1 april 2015
Ginczance
Bo są myśli tak gorące, jak w ognisku węgli czerwień,
dotknąć wzdrygam się tchórzliwy, lecz uwagę przyciągają,
i jak ćma wokół nich krążę, aż gwałtownie lot ten przerwie
otrzeźwienie, promień słońca, dzień od nocy rozdzielając.
Dnia codziennego zawiłość,
niepokój nocy wytłumi,
rozwiesi bielmo koszuli,
jakby nas tutaj nie było
Bo są oczy tak zwodnicze, że z nich nie wyłowisz prawdy,
jak kot miękko stawiam znaki, tęczówkowe prążki liczę.
Uśmiech czai się nad dachem, brązowieją w nim kły grozy,
bezdeń czarna, grzechotanie kości spadających w ciszę.
Drzwi nieba stopą blokujesz,,
księżyc plącze się jak obol
albo srebrnik Miast krwi kwartę
duszkiem pijesz oranżadę.
Bo są dłonie takie gładkie, że gęsiego dla nich pióra,
by pieściły czułe słowa. By wzlatały aniołami.
I są dłonie tak chropawe, jak plugawe pożądanie
makat, pereł i półmisków. Boże zlituj się nad nami.
Wyrosłaś sosną w ogrodzie,
tak piękną w swej samotności,
że co dnia igły twe zbieram,
kłujący pacierz miłości.
1 february 2025
0102wiesiek
1 february 2025
Góra w chmurachajw
1 february 2025
Paulinaajw
31 january 2025
3101wiesiek
31 january 2025
Martaajw
30 january 2025
Nawet w styczniu jest wiosnaJaga
30 january 2025
Nadiaajw
29 january 2025
0038absynt
29 january 2025
2901wiesiek
28 january 2025
2801wiesiek