Ponczillo, 12 july 2011
Ex mnie nie opuszcza
kaleczy zdjęcia, po urazie
ego toczy się nieustannie bokiem
po skurwiałym pagórku, dlatego
w niemiłości posadziła czerwone róże
pod oknami skradzionej mi sypialni
wiersze noszą świerszcze
listy listonosze
bociany dzieci, czarne kruki je zabierają
jak wtedy przy marmurowym stole
poemacie wyrytym na kształt serca
przytulonej przestało być zimno
nie wiem, nie chcę
nie zrozumie genetycznej przyczyny pustego przewijaka
wolę deszczowe lato
od srogiej zimy huśtanej
płaczliwymi sesjami fleszy ze wspólnych wakacji
archiwizacji bawełnianych pamiątek w zaszyfrowanej szafie
wracają niepotrzebnie, spalę albumy
zostawię tylko jedno twoje zdjęcie -
to w koszulce z "falling mockingbirds"
Ponczillo, 11 july 2011
Mija dziesięć lat posługi
w miejscowej kostnicy,
miejsce magiczne,
jubileusz na koncie Hadesu
czasami słychać stukot
w miedzianych tunelach
bez końca
czasami przez lewe ramię coś podpowie
- "nieznany" piszemy razem
tutaj serca zszyte na okrętkę
żyły płynące strychniną
tysiącgramowe mózgi
otwarte oczy
przenikliwa wyimaginowana wońtrupka
metafizycznie
mimowolnie jestem bliżej Boga,
ale każdy posiłek fałszuje scenariusz ostatniej wieczerzy
raz w tygodniu
catering serwuje danie z wątróbki
jej gorzki posmaczek zabijam półsłodką miętówką
Ponczillo, 8 july 2011
Kochamy się tylko w deszczowe wtorki
pląsając w takt wspólnych poranków
wieczorami wieszamy razem pranie
nucimy dzieciom kołysanki
śnij mała wróżko
muśnij różdżką łóżko
zamknij nas w mydlanych bańkach
rozkochaj misie w lalkach
zaczaruj dziecka świat
będzie słodko spać
kochamy się tylko w deszczowe wtorki
arytmii argentyńskiego wina
przeniewierstwo - pewnik twojej seksualności, ja też
nie lubię roboty w delegacji
Ponczillo, 7 july 2011
Po złym przyjdzie dobre
- mawiała babcia
pieprzysz kobieto
- ripostował dziadek
stawiam na babcię bo nadal jest optymistką
dziadek nie żyje
gdy jest ci zimno pomyśl o Kajmanach
zbieraj kapsle znaczki
hoduj rybki lub inne psy koty
szynszyle z syndromem ADHD
śmiej się w twarz komornikom
urywaj łby negatywnym markerom
przeczekaj burzę i podziwiaj tęczę
oszczędzaj tylko na wakacje
złap życie za jaja
przetrwasz
Ponczillo, 6 july 2011
Dachów krytych eternitem
pozostało niewiele
kończą cichaczem wyrzucone do lasu
wolimy autonomie z blachy, ceramicznej dachówki
to podobno mniej szkodliwe
więc dlaczego umieramy młodo?
cukierki z wódką
skrupulatnie wydzielane nam przez rodziców
smakowały dorosłością
dla nas były krówki
i niewinny necking po omacku
za stodołą z azbestu
teraz cukierki
są w półlitrowych flaszkach
poczekamy, a logo fajek na paczce
przykryją prawdziwe nekrologi
zdjęcia trupów
mój wybór, moje płuca
w radiu do dzisiaj grają "Enigmę"
na zielonej wyspie
żyje się uroczo
nie brakuje szynki ani pomarańczy
w kolejce czekamy tylko do jedynego kibla
na zatłoczonej plaży
zawsze może być gorzej
kiedyś z rozrzewnieniem wspomnimy
dzisiejszy burdel, chaos
polityczny nieład
Ponczillo, 5 july 2011
Rechotała do motka surowej nitki
skakała z biurka na sofę
z tematu na temat
z panteonu narodowych bohaterów
na listę płac kopidołków
iskrzyła intelektem
w opozycji do głupiej
głupoty podpartej bagażem
małoważnych faktów
w temacie własnych dzieci
zblazowanego męża
lubiła opalać kostki w cieniu własnej altany
podobno w tym czasie przeleciał ją samolot do usa
jej, mniejsza o kolor włosów, głowa
eksportowała do opuchniętych uszu:
marchewkowy soczek jednodniowy
sardynki ze śliwką
osiem kilo dziennie
robota była rutynową wizytą w ulu pełnym pszczół
za pięćdziesiątym drugim podejściem
zdała egzamin na wózki
inwalidzkie
Ponczillo, 4 july 2011
Wewnętrzne strony dłoni
przybrały kolor czerwieni
kiedyś zgniją i odpadną
dwa metry pod horyzontem
szpieguję codziennie rano
przez zakratowane okienko
wielkości moich stóp,
które jako pierwsze opuszczą te mury
Jezus Chytrus lepkie ma rączki
odebrał to, co rzekomo podarował
pozostawił mortadelę o smaku tektury,
kawę zbożową i pajdę suchego chleba
wącham egzystencje pasiaków
szukam zapachu kwitnącej akacji
chore myśli dają złudzenie wolności
więc od złego świata odgradzam się
grubym flanelowym kocem
o samotności w kratkę
Na sobotnich spacerach
w płytkiej studni pod pochmurnym niebem
na szali rzutu monetą
stawiam wiarę i wyrzeczenie
zostaje na Twoim
Ponczillo, 1 july 2011
Pewien lokalnie znany filozof weneryczny
dajmy na to - Krzysztof z Warszawy,
próbował sforsować na mnie swoją płynną teorię
o wyższości półgodzinnej kąpieli
nad orzeźwiającym dziesięciominutowym prysznicem
osobiście wolę zmyć brudy minionego dnia
niż moczyć się we własnym pocie, moczu i tym drugim,
gościnnie spermie
suma sumarum i tak wszystko pójdzie w ręcznik
przegrałem przegłosowany ale
uważaj Krzysiu,
nie wygrasz ze mną w bierki
z Parkinsonem w dłoniach
Ponczillo, 1 july 2011
Wykładnia szaleństwa zamyka się zamiennie
w dwóch słowach
"choroba psychiczna"
"depresja maniakalna"
"depresja poporodowa"
ostatni stopień upodlenia następuje
w niepamięci wstecznej
nasikaniu do własnego łóżka, stojąc
niepamięć następcza
zafunduje psikusa w stylu
"kurwa, znowu posmarowała kromkę gównem zamiast masłem"
z pochyloną głową
wzrokiem wbitym w zielone fugi na czerwonych płytkach
dostrzeżesz powtarzalność wzoru
wszystkiemu winni są oni
pieprzone zachodnie koncerny farmaceutyczne
powoli, boleśnie, spektakularnie
zabije cię kawał gąbczastego mięcha tkwiący w głowie
nie fajki, wóda, rak
na deser
od zmarłej dwa lata temu ciotki dostaniesz
nóż i przecięte nadgarstki
Ponczillo, 30 june 2011
Deptała brukowany chodnik
nad wyraz seksownie
mózg wyłączył obraz i fonię
została tylko ona
pewnie miała na imię Raissa
dla mnie była Raissą
lato nie chytrzyło słońca, aż chciało się żyć
lekko pagórkowaty tyłek przyciągał dotyk
delikatna szyja tysiąc pocałunków
wystarczyłoby do śmierci
krótką jednoczęściową sukienką targał wiatr
w tle fatamorgany
z bolerkiem w czerwone maki
bez niej wyglądałaby inaczej, choć
i tak wszystkie ciołki w korku
gapiły się w prawo
moi rywale
choćby tutaj i teraz
pod siedzeniem wożę magnum 44
chwila trwała wieczność
minął krótki rozdział mojego życia
dostałem zielone
gudbaj majloff
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
21 december 2024
Wesołych ŚwiątJaga
20 december 2024
2012wiesiek
17 december 2024
tarcza zegara "miasteczkojeśli tylko
17 december 2024
3 zegary ceramiczne - środkowyjeśli tylko
17 december 2024
1712wiesiek
14 december 2024
Zawiązała naturaJaga
13 december 2024
0031absynt
11 december 2024
11,12wiesiek
10 december 2024
10,12wiesiek
8 december 2024
Słońce wysuszyJaga