21 sierpnia 2014
ence pence w której ręce
a było to tak
anioł zadomowiony w tęsknocie
po prostu poszedł w moje ślady
rozpostarł skrzydła namiętne jeszcze
bardziej niż cię potrzebuję powiedział
coś się dzieje
szarość i ja jemy śniadanie
postępując zgodnie z ruchem wskazówek
zegara zbyt mało na czekanie
kiedy do mnie wyjdziesz będę latał
tak właściwie to żyję po to by zapomnieć
ale to nazbyt trudne
nawet dla mnie
perspektywicznie obrazkami z poranka
za widok z okna
zapłaciłem tuż przed świtem
potem za pokój rozbiegany
na cztery strony świata
kiedy jeszcze rozczochrana od grzechu
mówiłaś kocham
wtedy w ciszy rodziła się siła
tak bardzo chciałem przytulić
pomiędzy przedwiośniem a tym wierszem
groziło nam dożywocie
nabrałem się na to jak leszcz
no cóż
znów muszę za wszystko zapłacić
bo ja w przeciwieństwie do ciebie
zrobiłem wyjątek
naprawdę cię...
(s)poko
16 listopada 2024
listopadowe zakochaniesam53
16 listopada 2024
na wiekiYaro
16 listopada 2024
1611wiesiek
16 listopada 2024
Brzoskwiniowevioletta
16 listopada 2024
Katastroficzny dramat...dobrosław77
15 listopada 2024
Bez zapowiedzisam53
15 listopada 2024
1511wiesiek
15 listopada 2024
Wielki BratJaga
15 listopada 2024
Słodziakudoremi
14 listopada 2024
KaterinYaro