Chartumes, 8 lipca 2010
tydzień jak z bicza strzelił - zabolało.
szukałem tu i ówdzie. uśmiechali się
raczej po to by pokazać zęby. palisada
za którą nie sięgnę. jeden most wyglądał
przyzwoicie. myślałem - nie zdążyłaś
podpalić. parę kroków i wyszedłem w pole.
nic nie wiem. odkąd napisałaś o przerzutach
oglądam tylko kręgi na wodzie. wypłyniesz?
Chartumes, 17 sierpnia 2013
Człowiek przyjdzie, posiedzi trochę, porozmwia.
Pozagląda do szafy - poprzekłada.
To zerwie, tamto powiesi - przemebluje.
Bajkę posadzi - podleje, potem pójdzie gdzieś - zapomni,
i już na miejscu bajki rosną wątpliwości, rozpychają ściany.
Trzeba siedzieć - pomopować myśli w porozciągane minuty.
Pierwszy raz, jak zapomni, to potem jeszcze wróci.
Obrośnięty szpilkami przytuli się jak jeż do jabłka.
Dziwi trochę ta broda, drapie tajemnicza kanciastość
w tej poprzednio tak doskonale przylegającej figurze.
Z przedziurawionego oczekiwania wyciekają pytania -
woda na młyn kręcenia głową i wzruszania ramionami.
W końcu, człowiek spływa po klamce - zatrzaskuje za sobą obecność.
Nawet jak już pójdzie - to i owo zostawi.
Rzeczy leżą, dziobią i przypominają.
W tej rozdętej przestrzeni oczy, jak muchy,
latają od ściany do ściany, obwąchując bałagan,
który - paradoksalnie - posprzątać może tylko kurzem
bardzo leniwa sprzątaczka.
Chartumes, 16 sierpnia 2013
Na koniec, człowiek wybucha.
Rani tych, którzy stoją najbliżej.
Później jest tylko podmuch:
niesiony z ust do ust przyciąga ciekawość.
Zawsze jest jakieś pole rażenia.
Każdy człowiek posiada zasięg:
ilość ciał, w które ugodzi odłamkami.
Nie chcę ofiar.
Trzymam się na uboczu.
Powiększam martwą strefę między nami.
Chartumes, 11 lipca 2010
trzydzieści siedem lat oparło się o stół
jedni mówia cud inni galareta owinięta folią
miska w większości wypełniona wodą
wystarczy odparować i już po cogito ergo sum
mówią że dawno temu coś wybuchło
ludzie wyskoczyli jak króliki z cylindra
ktoś przystawił drabinę do drzew
zeszli ukrywajac ogony pod marynarkami
od tamtej pory niewiele się zmieniło
nadal chodzą budują nory zdychają
trochę częsciej potykają się o słowa
bezradni odchodzą i to ma sens
trzydzieści siedem lat a nigdy nie spotkałem boga
choć nauczyłem się przemieniać wodę w wino
nadal nie potrafię zmartwychwstać
i spóźniam się na poranny autobus
Chartumes, 18 sierpnia 2013
Siedem razy próbowali. Być może z lęku przed powietrzem
wychodziły wcześniej, bez słowa. Do piachu
z takim życiem - powiedział i poszedł ich szukać.
Nie uciekła razem z nim, postanowiła odbyć karę do końca.
Przez 20 lat różaniec coraz bardziej zaciskał się na jej szyi.
Dopiero, gdy Bóg stanął w drzwiach - odmówiła.
Chartumes, 1 października 2010
Stare kobiety mówią: - życie zmieniło się jak chleb.
Nie wiem, czy mają na myśli, że mniejsze i droższe.
Chleba naszego poprzedniego, daj nam - szepcą,
lękliwie patrząc na coraz mniejsze kromki.
Chartumes, 11 grudnia 2011
to ohydne
jola urodziła kurczaka
wszyscy gratulują
ciekawe
dostał klapsa i ryczy
jola przymierza go do piersi
niech wie że jest ssakiem
gdyby były dwa mogłaby zrobić z nich biustonosz
niestety w oczy rzuca się brak symetrii
niebawem przyjdzie czas na tresurę
wiedza i dyscyplina
2+2=4
co w dowolnym przekładzie oznacza
jak zniesiesz 10 jaj to jedno jest twoje
veni vidi vici powiedział ktoś
a potem zrozumiał że to przypadek
ale kurczak i tak będzie miał z tego powodu przechlapane
siadaj pała
poki co nassał się i śpi
niespokojnie wierzga lewą nogą
śni o zadzierzgniętej na szyi pępowinie
za późno kochaniutki
cip cip cip
zostaniesz oskubany
jakie to ohydne
Chartumes, 27 października 2010
Kolejna bajka o Kopciuszku,
w której książę zamienia się w łajdaka i znika.
Dziewczyna z Polski na dworcu w Lyonie pyta:
czemu od sześciu godzin siedzę tutaj sama?
Miły głos w słuchawce powtarza:
abonent jest poza zasięgiem.
Jednak dziewczyna nie wierzy i słyszy coraz wyraźniej:
Idiotko!
Zupełnie mu na tobie nie zalezy.
To prawda -
nawet o niej nie myśli.
Ona dopiero jutro dowie się o wypadku,
ale już teraz obraziła się na śmierć.
Chartumes, 17 sierpnia 2013
Gdy umarła pierwszy raz,
bolało na tyle,
że nie mogłem pochować
i nadal zapraszałem do łóżka.
Z pierwszej śmierci
można jeszcze otrząsnąć się,
jak z przypadkowej kąpieli
w brudnej, śmierdzącej rzece.
Otrząsałem się z pierwszej i następnych,
a także z dumy, godności i na końcu z siebie.
Postanowiłem, że już czas zasypać to truchło:
wyciąłem w trumnie otwory na ręce -
z pasją nagarniam ziemię.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
1905wiesiek
19 maja 2024
Świat LucaArsis
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek