Ponczillo

Ponczillo, 11 july 2011

Wońtrupka

Mija dziesięć lat posługi
w miejscowej kostnicy,
miejsce magiczne,
jubileusz na koncie Hadesu

czasami słychać stukot
w miedzianych tunelach
bez końca
czasami przez lewe ramię coś podpowie
 - "nieznany" piszemy razem

tutaj serca zszyte na okrętkę
żyły płynące strychniną
tysiącgramowe mózgi
otwarte oczy
przenikliwa wyimaginowana wońtrupka

metafizycznie
mimowolnie jestem bliżej Boga,
ale każdy posiłek fałszuje scenariusz ostatniej wieczerzy
raz w tygodniu
catering serwuje danie z wątróbki
jej gorzki posmaczek zabijam półsłodką miętówką


number of comments: 7 | rating: 7 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 6 july 2011

Czasy azbestu i krówek

Dachów krytych eternitem
pozostało niewiele
kończą cichaczem wyrzucone do lasu
wolimy autonomie z blachy, ceramicznej dachówki
to podobno mniej szkodliwe
więc dlaczego umieramy młodo?

cukierki z wódką
skrupulatnie wydzielane nam przez rodziców
smakowały dorosłością
dla nas były krówki
i niewinny necking po omacku
za stodołą z azbestu
teraz cukierki
są w półlitrowych flaszkach

poczekamy, a logo fajek na paczce
przykryją prawdziwe nekrologi
zdjęcia trupów
mój wybór, moje płuca
w radiu do dzisiaj grają "Enigmę"

na zielonej wyspie
żyje się uroczo
nie brakuje szynki ani pomarańczy
w kolejce czekamy tylko do jedynego kibla
na zatłoczonej plaży

zawsze może być gorzej
kiedyś z rozrzewnieniem wspomnimy
dzisiejszy burdel, chaos
polityczny nieład


number of comments: 7 | rating: 5 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 16 august 2011

Czarne kotyliony

Uformowane sklejane hurtowo
zamówione na sobotni wieczór
to wesele spłodził szatan

swój uformowałem skleiłem
detalicznie w pojedynkę sam
w piątkowy wieczór
tą bibułę dał mi szatan

gdy po północy puściły zaczepy
a kotyliony uderzyły w parkiet
poczułem
te agrafki przypiął szatan

jednym z nich przyozdobiono
białą suknie pani młodej
tą uszył sam Bóg

przypadkiem na dnie popielniczki
w przedsionku piekła odgrzebałem wizytówkę
- Paweł Szatan -
organizacja wesel, imprez okolicznościowych.


number of comments: 6 | rating: 4 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 14 july 2011

Betonowe pluszaki

Przeklęte domowe skrzaty
przeszkadzają w piciu wódki
ciągle zasmarkane, głodne
skupiają się na byciu sobą
są jak kulawe łabędzie
piękne ale ślamazarne
w przykrótkich gaciach
biegają boso brudnymi chodnikami
matki ulicy, bywa jak
nocami chłoną wilgoć piwnicy
dniami upał drewnianego poddasza
przechodzony fetor klatki schodowej

dojrzałe
tworzą mistrzowskie duety
niezapomniane tercety
przebojowe kwartety
łobuzerskie kwintety
półnagie sekstety
podwórkowe „sekscesy”
alkoholowe solówki

wcześniej
w tekturowych pudełkach
gromadziły chorobliwe pamiątki krótkiego dzieciństwa
zużyte zapalniczki, zerwane medaliki
wieczorami przytulały betonowe pluszaki, metalowe lale
sporadycznie za pożyczone
lizały pomarańczowe wodne lody


number of comments: 6 | rating: 2 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 4 august 2011

Od kuchni do sypialni

Od kiedy nosze kolorowe podkoszulki
zastanawiam się co bywa miarą miłości

mierzyć ją codziennością
wyprasowanymi ciuchami
zmywanymi garami bez pomocy automatu
myciem kibla
obcinaniem zawiniętych paznokci
ścieraniem pięt gdy przeszkadza brzuch
rzeką przekleństw na wysokie rachunki
przyniesioną do łóżka aspiryną
świątecznymi upominkami
zjadanymi razem śniadaniami, obiadokolacjami
cichymi dniami
samotniami tęsknotami
głuchymi przeciągami od kuchni do sypialni

czy mierzyć miłość na pocałunki
orgazmy
albo lizanym francuzem
długością, grubością, głębokością
wielkością biustu
ilością urodzonych dzieci

nie wiem
kiedyś odpowiem.


number of comments: 6 | rating: 5 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 15 july 2011

Po omacku

Sowie oczy wyznaczają drogę
ciepły deszcz zmywa z dębowych liści kurz
i groźne dla tyłka robactwo
młode akacje dają kamuflaż,
namiastkę łazienkowej intymności

kocham przyrodę,
pomaga gdy w długiej trasie nie napotykam
przydrożnego kibla
a jelita błagają o litość


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 1 july 2011

Wenerycznie o Krzysiu

Pewien lokalnie znany filozof weneryczny
dajmy na to - Krzysztof z Warszawy,
próbował sforsować na mnie swoją płynną teorię
o wyższości półgodzinnej kąpieli
nad orzeźwiającym dziesięciominutowym prysznicem

osobiście wolę zmyć brudy minionego dnia
niż moczyć się we własnym pocie, moczu i tym drugim,
gościnnie spermie
suma sumarum i tak wszystko pójdzie w ręcznik

przegrałem przegłosowany ale
uważaj Krzysiu,
nie wygrasz ze mną w bierki
z Parkinsonem w dłoniach


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 22 september 2011

Podróż za jeden uśmiech chomika.

Wydźwiękiem spleśniałej muzyki
pobudzam leniwe radio.
Słuchajcie nostalgicznego śpiewu syren,
a umrzecie w objęciach żon
pewnego niedzielnego słonecznego poranka.

Mijam te bałaganiarskie kawiarenki,
dobrze je znam. Oswojone małpy, zajebista kelnerka,
mała czarna, gruby złoty z bąbelkami,
kufle, szklanki, filiżanki,
mikrodawki cukru, niedomyte łyżeczki.
Hiena nie umyła.
Hiena żyje w brudzie.
Andżela jest hieną.

Poznaję wasze smutne twarze,
kapelusze w jodełkę.
Drogie panie w tanich futrach,
skanuję oczami wasze błyszczące jak psie jaja usta,
wysyłam do mózgu i komasuję w pamięć
wielkości pchły.

W zoologicznym przy rondzie chomikują chomiki,
kopią się rybki, żyrafy mieszkają w kalendarzu.
Kto ma sierść niech ucieka na środek ronda.
Twórzcie tam okręgi,
biegajcie dookoła. Jeśli zauważy was Bóg,
wyśle na ratunek UFO.
Nie lękajcie się domowe króliki, przegryzę kraty.
Nie spadnie mi przez to korona gdyż
przykręciłem ją do głowy śrubami.

Dotarłem do celu,
który nosił znamiona początku wędrówki.
Zatoczyłem koło,
czyli.


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 5 august 2011

Operacja na otwartym oku przez odbyt

Muzyka z głośnika
próbuję się nie zakochać
a banda oszołomów z mojego miasta
wytyka mnie palcami

to pośrednio dzięki nim
straciłem dla niej lewe oko
bezpośrednio
przez pogmatwane długie rzęsy
one nakłoniły mnie do grzechu
zboczenia z bezpiecznej ścieżki
na niepewny skrót życiowo-myślowy
skazany na szkorbut
próbowałem wyjąć oko scyzorykiem
aby ocalić pozostałe członki ciała
i resztę starego
przygasłego nieco uczucia, na przekór
choć nie planowałem szukać
znalazłem jej zapach
w bukiecie innych
niemniej pięknych i dużo brzydszych

nie mówię prawdy i szukam dalej
zdrowym okiem pół biedy
co z tego że,
wszystkie kłamstwa wychodzą bokiem
a brudy tyłem.


number of comments: 5 | rating: 9 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 24 august 2011

Zgwałcone pióro

Zgwałcone nic nie napisze
brutalnie zerżnięte analnie
gniewa się i droczy
wygiętą stalówką pokaże ci "fuck"
potrząśnij nerwowo
śliskimi wybroczynami niebieskiego spazmu
pokryje palce tuszem
możesz nimi wymalować na twarzy
barwy wojenne
powieki i policzki
na kurewsko
liryczna szmato.


number of comments: 5 | rating: 2 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 8 july 2011

Przerywniki

Kochamy się tylko w deszczowe wtorki
pląsając w takt wspólnych poranków
wieczorami wieszamy razem pranie
nucimy dzieciom kołysanki

    śnij mała wróżko
    muśnij różdżką łóżko
    zamknij nas w mydlanych bańkach
    rozkochaj misie w lalkach
    zaczaruj dziecka świat
    będzie słodko spać

kochamy się tylko w deszczowe wtorki
arytmii argentyńskiego wina
przeniewierstwo - pewnik twojej seksualności, ja też
nie lubię roboty w delegacji


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 15 july 2011

Rewers

Ślimak winniczek jest bez smaku
jedzony na surowo bez muszelki
łaskocze język
czułki zostają między zębami
odbija się wodą ze stawu
czuć na podniebieniu historie
„przepełzanych” trawników, murów

a gdyby zadziałał rewers
zjadłbym winniczka bez muszelki
ugotowanego na wolnym ogniu
przesmażonego z odrobiną cebulki i czosnku
goździkami, imbirem i białym winem
koniecznie z liściem laurowym
pewnie byłaby dokładka

ten sam ślimak smakuje inaczej,
więc nie ważne co zjem - liczy się dobry przepis
rewers nie istnieje


number of comments: 5 | rating: 2 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 23 august 2011

Obiecałaś

Drewniane szydełko
oplatane w roztańczonych palcach
ochrzczone ikoną miłości
jeżeli zdążę
przykleję je do szarego tła
zamknę w srebrnej ramce
powieszę nad marmurowym kominkiem
grzejącym długie mroźne zimy
w grudniowe wieczory
dziergałaś nim sweter w jodełkę
nadal przytula do ciebie choć
dziurawy pod pachą znoszony z wdzięczności
kochania
wybrakowany bynajmniej nie z niedbałości wykonania
słabej włóczki
raczej od zdejmowania przed snem
od zakładania rankiem

obiecałaś nie naprawiać
niech umiera ze starości
obiecałaś nie płakać
nad złamanym szydełkiem.


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 1 july 2011

Osobowość mnoga

Wykładnia szaleństwa zamyka się zamiennie
w dwóch słowach

"choroba psychiczna"
"depresja maniakalna"
"depresja poporodowa"

ostatni stopień upodlenia następuje
w niepamięci wstecznej
nasikaniu do własnego łóżka, stojąc

niepamięć następcza
zafunduje psikusa w stylu
"kurwa, znowu posmarowała kromkę gównem zamiast masłem"

z pochyloną głową
wzrokiem wbitym w zielone fugi na czerwonych płytkach
dostrzeżesz powtarzalność wzoru
wszystkiemu winni są oni
pieprzone zachodnie koncerny farmaceutyczne

powoli, boleśnie, spektakularnie
zabije cię kawał gąbczastego mięcha tkwiący w głowie
nie fajki, wóda, rak

na deser
od zmarłej dwa lata temu ciotki dostaniesz
nóż i przecięte nadgarstki


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 31 august 2011

Pamięć fotograficzna

Portretował niczym Lawrence
siedzącą na brzegu szpitalnego łóżka
Królową Następną,
lekarz prorokował
zbliżającą się abdykacje.
 
Wpatrzona w tył obsadzonej sztalugi
bawiła się różańcem
jak z najlepszym i jedynym przyjacielem.
Porządkowała paciorki swojej pamięci
jeden po drugim,
łańcuszkiem szczęścia.
 
Choćby nie wiadomo jak obco
wyglądał malarz na oddziale interna
i tak reszta sali miała ten cały cyrk
głęboko w wolnym zakamarku ciała
obok tego zajętego cewnikiem.
Rodzinne albumy oglądają
chronologicznie,
śpiąc.
 
Lepiej zaprosić fotografa,
uporałby się ze sztuką utrwalania
ostatnich dni
w chwili odsłonięcia migawki.
Błysk flesza na dwie sekundy rozświetliłby
ten smutny pokój.
 
Gdyby tak reszta sali mogła, chciała mówić
i pozować.
Wolałaby oglądać zdjęcia.
W przeciwieństwie do płótna
papier fotograficzny jest śliski,
bardziej gładki
i szybciej spływają po nim łzy.
Po chwili znikają bez śladu.


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 26 august 2011

non - profit

Z małą pomocą
równie małych półdzikich futerkowych
co to wpieprzają suche siano i ziarno
zrozumiałem międzyplanetarną filozofię
nienapompowanej dętki i krzywych „śprych”
w rowerze mojej najbliższej lokatorki - po rodzinie

ona sama twierdzi że też nigdy ich nie lubiła
i dawno już spała jak w krótkich momentach
mąż zdobywał posłane łóżko z gracją Godzilli demolującej Tokio

lubiłem oglądać ten rytuał
między innymi dlatego i z przyzwyczajenia
pozwoliłem szarakom oddychać
choć jak na jawie śniłem
jak podpalam sianko w pyskach
z pretensjonalnym wyrazem - twarzy?
po ich wystygnięciu karmiłem osmolone gęby
spaghetti z moich żył w sosie pomidorowym z oliwkami
a żadna z much nie była w stanie dogonić zajączków
puszczanych lusterkiem na ścianie

dzisiaj nie wiem dlaczego tamtej zimy
podeszwy kleiły się do asfaltu przy plus dwóch
a Godzilla przestał je karmić w grudniu
ja natomiast
chętnie umrę w miesiącu letnim
będzie lepiej dla robaków i ponurych grabarzy
nie będą musieli kuć kilofem
zamarzniętej ziemi.


number of comments: 4 | rating: 0 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 14 june 2011

Kurtyzana

Plugawa Porno - Kama Sutra na miejscu dla matki z dzieckiem

miksujemy nasze usta, sprzęgamy uda

sprzęgamy zwrotnie

wzajemne obrzydzenie


słyszymy jak głupio płynie w nas krew


Mokra włoszka

a na finiszu w kapturze

liczymy drobne wyrzuty sumienia

rzucone w leśną ściółkę


To nasz jedyny i największy wspólny sekret,

amnezja twoim najlepszym przyjacielem

i nie pogadamy o tym przy kawie - to kosztuje.


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 3 august 2011

W ślepej kuchni cioci Ady

W ślepej kuchni cioci Ady
talerzyki zdobią ściany,
łowickie
akcenty napawają optymizmem
tłem dla gościa na niedzielny rosół.

W ślepej kuchni cioci Ady
pająk wisi żyrandolem,
kot między wąsem liże nos
z zapachem ciocinej naftaliny.

W ślepej kuchni cioci Ady
niedopita półlitrówka
dominantą na makiecie stołu
góruje nad rondelkiem z kaszą kuskus,
popielnicą pełną filtrów
ze śladami szminki.

W ślepej kuchni cioci Ady
wieczór umarł na drewnianej podłodze,
odliczanie
na karteczkach z numerami poszlak,
gdzie z numerem jeden najważniejszy
strupiały nóż kuchenny
z odciskami palców
przyjaciela domu.


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 29 september 2011

Fusy

Wywróżyć z fusów
ostatnią podróż i wypadek.
Wyhamować odpowiedź zgodną
z utrzymanym rytmem bijącego
serca,
w ostatnich sekundach.
Niełatwo miałaś kochana
pijąc gorzką herbatę
ułożyć sflaczałe ścinki listków
w czytelny piktogram
dla mnie,
kochanego przez ciebie herbatnika,
roztrzaskanego o twardą podłogę
w naszej małej wspólnej kuchni.
Kochanie, nie umyłaś filiżanki,
fusy.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 29 june 2011

Butelkowa pogoda

W deszczowy czerwcowy dzień
ciepłe piwo smakuje jak siki
ja natomiast raczyłem się zimnym bo znam Heńka

barman - Heniek nosi kolczyk w lewym uchu
i śpiewa babskie piosenki

"sail away, sail away, sail away... "

Do gołej lady zleciały się cztery orły temidy
w tym trzech po piwo
czwarty pewnie woli (w) kakao

na pewno wkurwią Henia - barmana
bo proszą o zimne piwo w dniu zepsutej chłodziarki

białe kołnierzyki szybko się brudzą
łatwo przyjmują plamy po krwi
i na pewno nie powinny razem pić wódki

mało elastyczny ze mnie gość
lecz prostuję kolana
wtapiam się w kontrowersję

płyniemy szaloną łajbą
biegnę do kibla
po drugim tulipanie
a trzecim bronku

strasznie chce się lać


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 1 september 2011

Anons w gazecie o głupim tytule

Chętnie poznam
czystą zadbaną ale nie wydmuchaną
bez przesady
sam jestem czysty zadbany
dmuchałem tylko zdrowe arystokratki
w teatralnych foyer po wstępnych grach erotykach  
poniżej osiemnastu nastolatki
przytulcie tatę bądźcie grzeczne
pozostańcie w domach
lub jak mówił Kwaśniewski „…nie idźcie tą drogą.”
ostatnio i tak słabo mi płacą
but i am solidny uczciwy uczuciowy und romantisch
znam języki ognia w kilku odmianach
więc często zieję na widok wzmianki o pożarze w kamienicy
w wolnych chwilach „paletuję niezpaletowane” palety drewnianych kolorów
naprawiam taborety
połamane grubym dupskiem fałszującego pianisty
nie jestem typem onanisty
wolę żywe mięso bez potliwego naskórka
ręce są od tułowia i ramion
nigdy
nie porządkuję biurka gdyż męczy mnie skuwanie ubitego pięściami śniegu

w celu bliższej znajomości
w znajomości bliższej celu
bliższej znajomości w 

celu zakochania zadzwoń i przemów do mojego czynnego ucha
nie odpowiadam na parafialne sms-y
choć
ogólnie bywam boski
zapytaj mojego brata
-Jezusa.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 30 may 2011

Rozwód czyli rozstanie po latach

Ona i On poszli na zywioł,
Bez zdania racji,
Bez zbędnych formalności,
Postanowili na razie się rozstać.

On kocha dwie,
Ona jednego,
I tylko jego.

Po latach świętej wspólnoty,
Po chwilach waśni i zazdrości,
W większości jednak czułości,
Zatopili skrzynie swojej miłości.

Wieloletnia nuda i rutyna,
Rozdarły kolejne serca,
Które kiedyś biły w jednej piersi...

Czemu On szuka szczęścia w obcej pościeli,
Pewnie nigdy się nie dowiemy,
Czemu Ona nie walczy o Niego ?

I choć Zdrajca przyznaje otwarcie,
Że kocha Zdradzoną,
I tak nie zmniejsza bólu rozstania.

Życie wcale nie jest piękne,
Życie to dziwka z nieprawego łoża,
Która znika po doznaniach rozkoszy.

Trudniej żyć w świadomości i bólu,
Łatwiej umrzeć w niewiedzy i fałszywej miłości,
Śmierć Jego byłaby gorsza od zdrady.


number of comments: 3 | rating: 1 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 17 august 2011

Niedoczekanie

mimowolnie wyczekuję resztek oddania
ze spojrzenia zbitego psa
pozostać nagim i niezauważonym?
po wytarciu czystych butów
próbuję zniknąć, zostawić w korytarzu
zapach porannej toalety
z mojej szyi
ty doganiasz kilometry
nerwowym telefonem, odciskami papilarnymi
klawiatury na moim spoconym karku
dotykasz na odległość za zwykłe
przepraszam


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 31 august 2011

Szumi, nie szumi

Rewelacja stary
hektary odłogów i skoszonych lasów sprzedają się znakomicie
chociaż
pomimo
"nie sprzedawej na razie,
zimia zawsze w cenie"
mawiał wujek ze strony mamy ciotecznego brata szwagra teść

on zimi nie sprzedał
umarł na polu z zębami w zimi
nie spalili
pochowali go w zimi

zostawił popyt na zimię
jak na sanki zimą
co z jego zakorzenionej mądrości
skoro starego drzewa się nie przesadza
tylko wycina

może być żal
długich gwoździ wbitych w pień służących dzieciakom jako drabinka
bezdomnych wiewiórek
głodnych dzięciołów
mrówek, pszczółek, os, szerszeni w koronie
kieszeni pustych bez żołędzi
nieodczuwalnego braku tlenu w atmosferze
żal
tej grubej spękanej kory
głębokich na pół palca zmarszczek

zmarszczki są oznaką zużycia
a wyrastającym z nosa włosem wkraczamy w dojrzałość
pełną odpowiedzialność za podjęte decyzje
bez względu na to jakie głupie by nie były

teraz jedźmy na tartak
poniekąd cmentarzysko starych i chorych
zbudujemy domek na drzewie
bez drzewa
pniem na trocinach.


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 9 september 2011

Ostatni raz

Sumienie bywa gładkie
jak świeżo cyklinowany parkiet,
tylko gdy w powietrzu za dużo wilgoci
odkleja się klepka piąta
na prawo od zimnego latem kaloryfera
dwa kroki od zapchanego zimą barku,
w którym rządzi spiritus kaktus
czyli tequila.

Zaprzysięgam, że piłem po raz ostatni
z policjantami
ze strażakami
z murarzami pijałem najczęściej
z artystami nigdy.
Może z wyjątkiem Chopina.
Był tak mały, że siadał na stole.
Artyści mają coś z murarzy,
murarze są artystami?
Cóż,
czym żyjesz za to pijesz.
Ważniejsza jest magia słów
czy słowa magiczne?

Pewnie to wina środowiska,
zepsutej przez burzę komunii świętej,
zwietrzałej oranżady bez kapsli,
konsekwencji szkolnych wagarów,
może.
Obawiam się skutków bezstresowej nietrzeźwości
ale bardziej negatywnych następstw
bezstresowego wychowania w trzeźwości.

Ostatni raz
zlizuję z kciuka cytrynę,
przegryzam sól
dziewięć
dziewięć
jedenaście.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 17 august 2011

Koń polski

A znacie to, jak:

Wchodzi koń bo baru i siada przy ladzie
zakładając nogę na nogę.
W prawym przednim kopycie tkwi papieros,
barman go przypala, koń się zaciąga
dmucha facetowi w twarz po czym
zamawia piwo z sokiem plus frytki z ketchupem.
Bufetowy wachluje dłonią dym sprzed nosa i się dziwi:
 - Nie wiedziałem, że konie piją piwo i lubią frytki.
 - Ja też. Odrzekł. Ale mam dość ciągania pługa,
   żarcia suchego siana i picia wody ze studni.
   Marzę by zrobić coś szalonego, spontanicznego
   coś czego nikt nie spodziewałby się po koniu.
W tym samym czasie przed barem
pojawia się jakiś gość, krzyczący:
 - Siwy do auta! Jedziemy!
Zwierzak gasząc papierosa dopił ostatni łyk piwa
i pożalił się kompanowi:
 - Lecę, stary od rana pijany łazi,
   a ja znowu za kierowcę robię.

Barman przeżuwając świtek siana stwierdził;
 - Strajki włożyć między bajki,
   koń od roboty jak od spijania "mamroty".


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 13 june 2011

Przestrzeń

Pusty korytarz i nieme echo

wciąż czekam

kiedy przetniesz mi drogę

jak to bywało gdyś żył


Prawdziwe świadectwo Twej wiary

to Ty sam

a raczej Twój duch

Z kulami u nóg i sztyletem w boku


Żałuję, tęsknie i czuję ból

lecz pomóc nie mogłem

nie chciałem ? Ty nie chciałeś !


W potoku wylanych słów zabrakło tych najważniejszych

I w porę wypowiedzianych


Nie okryję Cię płaszczem gdy pada deszcz

nie pomogę Ci w niczym

W czym czułbym się spełnionym


I choć śmierci pragnąłeś

teraz zrozumiałem - kłamałeś

ty jej po prostu się bałeś


Czas leczy rany a wspomnienia je rozdrapują

miłość do Ciebie działa jak sól


Tyle wspólnych poranków i wieczorów

Tyle ścieżek w łące wydeptanych

Tyle rocznic i okazji by świętować

A dalej nie ma nic.


number of comments: 2 | rating: 0 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 8 june 2011

Kule

Zbyt szybko. Ja płaczę, ty pewnie też

Biegiem przez życie

Z trwogą do Boga

Pracą po chleb

Miłością do Niej i złością też

Z garścią suchego siana od tak i z obowiązku też

Kulejąc po śmierć


A gdybym ja w chwili wolnej od złego nałogu

Przechodził obok

I usłyszał jak odchodzisz


Zbyt szybko


Biegiem do Boga

Z trwogą po śmierć

Ja tęsknię i płaczę, Ty pewnie też


number of comments: 2 | rating: 0 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 21 june 2011

Groźby karalne

Mówiłem Misi sto razy kilka

-nie kładź główki do wirówki bo jej się ukręci


Misia nie posłuchała

a lala bez główki została


ostrzegałem też Żółwika

-nie wybieraj kwiatu ziemi bo się nie zakorzeni


Żółwik też nie posłuchał

i brzydkich słów się nasłuchał


Morał z tego taki,

Kiedy tata grzecznie prosi

olewają go "pędraki"


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

Ponczillo

Ponczillo, 30 may 2011

Lepa

Ratujcie ten świat,
Wy - poeci.

Pieprzony ubogi nasz świat,
Powoli zanika,
W głuszy i tandecie,
Dnia powszedniego.

Mało ważnych faktów,
Za dużo bajek bez morałów,
Od nadmiaru obalonych mitów,
Wiara w człowieka - instytucję,
Skrapla się jak para na szybie,
Możesz dotknąć i jej posmakować,
Ale po czasie i tak zniknie niezauważona.

Odeszli mosiężni królowie,
Obecnie rządzi plastikowa Królowa,
Na tronie z kolorowych żelków,
Berłem zdobionym kaczymi piórkami,
Wbija w ziemię nową flagę Polski,
Landrynkowo - różową.

Idąc za głosem rozsądku,
Niszczcie fałszywe flagi,
Odważcie się i zróbcie pierwszy krok,
Ratując ten świat,
Wy - poeci.


number of comments: 2 | rating: 0 | detail


  10 - 30 - 100  



Other poems: Ohm. Warszawa., Żółć, Fusy, Ludzie i myszy, Podróż za jeden uśmiech chomika., Edyta, Alamaaids. Elementarz śmiertelnie chorej, Ja i moje zęby, Gdybyśmy wciąż rymowali, Zdrowaś Maryjo, Zły Roman, Ostatni raz, Kupidyn się spuścił, Róża, Aż tyle tylko, Gliniany Dziadek, Lubię, Fuckin' Santa Chudy Grubas, Anons w gazecie o głupim tytule, Szumi, nie szumi, Pamięć fotograficzna, Weselny klimat czyli 30 stopni w cieniu, kundle spod remizy gryzą się o cień, Ktokolwiek widział ten wie, non - profit, Black&White, Zgwałcone pióro, Obiecałaś, Moje stopy nie są moje, Krótko, Gruby fuj nazwał mnie chrajerem, Niedoczekanie, Koń polski, Czarne kotyliony, Antygrawitacja, znikam w papierosowym dymie, in memorial: John Holmes. Wersja mini, Miłość od pierwszego kieliszka, Kill Cat vol.1. Złodziej misek, Frytki z ketchupem, raz, Operacja na otwartym oku przez odbyt, Od kuchni do sypialni, W ślepej kuchni cioci Ady, Żyjemy zbyt szybko, Jeden z wielu. Zapamiętany, C.entralny I.nstytut P.rac A.bstrakcyjnych, Tyłek w spandexie, K.O., Rewers, Po omacku, Betonowe pluszaki, Kolorowe malowane domki, Chruściele, Wońtrupka, Przerywniki, Wariat optymistyczny, Czasy azbestu i krówek, Silka, Jezus Chytrus, Wenerycznie o Krzysiu, Osobowość mnoga, Raissa, Butelkowa pogoda, Choroba, Karolina, Groźby karalne, Las, Łatwy wybór, Pragnienie, Korona, Wesele, Kurtyzana, Przestrzeń, Na marginesie życia, Kule, Bena, Tata, Biało-czerwona, Afgańskie dzieci modlą się na leżąco, Rozwód czyli rozstanie po latach, Lepa,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1