13 stycznia 2016

Równonoc

Kiedy wróciłam, a było to raptem u schyłku zimy,
myłaś już okna, obrazy, talerz z widokiem na Tiergarten
i zegar po ciotce (w soboty zawsze budził mnie zapach
szarego mydła, ruch w sieni i skrzypienie drzwi).
 
Tamtego dnia, na klepisku pełnym pierza i negatywów
kurzych łap, stanął kredens – stary, ciut pokraczny, przyciężki.
Nadchodziło ocieplenie i płowieć zaczęły fotografie,
listy pisane kredką, duchy i koty prężące się do słońca
 
nieco jeszcze ospale, łagodnie i z rozrzewnieniem;
w ogrodzie zaś kopczyki liści wyznaczały te miejsca,
nad którymi wiosna pochyli się jak matka nad dzieckiem
by dotknąć rozpalonego w chorobie czoła.
 
Nazajutrz spomiędzy ptasich kostek, żeber pieskich
i sarnich (ta sarenka chodziła przy nodze niby pies)
wykiełkowały cicho pamięci: pęknięty kafel, karafka,
dwa fenigi, guzik. Nie było odwrotu, deszcz padał
 
przez tydzień, bez przerwy, na kolana, ręce i powieki,
kiedy po raz pierwszy stawałam przed kimś zupełnie naga.
Czas zatoczył koło; przystroiłaś więc ganek i pokoje,
skąd na kolejne ćwierć wieku, jeden po drugim
 
wymknęli się stróże – postaci z zaśniedziałych luster.




Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1