Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 21 november 2012

zwyczajny

wiersze o miłości bywają banalne
tak sentymentalne że budzą politowanie
i rodzi się grymas na widok
czerwonego serduszka w dłoniach

umieją też być obrazoburcze
cierpią rzucają się na kolana jak Rejtan
i rozrywając ciało na poły ukazują wnętrze
tętniące ociekające pełne poodrywanych żył

ach... czegoż to one nie potrafią zrobić
z autorem

i kiedy tak o tym myślę Mój Wiersz
przychodzi z tostami pyta
czy wolę twarożek czy rybną konserwę



Żuławka Sztumska - lipiec 2010


number of comments: 17 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 6 august 2012

Zygmunt walczy otwieraczem

Zygmunt zaciekle walczy otwieraczem do konserw,
aluminiowa puszka napoczęta już z boku.
Szybko otworzył sobie cztery rany na torsie.
"Ach, Zygmuncie, oszczędziłbyś nam tego widoku!"

Ale on nie przestanie, tak sardynki pokochał.
Serce drży, bo jedną z nich chce dziś pojąć za żonę.
Tym bardziej nie jest w stanie pozwolić, ani trochę,
by sardynki leżały tak bezdusznie ścieśnione.

Krew pomieszana wszędzie z sosem z pomidorów,
lecz tryumf niewątpliwy, wykonane zadanie,
(chociaż pod koniec trochę pozbawił go humoru
napis na kluczu: "Lekkie i szybkie otwieranie.")

I gdy już po obrączki chciał biec do jubilera,
zajrzał do puszki i... szok! Jego miłość jest w biedzie.
Zaklął zatem siarczyście: "Niech to jasna cholera!"
W przetwórni zamienili wszystkie sardynki

na śledzie.



Żuławka Sztumska - kwiecień 2009


number of comments: 14 | rating: 10 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 17 july 2012

niewyśnione

mocno szarpała za struny, zostawiając
nierówności na palcach i rozstrojony
instrument. z pasją. potem gładziła.

nie raz krzywym spojrzeniem próbowała
wydusić łzę. nieskutecznie, wtedy wychodził
oblany egzamin do szkoły aktorskiej.

w czasie świąt, szminką, lub tuszem do rzęs
rysowała optymistyczne obrazki, by w końcu
zwijać je w kulki. celem był kosz.

miała też taki dar - potrafiła zawisać.
niejednokrotnie, na drugi dzień,
nad okolicą przechodziła potężna burza.

i wciąż cierpiała, razem ze swoimi towarzyszkami,
które zmieniała jednym przyciskiem,
co około godzinę, z przerwą.

tylko noc nie była pozorem. właściwie nie
istniała. prawdę przykrywała snem.



Stalewo - styczeń 2009


number of comments: 12 | rating: 10 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 24 october 2012

ogień. opór

myślałem że potrafię się oprzeć
że wszystko już ustalone
i wyczyszczone zostały sumienia

ale ty tak mocno pachniesz spełnieniem
w twoich słowach drży orgazm
a na widok dłoni naskórek

opierasz głowę o moje zapewnienia
nakarmiłem cię wzrokiem zostawiłem w tobie
ustalamy dni że kiedyś zapłonie ogień

lecz teraz muszę już iść

na szczęście nic
nie jest oparte
na racjonalnych podstawach



Warszawa - grudzień 2009


number of comments: 10 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 15 august 2012

teoria (bez)względności

może się zdarzyć, popłynie łza.
jestem już w takim wieku,
że może się tak zdarzyć.

mogę też poczuć zapach kurzu spod kół wozów
na polnej drodze, w kwietniu.
przeczytać historię twarzy ogorzałej
pracą i alkoholem.
małe dziewczynki mogą włożyć na moją głowę
wianek z żółtych mleczy, wyplatany za dnia,
a żaby, swoim głosem przekonać do miłości,
niezagłuszaną nocą.

mogę zobaczyć radość bosych stóp
po burzy, na łące.
gotowość worków po nawozach
do wypychania słomą.
kolce dzikich jeżyn mogą pozbawić mnie
niewielkiej ilości krwi i sporo czasu,
a zimna woda ze studni, ugasić pragnienie,
być pretekstem dla całkiem zmysłowej znajomości.

jestem jeszcze w takim wieku,
że teoretycznie
wszystko to może się ponownie wydarzyć.

w praktyce
spada jedynie łza,

bo może się też tak zdarzyć, że czerwone cegły
rodzinnego domu przemknęły za szybą

po raz ostatni.



Żuławka Sztumska - maj 2009


number of comments: 10 | rating: 11 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 12 july 2015

poeci

przychodzą do osiedlowego sklepiku
kupują ser w plasterkach i pomidory
czasem robią to w milczeniu lecz czasem
wdadzą się w dyskusję ze sprzedawcą

kiedy są na wakacjach smarują się
olejkiem do opalania zakładają krótkie spodenki
i jak każdy tęsknią za słońcem kiedy go długo brakuje
piją piwo jedzą ryby wychodzą do toalety

potrafią być opryskliwi
w pracy kiedy się nie układa
i w domu kiedy obowiązki nie pozwalają na wypoczynek
albo uspokojenie myśli

czasem tylko zatrzymują się dłużej
nad zjawiskiem które innym

wydaje się takie zwyczajne



Żuławka Sztumska - maj 2014


number of comments: 10 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 14 august 2012

nie grymaszę i nie płaczę. sięgam głową ponad stół

mali chłopcy wychodzą z domu ubrani w dżinsy,
adidasy, zimową porą w kurtce. zawsze z czapką
bejsbolówką na głowie, najczęściej szybkim krokiem.

mali chłopcy mocno trzymają w dłoniach
nic, potężną broń, która pozwala walczyć
o wszystko. brakuje tu jakichkolwiek barier.

chłopcom nie przeszkadza życie, nie przeszkadza
też śmierć. po prostu o nich nie myślą.
szybkie auta i pistolety są z nimi od zawsze.

w ich duszach codziennie wzrastają żądze,
bo posiadanie dóbr dodaje prestiżu,
wzmacnia pozycję i przyciąga kobietę.

zdarza się jednak, że przed wyjściem
zapomną dać buzi mamie. nadrobią to,
zaraz po powrocie z przedszkola.



Żuławka Sztumska - kwiecień 2009


number of comments: 9 | rating: 9 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 27 july 2012

system miar i wag według mojej żony

daj szczyptę
na oko
do smaku

i nie spieprz obiadu



Żuławka Sztumska - luty 2009


number of comments: 9 | rating: 15 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 29 november 2012

scena (nie)pokojowa

teraz mieszka tu spokój, choć jeśli się wsłuchasz
dojdzie cię cichy szmer. to książki na półkach
wymieniają się spostrzeżeniami, romansem, przygodą.
szafa przebiera niemodne ubrania, układa

kapelusze. nocna lampka zapala się na wspomnienie
pikantnych szczegółów, a bielizna w komodzie
flirtuje ze sobą. okno wypatruje jego powrotów,
kwiaty oprócz wody oczekują jej dłoni. żaglówka

w butelce, ta znad telewizora, wciąż opływa jeziora,
na pierwszych mazurskich wakacjach.
ława jak co dzień przygotowuje miejsce dla popołudniowej
herbaty, fotele chcą się przytulić podłokietnikami.

jeszcze raz, stary, miękki koc rozpoczyna opowieść,
znaną baśń, o cieple ukrytym w zimnych wieczorach.
tylko drzwi skrzypią złowrogo.

za chwilę oni wpadną tu z wrzaskiem, z intencją
rozpadu. hałasem podzielą się na pół.
cisza zostanie niczyja.



Żuławka Sztumska - sierpień 2010


number of comments: 9 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 22 january 2016

świąteczne cuda

promocja na deski do prasowania
przyciągnęła około jedenaście procent
klientów więcej niż w analogicznym
okresie roku poprzedniego

sprzedaż żywych choinek w donicach
które nadają się do przesadzenia w grunt
wzrosła ponad dwukrotnie
może mieć to związek z niezwykle wysokimi
temperaturami tej zimy lub
proekologicznym nastawieniem społeczeństwa

dwa dni obfitych opadów śniegu
sprawiły że z magazynów zniknęły
prawie wszystkie łopaty do odśnieżania

kasjerka z drugiej zmiany
zrobiła utarg większy o tysiąc
siedemset czterdzieści trzy złote
i osiemdziesiąt osiem groszy
od wykazanej sprzedaży
cała zmiana została pozbawiona premii

ostatnio zakupiona partia zabawek
„Maryja z dzieciątkiem w żłobku”
okazała się wadliwa
po wypełnieniu zabawki wodą
Jezusek nie moczy pieluszki



Żuławka Sztumska - styczeń 2015


number of comments: 8 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 19 december 2016

przysięga rozwodowa

...oraz że ci nie odpuszczę
aż do śmierci


Renice - wrzesień 2016


number of comments: 8 | rating: 8 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 28 april 2013

nic. przeciwko

nie mam nic, przeciwko małym, chińskim rączkom
w szwach piłek, bluzach, butach i innych artykułach
nie pierwszej potrzeby, przymusowym adresom
bojowników o słowo, handlarzom cudzych córek,
militarnym wychowawcom z armii bożego oporu.
 
nie mam też nic, przeciwko czarnym niewolnikom
wygrzebującym spod paznokci diamenty i złoto,
braciom mniejszym z masowych hodowli, pokarmowym
rurkom zamiast przewodów, bagażom pełnym
pająków, jaszczurek, niedźwiadków i śmierci.
 
owszem, okazjonalnie ścisnę w garści święte
oburzenie, albo zatrzymam kilka sekund
by zastanowić się nad światem, obdarzę niewinnych
współczuciem, które poniesie powietrze (bo więcej waży),
nawet podniosę głos, położę swoją pogardę
na sumieniach złych stroicieli, ale naprawdę,
to nie mam nic, więc kupię wszystko.
 
całe życie.



Kępno - sierpień 2012


number of comments: 8 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 7 april 2013

wysokie pipy

w pierwszym wierszu (i tak do dwudziestego)
wciskamy skrzydła anioła
w tysięcznym (bo już nam się nudzi)
skrzydła trzeba połamać […] a niech upada

„droga poe...tuf” - Anna Maria Wierzchucka


pisząc pierwsze wiersze szanowni autorzy
tak bardzo chcą pokazać się światu
że nie zauważają iż ten
ma ich na najniższej półce w najtańszym
z supermarketów

niektórym to nie przeszkadza ale niektórzy
po uświadomieniu sobie lokalizacji
przybierają ostrzejsze barwy
lub całkiem się ich pozbywają kształtują
krągłości wyginają kanty i strasznie się wiercą
wszystko po to by być dostrzeżonym
i przeniesionym choć półeczkę wyżej

łatwiej dostępni w końcu wpadają
do koszyka jakiegoś przypadkowego wydawcy
gdzie z kilkoma sobie podobnymi
czyli całkowicie odmiennymi
przemierzają sklepowe przestrzenie
jako „ci” „wybrańcy”

w kolejce do kasy nawet najtwardszych dopada
gorączka co nam przyniesie wielki świat
ile będziemy kosztować
kiedy pojedziemy do Sztokholmu...
którą przerywa dopiero kasjerka z tępym
wzrokiem i laserowym czytnikiem

na taki widok nie pozostaje im zrobić
nic innego jak tylko wydobyć z siebie
wysokie pip



Lubaczów - czerwiec 2012


number of comments: 8 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 23 october 2012

feminista jeden

gdybym był tobą, znałbym wszystkie odcienie,
który do którego i na jakie okazje.
znosiłbym długie tortury dla odlotowych
balejaży i aby nikt nie zauważał tego
czego nie chcę.

mógłbym godzinami przymierzać się w tipsy,
krynoliny, cyrkonie, okładać ogórkami.
spotykać z drugą, by porozmawiać o trzeciej,
a o wpół do czwartej zasiadać
do tasiemca. od lat tego samego.

i martwiłbym się, mocno martwił
na widok rozdwojonych końcówek.

gdybym był tobą.

ale nie jestem

i dlatego najnormalniej w świecie wkurzam się,
kiedy kolejny raz nasi
nie strzelają gola.



Żuławka Sztumska - grudzień 2009


number of comments: 8 | rating: 10 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 18 october 2014

zaklinanie. Stegna – wrzesień A.D. MMXIII


jest późny wrzesień późne popołudnie
idziemy brzegiem morza
które się pieni jakby wyraźnie było na coś złe
lecz dostarcza nam tylko przyjemnych wrażeń

Iwona opowiada bajkę o szwedzkich rybakach
Laura tworzy napisy które i tak za chwilę
znikną pod pianą
Bartka nosi po całej plaży
a Kasi jest co chwilę troszeczkę mniej

w tym czasie szukam samotności
jest dobrze ukryta wśród piasku i śladów stóp
prawie udaje mi się do niej dotrzeć lecz wtedy
Iza robi zdjęcie naszych cieni
tworzy z nas grupę

za chwilę słońce schowa się
pod spienionymi falami
Iwona powie coś o artyzmie
 
 
 
Stegna - wrzesień 2013


number of comments: 8 | rating: 2 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 22 november 2012

łańcuch

kobiety z Łysomic składają kolorowy świat.
jedna po drugiej, od szóstej po zmierzch.
mają spięte włosy i twarze, wyuczone wszystko.
łaknienie przychodzi równo, także sikać potrafią

o czasie, więc zostaną bohaterkami
naszych dni – wypuszczą nadprogramową ilość
plazmowych marzeń. swoje odłożą na razie na bok.
choć mieszają się pory, gubią przystanki

we śnie, to dzieci pokażą im kolorowe stroje,
nadmorskie plaże i lżej będzie kobietom
budzić świt z myślą, że może im również
się kiedyś przydarzy. lecz teraz

są jak deoksyrybonukleinowy kwas.
powtarzają i rodzą. a dzieci rozłożą śmieciarze.



Łysomice - lipiec 2010


number of comments: 8 | rating: 2 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 24 august 2012

podróż prawie sentymentalna

nie wiedzieć czemu nie wiedzieć gdzie
poukrywano wszystkie moje wonne dni
dawne dni kusząc w przerwach projekcją
jak reklamą w której macierzanka na palcu
pepegi na nogach a ciepła piana pod nosem
z saganka prosto od graniastej

nie wiedzieć kiedy nie wiedzieć jak
pozamieniano zapachy w szybkie skojarzenia
płytkie metafory zwykłej codzienności
dla której biedronka to już nie chrząszcz
adidas stał się chorobą a do garnka wrzucamy w sieci
łaciata - tekturowy stwór

nie wiedzieć kto i po co zrobił mi ten żart
i gdzie jest ten który się teraz z niego śmieje

tak czuję lepiej nie wiedzieć



Stalewo - maj 2009


number of comments: 7 | rating: 10 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 7 december 2012

polacy

ci z większych miast mają nazwy
ci z małych miasteczek po prostu są
z małych miasteczek tych ze wsi nie ma
dopóki nie wyjadą do miast

wszystkich łączy produkt krajowy
brutto ci z europy patrzą na nas
wszakże jednako



Żuławka Sztumska - wrzesień 2010


number of comments: 7 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 11 april 2013

ucieczka słońca z Paryża

w południe, w wielkim mieście Paryżu
nagle gwiazdy rozbłysły i słońce
zdziwiło się wielce jak to być może,
że tylko nocą wschodzące
 
pojawiły się w ciepłych błękitach Ile de France,
skoro one, przeznaczone srebrnemu,
łysemu panu, winny hołd mu oddawać
w nocnej scenerii Afganistanu.
 
następnego dnia, lekko obrażone odpłynęło
Sekwaną. przez kanał La Manche i Wielki Bełt
dotarło do Szwecji -€“ odwiedziło Karlskronę.



Żuławka Sztumska - lipiec 2012


number of comments: 7 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 13 september 2012

nauka pisania

było jeszcze ciemno, kiedy nauczyłem się czytać.
wtedy ktoś napisał słowo, które powiedziało,
i popłynęła krew.

nie pamiętam dlaczego opatrunek leżał nietknięty,
a ja byłem wpatrzony w czerwone krople,
jak kapią.

kap. kap. plaster załatwiłby sprawę,
ale miałem długopis. dłubałem.
kreśliłem wyrazy.



Żuławka Sztumska - sierpień 2009


number of comments: 7 | rating: 11 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 25 november 2012

subkontynentalnie

zdarza się między nami azja – afryka
tak tłumaczymy zerwane dni zgubione
połączenia łatwiej jest przecież podzielić punkt
niż szukać miejsc w których jesteśmy
nierozerwalni

ale wystarczy słowo (lub kilka) głos
i sączę się między twoimi piegami
(ścieżką przez połać aż do zgłębień)
chwytając wyobraźnię oddaję dłoniom
to co znajome

potem zrywam z ciebie ubranie układam je
w wiersze



Kunów - sierpień 2010


number of comments: 7 | rating: 16 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 11 august 2012

miłość romantyczna czyli twoje obrazy

malujesz obrazy z dala od westchnień estetów.
nie ma na nich łąk, motyli,
wszechobecnego zapachu kwiatów, słońca.
w pejzażach umieszczasz
krew, mocz i spermę. wyraźny jest brak perspektywy.

blejtramy leżą nieużywane,
a niezagruntowane płótno rozwieszasz niedbale
między spróchniałymi sztalugami.


wieczorami, kiedy bywasz zmęczona,
biorę starą szmatę i wycieram wszystkie ścieki
z twojej trudnej wyobraźni.

a potem się kochamy.


kochamy się też przedtem,
ponieważ nasza miłość jest niezwykle romantyczna.



Żuławka Sztumska - kwiecień 2009


number of comments: 7 | rating: 10 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 22 october 2014

połowy

ten chłopak w brudnej, podartej koszuli
kiedyś stanie się mężczyzną. zamieni
zielone liście na szeleszczące papiery,
a trawę, którą teraz tak beztrosko rozchyla,
co najwyżej będzie palił.

ułoży wszystko w lustrzanych szufladach
zamykanych na srebrne rzeźbione kluczyki,
połączy się ze światem cienkimi jak pajęczyna
słowami i wypłynie na głęboki ocean,
który cały pomieści we własnym mieszkaniu.

lecz teraz przemyka pośród znajomych
twarzy jak ryba w koloniach korali.
czasem zmąci dno, schowa się w pierwszej
napotkanej jaskini, by za chwilę wyruszyć
za błyskotką w wody pełne sieci i haków.

wyciągnięty na brzeg będzie musiał wybierać,
między blaszanym więzieniem a losem rybaka.

 
 
 
Żuławka Sztumska - wrzesień 2013


number of comments: 7 | rating: 3 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 1 november 2012

miłość idealna

maj. chciało być romantycznie. zmierzch, kurz,
nawet warkot silników na dworcu pekaes
też chciał. w autobusach odjeżdżały dziewczyny.
roześmiane, rozbrykane, nasze iskrzące dziewczyny.

ale żadna moja. potajemnie bolało dlatego nie wiem
skąd przyszła. włosy miała długie, nogi miała
długie, rzęsy, szpilki i paznokcie. spódnica -
nie pamiętam. długi był też wybieg

elbląskiego dworca, a z każdym jej krokiem
echo potęgowało pewność: słuchała
tych samych zespołów, czytała Lema
i Zajdla, kochała poezję i koty, jesienne wypady

nad morze. miała abstrakcyjne poczucie
humoru. a gdyby wybieg był dłuższy
zostałaby jeszcze cudowną matką trójki urwisów,
codziennie, z uśmiechem, wyprawiającą je do szkoły,

wyrozumiałą żoną. super kochanką była już
od pierwszego odgłosu obcasów.

kiedy mijała moją ławkę wyeksponowałem
plecak z naszywką Pink Floyd. więcej

jej nie spotkałem.



Wieruszów - marzec 2010


number of comments: 7 | rating: 8 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 5 march 2016

struna

przyniosłem dwa koce i prześcieradło
ty dałaś mi poduszkę i poszliśmy spać
łóżko było wąskie i podłoga też
była wąska lecz śniłem o takich sytuacjach
w których twoje stopy śmieją się
w głos
twoje upięte luźno włosy też śmieją się
w głos
lakier na twoich paznokciach śmieje się
i spaceruje po moim ciele
a twój głos
spaceruje po moim ciele

potem obudziliśmy się
i powiedziałaś że chcesz się kochać
wtedy ja powiedziałem że też chcę
powiedziałem to
i usłyszałem ten głos



Granowo - czerwiec 2015


number of comments: 7 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 13 october 2012

rumianek i róża

zechcemy tańczyć. ty - w czerwonej sukience,
ja - założę dłonie za biodra i poprowadzę cię
w góry. czas stężeje, słowa zawisną jak dym
z papierosa, a powietrze przytuli

i oderwie nam stopy od podłóg.
z początku nieśmiałe, przyspieszy,
zetrze wszystkie krople potu – na proch.

zostaną tylko ślady po wewnętrznej stronie
wyobraźni, skąd dochodzić będzie pomruk
wczesnych, majowych burz.



Opoczno - październik 2009


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 16 december 2012

trzy połówki innych pomarańczy

czekam. autobusy mijają mnie
brudnoczerwone, rozdają bluzgi mniej uważnym,
przykładają hamulce do miejskiej ciszy.

… więc teraz się zdecyduje. tu, na Hetmańskiej.
bo jeśli nie nadjedziesz... jest; może luty,
początek marca i od sylwestra

nam nie wychodzi. od pierwszego pocałunku
w inne kwadraty składamy usta.
na różne sposoby wiążemy słowa.

twoja twarz potrafi rozniecić wizje, ja
jestem niby-lekarstwem na spalone skoroszyty,
lecz nie budujemy według tych samych planów.

wychodzi wieża Babel na dwa języki. ostatni -
ciebie nie ma. odchodzę lżejszy o nienarodzenie.

kiedyś opowiesz mi o następnym przystanku,
na którym znów stworzyłaś najmniejszą społeczność -

oczekujących.



Elbląg - listopad 2010


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 6 may 2013

... na pokolenie

pamiętaj. ubieraj się wyłącznie w eleganckich
butikach, podjeżdżaj pod nie - krwistoczerwonym
kabrioletem. nogi kończ szpilkami
z najnowszej kolekcji i niech nikt nigdy nie zobaczy cię
 
bez makijażu. do łóżka chodź z fluidem, pomadką
i tuszem. twoje włosy muszą pachnieć egzotyką,
a skóra, skąpana w oliwkach i słońcu,
nie może wyjść poza stan niemowlęcy.
 
paznokcie przyzwyczajaj do kosztownych marek,
na cienkich przegubach noś spore ilości metali
szlachetnych. jedz w ekskluzywnych restauracjach
i pij męską krew. spermę dokładnie z siebie wypłukuj.
 
aha! to nieprawda, że męża musisz zjeść
zaraz po ślubie. konsumuj powoli, za to dużo,
dużo wcześniej zaczynaj.



Płońsk - sierpień 2012


number of comments: 6 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 18 july 2012

życie bez tytułu

odjazd! nagle krzyknęło i rozpierzchło się migoczącym
światłem. jak w tunelach. naturalny szczenięcy
odruch: gonić, ugryźć jak najwięcej.

obstalowane różowe szyby można było tylko butem,
albo zza, jeśli wybór, to zawsze przeciw.
wódka z czekoladą czy cebula - decydował los.

jego zrządzeniem kloszard kolegą i lód na głowę.
najsilniej kusiło niepolizane, więc kaleczyliśmy języki,
a w ustach: naprzód! darliśmy każdą białą flagę.

tylko czasem dzwon na wieży oznajmiał czyjś kres.
teraz myślę: niepotrzebnie. cholera, niepotrzebnie.

ale wtedy - kask na głowę. przytrzymać myśli.
na chwilę. przepustnica otwierała się zawsze na full.

kochałem, to jednak nie miało znaczenia
i tak sypiałem z adrenaliną.

dziś nadal kocham, tylko konserwanty
psują smak i wątrobę.



Żuławka Sztumska - styczeń 2009


number of comments: 6 | rating: 10 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 25 august 2012

przy tobie. szelestem

podawaj mnie, chcę ściekać startym cukrem z ust
po brodzie na niespaloną obietnicę przyszłych
wypieszczeń. zaplątany w złote runo odcisnę się
gorącym śladem i zapachem malin. dreszczem

faluj wręcz, jak widok tajemnicy stanika,
kiedy opada i kulistą miękkością
podwaja rozkosze. stwardniałym drżeniem
rozbudź dla warg niezaspokojenie. proszę

zwiąż, niczym szypułka gdy wydaje na świat
soczyste owoce. podgryzane rozpuszczą
w płatkach nasiona, otworzą wszelkie granice
i zatańczą jak wiatr z drzewem, by w burzy skonać.

a kiedy zaczniesz opadać, szeroko, szelestem,
zapragnę usłyszeć w dotyku najzwyklejsze
jestem.



Stare Bojanowo - maj 2009


number of comments: 6 | rating: 10 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 26 december 2015

wypowiedź działacza PSL (czytaj: peezel) dla mediów

niedługo przyjdo sierotki z unji
i zaspokojo podstawowe poczeby
polskich hodowców czody chlewnej



Stare Pole - sierpień 2014


number of comments: 6 | rating: 1 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 14 august 2013

widno.krąg (matce)

nigdy nie mówiłaś jak znikają słowa
tam za horyzontem gdzie czerń jest przyswajalna
łatwo wchodzi pod paznokcie gdzie
giną wolne ptaki
szyja zna już dotyk martwej skóry
 
świat w twoich zdaniach zawsze miał
płaskie brzegi nie spadało się w niepamięć
nie szło nad urwisko
za postępy płaciliśmy wszystkim dobrze znaną
wymienialną walutą promień można było mnożyć
 
rosłem w przeświadczeniu że ziarno zrodzi kłos
krzywda znajdzie kratę
 
 
 
Żuławka Sztumska - listopad 2012


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 19 may 2014

kamień i nóż

mężczyzna nie wybiera łatwych zdobyczy
nie poluje w kapciach i ściśle określonych godzinach
zawsze jest gotowy czujny wrażliwy
na znaki zapachy sygnały głosowe

nigdy nie posiada do końca nie tnie
głównej aorty wie że przyjemność daje się mnożyć
dlatego nie zwraca uwagi na meble
liczą się żywy stan i możliwości przestrzenne

dla niego kobieta to dżungla w której
liany pnącza i deszcz tworzą wciąż nowe połączenia
w której natura co chwilę rodzi nieoczekiwane

szybko wycofa się z piasków

ponieważ mężczyzna jest jak nóż
potrzebuje przy sobie mieć kamień
na którym będzie się ostrzył
 
 
 
Żuławka Sztumska - maj 2013


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 5 december 2012

trzy kobiety z obrazu kreślonego mało wprawną ręką niedoświadczonego artysty

pierwsza stoi między rzędami wanien,
stosami ubrań. jest wyraźnie zła. patrzy
na spodnie przetarte w kolanie.
ręce ma spękane, oparte o franię.

druga, elegancka, wróciła od fryzjera.
nie zdjęła jeszcze popielatego płaszcza,
a ciemna torebka wisi jej przez ramię. rozmawia
z sąsiadką. w dłonie wciera jakąś maść.

trzecia kobieta, w okularach do czytania
i flanelowej koszuli, wsparta na łokciach,
opowiada o książkach, oraz że nigdy nie uderzę
żadnej dziewczyny, nawet kwiatkiem. przyrzekam to

mamie.



Żuławka Sztumska - Wrzesień 2010


number of comments: 5 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 15 december 2012

haftowany. wiersz o słońcu

najpierw obrzygałaś mi deskę rozdzielczą,
fotel i wycieraczkę. bujałaś się przy tym
jak sprężynowy piesek zza szyb auta przed nami.
szyb, od których odbijało się słońce.

trzymałem cie wtedy za kołnierz.
bełkotałaś coś, chyba... wojtuś, przepraszam.
myłem twoje włosy i pomyślałem;
przez tyle lat tego nie robiłem. to bardzo intymne

myć twoje włosy, może nawet bardziej, niż włożyć ci język
między uda. poczułem giętkość i zrobiłem
z ciebie embriona. tak! urodzisz się jutro. a teraz ja
jestem matką, bo właśnie zrozumiałem

radość z przewijania skupkanego niemowlaka.
posłałem. słońce wdarło się do naszej sypialni,
piekło. znów próbowałaś bełkotać; prz... prz-prasz cię... i
obrzygałaś nasze małżeńskie. pomyślałem, że to był błąd,

zbyt mocno tobą trząsłem. ze starego materaca
zrobiłem łóżko w łazience. tak się urodzisz. z miską i ścierką
poszedłem do samochodu, a słońce już zaczynało się mościć.
czerwone, w widełkach wieżyczek kościoła.



Żuławka Sztumska - listopad 2010


number of comments: 5 | rating: 12 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 5 november 2014

piosenka o chłopakach z ulicy

chłopaki z mojej ulicy mają twarze
jak stare cytryny, przepijają hektolitry złomu,
rozkwitają rdzą. śmieją się rzadko,
ale jeśli to zawsze pełnymi haustami.

chłopaki z mojej ulicy chodzą cały rok
w tych samych marynarkach. w bocznych kieszeniach
ukrywają szczęścia i szanują najdrobniejsze
nominały, jak starzy żniwiarze podniosą każdy kłos.

chłopaki z mojej ulicy nigdy nie odczuwają zimna,
nie odczuwają gorąca, reagują jedynie na dotyk;
chłodny, gładki, smukły i szklany. budzą się równo
z odbiciem kapsla, a zasypiają na sucho.

chłopaki z mojej ulicy najbardziej ze wszystkiego
na świecie nie lubią patrzeć na dno,
kiedy z ogniskującej trzeźwość soczewki wyziera
okrutna prawda, że nic nie daje się już wycisnąć.

innej prawdy o dnie, chłopaki z mojej ulicy,
nie poznają.



Żuławka Sztumska - listopad 2013


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 23 march 2013

*** (W starych drewnianych kościółkach...)

W starych drewnianych kościółkach Bóg
wydaje się młodszy i bardziej rześki
(to chyba on przed chwilą zapalał świece)
a my jemu bliżsi jakby chronologia zdarzeń
nagle przestała istnieć
jakbyśmy urodzili się wczoraj a dzieciństwo
zamieniono w rząd ławek w których zasiadać będziemy
dopiero od jutra Z każdym dniem dalej
od głównego ołtarza

W starych drewnianych kościółkach światło i cień
nie rzucają pod nogi granic Tańczą
stroją nieśpieszne miny albo włóczą się leniwie
między amboną a prezbiterium
wyrzeźbioną w kamieniu chrzcielnicą
a z lekka topornie ociosanymi daszkami
kolejnych stacyjek drogi krzyżowej
I w końcu nie wiesz
które jest dobrem które złem za którym podążyć
któremu odpuścić lecz wiesz że to wyjątkowo twoje
misterium

W drewnianych wieżach drewnianych kościółków
kapłani zamykają miejscową noc Wypuszczają ją
wieczorami a ona w zamian kotwiczy w koronach
drzew na dachach domostw
zawisa na liniach i falach telefonów
I jak opuszczona powieka Chrystusa rysuje
krótki margines odwieczne prawo do ułomności
do bycia rozgrzeszanym

Nawet wiara nie ma tu nic na czym mogłaby
tak solidnie się oprzeć
Liczą się tylko cuda z pierwszej ręki

*
Zwiedziłem już wiele takich kościółków
Wszystkie nosiły na sobie ślady zębów
lecz jak dotąd w żadnym z nich nikt mnie nie ugryzł
Zawsze czułem się połknięty w całości



Chełm - kwiecień 2012


number of comments: 5 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 7 january 2013

Stary Scyzoryk pije wódkę w obecności swojej żony

pije dziś drugi raz (z synem się należy,
z nami nie odmawia). skośnieją mu oczy,
zmarszczki krągleją jak arabskie litery.
najwięcej Żydów to było w Kazanowie,
co drugi dom. jakiem rodzony scyzoryk!
 
wspomina chlewik i świnki-blondynki.
Scyzorykowa polewa; niby pijemy razem,
lecz ona, w ściśniętych wargach trzyma tajemnicę
kolejnej butelki. zna ją tez córka.
kieliszki przechylają nie unosząc wzroku.
 
za chwilę, kolejny raz się dowiem
jakim porządnym człowiekiem był dziadek.
ty Wojtuś też jesteś, a żonkę masz – ho ho!
co bym był młodszy. ale swoją kocham!
ojjj! jak ja ją kocham. no mamcia polewaj, polewaj!
 
jutro Stary Scyzoryk zapomni. przywita się
z Matką Boską przed drzwiami obórki
i podziękuje. teraz ma osiemdziesiąt lat, niewiele
wódki do wypicia i żonę, co odmierza czasem.



Stalewo - luty 2011


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 11 march 2015

zstępowanie. zależny


a teraz istniejesz w twarzach innych kobiet.
wystarczy kilka piegów, odpowiedni zarys ust
albo kosmyk włosów, który opadnie na ramiona.
tak jak opadał tobie, gdy go przesuwałem dłonią.

i nieważne czy to będzie ekspedientka w sklepie
„Wszystko po 5 złotych”, czy wyfiokowana pani
zza szyb kasy parabanku, pasażerka autobusu,
która przypadkowo dziś usiadła naprzeciwko.

możesz mnie odwiedzić rano, w dzień, w południe,
w miejscach, w których pachnie cynamonem
albo tam gdzie chodzą koty. możesz iść i podjadać
zapiekankę, szukać kluczy, nie podnosić wzroku.

możesz też przeprosić, bo niechcący
potrąciłaś mnie koszykiem w całkiem pustej hali
sieci Lidl. możesz nawet mnie zaprosić
na jednego drinka. (pewnie przypomniałem ci faceta,

który kiedyś tam, odchodząc, niezbyt mocno
trzasnął drzwiami).


barman pyta, czego się napiję.
„obojętnie” – odpowiadam. byle tylko smakowało

tak jak ty.
 
 
 
Kościan - marzec 2014


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 24 november 2012

erotyk dla nieznajomej zza biurka

rozmawiamy. coś o prowizjach, procentach
i czuję jak rozchylasz przede mną
przestrzenie. od dekoltu po włosy wszystko
chce mówić, a oczy podróżują,

są jak niebieski wojażer - bez mapy,
kompasu. siedzimy tak
po obu stronach biurka, a na nim
zadrukowane papiery. to koniec przestrzeni.

ale już będę pamiętał, nawet tę najmniejszą,
między szminką, a szminką, gdzie teraz mieścisz
tylko ołówek.



Janów Lubelski - lipiec 2010


number of comments: 5 | rating: 11 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 6 march 2013

Harley Kostuchson

śmierć przyjedzie do nas szybko,
na motocyklu. nie zdążymy
nawet sprawdzić jaka to marka.
poczujemy tylko woń spalin.

po gardle podrapią nas cumulusy kurzu,
wzniesione w powietrze
ostrym hamowaniem, a w uszach rozdrażnionych
rykiem silnika rozszaleje się

młoteczek, zgłupieje kowadełko.
i kiedy będziemy chcieli
coś oznajmić, zaprotestować,
ona powie tylko jedno słowo:

wsiadaj!

powie to takim tonem, że odjedziemy bezwolni,
mimo iż na biurku, w sypialni,
zostaną niepoukładane znaczki
z ostatniego abonamentu.



Żuławka Sztumska - grudzień 2011


number of comments: 5 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 13 april 2013

wiersze

rodzą się w wyobraźni
umierają nieczytane



Lubaczów - sierpień 2012


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 12 november 2012

"wolność kocham i rozumiem"

zawsze współczułem krajom z brakiem dostępu
do morza ponieważ to tak jakby nie móc w pełni oddychać
dożylnie dozować kakao skoro wiadomo
że najważniejszy jest efekt otwartych rąk
nad porcelitowym kubkiem

i wcale nie chodzi o plażę piasek bursztyn
czy mewy a o ten stan gdy stojąc na brzegu
dotykam nieskończoności potem odwracam się
i nadal jestem u siebie



Żuławka Sztumska - maj 2010


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 25 september 2013

saliva

schowana w gruczołach jest zawsze bezkształtna
bezbarwna niczego sobą nie wyraża nie kreśli
jasnego obrazu jak deszcz który spadł nocą
a twarzą jego kałuże na ziemi

lecz wystarczy ją przenieść i będzie burzyć
set letnie opinie zgniecie byle człowieka
i wytatuuje go niczym żywą reklamę naszego oburzenia
skaże na wieczne proś o wybaczenie
na koniec wbije nóż od strony kręgosłupa

może wszystko

jeśli tylko masz ten dar
wplatania jej między języki



Żuławka Sztumska - grudzień 2012


number of comments: 5 | rating: 3 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 16 november 2012

wiersz jak najbardziej prywatny

trzynastego lipca pewnie było ciepło,
tak jak dziś śpiewały ptaki i kwitło Podlasie.
drzewa, które tu wyrosły to już tylko dzieci.
no... może to skręcone jednak coś pamięta.

trzynastego lipca wystrzeliło echo,
głuchy odgłos piachu, zgrzyt blokady zamka.
... więc raczej padało, mgłą snuł się poranek,
a łąki jak teraz przesiąkały wodą.

w sumie

to jest do sprawdzenia jak w czterdziestym trzecim
wyglądało lato (patrz: książę internet).
czy dobrze rodziło czy pachniało klęską.
jestem za to pewien, że te wredne mrówki
z tą samą niewiedzą - tak jak teraz w moje -
wchodziły do butów niemieckich żołnierzy.

czemu tu przyjeżdżam? do końca to nie wiem.
może chcę uwierzyć, może zapamiętać?
(sześć dni życia starczy aby wydać wyrok?)
mam tylko nadzieję, że się nie gniewają,
gdy sobie posiedzę czasem z nimi w ciszy.

pięćdziesięcioro dwoje z Laskowca i Zawad.



Napisany 11 czerwca 2010 w lesie na Łysej Górze przy pomniku ofiar wymordowanych przez tak zwane „Komando Muellera” 13 lipca 1943 roku w rewanżu za napad polskich partyzantów na obiekt żandarmerii w Zawadach. Wśród pomordowanych były również kobiety i dzieci. Najmłodsze miało 6 dni.


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 21 july 2012

wrażenia związane z zakupem "Tutaj"

kupiłem dziś najnowszy tomik.
ha! może nawet się domyślacie.
tak - pani od nobla.
dwadzieścia dziewięć złotych.

bez namysłu wyjąłem z portfela
niebieski banknot i położyłem go
na kolorową podkładkę z reklamą.
pełno teraz takich.

pan, wydając resztę powiedział,
że mam szczęście, bo właśnie przyszły
i jestem pierwszy. na koniec dodał:
może ozdobną torebkę?

niepotrzebne były nawet dwie minuty
wciśnięte między zrzuceniem towaru,
a kupnem kefiru w spożywczaku.
wszystko odbyło się szybko
i w nie swojej księgarni.

potem, już w aucie
trzymając niebieską książeczkę w dłoniach
przypomniało mi się jak w nastoletnie wakacje
sprawdzałem przez szyby, czy jeszcze jest.

to było szczęście! do mojej księgarni rzucili
"Władcę Pierścieni" J.R.R. Tolkiena
tylko mi wciąż brakowało pieniędzy, wiec zbierałem je
ile sił i wydeptując codzienną ścieżkę
powtarzałem: żeby nie wykupili, żeby nie wykupili.

udało się. nie wykupili.
musiałem tylko jeszcze załatwić taśmę klejącą
bo przecież dawniej klej był z serii tych:
cośtampodobnych.

ostatnio, w innej książce, przeczytałem,
że kosmos nadal się rozszerza.
choć akurat tutaj - tak mówią -
nic się nie zmienia.



Chełm - styczeń 2009


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 14 october 2012

Helenka i zły Niemiec

babci

opowiadała nam o rybach z Bzury, bombach
na podwórku, marszu kobiet przy odbezpieczonych
Schmeisserach i dobrym Niemcu,
który przyniósł leki kiedy zachorowała matka.
o bolszewikach. o tym jak na dzień dobry wyrżnęli
wszystkie kury, a potem zmuszali do kołchoźnictwa.
nieskutecznie, choć w gospodarstwie została tylko
jedna krowa.

a kiedy rozumiałem jeszcze mniej mówiła o Bogu.
podobno mieszkał na obrazie i czasem schodził,
krył się za kredensem. bałem się Go
tam spotkać. jeszcze bardziej bałem się szklanych
baniek, bo jak można tak panować nad ogniem?

*
dziś nie wiem w którym momencie zakrzywił się
czas, ale wiem, że z wiekiem bliżej mu do dzieciństwa.
i wiem, że znów usiądziemy razem, wysłucham jak Helenka
recytuje przedwojenne wiersze, opowiem
co wydarzyło się wczoraj.



Zamość - październik 2009


number of comments: 4 | rating: 8 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 11 november 2016

czterej

Jezus powiedział do swoich uczniów:
Przykazanie nowe daje Wam, abyście się wzajemnie miłowali
tak jak ja Was umiłowałem.

- Ewangelia wg Św Jana

Bo tu każdy ma Swego
najbardziej Swojego
odchodząc najwyżej
pojmuje, że to Ten Sam.

- Jacek Kleyff

na progu mojego domu koczują uchodźcy.
czterej. głowy wspierają na wąskich ramionach,
są brudni i mają podarte ubrania (uchodźcy zawsze
są brudni i zawsze mają podarte ubrania).
pod paznokciami, w zmierzwionych włosach,
w kieszeniach i pod podeszwami butów
przynoszą mi swoją przeszłość.

pierwszy ma siostrę, która nie żyje. która
tuż przed śmiercią kochała dwunastu
bojowników z państwa ISIS. jednego dnia.
drugi ma ojca rozerwanego na swoich oczach
przez pocisk, wystrzelony
przez nie wiadomo kogo.
trzeci ma brata w telewizji – leży na plaży,
na brzegu Morza Egejskiego zupełnie sam.
a czwarty chodził kiedyś do szkoły
i chciałby jeszcze. on chciałby jeszcze.

na progu mojego domu czekają uchodźcy.
czekają na świat. mają
smutne, duże oczy i może dziesięć,
może dwanaście wiosen.
kiedyś będą mnie mordować,
lecz teraz to ja zabijam ich wzrokiem, teraz to ja,
podrzynam im przyszłość.

 
 

Piątnica – sierpień 2016


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 28 december 2012

to co moje

mam niepewnych kilometrów całe tysiące,
kościół, spod którego zabierałem cię z rana,
wzrok a'la bolognese, w nim obawę
czy mi smakuje. głaskane policzki na śpiąco.

mam trzy krótkie noce i dwa wieczory,
Złote Tarasy od spodu, stadion Europy za oknem.
znam wyrazy twarzy, gdy jesteś już wyżej,
konstelacje piegów na twoim ciele.

zapisałem litery, których dotykałaś palcami
myśląc o mnie, i te nasze plany
niespełnione, trochę bzdurne: park, domek, jezioro.
setki listów, których nigdy nie przytulę.

mam myśli – od ciebie, aż gęste,
pustkę, gdy budzisz się sama (tak chcę
właśnie wiedzieć) i mokre poranki. wciąż
zbieram pamiątki po tobie. i tęsknię.



Tomaszów Mazowiecki - grudzień 2010


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 13 july 2015

koniec historii


Przebacz. Byłem strategiem jak wielu tych co przemykają się

nocą koło ludzkich budowli – Czesław Miłosz


w dniu w którym nastąpi koniec historii
papież ogłosi ostateczną listę żywych świętych
politolodzy i wszelcy znawcy ludzkiej natury
będą dociekać przyczyn nagłego krachu a dygnitarze
przekonywać nas że to nie była ich wina

krzyk pierwszych stron gazet przekroczy
dopuszczalne dla zdrowia poziomy hałasu
na światło jak wygłodniałe insekty wypełzną
nienapisane scenariusze niewyreżyserowane spektakle

duże sieci handlowe ogłoszą totalną wyprzedaż
mali przedsiębiorcy podliczą straty
każdy zamknie się w ścianach budowanych przez lata
i nie wpuści do środka najmniejszych drobinek nadziei

a my - kaprysem jakiegoś większego Boga
wtłoczeni w tę masę i sponiewierani
niczym ziarenka piasku między stopami graczy
podczas przypadkowego meczu na Copacabanie -
i tak odnajdziemy tylko nam znane słowa

otulimy je lekką ironią brakiem patosu
wybaczymy sobie kolejne okresy sarkazmu
zasłyszanych cytatów niedopowiedzeń i ciszy
i jak gdyby nigdy nic dopiszemy następne rozdziały

przecież żaden naukowiec nie wyjaśni nam
skąd tu się wzięły te wszystkie wiązania
nie wyjaśni tego też siwy staruszek
który jak co dzień wejdzie między pomidory

więc szepnę do ciebie tak by każdy usłyszał
a ty mi odpowiesz tak by słychać było wszędzie
żadnego końca naszej historii nie będzie
żadnego końca naszej historii nie będzie



Białystok - czerwiec 2014


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 15 september 2012

nie(u)dane połowy

mówiłaś: poranna mgła to ciepło
oddawane nocnemu niebu.

z grymasem i zaciśniętą wargą nawlekałaś
robaki. ambicja zastępowała obrzydzenie,
a piwo i papierosy rdzawą codzienność. dom

to gnój. nie wrócę. zobaczą, że ryby potrafią być
uparte. kamień w wodę - bez celu, ale wyraźnie przeciwko.
grałem swoje, nieważne motywy, kiedy pierwszy raz

na horyzoncie. a potem źdźbła między zębami
i marzenia splecione na karku: życie to nie sen
rybaka, ale nam się uda, zobaczysz. wyszłaś w białej
sukience.

miał dobrze prosperujące gospodarstwo
i stawy.



Żuławka Sztumska - sierpień 2009


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 31 march 2016

odpierdol się

krzyczała że już nie chce na niego patrzeć
że zmarnował jej tyle lat życia
że tak naprawdę to nigdy nie kochał
i jaka ja byłam głupia
on tylko wariatka wariatka

tymczasem klimatyzator pracował
na pełnych obrotach kelnerka podawała
na tacach soki sałatki
w okienku z napisem zwrot naczyń dziękujemy
piętrzyły się talerze filiżanki po kawie
z telewizora płynęły wiadomości
o kolejnym kryzysie rządowym
autobusy dowoziły turystów

i jeszcze ciekawość szybko spuściła oczy
oparła się na drewnianych ławach
odbijała w szybach
ukryła
w najnowszych modelach smartfonów



Ostróda - czerwiec 2015


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 3 december 2012

najpiękniejsza anna świata

pisze wiersze. tworzy krótkich towarzyszy
w szarych marynarkach, by być kwiatem, ale częściej
rani miękkie aksamity. budzi miasto

jakby chciała zaokrąglić wszystkie kanty ulic
i rozciągnąć się na twarzach ich mieszkańców.
kiedyś będzie im pożywką, ich biomasą,

ale dzisiaj rodzi nigdy, tak wyraźne
jak krew boga, jak zbyt szybko wybujałe
pąki bzu. jutro zgrzeszy, by dostojnie

i z powagą móc się wstydzić płacząc
w lustro, w którym jeszcze nie dostrzeże
swego piękna, i że ono zmatowieje

bez jej pokręconych dróg.



Żuławka Sztumska - wrzesień 2010


number of comments: 4 | rating: 9 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 17 february 2016

przybyłem w ostatniej chwili

przybyłem w ostatniej chwili
a właściwie to się lekko spóźniłem
i teraz stoję w progu samotnie jak fakju
jak pojedyncza świeca w wielkim kandelabrze

przybyłem kiedy osiadły już słowa
klucz gestów został ustalony i nie wiem
czy wasze spojrzenia mają konotacje
czy są tylko indywidualnym wyrazem

przybyłem byście mogli powiedzieć
„jak fajnie że jesteś” poklepać po plecach
odwrócić się i wybuchnąć śmiechem
na hasło którego jeszcze nie rozumiem

odejdę też pierwszy a wy zostaniecie
i będziecie mówić w pełnym rozbawieniu
o zgaszonym ogniu o dalekich brakach
lecz gdzieś tam w najciaśniejszym sobie

podziękujecie że nie zrezygnowałem



Warszawa - kwiecień 2015


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 30 november 2012

prawdziwy PP

przyjaciel z portalu z poezją to ktoś
kto przychodzi pod nasze wiersze
i mówi druga i trzecia okey
czwarta jest świetna ale pierwszą

spierdoliłeś robi to nawet w dniu
naszego zachwytu nad jego tekstem
i choć głęboko wierzymy
że tym razem jest w błędzie

odnosimy się do niego z szacunkiem
nazajutrz powiemy mój przyjacielu
dziękuje że byłeś w błędzie bo dzięki temu ja
pozbyłem się czwartej a pierwszą dałem

na koniec



Żuławka Sztumska - sierpień 2010


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 30 september 2012

koniec lata

słowo szkoła brzmiało jak dziesięciomiesięczny wyrok
bez prawa do widzeń. a ty błyszczałaś jeszcze
nieodkryta, czarnogładka.

mokre trampki nie schły nocą, kiedy pływaliśmy
w chmielówce pierwszy raz nago, by od świtu,
z ptasim piórem na żyłce i leszczyną w dłoni
(glisty przypełzały same), szastać poczuciem dorosłości
wypuszczanym z dymem. butelki koniecznie
brązowe, z zielonych nie piłaś. ustępowałem.

wklejeni w leśną polanę smakowaliśmy brak
odpowiedzialności: jabłka pożyczane, chleb ze smalcem
i namiot – wiecznie zgrzytający zamek. zdarte karty,
kiedy padało.

byłem blisko, ty, jak najdalej od swoich.
i choć dotrzymałaś: wrócę, na pewno, to już tylko
szorstkobiała. ale tamto lato zakończyłem

w tobie.



Żuławka Sztumska - wrzesień 2009


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 29 january 2016

równanie. bez niewiadomych

kochać się w wierszach to znaczy ukrywać
uczucia w zwyczajnych wyrazach
to nie zapominać
każdej minuty gestu i przemilczenia
albo napisać twoje imię na śniegu i wierzyć
że przetrwa tam do kolejnej zimy

*
stoisz na wietrze na zmrożonych deskach
sopockiego molo na tle czerwonego półokręgu
z wrysowaną weń latarnią
w ciut za ciasnym płaszczu na głowie masz beret
trochę szara niewyraźna konturowo
jesteś prawie sama

fala bije o kamienny podwał jak krew w żyłach
doprowadza sól pod nasze stopy
całość skrzypi jakby już za chwilę miała runąć
i zatonąć wraz z latami które tutaj przynieśliśmy
skóra szczypie pod oczami
szron przyjmuje twoje imię

dziś koniecznie chcesz zobaczyć morze
nie chuchać na zimne i bujać się
w skali od dwojga po skąpane w ciszy miasto
zrównać z jutrem wszystkie niewiadome
i rozwiązać nad gorąca kawą

*
ja jestem kamieniem z górnej partii klifu
tak on wciąż wypada



Kowalewo Pomorskie - styczeń 2015


number of comments: 4 | rating: 11 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 26 april 2015

Nie umiem mówić o wojnie

Władimirowi Władimirowiczowi P.


Nie umiem mówić o wojnie. Nigdy jej nie przeżyłem.
Znam ją tylko z wyrywkowych opowiadań
starszych ludzi, książek, czy filmów typu:
„Stawka większa niż życie”, „Czterej pancerni i pies”

Pamiętam, że w tych filmach prawie nigdy
nie było widać krwi. Ludzie umierali zatrzymując się
nagle, wykonywali teatralny gest, a potem
osuwali na ziemię (czasami głównemu bohaterowi
ciekła z ust ciemna strużka).
W ten sam sposób umieraliśmy na podwórku.

Z tym czasem łączą mnie jeszcze gadżety znalezione
w dzieciństwie: niemiecki hełm z dziurą po kuli,
szczątki karabinu maszynowego, miska ze swastyką,
którą mama używała jako miarkę na paszę dla kur
i dwa pociski niedużego kalibru wykopane w ogródku.

Wojna to było straszne zło – tak mówili
rodzice i ci starsi ludzie, którzy ją przeżyli.
Ale zazwyczaj mówili tylko ogólniki. Nie precyzowali,
czym to zło się objawiało i jak można było
się jemu przeciwstawiać. Nie okazywali
przy tym wielkich emocji, nie ronili łez.
W ogóle mało mówili. Może dlatego, że to wielkie zło
próbowali przezwyciężyć mniejszym?!

*
Nie umiem mówić o wojnie,
prawie nikt z mojego pokolenia nie potrafi,
lecz wciąż widzę jak rodzą się ludzie
obdarzeni darem jej wywoływania.



Żuławka Sztumska - kwiecień 2014


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 2 april 2013

ziemie odzyskane nie obchodzą urodzin

powroty marnotrawne w takich warunkach są mroźne,
szczególnie, gdy już nikt nie pamięta syna,
a dom, który za chwilę ma stać się rodzinnym
wychował naszych morderców.

w centrali miejsca mają po kilka nazw
i rozpuszczone korzenie. tożsamość co roku
wzbogaca jesienną ściółkę, wpływa do rzek,
jest wiekowo podpiwniczona.

lecz tutaj z każdej dziury wyłazi historia
i patrzy na nas dość krzywo. dlatego
nie liczymy czasu od dat, tylko od miejsc
niesprawiedliwych i do kolejnych powrotów.



Żuławka Sztumska - czerwiec 2012


number of comments: 4 | rating: 11 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 5 june 2014

na mieście stukają kopyta

zima to stada wron na szpitalnym dziedzińcu,
matka, która ciągnie dziecko za zbyt małą rączkę,
przez podwójne okno pokazuje ojcu; zobacz
jaki duży, to przemoczone buty i fastfoodowe
żarcie, czekanie na te cholerne autobusy.

to eksplozja wieczornej tęsknicy, kiedy
niczym śledczy pies rozpoznajesz zapachy,
łapiesz w nozdrza przyszłość i nie liczysz ofiar.
widzisz jakie to nieszczęście posiadać hormony,
budzić się nazajutrz z wykończonym wczoraj?

tylko w swoim łóżku może to wykrzyczysz, że już wszystko
było, że na giełdzie passa i nie rodzą w niebie 
semantycznych ludzi. tam się nie odchodzi,
tam gniazduje ptak, który obrósł w pióra
z zasad. nigdy nie odleci, bo któż by ich dotrzymał.
 
 


 
Przytoczna – czerwiec 2013


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 21 april 2014

miłość do żywego

oboje będziemy unikali życia
miejsc gdzie rodzą sie kontakty
i roszą nasze ciała jak robi to woda
kiedy stoimy obok fontanny

ty zamkniesz swoje ego w wysokiej wieży
będziesz cierpieć i wypatrywać
białego konia bez jeźdźca założysz stalowe
rozwiązania i okucia z gotowych formułek
skostniejesz

ja stanę na warcie niewypowiedzianych
słów które scementują nas jeszcze bardziej
osadzą w ceglanych piwnicach i stęchliźnie
wyuczonych zobowiązań będę jeździł
po twoich kościołach aż do zgryźliwych tonów
niczym zbyt szybki tramwaj nad ranem

nawzajem przestaniemy się uczyć przyzwyczajeni
do razów założymy pokutne stroje
a dłoń nie zrozumie już bólu
podawanego jak wieczorny posiłek



Żuławka Sztumska - kwiecień 2013


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 29 october 2013

marzec. teatr wieczoru

czytaj mnie bardzo powoli jakbyś
spieszyła się do kraju w którym czas nie zakwita
dopóki nie dotkniemy go razem wyobraźnią
 
tam - specjalnie dla ciebie - poukrywałem miejsca
i stare zeszyty w nich rozpisałem wszystko na akty
na sceny. i tak
nakazałem lampie samotność drzwiom wyznaczyłem
role strażników w odpowiednim momencie krzesła
mają ruszyć z kopyta a wieszak będzie trwał na posterunku
 
czy wiesz że kołdra sama z siebie potrafi
odegrać monodram albo jeszcze lepiej pantomimę
w teatrze jednego spektaklu nie liczy przy tym na poklask
nawet na akceptację chce tylko być reżyserowana przez ciebie
 
więc proszę czytaj mnie bardzo uważnie i nie słuchaj
podpowiedzi złych suflerów a swoje pomysły
na kolejną premierę zapisuj leniwą czcionką w didaskaliach



Zamość - marzec 2013


number of comments: 4 | rating: 11 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 28 july 2012

miłość wyselekcjonowana czyli stawka mniejsza niż życie

najlepsze banany rosną na plantacji w Kostaryce.
Juan zrywa je codziennie i wkłada do tekturowych skrzyń.
Unia kocha żółte z zielonymi końcówkami
i o słusznych rozmiarach, więc świeża partia
przepływa ocean dojrzewając pod pokładem.

w jesienny poranek, na placu w Paryżu
u znajomego sprzedawcy, Suzanne kupi całą ich kiść.
uwielbia zapach pieczonych kasztanów i kształtne
banany w dłoniach. już dawno postanowiła,
że zostanie wegetarianką, zamieszka samotnie.

wieczorem, Juan wspólnie z rodziną, usmażą banany
odrzucone.



Żuławka Sztumska - luty 2009


number of comments: 4 | rating: 9 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 13 june 2013

Przygoda na łące nocą

Ma dusza jest wrażliwa, a serce bardzo pojemne,
więc pozwól moja luba, że cię swym ramieniem obejmę
i poprowadzę w światy, gdzie wszystko jest natchnione.
Tam nasze delikatne pragnienia będą wnet spełnione. 

Pod kołdrą z jasnych gwiazd ułożymy swe ciała spokojne,
a wokół zalegnie cisza, ład i totalne bezwojnie.
Cykady dadzą koncert grając na trawach, powojach i kwiatach,
subtelny śpiew łąki będzie nas i nasze zmysły oplatał.
 
Skąpana w płatkach róży wyszepczesz dla mnie miłe słowo,
a ja odpowiem uśmiechem, zabawie cię rozmową.
I tak upojeni majem, srebrzystym blaskiem księżyca,
po kres naszych dni będziemy leżeć i się sobą zachwycać.
 
A jeśli kiedykolwiek błysną nad nami wampirze zęby krytyka,
który to, z cieknącą śliną, zacznie nam zewsząd banał wytykać,
nie martw się moja miła, wiem co zrobić i tak właśnie uczynię:
skuję mu mordę i powiem: spierdalaj skurwysynie.
 
 
 
Żuławka Sztumska - wrzesień 2012


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 27 august 2012

jednak pocałowała

Finlandia z natury jest zielona z dużą ilością
niebieskich plam na twarzy. chyba, że akurat śnieg,
wtedy staje się uszczypliwa, a jej śmiesznie
nierówne uszy przypominają rogi jak u renifera
w zaprzęgu.

rozdaje mnóstwo prezentów. tych od serc i od listów
spodziewanych, dzwoniąc dookoła radośnie,
i z przeróżnych modeli. i tak jak mały Janne,
z kolejną parą nart na ramieniu, posiada upór
w rysach,

którego nigdy nie sprzeda. za to kupi kiedyś
szybkie auto, by pędzić do blondwłosej Sirki,
przy rozgrzanych kamieniach wzniecać żar
w parze.

a starzy zasypiają, wsparci na ciężkich strzelbach
i purpurowych nosach. od mrozu. te procenty
to przecież mit, podobnie jak dolina białych trolli.
ale już nie wojna zimowa, dopóki życie z niedźwiedziem
za plecami.

właśnie taka zamieszkała we mnie Finlandia.
i choć nie dostrzegłem w niej oczu, to jestem pewien,
od zawsze tęsknie wpatruje się w zachodni brzeg.
prawdopodobnie nie ma też ust. dlatego nigdy nic
nie powiedziała.



Żuławaka Sztumska - czerwiec 2009


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 21 august 2013

a kiedy mnie nachodzą

zazwyczaj zaczynają od kuchni
określają godzinę ostatniego posiłku
więcej owoców i warzyw alkohol
już nie na co dzień
 
potem rzucają się na pokój
na szafki ubrania papiery
nakładają limity na kompa
i telewizję (jak zawsze zyskują
książki i dzieci) a wszystko
w kontekście rodziny
 
sypialni też nie ominą
lecz tutaj nie będę pogłębiał tematu
 
na zewnątrz - a jakże
chociaż niekoniecznie od ręki
to jednak w określonej kolejności
praca znajomi i reszta
 
dość szybko odchodzą
 
 
 
Bydgoszcz -€“ listopad 2012


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 28 march 2013

części trzecie

nie mamy wpływu na zbyt grube decyzje
krążące gdzieś ponad płaskimi chmurami
nasz świat to trzecie części i lewe orgazmy
tuż po wyjściu z wanny ze świeżym umysłem

czasami ktoś o tym napisze w najbardziej
środkowej szpalcie lub poda jako ciekawostkę
przed Sierockim w Teleexpresie
lecz nawet na sekundę nie zmienimy prędkości
rozpędzonej kuli nie wspominając o jej wstrzymywaniu

choć nosimy się twardo to jesteśmy plastyczni
zdani na manualne zdolności naszych lepicieli
dla których - co tu dużo kryć - wciąż występujemy
w trzeciej osobie liczby bardzo mnogiej



Żuławka Sztumska - maj 2012


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 9 august 2012

a mężczyzna a kobieta

a mężczyzna podejdzie do okien do wnętrz
kwiaty zaschnięte na kość zrosi zielenią
zapuka do powiek uniesie przeczyta ich treść
zwiąże silnym zapachem otuli niedzielą

a kobieta odważnie naga stanie w drzwiach
pozwoli dłoniom wypuścić na wiatr sekrety
jak dziecku bajkowo opowie zabije strach
spłonie wieczornym ogniem wyruszy naprzeciw

a wspólnie zbudują z czterech złożony kąt
i czajnik i stół i koty kurzu za szafą
świadectwo w kołysce codzienną radość i trud
i pewność że już bez siebie żyć nie potrafią



Żuławka Sztumska - kwiecień 2009


number of comments: 4 | rating: 9 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 29 october 2014

stereotyp współczesnego poety

niedomyty, przechlany, wałęsający się
między knajpianymi stolikami.
otoczony wianuszkiem tanich dziwek
chłonie życie od spodu.
pisze tylko nocami
przy lichym świetle,
w oparach
i towarzystwie siedemnastu niedopałków.

gdzie ja się szlajam?!
spotkałem już setki współczesnych poetów
lecz żaden tak nie wyglądał.
 
 
 
Żuławka Sztumska - październik 2013


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 31 january 2013

zostawić

Maćkowi


życie nie zakłada z góry, że istnieje
puenta. zawsze biegnie wprost
do interpunkcji, ale może się też przerwać
pośrodku zdania, wcale nie z hukiem,
 
przytupem, czy też w fajerwerkach. ot, po prostu
cichnie, kładzie na poboczu drogi lub flaczeje
jak koło, gdy przebita dętka.
 
było sobie życie i nastała śmierć.
może będzie wiersz.
 
czy to już jest puenta?



Żuławka Sztumska - lipiec 2011


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 26 june 2013

Pan Rak. Matematyk

Jan Rak (1924 – 2012) nauczyciel matematyki
w szkole podstawowej w Zwierznie


pan Rak, matematyk, był profesorem
starej daty. teraz takich nie sieją.

najpierw budził strach, potem szacunek.
drewnianą linijką odmierzał centymetry,
czasem tylko nasze dłonie i wtedy
uszy nachodziły purpurą.

kochał liczby, te całe i te po przecinku,
wiedział jak się między nimi nie zagubić,
nawet zaprzyjaźnić. często powtarzał:
matematyka i tęga głowa – zabawa gotowa.

był królem anegdot i śmiesznych powiedzonek,
więc po szkole chodziły wawelskie smoki,
bałwany z marchewkowym rozumem, panienki z maku.
nie pamiętam, by ktoś się kiedyś obraził.

nie zapomnę też szczerego gniewu
na widok orła na ziemi,
czystego patriotyzmu, przywiązania
do barw, słów i symboli.

*
spotkałem go jeszcze w szpitalu.
poczciwy staruszek o słabowitym wzroku
sumował mi swoje bolączki, potęgował
jaskrą. pomyślałem – to jednak prawda

że liczby nigdy nie kłamią. a pan Rak,
matematyk, nadal pięknie potrafił opowiadać,
jak wcześniej, o algebraicznych tematach,
albo o końcu ułamka,

gdy licznik dogonił wartość pod kreską.




Żuławka Sztumska – wrzesień 2012


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 21 january 2013

czytam wiersz Macieja Cisło „Ten stół tu nie stoi” i leżę

nie wiem co leży co stoi
czy wszystko czy tylko mi
czy leżąc i myśląc coś stanie
o czym myśląc

na przykład: tam na półce leży książka
w książce stoją słowa które
mi nie leżą
więc książka mi leży czy nie

a może nie mi
minie trochę czasu i nic
nie ustanie?
polegać – też nie chcę

usta nie mówią myśli nie płyną
i nie ustawiają się
zatem leżę i stoję zarazem

chyba popłynąłem



Opoczno - czerwiec 2011


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 12 march 2013

róg Asnyka

przypomniała mi młodość
pocałunek na rogu Asnyka
przy sklepie w którym zawsze
pachniało mlekiem

te same linie załamań
wątłość bioder
ta sama kruchość ciała
i stopy obowiązkowo
do wewnątrz

pytam ją o imię o szamponetki
jest trochę speszona
ale odpowiada że A i że się postara
przy czym niczego nie obiecuje
podaje mi klucz oraz hasło

biorę
dłonią pełną przeszłości



Sandomierz - luty 2012


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 10 april 2016

list do k.

jeśli właśnie nie chcę zjeść z tobą śniadania
albo wybieram ligę mistrzów zamiast rozmowy
idę spać choć mógłbym nie pójść
lub idę na kawę a ciebie tam nie ma
to wcale nie znaczy że już cię nie kocham

jeśli nie odezwałem się przez czas
o którym można powiedzieć zbyt długi
albo robię to w sposób nie dość gorący
jeśli ty odzywasz się w sposób którego nie znoszę
lub właśnie niechcący dotknęłaś mojego ego
to wcale nie znaczy że już cię nie kocham

jeśli patrzę z podziwem na inną kobietę
lub doceniam estetykę jej stroju
jeśli bawi mnie to co przed chwilą powiedziała
i właśnie tym razem nie mam ochoty się z tobą kochać
to wcale nie znaczy że już cię nie kocham

...miłość głupia jest bo nie słucha rozumu
...miłość ciężka jest bo zabierze każdą emocję
...miłość trudna jest bo nie wiadomo jak ją rozwiązać

lecz to także nie znaczy że już cię nie kocham



Zygry - listopad 2015


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 30 april 2016

wola/płoty

i tego właśnie nie chcę
być glinianą formą na kole garncarskim
którym ty poruszasz

to już wolę gdy przeciekam gdy rozlewam wodę
to już wolę strych
naturalne terytorium starych kotów

takim mnie przecież poznałaś
na jednej ze ścieżek gdy
łapkami udeptuję własne ślady
z lekko brudnym i krzywym sumieniem

więc proszę
nie ustawiaj mnie na półce z kryształami
to nie moje miejsce wiesz że wolę płoty
twoje okno

wolę prężyć grzbiet i prostować ogon
mruczeć

takie już są koty



Rogoźno - grudzień 2015


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 30 june 2013

suma wszystkich zer

najbardziej się bała, że zostanie nikim,
kiedy mamcia i tatko powtarzali:
z takiej dziewuchy to nic nie wyrośnie.
kompletne zero.
mnożyli pasy.

nie sprawdziło się. tutaj ma wartość,
jest bardzo ceniona, szczególnie za profesjonalnego
francuza i anal. chodzą nawet słuchy,
że lepszej w historii tego domu nie było.

czasem sennymi przedpołudniami marzy.
wtedy maluje ją sam Jan Matejko,
a obraz umieszcza w pierwszym szeregu
swojego pocztu „Dziewcząt Polskich.”

jeśli coś robisz to musisz być pierwsza

ostatnio usłyszała, że faceci
którzy tu przychodzą to zwykłe śmiecie,
zera. zmartwiła się - te słowa nadal bolą.

bardzo mocno współczuje.



Stegna - wrzesień 2012


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 11 january 2013

PotWór, czyli zbitka wyrazów.

(nie bójmy się, przecież nas nie uGryzie)

dżdży wieczór, siąpi zaoknie. całe
płaty ciebie spadają z fotela na podłogę.
spadają z pluskiem i nic nieprzynoszącą ciszą
popluszcza. w ramach sięgasz po maczek

z półeczki (ten poszarpany z prawej) i czytasz.
czytasz i czujesz jak wwierca się małymi,
szybkimi ząbkami, dobiera
do wewnątrz, na ostro, skalpelem

ślizga po cienkiej błonce żył, perforuje i już
po chwili sączy się krew, sączy się limfa.
kości dygocą i są niepoliczalne.
rozchodzą się jak stare sparciałe

małżeństwo. oczy biegają, uszy zamknięto
na cztery. ty truchcisz.
coś się tu dzieje, coś... trochę
to trwało, lecz zrozumiałeś: coś się

tudzieje!

nie szukasz pomocy, nie wiesz, że można.
i dobrze, gdyż nagle: zamarte.
wszystko zaMartę. masz ład i porządek, plus
pole do intercośtam. wbiegasz na nie. (a)tak,

a jednak, ugryzła cię!

ugryzła cię jedna z głów
Poezji Współczesnej.



Piątnica - kwiecień 2011


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 9 january 2013

koru

jest wiatr co targa włosy i plącze
myśli, jak artysta zostawia w nieładzie.
jest uśmiech – zaproszenie, powiedziałbyś; pierwszy
przebiśnieg, perlisty, miękki, sielski i błogi.
jest dziewczyna, która już dorosła
i staje się młodszą, gra z powietrzem, lekko, słowoczule.
są palce pod koronką, wzorki, lustrzane odbicia,
ramiona, które nie boją się powiedzieć: moje.
jest pewność i niepewność, granica z pergaminu,
a przed nią wyboiste drogi. jest kobieta...

i już zauważasz, gdzie kończy się spódnica,
zaczynają nogi.



Żuławka Sztumska - marzec 2011


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 29 september 2013

niepokój. na podstawie zeszytu Ryszarda Apte'go. inspirowany wierszem Leszka Żulińskiego „viva la muerte”

zapewne każdy Chrystus, nawet ten nieogolony,
ze strużką krwi wyciekającą z ust i oczyma
jak zamknięte wrota statku kosmicznego
w kolejnym odcinku Star Treka,
potrafiłby ostatecznie rozwiązać kwestie niemiecką
podczas drugiej wojny światowej.
lecz przecież żaden nie był, nie jest
i nigdy nie będzie nazistą.
 
taki Chrystus, narysowany przez młodego
krakowskiego artystę
pochodzenia żydowskiego – Ryszarda Apte'go -
w zeszycie odnalezionym po latach na jednym ze strychów
starej wielickiej kamienicy,
nie pomógł mu nawet podczas ucieczki
z obozu pracy w Stalowej Woli, gdzie został zesłany
w ramach czystości aryjskiego człowieka.
(młody Ryszard zginie gdzieś w podkarpackich lasach
schwytany przez swych nadludzkich prześladowców,
piewców idei gradacji rasowej).
mimo iż w tamtym czasie, także wcześniej i później,
boży syn nie był antysemitą.
 
20 stycznia 1942 roku na konferencji w Wannsee
fanatyczni przywódcy niemieckiego państwa
przypieczętowali los wielu podobnych artystów,
i kandydatów do tego miana, w całej Europie,
tylko dlatego, że w ich żyłach płynęła krew
potomków Dawida. nikt z nas nie policzy
ile w ten sposób straciliśmy nie napisanej literatury,
obrazów, które nie zawisły na żadnej ze ścian,
nie obejrzanych i nie oklaskiwanych dramatów,
kształtów, zadziwiających swą doskonałością.
a nawet, by być bardziej bezczelnym, nie policzymy
utraconych zysków z nie dokonanej sprzedaży
dóbr kultury, które nigdy nie zaistniały.

a powiadają, że życie jest jak złota moneta
bez wybitego awersu, kosztuje tyle, za ile ktoś
zechce nas zabić. tylko, że Chrystus
raczej nigdy nie miał ambicji zostać szmalcownikiem.
 
dziś, gdy we współczesnych relacjach międzyludzkich
tak wiele jest agresji i nienawiści,
Chrystus znów nic nie robi. nie zbawia nam świata,
zostawia wszystko na pastwę człowieka,
jakby święcie wierzył, że jego ojciec nie mógł się pomylić
tworząc coś
na obraz i podobieństwo.



Żuławka Sztumska - styczeń 2013


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 4 july 2013

*** (a w niebie...)

a w niebie puste miejsce
rezerwuje mi Bóg
pokazuje palcem skrzydła
których nigdy nie założę
 
ty cholerny Biały Draniu
wiesz jak to dla mnie daleko?!
wiem -€“ odpowiada poprawiając
żółtą aureolę marzeń
 
wiem chłopczyku że dałem ci
wolną przestrzeń i nóż
abyś zostawiał w niej ślady
wiem że bardzo mało widzisz
kiedy zasłaniasz się trumną
 
 
 
Nisko - październik 2012


number of comments: 3 | rating: 10 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 28 november 2012

wakacyjna miłość ma sens kiedy się skończy

dziewczyna jest blondynką, o długich,
błękitnie sfalowanych włosach. chłopak -
kotem. a morze jak folijka po opakowaniach
czekoladowych ciasteczek – milczy. kruszy się

czas. jest wpół do końca. to dobry początek;
przy pierwszym przypływie będą się mniej
widzieć, bardziej czuć. wymienią doświadczenia,
nakarmią smakiem i zapomną,

które z nich przyniosło kraciasty koc,
obrastający w piasek. na pozór

spokojna tafla pokaże im zmarszczki,
skuli się, zadrży, zadzwoni.

pobudka.



Kunów - sierpień 2010


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 16 january 2016

piosenka o prądach emocjach i zrozumieniu

nie znoszę poezji
która jest zbyt mądra
która udowadnia mi

że wciąż siedzę w suterenie
ja chciałbym dać się porwać
prądom powietrznym

jak ptak który nie macha skrzydłami
który nie wykonuje tej cholernie żmudnej pracy
nie odbija się od mas

i czasem mam pretensje
do tych wszystkich popaprańców
do tych pokręconych głów

że emocje
musze podpierać encyklopedią
wiem wiem

to nie jest ich wina
(tutaj z całych sił bije się w nieskończone szkoły) ale
ja tez chciałbym czasem

być zrozumianym



Żuławka Sztumska - listopad 2014


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 17 march 2013

remis w hotelu

leżę w hotelu. leżę po meczu polska - portugalia,
w łóżku w sandomierzu. jestem po piwach,
dwóch i po remisie, który podobno mnie
zadowala. lecz najbardziej brakuje mi ciebie.

kołdra parzy od spodu i chciałaby
fruwać, chciałaby dwójki nago i w różnych
pozycjach. byłem wcześniej w knajpie na rynku,
zjadłem kotlet paryski. kotlet paryski

w knajpie na rynku w sandomierzu, bez ciebie
smakuje jak remis z którego mam się ucieszyć.
a przecież tyle brakuje; tutaj, teraz, piwa i portugalii
na kolanach. no i kołdra wciąż wyje do twojej skóry.


Sandomierz - luty 2012





number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 14 july 2015

umówiliśmy się na seks a może będzie z tego coś więcej

i cel stał się drogą



Warszawa - lipiec 2014


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 14 october 2014

niedaleko

siedzieliśmy z kumplem na łączce pod jabłonią
przepijaliśmy browarem
on o nic nie pytał
ja nie miałem ochoty niczego wyjaśniać
czas podarował nam jabłko

ktoś to wszystko sprytnie obmyślił
młodość dojrzewanie niezawodną cykliczność
przyszłe dni których kiedyś się obawialiśmy
a które teraz tak łatwo oswajamy

i pamięć

tuż obok życie zapierdalało jak zwykle
nie zatrzymując się nawet dla wybranego owocu
było w nim jakieś brutalne piękno
tajemnicza konsekwencja umiłowanie i pokuszenie
zdecydowanie podobne do śmierci
 
 
 
Studzianki - sierpień 2013


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 19 march 2015

*** (Akceptuj...)

Akceptuj bliźniego swego jak siebie samego.
Nie wchodź na drogę nietolerancji.
Pozwól działać własnemu sumieniu i niczym
nieskrepowanej woli.

Nie daj się porwać w szpony agresji,
nie kieruj się ślepą niewiedzą i nienawiścią.
Zawsze patrz, gdzie leżą granice
wolności.

I obyś nigdy nie poczuł jak to jest
być zamkniętym w więzieniu bez krat,
samotnym wśród ludzi, wyśmianym
czy odrzuconym.

Bo sens cierpienia nie w tym się zawiera
by człowiek człowiekowi je zadawał.

Dlatego w tych prostych słowach,
to proste przesłanie zostawiam wam,
byście się wzajemnie rozumieli.



Żuławka Sztumska - marzec 2014


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 27 october 2012

formy tradycyjne. w tle miłość

tatuś Andrzejka jest homofobem
nie kocha także (częsta symbioza)
żydów murzynów innych odmieńców
Andrzejek wzrastał w głębokiej wierze
że kiedyś ich wszystkich spałuje

mamusi wcale to nie przeszkadza
czasem pomyśli można inaczej?!
twardo buduje ich wspólne szczęście
jak kiedyś dziadzia skórzanym pasem
tu głowa tu szyja tam posłuszeństwo

dziś Andrzej wkracza w dorosłe życie
z poczuciem konstrukcja się zawaliła
nie mówi rodzicom o nocach z Krzysztofem
przeraża go słowo miłość



Piła - styczeń 2010


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 11 october 2012

under jolly roger

jeszcze nie umarłem i życiem wciąż grzeszę,
kiedy kursem zwrotnym odpływam nad ranem, jak pirat
ze skarbem ledwie pogłaskanym i mapą
na skórze. zapisany w tobie.

dwa słońca już zaszły, jak złote
precjoza z zatopionych jaskiń, lecz drogę pamiętam.
wyznaczam ją sobie Holandii wiatrami
i falą od morza. pulsujesz w tętnicach,

z uporem, bezgłośnie, bo chcesz abym płynął stąd
w raf okolice, by nikt nie wyłowił nas
z wód sargassowych, kiedy będziesz krzyczeć.

powrócę, tym echem: moja

obietnica.



Żuławka Sztumska - październik 2009


number of comments: 3 | rating: 10 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 26 august 2012

bez zgody watykanu

świętą nie byłaś. modlitwą o zdradę miażdżyłem
drugie cele. pierwsze krople krwi pachniały
ofiarą i odpuszczeniem, gdzie upragniony
błąd rodził zakochanie. wpiekłowstąpienie

otwierało granice, nie baliśmy się brać; w euforii
spadania brak jest miejsca na myśli o stratach,
ukrzyżowaniach, bo wszystko albo dno. powiedz,
dla szybkich oddechów warto spłonąć? dziś tylko

popiół w głowie. trwa
beatyfikacja grzechu.



Łańcut - czerwiec 2009


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 3 january 2013

Narodziny. Marienburg Januar A.D. MMXI

jest poniedziałek i jest zima. nocą
przyszedł nowy śnieg. teraz się puszy
jeszcze nie sprasowany podeszwami turystów.

najpiękniej robi to między murem, a zamkiem
wysokim, tam prawie widać jak cisza
wyłania się zza zakrętu i ciemnej

czerwieni. na średnim czterej krzyżowi
bracia odpoczywają od fleszy.
komnaty pozamykano. chcę dzwonić,

dzielić się kilkusetletnim milczeniem,
lecz najpierw wracam do ciszy.
pragnę zobaczyć jak wychodzi i stawia

pierwszy krok.



Głogów - styczeń 2011


number of comments: 2 | rating: 9 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 24 august 2013

zamknięty

to będzie wiersz o drogach których już dawno nie ma
albo zdarzają się niezwykle rzadko
o ich nieregularnych brzegach popękanej strukturze
o pracy jaką wykonały maszyny rolnicze i bydło
aby je uformować także o wydeptaniu i butach w kałuży
 
ten wiersz opowie o miejscach do których te drogi prowadzą
oraz o miejscach które tam tylko były
o pobliskich rowach z mętną wodą
w której żadna niecnota nie jest w stanie się ukryć
o krzakach nad nimi które niczego/nikogo już nie maskują
 
w tym wierszu wszystko będzie podane na tacy
nie ujrzysz nawet cienia drugiego dna
nikt nie zaczai się za zakrętem i równiutko
wers po wersie niczego nie będzie przemycał
 
a już po wierszu będziesz mógł się przejść
jak po drodze na której jeszcze nigdy nie byłeś
albo po drodze do której nie miałeś dostępu
albo zwyczajnie jej nie pamiętasz
 
 
 
Żuławka Sztumska - listopad 2012


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 10 october 2013

pod paznokciami

nosisz tam ziemię i ból
po stracie siostry, nieskonsumowaną miłość,
przyjaźń ciężką jak kłoda,
niedokończone szkoły, nastoletnie ambicje, plany
na drugą, tę mniej głupią czterdziestkę.
 
robisz też miejsce dla dzieci,
chociaż one prawie dorosły
(a może właśnie dlatego), na świadomość,
że wkrótce będziesz drapał w czyimś imieniu
i wciąż nie odpuszczasz tych jedynych,
własnych, najbardziej swoich.
 
receptory opuszek zapisują terabajty życia
(czyszczenie jest właściwie tylko złudzeniem).
utwardzasz je solą, by jeszcze
bardziej nie zapominać.
 
bo jeśli ktoś, kiedyś zapyta:
gdzie jest ten cały twój świat?
pokażesz mu dłonie i bez wahania odpowiesz:
właśnie tutaj - pod paznokciami.



Żuławka Sztumska - luty 2013


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 5 december 2013

geometria wykreślna

wracaliśmy z pasterki.
nie było śniegu, za to trzymał siarczysty mróz,
jak Otto von Bismarck stawiał otoczenie
na baczność. kuliliśmy się.
to wtedy Anna powiedziała,
że życie należy chwytać za wszystkie rogi
i choć przez chwilę poleżeć w każdym jego kącie.
 
ach! jak ja kochałem ją za te słowa.
te, wszystkie poprzednie i każde,
które dopiery miały nastąpić.
 
nazajutrz narodził się Chrystus i spadł
śnieg. chociaż mróz nadal zakuwał
w białe kajdany najmniejsze oznaki egzystencji,
otwarci wybiegliśmy na świat, przebudzeni
jakąś nieodgadnioną siłą odbitych iskier.
tylko Anna zamknęła się w pokoju.
 
pewnie leży teraz w jednym ze swoich kątów.
pomyślałem i zapomniałem, że jeszcze wczoraj
nie rzucaliśmy planów na trzeci wymiar,
nie uznawaliśmy przyszłości dalszej niż świt.



Żuławka Sztumska - marzec 2013


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 26 february 2013

tam gdzie spadają owoce drzewa kasztanowego

rodzimy się co rok
kończącym się latem lub wczesną jesienią
kiedy to kolczaste łupiny kasztanów
wydają na świat swoje dzieci
przez palce i w pracowitym kurzu
przesypuje się żyto pszenica
w gąsiorach zaczynają fermentować owoce

rodzimy się tacy sami
w formie i treści
jakby napisani przez większego poetę
jednak zawsze odrobinę bogatsi

potem idziemy na zimę
by po drodze zgubić kilka ziaren
które trafią w ziemię wilgotną i tłustą
jak nasze wspomnienia

w czas spokojnego śniegu



Żuławka Sztumska - październik 2011


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 2 april 2014

21


stoisz na balkonie i ronisz łzy
pod tobą przejeżdża kolejny Romeo
wkłada cię w ramki wciska w schemat 
w miłości najważniejsze jest to co na wierzchu

jeszcze przez chwilę się z tym nie pogodzisz
będziesz zrywać obicia skórzanych foteli
ale łzy przecież kiedyś obeschną a pustka
zaboli bardziej niż zdrada rodziców
 
 
 
Żuławka Sztumska - kwiecień 2013


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 15 december 2012

o tych zbyt wczesnych. o nas

mijamy. mijamy siebie, w sobie, wbrew, dawniej
nie prosząc o bezustanność chwil – teraz chwytamy je
niczym powietrze, którego wkrótce zabraknie. bo jest
w nas strach przed skończonością. już dziękujemy.

obdarci z przyjaciół idziemy dalej, ubożsi
o krew, o możliwości nowych rozwiązań,
gdy wczorajsze echo spotyka się z próżnią.
za to bogatsi o słowa wypowiedziane nie w porę.

pogodzeni z porannym dobranoc pamięcią
smarujemy powszedni chleb i z każdym
odejściem stajemy się krótsi, jak grudniowe dni przed
wigilią. lecz mimo to znów będziemy chcieli startować.

a oni? oni, gdy spadną zbudzą z drzemki Boga,
więc ich pozbiera jak jabłka spod drzew
zbyt wczesną jesienią. ułoży w koszyku, zabierze
do siebie i powie: to teraz u mnie się zarumienią.



Żuławka Sztumska - listopad 2010


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 27 may 2014

odchodzenie. Glogau – juni A.D. MMXII

jest czerwiec zanosi się na deszcz
jadę z Izą do Rapocina
wsi której już nie ma na mapie

na miejscu witają nas samotny kościół
zmarli i owady szalejące w powietrzu na ziemi
w gęstwinie traw
witają tak jakby chciały udowodnić
że ich królestwo jest z tego świata

Iza jest innego wyznania więc do kościoła
wchodzę sam niestety nie zastaję tam Boga
nie ma także człowieka ani najmniejszych
oznak żywej natury mszę odprawia stęchlizna
w ławkach zasiada omszały gruz

zatem szerzej otwieram oczy i widzę ofiarny stół
pasterza w uniesieniu oraz dusze (białe
niektóre są lekko przybrudzone) wszyscy modlą się
w jednym kierunku i widzę ściany
ubrane w bogate obrazy i czuję chłód posadzki
surowych kazań
w uszach dźwięczy cisza kościelnych dzwonków
a przez witraże wpadają prawdy niebieskie

potem już na zewnątrz rozmawiam z grobami
o czasach tuż po wojnie przesiedleniach
pierwszych komuniach i ostatnich mieszkańcach
o hucie która wszystko zabiła
a drzewa pochylają się nad nami nad murem
nad nieistniejącymi budynkami i zdają się
bardzo powoli dostrzegać zmiany

zaczyna kropić królestwo owadów jest
mniej ekspansywne wracamy do miasta

z oddali wieża i dach świątyni wyglądają
jakby tętniły na zwyczajnym uboczu
drzewa usłużnie wyznaczają skraje dróg


Żuławka Sztumska - maj 2013


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 28 may 2014

paraliż

są jeszcze schody i miejsca
położone wyżej
nieopłakane pokoje
które nie widziały naszego zdziwienia
są autobusy

to do nich kiedyś wsiądziemy
i spóźnimy się na jakieś spotkanie
na swoją życiową szansę
a potem będziemy gonili
aż zabraknie tchu aż zabraknie
logiki

są jeszcze poręcze
 
 
 
Żuławka Sztumska - maj 2013


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 12 august 2013

tylko życzliwie

ten wiersz poświęcony jest tej
której mógłbym poświęcić całe życie
 
jak to zwykłaś mawiać podłe życie
ponieważ najpierw każe nam wybierać
a dopiero po czasie przydaje rozumu
 
chociaż ja tak krytycznie go nie oceniam
nawet dziękuję za te kilka chwil
domniemanie szczęścia i iluzję
krainy płynącej seksem harmonią poglądów
 
przecież nie wiemy jakby się potoczyło
złożone zbyt wcześnie na młodzieńczym haju
czy nie byłabyś teraz w stanie permanentnego odwyku
a ja rdzawym trumiennym gwoździem 
 
mówisz że mam tylko jedno podejście
bo wokół pająki elektroniczne ptaki
a każda niewykorzystana szansa
jest jak zmarnowany rok pachnie żółtymi różami
 
dlatego poświęcam ci choć cząstkę siebie
i ten kaleki wiersz który i tak
nazwany zostanie zwyczajną prozą
jednak ja wolę nie mieszać literatury z miłością
tej drugiej nie umiem tworzyć tak łatwo



Zamość - listopad 2012


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Wojciech Jacek Pelc

Wojciech Jacek Pelc, 31 august 2012

tian an-men

spotkali się na placu. miał dla niej kwiaty,
ona - ręcznie malowany wazon, który nie należał
do żadnej dynastii. żartowała:
założymy własną. doniczkowe – ulubione,

lepienia będzie na lata. kochał patrzeć
na usta w uśmiechu zasłaniane dłonią, oczy
w kreski. czuł zapach wspólnych kolacji, poranków,
gdy wdzięcznie szczebiotała. przyrzekli sobie

nigdy nie budować muru. urodzeni w roku węża,
chcieli uczcić to nazajutrz zupą
z jaskółczych gniazd.

*
teraz już nikt nie zakłóca niebiańskiego spokoju.



Żuławka Sztumska - czerwiec 2009


number of comments: 2 | rating: 4 | detail


10 - 30 - 100  



Other poems: Miary, Miłość w celibacie, przysięga rozwodowa, czterej, marszowy, chowany, wola/płoty, wyspa Guam, list do k., odpierdol się, struna, przybyłem w ostatniej chwili, historia alternatywna, równanie. bez niewiadomych, świąteczne cuda, piosenka o prądach emocjach i zrozumieniu, gry i zabawy dziecięce: berek, piosenka o braciach Słowianach, swój czas, wypowiedź działacza PSL (czytaj: peezel) dla mediów, w przeczekalnii pod wezwaniem św. Józefa, matematyka emocjonalna, piosenka o poezji paleniu i innych uzależnieniach, umówiliśmy się na seks a może będzie z tego coś więcej, koniec historii, poeci, Nie umiem mówić o wojnie, piosenka o Bogu cierpieniu i ..., Voyager 3, *** (Akceptuj...), zstępowanie. zależny, zanikanie, niedopita kawa na tarasie hotelowej restauracji w dowolnie wybranym mieście, bez kategorii. bez tytułu, piosenka o chłopakach z ulicy, sieci, stereotyp współczesnego poety, połowy, zaklinanie. Stegna – wrzesień A.D. MMXIII, niedaleko, asekretna, ...fajnie jest, nić trzecia, szlachetny, na mieście stukają kopyta, paraliż, odchodzenie. Glogau – juni A.D. MMXII, kamień i nóż, miłość do żywego, 21, geometria wykreślna, marzec. teatr wieczoru, zabijanie, językowo, pod paznokciami, wdzięczność czyli ile kosztują jagody, niepokój. na podstawie zeszytu Ryszarda Apte'go. inspirowany wierszem Leszka Żulińskiego „viva la muerte”, mleko i para pod nosem, saliva, zamknięty, a kiedy mnie nachodzą, widno.krąg (matce), tylko życzliwie, czerwony w szkocką, oda do tego co sielskie, anielskie, złotnickie, *** (a w niebie...), suma wszystkich zer, Pan Rak. Matematyk, Przygoda na łące nocą, zapadanie. Silesia - Februarius A.D. MCMXCIV, ... na pokolenie, wielo(na)rzecze, nic. przeciwko, będzie rósł powoli, Pęknięte chodniki margaryna oraz polski przemysł przetwórczy, wiersze, ucieczka słońca z Paryża, wysokie pipy, Twarze drugiej wojny, ziemie odzyskane nie obchodzą urodzin, przedszybie. płaskie, części trzecie, 1989/90 (pierwsza krajowa), *** (W starych drewnianych kościółkach...), *** (hotelowe windy...), anna bierze czas w swoje ręce, słupy, remis w hotelu, róg Asnyka, wiersz przeprosinowy, solidarność tu do nas jeszcze nie dociera, Harley Kostuchson, 123, niepokonani, tam gdzie spadają owoce drzewa kasztanowego, innym, bar Niebo, miłość (bez)warunkowa, czyli spotkania na bydlęcej drodze, pofałdowanie czyli równe leżniki czyli o wyższości snu nad jawą, free way, ... każdy przegrywa, zostawić, Le Toucher – Paris. Octobre. A.D. MCMXCIII, rozmowy przy niezbyt częstych okazjach, jak wulkan gorąca, czytam wiersz Macieja Cisło „Ten stół tu nie stoi” i leżę, Młode kobiety wychodzą z kościoła, gdy lepsze zostaje wrogiem, dwa obozy, misterium, PotWór, czyli zbitka wyrazów., koru, Stary Scyzoryk pije wódkę w obecności swojej żony, Narodziny. Marienburg Januar A.D. MMXI, to co moje, 24 XII. dom rodzinny. lata osiemdziesiąte, kombajny, powtarzalność. bez scenariusza, sukces(ywnie), trzy połówki innych pomarańczy, haftowany. wiersz o słońcu, o tych zbyt wczesnych. o nas, wzdłuż, scenariusz do prośby o wyspę, dworzec PKP w mieście, ... po białe, polacy, trzy kobiety z obrazu kreślonego mało wprawną ręką niedoświadczonego artysty, najpiękniejsza anna świata, prawdziwy PP, scena (nie)pokojowa, wakacyjna miłość ma sens kiedy się skończy, subkontynentalnie, erotyk dla nieznajomej zza biurka, łańcuch, zwyczajny, konwencja, na skórce, wiersz jak najbardziej prywatny, retro-fjuczer orient express (na działce), "wolność kocham i rozumiem", frau, nie ma poezji, widoki, moje schody rodzinne, w ślad za Olędrami, chłopczyk z zapałkami, miłość idealna, Mają, romantyzm dworcowych hal,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1