23 january 2018
strach
zgasły światła
zrywam ostatni uśmiech z twarzy
( uwierał )
oczyścić pamięć z dnia
jakie to łatwe gdy nie wydarzyło się
nic istotnego
poza otwartymi niewidzącymi oczami
( oddychało się trwało
bez świadomości płuc krwi skóry
czas stąpał na długich palcach cieni
by nie obudzić czucia )
ni zimno ni ciepło
trzydzieści sześć sześć
w ogólnie dostępnej skali
więzienna racja stanu półprzytomnego mięsa
siedzę na krawędzi wymyślonej dłoni
( żart podświadomości )
noc to żadne oparcie dla stóp mógłbym
zsunąć się a potem lecieć lecieć
zlecieć
wprost w otwarte ramiona
cierpliwego dna
myślę o strachu
bardziej wszechmocnym niż bóg
stwórcy dłoni i zbawiennych ucieczek
od siebie do siebie
modlę się
istoto każdej ucieczki koszmarze nocny
bezsenności świadku
smaku początku i końca dnia
za chleb powszedni zapłato
oddechu rozrywany
kulo w gardle kamienna
ręko drżąca
duszo na ramieniu
liście polecony przez zły los
strachu odwieczny
codzienny
przyjacielu wierny niechciany
odwal się ode mnie
13 february 2025
absynt
13 february 2025
ajw
13 february 2025
absynt
13 february 2025
ajw
12 february 2025
marka
12 february 2025
marka
12 february 2025
marka
12 february 2025
marka
12 february 2025
ajw
12 february 2025
ajw