27 sierpnia 2014
kiedy boję się prawdy
wyruszam przed siebie w siebie dal
pisząc pod liściem platanu
wiersz obrzydliwie rozebrany
godzinami we dwoje zmienionymi w pióra
jak człowiek bez skrzydeł bawiący się niebem
świtem porę dnia ubieram
w twoje dżinsy wytarte od myśli
grzesznych bardziej niż nagie noce
siedzę przy barze
ulotny zapachem milczenia
zapiskami z dna szklaneczki whiski
samemu sobie
próbując wytłumaczyć bieg zdarzeń
skutki uboczne to śmietnik w sercu
zatem przepraszam
w imieniu wszystkich pomyłek
że zapaskudzam rytm który tańczy chichocząc
z uczuć zbyt długo zaklętych
są takie dni że uciekam
półwariat zwichnięty do czasu
kiedy niczego nie będzie już żal
16 sierpnia 2025
sam53
16 sierpnia 2025
wiesiek
16 sierpnia 2025
wiesiek
16 sierpnia 2025
dobrosław77
15 sierpnia 2025
violetta
15 sierpnia 2025
sam53
15 sierpnia 2025
wiesiek
14 sierpnia 2025
wiesiek
14 sierpnia 2025
absynt
14 sierpnia 2025
absynt