19 december 2013
23:11
nie często
zdarza się wspólny horyzont
[ nigdy
zdarza się wspólny horyzont ]
w oddali kilometry zdarzeń
zanika zasięg
satelita po drugiej stronie ulicy
krąży nad latarniami
puste fale
palcem dociskam
klawisze
żale
dzwonią nieustannie
zawisłe
nad przejściem dla pieszych
czarne miesza się
z białym
zapach złocistych chryzantem
w pomarańczach
i kawie
zamknięty w kołach
dym
tańczy w parze
tak żegnam niedospane sny
dryf wokół planet
pozostaje
zamazane szkło
zalewane
czterdziestoprocentowym wrzątkiem
łzy
ciążą w umyśle
nieustanną grawitacją
płoną
cienie po ścianach chodzące
zaczynają spadać
zacieram korektorem
na jałowej bieli
wiersze zarysowane piórem
kruche słowa pękają
pod ciężarem ręki
witraże i dźwięki
nikną
przestrzeń obumiera
co z tego
kiedy mówią
że wychodzisz na balkon
malować zachodzące słońce
patrzę na nie bez końca
lecząc czasem rany
znam kawałek historii
i wyciągam wnioski
przemierzając od faktów
do wyobraźni
spokojniej
wyrywam kartki
z pamiętnika kochanki
i kalendarza minionego roku
tkwię
na przystanku
za rękę trzymając
początek
dalszej drogi
[ jazda na gapę ]
skończona
od dziś
kasuję bilet
4 november 2025
Jaga
3 november 2025
wiesiek
2 november 2025
absynt
2 november 2025
wiesiek
2 november 2025
ajw
1 november 2025
wiesiek
31 october 2025
Jaga
22 october 2025
Jaga
21 october 2025
Jaga
20 october 2025
ajw