Pietrek, 30 april 2013
podobno historia
zatacza kręgi
lecz nasze historie
jak challenger kowalskiego
znikają za horyzontem
widzowie wychodzą z sali
pozostawiając puste fotele
i napisy
blednące zbyt szybko
by nadążył za nimi wzrok
Pietrek, 11 may 2012
podobno świat
zbudowany jest z pustki
i przyciągania
tęsknoty wyrażonej
w metrum nano i atto
więc gdy zatoczymy już koło
powróćmy do słów
miłosnej magii
pachnących barwnych kwarków
Pietrek, 11 march 2012
"...z moją mamą wiąże mnie
wiele wspomnień..."
Joanna P. projektantka
czegoś tam
oprowadza telewizję
po swoim mieszkaniu
rzadko w nim bywa
by nie zakłócać
z trudem wypracowanej
harmonii
śmiało możemy mówić
o sukcesie
Pietrek, 13 march 2012
zmieńmy coś zmieńmy
coś zmieńmy coś
i zmienili
zdanie
Pietrek, 2 july 2013
ojciec uwielbiał romanse Wertyńskiego
zapisane na wiotkich płastinkach więc zasłuchany
po wódkę posyłał Leszka
środowiskowe ucho z Piwnicy
knajpy dla artystów
wierzył w sprawiedliwość dziejową
talent i wysokie stawki ministerstwa
Leszek wierzył w ojca więc raportował
przez palce dobrodusznie
z troską
lubiłem naszą oswojoną kanalię
uczył mnie chwytów i o czym gadać
z dziewczynami choć nie wiedział
co to sumienie
lojalność i wiarołomstwo
miał wytatuowane jak zek
dwa serca przebite strzałą
szpicel to szpicel nawet jeśli
donosi tylko wódkę
dziś nie ma już sentymentalnych tajniaków
ani plakatów podobnych egzotycznym motylom
w gablotach zapyziałych sklepów czy kin
hamletowskie dylematy rozwiązuję
zaciągając się kolejnym złym kredytem
a prostej formuły przyjęcia spadku
nie bierze pod uwagę już nikt
Pietrek, 26 october 2013
a oni tam tablety łykają garściami
nie słysząc krakania mew na wysypisku
nad którym rozlało się miasto by wyschnąć
na wietrze ukryte
a oni tam kruszą nim połkną nie gryząc
bo kpią z goryczy gorycz mając za nic
i to się im opłaca to się wciąż udaje
a oni tam pytają wiedząc co odpowiesz
bo lubią dzwony bohaterskich tenorów
własne głosy
szkoloną do polowań sforę
Pietrek, 9 february 2012
jestem mierniczym króla
geodetą dynastii
wytyczam linie proste kąty proporcje
niechaj pustka zostanie wypełniona
gdy ustaję strudzony wzrok mnie zwodzi
łaskawca zezwala bym wspiął się na tron
wtedy patrzę ponad horyzont śmielej
tnę przestrzeń dotykam gwiazd
a one dotykają mnie
w niespokojnych drzemkach w melancholii wieczorów
cichnie dworna muzyka tylko tępy rytm
metalu trącego o metal jak jesienne deszcze
których nieuniknioność opłukuje ze światła
coraz krótsze dni
Pietrek, 5 february 2012
głupiutki szczeniak pokazuje brzuszek
odsłania słabiznę licząc na miłość
zrozumienie i ciepły posiłek
liże kąciki drapieżnie uśmiechniętych warg
w nadziei na obfitszą laktację i pieszczoty
sprytna ewolucyjna bezbronność
z czasem delikatne miejsca porastają sierścią
nabierając intensywnej woni która odstrasza
wzbudzając lęk nieufność czasami szacunek
salony fryzjerskie i fabrykanci pachnideł
mogą śmiało patrzeć w przyszłość
Pietrek, 17 january 2012
pośród krzątaniny nieistotnych wyborów
nie mając cierpliwości żeby siać czy orać
błądzę ścieżkami urojonych łowców
wystygłym tropem
gałęzie ponad głową zrosły się w sklepienie
zwarte milczące bez gwiazd czy księżyca
więc żyję rytmem przekraczanych potoków
posiłków odpoczynków wygaszonych ognisk
gdy przy nich przystaję wstydząc się ukłucia
nadziei na cokolwiek ponad ług z popiołu
Pietrek, 23 january 2014
stara kobieta czesze szklane włosy
przed lustrem myje się dokładnie
rozciąga zmarszczki sine
tatuaże wzbierają krwią
teraz skóry starczyłoby wielu
stara kobieta spaceruje
godzinkę plotki wypominki
Zosiu nie oddałaś mi soli dziś
sama jesteś jak sól puchniesz
w ustach aż język drętwieje
czy w niebie będziemy dalej
mogły się kłócić jeśli nie to piekło
każda z nas będzie sprzątała
osobne
stara kobieta patrząc w lustro
nie czuje się zdradzona
lustra wszystko zamieniają
miejscami
Pietrek, 29 september 2013
na szerokim parapecie kwiaty rosną tak bujnie
jak gdyby żywiły się nostalgią i kurzem
ciocia Marysia każe mówić na siebie Magda
bo trudno inaczej uprościć Marię Magdalenę
w ciasnej norce rozkłada i wietrzy wspomnienia
była archiwistką więc potrafi się opiekować
nieistotnymi drobiazgami które przesądzają
o życiu
ponad sześćdziesiąt lat na Śląsku a dalej
biegnie przez Mokotów oddycha spalenizną
czyta list od Sendlerowej
cieszymy się żeś przeżyła Marysiu
na szerokim parapecie kwiaty rosną tak bujnie
jak na rabacie strzegącej bezimiennych kości
Pietrek, 4 august 2013
pierwszego sierpnia ojciec upijał się
inaczej jak mężczyzna w milczeniu
a przecież był opuszczonym ośmiolatkiem
który przedzierał się przez archiwa czerwonego krzyża
i listy ofiar Groß-Rosen
na próżno
nie pomogła nawet ucieczka na południe
oczy miał szaroniebieskie od dymów Chmielnej
[pewnie widział jak płonie świat
a tego nie da się ugasić]
a ja
śląski zuch śpiewałem przy ognisku
Pałacyk Michla Warszawskie dzieci
i w szczeniackich fantazjach byłem pośród swoich
mój ośmioletni ojciec upijał się zawsze
pierwszego sierpnia bo dziadek poszedł
wieczorem po wodę chociaż był inżynierem Shell'a
i nie wrócił
a co to za życie
bez wody
Pietrek, 27 may 2013
jestem tylko mężczyzną który zasnął
u boku waszej matki pewnie jedynym
lecz mogło by być nas wielu nieważne
żaden i tak nie mógł dotrzeć głębiej
niż pod neuralgię opuszka jak drzazga
przyjęta przez ciało z westchnieniem
a po czasie odrzucona zepsutą krwią
to bez znaczenia
dla architektury gniazda moszczonego
trawą ziołami i popiołem z żeber
to smutne
bo nigdy nie
zaznaliśmy
wesela
Pietrek, 8 april 2013
płacimy chętnie i słono
za niezbędne towary
lecz niczego więcej nie da się już upchnąć
w minimalistycznych wnętrzach
więc patrzymy z wysokości balkonów
na lśniące osiemnastokołowce
o łbach wściekłych byków
jak pędzą wprost z fabryk na wysypiska
pustynie pustyń gdzie nawet ptaki
wyzdychały z głodu mimo skrzydeł
zwolnieni z obowiązku zasypywania latryn
i przymierzania wieczorowych kreacji
nadzy patrzymy z balkonów na zachód
nadzy
aż do kości
Pietrek, 10 september 2013
chytrze rozliczony
z tym co będzie
targuję się o to co było
patyczki krwawnika
w heksagramie minionego dnia
nietrwałe izotopy czasu
przenikają mnie
obnażając
gąbczastą
strukturę kości
Pietrek, 7 january 2014
podmiot to takie liryczne kłamstewko
tajna furtka którą można czmychnąć
gdy coś pójdzie nie tak
słuszny wiersz dobrze broni
bezpieczny poeta pewną ręką
celnie strzela jak pan bóg kule nosi
przemocą do środka
nie wedrze się nikt
są też poezji rzecznicy prasowi
co umieją gładko wymlaskać
ci mają przedmioty liryczne z systemem
ratalnym więc każdego stać bo takie mamy
czasy manna i dziewanna że wypada
mieć długi dużo jeść a srać
Pietrek, 19 october 2013
jeśli chodzi o jałmużnę
to owszem owszem
chętnie
nie unikam
skamlącej hołoty
wdzięcznym gestem
wyłuskując miedziaki
z obiecująco rozwartych
kapeluszy
Pietrek, 16 november 2013
grubasek w cieniu trampoliny
stroszy błękitne płetwy
prezent od ojca z wakacjii
bezpieczny poza zasięgiem
fontann delfiniego śmiechu
to miejscowi obskakują piszczące dziewczyny
z trzech metrów na bombę i na główkę
książę trytonów jest pełen obaw
kropla wilgoci na zawstydzonej skórze
mogłaby zmusić go do powrotu
w najgłębszy malachit
między bezsłownych
swoich
Pietrek, 23 april 2014
od matki jestem starszy o pięć zim
żeby dorosnąć ojca trzeba mi jeszcze
dziewięciu jesieni wiosen może i lat
półśmierci na ścianach błyskają
matowo niczego nie tłumacząc
moszczą się w rytmie coraz to
wolniejszym znośniej miękcej
aldebraiczność rocznic
sętymatyka zysków
i strat
Pietrek, 20 may 2013
nastroszony królik miał tak samo
zdezorientowany wyraz pyszczka
jak artysta
który ukrył w zakamarkach cylindra
tresowanego gołębia
cóż magia jest niepojęta
i nieprzewidywalna
podobnie jak pulchne
nadąsane asystentki
Pietrek, 20 may 2012
najtrudniej złagodzić ból
którego się już nie czuje
wyrównywanie spłaconych rachunków
obfity plon brzemienne pola
kłosy jak graale
płacz póki czas!
niech się oczyszczą
na powrót
niepiśmienne oczy
dłonie
żagle na falach
Pietrek, 30 june 2015
to tylko delirium
ukąszenie słońca
olśniony mantruję
różańcami knajp
tramwaj mnie wypluwa
przed pętlą golgota
białe mewy
czarno kraczą
sikam na ulotki burdeli
nim porwie
je je je
wiatr
Pietrek, 4 january 2012
mój książę jak dobrze
że w końcu wróciłeś
pozwól zdejmę ci buty
będą lśniące czekały
jak gwardia przyboczna
tak lubisz
mój książę a jeżeli nie znajdziesz oparcia
w geście zbyt łaskawym czy pochopnym kroku
pietą skamienieję i będę czuwała
przy twym bezradnym umęczonym
ciele
tylko nie bij po twarzy
bezlitośni sąsiedzi
znowu oczy za ścianę poszczują
na zwiady
a ja nie mam mój książę
gdzie się schować gdzie uciec
gdy ty toczysz swe wojny
sama sprzątam twój pałac
Pietrek, 3 may 2012
czas jaźni fala stojąca
pstra mozaika
psoci
więc eroduję w nieznane
dni jak dni
noce dla wytrwałych
lata rozpoznaję po bukietach wina
moje drzewa rosną we mnie i wraz ze mną
na szerokość pleców schronienie
od deszczu wichury
łakomstwa tłustej ziemi
suchych szelestów
gdy tyka jednostajnie
migrujący piach
Pietrek, 6 january 2012
ech idź już lepiej do domu
pan doktor taka jego mać
ukrywa wstyd pod krochmalem fartucha
z logo księgowego naszych ciał i dusz
idź już do domu wsłuchać się w jęk krwi
jak oszukana rozsypuje smieci
w dawno zapomnianych bezimiennych zaułkach
twojego miasta
nagle tak obcego
że się wydostać z niego niepodobna
choć nie sposób dłużej w jego murach tkwić
Pietrek, 23 march 2012
...nie idźcie tam, tam nawet wody nie ma, wszystkie studnie wypite...
martwią mnie dzieci boga
socjalne sierotki wypędzone z raju
do przytułków biduli i rodzin zastępczych
bez należytej opieki czy świadczeń
streetworkerzy nie budzą zaufania
a opieka okazała się aspołeczna
na pozwy o alimenty brak odpowiedzi
no i ta arogancka protekcjonalność
sądów
no dobrze
ojciec może i jest wszechmogący
ale kazał pisać na poste-restante
chyba wyjechał za pracą
lub przed kimś się ukrywa
jestem już dorosły
powinienem to rozumieć
moje przyrodnie siostry i bracia
oni nie musieli by o wszystkim wiedzieć
umierając w ciemnościach i bólu
porzuceni na dnie
wypitych studni
Pietrek, 20 march 2012
w diademie rozpalonego kwarcu
kochana czy gwałcona jednako
ronisz diamenty i aids
szmaragdowa królowo matko
z dzieciątkiem-żołnierzem
przy spopielałej piersi
módl się za nami wszystkimi
bowiem zatoczywszy koło
w asyście widmowych gepardów
powrócimy do miejsc początku
sprawiedliwie
przemieszać kości z kamieniami
na czerwony pył
Pietrek, 11 march 2012
poszukuję sępa
któremu bym smakował
mogę nawet udawać padlinę
lub agonalne skurcze
byle by zwabić prawdziwego smakosza
choć ochłapem w twardym dziobie
zmiękczyć skrzeczenie
w łopocie wygłodniałych piór
szybując pod niebo
Pietrek, 10 january 2012
palenie papierosów pochlania mnie całkiem
wyplatam z dymu sine smoki kobiety i drzewa
mocna woń jak przekleństwa zawsze mnie wyprzedza
gaszę malutkie pożary światów w popielniczkach
powietrze mnie uwiera gdy w mgliste poranki
zaciągam się przed domem upadłymi chmurami
nocą pod hipnozą czerwonego karła
jedynej gwiazdy mego horoskopu
przez judasza z filtrem zaglądam do piekła
Pietrek, 24 november 2011
Panie jeżeli na trzódce
naszej Ci jeszcze zależy
spraw więcej zmyślnych owieczek
a mniej ambitnych pasterzy
Pietrek, 24 november 2011
ojciec był artystą
niegdyś bardzo znanym
malował sześciany
dotąd w nich mieszkamy
matka nimfa wodna
eteryczna dziwka
śle dygnięcia zgrabne
zawsze z naprzeciwka
cały piasek dzieciństwa
i wszystkie zabawki
nigdy się nie bawiłem
wybaczam
wybaczcie
Pietrek, 12 may 2012
pachnie nieprzyjemnie
prosta konstatacja -
dziś bezkarny areszcik
ku uciesze gawiedzi
to jutro się uda
i defenestracja
Pietrek, 28 june 2012
- cóż, szkoda.
a tak się cieszyła
na mleko
nasza jedność mnoga
kubek w gorzkie drzazgi
zręcznie malowanych
arabesek meandrów
już nie posklejamy
próbować nie próbować
szkoda
stała się nam
szkoda
Pietrek, 11 december 2011
ech tak zamienić mieszkanie
na większe w portowej dzielnicy
miasta co przycupnęło
u stóp oceanu
pieszczącego planetę
mknącą mniej desperacko
przez wszechświat
powołany
innymi słowy
Pietrek, 30 november 2011
brzdękło coś
spadło
pękło zakwiliło
i znikło
sprawdzam więc
czego brakuje
w kieszeniach
- jest wszystko!
jeszcze tylko na piersiach:
są pieniądze i dokumenty
- o rzesz kurwa nasza mać!
dziurawy woreczek
osierdzia
Pietrek, 8 december 2011
Vonnegut pisał o filmie puszczonym od tyłu
bombowce wessały śmierć do brzuchów
by się rozładować w macierzystych portach
odesłana do fabryk pod owdowiałymi
dłońmi młodziutkich robotnic
rozkładała się na blaszki śrubki
i chemię gospodarczą
poczta polowa zawróciła na front
pożegnalne wyznania piach grudki błota
wywabiane kopiowym ołówkiem
a rannych wyniesiono z lazaretów
na powrót pod chłodne niebo
jak gdyby ciałami dało się
zabliźnić transzeje
Pietrek, 16 december 2011
wiarołomni niech będą ukamienowani
za chłód za pogardę za wulgarne fantazje
niechaj kamienne pięści milczenia trafiają
raz po raz aż się nasyci głód sądzącej gawiedzi
niechaj się trupami ich oczu nasycą
kawki gawrony gołębie nikczemne
niech te oczy już nigdy nie popatrzą szydząc
na bezbronne bezradne samotne bezsenne
Pietrek, 13 july 2012
stuk puk tik tak
metaliczny żuczek
skrobie pazurkami
o sosnowy blat
stuk puk
wklejono czy ze mnie wycięto
sześć sentymetrów
dobrego chińskiego plastiku
już nie pamiętam
tik tak
zrasta się coś
i ja przerastam
na wskroś
stuk puk tik tak
chromie czas
przez świat
Pietrek, 14 november 2011
wojna miała się skończyć
jak zwykle na wiosnę
wstawaliśmy do pracy co dnia
gotowi dać odpór
płodząc i rodząc mimo pogłosek
o formowaniu dywizji janczarów
nasze rzeki i wzgórza zrastały się
z najeźdźcą niepomne wiekom tradycji
dzieci wyśmiewały bajdurzenia starców
cierpliwie przędących w bezksiężycowe noce
plany batalii o róg stodoły przyczółek jabłoni
a linia grobli oddzielała nas od przyszłości
czasem ktoś wyorywał skąpej ziemi
ułomek metalu guzik szylkretowy grzebień
więc celebrowano uroczyście symboliczne pochówki
jak gdyby się dało na powrót
sfastrygować wydarte
w owym czasie
pełni entuzjazmu za nic mieliśmy
cesarzy i całe cesarstwa
przy wódce do świtu
tradycyjnie mamrocząc o Bogu
Pietrek, 18 may 2012
*
mój sen jest niespokojny i długi
choć nie przypominam sobie
by dręczyły mnie koszmary
mój sen mnie przeraża
*
wstaję w nocy cichutko
by się nie obudzić
wyglądam za szybą kanałów
świateł portowych miast
*
płytki sen zdradliwy
jak wewnętrzne morze
nie sposób żeglować w nieznane
*
nocny napad paniki
chciałbym uciec
szyjki ucho igielne
garbem grdyki grzęznę
*
magnetyczne igły przedświtu
szczękościsk powiek
kawa doskonale czarna
moja piracka bandera
Pietrek, 19 january 2014
nasze kobiety przewodziły klanom
niedźwiedzia wilka jelenia
więc odebraliśmy należne
i nie ma już klanów
niedźwiedzia wilka jelenia
rodzą matki kościane figurki
amulety wieszane na szyjach
ryty i rytuały
wypełniają cały czas
wolny lecz nieustępliwy
tatuując oblicza znikamy
pośród poszycia bezcieleśni
z zagryzionych warg
skapuje tusz
Pietrek, 2 february 2012
cały zwodniczy blichtr miami odbija się
i załamuje w eleganckich ciemnych szkłach
porucznika horatio caine’a
okulary są czarne jak studnie lecz serce
kolorowe i wrażliwe złociste rzęsy
delikatnie podkreślone wodoodporną mascarą
stanowią jedynie potwierdzenie słusznej
eugeniki południa ponad wielkoduszną poprawnością
umysł to maszyna różnicowa
która nie zna litości ani perforacji rzucanych na wiatr
aż słychać przeskakiwanie trybików
gdy niezmordowane bloodhoundy przeczesują
kwaśne helisy genów i dusz
by stało się sprawiedliwości
by coś jej się stało
nikomu tak nie zazdroszczę
Pietrek, 16 july 2014
ledwie ponad kreską
jak świąteczny karp
z buźką w o?
żeby to jeszcze
stanowić posiłek
a tu tylko mewki
kra kra kra kra
Pietrek, 15 december 2011
to wstyd nie pracować kiedy on
pracuje powiedzą starcze tyłki
podcierać za grosze też wstyd
wyglądać na chorą po lekach
po chemiach wstyd umierać
straszny wstyd pomyślą ciężko
leżeć w trumnie tyle oczu
tyle szeptów dusi zapach mdły
nie da się nieruchomo
tylko zapaść pod ziemię
wstydliwie cicho zgnić
Pietrek, 27 january 2014
mysie zimy mają mleczne
niebo które nie oddycha
opada oblepia obciska
pasaże mysie
z wapiennej bieli
i nie mogą myszy iść
do mysiego nieba
biały szum zagłusza
ultradźwiękowe
modlitwy
Pietrek, 6 december 2011
niedzielni poeci palą papierosy
ze smakiem
dym wypełnia im dłonie i oczy
niedzielni poeci piją dużo kawy
by rozgrzać
swoje stygnące niedziele
czasami niedzielni poeci się śmieją
ołowiany śrut
bębniący o kruche tunele
pałaców z morskiej piany
trzeba by być rybą
albo przynajmniej
homarem lub
mątwą
no nie jest łatwo
niedzielnym poetom
ale w sumie
da się
wyć
Pietrek, 22 february 2014
pies to Obecność karma
dobrej jakości lecz niezbyt obfita
nie powinna zalegać dbaj
też o wodę by była
nieustannie chłodna
spacer jest wyzwaniem
intymną rozmową
depcząc ziemię otrzymujesz wsparcie
więc spaceruj jakbyś czytał lub
był czytany
w skupieniu
codziennie
obserwuj psa on nie musi czując i słysząc
twoje serce pot wczorajszej wódy seks
który był i nie był zatraceniem i stałeś się
uboższym człowiekiem lecz bogatym
zwierzęciem
pies wie że pan doktor
od tygodni nie patrzy
ci w oczy
ciesz się ciepłem które wygniotło
przeceniane obicia w kształty
senne i leśne nadając im treści
zrośnięci smyczą
noście się łagodnie
obroże jak amulety
mgła jedynie
z oddechów
dzień dniem jest
kolejnym a noc
uczciwie
przesapana
Pietrek, 5 march 2014
kiedyś
wytrzeźwieję
być może
lecz dziś
niech lodowce
spływają
jak ślina
po podbródkach
gór
Pietrek, 22 november 2011
1.
wioska za olsem przyłączyła się do nas
o świcie
dziad uciszył mój płacz drewnianym konikiem
cisawym ciepłym od krwi
do dziś znużony chronię się
między zdobyczne tabuny
matka i ojciec częściej zażywali odpoczynku
radując się strwożoną zręcznością
czarnookiej niemowy
wielu zginęło nim zwycięski cep
wymłócił plewy z kuzynów satrapów
sam więc dekorowałem kuchenny zydel
na pierwszy tron
swoje sługi stroję
w harmoniczne szarości
miejsce złota jest w skarbcu
żelaza w cekhauzie
rynek i rynsztok ku chichotom gawiedzi
mięsiste zaczerwienione uszy
nasłuchują chrząkania bezpańskich
renegatów
pokorni biorą plon pieką chleb
bezpieczne pastwiska urodzajny lud
za horyzont moja ziemia
już kazałem na nią mówić
- Ojczyzna
2.
tu skiełkowałem
w miłości
dzieciałem
sierociałem
mężniałem
mój grób między moimi grobami
Pietrek, 18 february 2012
prawdziwy mężczyzna powinien mieć
dyndający breloczek wielkiego feniksa
penisa przy kluczyku
od czerwonego sportowego coupe
gnany histerią niewielkich kompleksów
kuśtykam za róg po tani tytoń
ziemniaki i wczorajszy dziennik
skręcam papierosy by zająć czymś
puste dłonie z sinego dymu
wyplatam kosze wszystko z nich wypada
Pietrek, 5 june 2013
spłyń wierszyku płyń dachami rynnami
ciekiem ściekiem rynsztokiem do rzek
meandrów estuariów morzami w oceany
wpłyń
horyzontem się przelej
aż za świata kres
wiem że do mnie wrócisz
gdy znów spadnie deszcz
Pietrek, 23 may 2012
wciąż jestem mężczyzną
wielu barwnych zalet
i wad naprężonych
pod skórą jak ścięgna
nocami oglądam
kiepskie kryminały
paląc papierosy
czuję się jak chandler
bez swojego marlowe’a
błyskotliwie bezradny
dniem spisuję zeznania
wymuszane zegarem
żeby krzywo przysięgać
przed sędzią
nad ranem
Pietrek, 20 november 2011
purchle tabloidowej inżynierii
obsiadły place wygładzają zmarszczki
zaułków tym bardziej zawstydzonych
im z dnia na dzień stają się młodsze
w ogniu metahalogenów
spłonęły półcienie
i zawsze jest ta sama godzina
przed świtem
gdy oczy są puste
wypatrzone do cna
czytam od nowa
moje wałaszone miasto
brajlem niedopałków
styropianem przedmieść
wstydem butwiejących szans
Pietrek, 21 january 2015
*
Tej nocy wróciłem do domu potykając się
o klamki, lustra i książki, więc napisałem
list
- nienawidzę cię ty skurwysynu!
*
Odnalazł się po latach w blaszanym pudełku
po egzotycznym tytoniu których ojciec zgromadził setki,
tak chroniąc swoje najcenniejsze skarby.
Negatywy portretów mamy, do której wracał
czasami jak żeglarz znudzony egzaltacją tropików;
pełen fałszywej skruchy i jeszcze bardziej
fałszywej godności.
Szkice tego co pomiędzy a nigdy
nie trafiło do druku, oddzielając
ojca od kartki papieru.
intymność nieporównywalna
z niczym prócz aktu tworzenia
Wszystko co było w jego życiu
dobre, złe lub nijakie,
lecz w dobroci, nijakości czy złu
istotne.
Jak mój gówniarski liścik.
Niewyschły zbiór
relikwii miłości.
Pietrek, 27 june 2012
chłop pisał wiersza
i przypalił zupę
więc baba miast dać mu
tylko sprała dupę
Pietrek, 30 april 2013
Stalową delbanę o pięknie rowkowanej tarczy i wskazówkach
w kolorze chromowej zieleni roztrzaskałem młotkiem zamknięty
na klucz w łazience by przyjrzeć się agonii kunsztownego serduszka
pamiętam bezradne osłupienie ojca i troskliwość z jaką podnosił
z posadzki obumarłe trybiki
odnalazłem je po latach w osobnym pudełku pośród błyszczących
dox atlanticów i certin a wszystkie te zegarki ożyły pod moim dotykiem
wszystkie za wyjątkiem złotego shaffhausena
otulonego w bibułkę i irchę z firmowym logo
najwidoczniej nie miał jeszcze okazji
by uratować czyjeś życie
cóż
pewnie nie pozostawię po sobie
żadnej pamiątki nawet swatcha
a chronometr dziadka przejedliśmy
pewnej wyjątkowo mroźnej zimy.
Pietrek, 13 april 2013
cóż po pustych korytarzach
że ach! bez kapciuszków
po ciemku przed ciemkiem
tylko szuru szur stópka
macu mac rączka o się!
coś dało po nosie
w szufladki schowki składziki
podnóżki podłóżka a psik! arrasik
piesek mlask kotek prask
szczurek myk tatko w krzyk
matula bidula i się stało
pstryk!
światło wpadło
co mię zjadło
potem przychodzili
dziewczyny jak kaliny
obcy chłopcy dziarscy
starcy silni i mobilni
pili co śpiewali posnęli wstawali
nie było kogo to nie pochowali
a ja znów szuru szur
cmoku cmok ciii!
cichuteńko tuż o krok
bok w bok
jak obłok
Pietrek, 15 november 2011
tu nie ma zbyt wiele
oprócz nocy i dnia
balansuję na kalenicy świata
w powietrzu tak rześkim
tak subtelnym
że nie daje płucom oparcia
ponad chmurami
niosącymi w doliny sen
posiłek jest tym soczystszy
im był silniejszy i bardziej zwinny
moje łapy gdy już ukryję pazury
delikatnością dorównają oddechowi
mój ogon nie rozmawia nawet ze mną
leniwie gładząc zasypiający śnieg
Pietrek, 23 june 2015
starzejemy się milordzie
jednak starzejemy
włosy nam ze skroni policzków
znad ust
spływają lodowcami
studzącymi puls
mądrzejemy niemrawo
milordzie
oczy nasze zielone
od zamglonych snów
rozświetlają polarne zorze
drepczemy milordzie
uparcie drepczemy
do wodospadów
do źródeł
do wrót
a południe
za naszymi plecami
rozpala cienie skamlące
u stóp
Pietrek, 30 april 2012
wyobrażam sobie naszego pana boga
starszego pana pośród innych
jeszcze starszych panów
wyróżniającego się
schludnym białym strojem
który dla wielu azjatów oznaczałby
żałobę
jak przegląda dossier nowo mianowanych
bez jakiejkolwiek z jego strony sugestii
lobbystów cudotwórców wyręczycieli
mrucząc do siebie bo do kogo innego
skoro jest się bogiem
zaprawdę moje dzieci
absolutnie żeście samowystarczalni
ale ślepych kociąt
topić już nie uchodzi
nie pozwalają na to
wolne media
i polityczna poprawność
Pietrek, 9 october 2013
szeptem łaszą się wody
do stóp
miękko śpiewają wody
między palcami
chłodno srebrzą się wody
smakując sól
a ciebie wiatr
już osuszył
inne wzywają oceany
Pietrek, 25 february 2012
od punktu a do punktu b naprężona
linia jest osią czasu i świata
mój cel to horyzont dążę by złamać go
wpół zakleszczyć wschodzące słońce
odprysk na niebie bezskrzydły
bezdzioby kamień co zawisł na mgnienie
pomiędzy
Pietrek, 2 march 2012
jestem grekiem przynoszącym dary
to moja absurdalna spuścizna
spuścizna mego niedooczytania
postmodernistyczny humbuk
coś coś tam kojarzę
ale bez przesady
coś coś
ktoś ktoś
bure archetypy
popod
ołowianym chłodnym niebem
doświadczam
i jestem doświadczalny
słowa tylko płyną przeze mnie
źródlana woda
i gorzkie
trudno rozpuszczalne minerały
Pietrek, 3 march 2012
Jeden pan zapytał się Śmierci
czy ta praca w ogóle Ją kręci
I co więcej uderzył w lansady
jak gdyby nie znał zasady
że na pierwszej randce kobietom
się zadaje pytania o nie to
Pietrek, 4 november 2013
groby są puste
wygłodzona ziemia
zamyka usta połyka i trawi
(rosną jej od tego włosy
zielone jak drzewa)
w milczeniu przyszliśmy odchodzimy
milcząc zmarli mi nie ciążą na wietrze
dmuchawce
za pazuchą noszę
nim odpłyną
gdy zasnę
Pietrek, 27 august 2014
interesują mnie długofalowe
inwestycje mrówek
mrowie bladych larw
niebotyczna sypkość kopca
królowe zawsze w cieniu
i zawsze gotowe
arabeski robotniczych ścieżek
molekuły budującej niepamięci
prosty cel który akceptują
nawet bezrozumne trutnie
niezbędne
choć jakże często
pogardzane
Pietrek, 22 february 2012
sprośne tłuściutkie putta
przycupnęły na grzędzie za słownikami
coś tam świergolą łypiąc ptasio
podrzucam niebożętom okruszki
ostrożnie żeby nie spłoszyć
no chyba że mi srają
diakrytami na papier
wtedy nie ma zmiłuj
otwieram okno
won!
Pietrek, 19 october 2013
rozdęci pomiędzy szczerym kiczem
a kiczowatą szczerością opalizujemy
mydlane bańki
mordki upaprane lukrem
rozglądają się bezradnie
gdzie wata strzelnica cukier
gdzie szukać
odpustu
Pietrek, 21 november 2011
fulerenowi asystenci snów
nie pozwolą pominąć
żadnej z koronek różańca
w mantrach sieci neuralnej
być może odnajdziemy spokój
i równowagę spełnionej entropii
przekraczanie prędkości światła
podlega karze miliona lat orgazmu
ale jeśli uda się nam przejść
- stadku rezolutnych alicji-
na drugą stronę wszechświata
to odmówmy paciorek
by biały królik nie okazał się znów
szmatką skórką obłoczkiem
tarmoszonym przez grajcharty
Pietrek, 20 january 2014
subtelnych myśli
echo słyszę
jedynie co
mnie zwodzi
well błądzę
błądzę w ciszy
bo grzechem było
by nie błądzić
Pietrek, 25 february 2015
tato po wylewie leciutki
półprzezroczysty niezauważalny
mantrował bezgłośnie o trybach
konstelacji przekładni i bloków
o całym żelastwie które można było kupić
od ruskich na targowisku w Skoczowie
by zbudować ręczną windę drogę
do nieba pracowni na piętrze
sprzedałem ten dom pełen duchów
bez żalu szybko i poniżej ceny
lecz ani pieniądze rodziców
ani czas ukradziony samemu sobie
nie ustrzegły mnie przed pustymi nocami
ciemnością krzepnącego umysłu
nie planowaliśmy z tatą
że po wojnie pójdziemy na ryby
że się dogadamy
wyszło to jakoś samo z siebie
nieśpiesznie i bez wysiłku
śmierć jak kuweta z utrwalaczem
wykadrowała nasze wspólne
nigdy nienaświetlone fotografie
Pietrek, 25 january 2014
dzieci są młodsze
przez pewien czas
jednak zużycie
następuje szybko
jak równy z równym
chciałoby się pogadać
a ono się
uśmicha!
Pietrek, 21 july 2014
szkic na kolanie
w domu obumarłej miłości
żałobnicy stadkami
pogodnie ćwierczą
o nieboszczce
giętkie wszystkie są języki
te złe dobre i łany złociste
tylko się oblizujących
w domu pogrzebowym pan doktor
z panem od ceremonii bracia
w surdutach z syjamskiej korporacji
profesjonalnie stopniują powagę
siostrzyczki niemiłosiernej łagodności
wzlatują bezszelestnie jak duchy
nietoperzy rozsiewając zapaszek
ostatnie tchnienie miłości wciągnięte
łapczywymi nozdrzami astygmatyków
rozchodzi się po zapadniętych płucach
akurat tyle śmierci
i tyle świętości
by starczyło na tydzień
powszednim skłonnościom
nad trumną zmarłej miłości szepcze się
wzwodząc blade wcześniej płatki uszu
diakryty dreszczy tatuowane sokiem z limonek
pod wpływem którego skóra żałobników twardnieje
kurczy się i na nic kąpiele w rosie oślim mleku
we łzach
bo jest już po ceremonii duch miłości oddany
nakarmiona jej ciałem ziemia ogień woda i powietrze
są syte przyszedł czas na spory o porządek spadku
a wszyscy liczą
nie - spodziewana
mnoży się rodzina
miłości która
rozdała wszystko
za życia
naga umierając
w ubłoconej koszuli
Pietrek, 20 december 2014
zostały tylko orchidee
kwitnące z rzadka
lecz gwałtownie
jak wschód
klucza bladoliliowych gwiazd
nad horyzontem parapetu
poza którego krawędź
żeglować brak mi słów
Pietrek, 17 february 2014
będąc bliskim
rozmywasz się
zlewasz z tłem
dalekim
kochanki odchodzą
od zmysłów
do kochanków
na zachód pod prąd
rodzice jak zwykle
na poboczu
ciernistych alejek
dzieci ech dzieci
tylko wódka i dziwki
pozostaje pomilczeć
z Jesse Stonem
bo Boomer odszedł
i nie ma już Boomera*
______________________
*pies Stone’a, psy tak już mają [przyp. Aut.]
Pietrek, 28 november 2011
skąpa rosa bezmyślnie
spływa po cierniu suchorośli
dokładnie pomiędzy struną a opuszkiem
ustami a ustami niebo i ziemia
oddzielone błoną horyzontu
zawsze w zasięgu wzroku
nigdy rąk jest nadzieja podróżników
nostalgia tułaczy obłęd zdobywców
nie zrasta się
nic z niczym
jedynie przystające niedoskonałości
wypustki wgłębienia kłamstewka
siły tarcia wyzwalają ciepło
i elektryczność
lecz nie uwolnią żyjątek
zatopionych w bursztynie
Pietrek, 30 august 2014
jak mam wypełnić
zwiotczały kontur lat
to nie do pomyślenia
bym się urodził
tak dawno we mnie jest
jedynie kilka nocy dni
czy zim
ostatnie lato przemieszane
głosy przyjaciół czyjś wysoki
zawstydzający śmiech
szepty co niosą się jak mgła
i chłód w głąb fiordu
od strony zdrętwiałego
morza
Pietrek, 27 november 2011
Jestem człowiekiem bez ambicji...*
mam w dupie
drobne przyjemności
wzdłuż kręgosłupa
ścieka mi pot
ni zimny ni gorący
lepki
stąpam ciężko ostrożnie
wpatrzony w ziemię
piach kamyczki źdźbła
pióra wczorajszych ptaków
pnie jutrzejszych drzew
*Kenneth Rexroth "Korzyści płynące z wykształcenia"
Pietrek, 15 april 2014
czternastoletnia Om
walczy za tysiąc batów
muay thai to droga wyzwolenia
spoceni sahibowie sączą
martini droższe od życia
fantazjując o zwinnych
małych kurewkach
dalej im do Nabokova
niż na Alfę Centauri
oglądam to wszystko w telewizji
pomarszczony od szarej zimy
biedny
biały
fiutek
Pietrek, 6 december 2011
kiedy leniwe tłuste krople
deszczu łomoczą w okiennice
wolno rozbieram się z kostiumu
i pełznę zwiedzać okolice
spływam rynsztokiem w serce miasta
rzeką odpadów komunalnych
gdzie błyska czasem jakaś gwiazda
dalekie echo ciał astralnych
śmieję się brzękiem pustych flaszek
grzybem przyczajam w kamienicach
pełnych zdeformowanych czaszek
o rozłupanych potylicach
powolnym ślizgiem tłustej glizdy
przemierzam obszar szkła i stali
milczący gniewny nienawistny
gotowy by ten świat podpalić
nigdy nie spocznę nie ustąpię
napięty chciwy nieugięty
kto się codziennie w szambie kąpie
temu kloaczny zapach piękny
czasami moja płazia skóra
poczyna drżeć mam też uczucia
strach że nic tutaj już nie wskóram
że nie zostało nic do psucia
wtedy przebieram się szybciutko
w sztuczkowe spodnie fular fajkę
z ojcowsko uśmiechniętą brodą
sprzedając jeszcze jedną bajkę
Pietrek, 17 april 2013
gdy po ojca przyszła irena moja
mama w asyście czarnego jak obsydian
doga o anielskiej sile i cierpliwości
pan doktor chciał odsunąć mnie
od łóżka – tylko bez histerii – chociaż
widziałem jego twarz i być może
mówił jedynie do siebie a ja próbowałem
nadal trzymać ojca za rękę jak gdyby
rigor mortis powinien dotyczyć nas obu
korytarzami sfrunęły troskliwe siostrzyczki
z surowym płótnem spowijając ciało czystością
i spokojem nieuniknionego a tato został ze mną
rozmawiamy czasem
niemal się zgadzając
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma