Chartumes, 18 sierpnia 2013
Siedem razy próbowali. Być może z lęku przed powietrzem
wychodziły wcześniej, bez słowa. Do piachu
z takim życiem - powiedział i poszedł ich szukać.
Nie uciekła razem z nim, postanowiła odbyć karę do końca.
Przez 20 lat różaniec coraz bardziej zaciskał się na jej szyi.
Dopiero, gdy Bóg stanął w drzwiach - odmówiła.
Chartumes, 17 sierpnia 2013
siema jestem achilles mów mi boski
uwielbiam toczyć walki i pianę z ust
może przez sukienki z dzieciństwa
albo jak każdy bohater mam problem z nerwami
od jakiegoś czasu kibicuję grekom
pędzimy właśnie na ustawkę z troją
na ogół jestem szlachetny
ale czasami podkradam laski ziomalom
półbóg ma swoje prawa biorę co chcę
jak komuś nie pasuje to może mi skoczyć
jak każdy heros uwielbiam zadymy
ostatnio sponiewierałem cieniasa hektora
patrokles miał taką dziewczęcą twarz
a ta świnia hektor przeorał go jak pole
jestem dzielny i trochę nierozgarnięty
odys ma łeb a ja krzepę i obaj jesteśmy szanowani
matka mowiła że mam na cos uważać
ale wyleciało mi z głowy na co
pamiętam tylko że na pięty i chyba z paryża
jak napięty to pewnie łuk
nie wiem co to paryż
ale podobno tylko tak mogę wyłapać strzała
Chartumes, 17 sierpnia 2013
Człowiek przyjdzie, posiedzi trochę, porozmwia.
Pozagląda do szafy - poprzekłada.
To zerwie, tamto powiesi - przemebluje.
Bajkę posadzi - podleje, potem pójdzie gdzieś - zapomni,
i już na miejscu bajki rosną wątpliwości, rozpychają ściany.
Trzeba siedzieć - pomopować myśli w porozciągane minuty.
Pierwszy raz, jak zapomni, to potem jeszcze wróci.
Obrośnięty szpilkami przytuli się jak jeż do jabłka.
Dziwi trochę ta broda, drapie tajemnicza kanciastość
w tej poprzednio tak doskonale przylegającej figurze.
Z przedziurawionego oczekiwania wyciekają pytania -
woda na młyn kręcenia głową i wzruszania ramionami.
W końcu, człowiek spływa po klamce - zatrzaskuje za sobą obecność.
Nawet jak już pójdzie - to i owo zostawi.
Rzeczy leżą, dziobią i przypominają.
W tej rozdętej przestrzeni oczy, jak muchy,
latają od ściany do ściany, obwąchując bałagan,
który - paradoksalnie - posprzątać może tylko kurzem
bardzo leniwa sprzątaczka.
Chartumes, 17 sierpnia 2013
Gdy umarła pierwszy raz,
bolało na tyle,
że nie mogłem pochować
i nadal zapraszałem do łóżka.
Z pierwszej śmierci
można jeszcze otrząsnąć się,
jak z przypadkowej kąpieli
w brudnej, śmierdzącej rzece.
Otrząsałem się z pierwszej i następnych,
a także z dumy, godności i na końcu z siebie.
Postanowiłem, że już czas zasypać to truchło:
wyciąłem w trumnie otwory na ręce -
z pasją nagarniam ziemię.
Chartumes, 16 sierpnia 2013
Na koniec, człowiek wybucha.
Rani tych, którzy stoją najbliżej.
Później jest tylko podmuch:
niesiony z ust do ust przyciąga ciekawość.
Zawsze jest jakieś pole rażenia.
Każdy człowiek posiada zasięg:
ilość ciał, w które ugodzi odłamkami.
Nie chcę ofiar.
Trzymam się na uboczu.
Powiększam martwą strefę między nami.
Chartumes, 16 sierpnia 2013
Gdybym potrafił wiązać krawat,
mógłbym wieść życie w garniturze,
miałbym przychylny szept za plecami,
sąsiadki wzdychałyby w innym języku.
Zasypiałbym i budził się w krawacie,
szedł w nim pod prysznic i na basen -
szczęśliwy, uśmiechnięty, zacny człowiek,
który nigdy nie wyszedł poza pętlę.
Chartumes, 16 sierpnia 2013
Córka wróciła z Anglii
bogatsza o parę funtów i dziecko.
Na ojca nie było jej stać.
Mała jest po latynosku śliczna.
Babka przez to coraz rzadziej chodzi do kościoła.
Zaczęła patrzeć sąsiadkom prosto na buty.
Dziadek nigdy nikomu nie kłaniał się.
Wychodzi z wnuczką na spacery.
To kundle - wykrzykuje - wystarczy na nie dobry kij.
Przy stole panuje zgoda i milczenie.
Nikt nikomu niczego nie ma za złe.
Tylko ta suka wcale nie przychodzi jeść.
Chartumes, 24 grudnia 2011
Robota idzie nam coraz lepiej. W Nowym Sączu
szkoda życia na sen. Dziewczęta uśmiechają się,
to onieśmiela ból - choroba kurczy się wśród żył.
Gdyby zależało mi na pieniądzach, nie widziałbym
tych wszystkich twarzy - budowałbym człowieka
od portfela. Nawet twoje usta, byłyby kolejną butelką
ekskluzywnego trunku. Zbudziłem się zmęczony.
Za oknem pada. Jednak chodzi za mną deszcz
i zaciera ślady. Nie mam zdjęć - los zepsuł aparat,
a nikt nie podniesie sekundy strąconej przez czas.
Jednak, to wszystko się nie liczy. Najważniejsze -
zdążyć z robotą. A potem, wtulić się w jej piersi,
z poczuciem godnie spieprzonego życia.
Chartumes, 24 grudnia 2011
Po mojej ulicy chodzi człowiek:
wieści koniec świata. Podobno,
spotkał Boga między literami.
Kiedy pytam: czy budować arkę -
nie odpowiada. Wyjmuje wieczność
z teczki i rozkłada ją na stole.
Ma wyłączność na życie po śmierci.
To niewygórowana cena - mówi -
zrezygnować z siebie. Gdy odmawiam,
zdziwiony, patrzy, jak na głupca.
Nie rozumie, że mnie nie stać.
Chartumes, 24 grudnia 2011
przybyli trzej królowie
przynieśli to i owo
pokłonili się - pogadali - odeszli
Jezus wyjrzał ze żłobka
złoto kadzidło i mirra
nie ma grzechotki - zakwilił
Herod miał długą brodę
i paskudne myśli
brodą czyścił korytarze
myśli pakował w żołnierzy
i wysyłał do matek
puk puk
pobawimy się w kotka i myszkę
pomyślał mały Jezus usypiając na grzbiecie osiołka
ale nie do każdego domu zapukał wtedy anioł
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga