Pietrek, 3 august 2012
jesteś zgęstkiem czasu
lepkim od pamięci
przyklejają się powidoki uliczek
igliwie ziarenka zapachu
muszle
a z muszlami morza
z których wyszedłeś
smakując przyciąganie księżyca
suchość w ustach
pełen tęsknoty i wiary
w głęboki
falujący sen
Pietrek, 19 july 2012
ślady na piasku
banalne jak wierszyk
są
czy cmentarne tuje
lepiej odcisnąć
swoje kształty w błocie
a nuż się kiedyś
ktoś dokopie
i może nawet
zhabilituje
Pietrek, 18 july 2012
*
krótkie konanie
racz mi dać Panie
bym nie stał
bezradny na progu
z jednym okiem
wilgotno - zielonym
a drugim jak
studnia lodu
*
zrodzona wraz ze mną
i we mnie
wrośnięta jak lustrzany bliźniak
dorastamy wspólnie
co nie znaczy
że pójdzie łatwo
gdy już
ostatecznie dojrzalsza
zaprosi niedbałym skinieniem
- chodź!
Pietrek, 13 july 2012
stuk puk tik tak
metaliczny żuczek
skrobie pazurkami
o sosnowy blat
stuk puk
wklejono czy ze mnie wycięto
sześć sentymetrów
dobrego chińskiego plastiku
już nie pamiętam
tik tak
zrasta się coś
i ja przerastam
na wskroś
stuk puk tik tak
chromie czas
przez świat
Pietrek, 11 july 2012
nie mamy
czasu
- mówiłem!
czas prysł
bańka
nanopogodnych dni
nie mamy czasu
- kochana!
spójrz sny
śnią się już bez nas
dym
zasnuwa świt
Pietrek, 4 july 2012
zachwycał się mój ojciec
poplamionymi dłońmi zapamiętując
kształty
zbyt doskonałe dla oczu
nic się nie powtarza
by nic nie zostało powtórzone
ołówek jest miękki papier chłonny
linie falują wiry meandry uskoki
a ja
i tak wolę chude dziewuchy
oszczędnie zagospodarowaną przestrzeń
szeptu i cichnących kroków
drobne ciała zostawiają tak niewiele
na płótnie
że trzeba mi absolutnej pamięci
wszystkich słów
całego światła
doskonałej ciemności
Pietrek, 30 june 2012
no i przyszli windykatorzy
czy liczyłem że im ucieknę
nawet nie są specjalnie srodzy
ot szaraczki z zaplecza piekieł
przyszli siedzą
i nic nie mówią
tylko patrzą
pustymi oczami
to ja sam
wszyściutkie długi
rączo spłacam
twoimi snami
Pietrek, 28 june 2012
- cóż, szkoda.
a tak się cieszyła
na mleko
nasza jedność mnoga
kubek w gorzkie drzazgi
zręcznie malowanych
arabesek meandrów
już nie posklejamy
próbować nie próbować
szkoda
stała się nam
szkoda
Pietrek, 27 june 2012
w skrzyneczkach
na balkonie
słoneczników
płomień
nie trzeba
czarnoziemów
by być
Pietrek, 27 june 2012
chłop pisał wiersza
i przypalił zupę
więc baba miast dać mu
tylko sprała dupę
Pietrek, 22 june 2012
piszę ten wiersz ołówkiem z Ikei
bezpośrednio na stole pod designerską lampą
ołówek ślizga się po lakierowanym blacie
a jakiś pan szarpie za łokieć
więc wiersz nabiera zaskakujących znaczeń
jestem zdolny
włożyć wiele wysiłku w debiut
uskrzydla mnie estetyczne wzornictwo
nakład choć kameralny
to przynajmniej w ręcznie wykonanej oprawie
rozejdzie się w mig
a krytycy cóż
pewnie będą srodzy
napuszeni w cudacznych kapotach
zanudzą czytelnika przydługim wstępem
i pewnie nawet nie dostanę
egzemplarza autorskiego
fani już mnie prowadzą na jakieś spotkanie
trochę natarczywi
z kokieteryjnym uśmiechem
godząc się na autografy
pozuję do pierwszych zdjęć
lecz myślami przechodzę śmiało
do drugiego obiegu
urzeczony delikatną materią bibuły
Pietrek, 21 june 2012
jakiś odpowiedni cytat, może coś z Hemingwaya…
znów umarł ktoś inny
więc ja
uczę się żyć z nowiutką śmiercią
jak z wieloma innymi
starszymi wydoroślałymi
do głowy przychodzą tylko nieistotne
słowa kalki ułomne
emocyjki potykają się we mnie i o mnie
gdyby tak popatrzeć w ultrafiolecie
to obrastając runami śmierci
mam coraz mniej
powierzchni
do fotosyntezy
Ewie, odeszła dziś, o piątej rano
Pietrek, 17 june 2012
z jednej kropli wody
wiem o oceanie
i wydmach w które się zapadnie
na zimowy sen
listek brzozy jest brzozą
brzeziną całym zboczem
wrzosiejącym na chłodzie
a horyzontem pyłki gór
unosi wiatr
do chrztu
Pietrek, 13 june 2012
czasem fantazjuję że maluśkiego
zabrał krup
lub sanhedryn aż tak nie obawiał się nowinek
jakie były by wyprawy bo przecież nie krzyżowe
dumne okręty białych dzikusów
obładowane paciorkami kukurydzy
a córka wodza największy skarb kula
mogła zaznać rozkoszy i mądrości
nieznanych dotąd jej miedzianozłotemu ludowi
ale to tylko czcze gdybanie
jak paradoks wolnej woli
pułapka idealna
bo czyż absolut może być nią obdarzony
skoro jest nieomylny
i sam siebie zaklął
w doskonałości boskich zamysłów
Pietrek, 7 june 2012
barwy wietrzeją złuszczane
warstwa po warstwie
odcieniom wsącza się moc
światła szamotanina
ustaje
subtelne kontury załamania
miękkie i ostre zmarszczki
sugerujące charakter
nic takiego
podłoże wypiło tyle życia
ile mogło teraz usycha
na wieki wieków amen
inni przychodzą później szeptem
smakują wino dyskutując koszty oprawy
dyskretnie
by nie urazić
wszak
to nie na ich rachunek
całe wydarzenie
Pietrek, 1 june 2012
*
neurastenia podobnie jak kobiety
mężczyźni pluszaki czy kodeksy honorowe
najczęściej bywa kłamstewkiem
to mechanizm obronny na podobieństwo
inteligencji którą zwykliśmy przeceniać
doskonała pułapka zawsze pełna
i pusta zarazem
aureola każdej mandali promieniuje
świtem i zmierzchem
lecz co naprawdę zawiera się w finezyjnym rysunku
mądrość i harmonia siostry niosące ukojenie
- daj spokój! - o tak, o to się modlimy
*
tiulowe zasłony moskitiery
można do woli tłuc w nie pięściami
a ja tak chciałbym być eksplozją ćmy
szaloną afirmacją płomieniem w płomieniu
tycią supernową
na miarę naszego mieszkanka
raz jeszcze
rozpłynąć się po twojej siatkówce
otulony powiekami
tuż przed snem
_____________________________________________
*Mam nadzieję że Pan Jacek Dukaj wybaczy mi, że pożyczyłem od niego to piękne i inspirujące słowo
Pietrek, 30 may 2012
mantry kodów binarnych
wierzę nie wierzę
tak nie ty ja
czekają na swoich siedemdziesięciu
i najnowszy testament
sieć została zarzucona
choć trudno rozsądzić czy tym razem
rybak stanie się opoką
dla czegoś więcej
niż elektromagnetyczny chichot
wędrujący poprzez eony
wciąż wstecz wstecz i wstecz
pomiędzy wysychającymi gwiazdami
__________________________________
fulereny – alotropowe odmiany węgla, materiał który
być może dokona rewolucji technologicznej na miarę informatyki
Pietrek, 28 may 2012
chyba za dużo wiemy o miłości
wiedzą zdobywaną w skwarze i skostnieniu
przez lata będące miarą tak czasu
jak dystansu
którego światło do światła wygasając nabiera
pora wszystko zapomnieć moja ukochana
obudzić się z jawy niespokojnej
jaźni oczy zwrócić ku sobie
dać się olśnić
raz jeszcze
wyglądam aborygenów
wśród ścieżek
naszych pieśni
Pietrek, 23 may 2012
wciąż jestem mężczyzną
wielu barwnych zalet
i wad naprężonych
pod skórą jak ścięgna
nocami oglądam
kiepskie kryminały
paląc papierosy
czuję się jak chandler
bez swojego marlowe’a
błyskotliwie bezradny
dniem spisuję zeznania
wymuszane zegarem
żeby krzywo przysięgać
przed sędzią
nad ranem
Pietrek, 20 may 2012
najtrudniej złagodzić ból
którego się już nie czuje
wyrównywanie spłaconych rachunków
obfity plon brzemienne pola
kłosy jak graale
płacz póki czas!
niech się oczyszczą
na powrót
niepiśmienne oczy
dłonie
żagle na falach
Pietrek, 18 may 2012
*
mój sen jest niespokojny i długi
choć nie przypominam sobie
by dręczyły mnie koszmary
mój sen mnie przeraża
*
wstaję w nocy cichutko
by się nie obudzić
wyglądam za szybą kanałów
świateł portowych miast
*
płytki sen zdradliwy
jak wewnętrzne morze
nie sposób żeglować w nieznane
*
nocny napad paniki
chciałbym uciec
szyjki ucho igielne
garbem grdyki grzęznę
*
magnetyczne igły przedświtu
szczękościsk powiek
kawa doskonale czarna
moja piracka bandera
Pietrek, 14 may 2012
w tym filmie mającym dla mnie walor
przewrotnego paradokumentu bruce willis
ma sztuczne włosy i odmłodzoną twarz jak gdyby
właśnie posprzeczał się z cybill shepherd
jest oczywiście policjantem
ukrywającym zmęczenie i gorycz za szczelnie
zaciągniętymi zasłonami swojej kawalerki
w pracy radzi sobie świetnie jak większość
innych pięknych uśmiechniętych raźno kroczy
zawiłymi ścieżkami słonecznych poranków
i dalej w głąb labiryntów dni
by wieczorami odwieszać funkcjonalne przebranie
do szafy
kamera wnikliwie obserwuje sympatycznie zmęczoną
twarz nawet wtedy gdy nasz bohater całkiem obnażony
bezbronny w przypływie desperacji czy profetycznego szaleństwa
biega ulicami gett narażając się na agresję niezrozumienie
i wszystko to z czym należy się liczyć w podobnej sytuacji
w gazecie napisano że to horror science fiction słusznie
bo świat jest przerażający fantastyczny szalenie naukowo
niewytłumaczalny
tylko na wprost ekranu
w wygodnym fotelu i goglach
można czuć się
w miarę bezpiecznie
Pietrek, 12 may 2012
pachnie nieprzyjemnie
prosta konstatacja -
dziś bezkarny areszcik
ku uciesze gawiedzi
to jutro się uda
i defenestracja
Pietrek, 11 may 2012
podobno świat
zbudowany jest z pustki
i przyciągania
tęsknoty wyrażonej
w metrum nano i atto
więc gdy zatoczymy już koło
powróćmy do słów
miłosnej magii
pachnących barwnych kwarków
Pietrek, 6 may 2012
madrycke zoo:
biedny kulejący pingwinek
dostał but ortopedyczny
a mnie w domu rodzinnym
ciągle odmawia się laski
być może z tej przyczyny
permanentnie
potykam się o siebie
Pietrek, 6 may 2012
są dni
które otorbiają się
w pamięci
ot
po prostu
coś umiera
nie żądając nawet
minuty milczenia
w zamian
za swoje kilka molekuł
oswobodzonej pustki
Pietrek, 3 may 2012
czas jaźni fala stojąca
pstra mozaika
psoci
więc eroduję w nieznane
dni jak dni
noce dla wytrwałych
lata rozpoznaję po bukietach wina
moje drzewa rosną we mnie i wraz ze mną
na szerokość pleców schronienie
od deszczu wichury
łakomstwa tłustej ziemi
suchych szelestów
gdy tyka jednostajnie
migrujący piach
Pietrek, 30 april 2012
wyobrażam sobie naszego pana boga
starszego pana pośród innych
jeszcze starszych panów
wyróżniającego się
schludnym białym strojem
który dla wielu azjatów oznaczałby
żałobę
jak przegląda dossier nowo mianowanych
bez jakiejkolwiek z jego strony sugestii
lobbystów cudotwórców wyręczycieli
mrucząc do siebie bo do kogo innego
skoro jest się bogiem
zaprawdę moje dzieci
absolutnie żeście samowystarczalni
ale ślepych kociąt
topić już nie uchodzi
nie pozwalają na to
wolne media
i polityczna poprawność
Pietrek, 22 april 2012
ze splątanego szeptu traw
wystają niebiańsko brudne
popękane pięty
i żagielek pióra białawy czymś upaprany
angelologiczny żart
nurt załamuje się na skale wodnego smoka
malachitowe sploty w wirach malachitu
sieją spustoszenie pośród słodkich kłączy
tatarak mlecznym sokiem ocieka znikając
w gargantuicznym pysku
migotliwa harmonia
z nasyceniem i głębią barw
właściwą jedynie obrazkom na szkle
brak tylko sygnatury autora więc pejzaż
powstał sam z siebie
albo wcale go nie ma
a jednak słychać plusk wody motorki owadów
w lepkim jak miód powietrzu
mości się do drzemki
syty siódmy dzień
Pietrek, 21 april 2012
trafiłem tu przejazdem
na chwilę
moje kroki nie zdążą się zrazić
artretyzmem podcieni
chromaniem czynszówek
nie podeprę płotów zmęczonych wodzeniem
stadka uliczek na podmokłe pastwiska
parasola nie zapomnę po kilku kieliszkach
przy ironicznie pustym honorowym stoliku
może tylko tęczówka zawalonej studni
na rynku chropawym jak skaliste zbocze
na które codziennie coś każe się wspinać
zapamięta rzucony niedbale pieniążek
jeszcze tylko znaczki na kartki pocztowe
impresje nie zawsze w dobrym guście
lecz szczere
ociężały pociąg zagwiżdże przed czasem
budząc zawiadowcę choć nie całkiem dojechał
służbiste ramiona jak wskazówki zegara
bezradnie łopoczą
szydercze zwieńczenie urwiska peronu
Pietrek, 12 april 2012
jesteś tu jeszcze
parząc herbatę
spoglądasz na sad
skrzypienie zawiasów
odpycha od okna
kto wszedł
kto wyszedł
jedynie furtka jest pewna
i wiatr
* Wiliam Gibson
Pietrek, 11 april 2012
złuszczam się
z ciebie
jak stara barwa
chitynowo przyciasny
mundurek
czekam na słońce i wiatr
bo sam już nie wiem
bardziej ciekawi
czy rani
nasze
nowe wcielenie
Pietrek, 24 march 2012
kompozytowe boa kręgosłupa
kapryśny szkic
niepojętego inżyniera
płatek ucha
zaskakująco funkcjonalny zaułek
przeludnionej aglomeracji doznań
naprężone stateczniki łopatek
już gotowe do ryzykownego lotu
tekstura gęsiej skórki
na pucułowatych pośladkach
malowniczo niedoskonałe wydmy
łydek ud i piersi
zaróżowione przypływem falochrony pięt
nawet nie śmiem śnić
o tatuażach o ekstatycznym
pępku wszechświata
nigdy w życiu
nie widziałem piękniejszej dziewczyny
albo się nigdy wcześniej
kurwa
tak natarczywie nie przyglądałem
Pietrek, 23 march 2012
...nie idźcie tam, tam nawet wody nie ma, wszystkie studnie wypite...
martwią mnie dzieci boga
socjalne sierotki wypędzone z raju
do przytułków biduli i rodzin zastępczych
bez należytej opieki czy świadczeń
streetworkerzy nie budzą zaufania
a opieka okazała się aspołeczna
na pozwy o alimenty brak odpowiedzi
no i ta arogancka protekcjonalność
sądów
no dobrze
ojciec może i jest wszechmogący
ale kazał pisać na poste-restante
chyba wyjechał za pracą
lub przed kimś się ukrywa
jestem już dorosły
powinienem to rozumieć
moje przyrodnie siostry i bracia
oni nie musieli by o wszystkim wiedzieć
umierając w ciemnościach i bólu
porzuceni na dnie
wypitych studni
Pietrek, 22 march 2012
...to tylko bohater plastikowego serialu
barracuda siedemdziesiąt jeden
w kolorze lemon twist tnie miasto
jak lancet kauteryzując zaułki
nie ma tu zbyt wiele a wszystko
zdaje się być na właściwym miejscu
jak inspektor dominguez uroczo
bezradny wobec samego siebie
kapitan bridges poskramia kobiety
i mężczyzn unikając własnych sideł
a ordery nie defasonują mu pysznych
kamizelek
może to faktycznie takie łatwe
patrzeć jasno mówić wprost
dbać o najbliższych
bez względu na konsekwencje
Pietrek, 20 march 2012
w diademie rozpalonego kwarcu
kochana czy gwałcona jednako
ronisz diamenty i aids
szmaragdowa królowo matko
z dzieciątkiem-żołnierzem
przy spopielałej piersi
módl się za nami wszystkimi
bowiem zatoczywszy koło
w asyście widmowych gepardów
powrócimy do miejsc początku
sprawiedliwie
przemieszać kości z kamieniami
na czerwony pył
Pietrek, 15 march 2012
kiedyś wszystko
było cacy
oni źli my dobrzy
ameryka ameryką
najemnicy u forsajta
przeglądając anonsy eroduję w nieznane
wyczulony na krew i trofea
gdzieś niedaleko
ostatni eremici na szańcach
ascetycznych reklam
blogują niebu w desperacji
tablety łykając garściami
Pietrek, 13 march 2012
zmieńmy coś zmieńmy
coś zmieńmy coś
i zmienili
zdanie
Pietrek, 12 march 2012
1.
jakie urocze są dzikusy
radośni opaleni malcy
bawiący się zaostrzonymi patykami
zróbmy im zdjęcia z samochodu
jest zbyt gorąco
i słońce ze złej strony świeci
te fotografie będą malowniczo blednąć
na naszych betonowych ścianach
aż zapomnimy o safari
wstydzie grzechu
i o raju
z którego nas eksmitowano
2.
jestem buszmenem
o smukłym ciele
dwunastolatka
nie posiadłem niczego
mam wszystko
lekko stąpam po piasku
natchniony słońcem
zatrute strzały niosą sen
przepraszam że cię skrzywdziłem
gazelo córko wiatru
musimy jeść
moje tłuściutkie
roześmiane dzieci
niech nie poznają nigdy gniewu
szafirowych ogrodów obłudy
autostrad samotności
3.
codziennie
znikają z pod moich stóp
ziarenka pustyni
kiedy ich zabraknie
rozsypię się
po wydmach nieba
otulony gwiaździstym
westchnieniem
boga którego imienia nie ma
nawet
w khoisan
Pietrek, 11 march 2012
"...z moją mamą wiąże mnie
wiele wspomnień..."
Joanna P. projektantka
czegoś tam
oprowadza telewizję
po swoim mieszkaniu
rzadko w nim bywa
by nie zakłócać
z trudem wypracowanej
harmonii
śmiało możemy mówić
o sukcesie
Pietrek, 11 march 2012
poszukuję sępa
któremu bym smakował
mogę nawet udawać padlinę
lub agonalne skurcze
byle by zwabić prawdziwego smakosza
choć ochłapem w twardym dziobie
zmiękczyć skrzeczenie
w łopocie wygłodniałych piór
szybując pod niebo
Pietrek, 9 march 2012
patrzę w kosmos studni
czy pod mikroskopem
podlegam badaniu
księżycowym okiem
Pietrek, 8 march 2012
rankiem
spotkałem boga
tyciego
majstrował coś
przy pomarszczonym listku
tylko jemu
potrafię pomóc
powiedział uśmiechając się ciepło
dobrego dnia
dobrego
Pietrek, 5 march 2012
jestem kalekim poetą
bez słów
tylko patrzeć potrafię
tylko na ciebie
Pietrek, 4 march 2012
dziadek chciał zdobyć wodę
pierwszego dnia powstania
ojciec poszedł po dziadka
szukał go całe życie
kto miał synowi
podpowiadać bajki
wnuki kołysać
Pietrek, 3 march 2012
chciałbym
mieć swój pokój
duży sosnowy stół
leniwie wylegujący się pod oknem
w promieniach nieprzerwanie
zachodzącego słońca
kolonialną sofę o kasztanowej skórze
dla rhodesiana -
wieczystego rezydenta
no i szafę
w której mieszkają
tylko baśniowe straszydła
Pietrek, 3 march 2012
Jeden pan zapytał się Śmierci
czy ta praca w ogóle Ją kręci
I co więcej uderzył w lansady
jak gdyby nie znał zasady
że na pierwszej randce kobietom
się zadaje pytania o nie to
Pietrek, 2 march 2012
jestem grekiem przynoszącym dary
to moja absurdalna spuścizna
spuścizna mego niedooczytania
postmodernistyczny humbuk
coś coś tam kojarzę
ale bez przesady
coś coś
ktoś ktoś
bure archetypy
popod
ołowianym chłodnym niebem
doświadczam
i jestem doświadczalny
słowa tylko płyną przeze mnie
źródlana woda
i gorzkie
trudno rozpuszczalne minerały
Pietrek, 1 march 2012
moje wnuki jeszcze śpią
pod sercem boga
śnią swoje miękkie sny
niepoczętych pogan
lecz ja już jestem dziadkiem
hoduję siwe włosy
wymyślam lśniące bajki
wietrzę zatęchłą głowę
zmieniam się z księżycem
na warcie
Pietrek, 1 march 2012
obrazek na szkle
na ciemnokobaltowym niebie
złowieszczy kometa przyciąga wzrok
poniżej
w śmiałej kresce horyzontu
przerwa na kościółek
lecz nie mamy pewności co do obrządku
a perspektywa wydaje się zniekształcona
wśród łusek i pancerzy
zdruzgotanego oręża
klęczy nasz bohater
jak karykatura
piety tulącej gadzi łeb
całkiem odarty
z jarmarcznej
niegodziwości
Pietrek, 27 february 2012
„…Sprawa prowadzona jest po kątem uszkodzenia mienia, a dokładnie drzwi znajdujących się u podstawy pustego w środku pomnika.( Chrystusa Króla w Świebodzinie)” – doniesienie prasowe
drzwi do wnętrza chrystusa są małe
szarawe mocno odrapane
łatwo sforsować symboliczny zamek
i jeżeli nie obawiasz się półmroku
możesz wejść
w środku jest pusto tylko ty i pogłos
twoich kroków wypełnia ciszę jak barwa
monochromatyczny szkic
czas tu płynie trochę inaczej zdążysz
i wszystko inne też znajdzie odpowiedni moment
by omijając jarmarki neofitów wiece uroczystości
sąsiedzkie wsłuchać się w kaskadę cieni
rytm frazę rozłożenie akcentów
przypowieści które znają wszyscy
a pojąć się nie trudzi nadal prawie nikt
Pietrek, 25 february 2012
od punktu a do punktu b naprężona
linia jest osią czasu i świata
mój cel to horyzont dążę by złamać go
wpół zakleszczyć wschodzące słońce
odprysk na niebie bezskrzydły
bezdzioby kamień co zawisł na mgnienie
pomiędzy
Pietrek, 22 february 2012
sprośne tłuściutkie putta
przycupnęły na grzędzie za słownikami
coś tam świergolą łypiąc ptasio
podrzucam niebożętom okruszki
ostrożnie żeby nie spłoszyć
no chyba że mi srają
diakrytami na papier
wtedy nie ma zmiłuj
otwieram okno
won!
Pietrek, 18 february 2012
prawdziwy mężczyzna powinien mieć
dyndający breloczek wielkiego feniksa
penisa przy kluczyku
od czerwonego sportowego coupe
gnany histerią niewielkich kompleksów
kuśtykam za róg po tani tytoń
ziemniaki i wczorajszy dziennik
skręcam papierosy by zająć czymś
puste dłonie z sinego dymu
wyplatam kosze wszystko z nich wypada
Pietrek, 13 february 2012
jesteś endemitem wygłodniałą kulturą
ludnie zamieszkujesz archipelag ciała
ubrań pokoi pożytecznych sprzętów
którymi ocean uwodzi kamieniste plaże
śmiałe spojrzenia halsują w nieznane
wysyłasz gesty na wyprawy kupieckie
w ładowniach słów zwały świecidełek
woń alkoholu zapchlonej dżumą wełny
szok kulturowy należy rozumnie łagodzić
i zbawiać krnąbrne dusze tym gorliwiej jeżeli
pięknie tańczą czy śpiewają niesforni jak dzieci
aborygeni na powitanie zwycięskiej armady
Pietrek, 9 february 2012
patrzę pod słońce
na świt
jak mieni się krzemiennymi ostrzami
ochrą cynobrem umbrą
gładząc hipnotyczny owal
próbuję zgadnąć
czy trafię w gwiazdę poranną
w przyszłe dni
Brian W. Aldiss „Helikonia*
Pietrek, 9 february 2012
jestem mierniczym króla
geodetą dynastii
wytyczam linie proste kąty proporcje
niechaj pustka zostanie wypełniona
gdy ustaję strudzony wzrok mnie zwodzi
łaskawca zezwala bym wspiął się na tron
wtedy patrzę ponad horyzont śmielej
tnę przestrzeń dotykam gwiazd
a one dotykają mnie
w niespokojnych drzemkach w melancholii wieczorów
cichnie dworna muzyka tylko tępy rytm
metalu trącego o metal jak jesienne deszcze
których nieuniknioność opłukuje ze światła
coraz krótsze dni
Pietrek, 8 february 2012
można kamienie spod serca brane
przetapiać w domy świetliste szklane
można też ciskać żwirkiem na kupkę
ołtarzyk paciorek linczyk
smutne
Pietrek, 6 february 2012
w jednym z najbliższych odcinków naszego serialu
wszyscy kluczowi bohaterowie umrą
niektórzy we śnie inni zostaną zamęczeni
dwóch może trzech zmartwychwstanie
lecz moc stygmatów rozjuszy tylko tłum
a mnogie relikwie pojawią się niebawem nęcąc
pozłotą kunsztownych puzderek
inni zastąpieni przez postacie trzecioplanowe
zostaną zapomniani bądź wyklęci więc skrycie czczeni
w hermetycznych kręgach jak kręgi na wodzie
w zasadzie nie będzie to już nasza nowela i być może
spadnie oglądalność lecz bez przerw na reklamy łatwiej
będzie się nam poruszać w kolejnym obiegu
wokół jądra szarości
Pietrek, 5 february 2012
głupiutki szczeniak pokazuje brzuszek
odsłania słabiznę licząc na miłość
zrozumienie i ciepły posiłek
liże kąciki drapieżnie uśmiechniętych warg
w nadziei na obfitszą laktację i pieszczoty
sprytna ewolucyjna bezbronność
z czasem delikatne miejsca porastają sierścią
nabierając intensywnej woni która odstrasza
wzbudzając lęk nieufność czasami szacunek
salony fryzjerskie i fabrykanci pachnideł
mogą śmiało patrzeć w przyszłość
Pietrek, 2 february 2012
cały zwodniczy blichtr miami odbija się
i załamuje w eleganckich ciemnych szkłach
porucznika horatio caine’a
okulary są czarne jak studnie lecz serce
kolorowe i wrażliwe złociste rzęsy
delikatnie podkreślone wodoodporną mascarą
stanowią jedynie potwierdzenie słusznej
eugeniki południa ponad wielkoduszną poprawnością
umysł to maszyna różnicowa
która nie zna litości ani perforacji rzucanych na wiatr
aż słychać przeskakiwanie trybików
gdy niezmordowane bloodhoundy przeczesują
kwaśne helisy genów i dusz
by stało się sprawiedliwości
by coś jej się stało
nikomu tak nie zazdroszczę
Pietrek, 27 january 2012
*
księżniczka amidala ma brzydką zniekształconą twarz
głowę Goi otulił kir
czy byłeś w pracowni mistrza czułeś zapach
terpentyny lnianego oleju mastyksu
jak osocze krwi
czy widziałeś fraktale świata
przyszpilone do zadymionych ścian
gdy stają się jedną płaszczyzną
zgęstkiem nieskończoności
gotowym do wielkiego wybuchu
czy ujrzałeś to zrozumiałeś czy zapamiętasz
że nie wystarczy patrzeć
tak jak nie wystarczy mówić
trzeba jeszcze okazać się
organicznie niezdolnym
do przeżywania kłamstw
*
dziewiętnastowieczne szpitale psychiatryczne
wyobrażam sobie jako zmurszałe bastylie o zaostrzonym rygorze
administrowane przez stetryczałych fałszerzy
i dobrze urodzonych matkojebców
ektoplazma intensywną wonią moczu pokrywa nierówności
kamiennych posadzek wyżłobienia tysięcy stóp uciekających
przed odartymi do kości zmysłami które czas wybieli
i utwardzi lecz ich nie strawi na pożyteczne drobiny
jak gdyby były kiedyś pośledniejszym życiem
bez szans na zmartwychwstanie
*
świat jest dziecięca piosenką
w rytm blaszanego werbla i trąbki drwi
z konduktów i nie ogląda się za siebie
przeskakując lekko z kamienia na kamień
Pietrek, 17 january 2012
pośród krzątaniny nieistotnych wyborów
nie mając cierpliwości żeby siać czy orać
błądzę ścieżkami urojonych łowców
wystygłym tropem
gałęzie ponad głową zrosły się w sklepienie
zwarte milczące bez gwiazd czy księżyca
więc żyję rytmem przekraczanych potoków
posiłków odpoczynków wygaszonych ognisk
gdy przy nich przystaję wstydząc się ukłucia
nadziei na cokolwiek ponad ług z popiołu
Pietrek, 10 january 2012
palenie papierosów pochlania mnie całkiem
wyplatam z dymu sine smoki kobiety i drzewa
mocna woń jak przekleństwa zawsze mnie wyprzedza
gaszę malutkie pożary światów w popielniczkach
powietrze mnie uwiera gdy w mgliste poranki
zaciągam się przed domem upadłymi chmurami
nocą pod hipnozą czerwonego karła
jedynej gwiazdy mego horoskopu
przez judasza z filtrem zaglądam do piekła
Pietrek, 8 january 2012
ciepło szelestnie
mruczliwie
troszkę kłótliwie
troszkę cierpliwie
miękko i twardo
pokornie i hardo
chućtkliwie
cieleśnie w bezśnie
bezcieleśnie we śnie
i poetycznie
i prozaicznie
chłonę bliskość
na przyszłość
Pietrek, 6 january 2012
ech idź już lepiej do domu
pan doktor taka jego mać
ukrywa wstyd pod krochmalem fartucha
z logo księgowego naszych ciał i dusz
idź już do domu wsłuchać się w jęk krwi
jak oszukana rozsypuje smieci
w dawno zapomnianych bezimiennych zaułkach
twojego miasta
nagle tak obcego
że się wydostać z niego niepodobna
choć nie sposób dłużej w jego murach tkwić
Pietrek, 6 january 2012
jesteśmy rodzeństwem
przybyłym z wygaslych gwiazd
by inkarnować w tym świecie
na czas żniw
w młodości kochaliśmy taniec
wirowanie w pełnych siły i wdzięku ramionach
wiernych sług
dziś wolimy w domowym odzieniu
wygodnie ułożeni cierpliwie nauczać
o tym że ceną życia jest nieodmiennie śmierć
a doskonałość kroczy w parze z krwią
Pietrek, 4 january 2012
mój książę jak dobrze
że w końcu wróciłeś
pozwól zdejmę ci buty
będą lśniące czekały
jak gwardia przyboczna
tak lubisz
mój książę a jeżeli nie znajdziesz oparcia
w geście zbyt łaskawym czy pochopnym kroku
pietą skamienieję i będę czuwała
przy twym bezradnym umęczonym
ciele
tylko nie bij po twarzy
bezlitośni sąsiedzi
znowu oczy za ścianę poszczują
na zwiady
a ja nie mam mój książę
gdzie się schować gdzie uciec
gdy ty toczysz swe wojny
sama sprzątam twój pałac
Pietrek, 31 december 2011
zdrowia odwagi miłości
przypływów odpływów fal
stromych klifów
by się wspinać
niech wzywają nas płaskowyże
słońca dniem
nocą gwiazd
Pietrek, 30 december 2011
sumienie po burty zagracone
balastem który przydaje równowagi na falach
i choć brnę grubo poniżej linii wodnej cezury
tonę ku horyzontom wciąż w jednym kawałku
konsekwentny rozbitek
ocean paradoksów ołowiane grzbiety
pochyla i podnosi łamie i pożera
wiatr jest słony wilgotny kres świata
widoczny wyraźnie ciągle w tej samej
nieprzebytej szarości
unoszą mnie prądy to gorące to zimne
nocą śnią się portowe knajpy i zaułki
lecz stałego lądu nie potrafię przemierzać
chcąc nie chcąc
mam zawsze
stopę wody
pod kilem
Pietrek, 30 december 2011
pluszowy miś tuli się chętnie
jest ciepły mięciutki w dotyku
nie zdradzi nie ucieknie
a te urocze próby manipulacji
tylko wzmagają czułość
zasypiacie z uśmiechem
może się zrobić dziwnie
przy próbie zacieśnienia wzajemnych relacji
ten rodzaj aktywności
nie jest dla każdego
jednak warto budować
trwałe związki partnerskie
w oparciu o solidniejsze podstawy
niż seks
Pietrek, 29 december 2011
7.1
zaciszny bar
i kilka pięknych
smutnych dziwek
melancholijny
barman-transwestyta
serwuje imbirowe piwo
przed barem park
z ławkami dla bezradnych
i nikt nie musi
patrzeć w lustro
i nikt nie musi
czuć się ważny
7.2
zaciszny bar
w nim kilka pięknych
niemalże nawróconych dziwek
w oparach sarkastycznej melancholii
sączących imbirowe piwo
szalony barman-transwestyta
(co, prawdę mówiąc, tęgo tu popija)
ciągle poprawia henną wspomnień
elegancki wieczorowy makijaż
przed barem tylko parę ławek
dla samotników
i dla duchów wolnych
na horyzoncie park
francuski park
z bukszpanem
ciętym w rokokowe formy
w bukszpanie drżą nieśmiałe wiotkie glify myśli
jak rozćwierkane wróble
których dokarmiać
zaniedbywaliśmy
Pietrek, 27 december 2011
jakoś łatwiej mi uwierzyć w narodziny
wędrownego filozofa
o łagodności równej ubóstwu
niż w powstanie z martwych
pstrokate matrioszki królestw
przecież niczego nie wiemy na pewno
więc łatwo obudzić lęk i nadzieję
płoche rodzeństwo
inaczej mają się sprawy z miłością
tej warto uczyć się nieprzerwanie
jak języków
mimo wątpliwości czy braku talentu
Pietrek, 26 december 2011
kwiaty jak żywe pachną więdną
cukrowe szkło tłucze się z jękiem
jest gorzkie i rani
dobrze rozumiem co znaczy służba
Królowej umyto już krocze
lecz Słońce nie zajdzie dziś dla niej
kanarki są zbyt małe by ukoić
książęcą podagrę
co innego serce papugi moje serce
Pietrek, 16 december 2011
wiarołomni niech będą ukamienowani
za chłód za pogardę za wulgarne fantazje
niechaj kamienne pięści milczenia trafiają
raz po raz aż się nasyci głód sądzącej gawiedzi
niechaj się trupami ich oczu nasycą
kawki gawrony gołębie nikczemne
niech te oczy już nigdy nie popatrzą szydząc
na bezbronne bezradne samotne bezsenne
Pietrek, 15 december 2011
1.
pisarz to musi być
ktoś z jajami
czaroszaradziej
z całą kolekcją woluminów
alembiki suspensoria suszone traszki
salamandry i prawidła
szyte na miarę
cycate cytaty
2.
poeta rozmemłana dziwka
śpi pod szynkwasem
w zakopconym barze
tylko leży
i jęczy
się dotknąć
prawie nie pozwala
ślini się
w samotności liczy banknoty
jeden za drugim
raz dwa trzy
zawsze nieodmiennie
fałszywe
Pietrek, 15 december 2011
to wstyd nie pracować kiedy on
pracuje powiedzą starcze tyłki
podcierać za grosze też wstyd
wyglądać na chorą po lekach
po chemiach wstyd umierać
straszny wstyd pomyślą ciężko
leżeć w trumnie tyle oczu
tyle szeptów dusi zapach mdły
nie da się nieruchomo
tylko zapaść pod ziemię
wstydliwie cicho zgnić
Pietrek, 11 december 2011
ech tak zamienić mieszkanie
na większe w portowej dzielnicy
miasta co przycupnęło
u stóp oceanu
pieszczącego planetę
mknącą mniej desperacko
przez wszechświat
powołany
innymi słowy
Pietrek, 10 december 2011
Po siedmiu latach przymusowej pracy
ubodzy mogą osiedlić się na pograniczu.
Tylko tam są wolni, nikt nie narzuca im
żadnych praw.
Nathanielu...
Kiedy Białe Włosy zginie, Mogua zje jego serce,
ale wcześniej weźmie pod nóż jego córki - by wiedział
że jego nasienie zostało zgładzone.
Nathanielu...
Skoro naciągają to prawo wedle uznania, straciło ono
dla nas jakąkolwiek wartość.
Nathanielu
cały świat stanął w ogniu
To prawdziwy jedwab, zwiększa donośność o 40 yardów.
Nathanielu...
Francuscy oficerowie będą chronić brytyjskich oficerów.
Nathanielu...
Jestem La Longue Carabine, Sokole Oko. Moja śmierć
przyniesie Huronom chwałę.
Nathanielu
oni spłynęli jak ptaki
z rozpalonych skał w dolinę
mój Nathanielu
Pietrek, 9 december 2011
potrzebuję kobiety i cukru
kobieta nie musi
być słodka
uśmiechać się samymi oczami
pracować mieć pieniądze
lub lekkomyślnie liczyć na mnie
tajemniczo się odzywać
czy wymownie milczeć
byle by miała smukłe opalone nogi
stworzone do ucieczek i pogoni
a cukier?
brązowy cukier
jest mi niezbędny
do koktajli
z karaibskim rumem
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma