Laura Calvados | |
PROFILE About me Friends (51) Poetry (103) Prose (3) Photography (46) Graphics (10) Postcards (19) Diary (94) |
Laura Calvados, 5 december 2011
Wiersz dla Joanny Fligiel
Znowu mam pięć lat nie znam głosu mojej mamy tylko mam psa który jest duży pozwala się targać za uszy w nocy zawsze sikam do łóżka (na korytarzu ciągle stoją duchy; pilnują wejścia do łazienki; jest ciemno). W ogrodzie zakopałam wróbla w grobie miał malutką trumnę blaszane pudełko na cukierki od niani (w nocy przez okno w starej łazience podglądam jej małe piersi)
Dlatego:
a) nigdy więcej nie dostaję cukierków,
b) nie pamiętam gdzie pochowałam wróbla, a
c) pies nie ma uszu.
Laura Calvados, 4 december 2011
Chwała Panu na wysokościach dziewiątego
piętra w niebie i na ziemi i na wieki wieków
na boso (zdejmuję buty, białe dłonie zsuwają się
do brzegu)
I
Wszystkie te Boże Narodzenia kiedy się
nie urodziłeś; Alleluja kiedy nie
zmartwychwstałeś
teraz jest najzimniej kiedy wiem, że już
nie przyjdziesz i nie cofnę ręki; wszystko
za późno nie powiesz – odpuszczam tobie,
idź
Chwała Panu na wysokościach (mieli zamykać
włazy studzienki) chciałeś ze mną rozmawiać
wiem na pewno - słyszałam co dzień twój
głos o każdej godzinie; teraz kiedy tu
jestem to ciebie nie ma. Udręczona sina
na wysokim wietrze chwieję się; nie pamiętam
czy komuś mówiłam - nie wołajcie za mną już
nigdy
teraz kiedy tu jestem chwała Panu
na wysokościach wszystkie te Boże
Narodzenia kiedy się nie urodziłeś
II
Tak przyspieszone ciało według
mojej proporcji spada do Ciebie
bardzo krótko dokładnie
raz
Laura Calvados, 30 november 2011
Moje kobaltowe dziecko mnie nie poznaje;
nożem obieram kamienie, którymi wypycham
kieszeń. Kamienie na zimę spadają z drzew można
je jeść bez obierania z ust wychodzi robak.
Robaki mieszkają w kamieniach dlatego kamienie
gniją; znowu jest noc
Moje kobaltowe dziecko krzyczy przez sen
jego imię; zamykam szczelnie okna z kieszeni
wyciągam kamienie, wykładam na talerz
kikutem dłoni karmię obcego psa
Za godzinę znowu jestem biała teraz skończona; psy
są oswojone, zima mija znowu kamienie rosną na
drzewach, kwitną - jest nowy czas już jestem głodna
blizna na moim brzuchu rośnie do światła
podwójna
Moje kobaltowe dziecko rozpruwa kieszenie
Laura Calvados, 28 november 2011
wyrastasz z mojego ciała na
przestrzał ciemny kyrie eleison
matko mario z magdali kobieto
ostatnia godzino. Z moich ran
ułożysz swoje drugie imię kim ty
naprawdę jesteś drzewo chrystusowe
nie mogę cię unieść
nie mogę wykorzenić
Laura Calvados, 1 november 2011
Anioły, które siedziały u głowy były milczące
Wiem, że już więcej się nie spotkamy jestem
bardzo zmęczona, w końcu siwa - ileż można
czekać. Z twoich zdjęć nieprzerwanie wynika
nieporządek dla mnie wprowadzasz tyle przecinków
i błędnych sformułowań (podobno ludzie przeze mnie
chorują, zwłaszcza kobiety pod pięćdziesiątkę. Wydzielam
toksyczne związki, przełykam rtęć)
odwiedzanie zmarłych jest tylko trochę różne jak
odwiedzanie żyjących; kiedy idziesz do żywego nie
wypada żeby leżał
- Masz rację nie przyznawaj się do mnie nawet teraz
nie jestem do ciebie podobna wszystko mam inne
Tylko umrzemy tak samo w odstępie dwudziestu
dwóch lat, ale wiesz
nie położą mnie obok; nawet po śmierci będziemy
ciągle się kłócić Francuzi tak śmiesznie to nazywają
u nas bywa poważniej nawet śmiertelnie
poważnie, kiedy się tak leży a potem każdy to wspomni
że niebieskie zasłony źle się kojarzą i ze śmiercią
właśnie, a ciepło jest jak trumna stoi w beżowym to
jakby milej się wspomina przecież wiesz, no
nie bądź taka daj się choć raz w życiu pocałować
mamo
Laura Calvados, 23 october 2011
Domyśliłam się, że nie żyjesz choć nic mi nie powiedziałaś.
Poznałam po ruchu warg; jeszcze po oczach mniej ruchomych.
Jest teraz samo ciało tylko sine i nic już jakby ostatecznie –
nieużyteczne. Śmierć jest wszędzie naraz:
powolna niestrudzona w chłonnej
ciemności łóżka.
- Czekałam na list siedem lat w końcu musiałam wyjechać.
Drzwi zastałam puste zamknięte;
bez nazwiska.
Myślę, czy dłonie nadal masz zimne i włosy dłuższe dwa razy niż przed wywiezieniem. Czy tam tobie jest teraz lepiej? (w moim śnie nadal jak dziecko chodzisz naga). Czy tamci noszą ciebie dziewczynko w ramionach, ojcowie o smukłych dłoniach i zielonych oczach?
Skad ja wiem, że ty tam jesteś
Skąd ja wiem, że ty tam nie jesteś
Listy przecież idą,
przychodzą, a potem
wracają
Laura Calvados, 5 october 2011
I
Zawsze mówię nie lej tyle wody ale ty głupia nie chcesz słuchać, no to masz. Zawsze zazdrościłam ci tych cholernych długich włosów, którymi mogłaś się podcierać (mogłabym cię nimi udusić gdybyś tylko przysiadła na chwilę). Z końskiej twarzy wystawały wiecznie wydęte wargi; sam seks - mawiali – nigdy jeszcze nie widziałem tak zmysłowych ust. Ten wie, co mówi: rucha znajome mamuśki trzy razy dziennie do czasu; potem z nagła zmienia obyczaj.
Stoisz taka wypięta jakbyś chciała, żeby ci sam obiektyw ktoś wsadził i ustawił ostrość centralnie, w punkt. Mogę dołożyć coś od siebie, należałoby ci się, tego jestem pewna. Musiałaś być zawsze pierwsza z każdym, a ja zawsze mówię nie lej tyle wody. Żeby cię tak szlag trafił kochanie, no idź już, idź już, spiesz się dziecko;
II
Po chodniku maszerują ciemne kikuty. To jest październik. Zmierzch wcześniej zapada.
Lubię ci zmieniać imiona.
Laura Calvados, 18 september 2011
Trzy siostry sypiają z braćmi Karamazow znowu
idzie jesień z punktu kontrolnego na wysokości ust
wylatuje jaskółka mówisz – czekaj,
to jeszcze nie czas
Laura Calvados, 16 august 2011
Siedzę taka czysta jak zmarła z białych warg wylatuje
ćma złożona we dwoje, klaszczę w dłonie naraz
przychodzi pies klęka na jedno kolano z kieszeni wyciąga
obrazek w jadeitowej oprawie błyszczy fałszywe złoto
intonuje -
Domine clamavi ad te, exaudi me: intende voci meæ, cum
clamavero ad te.
*
Pies znika.
Siedzę taka czysta jak zmarła (kiedy mnie kopiesz jestem
jeszcze mniejsza: ćmy przelatują nade mną nie widząc
białych warg, więc wchodzą do pokoju kolejno jak dzieci na
obrazach van Eycka; siadają unoszą sukienki), klaszczę w dłonie
naraz
przychodzi pies klęka na jedno kolano z kieszeni wyciąga
pierścionek w jadeitowej oprawie błyszczy fałszywe złoto
intonuje -
Dirigatur oratio mea sicut incensum in conspectu tuo: elevatio manuum mearum sacrificium vespertinum.
Siedzę taka czysta jak zmarła w białych wargach odbija się
fałszywe złoto na moim palcu; suknia szeleści jak ziemia pies
całuje mnie w lewy policzek do ogrodu wchodzą żołnierze,
ćmy wstają opuszczają sukienki, klaszczę w dłonie
naraz
Pies i wszystko znika.
Laura Calvados, 11 august 2011
- myślę o kamieniach, odpowiada dziecko. Chcę zobaczyć tylko
czy rzeka leży teraz na plecach czy na brzuchu
Laura Calvados, 28 july 2011
Kyrie elejson, Chryste elejson,
Kyrie usłysz mnie, Kyrie wysłuchaj mnie,
Ojcze z nieba, Boże zmiłuj się nade mną,
chroń mnie przed matką,
nie pozwól mi się urodzić
Laura Calvados, 18 july 2011
Istnieje możliwość wysokiego nieba.
Wszystkie te ptaki pozostają w niej
niezderzone
Laura Calvados, 3 july 2011
Krew starzeje się z biegiem światła.
-
ileż można powiedzieć rodząc się
piętnaście lat po śmierci
Laura Calvados, 27 june 2011
Jeszcze nie ostygłeś w ziemi już byłam siwa i o piędź mniejsza jakby moje ciało zmalało właśnie o ciebie. Niewiele, ale ostatecznie i nieodwracalnie zabrali cię obracam pierścionek na wspak na zimnym palcu; policzki stają się sine jak nikiel i rtęć. W twoim pokoju od lat w oknach wiszą białe prześcieradła, matka zszywa firanki nieprzeźroczyste jak beton, żeby to wszystko wyglądało dobrze kiedy wrócisz, mówi.
W każdym mijanym oknie stoisz podwójny - już musisz iść - mówię, - nie możesz tu zostać ktoś cię zobaczy; ludzie zaczynają gadać, wiesz, to nie da mi spokoju. Proszę, musisz już iść!
W końcu odsuwasz się od ostatniego okna odgarniasz włosy na ramiona, wychodzisz obrażony – rzeczywiście już późno, uściskaj wszystkich, zapomniałem
-
szyba jest czysta
nietknięta
Laura Calvados, 20 june 2011
jeszcze jest czas, potem czasu nie ma jest tylko serce jak pusty bukłak zawieszony na oparciu krzesła. Jest gazeta, w którą niczego nie da się zawinąć; nie ma rąk, które by zawijały ciszę. Nie potrzeba takiej obecności, która na chwilę tylko zapełni ten pokój
-
jeszcze cięższą zostawi nieobecność.
Laura Calvados, 19 june 2011
Sczerniała ciężka jak księżyc katedra powoduje przypływ i odpływ/T. Tranströmer
Ciemność jest jednaka po obu stronach domu;
przez wybite okna wchodzą komety
siadają w nogach łóżka
Laura Calvados, 1 june 2011
dla Saszki
Sąsiadka spod trzynastki śpi w perłach zawsze gotowa umierać pięknie ubrana nad łóżkiem zdjęcie ślubne: sierpień ’44. Warszawa. Czas stoi w miejscu,
sąsiadka spod trzynastki przegląda się w oknie jest przezroczysta Tadzio nie wrócił potem wiadomość w ’46 sprzączka od paska wróciła książeczka do nabożeństwa wojskowa chorągiew i sól,
sąsiadka spod trzynastki śpi w perłach zawsze gotowa umierać pięknie ubrana jak wtedy dwudziestoletnia czas stanął w miejscu
w oczach sąsiadki białych jak perły odbija się Praga,
Mokotów
Laura Calvados, 1 june 2011
zostaną jeszcze zapisane marginesy i trochę starej krwi na prześcieradle niewyzbierane z podłogi szkło za szafą złamane okulary + 1.75, znaleziony na chodniku różaniec metalowy krzyż obcięte paznokcie stępiony ołówek pusta torebka nie wiadomo, po kim.
To będzie jakby tylko na chwilę wyjść z domu niczego nie ruszaj powiem – niczego nie ruszę odpowiesz, poczekam niczego nie dotknę niedługo się zobaczymy. Widzisz, rozbite szkło nikomu nie wbije się w stopę
Laura Calvados, 1 june 2011
wiesz mamo że jak odwrócić Gwiazdę to nadal będzie gwiazda?
odpruj mi gwiazdę
będę dzieckiem dla niepoznaki
Laura Calvados, 14 may 2011
tyle lat wietrzę ten pokój a w powietrzu dalej jest twoja śmierć. kołyszesz się na wysokości moich oczu tak, że mogę uścisnąć cię za ciepłą rękę; znów oboje mamy po siedem lat. Tak jak wtedy jest maj; na czole została mi blizna po ukąszeniu ospy, dopiero co zaszła rana. Wtedy to wszystko nie ważne tylko nowe szklane kulki co wrzucasz je do wszystkich dołków naraz krzyczysz: trafiony powieszony! Zawsze zabierasz najwięcej
odchodzę obrażona z pustymi kieszeniami
naraz to wszystko nieważne jesteśmy tu teraz we dwoje - ja muszę napisać: tak to ty/ nie to nie ty. Wyglądasz na zmęczonego i że śpisz chyba, ale rozpoznaję po wybitym palcu, że to jednak ty. Naraz to wszystko nieważne tylko stare szklane kulki, co trzymam je w kieszeniach patrzę spod przymkniętych powiek naraz szepczę: trafiony powieszony. Zabieram wszystkie
odchodzę obrażona z pełnymi kieszeniami
znów oboje mamy po siedem lat. strzelamy do wróbli z procy
Laura Calvados, 4 may 2011
do mojego ciała wchodzi się tylko
w postaci światła. warunkiem jest
przechodząc dobrze się
załamać
weź mnie za szkło uważaj
na brzegu
styk(s)u
-
nie skalecz się
nic nie zobaczysz
Laura Calvados, 4 may 2011
każdej kolejnej nocy spodziewałam się
telefonu o twojej śmierci teraz
nagle
klęczysz u moich stóp słyszę jak
drżą ci powieki powiedz jak to
jest
-
żartuję,
nie spodziewałeś się chyba przecież.
a teraz ja będę czekać i znowu znowu
znowu wszystko
tak samo tylko
odwrotnie
Laura Calvados, 30 march 2011
tego dnia niespodziewanie twoja twarz jest nagła oczy przesuwają się wstecz kiedy patrzę na twoją siwiejącą w moich rękach głowę znów śnią mi się wszystkie zęby wypadające z pustego domu po rękach chodzą tylko robaczki świętojańskie a twoje ciało jest jeziorem o pogodnym dnie - a twoje ciało jest jeziorem z którego wyrastają dziewczynki o warkoczach na przemian jasno zielonych z twoich oczu ostatecznie wystaje już zupełna cisza; wtedy gaśnie lampa obraz spada ze ściany na dnie szafy nie słychać już więcej
nic
Laura Calvados, 30 march 2011
brzozy już przerosły twój dom w którym siedem lat nie mieszkasz choć z twoich okien wygląda światło moje czarne dziecko moje siwe
dziecko nie wiem czy wrócisz minęło tyle lat brzozy już przerosły twój dom teraz i ty nie rzucasz cienia nie zajmujesz zbyt wiele miejsca nie ma już czasu zajmować miejsca nie ma już czasu brzozy jak siwe włosy przerosły
wszystko
Laura Calvados, 25 march 2011
I
wszystkie te maje to była twoja śmierć prowadzona
za rękę na poddasze w samo południe choć już
zmierzchało powoli
II
ten dom nigdy nie będzie pusty każda belka
poddasza ma twoje imię i jeszcze czarne włosy
na węźle pomiędzy ścianą a ręką nienawykłą do
pisania od lewej do prawej naszego
czasu
Laura Calvados, 10 march 2011
po raz pierwszy w życiu mogę cię zmieścić w dłoni,
a nawet w popielniku
Laura Calvados, 25 february 2011
- Bóg się rodzi, moc truchleje…
- Jude, raus!!
- - -
- Matko, nie teraz.
Laura Calvados, 24 february 2011
od nagłej a niespodziewanej śmierci
wybaw nas Panie minął rok. Śnieg pada mi do ust
jak wtedy dzieci nie powinny zostawać same
w ciemnych pokojach na posłaniach
bez snu
Laura Calvados, 7 february 2011
a jeśli zapomnę twoje imię
i pójdę do piachu jak zwierzę
czas stanie w miejscu galaktyka
zatrzyma się na ułamek światła
-
weź mnie za kark zabierz
do siebie gdziekolwiek przywiąż
zamknij posiadaj
-
chcę tylko wiedzieć, że jesteś
zawsze mogę usłyszeć; na końcu
ciemności zawołasz moje imię
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
0505wiesiek
5 may 2024
N2absynt
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
N1absynt
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
0405wiesiek
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek