sam53 | |
PROFILE About me Friends (17) Poetry (1405) Prose (9) Photography (1) Postcards (6) Diary (2) |
sam53, 13 july 2024
kiedyś żeby spojrzeć ci w oczy patrzyłem w okno
byłaś w nim jak w lustrze
jak uśmiech na pierwszej lepszej porannej twarzy
gdy biegłem donikąd wymijając przechodniów
zatrzymywałaś szeptem
poranną opowieścią w kafejce za rogiem
cieniem z otwartymi ramionami w parku pod platanem
kochałem nabrzmiałe pożądaniem usta w których przynosiłaś pocałunki
kiedy padał deszcz
schodziłaś do mnie z zamazanej szyby
zupełnie naga
sam53, 13 july 2024
Najpierw był ogród tulipany czerwone róże
teraz kwitną lilie - lubię pachnące Południem
intensywnym Ambrem zmieszanym z Piżmem
kiedy zaczałem tęsknić - nie pamiętam
wiem że tesknota to choroba samotności
śniłem z tobą już wiosną
w pierwszym śnie kochaliśmy się w wannie
jeszcze rano byłaś wilgotna
malwy wciąż zagladają do okna
sam53, 11 july 2024
burza przyszła wieczorem
zostawiła po sobie rześkie chłodne powietrze
kiedy przyszła noc - nie wiem
światło latarni odbijało się w kałużach
sny przyszły jeszcze później
trzymałem ciebie w obięciach
za uchem zostawiłem ciepło oddechu
a ty jak zwykle rozpoznałaś mnie po dłoniach
sny po burzy są miękkie jak twoje włosy
sam53, 10 july 2024
lato przyszło z przedwieczornym zbóż zapachem
zmierzch rozwinął cienie chabrom w płowym życie
księżyc w gwiazdach znów się okrył srebrnym płaszczem
by nad ranem spłynąć zorzą po błękicie
lipiec w słońcu przez dojrzałość czas przeciska
nowe barwy ciepłym blaskiem rwą powietrze
wiesz jak bardzo stajesz mi się co dzień bliższa
kiedy budzisz pocałunkiem - ja cię wierszem
który bywa nam niekiedy aspiryną
kroplą rosy pod stopami przed podróżą
w słowach które chyba już nas nie ominą
gdy od świtu szczęściem dzielą - miłość wróżą
sam53, 7 july 2024
jak długo będziemy szli ku sobie
nie licząc spadających gwiazd
jak długo będziemy omijać kałuże
i nie dostrzegać w nich zmarszczek albo siwych włosów
jak długo będziemy karmić się słowami
będąc głodnymi siebie
jak długo opowiadając sobie nawzajem sny o miłości
będziemy uciekać w niedokończone jeszcze wiersze
przecież te wszystkie opowieści już dawno
temu zostały zapisane w jakichś pamiętnikach
nam zostało zapomnieć
się
sam53, 5 july 2024
nie wiem czy potrafisz sobie wyobrazić to
czego dotykam pamięcią
kiedyś wszystko kręciło się wokół domu
znajomych spotykało się na ryneczku w sklepie czasem po mszy przy kościele
kurtuazyjne dzień dobry co słychać zatrzymywało w bramie
na ulicy
dom był najważniejszy
z meblami pamietającymi powstanie
z wyszczerbioną porcelaną kupioną na kiercelaku
z ciszą odziedziczoną po niezbyt rozmownych przodkach
z biblioteką książek - moim rajem
dom był oazą szczęścia gdzie piec kaflowy już w listopadzie
grał pierwsze skrzypce
a przedświąteczne zapachy roznosiły się po wszystkich zakątkach mieszkania
dzień wstawał w kuchennym oknie wraz ze słońcem
zaglądał do kredensu moczył promienie w misce z wodą
odbijał się od przykurzonego chlebowego pieca
za którym ułożone szczapy olchowego drewna sięgały blatu westfalki
dzień zaczynał się wypijaną w pośpiechu herbatą i biegiem do szkoły
jeszcze na ulicy czułem na plecach wzrok matki
takich zwyczajnych dni nie powinno zapisywać się w pamiętniku
chociaż za spojrzenie w parę matczynych oczu
oddałbym dzisiaj niejedno wspomnienie
sam53, 3 july 2024
Dęby rosły przy drodze do szkoły obok dziesiątki
Ulica zmieniała kilkukrotnie swojego patrona
Drzewa zrzucały żołędzie - zawsze na początku września
Raz więcej raz mniej - po burzy chodnik robił się zielony
Dęby dalej rosną przy drodze do szkoły
w gałęziach zadomowiły sie gawrony kawki
czasami słychać przeraźliwe kra kra kra
tak jakby rozmowy i krzyki mieszkańców dziesiątki mniej przeszkadzały naturze
któregoś roku na dębach pojawiły sie objadające liście robale
wtedy Człowiek ratował drzewa zwalczając szkodniki
dziś patrzę w zieleń koron i zdaje mi się że wcale się nie zmieniły
aż nie chce się wierzyć że to już ponad 60 lat naszej znajomości
czasem mam ochotę zapytać je o dzieciństwo
szkoda że nikt nie nauczył nas mowy dębów
sam53, 3 july 2024
ochłodziło się wieczorem
ale gościom to nie przeszkadzało
może dlatego że po upalnych dniach
wszyscy zatęsknili za normalnością
nawet Poezja nabrała wody w usta
wtuliła się w zapach kwiatów
wieczorne cienie wydłużyły ramiona
obejmując się światłem księżyca
Tęsknota zaczęła tęsknić
Szczęście rozgladać się dookoła
Miłość dopisała do wiersza słowo dwa
i pobiegła do tańca
Lipiec rozdawał całusy
świerszcze tradycyjnie zagrały na skrzypcach
swoim ogromnym skrzydłem okryła nas ćma
dobrej nocy zmieszało się z Twoim oddechem
sam53, 27 june 2024
na dzień dobry daj usta
w śpiewie i miłości
oczy pełne blasku zapatrzone w moje
włosy rozczochrane
w tańcu fruną ze mną
i deszcz przynieś chcę deszczu
pieszczot twoich dłoni
daj słowo którym serce
jak kluczem otwierasz
list codzienny modlitwę
wiersze przy nadziei
a gdy pierwsze jaskółki lot zniżą ku ziemi
daruj lato pachnące
lipiec pachnie miodem
sam53, 26 june 2024
zaraz świta a ja myślą w środku nocy
zrywam gwiazdy z resztek nieba pełne marzeń
sny zamykam które w kwiatach nam wyrosły
przecież lato - czas fantazji i miraży
koniec z tęczą która w nocy nam zakwitła
teraz wstążki naszych pragnień słońce wiesza
w pocałunkach miłość przyjdzie - patrz - już przyszła
z pierwszą kawą cudną nutką w słowach wiersza
nic nie mówię o motylach i o świerszczach
niech zagrają nam pod nieba baldachimem
czy do tanga trzeba aż tak dużo miejsca
ach zatańczmy nawet nago w koniczynie
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
1 november 2024
0111wiesiek
1 november 2024
Don't Sell You ThoughtsSatish Verma
31 october 2024
Vision In DarkSatish Verma
30 october 2024
Słoneczko poplonoweJaga
30 october 2024
Kruchość.Eva T.
30 october 2024
We Were Too ProudSatish Verma
29 october 2024
Jesień mnie cieniem zwiędłychEva T.
29 october 2024
Into DepressionSatish Verma
28 october 2024
Jarzębina czerwonaJaga
28 october 2024
In HoneymoonSatish Verma