb zrzuca puch
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 24 lipca 2011
1.
jestem bez przeszłości –
rozstrzelano ją
zamurowano w starej piwnicy spalonego domu
zasypano gruzem
pokryto kostką brukową
i zalano asfaltem
codziennie przechadzają się po niej
tłumy anonimów
zupełnie nie podejrzewając
śpiącego niewypału
nigdy nie wiedziałem
kto kiedy gdzie dlaczego z kim za ile –
swoista mitologia
burza w szklance wódki
jednakże ktoś
nauczył mnie
smaku chleba
2.
druga wojna światowa
nie umarła w Poczdamie –
maszeruje dalej
przez życiorysy
wojny z natury
nie ulegają przedawnieniom
kanalizują sumienia
legalizują szaleństwa
rok 1945 oznaczał tylko
iż upłynęło tysiąc dziewięćset czterdzieści pięć lat
od początku naszej ery
i dlatego był taki ważny
kiedy byłem dzieckiem
poddawano mnie orwellowskim seansom nienawiści –
wykazywałem nieświadomie pilność
więc teraz
moja nienawiść zaczyna opiewać
nawet własną prawą rękę i nieparzyste myśli
żyć z karabinem na głowie
jest w sumie
najwygodniej
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 16 listopada 2011
Wierzyłem i nie wierzyłem zarazem.
Emanuel von Swedenborg, Drömboken, wpis 49.
listę zamierzonych metod
metodycznie zakończyłem
z pewną ulgą dopełnionego obowiązku
nie myliłem się ponad stan
radosnym podaniem bez zbytnich nadziei
domorosłej ciemiężycy
używanej jako zasada środka przypuszczającego
Przypis:
*) Emanuel von Swedenborg, Drömboken (Dziennik snów. wyd. Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 1996)
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 20 listopada 2011
miasto w oddali
droga zawsze ta sama
jeźdźcy niosą drzwi
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 11 lutego 2011
spotkałem Bluźnierstwo
powołując do życia
armię zapomnianych plag
pod wodzą złamanych pieczęci -
zawoalowany pomnik
praw zbawienia
w Nienapisanej Księdze
odnalazłem słowa proroków –
sakrament znaków zapytania
teraz
szarpany wstrząsami milczenia
poszerzam Miejsce Czaszki
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 5 sierpnia 2011
A malach wejnt,
a malach wejnt,
un badekt di groz mit toj.
Perec Hirszbejn
gdzieś tu mieszka pomroka pochowanej bóżnicy
rozpisana na wniebowzięte spojrzenia
tych którzy poszli rozlaną drogą cierni
przez podarty most na Białej Przemszy i otruty szyb na Koźle
w płomienie paszczy jeszcze jednego Molocha
słudzy sprawiedliwości nie zebrali do końca
przelanej krwi z ran brunatnego czasu -
ich spazm
pozostaje bladomleczny
jak okna pokoju rabina Hepnera
w odkupionej Krzykawce
poszarpany kirkut przykrył macewą cedrowe usta
i kaddish z sandałowego drewna -
w Shema Israël przeistoczony
arkę przymierza przy stole patriarchów
stawia
w diademie śpiewających pierwiosnków
drżąca szczodrobliwość Splamionych Zwojów
niczym Palec Boży wśród pazurów Baala
błogosławieństwem się staje
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 9 października 2011
mężczyzna płacze
kobieta odchodzi w dal
wróci na swych łzach
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 31 stycznia 2011
podczas konferencji prasowej
Mojżesz
długo recytował epos o chuście Weroniki
- Gdzie byłeś? – spytałem
- Jadłem śnieg... – odparł - ...bez przypraw
później podzielił się ze wszystkimi
nie utrwalonym nigdzie wizerunkiem -
na szczęście
wyszedłem
na papierosa –
nad Synajem wschodziła
przysypana świeżym piaskiem
noc
potłuczonego dekalogu
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 25 stycznia 2011
ojcze nasz Andersenie Freudzie Hanussenie
z pewnością jesteś Buddhą
ale nie jesteś człowiekiem
wymyśl imię swoje
bo je niechcący inni wymyślą
porzuć królestwo swoje
jako my ciebie porzucamy
bądź narrenturm twoje
jako w ciszy tak i w oddali
bo umysł nie zalągł się jeszcze
w żadnym umyśle
światła naszego powszechnego
rozwiń kable
bo dłonie ciemności zbyt parzą
i odpuść nas sobie
jako i my innych odpuszczamy
chociaż dopuszczalne jest niedopuszczalne
poprowadź nas gdziekolwiek bez znaczenia
choć będzie znaczyło to wiele
ale alimenty płać w terminie
bo na świeżo skrojone pizze z podwójnym dnem nie starcza
poprzez lirę harfę hyzop i kadzidło –
et in Arcadia ego
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 20 października 2011
bieg wokół stołu
talerz okruchów pusty
gołąb odleciał
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 19 października 2011
świeć się obłędzie
to czar czarnego słońca
oczy są próżne
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 18 października 2011
powolna żmudna droga
od trzydziestu Gauloisesów dziennie
poprzez pół na pół
do trzydziestu Lucky Strike'ów
na dobę
29 września 2011, 13:37:13
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 24 stycznia 2011
nazywasz się obecnie
Vardhamāna Mahāvīra Jina *
tak przynajmniej twierdzą nadzy –
ja cierpię na angina pectoris
i przeklinam zaniki pamięci
więc jesteś dla mnie
Tym Którego Nie Ma
mam ciągle list żelazny
wystawiony przez trzydziestu trzech
na nazwisko
Longinusa Celsusa Mansona –
mimo wszystko
zmarzłem przemokłem
zbłądziłem
moja niedoszła żona Yashodā **
nazywa mnie
tetrarchą bez trzeciej części -
wymienia głośno imiona kobiet
które nawlekam
na poczerniały od ciągłych amputacji
złoty pierścień Saurona
Przypisy:
*) Vardhamāna Mahāvīra Jina ( ok. 540 – 478 p.n.e. ) – uznawany za historycznego założyciela dżinizmu; urodził się na przedmieściu miasta Vaishālī w klanie kszatrijów, jako syn Siddharty z rodu Kāshyapa – gotra i Trishali; po śmierci rodziców i za zgodą starszego brata, opuścił dom; po dwunastu latach sześciu miesiącach i pięciu dniach skrajnej ascezy, umartwień i wędrówek, spędziwszy w pełnym słońcu bez ruchu dwa i pół dnia na medytacji przy drzewie Vatica Robusta,osiągnął doskonałe poznanie ( kevala - jńāna ).
**) Yashodā – kobieta, którą miał poślubić Vardhamāna.
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 30 września 2011
jezioro całe
śpiewa pieśni ochłody
topielec znika
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 1 października 2011
zmęczony most seppuku
wyciąga swe dłonie
ku najwierniejszym cieniom
Jinmy Ōjiny Ōkuninushiego –
przecierając skruszone oczy
spłaca zaciągniętą wiarę
milczącym Nihon - koku genpō zen - aku ryōiki
za krew i literę
w Pawilonie Ryczącego Jelenia
Yoshinobu Tokugawa urządza ceremonię herbacianą
na którą przychodzi tylko Kannobn - bosatsu
Kagutsuchi zasypia w świątyni Yasukuni
jako popromienny
kami
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 17 stycznia 2011
kiedy na woskowym krzyżu umierał różany Chrystus z pajęczyny
Tyberiusz cerował żagle na polakierowanym tronie niepranej korony
a pochodnie mijanych manipułów mrużyły tłumnie oczy oślepione przez palce -
wtedy jeszcze nie słodzono ptaków wtedy jeszcze wiernie budowano lasy
wtedy jeszcze zapatrzenie w szarozłote oczy milczenia nie groziło wygnaniem
kiedy Maria Magdalena rozwijała żylaste bandaże na przelanych poręczach zaciśniętego ciemienia Szymon Kephas czytał jej na głos korzenną baśń sączącą się w igliwie ostatniego znaku Tory -
jego prześmiewcze imię wzięło się z plotki że facet ma zawsze najlepszy hashish na zachód od Eufratu
by nie bolało szkło dłoni rzymskiego miecza przetarte wzdłuż najdłuższej strony połamanych paznokci
by tylko wyskrobać głuchy kandelabr przeprawy ściskając owiniętą głazem twarz fauna Józefa Cieśli
kiedy z grząskiej paszczy delty Mekongu wyłaził Timothy Leary i jego flejtuchowate LSD
Mirosław Tadeusz Szydlik[1] walczył sennie z poduszką wód płodowych pod pachą –
całą noc myślał o zwyrodniałych rachunkach które z nadludzką dozą onieśmielenia będzie spłacał
niczym Orfeusz wydrapujący inicjały na ubezpieczonych stringach kolumbijskiej Eurydyki
niczym bezpalczaste stenotypistki opieki społecznej z przelanym prawem kaszlącej ciszy
kiedy spóźniony Johny Bean przeżuwał postyllę trzeciej desygnacji na mlecznego lorda kanclerza
jego samochód w świetle zapalniczki i smudze dymu udawał bractwo gotowych papierosów -
wczoraj do niego strzelono był przerażony bał się następnej śmierci tak bardzo chciał teraz żyć
jak inna kartka zdrowej mgły przelewanej na poboczu z żył do żył wśród o krok odplutego wina
jak akrostych urodziwie wytłoczony na bezimiennych kurhanach choćby tych dość szybkich za każdą cenę
kiedy ostatni zakurzony Inca kiedy usidlony Tarkwiniusz Pyszny kiedy trzeci rodowity seryjny morderca
ktoś spojrzał w oczy ktoś w napadzie litości ktoś na wyssanej podłodze ktoś fałszywy pogląd na życie -
wówczas dostrzegam Tammuza ze sporyszu który zacnie odchodzi w stronę Salem i błagalnie kiwa ręką choć to malaryczny krzyk mokrego ułamka sekundy zwierzęcego smaku łóżek zza firany smaków i tortur
choć to jakiś regent rozsypał kometę na chorej głowie suchej karmy pogaszonych latarek całkiem symetrycznie wymiernych kronik w których nadludzkim gestem chcą zawsze ufność pokładać prawie wszystkie ofiary dary i całopalenia jako cielce na pogańskim ołtarzu nie rozgorzałych skinień prawie wszystkie niewidzialne libretta bezgłosu noworoczne powieki suplik i okienne parafy zmęczenia madame de Sade kwietnej
bez mała
[1] ☼ 21 IX 1958 - † 21 XII 1961
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 14 października 2011
cisza spływa łzą
podsuwa kubek nocy
świt gdzieś stłuczony
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 6 października 2011
komar wciąż krąży
szykuje się do uczty
krew będzie katem
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 2 lutego 2011
pójdziesz do ziemi Izraela
by paść na twarz
najeść się pustynnego piachu
poczuć na sobie oddech Krzyża
i przejść ponad wymiarami
do alchemicznej winnicy
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 13 września 2011
dziecko ma żabę
dotyka mokry pyszczek
boi się księcia
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 6 sierpnia 2011
Hiob leży na trotuarze przy kamienicy Finanzamt
w przylegającym rynsztoku zwilża usta
a Pan swą koszerną brodą
ociera łzy jego
ból rozlany na bruku
zmywa twarde kłamstwo żelaza
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 7 sierpnia 2011
łany pszenicy
obsiadły trakt na Horeb
Eliasz zsyła deszcz
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 17 października 2011
milczenie dudni
przestrzenią ściszonych zdań
życie jest wszędzie
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 18 sierpnia 2011
ciasna pieśń wiary
powstać z klęcznika i pójść
półmrok wart jest mszy
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 12 lutego 2011
ten klucz jest już w zamku
można go dotknąć ustami
trącić ciszą godziny trzeciej nad ranem
a przecież mamy prawo
perliście przeczytać neon welcome to the pleasuredome
wypić koktajl z martini
rozpłakać się między spojrzeniami
spełnić grzech nie przyznając się do winy
zasłuchać się w solo na saksofonie
przyśnić raz jeszcze w rozgrzanej sepii
sprawdzić zacieki na własnym
nie wiem dlaczego to robię
to rozebrane do ostatniego nerwu dziś
staje się jedynie dojrzałym liściem cedrowego drzewa
darowanym w brzoskwiniowej komnacie śpiewającej Izydy
spóźnionym o pięć minut rozpaczliwym kochankom
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 30 października 2011
godzina magii
wieszcz niesie swą drabinę
litery puchną
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 31 sierpnia 2011
wilgotne czoło
woda Olzy dopieszcza
przegrzane myśli
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 23 października 2011
jestem Krzykiem Muncha
może nie do końca
może nie aż tak
może mniej od święta
ale przynajmniej
bywam jego niezbyt udaną czarno – białą reprodukcją
na gazetowym papierze
Quaecumque benedixerunt benedicantur
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 3 września 2011
dzień daje słońce
noc zniewala gwiazdami
i na tym koniec
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 5 września 2011
światło poranne
przynosi oczyszczenie
telewizora
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 7 września 2011
za pięć dwunasta
unieś głowę wysoko
pora na lęki
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 13 października 2011
trawa skoszona
w ognisku się dopala
dym pokornieje
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 28 czerwca 2011
Emma Rämmstein żona pastora z Löwenhagen matka czworga dzieci
właśnie rozbiera się przed swoim młodszym o piętnaście lat kochankiem
niepełnowartościowo rasowym robotnikiem przymusowym ciężko tyrającym w gospodarstwie Steinerów
wchodzi do łóżka i pierwszy raz w życiu będzie odczuwać orgazm wielki jak Tysiącletnia Rzesza
pierwszy raz nie będzie też czuła wstydu i żadnego zażenowania przynajmniej tak mówi
kładzie się na wykrochmalonej pościeli w barchanowych majtkach do kolan i staniczku do pępka
tak
w sztuce Ingmara Bergmana nie ma jurnych fallusów a tu są przynajmniej dwa –
pierwszy jest męża
który gwałci ją w imię Pana przyzwoitości i obrzydzenia
drugi zaś chłopskiego syna spod Mławy
który zbawia zacną pastorową od niezbawienia niewiedzy nieradości i niemiłości
co jej łapczywe usta nagrodzą mu pieszcząc bez opamiętania pewien anatomiczny szczegół
w bohaterskim kształcie hełmu rycerskiego wehrmachtu
jej ciało zaczyna mówić o wiele głośniej niż matka mąż Bóg czy Führer
jedynie nad Bałtykiem o tym cisza
tak
w sztuce Ingmara Bergmana nie ma niestosownie niedyskretnych wagin a tu jest przynajmniej jedna
za to oddzielona samotna światopoglądowa i bolesna
Emma nie zdąży już przejść na katolicyzm
nie zdąży się też ani odwrócić ani przewrócić ani powrócić
obejrzy tylko lwy w klatce walące ogonami o podłogę
jednak będzie wolała zdecydowanie małpy
z piaskiem w tle
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 28 marca 2011
w Parku Zdrojowym utkały kobierzec przebudzone ptaki
Siódmej Symfonii Bruknera –
osaczony wojownik wyznaje wierność
żelaznym Nornom
Großmeister z Baldham
rozsypuje wśród liści wiecznego jesionu
najdoskonalszą wizję –
śmierć
pijącą miód skaldów z rogu Baldura
zmierzch bogów umarł za wcześnie –
mrok przekuty w tarczę
wymazuje z kronik i leksykonów
gesty
których nigdy nie zaznał
rozum
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 27 marca 2011
na początku były
dwa listy
nie zapisane w żadnej księdze
anonimowe i zapomniane
seńor Presidente zwany El Punto Muerto
oddzielił coś od niczego
i zobaczył że stało się -
wypełniło całą pamięć
wielkiego odejścia
ale Panu sprzykrzyło się być Panem
jedynie na obraz i podobieństwo swoje
a kości jego
złożyła niemoc wielka
i zawstydził się
nie był bowiem chytrzejszy
niż wszystkie dzikie zwierzęta które powołał
rzekł więc
jak mogę mówić o czymś
czegom nie spróbował
i zobaczył Pan
i zapłakał Pan
i spytał Pan
dlaczegom tak postanowił
i odpowiedział
nikt mnie nie zwiódł a zwiodłem samego siebie -
tym com uczynił
będę zawsze kupczył
a spokoju nie zaznam
a miejsce to
nazwano
Jeziorem Pierwszej Burzy
a poprzez pamięć tegoż
poprzez wszystkie czasy
kości wilczych źrenic
czernią łamane będą
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 26 kwietnia 2011
ślady gąsienic zachodzącego Słońca
nikną pewnie i prawdziwie
pośród gratisowej pustki
zanim wschód nocy
rozleje się z nie wypełnionych jeszcze amfor
brzeg uprasza łaski kroków
w dostępności niedostępnej
nauczonej
pogański kamień
wiatr tetragrammatonu
pentaklem znaczy
bunkier dantejskiego Limbo
wbija jeszcze martwe zęby
w wodę
dotykam niedotykalnego –
nieobliczalna wilgoć oswaja dłoń
znaczę nią suchą kieszeń
zabieram parę korców odczynienia
choć nie dojdę przed pełnią Księżyca
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 3 maja 2011
Prawdziwie sprawne totalitarne państwo to takie, w którym wszechwładny zarząd składający się z politycznych bossów wraz z armią menagerów kontrolują populację niewolników, którzy nie muszą być przymuszani, bo kochają swą służbę.
Aldous Huxley
Wkrótce już - sędzie sami sobie skłamią,
By gwiazd - dwanaście Ameryki zbladło;
Sprawiedliwości przepęknie źwierciadło
Cyprian Kamil Norwid, John Brown
przez Oceanu martwe płaszczyzny list spod klucza ci posyłam o wszechuwielbiony wuju Samie
choć Atlantów cenotaf w kloaczny dół zamieniłeś a brzegi jego lęgowiskiem gadów orężnych obsiałeś
choć kantylenę mewy w cyfrach plugawych zamknąłeś jak zaskoczonych ludzi w wypalonych cieniach
choć literę zamazałeś ramoty bohomazem a papier przepastnymi stosami piaszczystych słów skowałeś -
aczkolwiek epistołę tę chełpliwością swoją w twardym ogniu krotochwilnej pogardy poniechasz
nie w Bogu pokładasz ty nadzieję jeno w pomiotnej mamonie spoglądasz wzroku przeznaczenia
okiem ufryzowanego peruką mistrza kielni i węgielnicy co zniewolenie wolnością jak trefniś nazywa
a Treuga Dei głosząc Pax Americana od krańca do krańca hańbą i sromotą na mieczach niesiesz
donośnie Dziennikami Turnera w konwulsji przedostatniej dies irae na postrach ludom wrzeszczysz
boś ty dla padołu ziemskiego Apollyonem zapamiętałym i Jerusalem w prawdziwości Fałszywym
gdzie żeś godne prochy Sokratesów Nowego Świata rozrzucił w jakich urnach kanopskich je składasz
jakim najdzikszym wilkom na prześmiewcze rozszarpanie ich koncepta w pasji zaordynowałeś
gdzież ciągle kona Davis Makbetem zwany gdzież Griffitha płomienne obrazy niepamięcią obrastają
gdzież Dixona nostalgia i prawość w popiół obrócone gdzież DeMille’a starożytni herosi
gdzież swobody umiłowanie gdzież sprawiedliwości męstwa i honoru zasypane krwią komnaty
biada biada biada po stokroć ci biada bo jak gwiazda spadniesz chociaż świecisz obficie
aż dym się dźwignie wysoko jako z molochowego pieca pojękiwania tych co na zatracenie idą –
noc się zbliża z fezem na głowie czerń złowieszcza z twarzą Alfonso Capone
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 1 maja 2011
lipiec –
czekanie tak gwałtowne
jak góra lodowa
(zamarznięta łza Boga)
dryfująca na południe
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
18 maja 2024
....wiesiek
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
17 maja 2024
1705wiesiek
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
1505wiesiek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis