Poetry

Margot
PROFILE About me Friends (29) Poetry (45)


Margot

Margot, 22 november 2010

Zostań moim termoforem (piosenka)

Zostań moim termoforem,
przyjacielem w każdej chwili.
Rano, we dnie i wieczorem,
ciepłem będziemy pieścili.

Ref.
Termoforze mój kochany,
mój gorący i jedyny,
ty z miłością bądź mi dany,
dla mnie jednej, twej dziewczyny.
 
A uczuć temepratura
ciągle stała, gotowana.
Każde zimno, dla nas bzdura,
noc do rana przegadana.

Ref.
Termoforze mój kochany,
...

Na nereczki cię przyłożę,
reumatyzmów się pozbędę.
Czasem do kieszeni włożę
i radośnie śpiewać będę.

Ref.
Termoforze mój kochany,
mój gorący i jedyny,
ty z miłością bądź mi dany,
dla mnie jednej, twej dziewczyny.
 
Dzięki tobie będę zdrowa,
żadna grypa mi niestraszna.
Przyjąć ciebie dziś gotowam,
bo sprawa bardzo ważna.


number of comments: 1 | detail

Margot

Margot, 21 november 2010

W ogródku piwnym

Tu ścierają się światy i życie
i bezdomność na ławce zapita.
Już nie patrzą na słońce w zachwycie
i nadzieja na ziemi rozbita.
 
W szklanych oczach tlą się czasem iskry,
jakiś żal bezgraniczny, choć pijany.
Piją szybko, żeby strumień bystry
porwał im ten świat przegrany.
 
W perspektywie zasiłek i karton,
padła stocznia, łącząc ich z brukiem.
Już nie patrzą na krzyk swoich żon
i na łzy padające z hukiem.
 
Piją szybko, nim myśl ich przegoni,
nim dopadną ich jasne spojrzenia.
Nikt ich przed światem nie broni
i on się dla nich nie zmienia.
 
Gdyby jutro stocznię rozwalili...
Dziś dzielnica schodzi się tutaj.
Kiedyś przecież do pracy chodzili,
dzisiaj dziury w kieszeni i w butach.
 
Wiem, ocenić jest łatwo. Pijacy.
Czesiek mówił mi pięknie o kwiatach.
Ty przechodniu spieszysz do pracy,
tu się życie ściera w dwóch światach.


number of comments: 5 | detail

Margot

Margot, 19 november 2010

na forum

nie wiem czy to akt odwagi
nauczonej z ateńskiej demokracji
kiedy domagam się prawdy od siebie
chyląc szczerze czoła wobec obywateli
 
nawet jeśli boleśnie draśnie dumę
a potem ostrze słów zatopi rękojeść po język
i polecą kamienienie
nie uczynię z mej mowy niewolnika
 
stoję więc dziś przed wami naga
i doprawdy nie ubiorę szat dla urody


number of comments: 4 | detail

Margot

Margot, 19 november 2010

Gwiazdy, miłość i róże

Romantyczność mnie zabija,
wiatr przedrzeźnia: mija, mija.
Gwiazdy mówią: nie zbledniemy,
bo miłością wciąż żyjemy.
Echo zaś odbija jęki
westchnień, śmiechu lub udręki,
a nabrzmiałe krople rosy,
tak śpiewają na dwa głosy:
Bierz marzenia pókiś młoda,
twoich oczu na płacz szkoda.
Na motylich lataj skrzydłach,
póki jeszcze noc nie zbrzydła.
Póki pamięć nie figluje,
księżyc usta ci maluje,
las prowadzi do strumyka,
gdzie stokrotka rośnie dzika.
Na to wtrącił się rozsądek:
końca końców to początek.
Chciał coś dodać, ale róże,
urządziły wielką burzę.
Bez nas pąsy będą czarne,
noce gorzkie, duszne, parne.
Precz z rozsądkiem-zawołały.
Chcemy, by się oczy śmiały.
Kiedy przyjdzie nasza pora,
to pójdziemy precz ze dwora.
Ale dzisiaj wraz z miłością,
nie staniemy w gardle ością!
I tu nagle myśl strzeliła,
że mnie miłość odwiedziła,
a romantyzm mnie rozpieszcza,
bo mi dodał duszę wieszcza.


number of comments: 1 | detail

Margot

Margot, 19 november 2010

noc


 
kiedy rankiem obudzę głowę z marzeń
wypuszczę gwiazdy spod poduszki
niech zbledną

 
noc niespokojnie gadała przez sen
nie chce wstawać dzisiaj
na deszcz i dziki taniec wiatru
co wykrwawia kolory
układa się z księżycem
mogłaby i z diabłem tylko ten
w rzymie
księżyc zajęty wielkim wozem
przetacza drogi mleczne
chętnie zajrzy później
 
kiedy rankiem obudzę głowę z marzeń
wypuszczę gwiazdy spod poduszki
 


number of comments: 1 | detail

Margot

Margot, 18 november 2010

Tarcza

Dedykuję Wojtkowi M. (za pomysł)


Amazonką stała się przez przypadek,
kiedy zaczęło wygasać zapotrzebowanie
na westchnienia i śmiech.
Mgliste parki nie czyniły potrzeby spacerów.
Wśród liści pojawiły się rdze,
krwawiły kory drzew,
a trawy coraz bardziej mokre,
leniwie usypiały tuż przy ziemi.
Ani ich skosić, ani ukryć w nich
nieśmiałych pocałunków.
Jej chłopiec miał błękitne oczy,
które nie pasowały do chmur.
Dąsał się na parasolki, choć niebo wciąż płakało,
a do tego przestrzeń zlatywała kolorami piór,
siadając mu na dłoni.
Zbierał je tak wytrwale, aż urósł mur,
potem twierdza i trzeba było bronić
wewnętrznych granic.
Wciąż jeszcze ma kruchą zbroję,
dlatego zapisała się do klubu Amazonek.


number of comments: 3 | detail

Margot

Margot, 17 november 2010

spowiedź

niebo błękitniało niemal codziennie
kuszone szeptami tuż przed i po
z gracją siadały gwiazdy
miękły poduszki i opuszki palców
nieśmiało błądziły poza granice nocy
 
wtedy wielobarwność miała smak
tęsknoty drżały dzwoneczki kwiatów
a wiatr podsycał ogień
 
w parasolkach było nam do twarzy
nawet w deszcz
skakaliśmy przez kałuże
jak dzieci a kalosze pełne wody
kaszlały przed kominkiem
z naparem ciepłej herbaty
 
a potem przyleciały kruki
dziobiąc oczy poezji
upadły cienie w ciszę
drzewom połamano gałęzie
i ktoś powiedział
bacz na księżyc
kiedy sięgasz po gwiazdy
niebo to jego królestwo


number of comments: 4 | detail

Margot

Margot, 15 november 2010

śmierć przychodzi tylko raz

ten kto zamki podpala i psy spuszcza na łowy
a potem z triumfem niesie łeb zabitego śpiewając
ten kto za dnia nosi białe rękawice
skrywając niecność dłoni wyrzeźbionej sztyletem
śpi spokojnie z czarną aureolą ciemności
nienasyconej pożogą
i w martwe oczy studni zaglada
gdzie zatopione ostrze uderza w kamienne spojrzenie

kiedy zmartwych otworzę serce chwycę wiatr
co od południa przygnał woń spalenizny
i wściekłe psy zakuję w łańcuchy
ciągnąc po czarnym niebie
sny rozerwę na strzępy a noc uczynię przyjaciółką
wierniejszą od kochanka i zgaszę gwiazdy
żeby już nigdy nie prowadziły do mnie


number of comments: 7 | detail

Margot

Margot, 10 november 2010

czasem

wieczorami
w mojej głowie
czasem słyszę głosy
jak wołają chodź chodź
pójdź za mną przez ten las
strumienie usiądziemy w liściach
w trawach w mokrych rosach skąpiemy
nienazwane a bliskie wyszeptywane
wieczorem spierzchłymi ustami
kiedy noc zamykała powieki
czasem słyszę głosy
w mojej głowie
wieczorami


number of comments: 5 | detail

Margot

Margot, 8 november 2010

Fotografia

Mój miły, nie ma ciebie od dawna,
zwiędła pamięć rujnuje obrazy.
Tylko twoja fotografia ładna,
pamiętać pozwala o twarzy.
 
Stoisz w słońcu, w rękach trzymasz kwiaty
na odwrocie tutaj ciebie poznałem,
tu złączyły się nasze dwa światy.
Ja kochałam i ty mnie...
 
I nekrolog w gazecie wciąż palił,
żył... Od patrzenia litery już zdarte.
Wtedy cały świat mi się zawalił
i oczy zrobiły się martwe.
 
Czasem czuję chłodny dotyk nieba,
na mych zmarszczkach wyrytych tęsknotą.
Wtedy wracasz, by pokazać jak trzeba,
dojść do naszego brzegu piechotą.
 
Zawsze razem za ręce, ze śmiechem
(dzisiaj pewnie byś miał okulary),
szliśmy tamtym zakochanym brzegiem.
Nie było piękniejszej pary.
 
Dzisiaj czekam tu na ciebie od rana.
Patrz, przed nami chłopiec i dziewczyna.
Ona wciąż radośnie zakochana.
On z nią nowy spacer rozpoczyna.


number of comments: 1 | detail

Margot

Margot, 7 november 2010

drzwi

wydeptana ścieżka koleiną
zdarte kostki na palcach
ranne bandaże
na klamce uczepiona nadzieja
nasłuchuje skrzypienia zawiasów
 
judaszem czasem sączy się światło
i szurają kapcie
na niepewnych krokach
czasem słychać ciężki oddech zapadki
i westchnienie gdy wraca na miejsce
 
a pomiędzy
czas płynie


number of comments: 1 | detail

Margot

Margot, 7 november 2010

bezinteresowna życzliwość

pani zet od dawna cierpi
na podagrę i samotność

pani iks od niedawna
pisze wiersze

pani igrek pośrodku
cierpi i pisze

połączyła je tak zwana
znajomość zagadnień
natury ludzkiej i umiejętność
puszczania wolnych bąków
w antrakcie
dlatego sięgają wyżej
niż czytelnicy
i z górnej półki
dzieła zebrane wertują
nie-po-tru-pachnie skandalem
zaściankowym
i mości gniazdo ta
co gdyby umiała latać

okoliczne wróble ćwierkają
że dla zabicia czasu
można zrobić dramat

pani zet od dawna cierpi
na podagrę
ale już nie jest samotna

pani iks od niedawna
ale coraz lepiej

pani igrek pośrodku


number of comments: 5 | detail

Margot

Margot, 6 november 2010

brzeg

moja druga połowy kanapy
i właściciel pilota od tv
kiedy już odwiedzi sztormy
porty i tawerny
wraca do macierzystej przystani
z fajką i butelką szkockiej
opowiada o syrenach
wabiących w głębiny
*
ja pierwsza połowa kanapy
i właścicielka kota
kiedy już wysłucham
o czym skrzypią liny okrętowe
wyrzucam za burtę
listy do
*
przy brzegu
czyjeś stopy
skaleczą się słowami
z rozbitej butelki
*
a muza
muza proszę państwa
zaciągnie się
na nowy okręt
bowiem poezja
nie znosi pustki


number of comments: 4 | detail

Margot

Margot, 6 november 2010

Karol

zawsze umiał namówić mnie
na głupie decyzje
jak choćby ta
żeby spróbować dosiąść chmur
ganialiśmy zbierając pióra
żeby dolecieć
(to znaczy ja zbierałam
a Karol rysował plany)
po kilku miesiącach
udało nam się zbudować
skrzydło wiatraka

z don kichota
Karol miał tylko zbroję
i chabetę którą dla przekory
nazywał pegazem
dosiadał jej czasem
zwiedzając okoliczne zakątki
i wszelkiej maści dulcynee
miałam stać w oknie
z chusteczką haftowaną
wszystkie cztery rogi

to była najgłupsza
decyzja Karola


number of comments: 4 | detail

Margot

Margot, 5 november 2010

Ostatni wiersz

Poezji nie można zabić
ale człowieka-owszem.
Sama położę głowę pod topór,
bo takiej śmierci się nie boję.
Jeśli kat choć za grosz ma odwagi,
niech zdejmie kaptur,
przed zadaniem ciosu.
Wokół gapie jak kruki
czekają lecących słów.
W ostatnim powiem:
dobrze kacie trafiłeś.


number of comments: 7 | detail


  10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1