25 march 2018
Błazen
Satyr w podupadłym teatrze
jednego aktora
sztuka bez podmiotu i kontroli
kreator przenajświętszej nierzeczywistości
fanatyk samego siebie
uszczelniam granice szemranych półprawd
tucząc strach jak świnię broniąc głupoty
jak niepodległości
Szczerząc zęby do boga którego wymyśliłem
na swój kiczowaty obraz mdlące
podobieństwo
epatuję grzechy przodków
Z wykałaczką w jednej dłoni
pilotem od telewizora w drugiej
wysadzam w powietrze tłumy mężczyzn
kobiet dzieci starców
i tylko ból przy wydalaniu
kac
cebula
miłość do ojczyzny
uciążliwa czkawka
wyciskają ze mnie pragmatyczne łzy
stygnącego błazna-patrioty
6 november 2024
VirginitySatish Verma
5 november 2024
0511wiesiek
5 november 2024
"W żółtych płomieniachJaga
5 november 2024
Jesień.Eva T.
5 november 2024
Freedom From PainSatish Verma
4 november 2024
0411wiesiek
4 november 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
4 november 2024
Pure As GoldSatish Verma
3 november 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 november 2024
0311wiesiek