dodatek111, 4 listopada 2023
pamiętam zapach wilgotnej ziemi
kiedy jesiennie szeptał w ogrodzie
i gdy kolumny za długich cieni
rzeźbił na trawie słoneczny ogień
a wiatr się cieszył z dezercji liści
i wciąż namawiał je do upadku
barwy widziane w malarskiej fikcji
drzewa wzniecały jak na obrazku
zmyślona czerwień dzikiego wina
zgubiła ściany w barwnej kurtynie
lato uciekło w pstrokaty miraż
żeby nie myśleć o mroźnej zimie
dodatek111, 18 października 2023
pogoń za czasem
gdzie białe plaże
gładzi melodia tych samych fal
w wąskich uliczkach
na stromych klifach
słońce schowało nam wspomnień garść
wróciła radość
gdy ciepłe lato
na słodki tydzień cofnęło czas
bezkres i spokój
w snach bez powrotu
młodego wina sączyły dzban
to już jest echem
a faktem jesień
nic przecież ciągle nie może trwać
lecz białe plaże
jak z sennych marzeń
na barwnych zdjęciach są niczym baśń
dodatek111, 21 września 2023
wkraczamy w jesień
a smutku bezkres
otula ranki w wilgotne mgły
znowu dogania
myśli nostalgia
choć jeszcze został nam lata łyk
zaklęty w winie
pamięta chwile
gdy nas pieściła upalna noc
piękna bez końca
wierszem natchniona
bo całą wenę zabrała snom
a tuż za progiem
ze swym urokiem
dzień czekał żeby zaśpiewać świt
obudzić barwy
wplecione w trawy
z jesieni sobie zielenią drwić
dodatek111, 17 sierpnia 2023
najcudowniejsze nasze sny
czekają wciąż spełnienia
by nagłej pasji uczuć zryw
zamienił w bajkę szary byt
bo szczęście to loteria
znów kusi fartem ślepy los
i każe brnąć do przodu
skrzętnie ukrywa każdy koszt
przyrzeka skończyć balem post
lecz znów ma smak zawodu
w pamięci mając dobre dni
i noce którym rozkosz
nie dała czasu żeby śnić
bo z nieba cały gwiezdny pył
zamienił wszystko w słodkość
a potem znowu chłodny mrok
zabiera całe szczęście
kolory życia nam się śnią
lecz kiedy zapał w smutek wsiąkł
po prostu nic się nie chce
dodatek111, 2 sierpnia 2023
w wieczór zamykasz szczelnie okna
a tam zostaje letnia pora
i rozgwieżdżona suita nocna
grająca w duszy pasją doznań
wszechświat przemawia gwiezdnym blaskiem
czeka aż wyjdziesz spod prysznica
wrócisz do wspomnień lata śladem
nim zauważysz będzie świtać
i znów impresja wschodem słońca
zagra barwami ciepły nokturn
dzień się obudzi w pełnych pąkach
nim błyśnie żarem w słońca ostrzu
zanim napiszesz źle o lecie
przeczytaj wiersze z listopada
z ręką na sercu mów że lepiej
z bezbarwnym grudniem się dogadać
dodatek111, 28 lipca 2023
a gdy po nocy wzejdzie słońce
stonuje burzę zmysłów
zakończy blaskiem żądzy koncert
by zmierzch rozpocząć nowym wątkiem
i znów z ciał rozkosz wysnuć
znaleźć w ciemności barwę doznań
tworząc dotykiem dłoni
lipcowych odczuć ciepły obraz
by cisza szepty podniet wzmogła
ciał do wszystkiego skorych
tak upojonych gwiazd muzyką
i roztańczonych winem
w nagości której dawna skrytość
odsłoni swej podniety dzikość
rozkoszy już nie skryje
już tylko letnie nas marzenia
będą mogły dotykać
a barw sierpniowych ciepła rewia
przyniesie dary dobrych przemian
i wenę żeby pisać
dodatek111, 21 lipca 2023
marzyciele
z piórem w dłoni pełni widzeń
dostrzegają to co innym nie jest dane
zadurzając się w kobietach śpiewie winie
widzą duszą jednak mocno żyją ciałem
dla bohemy
przecież nie ma konwenansów
tylko wolność twórcza pasja ponad wszystko
gdyby można spędzić kilka choć kwadransów
sto lat temu odrzuconym być artystą
i w paryskiej
kawiarence już nad ranem
spotkać Joyce'a Hemingwaya czy Picassa
atmosferę tamtych czasów móc odnaleźć
czuć ich geniusz i niezwykły twórczy zapał
potem szukać
bladym świtem nad Sekwaną
tych widoków które wiszą dziś w muzeach
zanim miasto dzień otuli zwykłą wrzawą
znowu wrócić w swój codzienny życia kierat
dodatek111, 21 lipca 2023
ech – my ludzie
z pretensjami do pór roku
szukający prawdy życia w barwnych zdjęciach
gdy hołubiąc swój tak zwany święty spokój
chcemy widzieć wszystko w koło tak jak serial
mieć przygody
podziwiane na facebooku
i przyjaciół klikających polubienia
z niekończącą się sytością w pełnym brzuchu
by w dążeniach bezmyślnością się przyziemiać
technologia
uprościła nam już wszystko
może zatem czas najwyższy mieszkać w szklarni
tam pogodą mroźną skwarną albo dżdżystą
nigdy więcej się nie będzie trzeba martwić
to nie prawda
bo nam trzeba kolorytu
słońca deszczu wiatru mrozu nie sztuczności
nawet w bajce nie obejdzie się bez zgrzytów
przecież upał to jest tylko jedna z opcji
dodatek111, 25 marca 2023
pewnie spotkamy się przypadkiem
gdzieś na granicy resztek czasu
brnąc wyznaczonym przez los szlakiem
wciąż dając jeszcze szansę światu
i myśląc chłodno o jesieni
zanim się w zimę całkiem zmieni
gościnne progi nocnych pubów
błyszczą uśmiechem pełnej szklanki
udają drzwi do innych światów
i wyplatają z życia bajki
zmieniają w ciepło nocne chłody
by każdy czuł się piękny młody
jednak nie spełnią się marzenia
a świt obudzi dzień w półmroku
i znów rozpocznie się loteria
trwania bez celu i powodu
powrotów z wypraw nieodbytych
nawołującej z dala ciszy
dodatek111, 24 marca 2023
ile już razy powstawał wiersz
żeby zamienić pustkę na słowa
i dawać ciepło jak miękka sierść
czasem gdy smutno cicho zaszlochać
tyle ma w sobie ten zlepek słów
smutków skrywanych w banalnej treści
albo radości z niepewnych wróżb
bo los ma ciągle jakieś wykręty
więc żeby pisać wciąż powód jest
lepszy czy gorszy to bez znaczenia
jak to się mówi liczy się chęć
i to by umysł szybko nie rdzewiał
kolejne wersy odliczą czas
i poprowadzą prosto do wiosny
znów będzie można zmyślać i łgać
użyć porównań oraz przenośni
zatem poezja ciągle ma sens
bo wciąż jest powód żeby ją pisać
i chociaż nie ma w niej prawdy zdjęć
przecież tematu nigdy nie spłyca
dodatek111, 26 sierpnia 2021
bladego słońca i mglistych nocy
pochmurnych ranków zbyt krótkich dni
jesień na pewno nam nie poskąpi
i nie zapomni za wcześnie przyjść
zostaną piękne wspomnienia lata
i smutek który wtedy powraca
zieleń przykryją pstrokate liście
upał zastąpi szarość i chłód
będzie ponuro i bardzo mżyście
potem przymrozki dopełnią szkód
lecz na wspomnienie zabójczej zimy
to jesień przecież i tak lubimy
a hen daleko wciąż świeci słońce
gdy u nas zimno i pada deszcz
gdzieś nieustannie trwa letni koncert
i bardzo ciepły jest każdy dźwięk
nocami pachną zabójczo kwiaty
tam odlatują wędrowne ptaki
dodatek111, 6 maja 2021
poczuć jak pachnie zieleń po deszczu
gdy słońce ciepłem unosi wilgoć
i się zachwycić majowym metrum
kiedy przymrozki wreszcie zamilkną
chociaż spróbować opisać w wierszu
odcień zieleni która przenika
białe cekiny kwietnych alertów
gdy sad ich pięknem mocno oddycha
doczekać kiedy twarz znów odnajdzie
ciepła pieszczota promieni słońca
i wiosna wreszcie roztoczy magię
w swych idealnie czystych proporcjach
i nie uciekać do pięknych marzeń
bo wszystkie one już się spełniają
nasycić zmysły wiosny powabem
poczuć przy sobie jej chętne ciało
oddać się żartom figlom zabawom
myśli mieć lekkie jak zapach kwiatów
z każdej kieszeni wyciągać radość
i trzymać kciuki za dobry nastrój
dodatek111, 21 kwietnia 2021
słucham ich milczenia okryty ciemnością
zanim zimny metal krzyknie blaskiem świtu
a dzień przejaskrawi nieprzyjazną obcość
by znaleźć w istnieniu tandetny substytut
nudne epizody jak po własnych śladach
wracają by zatrzeć autentyzm rutyną
wmawiają że uśmiech to skryta zniewaga
a wszystko zatruwa zmęczona zawiłość
wyblakłe kolory szeleszczą szarzyzną
gdy wieczór przejrzystość zamienia na fusy
i ciągle brakuje rodzącym się wizjom
przemyśleń zapiętych na ostatni guzik
dodatek111, 17 kwietnia 2021
wracamy myślą do dawnych lat
i nie wierzymy w to co się dzieje
już nas nie cieszy zmieniany świat
za szybki postęp zdążył się przejeść
sztukę bez piękna wciąż dusi klincz
spleciony mocno przez ludzką chciwość
idee w klatce jak dziki wilk
kraty w bezsilnej rozpaczy gryzą
bo prosta droga zbyt trudna jest
kiedy za dużo w niej niewiadomych
może więc lepiej na skróty przejść
gdy ciągle gaśnie nadziei płomyk
ja nie rozumiem jaki jest cel
represji które w efekcie szkodzą
nie da się zważyć żalu i łez
wycenić nieszczęść co je przynoszą
dwie przeciwności prawda i fałsz
są identyczne jak krople wody
gdy statystyki przyjmują kształt
który pasuje do potrzeb zmowy
dodatek111, 14 kwietnia 2021
czas przysypia w ogrodach alhambry
zasłuchany w snujący się kanon
ja go słyszę bo taki ma kaprys
chociaż wieczór napisał już finał
gasi dźwięki zamienia je w piano
któraś nuta jest obca fałszywa
i melodia przestaje być szczera
ale jeszcze nie teraz
nie teraz
nic nie zmieni proporcji choć cienie
pomieszały kolumny z palmami
mrok wpleciony w blask słońca i zieleń
jeszcze wkłada odbicia do luster
nim muzykę zadusi krzyk pawi
jeden oddech obrazy te zdmuchnie
a śpiew echa rozpłynie się w bielach
ale jeszcze nie teraz
nie teraz
dodatek111, 13 kwietnia 2021
w szarościach jeszcze słychać wyblakłe kiedyś barwy
a w smutku ciągle mocne są punkty odniesienia
przeszłość zostawia ślady jak chorobliwy nawyk
który zużyte treści przerabia na wspomnienia
chłód realności kurczy więdnące resztki marzeń
i nie pozwala zbliżyć dotyku w wyobraźni
ciągle mijając wszystko co rozum jej nakaże
pamięć martwe popiele dawnymi snami barwi
dodatek111, 6 kwietnia 2021
noszenie masek i większy dystans
to nieskuteczny lecz piękny gest
i choć ta opcja jest niekorzystna
dla wielu chorych - mówicie pech
wystarczy w akcie napisać covid
tworząc aksjomat testów i liczb
autopsji przecież dziś się nie robi
na grypę dawno nie umarł nikt
inne znaczenie słowa pandemia
bo definicję zamienił ktoś
tematu raczej bardziej nie zgłębia
ale ma za to straszenia moc
niedotlenienie zamknięte szkoły
zerwane więzi powszechny stres
tak działa lockdown za to nie chroni
czego przykładem może być sklep
nie chodzi przecież żeby nie wierzyć
lecz by religią nie było to
większość lekarzy nie chce się szczepić
czy oni głupsi od innych są
dodatek111, 2 grudnia 2019
sen odtwarzany z nagrań wspomnień puchnie nadmiarem mylnych treści
zostawia posmak dusznej wizji zjadanej niczym własny ogon
szuka obrazów i symboli rozmytych w wierze i percepcji
widzi postacie które czasem w resztkach pamięci jeszcze błądzą
lato zgubione dawno temu ma ślady kurzu wiejskiej drogi
przy niej szkicuje rzewną kreską rosnące kiedyś tam pokrzywy
w zieleni chwastów kres nie istniał a darowany czas tak młody
chociaż już dzisiaj trudno zgadnąć co było prawdą co na niby
jak grzech wciąż kusi zapomniany smak robaczywych kwaśnych jabłek
nagłe wzruszenie budzi patos nim rzeczywistość go zmatowi
przypływ zaciera białe plamy gdy dzień wyzwala kształty światłem
rzeki rzeźbiącej stare wzory pastiszem wspomnień mętnej wody
i tak jak wtedy mgła wrześniowa rozmywa jasny obraz lata
a ranny smutek ma na polach deszczowy połysk chłodnych wcieleń
samotność miasta lekko boli gdy w strzępach ciepła ckni się zapach
droga jest zawsze miarą końca ucieczką złudzeń w przeznaczenie
dodatek111, 27 listopada 2019
zaduma szepcząca modlitwą witraży
rozmywa obawy w kamiennej harmonii
gdy patrząc barwnymi szybkami do nawy
dogmatem podsyca gasnący wciąż płomyk
milczenie jest treścią a cisza to myśli
drzemiące wśród kurzu niezmienne od wieków
chłód spojrzeń obrazów cytuje sens biblii
by zawsze pamiętać o śmierci i grzechu
te same uczucia zastygłe w rutynie
malują ekstazę na twarzach posągów
i chociaż próbują budować świątynię
targują wciąż cenę za spokój i odpust
nimb świecy drżąc ogniem mamrocze litanię
a złoto bezmyślnie na blask odpowiada
tu słowa i gesty to zawsze sakrament
a w nim jest szlachetność i prawdy odwaga
dodatek111, 6 września 2019
przychodzi gdy ciemność zabija obrazy
wyjmując je z objęć zimnego księżyca
rozkłada paletę mnożących się szarzyzn
by czas zniewoliła zmieniona w mrok cisza
dryfując do zmyśleń gdzie chowa się trwoga
zamyka fabułę śmiertelnym szablonem
ukryty w ciemności przytula chłód noża
i kradnie świadomość bezgłośnie jak złodziej
dodatek111, 25 marca 2019
jasność powoli wsiąka w bezbarwne zapomnienie
i tylko senne zjawy grają bladym kolorem
wciąż można jeszcze wierzyć bez kosztów i uprzedzeń
łudząc się że marzenia znów kiedyś będą wolne
marmur odbija słońce w szarość liści oliwek
niedokończonym smutkiem mrużąc kamienne oczy
chwilami jakby mięknie w pieszczotach ramion psyche
błyszczy ronionym blaskiem kiedy ona się poci
kształt tkany śpiewem stali spowalnia upływ czasu
gdy lekkie smugi pyłu zgadują myśli światła
podparte emocjami wśród suchych ziół zapachów
zmęczenie zapowiada cichy wieczorny antrakt
łyk czerwonego wina ma szorstki smak kamienia
chłód realnego życia i barwę resztek złudzeń
czas niczym ciężki balast niesforne sny uziemia
a na dodatek jeszcze jakoś zbyt szybko uciekł
dodatek111, 19 marca 2019
bez zbędnych uczuć myśli podniet
przeklęci w swej próżności
patrzymy się na zimy zbrodnie
chroniąc przygasły w sercu ogień
wiemy że czas nas pomści
gdy widać w dali złote błyski
na zbrojach hufców słońca
to dzień rokoszu coraz bliższy
a ciepła z zimnem już potyczki
zwiastują wiosny orszak
idzie błękitnym szlakiem nieba
zapach zwycięstwa niesie
wkrótce zielenią zacznie przemarsz
a mróz nie będzie ziemi nękał
kratą lodowych więzień
i jak co roku poczujemy
magiczny dotyk wiosny
kwiaty ozdobią szare krzewy
przykryją każdy skrawek ziemi
ten czas nas znowu olśni
dodatek111, 1 grudnia 2018
zobacz – płynie zmrok jak żaglowiec
tyle marzeń chce zmienić w sny
bajek ciepły szept niczym morze
rozkołysze się a ty z nim
żeby ujrzeć świat wymarzony
i do jego barw dotrzeć dziś
pośród tęczy smug słońce gonić
do łóżeczka już musisz iść
zamknij oczka więc moja mała
niechaj zjawi się piękny sen
bo gdy mocno już będziesz spała
czarodziejska noc znajdzie cię
tyle przyjdzie z nią sennych wrażeń
pokazując gdzie baśni świat
kolorowym snem wejdziesz w magię
właśnie teraz jest na nią czas
kiedy bryza snów wydmie żagle
noc wyruszy znów w długi rejs
szlakiem siedmiu wysp sennych pragnień
tam gdzie wszystko jest tak jak chcesz
a gdy rano sen zakotwiczy
na przystani wśród kołdry fal
dzień odnajdzie blask i błękity
świtem zamknie się morska dal
dodatek111, 25 października 2018
dawno pożółkłe kadry nie patrzą prosto w oczy
malując kontur zdarzeń wyblakłą z żalu sepią
interpretują znaki na szarym skraju nocy
widząc w abstrakcji treści nie dają wiary zdjęciom
pod kurzem starych płócien blizny głębokich spękań
znaczą minione lata jak ślady kroków czasu
bezmyślnie topionego w odpływających rzekach
do których nikt nie wchodzi by znaleźć sens obrazów
zgubiony zlepek rojeń ukrywa czyste dźwięki
zdemaskowane snami udają światło zwątpień
lecz zaniedbana wizja już nie planuje zemsty
a żal duszący treści stracił pokrycie w złocie
pewność widziana w lustrze ma hermetyczne rysy
i zimny dotyk nudy przeciwnej jak negatyw
gdy to co ocalało rozkłada na czynniki
a potem rzuca w kąty jak niepotrzebne szmaty
powroty odbijają tynk zachowanych fresków
pozostawiając tylko fragmenty bez wymowy
wielka daleka podróż jest ciągłym trwaniem w miejscu
bo trasę jej wyznacza głuchy i ślepy snobizm
dodatek111, 4 października 2018
czas zwykłych konieczności zmienia marzenia w życie
kiedy odpływasz z myśli pustka patrzy z kieliszka
wszystko można zapomnieć ale nie tamte lata
wiem przecież że prawdziwe chociaż tylko wspomnienia
z mgły nie wychodzi słońce nigdy na tamtą stronę
za to obrazy czasem są trochę zbyt realne
kiedy oddech na szybie nie pozostawia śladu
nie warto błądzić w ciszy i patrzeć gdzieś za siebie
bezczelnie głupie lata i my przedoskonali
wtedy nad nami czuwał i teraz jeszcze przecież
gdzieś tam między drogami niebo dzieli na ćwiartki
i patrzy w płytkie ślady gdy je wypełnia rosa
kiedyś wszystkie kolory przestaną mieć odcienie
gładki kamień bez końca przygniecie wyobraźnię
gasną ostatnie światła więc przedtem było jasno
dźwięki niedoszłych rozmów nie ockną się z milczenia
dodatek111, 3 października 2018
jeszcze nie boli smutek odchodzącego lata
i ufna zieleń w słońcu z pasją maluje obraz
jednak paletę dawno ustalił wieczny traktat
który wyraża myśli w ciepło jesiennych ochrach
latawce widzą z bliska odpływające ptaki
gdy powierzają kluczom swoje podróżne modły
i łapią z wiatrem w skrzydła enigmatyczne mapy
z którymi będą lecieć w łańcuchach setek ogniw
sen kolorami liści roi bezbarwną niechęć
budzony mrokiem splinu tęskni za wczesnym świtem
dzień jest łudząco ciepły bo to dopiero wrzesień
i ciągle jeszcze myślom nie oberwano skrzydeł
słońce boleśnie spada nim je przytuli zachód
roniąc bezcenne ciepło niczym chłodu zły omen
latu już nie pomoże nawet wysokie wadium
czy zaklinanie prawdy bo to po prostu koniec
dodatek111, 3 października 2018
marzenie urodzaju zdziwione tęczą zbioru
poi motyle sokiem opadłych z drzewa śliwek
wszędzie roztacza zapach fermentujących plonów
lato próbuje chyba utopić jesień w winie
szczodra obfitość zjadła wszystkie ciepłe kolory
nie ukrywając pychy słodko zaprasza osy
każdemu według potrzeb gotuje jakąś korzyść
nawet dla późnych jabłek chowa w zanadrzu pąsy
przysypia wczesnym zmierzchem a budzi się impresją
jakby monet malował świtem pola znad wisły
koniec lata jest czasem który kocha poezja
bo woń jesiennych tonów to pewny weny przypływ
dodatek111, 29 sierpnia 2018
chociaż upały mają już w sobie
zapach uschniętych jesiennych liści
to chłód jest ciągle fikcyjnym wrogiem
błękit nie kluczy ptasich inskrypcji
kurz żniwnych feerii – resztki po zbiorach
czasem zażywa wiatr jak tabakę
a ziemia czeka by w nowych rolach
zbyt nagim polom zasiać powagę
po śladach ciepła skrada się jesień
barwą owoców dojrzewa smutek
grający rzewnie siąpiącym śmiechem
rozstawia grzyby w porannej musztrze
pozorna dobroć późnego lata
świtem wyjawia chłodne zamiary
mocno nasila instynkt zbieractwa
i nawet upał zaczyna chwalić
dodatek111, 27 sierpnia 2018
pora bezsennych zamyśleń przykleja się jak żywica
gdy wilgotnymi oczami jutrzenka mruży szarości
dzień zanim stworzy kreację czeka w bezgwiezdnych kulisach
słońce to tylko intencja świecenia które chce pomścić
wyblakła plama po mroku wycieka z pustej klepsydry
mamrocząc ciemnym strumieniem subtelnie sączy się w piasek
w lustrach błękitu na oknach drapieżnie szczerzy się tygrys
gryząc bezmyślne spojrzenia rozgrzanym w piecu żelazem
blask spływający po murach wpada w cieniste pułapki
jasno przebiega przez dachy łaskocząc srebrem topole
ciekawie patrzy w kałuże błyszczące deszczu namiastki
na plantach zapyla kwiaty wspomnieniem nocnych urojeń
dodatek111, 16 sierpnia 2018
nikt nie wie ile wierszy wciąż można jeszcze stworzyć
uchwycić skrytą pasję w zdobionych sensem słowach
przez chwilę poczuć przestrzeń w miejscu życiowej prozy
wyraźnie słysząc rymy w rozkołysanych dzwonach
są jakby świtem myśli falami różnych doznań
nie zasiedlają lądów o niegościnnych brzegach
szukając czystej wody żeby w niej odbić obraz
karmią idee treścią jak okruchami chleba
spisane tracą magię niczym przywiędłe kwiaty
zakute w szklany wazon wciąż wierne swojej misji
gotowe oddać wszystko sprzedają suchy zapis
skrytych głęboko przeczuć i niewyraźnych wizji
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
4 maja 2024
WartośćMarcin Olszewski
3 maja 2024
M1absynt
3 maja 2024
można możnasam53
3 maja 2024
0305wiesiek
3 maja 2024
źródło wiarysam53
3 maja 2024
o świciesam53
3 maja 2024
Ciscollo!Arsis
3 maja 2024
Co wiesz o bólu?Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky
2 maja 2024
Słodkavioletta
2 maja 2024
Palce do bokukb