| drachma |
PROFIL O autorze Przyjaciele (4) Forum (1) Książki (2) Poezja (354) Fotografia (6) Grafika (99) Wideo wiersz (12) |
drachma, 20 grudnia 2019
Pozostał kwadrat
rynku wielkiego
zabudowany spacerniak
znałem niektórych
mijanych z imienia
dookoła Macieju
gibaliśmy na kwadracie
kółka
Turyści latem
robili w tym dniu
pocieszne selfie
na tle pięknych kamienic
(z myślą że będzie
pamiątka)
jedna z tysięcy migawek
z miast których się
nie zapamięta
A tu taki afront
niezgodny z planem
nieprzyjemny swąd
w nozdrzach
ze skwierczącego ciała
Pan Buk wie wszystko
o unikaniu obowiązków
i spożywaniu alkoholu
rzadko kiedy trupy
wiedzą że kiedykolwiek
żyły (mimo że robią
większe koła)
Któregoś dnia
pewnie i ja gdzieś tutaj
lub w pobliżu
w ten czy inny sposób
wyciągnę kopyta
posypią groszem
lub prosem na przynętę
za zasługi?
Ale raczej zapomną
nie rozwinąłem skrzydeł
w wielkim świecie
nie zdobyłem uznania
Swoi wiedzą
że snuta opowieść
była za tania
drachma, 9 grudnia 2019
Gdy czytam daty na nagrobkach tych,
co umarli wczoraj, i tych - sześćset lat temu,
myślę o wielkim dniu, – gdy zjawimy się wszyscy
i będziemy współcześni
Joseph Addison
Jakbym miał odpowiednie pochodzenie
byłbym częścią artystycznej bohemy
jak znany dandys
posiadacz kolekcji dawnej fotografii
o nienagannej aparycji
Grałbym pierwsze skrzypce
„jako mąż i nie mąż” albo żona
języczek u wagi na salonach
guzik z pętelką
godzien czytania
Ho ho jakbym miał branie
choćby takie jak Gracjan Roztocki
który na YouTube
śpiewa wesołe piosenki
i schodzą mu obrazki
ze zrobioną kupą na łące
gdzie słońce i pasą się zające
Zadowoliłbym się nawet
byciem Rado
bo na bezrybiu i rak ryba
zostałbym królem Londynu
na włościach
on kiedyś mieszkał w szalecie
a teraz odcina kupony
otrzymuje donejty na alkohol
i kreski (matrioszka
w matrioszce)
Niestety jestem nikim
ot takie zero dla elit jak i ludu
podziwiających streamerów
którzy pobierają opłaty
za pozdrowienia
drachma, 8 grudnia 2019
syn człowieczy
traci dech
patrząc na cudowną
rafę koralową
koralowce gąbki
pomarańczowe błazenki
pilnujące swoich
parzących
ukwiałów
nie może uwierzyć
że to wszystko
wraz z żółwiami
o elipsoidalnych
pancerzach
arami modrymi
o niebieskim upierzeniu
i innymi
przedstawicielami
gatunków
dzikiej fauny
i flory
już niebawem
przestanie istnieć
pomyślał
czy właśnie taki
miałby być koniec
jak mówi pismo
bez siedmiu pieczęci
siedmiu trąb
i siedmiu plag
oznaczających
zagładę
gdy zapłakał
drachma, 7 grudnia 2019
magritte
trzy lata przed
śmiercią
maluje autoportret
swoje alter ego
syna człowieczego
który ukrywa twarz
za obecnym
lewitującym
zielonym jabłkiem
większość ludzi
żyje i koncentruje
swoje myśli
na ograniczonej
rzeczywistości
(jabłka)
maluje go w płaszczu
białej koszuli
i meloniku
ubiorem zgodnym
z dress code
reprezentującym
wysoki status społeczny
styl retro
lub klasę średnią
pracowników
londyńskiego city
klientów
ekskluzywnego
domu pogrzebowego
odwróconych plecami
do nieskończoności
i wieczności (nieba)
uziemiony świat
tekstura skały
betonowa ściana
oraz piękno
oceanu i nieba
są pozostawione
i zapomniane
syn człowieczy
popłynie za wielką wodę
ku nowemu
drachma, 3 grudnia 2019
syn człowieczy
kieruje swoją uwagę
do wnętrza siebie
psychologowie głębi
wyjaśnili teorie chaosu
złotą proporcją
ale nie są w stanie
umiejscowić
wcielenia osobliwości
w multiwersum
spirali fibonacciego
w muszli ślimaka
jego zamieszkania
drachma, 26 listopada 2019
już mi się nie chce
pragnę jedynie zdążyć opuścić
piękną katastrofę
niemożności
gdy ciało którym zawiaduję
odmówi posłuchu
i stanie się głuche
na moje skomlenie
wstań chwyć idź
już mi się nie chce
pokładać nadziei w sztuce
wierzyć w to
handmade w wolierze
falbany piłki lotki
pióra
za które świat przyznaje
granty
swoim z odpowiednią
ilością punktów
za pochodzenie
nie należę do sfer
więc nic z tego nie będzie
no chyba że stanę się
sztuką mięsa
wiszącą u rzeźnika
i rozłoży mnie
na czynniki pierwsze
francis bacon
drachma, 23 listopada 2019
Nadjechały piękne pulmany
wtoczyły się wagony
z nich wyszły ładnie ubrane Żydówki
z bagażami uśmiechnięte
wraz z mężczyznami i dziećmi
one po raz pierwszy
w życiu zobaczyły las i ostatni
wybiły drzewa ku słońcu
które karmi ich liście
z nich powstanie życionośna
gleba
dla obsługi to były piękne dni
Przesiedleńcy pełni wiary
że Niemcy to kulturalny naród
nie łasy na pieniądze
podobnie jak bankierzy szwajcarscy
ostoja cywilizacji
w krainie lodu i kamienia
Oni wszyscy nic nie wiedzieli
o martwych kontach
i dentystycznym złocie
diamentach zdeponowanej walucie
Przed okresem wojennym
jeździliśmy w Alpy Berneńskie
na narty bo wiodło
nam się dobrze
nim przyjechaliśmy na wschód
do pracy w fabryce
znajdującej się na końcu
ulicy do nieba
którą pędził nas anioł śmierci
drachma, 18 kwietnia 2019
Pan Putin
jest coraz starszy
to ostatnia chwila aby zatrząść świat
w posadach
Jego bryłę pchnąć na nowe tory
zrealizować sen o potędze
obedrzeć drzewo z kory
Nie trzeba odwlekać
nieuniknionego
później może być klęska
przydarzyć się choroba
Parkinsona
i drżeć lewa ręka
jak u pana Wilka w owczarni
mężowi opatrzności
Hitlerowi
Kto będzie walczył na frontach
trzeciej wojny światowej?
no kto czy ten oddział
geriatryczny współczesnej europy
domagający się
dla siebie eutanazji
Jak zwykle w szeregi
zwartych hufców staną młodzi
pod chorągwią św. Jerzego
pogromcy smoka Diplodoka
przywrócą zmurzynionej kulturze
pierwotny blask
„Nie będą Murzyni i Metysi
wymacywać dziewcząt
ostatnie umocnienia
ostatnie forty ostatnie Zygfryd-linie
wzgórza piersi i bioder”
Mezalians by te czarne małpy
w białych kaskach tak sobie poczynały
pisał lewicowy poeta
Tadeusz Borowski
To było grubo przed Legia Pany!
Nocnymi Wilkami MC Polska
„Drogami Zwycięstwa”
drachma, 31 marca 2019
Pan nikt został przywieziony
w zeszłym tygodniu próbował się powiesić w toalecie
ale zdążyli go odciąć
uskarża się że piecze go ciało i odejmuje
mu prawą nogę
nadeszła przedwczesna starość
mózg w snach tworzy spirytualny trip
pragnął przed śmiercią oszukać ciemność i
smagające ognie piekielne
przeprowadziliśmy wywiad kliniczny
pacjent jest chory na schizofrenię
twierdzi jak wielu innych mu podobnych
że we wcześniejszym wcieleniu był niepiśmiennym
pasterzem trzód między śmiercią
a zmartwychwstaniem
zszedł do Szeolu
a teraz w izolatce dogorywa
po haloperidolu
parkinson pod powiekami bruzdy
piasek od wyschniętych rzek spowalniany
napęd psychoruchowy
powolna
rozłożona na lata
wegetacja
drachma, 18 marca 2019
Ameryko od przyjezdnych emigrantów,
szumowin z Azji, Europy i Afryki, sen nocy
letniej śnisz o złotym eldorado. Radosnym
przeżywaniem orgazmu za orgazmem wtulasz się
co noc w puklerz szczęścia. Król z Memphis,
boski Elvis wygrany na loterii stanowej,
śpi w twoim łóżku, zefirek porannej bryzy
i rośnie brzuszek.
Z przedmieścia popłyniesz do centrum,
przy odrobinie szczęścia spłacisz dom hipoteczny,
samochód i żonę hipoteczną wraz z dziećmi.
Ja też wierzę, że nie potłukę kantu dupy
o ucho Van Gogha i skapnie mi coś z tortu.
A przecież ktoś musi, by inny ktoś nie potłukł,
może wyniknie jakaś korzyść?
Zapatrzony w srebrną wodę i białe jej brzegi
płynę pod prąd.
W białych żaglach powiek rybitwy śnią
gwieździstą noc nad Rodanem, dwa dni przed
śmiercią. Marzę po cichu o odległej, zielonej
krainie skąpanej we wschodzącym słońcu.
Śmierci w wigwamach miało nie być -
wyszeptał wielki szaman spod mostu, nim
pijany w sztok padł na tekturę obok mnie.
Niekoniecznie tak samo, jak te wszystkie
gnojki z telewizyjnych programów muzycznych,
od kultury hip-hopu, skreczujących Dj'ów,
z Beat box-u MC, skręcających blanty.
„biały miś, biały murzyn - biały miś, dziś“
Płyną kanałami Amsterdamu, bełkoczą o bitach
i magazynie LAIF ze strefy Ground Zero.
Lub „Ground Zero - A Tribute to America“,
oglądając zdjęcia z muzeum fotografii,
ten prawy kobiecy but, w dalszej części
rumowisko. To nowy świat, z pewnością nie Borneo.
Prawdopodobnie Warszawa,
w której co drugi jest magistrem filozofii
i znawcą literatury. Ontologii spraw wzniosłych,
liczykrupą doczesnym.
A przecież nigdy nie było mojej osoby,
halucynacje śnią mi to i owo w malarstwie.
Nikt tu nie chce obrazków kupować, raz na rok tylko,
na co dzień podpierają galeryjne kąty.
Klęczą w kącie bez odpuszczenia,
idą w przeznaczenie. Dwa dni przed śmiercią
„Gwieździsta noc nad Rodanem“,
niegdysiejsze ucho, o które jednak potłukłem
kant własnej dupy, wierząc w amerykański sen,
sen spełniany.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 kwietnia 2025
Belamonte/Senograsta
21 kwietnia 2025
Arsis
21 kwietnia 2025
Marcin Olszewski
21 kwietnia 2025
Belamonte/Senograsta
21 kwietnia 2025
wiesiek
21 kwietnia 2025
Trepifajksel
20 kwietnia 2025
Bernadetta
20 kwietnia 2025
Bezka
19 kwietnia 2025
sam53
19 kwietnia 2025
wiesiek