Arti, 17 april 2013
od drzewa do drzewa zielone tango
wszystkie nuty drżeniem dotyku
głebią bez rezygnacji zaklinania intymne
barwność
jedynie preludium do tańca o drugiej w nocy
tak blisko liści że nie da się już bliżej
gałęzie dotykają bezpowrotnie
dyskretne delikatnie jak poetyckie romanse
zapisane szeptem
prowadzę
ufasz na wschód od księżyca
na zachód od słońca poddajesz się
nie zasypiam patrzysz twoje oczy
kochasz
wyznaję
Arti, 17 april 2013
wyobraźni kiedy idę za tobą
wszystko układa się w drogę
nawet inicjały na języku
nieskończoność jest taka prosta
i ta łatwość
z jaką w pochmurne dni
turlasz słońce po chodniku
patrząc na jutro
pokazujesz miejsca
gdzie nie nosi się śliniaków
masz takie piękne
najdalej widać twoimi
Arti, 16 april 2013
za siódmym oceanem
pełna smaku
odradzasz się drogą do celu
chociaż jesteś z daleka
zjadam cię każdym azymutem
nazwij to ucztą
miłości
wszystko jest za wszelką cenę
ty ja
błądzenia na pograniczu zmysłów
kiedy lubimy wracać
po zachody słońca
wykąpani w sobie na całego
czarownico
powstała z morskiej piany
kuś mnie dalej
a dopłynę
Arti, 16 april 2013
nie karaj mnie
garażem ani szufladą
odkąd nie śpisz w naszych ciałach
drzwi do umierania
zatrzasnąłem listem do nocy
ciężko
kolejne próby tłumaczenia
nie pochłaniają światła
pomiędzy normą a euforią
snuję w tańcu zmysłów
nowe bańki mydlane
razem łatwiej dźwigać
tango dwojga
i znów kocham jak kiedyś
Arti, 15 april 2013
rozbłyskując
tandetą odchodzisz na popiół
zanim coś powiesz pilnuj ognia
nie dla mnie
dla siebie
spójrz mi w oczy
gaśniesz
Arti, 15 april 2013
gdy odchodzą motyle
nieogarniona
ciszą na fortepienie
grasz moje przekleństwo
jeszcze jestem czekam
na dotyk
jutra eutanazją dawnego razem
autyzm przewidywań
w uprzywilejowanych poczekalniach
pozornie bez szans
milczeniem oczu
taka kolej rzeczy
nogami w piekle głowa w chmurach
bo raj znajduje się gdzieś indziej
w świecie którego nie ma
samotność niewybrana
malowanki przybrane w deszcz
jednak
przechodzę od drzwi do okna
nowa wiosna
pójdę za nią
Arti, 12 april 2013
odkąd pamiętam
zawsze rozmieniałaś mnie na drobne
teraz
muzyka drwali
rozbrzmiewa na życzenie
poranna kawa
deszcze poszukujące prawdy
i cisza która zabija
usypiając dom z małej litery
tak że aż nie chce się wracać
spadające gwiazdy nie istnieją
w naszym kierunku wielkich rozmiarów
zbliża się asteroida
katastrofa
jest o jeden rzut monetą
Arti, 12 april 2013
na poligonie mokrych języków
strategia strzelania do warg
pozostawiony ślad
w więzieniu zmysłów bez tytułu
poeta niespokojny
zatapia gwiazdy w twoich ustach
celując ciszą
do tarczy miętowych pragnień
celny trafia pod natchnieniem
chciałaś misia
zestrzelił o świcie
Arti, 11 april 2013
mam takie myśli raczej nie do końca uczesane
bardziej potargane nawet niż ustawa przewiduje
nad urwiskami na spacer idziesz w obcasach
ku przeznaczeniu durne muszelki motyle i kaktusy
w oddali przy oknie zielone niebo zmęczone czasem
twarze w hadesie i pejzaż z wisielcem w tle
oskubanym przez ptaki które żywią sie padliną
negatyw zdarzeń
wracać nie wracać
mam takie myśli
kiedy idę do kiosku by kupić grzebień
tylko nie wiem czy starczy mi śrutu bo przecież
ogoliłaś mnie do zera
Arti, 11 april 2013
spójrz
taki powszedni
mówię w kierunku
z którego patrzysz
posłuchaj
jak się spalam
kiedy otwierasz oczy
naucz mnie
wtedy zobaczysz i usłyszysz
kim jestem
Arti, 11 april 2013
wczesną wiosną
prozaicznie prawie malowniczy
subtelny na raty
z poranną mgłą szkarłatem krzyków
co same układają się w słowa
zostawiał zapiski na drzewach
coś w stylu skrzyżowanych serc
w oknie otworzonym na czas
lazur nieba
kiedy mówiłaś dzień dobry
tam gdzie rosły dzikie jabłonie
a znaki zapytania nie były konieczne
gdy zabrakło aniołów
równolegle obok życia
jak nieproszony gość w brudnych buciorach
pojawił się dotyk nicości
już wiedział
nadeszła zima
i znów wczesną wiosną
spotkał wiosnę
Arti, 10 april 2013
śpisz obok
karmiony nadzieją
najadam się do syta
ponad chmurami
naga permanentność myśli
słońce
z przyczyn bliżej nie określonych
za progiem postrzegania
wyostrzam zmysły
świecą jak gwiazdy
są zbyt piękne aby były
irytują
północ na ścianie
i jęk powietrza
kiedy zesłana na księżyc
oddychasz karmiona nadzieją
Arti, 10 april 2013
z każdym dniem
przyspieszone tętno słońc
z różnych powodów
wyłuskuje sen spod powiek
jak zimny drań a może tchórz
piję kawę i gmeram w sobie
znudzony przewidywalną fabułą
podążam w ulotność chwil
proza codzienność i kierat
niekończący się horror
wracam znużony patrzę
a w drzwiach stoisz ty
taka promienna
witasz pocałunkiem i już rozumiem
kim dla mnie jesteś
dziś
nawet się nie domyslasz
co zrobię z tobą nocą
dziekuję
Arti, 10 april 2013
usiłujesz czarować
minęły czasy cyganów i kart tarota
gdyby wiosna zamieszkała
w naszym domu nie musiałabyś
rozniecać szarości na kolory
na stałe czyli na zawsze
rzucać uroki na to
czego zazdroszczą nam ćmy
wystarczy
kwitnący wieczór pełen owoców
obrączka z trawy
i motyl w kieliszku igristoje
w ogrodzie nocy gdzie czereśnie
wskrzeszaja poranki
które nie krztuszą się pestkami
Arti, 9 april 2013
jak to... no i co
a smak kawy o poranku
wiolonczela miłość i telefony
tyle pamietam ze stron światła
wirtualne warsztaty manekinów
cholera
znowu zacząłem za dużo myśleć
wychodzisz
poczekaj jeszcze tylko wtrącę
te które już dawno powinienem
a których tak się boję
gdy słowo nie powie
nigdy się nie dowiesz
Arti, 9 april 2013
koniecznie teraz
przekładam na inne noce
paskudne zwyczaje serwowane w twoim menu
z puszki po drobnych ulatnia się nowe ścieranie
siebie punkt wyjścia bez napiwków
klarowny wątek kiedy chcesz mnie owinąć
szkoda palców
zastanawiające są też twoje loki
ćwiczysz na nich
diablico na wysokich obcasach
szafując aniołami
wyglancowany na wysoki połysk
podgalam pekaesy z aureolą u paska
nie dam się zwariować
nie znam komend
nie umiem szczekać na zawołanie
aportować też nie potrafię
za to wiem jak kochać
i tu jest
Arti, 9 april 2013
abym mógł być galopem
w dziki pęd koniczyny
czterolistny uciekam
od konwulsji myśli i schizofrenii
kłamstwa zakotwiczonego na trwałe
w porcie gdzie mewy zapomniały
o wzlotach teraz niewidzialne
rozmyślania pośród czterech ścian
przekroczyły granicę
ale mam jeszcze skrzydła
potrzebuję wolności
ptaków białych szali
łopocących na wietrze
i widoku z doliny
na dom który będzie moim
kiedy pozostawisz w nim swój ślad
wszystkimi za i przeciw
zapakuję do niego
to co utracone świadomie
profanując przeszłość
zabiję komarzycę która wysysała krew
ukradkiem udając kukułcze
gniazda wtedy nowy horyzont
pozwoli oddychać twoim powietrzem
nieustraszony wskrzesi świty
i obudzi dzień w którym skończy się
tułaczka a zacznie historia
stworzenia z tobą w roli głównej
chodź do mnie
Arti, 9 april 2013
spójrz wiosna na huśtawce
niezapominajki
w ogrodzie pełnym luster kwitną jak nigdy
jednak nie jestem psem ogrodnika
proszę bardzo
jeśli tak bardzo chce niech cię bierze
z dobrodziejstwem inwentarza
w przestrzeni odleglejszej od czarnej dziury
nawilż mnie
z rozpietą koszulą jestem taki profesjonalny
odsączam tequile z czegoś na kształt ust
wiosna to nie jest dobra pora na pisanie
wierszy to dobry czas na miłość
pożądany stan uczuć chwilowych
zapach świeżego chleba
osadzony w skali barw dopełniających
popiół pod oknami
ale gdybyś tylko ubrana w ptaki
zechciała być gniazdem
ponad horyzontem mógłbym nawet
trzymać cię w kieszeni na wypadek burzy
i spacerować po eterycznym krużganku
za dłonie mając twoje oczy
ale nie... ty nie
pełna ramion
w obcych pragniesz inkubatora
nie jestem psem ogrodnika
jeśli chce niech cię bierze
bo ty jesteś małe kłamstewko
a ja muszę jeszcze rozwiesić
Arti, 8 april 2013
przyjaźń
rzeczywistość i sojusze
zepsuty ponad normę
w kilku dziwnych słowach
szukam pocieszenia na biało
bez rymów w rytmie dłoni
zapleceniem
niewyharmonizowany do końca
totalny nieład na nutę G
gram minione kwiaty
historiami o błękicie krwi
dwie twarze jedna maska
zwyczajnie niezwyczajny
posadziłem ławeczkę i drzewo
ptaki przebaczyły jedynie ty
czekasz aż przyjdzie
do tego czasu
zdążę się zestarzeć
Arti, 8 april 2013
królewno
smutna historia wybacz
ślub marzenia umowa i te sprawy
przetrwanie poniżej pasa
wszędobylski nie byłem idealny
na drodze postawiłaś krzyżyk
spłowiałe słońca
i tęsknoty karmione zupą
tylko nic nie mów wiem
świat naszych kłótni idzie w zaparte
okruchami uśmiechów
nagi król
Arti, 8 april 2013
kiedy się śmiejesz
słońce turlane po polanie
płonie
ze zdwojoną siłą kwiaty w głowach
rozkwitają zamykam oczy
nie mogę zapomnieć
drzew wichrowych jak nigdy
molekularna objętość
wykracza poza
pojmowanie bliskość i sacrum
nowe skrzydła przebudzeniem
dotykasz z lekkością ptaków
ust przewrotnych pragnieniem
nigdy dosyć
płatków róży w ogrodzie między nami
brakiem barier
słowa wymowniejsze w zapisie
całkiem nagie
jak my
nawet nie wiem jak to nazwać
kiedy się śmiejesz
Arti, 8 april 2013
wybudzony ze śpiączki
na jutro
chowam życie do kieszeni
będzie dobrze
czuję się fenomenalnie
słyszysz
za oknem trelują skowronki
przekraczamy
granice snów pod jemiołą
drżenie spotkanych palców
i dłonie pełne dotyku
słońce
nim pójdę spać
dogonimy horyzont
w pokoju pełnym luster
zobaczysz jak bardzo
Arti, 8 april 2013
podgladam życie przez sztachety
uzależniony od zagubień
przychodzę manifestując przyczyny
łykam tabletki z reklamy
na sen
bo może uda mi się wyśnić
manifestujesz skałę
sześćdziesiąt sekund orgazmu
a dalej pustka
po widnokrąg tolerancja pożądań
cykliczne wizje
o nawałnicy zgorszonych nocy
wszystkie pod prąd
nadziei indywidualnością doznań
są jak chleb powszedni
w samotności długodystansowca
żółto czerwony od dymu i zakochania
mogę wszystko
tęsknoty pragnienia i dotyk w ciemności
choćby na przełaj
bezpieczeństwo i ważne sprawy
tylko mnie
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga