Marek Jastrząb, 19 lutego 2025
Na łowieckich bezdrożach królewicza Zagryzka, roku przestępnego, a zagadkowego, rozegrały się wydarzenia dziwne i niepojęte. A dokolusia kwitły przezacne uroki, bujne rozmaryny, ptaki bezwstydnie rozśpiewane w locie, łąki spowite nieludzkim brzęczeniem i kwiaty i pszczoły wielkie jak on (... więcej)
Marek Jastrząb, 17 lutego 2025
Od góry przypieka, dołem zamróz chwyta. Słońce rozgniata na wargach spadek po zimie; pomaga topić śnieg. Wczoraj spadł, a dzisiaj naród wyślizgał go ściskiem. Zmienił w ciapę, w nerwowe balansowanie wśród stań i truchtów. Tłum brodzi w uniżonej nadziei. Starzy, młodzi, jak leci; (... więcej)
Marek Jastrząb, 16 lutego 2025
Wakowało stanowisko i należało je zapełnić. Problem ten zakwalifikowano do przejezdnych: starczy skrzyknąć wolnych znajomych i do ataku. Ale nie w moim miasteczku, gdzie znajomych brakuje od zawsze; godne zaufania osoby siedzą po mamrach, a niedobitki smutasów walają się po rozdrożach. (... więcej)
Marek Jastrząb, 15 lutego 2025
Karol i Piotr mieszkali na innych piętrach i nie byli zżyci, choć widywałem ich codziennie: w pracowni, czasem na telewizji, podczas oglądania występów naszych skoczków, a ostatnio, na ślubie Laury z Filonem, pary dosyć osobliwej nawet wśród nas.
Początkowo nikt z nas nie (... więcej)
Marek Jastrząb, 15 lutego 2025
Lubiłem wtedy zjeżdżać windą towarową do prawdziwego hadesu. Przewoziła ludzi z oponami zamiast nóg. Kiedy stawała na dole, widziało się rozwidlony tunel. Podziemne korytarze były oświetlone. Jego szersza odnoga prowadziła do kuchni.
Stąd, w termosach zastępujących (... więcej)
Marek Jastrząb, 15 lutego 2025
Nadszedł czas jeżdżenia gdzie bądź. Najczęściej pochłaniało mnie beztroskie śmiganie po nieoświetlonym osiedlu, jeżdżenie pomiędzy betonowymi uliczkami, ich środkiem lub wyasfaltowanymi alejkami chodników. Przyznam się, że byłem wtedy zauroczony zazdrosnym staniem w cieniu drzew, (... więcej)
Marek Jastrząb, 15 lutego 2025
W trakcie pierwszego werandowania, dopadł mnie sen: żeby tam się dostać, należało przerobić strażników, upilnować taką porę, gdy zajęci byli jedzeniem. W tym celu czekałem przy bramie prowadzącej do korytarzyka, gdzie znajdowało się wejście. Że wejście istotnie było, wiedziałem (... więcej)
Marek Jastrząb, 15 lutego 2025
Minęło parę lat. Mój przyjaciel umarł i straciłem ochotę na jeżdżenie do pracowni. W miesiąc po jego pogrzebie dostałem po nim osobny pokój; odziedziczyłem miejsce pod oknem.
Kiedy było po północy wstawałem z łóżka. Razem z książkami, papierami, całym naręczem (... więcej)
Marek Jastrząb, 14 lutego 2025
Poprzedniego dnia wróciłem za późno. Bolała mnie noga. Pijany facet uciekający oknem z pierwszego piętra, w środku nocy, podczas ulewy, to ja. Dzwonek telefonu zmusił mnie do porzucenia wyra i wejścia w półmrok biblioteki. „Ktokolwiek chce ze mną rozmawiać, niech będzie przeklęty” (... więcej)
Marek Jastrząb, 14 lutego 2025
Miał lekką palmę i dużą głowę, co najlepiej było widać w pełnym słońcu; łysa czaszka, w której na moment pojawiały się myśli, by zniknąć w podskokach. Pracował przy popielniczkach, a zarobione pieniądze wydawał na fajki, lecz nie palił, tylko częstował.
Lubił obserwować (... więcej)
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
26 lipca 2025
Kreton
26 lipca 2025
wiesiek
26 lipca 2025
dobrosław77
25 lipca 2025
violetta
25 lipca 2025
sam53
24 lipca 2025
Bezka
24 lipca 2025
Belamonte/Senograsta
23 lipca 2025
Marek Jastrząb
23 lipca 2025
Bezka
23 lipca 2025
Misiek