Margot, 24 april 2011
poza lustrem kwitną żonkile
i słońce przymrużone powieką
siada na rzęsach
w półuśmiechach nawet zdania pewniejsze
a mocne dłonie oparte o stół
pokazują białe kostki
poza lustrem niestrudzone dni
rwą na strzępy niesforne myśli
a sukienki w kolorach kwiatów
tańczą na łąkach
i tylko rosa błyszczy na policzkach
czerwieńszych od maków
poza lustrem pewność siebie
pełną klatką chowa spłoszone ptaki
co krzyczeć nauczyły się językiem
z wysp wielkanocnych
Margot, 5 december 2010
Śnieg sypie na serce i miękko płatkami,
zaciera ścieżki wiosennych ogrodów.
I letnie kwiaty zostawia za drzwiami
i... Czasem leciutko drgnie bez powodu.
Bywa, zawieją łzy z oczu wyciska
i sople wiszą na słowach lodowe.
Już jesień odchodzi, choć jeszcze bliska
i... Śnieżne wojny czekają gotowe.
Śnieg sypie. Stygną wieczory i gwiazdy.
W kieszenie chowam zamarznięte dłonie.
I już ostatnie iskierki pogasły
i... Tylko kominek niespokojnie płonie.
Skaczą ogniki, jakby wyrwać chciały,
Królowej Śniegu, tej lodowej Pani
to, co mi jej śnieżne służki zabrały
i... Na sercu ciągnie tylko ślad sani.
Margot, 4 december 2010
Sanki ciągną renifery,
a tu śnieżek prószy.
Jasiu miewa uśmiech szczery
i czerwone uszy.
Nie posłuchał mamy, taty,
bez czapeczki biega.
I bałwankom wlepia baty,
choć to ich kolega.
Przy tym nos okropnie długi,
zahacza o sanki.
Jasiu w domu ma papugi.
Ma też koleżanki.
I zaciera rączki drobne,
myśląc o dobroci.
Wszak są słowa tak podobne,
do wszystkich łakoci.
Więc je sypie pięknie, gładko,
ciągnąc sznur warkoczy.
Aż zdziwiony spojrzał tatko.
Jaki Jaś uroczy!
Minął grudzień. Błoto, plucha.
Szare miasto znowu.
Jaś nikogo już nie słucha,
bo w nowym jest domu.
Margot, 25 november 2010
poeta śpi jak liść pod drzewem
zmęczony jesienią
co ciągnie chmurne nastroje
wiatr nagania depresje
i myśli czekają ognisk kominka
co iskry rozpala w dłoniach
potem pachną wiersze kuligiem
śnieżną bitwą leśnym tropem
czasem gorączką i maliną
kiedy odbieram pocztę
Margot, 6 december 2010
Kiedy zobaczyłam ją pierwszy raz,
już wtedy zwracała uwagę
delikatnym pąkiem,
który dopiero szykował się rozkwitać.
Drobny kielich krył nieśmiałość,
pąsowiały płatki, a spod nich
najczystsze szmaragdy patrzyły.
Górę wieńczyły cudne płomienie,
kapiąc piegami.
Dla kolorytu suknia
z zielonych wodorostów,
korale jarzębiny i lilie we włosach.
Gdybym zobaczyła ją nad brzegiem,
musiałaby iść po tafli jeziora,
ciągnąc w sieci dobroć.
Dedykuję Monice
Margot, 8 december 2010
kiedy zapukałeś do moich drzwi
wypełniła się przestrzeń
opisana wilgotnym spojrzeniem
powiedziałeś-chodź posłuchamy
tej ciszy póki trwa
nim rozjedzie ją z krzykiem dzień
nazbieramy jej pełne kieszenie
może jeszcze słońca i kwiatów
może nazwiemy ją
odgłos kroków zostawimy
obojętnym chodnikom
może garść ciszy wpleciemy
w dotyk na potem
w spojrzenia na jutro
może opowiemy o niej ptakom
powiedziałeś-chodź
dziś wszystko się uda
Margot, 10 december 2010
chciałam zobaczyć błękit w oczach
i czas co płonął dzikim zachodem słońca
parząc usta nienasycone wilgocią świtu
farby mieszane przez wiatr chorągwie
poczuć dłonie policzki zrumienić
wypełnić przestrzeń w oknach
może jeszcze park i liście
powiedziałeś-nie mam twarzy swojej
nie mam imienia na wieczór na jutro
może na kiedyś wyłamane wskazówki
odkryją kształt ust może jeszcze dotyku
może nie ścichną kroki na drodze
wtedy poszukam odbicia
Margot, 14 may 2011
Ciągną niebem ociężałe chmury,
szarość w granat powoli się zmienia.
Nastrój cieniem kładzie się ponurym
i wiatr wstaje, jakby od niechcenia.
Najpierw cichy, nabiera rozpędu,
szarpie liście, jak strunami harfy.
I wypada nagle zza zakrętu,
z parasolek robiąc sobie żarty.
Chmury lecą na karku złamanie,
na pół cięte piorunów ostrzami.
Z wiatrem ziemię biorą we władanie,
patrząc z góry mokrymi oczami.
Gną się drzewa w pokłonach tej mocy,
ogień znaki zostawia na korze.
Dzień podobny się staje do nocy
i nie widać niczego na dworze.
Cichnie nagle, jak nagle pojawił,
nikną chmury i nastrój powraca.
A na niebie artysta się zjawił,
co kolory wesołe przywraca.
Parasolki w kałużach kołyszą,
trochę liści co z wiatrem tańczyły.
Dzień powraca znów spokojną ciszą
i usypia zmęczony, bez siły.
Margot, 31 december 2010
Schodził buty Stary Rok,
zmarzł na kość tej zimy.
Więc my zróbmy mały krok.
W Nowym się zbudzimy.
Nowy wiersz (choć rym też stary),
dziś życzenia składa.
Życzę wszystkim więcej wiary,
kiedy noc zapada.
Gwiazd, gwiazdeczek, baloników,
rakiet księżycowych.
I tych marzeń na koniku,
w obłokach gotowych.
Wyobraźni, co sprowadza,
na cieplutkie morza
(nawet mi tu nie przeszkadza,
nad Bałtykiem zorza).
Chodź dziś starzy, jutro młodzi,
wiosnę poczujemy.
Ech kochani! Co nam szkodzi?
Z życiem wszak płyniemy :)
Margot, 7 november 2010
wydeptana ścieżka koleiną
zdarte kostki na palcach
ranne bandaże
na klamce uczepiona nadzieja
nasłuchuje skrzypienia zawiasów
judaszem czasem sączy się światło
i szurają kapcie
na niepewnych krokach
czasem słychać ciężki oddech zapadki
i westchnienie gdy wraca na miejsce
a pomiędzy
czas płynie
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
16 may 2024
1605wiesiek
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma