Poetry

Margot
PROFILE About me Friends (29) Poetry (45)


Margot

Margot, 25 november 2010

Składam się

Składam się cały z tęsknoty do Ciebie,
poeta tak pisał do swej wybranki.
O, te słowa biorę dla siebie,
na moje smutne poranki.

W pamiętnik wkleję, niech zazdrośnice,
patrzą nań krzywym spojrzeniem.
A ja z księżycem je rozliczę
i trudno. Już się nie zmienię.

Policzę gwiazdy, co gdyby spadły,
na mej poduszki wgłębienie.
A one sobie gdzieś tam siadły,
udając wielkie zdziwienie.

Składam się cała z tęsknoty do ciebie,
z westchnień i spojrzeń i czułości.
Wolę banalnie płynąć po niebie,
niż tęsknić, do takiej miłości...


Dziękuję Mirkowi D. za piękne słowa „Składam się cały z tęsknoty do Ciebie” i Michałowi (Paganini). To ich wiersze, podsunęły mi pomysł na mój. Zatem też obu Panom dedykuję :)


number of comments: 6 | detail

Margot

Margot, 10 november 2010

czasem

wieczorami
w mojej głowie
czasem słyszę głosy
jak wołają chodź chodź
pójdź za mną przez ten las
strumienie usiądziemy w liściach
w trawach w mokrych rosach skąpiemy
nienazwane a bliskie wyszeptywane
wieczorem spierzchłymi ustami
kiedy noc zamykała powieki
czasem słyszę głosy
w mojej głowie
wieczorami


number of comments: 5 | detail

Margot

Margot, 16 april 2011

lot

jeszcze słyszę jak cięciwa
przecina powietrze
i tarczę wystawiam
na cios powrotny
zbroją kruchą okryte ramiona
łatwym celem bystrego łucznika
co kryje się pomiędzy
w koronach drzew
śpiewne ptaki gubią instynkt
i lecą wprost
jakby sidła nie istniały
ani obce gniazda
pragnę schwytać je
nim trafione spadną pod nogi


number of comments: 5 | detail

Margot

Margot, 12 december 2010

niedokończony obraz

otworzyłeś drzwi pytając
kim jestem skąd przyszłam
może tylko zwiewnym obłokiem
ptakiem przelotnym w podróży
lub ulicą której gwar rósł wesoło
w ciszy domu
opuściłeś próg samotności
prowadząc mnie schodami
w górę na prawo
gdzie nikłe pastele czekały
malarza pejzażów
mgły siedziały cichutko
przy rosach i trawach
słoneczniki spały ziewał poranek
pies za domem szczekał leniwie
na czas
malowałam niebem ptaki przelotne
i ogrody różane
w oknach kwitły malwy
budziły się słoneczniki z mgieł
schody coraz częściej skrzypiały
gwarem ulic
tylko pokój na lewo
wciąż był zamknięty
powiesiłeś klucz wyżej pejzażu
nie umiem namalować drabiny
więc gasną róże ze świtem i słoneczniki
w kominku stygną iskry na listach
a ty przesyłasz pocałunek
zimniejszy od śmierci


number of comments: 5 | detail

Margot

Margot, 21 november 2010

W ogródku piwnym

Tu ścierają się światy i życie
i bezdomność na ławce zapita.
Już nie patrzą na słońce w zachwycie
i nadzieja na ziemi rozbita.
 
W szklanych oczach tlą się czasem iskry,
jakiś żal bezgraniczny, choć pijany.
Piją szybko, żeby strumień bystry
porwał im ten świat przegrany.
 
W perspektywie zasiłek i karton,
padła stocznia, łącząc ich z brukiem.
Już nie patrzą na krzyk swoich żon
i na łzy padające z hukiem.
 
Piją szybko, nim myśl ich przegoni,
nim dopadną ich jasne spojrzenia.
Nikt ich przed światem nie broni
i on się dla nich nie zmienia.
 
Gdyby jutro stocznię rozwalili...
Dziś dzielnica schodzi się tutaj.
Kiedyś przecież do pracy chodzili,
dzisiaj dziury w kieszeni i w butach.
 
Wiem, ocenić jest łatwo. Pijacy.
Czesiek mówił mi pięknie o kwiatach.
Ty przechodniu spieszysz do pracy,
tu się życie ściera w dwóch światach.


number of comments: 5 | detail

Margot

Margot, 7 november 2010

bezinteresowna życzliwość

pani zet od dawna cierpi
na podagrę i samotność

pani iks od niedawna
pisze wiersze

pani igrek pośrodku
cierpi i pisze

połączyła je tak zwana
znajomość zagadnień
natury ludzkiej i umiejętność
puszczania wolnych bąków
w antrakcie
dlatego sięgają wyżej
niż czytelnicy
i z górnej półki
dzieła zebrane wertują
nie-po-tru-pachnie skandalem
zaściankowym
i mości gniazdo ta
co gdyby umiała latać

okoliczne wróble ćwierkają
że dla zabicia czasu
można zrobić dramat

pani zet od dawna cierpi
na podagrę
ale już nie jest samotna

pani iks od niedawna
ale coraz lepiej

pani igrek pośrodku


number of comments: 5 | detail

Margot

Margot, 8 january 2011

czekając na wiosnę

kiedy pojawił się owej nocy
właśnie zaczynały zakwitać
hiacynty narcyzy i tulipany
podrzucał do mojego ogródka bukiety
które koiły ziemię zmęczoną zimą
potem wchodził z zaglądającym do okna bzem
stawiał w wazonie słoneczniki
i czasem wieczorem budził
cudnym zapachem maciejki
odurzona błądziłam w gwiazdach
z księżycem byłam na ty
chmurom nadawałam kształty obrazów
co w sen wchodziły bez pukania
i z wiatrem śpiewałam w parkach
kładąc na złotych liściach westchnienia
*
powoli gubiły się zasuszone kwiaty
słoneczniki zawstydzone opuściły słońce
a księżyc nie miał czasu zaglądać
potem przyszła pani w kaloszach
siadając obok mnie na ławce powiedziała
że chętnie pożyczy parasola
teraz we dwie siedzimy
czekając na pierwsze przebiśniegi


number of comments: 5 | detail

Margot

Margot, 13 december 2010

x x x

przeciągnęła się niedbale jak kotka
odkrywając ramiona
w których czekał niewinnie
apetyt na siódme niebo marcowe
mruczał tuż przy uchu
łaskocząc delikatnie wyobraźnię
wschodziły słoneczną
pieszczotą wzgórza
promień podnosił spojrzenie
na dolinę której zagłębienie
kusiło obietnicą źródła
zszedł miękko rozgrzanym zboczem
bez pośpiechu zrywał niezapominajki
do koszyka w którym czerwone jabłka
pachniały cudnym grzechem


number of comments: 4 | detail

Margot

Margot, 14 may 2011

Burza

Ciągną niebem ociężałe chmury,
szarość w granat powoli się zmienia.
Nastrój cieniem kładzie się ponurym
i wiatr wstaje, jakby od niechcenia.

Najpierw cichy, nabiera rozpędu,
szarpie liście, jak strunami harfy.
I wypada nagle zza zakrętu,
z parasolek robiąc sobie żarty.

Chmury lecą na karku złamanie,
na pół cięte piorunów ostrzami.
Z wiatrem ziemię biorą we władanie,
patrząc z góry mokrymi oczami.

Gną się drzewa w pokłonach tej mocy,
ogień znaki zostawia na korze.
Dzień podobny się staje do nocy
i nie widać niczego na dworze.

Cichnie nagle, jak nagle pojawił,
nikną chmury i nastrój powraca.
A na niebie artysta się zjawił,
co kolory wesołe przywraca.

Parasolki w kałużach kołyszą,
trochę liści co z wiatrem tańczyły.
Dzień powraca znów spokojną ciszą
i usypia zmęczony, bez siły.


number of comments: 4 | detail

Margot

Margot, 13 march 2011

Lustro

Znów ten świt chłodnym budzi dotykiem,
wilgoć w krople zamienia spojrzenie.
Taflę lustra ktoś przeciął rzemykiem,
pod nią wiszą na rzęsach półcienie.

Blade usta słowem niepieszczone,
ledwie wiatr łapią w żagiel języka.
Maszty łamiąc się, patrzą zdziwione,
jaka moc wirów potężna i dzika.
 
Marszczą taflę dni sine i deszcze,
kosmyk włosów odgarniasz w zatokę.
A po wodzie przebiegają dreszcze,
które słońce budzi złotookie.
 
Łódź zniszczona dobija do brzegu,
gasi dzień zmierzch nawykły do cieni.
Pęka lustro, jeszcze pełne grzechu,
noc księżycem po niebie się mieni.


number of comments: 4 | detail


  10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1