Marcin Olszewski, 24 listopada 2019
Siedzę przed telewizorem…
W Teatrze Telewizji “Antygona” Niemcewicza lub relacja z obrad Sejmu Rzeczypospolitej
Więcej sztuk podobnych już nie ma
Spotkania z zamyślonym wzrokiem nad szachownicą racji
Kto ma lepsze figury, a kto lepszą pozycję na polu?
Kto pierwszy zacznie grać na czas i zwłokę?
A kogo będzie stać na wywrócenie stołu do góry nogami?
Ciemny pokój oświetlony światłem ekranu
Gdzie toczą się ważne Polaków rozmowy
Liczy się opcja programowa
I zgodność w drodze słusznej koncepcji
Porozmawiajmy
Naszym celem jest dobro Państwa
Ale tu na karteczce koledzy mi dopisali
To miałem powiedzieć przed wyborami
Głosy za, głosy przeciw
My, oni, my nie oni
A my przed telewizorem?
Przepraszamy Państwa, za chwilę dalszy ciąg programu
W ramach improwizacji Teatr Wielkiej Dezorientacji!
Niedługo Karnawał, więc może od razu
W balowych salach posuwistym krokiem
Niech Panowie w żupanach pokażą krok pierwszy
To początek tej samej sztuki z innymi aktorami!
Marcin Olszewski, 16 listopada 2019
Można mieć ziemię, wieść życie w pałacach na podłodze złota
Można wygłaszać tyrady ku tłumom dla ich poważania
Gdy Pani Choroba nicią niemocy nagle omota
Na nic Ci wszelkie bogactwa, zaszczytów doznania
Sam z ciężarem cierpienia pośród dóbr, które już nie cieszą
Nie masz siły Midasie, nie masz tłumów kiwających
Tłumy były kiedyś był zdrowy, teraz ku innym spieszą
Co komu po człeku w cień odchodzącym?
Jesteś?, pyta Cisza, czy byłeś, a może już Cię nie ma?
Liczysz w mroku przypływ oddechów, na wyspie pragnienia
Za wszystko jak na targu można spytać, jaka cena?
Za zdrowie nie ma ceny, to skarb ocalenia
Marcin Olszewski, 9 listopada 2019
Kiedy myślę tak, o tym gdy byłem mały
Piękny czas, cudny czas, wszystko się pochowało
W zakamarkach szuflad, na zdjęciach pamięci
Nie cofnę już czasu, choćbym zegar nakręcił
Nie cofnę…
Kiedy myślę tak, o tym gdy byłem w szkole
Ucząc się algebry z wielkim mozołem
Wiatr porwał kartki, deszcz przysiadł na słowie
Pozostało mi tyko to, co mam w głowie
Na zawsze….
Lecz…
Dopiero teraz żyję, gdy ciebie mam
Dopiero gdy piszę, śpiewam, dla ciebie gram
Poczułem sedno istnienia, świata roztańczenia
Bo odnalazłem cię moja…Muzo!
Kiedy myślę tak, o tym gdy byłem mały
Zawsze czegoś z biegiem lat, mi brakowało
Bicie serca jak dzwon, myśli w duszy zamglone
Ciało, w zadumie wiecznie lekko zgarbione
Ze smutku…
Kiedy myślę tak, o tym gdy byłem w szkole
Patrzyłem na ciebie, z wielkim oczu mozołem
Zapisałem tę kartkę, kleks nie przysiadł na słowie
Pozostało mi tylko to, co mam w głowie
Kocham Cię
Marcin Olszewski, 2 listopada 2019
Koła powozu toczą się powoli
Po lustrze utkanym z łez deszczu
Zatrzymał się, jak zegar życia
Tu, kiedyś, przed wiekami
Stare drzewa pamiętają wasz sen
Ten pierwszy i ten ostatni
Nie miałyście nawet dwóch latek
Gdy Bóg wezwał was do siebie
Płaczę wraz z deszczem
Zapalając lampiony pod każdym drzewem
Bo nie wiem, pod którym was pochowano
Ale każde miejsce będzie tym
…w którym was szanuję
Śpijcie snem spokojnym
Zaśpiewam wam kołysankę
Przez łzy będę śpiewał, moje małe ciocie!
Boże, dlaczego tak?
Marcin Olszewski, 26 października 2019
Uśmiechnięte twarze, wzniesione kieliszki
Toast za przyszłość i wieczne zdrowie
W oczach radość, w oczach łzy
Rozbija się szkło po podłodze
Dziecko płacze przy murze, tatuś na mecie
Matka pobita czeka na komendzie
Szary mur oświetlony podpalony śmieciami
Zapijamy problemy, zabijamy strach?
Kobieta wylatuje przez okno, mąż dostał szału
W domu ściany puste, poszło na alkohol
Modlitwa do Boga o nadzieję na jutro
Na przyszłość, chociaż na jedną noc
Chodnikiem mogą płynąć kałuże krwi
Pić i zabijać, nikt się wtrąca, sprawy rodzinne
Pamięć silniejsza od bólu
Nie wymażesz jej żadnym prezentem
Zeznajesz przeciwko własnemu ojcu
Zeznajesz przeciwko własnej matce
A kto będzie zeznawał przeciwko tobie?
Jak będziesz miał sprawę?
Mogą odebrać prawa twoim rodzicom
Albo tobie, gdy je przekroczysz
Rodzice mogą odebrać ci chęć do życia
Ty Żyj, bo nie ty je dałeś!
Możesz być, kim chcesz
Pijakiem, gangsterem, kimkolwiek
Pamiętaj jednak o tym, co miałeś
Płacz, nigdy nie daj tego swemu dziecku!
Marcin Olszewski, 19 października 2019
Z wypalonym pochodnią miłości Imieniem…
Na sercu, niczym znicz na ofiarę Amora…
Z votum zdobycznym na srebrnym łańcuchu
Z pierścieniem oznajmującym zabraną duszę
Idę…
Za Nią, dla Niej, na każde słowo wypowiedziane
Nie sługą pracy będąc, bo nie za dukaty
Lecz Jej spojrzenia, gestu, uśmiechu…
Ona wie, że czar rzucony skutecznie zostaje
I znachor uroku tu nie odczyni…
Ten jeden raz…
Tylko jeden, pierwszy raz w życiu…
Magia oczu…
A stałem się wybranym…
Przez Nią…
Dla swego ukojenia…
Dla Ciebie…
Marcin Olszewski, 12 października 2019
Zapukam do ciebie deszczu kroplą
W granacie płaszczu chmur lśniącym
Od uśmiechu idącego grzmotem ku oknom
W pochodniach błyskawic coraz bliżej jaśniejącym
Przejdę mostem tysiąca barw naszej tęczy
Usiądę motylem na twym ramieniu
Przytrzymam się mocno słońca poręczy
By nie spaść w dolinę nieba, uniesieniu
Przytulony do rany codziennych spraw
Rozgrzeję maścią ciepłego słowa
Owiany zapachem stepowych traw
W sieni twojego serca się schowam
Rozpalę święty płomień miłości
Odbity łuną w blasku naszych oczu
Szepnę do ciebie z otchłani ciemności
Jestem przy tobie…usłysz to, poczuj
Marcin Olszewski, 6 października 2019
(ku pamięci zmarłego tragicznie pradziadka Antoniego Kanty, majora Armii Krajowej w lipcu 1945 r., w tzw. Obławie Augustowskiej)
Strzał
Powoli opada czarna kurtyna oczu
Koniec?
Nie!
Jeden podpis, kilkaset istnień
Odejdzie w cień zgodnie z prawem likwidacji
Masz sumienie samozwańczy sędzio, kacie?
Czy tylko wykonywałeś polecenia
I umywasz ręce jak Poncjusz Piłat?
Masz dzieci?
Ich dzieci biegły z płaczem za nimi
Masz oczy?
One zapamiętają ten widok do końca życia…
Strzał
W jego ciało, nasze dusze i pamięć
Masz spokojne sny kacie?
Czy ty w ogóle coś masz, do cholery?!
Ostatnie spojrzenie oczu….
Na wszystko dookoła, na swoje życie
Każdego z nas to kiedyś czeka
Pamiętaj, że, my pamiętamy
Poznamy się w przejściu na Sąd Ostateczny
Poznamy, po krwi na rękach…
Ile dusz spojrzy ci w oczy, Sędzio Ostateczny?
Zdołasz policzyć w Rachunku Sumienia?
Marcin Olszewski, 29 września 2019
Na dnie wiele spraw. Nie nowszych, nie starszych
Lecz w sam raz. Kiedy trzeba. Gdy odpowiedni czas
Zbierane na różną okoliczność, osoby, zjawiska
Kolekcja w kategoriach i zamiarach dobrana
Jest sprawa, co prawda sprzed lat kilkunastu
Lecz dotyczy tego, który dzisiaj konkurentem
W poczuciu obowiązku trzeba zawiadomić organy
W majestacie prawa, gwoli poszanowania ludzi
Którzy słysząc, że ktoś zrobił to czy tamto, głosy mają
Negatywne, co i nam istotne, jak zamiana figur
Dlaczego nie wówczas, kiedy sprawa miejsce miała?
Są sprawy, które mają swój czas istnienia
Do schowania, do wykorzystania, do eliminacji
Liczy się nie wielkość sprawy, a moment
W którym sprawy tej sprawca, najmniej potrzebuje
Jego porażka, my w chwale. Sprawa do niszczarki
Każdy ma swoją sprawę. Każdy swoją szufladę
Przyjdzie czas, wyjmiemy …
Marcin Olszewski, 22 września 2019
Mimo zamknięcia rozdziału życia
Braku myśli. Wypalonej świecy uczuć
Pojawiasz się w snach. Podświadomość
Nie myślę. A jednak jesteś w pobliżu
Mieszkanie. Rozmowy. Łóżko i pies
Fragment życia wśród czterech ścian
Kadry kręcone przez los przypomnienia
Chwil, których nigdy nie było. Marzenia?
Wydzieram kartki ze scenariusza zdarzeń
Wycieram gumką role, sceny dialogi
Nie jestem w stanie zatrzymać snów
To złośliwość losu? Nie myślę, a jesteś
Wyrywam Cię ze snu
Marcin Olszewski, 14 września 2019
Nie odzywam się. Nie ma mnie w „waszym” świecie
Omijam wszystkie wypowiadane słowa. Jak cień
Nieobecny ciałem. Wyłączony przycisk integracji
Chcę być sam. Pośród Was. Bez śmiechu i rozmów
Chowam się głęboko wewnątrz zapomnienia
Nie ma ran, nie ma blizn. Nie ma niczego
Uśmiech dawno znikł z powierzchni twarzy
Czuję. Nie tak łatwo leczą się złamane skrzydła
Zmiany nastrojów. Każdy dzień mojego nastroju
Jak prognoza pogody. Nic do końca pewnego
Zmieniłem się. Kilka dni, kilka chwil. Inny
Nie patrzcie na mnie. Podnoszę złamane skrzydła
w milczeniu
Marcin Olszewski, 7 września 2019
Jesteśmy powietrzem. Bez oczu, serc. Pamięci
Spakowane, w toni rzeki z napisem „przeszłość”
Nie rozmawiam, dopóki nie zapytasz. Z cierniem
Nie pomogę, dopóki nie poprosisz. Jestem przecież
…. powietrzem
Nie ma uśmiechu na zawołanie. Przejścia do porządku
Świat jest już inny. Zmieniłem się. Zmieniłaś mnie ty
A zatem jestem tym, czym jestem. Powietrzem
Nie ma niewolników serc. Każdy ma swoją wolę
I wybór
Mój wybór pozostaw mojej osobie. I moje życie
Nie straszę. Nie kłócę się. Odchodzę w swoją stronę
Jeżeli zatem jestem kilka kroków od Ciebie. Nie kocham
Nie nienawidzę. Nic nie robię. Jestem tylko powietrzem
Marcin Olszewski, 1 września 2019
Siedź! Czy kazałam Ci się przesuwać?
To siedź. Czemu się ode mnie odsuwasz?
Odsuwam?! To masz! Przysunę się tak blisko
Byś poczuła. Moją bliskość w emocjach
Tak. Wyładuj się. Jak chmura z piorunam
Za te wszystkie złe chwile dnia dzisiejszeg
Czekam, pod kopułą deszczu emocji i słów
Z ciepłem spokoju. Tak blisko. Bardzo blisko
Myślisz że się obrażę za kamień na słowie?
Nie. Ileż to już razy trzaskałem drzwiami?
A Twój głos drgał, za szkłem pierwszych łez
Wyrzućmy z siebie wszystko. Naprzeciw
By w emocjach burzy przekutych na spokój
Pozostała cisza. Z tęczą uśmiechu na ustach
Przysuwam się. Blisko. Coraz bliżej. Uspokój się
Nie odsunę się. Chcę być blisko w takich chwilach
Blisko Ciebie
Marcin Olszewski, 17 sierpnia 2019
Czerwień na płaszczu płatków róży
Żyje, oddycha naturą w pokoju
Samotny kwiat. Już niczyj
Ma nadzieję na odnalezienie domu
Niepokój w łodydze. Oderwanej od natury
By komuś sprawić przyjemność. Szaleństwo
Za cenę wykupu, cena cierpienia
Samotny kwiat. Samotna śmierć
Jestem, na potrzeby kogoś i czegoś
Narzędzie w rękach ludzi. Wykorzystana
Nie mam światła, wody, niczego do życia
Wolno odchodzę na waszych oczach
Kwiat przechyla się wolno na bok
Nie ma szans na miłość, życie, cokolwiek
Byłam, jestem i będę kwiatem. Dla was
Dla ludzi. Dla przyjemności, cierpienia
Oddaję swoje życie, dla ludzkich ambicji
… razem z różą
Marcin Olszewski, 10 sierpnia 2019
Jak niewiele nam potrzeba
Zwykły stół, kawa. Oczy i usta
Świat odkrywany, słowem za słowem
Kilka lat, a jak by to było wczoraj
Ruchy ust, wspólny śmiech i treść
Zrozumienie na tych samych falach
Zegar poza linią wzroku. Bez chwili
Bo chwile są tu i teraz. Pomiędzy nami
Nie ma stołu, nie ma kawy. Nie ma czasu
Jesteśmy tylko my. Twarze w zapomnieniu
Rozmowy budzącej lata wspomnień
Niekończąca się chwila mocnych doznań
Z ruchu warg, ze śmiechu, więzi zawartej
W dotyku palców zamieniających słowa
W najpiękniejszą między nami rzecz
Bez względu na odległość. Rozmowę
Marcin Olszewski, 3 sierpnia 2019
Milczę. Nie odbieram telefonów
Nikt nie wie gdzie jestem. Co robię
Co czuję. Jeden pokój, życie. Brak życia
Do końca życia jeden krok. Głośna muzyka
Tylko jeden utwór na uszach. Godzinami
Kilkanaście nieodebranych połączeń
Niepokój. Był człowiek. Nie ma człowieka
Pusty pokój. Walka emocji w sercu i duszy
Nikogo nie ma. Nawet nikt nie zdążyłby
Gdybym chciał odjechać z tego świata
Każdy najlepszym lekarzem dla siebie
Niczego nie chcę. Niczego nie oczekuję
Samotnie upadłem. Samotnie wstanę
Jestem poza światem
Marcin Olszewski, 27 lipca 2019
Czerwieni kwiat na Twojej ziemi
Na linii wzroku, z domysłem od kogo
Jestem w innym czasie, innym miejscu
Mimo to blisko, pamięcią, szacunkiem
Zapach kojący. Miłości. To wszystko
Co chcę Ci dać. W tej wielkiej róży
Czerwone płatki. Jak serce. Płonie
Kwiat róży. Roślina? Dużo więcej
Dziękuję, że zabrałaś ją do domu
Gdy spojrzysz na nią. Będę w pobliżu
Myślami, wszystkim co można dać
W jednej wielkiej róży
Marcin Olszewski, 21 lipca 2019
Zatrzymany ciąg wydarzeń
Wskazówki duszy milczą
Czy to akceptacja stanu rzeczy?
Czy już nienawiść? Opanowanie?
Nie ma już miejsc naszego istnienia
Nie ma już ulic. Nie ma niczego
Kadry przeszłości w mroku archiwum
„Nic, nigdy więcej już się nie stanie”
Deszcz kroplami studzi płomienie twarzy
Nic nie stanie się już między nami
Nigdy więcej. Odbija się echem w toni duszy
Zamykam w ciszy drzwi swojego życia
„Zamknięte”
Marcin Olszewski, 13 lipca 2019
Biegnę rano z myślą dnia
Zmyjemy szarość, nadamy blask
By ujrzeć wspólnie uśmiech słońca
Zwykłe chwile. W myśli oknach
Gonitwa dnia, setki ważnych spraw
Lecz w oknach duszy wspólne chwile
W powiewie firanek zwykłe myśli
W odbiciu szyb wspólny uśmiech
Nasz i słońca
Popołudnie. Głos w słuchawce. Cisza
Woda kroplą łez, ból na szkle rysując
Potok wspólnych chwil. Płonie ogień
Słońca. Nie biegnę już. Stoję
Czysto i spokojnie. Bez szarości dnia
Zamknięte skrzydła okien naszych dusz
Bez słów, w milczeniu. Zmyte deszczem
Nie ma już uśmiechu na naszych twarzach
Pozostał uśmiech słońca
Marcin Olszewski, 6 lipca 2019
Możesz myśleć co chcesz. Dziwny, spontaniczny, szalony
A może po prostu zakochany? Czy tak trudno to zrozumieć?
Nie zapomnę słodkich chwil. Smaku ust. Ognia mocy
Nie zatrzymam się. Nie mogę. To się dzieje naprawdę
Nie schowam się z rękopisami słów w jaskini. Będę krzyczeć
Niech cały świat usłyszy. Stało się. Nie przestanę. Będę obok
Gdy tylko zapragniesz. Widocznie tak miało być. Przeznaczenie
Nie przepraszaj, nie przepraszam. Na to nie ma przeprosin
Na granicy uciążliwości duszy. Na kamieniu serca. Jestem
Jak anioł znikąd. Po prostu. Nie masz wpływu i decyzji
Będę tam stał, bo zegar serca bije. Mam go zatrzymać?
Po śmierci. Gdy zegarmistrz Nieba odbierze mi klucz życia
Podążam za Tobą wszędzie tam, gdzie potrzebujesz
Z płaszczem nocy, z pomocną dłonią. Z ust pochodnią
Każdemu z nas Bóg dał ścieżki przeznaczenia
Przesuwając nas ku sobie na skrzyżowaniach losu
Czujemy, kochamy. Idziemy przez życie
Ty nie przestaniesz. Ja nie przestanę
Marcin Olszewski, 30 czerwca 2019
Chowam się pod kołdrą nocy
Ty śpisz w spokoju, w oddali myśli
Tęsknię. Samotne ciało. Brakuje mi Ciebie
Na styku myśli. W korytarzach wspomnień
Jesteś mą poduszką, kołdrą, życiem
Nie ma że daleko. Na to nie ma odległości
Przytulam się do Ciebie w myślach
Chowam głowę w Twoje włosy
Jesteś obok. Ja również. Na naszych łóżkach
Dwa łóżka, jedna kołdra. Moc myśli
Przyciągania ciał ku sobie
Tulimy się w słowach, w dotyku ciepła ust
Daleko, jednak blisko. Bo słowa moc mają
Pocałunki na dobranoc. Snów spokojnych życzenia
Zasypiamy pod wspólną kołdrą marzeń
Noc bez Ciebie? Każda noc jest z Tobą
Marcin Olszewski, 21 czerwca 2019
Dwie przestrzenie. Głosy rozmów
Powłóczyste spojrzenia za Tobą
Wzrok na Twoim ciele, marzenia o Tobie
Każda chwila w gotowości do pomocy
Rzucenie wszystkiego. Gdy potrzebujesz
Jest moment gdy zadajesz pytanie
Nasze oczy krzyżują się w ogniu uczuć
Nie uciekniesz od wzroku. Jestem za Tobą
Słodycz oczu. Pocałunki luster nieba
Proś. Wiesz … że spełnię …
Ciepło dłoni zatrzymane w dotyku
W ustach deser. Prezent. Jakbym zjadał Ciebie
Magia uczuć. Tak to działa
Wychodząc czujesz oddech pocałunków na plecach
Zapach skóry, obrazy wyobraźni
Nie ma niczego. Ogień naszych spojrzeń
Na linii wzroku
Marcin Olszewski, 16 czerwca 2019
Nie mam głowy, jak ukłuty przez pająka
Owijany w kokon chemii uczuć
Wyłączony schemat codziennego życia
Na rzecz koncentracji względem jednej osoby
Nie mam głowy. Myślę tylko o Tobie
O nas, o tym by codziennie Cię widzieć
Nie dociera do mnie co mówią ludzie na ulicy
Nie wiem jak wypowiadać słowa
Uważam by nie wpaść pod jeżdżące samochody
Nie mam głowy. Leży na twoim sercu
Zapytaj mnie o cokolwiek. Nie zrozumiem
Poproś o słowa. Niestety nie wypowiem
Zamknięty w kokonie myśli o Tobie
Po nocy dzień. Po ogniu pocałunków, spokój
Reakcja mózgu. Poszły styki na złączach serca i duszy
Zwarcie na instalacji? Normalna kolejność uczuć
Marcin Olszewski, 8 czerwca 2019
My. Po obu stronach świata.
Muśnięcie słowem
Kuszę ….
Drżenie w ciemnościach pod wpływem uczucia
Delikatna muzyka w tle. Nie ma już słów
… są tylko ciała
Nie zatrzymam tego. Nie przeproszę za kocham
Odkrywam mapę Twojego ciała. Palce na ustach
Słodycz warg
Pocałunki na skórze napisem miłości. Drgnienia ciał
Całuję Cię. Nie ma już zimna. Jest ogień ramion
Nóg, Splot języków w płomieniu ciał. W mózgu
Szum poruszający nasze zmysły
Cisza spowita okrzykiem oddechów
Aż do końca. Naszego spełnienia
Okrywam Cię kołdrą zdarzeń
Nie zapomnisz. Ja nie zapomnę
Rozkosz w mroku tajemnicy
Jestem. Jestem przy Tobie
Marcin Olszewski, 26 maja 2019
Z wypalonym pochodnią miłości Imieniem…
Na sercu, niczym znicz na ofiarę Amora…
Z votum zdobycznym na srebrnym łańcuchu
Z pierścieniem oznajmującym zabraną duszę
Idę…
Za Nią, dla Niej, na każde słowo wypowiedziane
Nie sługą pracy będąc, bo nie za dukaty
Lecz Jej spojrzenia, gestu, uśmiechu…
Ona wie, że czar rzucony skutecznie zostaje
I znachor uroku tu nie odczyni…
Ten jeden raz…
Tylko jeden, pierwszy raz w życiu…
Magia oczu…
A stałem się wybranym…
Przez Nią…
Dla swego ukojenia…
Dla Ciebie…
Marcin Olszewski, 19 maja 2019
Jadę przed siebie, po drodze życia
Koniem biegu lat, wśród zegarów czasu
Z sakwami marzeń, chwilami wyrzeczeń
Z rozsądkiem pod pachą, w mroku
…z latarnią intuicji
Czasem cel jest konkretny, a innym razem
Pęd tak bez celu ku zachodom stepów
Każda droga ma sens swój i koniec
Ważne, że jadę, w pogoni za światem
Mijam pielgrzymów ku wielkim świątyniom
Posągi wajdelotów na rozstaju dróg zastygłych
… w zamyśleniu
Pokłon i szacunek ludziom, zwierzętom w tyle
Znów przecież kiedyś uśmiechniemy się do siebie
Mapa oczu niesie śladami miast, pól bitewnych
Pejzaże zdarzeń, chwile w życiu ważne
i w zasadzie świąteczne
Świętem każdy dzień życia, każdy oddech kolejny
…podziwiajmy życie póki możemy
Marcin Olszewski, 12 maja 2019
Piaszczyste drogi, złoty piach ziemi
Unosi się płaszczem w słońcu
Pod kopytami puszczonych wolno koni
Gdzie pamieć i czas malowały obraz krwią
Na płótnie ziemi…
Skąd jesteś?
Pamiętaj, tak jak to, dokąd zdążasz?
Biegnij wraz z wilkami nocą ku żerowi
Każdy ma swój cel, by przetrwać
Mokre od łez aniołów nieba włosy ziół i traw
Które nad ranem urzeczone śpiewem
Dadzą się okryć białą chustą
By zapach i smak naparów leczył nas od trosk
Nikt cię nie widzi….
Wszyscy czują Twoją obecność
Oddech wiatru w firankach
Zapach świec zgaszonych ręka Twą w mroku
Każdy przychodzi nawet po śmierci
Dokończyć swoje sprawy
Doglądnąć włości, pogładzić zmęczone twarze śpiących
Strach w oczach psów, spokój duszy naszych
Żywi i umarli
Z siół rozrzuconych po całym świecie
Pamiętajmy o sobie, w każdy czas
Czas życia i śmierci
Póki nie staniemy, gdzieś tam wysoko
Przychodźmy tam
Gdzie nasze serce i tęsknota
Przywołuje głos ojców
Marcin Olszewski, 5 maja 2019
Lśniący od wielu łez bruk chodnika…
Przez okna do mieszkań zaglądają blaski płomieni śmietników
Na ulicy wyścigi czarnych wehikułów, a za kierownicami
Jadący na stracenie życia ciemni rycerze w skórach
Życie odmierzane czasem zapałki przypalanego papierosa
Strzałem końca gry egzystencji jak w rosyjskiej ruletce
Karty rozdane w pobliskim barze, pod zastaw przyszłego losu
Wódka pozwala zapomnieć, butelka uśmierzyć istnienie
Bieg po życie nieotrzymane w domowym zaciszu
Dystanse pokonywane w olimpijskim czasie
Jedno radio, kolejny chleb na domowym stole
Smak pierwszej szynki od wielu wielu lat
Pierwszy trzask zamykanej w żelazie krat wolności
A potem to już drugi dom, czasem tylko jedyny
To, co mogło być ważne, straciło sens
Taki mały rewanż za cichy płacz w kącie
Wycena życia, oszacowanie wartości w oka mgnieniu
Za ile można kogoś pozbawić przyszłości?
Po to by zmienić swoją egzystencję i tożsamość
W drodze prawa ewolucji i “uczciwego” życia
Autorytet, kreowanie postawy, to za trudne słowa
By pamiętać, nie przeoczyć czasu odpowiedniego
Gdy ten czas minie, takie sobie życie
Odnajdzie nas, zabierając wolność, chwytając za życie
Marcin Olszewski, 28 kwietnia 2019
Dzikość w głębi serca zamknięta na skobel
I na dnie otchłani duszy w mroku spoczywa
Zapalić świecę w ciszy czterech ścian pokoju
To jakby obudzić cień wilka na murze
Mogłem być niepokornym w ciemnych kniejach
I kłów biel pokazywać na powitanie
Zapierać się łapami o ziemię opornie
Dopóki Twój zapach nozdrzami nie zawładnął
Nie ma takiej siły, gdy zmysły owładnięte
Na nic warknięcie skomlenie czy nora
W czerwonej szacie zachodu słońca
Ze wzgórza donośne rozlega się wycie
Podążać za śladem Twych stóp z pyskiem zwieszonym
Boże! Jak to w środku wnętrzności rozrywa!
Za tobą w ogień, czas wszelki, przestrzeń
Choćby do zatracenia…pod nóg Twych płomieniem
Marcin Olszewski, 23 kwietnia 2019
Z nastaniem nocy czas łowów nadchodzi
Kto w dzień siły zbierał, ten pewien zwycięstwa
Z legowisk zrywają się starzy i młodzi
Rodzice nauczą swe dzieci męstwa
Aby nie umrzeć, zwierz musi zabić
Takie jest prawo przetrwania w życiu
Nikt w sentymenty nie może się bawić
Kto boi się walki, niech żyje w ukryciu
Skrzydła rozwinął niczym sztandary
Puchacz głoszący swą pieśń bojową
Nagroda zwycięzcy karą ofiary
Nie umiesz się bronić? Uciekaj z głową!
Głuche warknięcie, przewodnik czuwa
Stado gotowe jest do ataku
Już bezszelestnie przez las się posuwa
Wodz strzyże uszami – coś rusza się w krzaku
To renegatka! – zdradliwa wilczyca
Szarpie swą zdobycz – zająca małego
Czeka ją walka bardziej straszliwa
Zemsta gromady, obrona łupu swego
Wilcza wspólnota zgodnie skoczyła
Zdać by się mogło jak stwór olbrzymi
Lecz walka bynajmniej się nie skończyła
Coraz to samka chwyta kłami swymi
Starszyzna wilków jest doświadczona
Mocnym pierścieniem wokół stanęły
Wnet przeciwniczka padła zgładzona
Z jej żeber potoki krwi popłynęły
Wtem tentent kopyt słychać na drodze
Podróżny się spieszy, by deszcz nie zaskoczył
Przy tej gromadzie wnet ściągnął wodze
Nieraz mu śmierć patrzyła w oczy
Spotkał się wzrokiem z wodzem plemienia
Powoli wyciągnął z olstra pistolet
Czy mamy coś sobie do powiedzenia?
A może chcesz poczuć jak rapier kole?
Wilk błysnął zębami, lecz nie atakował
Cofnął się z drogi wpił zęby w zająca
A jeździec na koniu swym pocwałował
Drogę oświetla pochodnia płonąca
Bo kto wierzy w siłę i Ród, ten nie zdradza
Kto znaczy terytorium swe, niechaj go strzeże
Kochaj, szanuj, walcz, lecz rób wszystko
W zgodzie z sumieniem i w ludzkiej wierze
Marcin Olszewski, 13 kwietnia 2019
Kim byłem, gdy wstałaś w świetle poranka?
Snem odchodzącym, gdy przetrzesz oczy?
Ukochanym skaczącym z balkonu na konia?
Lokajem z wodą, ręcznikiem, sukniami?
Kim jestem, kiedy zasiadasz w jadalni?
Kucharzem, stolnikiem, może podczaszym?
Służącym za krzesłem na jedno skinienie?
Podającym potrawy smacznego śniadania?
Kim będę, gdy powozem wyruszysz w miasto?
Stangretem nietrzymającym fantazji na wodzy?
Lokajem w liberii otwierającym drzwi powozu?
Oficerem gwardii by zatrąbić, gdy wysiadasz?
Kim byłem, podczas spaceru po ulicach miasta?
Uśmiechniętym żebrakiem pod kapeluszem?
Kupcem, za darmo oddającym Ci swój towar?
Ulicznym bardem z balladą na ustach?
Kim jestem, gdy w karczmie zjadasz obiad?
Karczmarzem ścinającym mięso z rożna?
Stajennym dającym owsa bachmatom?
Opojem spijającym słodycz z twych oczu?
Kim będę, gdy na koncercie zasiądziesz?
Dyrygentem, z nutami i rytmem twego serca?
Kompozytorem z weną i nieprzespaną nocą?
Muzykiem, dźwiękiem, fotelem, drzewem?
Wszystkim ....
Marcin Olszewski, 6 kwietnia 2019
Siedzę na fotelu w ciemnym mroku ścian i w towarzystwie myśli
Tak jak bym stał na wietrze pośród rozstaju dróg
Kolejne zapisane księgi wspomnień chowam do Archiwum Życia
Może na starość je wypożyczę?
…nie wiem
Burza mózgów w głowie jak na kupców Hanzy zebraniu
Wyzwania, potrzeby, możliwości, realizacja
Tylko tutaj należy do mnie
Spółki bez ograniczonej odpowiedzialności
…. z udzielonym kredytem na życie
Czerwone wino burzy spokój rzeki
Nie wiem czy jeszcze stoję czy już siedzę
Zapałkę od podpalonego papierosa
Odkładam na stos przeszłości
… i wychodząc zamykam drzwi
Płonie przeszłość, płonie pamięć, pali się tęsknota
Niespełnionych marzeń, dni i snów
Walą się regały, księgozbiory zapisane dawno temu
Nie spoglądam na popiół
… to już przeszłość
Ze wschodem słońca buduję jutro
Od nowa zapiszę karty zdarzeń
Nowe myśli budzą się jak wilki nocą
Zdobycz pali serce i duszę
Wywrócić wszystko, destrukcja teraźniejszości
Mam prawo planować program życia
Zagrajmy sztukę jak na próbie od początku
Póki jeszcze Bóg nie zamknął oczu reżyserowi
Tylko jedno życie, wiele ról, wiele zdarzeń
Dźwięk organów gra preludium dla nowego aktu
Zmieniam się pod wpływem otoczenia
Walka z emocjami toczy się na Polu Duszy
Z pamięci nie wydrę kartek jak z Diariusza
Zalewam go kolorem krwi czerwonego wina
Co jednak boli, podpalam na wieki
Proszę tylko o czyste kartki dla nowego życia!
Marcin Olszewski, 30 marca 2019
Siedzę na schodach starego młyna
Siedlisko zatrzymanego czasu i wspomnień
Czarne ręce drzew wznoszą się do góry
Jeśli noszą na sobie ślady krwi
…to siłą natury, nie własnego sumienia
W dole lustro rzeki toczy się żywiołem
Można przejrzeć w nim całe swoje życie
Obraz zamazuje się pod rękawicą wiatru
Pod chemią uczuć, zanieczyszczeń z fabryki
Serce biega jak pies w korytarzach duszy
Rytm muzyki nóg w podpalonym rumie na śniegu
Kształtowanie własnego alter ego
Jak niegdyś nad zadaniem przy tablicy
Nie żądam od świata by mnie zrozumiał
Bo sam nie wiem i nie znam wszystkiego
Wilk wie, że musi żyć i przetrwać
Ja też, dopóki ktoś nam nie wejdzie w drogę
W kościele ruch rąk organisty, by zagrać Opus
Na murach w blasku świec cień uśmiechu Boga
Każdy w coś wierzy i ma nadzieję
A co mają zrobić Ci, gubiący je po drodze?!
Wstaję, by podążyć dalszą drogą życia
Wilk dopada ofiarę w ostatnim zbiegu oczu
Dopala się płomień rumu we krwi pościeli śniegu
Gaśnie jak życie, na poczet nowego
Młyn burzy pianą spokój strumienia,
W którym nie wiadomo ile łez, ile wody,
Serce zasypia w korytarzach duszy
Jak kruki na łonie ciepłych rąk drzew
Wszystko śpi w mroku, by obudzić się z chwilą
Gdy znów przyjdzie dzień, czas, życia chwila
Jedno życie, jedna droga. Prosto, z zakrętami
Ku chwale, ku potępieniu, ku wielkiej niewiadomej
Marcin Olszewski, 22 marca 2019
Jeszcze podróżujesz we mgle krainy Słodkich Snów
Paź ognistej Tarczy chce Cię zbudzić pocałunkiem
A Ty...wciąż...gdzieś tam, odkrywasz światy znów
I każdym w galerii zachwycasz się rysunkiem
Póki świadomość muzeum nie zamknie, to spokoju
Czas schowa Twe sprawy w szkatule codzienności
Która szarpie Cię za ramię, kreśląc kontury pokoju
Dziś dzień Imienia Twego, a to powód do radości!
Brak sufitu w Twej komnacie, w górze czyste niebo
Na łóżko Twe spada wielki deszcz wonnych kwiatów
Gdzieś daleko ktoś na szable walczy z cieniem i potrzebą
Ułożenia skrawków myśli, świątecznego poematu
Inspiracja przez lunetę odszukana w płaszczu nocy
Z którego dziś siedząc w rydwanie zbierasz gwiazdy
......na szczęście
Nie jest w księgach napisane, nie wyrzekli nic prorocy
Że nie możesz podróżować Małym Wozem podróżować coraz częściej
Gdy tymczasem ktoś ostrzy kolejne pióro pisania
I rozwija blady pergamin przy świecy blasku niespokojnym
Ty także jak każdy człowiek bierzesz się do układania
Swej sztuki w teatrze życia, broń Boże w teatrze wojny
Hipokrates napotkawszy Cię, wsunie Ci ukradkiem mlecz
Niech duchowne i cielesne będzie zdrowie Twoje
Odyseusz z uśmiechem wręczy silnej woli miecz
Abyś swe więzy gordyjskie rozcięła na dwoje
Bądź zawsze sobą, omijaj nieprzyjemnych ludzi
Wiatr to szepce w uniesieniu, czy kto o człowieczej mowie?
Czy to jawa, czy z zamiarem chcesz koniecznym się obudzić?
Ktoś starannie stawia kropkę po ostatnim w wersie słowie
Oczom Twym się ukazuje widny pokój wraz z sufitem
Na pościeli tylko wzorek kwiaty znamionuje
Gdzieś koperta do wysłania z wypełnionym czeka PIT-em
Nikt na Ciebie z eliksirem czy też mieczem oczekuje
Lecz przez okno wyglądając, słysząc miasta dźwięki
Wzrok przykuwa Twój...młodzieniec na czarno ubrany
Za nim leżą rozsypane kwiatów wonnych pęki
A on patrzy w Twoją stronę, uśmiechnięty, zadumany
Machnął ręką na pożegnanie mijając mężczyzn, psy, kobiety
Poszedł dalej tworzyć swiaty, z myśli swych wszelakich
Kiedyś w porze Twego święta, znów nadejdzie czas poetów
Może znów zapuka do drzwi snu, zgadnij, kto to taki?
Marcin Olszewski, 16 marca 2019
Kreślę w myślach obraz marzeń
Podaruję Ci gotowe
Gdy barwy na płótnie rzeczywistości zasną
I spełni się
To, co wchłoną drzwi twej duszy
Kiedyś znalazłem klucz
Przekręciłem w zamku
Spaceruję po uliczkach twego wnętrza
Zbieram pragnienia z gorących ścian
By, zanim pomyślisz, stało się
Pytałaś siebie samej, oto gdzie jestem?
Ja, znak zapytania obłożyłem w ramki
Bo oto, co się dzieje ze mną?!
Nie pytam, skoro w szaleństwie wciąż
Przekraczam granice lądów
Wysp Zakochania
Nie rób, zatem badania Roentgena
Bo nie odszukasz mnie w sobie
Ani ja ciebie
A jednak niewidoczni podążamy
Ku swoim sercom
Nie mogąc zasnąć
Chyba że
Z tobą w ramkach
Zamiast znaku zapytania
Marcin Olszewski, 8 marca 2019
Na wzgórzu namiętności wilk oczekuje swej wybranki
Gdy przybędzie, księżyc zaślubin będzie świadkiem
Wiatr pośród drzew usypianych opowiada szeptanki
Dwie ropuchy konferują pod czerwonym kwiatkiem
Skrzypce świerszczy już złożone, w liściu po koncercie
Melomanka sowa komentuje fakt wyrazem oczu
Kwiaty chowają swe sekrety niczym listy w kopercie
Język natury, warto go wysłuchać, zobaczyć, poczuć
Poczułem jak ostrze strzały wbija mi się w duszę
Apollo wraz z muzami ukazał się w mym śnie
Wiem, kiedy inni idą spać, ja obudzić się muszę
By po spełnieniu ostatecznym spać przez całe dnie
Ubrany, słucham jeszcze przez okno mego zamku
Jak organista ćwiczy grę pod kierunkiem ducha Bacha
Wróce tu jak zwierz po polowaniu dopiero o poranku
Na pożegnanie Księciu Poetów na obrazie, ręką macham
Schodzę do podziemnych czeluści kamiennymi schodami
Labirynt korytarzy zbawieniem dla mej inspiracji
Czasem zatrzymam się przed wykutymi w skale drzwiami
By poznać za nimi moc ludzkich zjawisk, obserwacji
Wchodzę, nieproszonym gościem będąc, na przykład na bal
Siadam, obserwuje romans, partię intryg dworskich
Kto zapłacił za swój urząd, kto zapłaci wbiciem na pal?
Świat rekinów i płotek, jak w głębinach morskich
Wchodzę czasem do sypialni w momencie gdy kochanek
Wyskakuje przez okno by już nigdy nie powrócić
Jutro przecież w innej pościeli zastanie go poranek
Tylko ciało, nie intelekt…wykorzystać i porzucić
Na polu bitwy widzę jak Dzieci Judasza zdradzają
Przyłączając się do wroga w chwili najbardziej krytycznej
Jak magnaci zamiast walczyć z wrogiem układają
Co pozostanie przy nich a co znów będzie zdobyczne
Materia ludzkich zachowań, do czego jesteśmy zdolni
Wszystko wychodzi na wierzch pod mym czujnym wzrokiem
Po trochu smutni, weseli, dobrzy, źli czy też swawolni
Czasem nie mogę w to uwierzyć z każdym nowym krokiem
Wracam mając w pamięci zapisane wasze słowa
Przyprawię je szczyptą ironii, dodam nieco powagi
Przejścia, rymy i dla ciebie czytelniku karma gotowa
Mam nadzieję, że spróbujesz przy odrobinie odwagi
Zasypiam, więc ocenę pozostaw dla samego siebie
Jak zwierz po łowach, przy wtórze świerszczy skrzypiec
Zakochana para wilków mocno tuli się do siebie
Parlament ropuch obraduje już przy ogromnej lipie
Chociaż wraz ze zwierzętami jesteśmy częścią natury
Wilk pokocha, ślimak nie wejdzie z układy z ropuchą
Że da się zjeść, co stanowi o odrobinie taktu i kultury
Z którą u nas w świecie ludzkim czasem nawet krucho
Marcin Olszewski, 26 lutego 2019
Krzyczysz o wolność, równość, obywatelskie prawa
Porywasz tłumy, wierzą Ci, w szczere chęci
Ludzie lubią usłyszeć to, czego oczekują
W umyśle Twoim plan osobisty
Niech Ci uwierzą, połowa sukcesu
Jesteś z nimi, z ich problemami
Gdy zaufanie urzędem Cię obdarzy
Jesteś człowiekiem
Dla siebie samego
Przyjdą, postoją pod złotem klamki
Masz fotel, obietnice spełnione
Masz w dupie to, co Ciebie nie dotyczy
Od dołu do góry
Liczą się słowa
Marcin Olszewski, 16 lutego 2019
Westchnę leciutko, otwierasz bramy
Posiadłości stojącej samotnie wśród głuszy
Rzucasz mi płaszczem zieleni drogę
Bym poszedł Aleją w latarni rzędach
Ku schodom, nie bacząc na sen czy jawę
Otwieram skrzydła drzwi, wnętrze, światło
Salony. Opisujesz mój spacer na pergaminach
Zegar bije, w lustrach zmiany obrazów co chwila
Czemu słyszę skrzyp pióra, choć Cię tutaj nie ma?
Czy prowadzisz mnie ku sobie, czy w nieznane?
Biegnę szybko schodami, za oknami łzy deszczu
Grzmoty o szkło jak gości, których nikt nie wpuszcza
W świecznikach drganie świec targanych wiatrem
Gdzie jesteś? Widzę cienie. Dokąd mnie prowadzisz?
Cisza. Czuję spokój. Zwykły sen w Twej poezji
Marcin Olszewski, 4 lutego 2019
Dzisiaj milczycie, nie chcąc się narazić
Z zachowaniem ustalonego porządku rzeczy
Kto z lepszą kartą przetrwania wychodzi
Z tym lepiej trzymać, skończonych poświęcić
Cisza w dystansie i „szczęścia” na przyszłość
Gdybym nawrócił się, z samokrytyką
Głowa w popiele i „błąd zrozumiałem”
Niestety …. wolę sierotą pozostać
Mijamy się w życiu, ulicach, na grobach
Razem, a jednak wszyscy osobno …..
Każdy podąża w swoją stronę …..
Tak lepiej, dla bezpieczeństwa korzyści
Stare zdjęcia rodziny, uśmiechy, trwałość
To wszystko ważne, chyba że lepiej
Poświęcić wartości … na rzecz siły wyższej
W cieniu lepiej niż z przyjaciółmi rodziny
Kiedyś zapewne dane nam będzie
Minąć się głównie na naszych grobach
Przynajmniej wtedy spojrzymy na siebie
Czy warto poświęcać …. Rodzinę?
Marcin Olszewski, 26 stycznia 2019
Wspólny cel. Jedność jednostek. Misja
Zespół tworzący historię nowego świata
Ważny jest wynik firmy. Ważna porażka
Tych z którymi ścigasz się by pokazać siebie
Spóźnienia, rozmowy. Nie trzeba nagrywać
Wystarczy być pierwszym z newsem u szefa
Lojalność wobec firmy. Z gwoździem i młotkiem
Nigdy w twarz. Zawsze za plecami. Lubimy się
Do krwi ostatniej
Zbiór kwitów wszystkich na wszystkich
Nasz główny cel. Pokonać siebie jak ludzi
Nie ma przebacz. Jestem ja. I moja „sympatia”
Do Ciebie. By mieć pozycję w stadzie szczurów
Lubimy się. Każdy każdego na swój sposób
Marcin Olszewski, 19 stycznia 2019
Piszę w milczeniu kolejne wiersze
Nie odpowiadam w kwestii przeszłości
Spokój duszy. Zamknąłem serce za kratą
Pytasz dlaczego milczę? Wróć do przeszłości
Na kartach skóry wszystko jest zapisane
Nie ma ran, nie ma łez. Pusty pokój
Duszy bez życia. Po prostu spokój
Skóra boli, dusza, serce. Cierpienie?
Nie ma. Sprzątam serce i duszę po huraganie
Bez pretensji, żalu do nikogo. Czas płynie
Goją się rany. Na kartach skóry.
Wszystko jest zapisane. Przeczytaj wiersze
Przeczytaj wiersze o sobie
Gdy kocham, oddaję wszystko. Nic
Nic nie zostało
Marcin Olszewski, 12 stycznia 2019
Chłód czoła na pożegnanie. Ostatni pocałunek
Ciało wiecznym śnie. Spis treści. Przypisy
Cisza. Mrok. Kroki posłańców Świętego Michała
Podróż w nieznane. Zamknięte drzwi karawanu
Hala za szkłem. Potok piw w gardle i Ave Maria
Trumna. Życzenie nicości. Dusza za drzwiami
Piec. Szyny. Dostojny Pan. Pchnięcie w ogień
Zasłony na szkle. Rozmazana rzeczywistość
…w moich łzach
Mam Cię przy sobie. Na tylnym siedzeniu
Ciemny proch w sześcianie. Ciało ojca
Krzyże. Mnóstwo ciemnych pomników i krzyży
Bez myśli. Przez lata nie będę miał myśli
Marcin Olszewski, 29 grudnia 2018
Pada deszcz muzyką
Otula wodą owoce jarzębiny
Pada deszcz. Plusk, światło latarni
Na wszystkim łzy. Spokój
Milczenie. Żar papierosa
Okryte łzami liście, gałęzi, ulica
Samochodów szum. Zamknięty sklep
Balkon. Fotel. Chwila
Nic więcej nie potrzeba
Mokry czas. Papier. Wszystko
Pozostał popiół. I deszcz
Na garniturach jarzębiny
Marcin Olszewski, 9 grudnia 2018
Piszę do Ciebie list. Ponad 300 lat na kilku kartach papieru
Odnalazłem Ciebie. Nie wiem co silniejsze. Emocje czy treść
Mamy sobie tak dużo do powiedzenia. Jesteśmy. Dla siebie
Odkryci na nowo w historii dziejów Rodziny. Z wolą Boga
Nie znam adresu. Szukam w urzędach. W Polsce, Ukrainie
Piszę szybko, byś wiedział o nas. W Polsce. Miejscu korzeni
Biurokracja, pisma, zgody. Długi czas oczekiwania. Wysyłam
Wielka radość, że przeczytasz. Znajdziesz radość w sercu
Przeczytasz, nie tylko ten list. Nie ostatni. Wszystkie listy
Wszystkie. Wysyłam je w myślach co roku do Ciebie
Byś wiedział, że jesteśmy razem. Jak kiedyś. Od wieków
Jesteśmy z Tobą, na kartach naszego życia. Siemionie
Marcin Olszewski, 1 grudnia 2018
Moc myśli w łóżku. Myśli o Tobie
Nie jesteś daleko. Tak blisko w sercu
Wspomnienia spotkań. Miłości naszej
Brat, siostra. Kiedy przyjedziesz? Proszę
Mam Ciebie, siostrzyczkę. Moje serduszko
Czas zawsze dla Ciebie, każda rzecz, chwila
Jestem z Tobą. W chwili złej, dobrej. Zawsze
Czujemy to samo. Więź, miłość, tęsknota
Łzy na policzkach. Drgające mięśnie twarzy
Brakuje mi Ciebie. Zawsze i wszędzie
Łzy na poduszce. Z prostej tęsknoty
Kocham Cię, tęsknię, siostrzyczko droga
Emocje. To jest silniejsze ode mnie
Marcin Olszewski, 21 listopada 2018
Nasze kamienne parapety. Za oknem śnieg
Spowity obraz pod kołdrą naszego dzieciństwa
Z którego nie chce nam się wyjść. Tak ciepło
Kadry krajobrazów sprzed lat. W oczach naszych
W chmurach gdzieś jest zapisane, o spotkaniu
Ty i ja. Na dwóch parapetach. Naprzeciw siebie
Po ponad 300 latach na tej samej linii wzroku
Siostra i brat pomiędzy podwórzem, światem
Historią rodziny naszych przodków
Płatki śniegu mieszają się z łzami. Widzimy się
Z naszych okien myśląc o sobie, o naszej rodzinie
My, białe szale na oknach. Wspomnienia. Fotografie
Coraz bliżej, bez przestrzeni, twarzą w twarz
Już razem. Siostra i brat. Na parapecie życia
Marcin Olszewski, 3 listopada 2018
Kilka słów. Kilka ważnych słów dla duszy
W nocy, w dzień. O wszystkim i o niczym
Pisz siostro, pisz. Jak tylko możesz, proszę
Oddaję Ci każde słowo, literę. W tęsknocie
Czekanie na list. Podarunek od serca
Odkrywanie obrazów. Chwil naszego życia
Ciepło rąk we wzruszeniu świata. Dotyk
Papier, rzeczy będące skrawkiem duszy
W każdym słowie, podarunku pamięć pozostaje
Przypomina nam o sobie, miłości rodzinnej
Piszmy jeszcze więcej, dajmy z siebie słowa
Listy naszymi skrzydłami nad ziemią
Marcin Olszewski, 26 października 2018
Ty wiesz, oddam wszystko co chcesz
Wyciągam ręce 2000 kilometrów stąd
By objąć Cię moja kochana w ramionach
Okryć płaszczem pamięci, szacunku, miłości
Chcę poczuć gorące łzy, bicie serca na lotnisku
Pobiec korytarzem do Twego serca i duszy
Położyć je w piernikach, nasycić Twą słodycz
Zobaczyć Twój uśmiech w ojczyźnie przodków
Masz, co tylko chcesz, moja słabości w głowie
Wielka przyjemność sprawić Ci radość siostro
Krew za krew, serce za serce. Wszystko za miłość
…. Kocham Cię siostro ….
Marcin Olszewski, 14 października 2018
Odnalazłem Ciebie po dwóch tysiącach kilometrów
Serce śmieje się radością spełnionych marzeń
Jesteś, nareszcie jesteś! Twoja twarz z moją
Masz co chcesz, wyjmuję duszę z kieszeni
….jechałem by Ciebie odnaleźć
Stało się, kocham do żywego, każdym dniem
Słowem, mailem, wszystkim czym mogę
Nawet gdy nie ma Ciebie obok, jesteś tam
W duszy, sercu, tam zamieszkałaś
Jedynak. I mam siostrę. Uczucie nagrody
Na skrzydłach od Boga unoszę swą radość
Jesteś, naprawdę jesteś. Mogę być z Tobą
Na zawsze, po ponad 350 latach, dniach
i godzinach
nie ma odległości na miłość ……
Marcin Olszewski, 26 września 2018
Oczekiwanie. Zegar tyka w mroku.
Przyjdzie? Tracę cierpliwość
Nigdy się nie zapowiada
Stoi w drzwiach … albo czekaj
Pukanie. Jest! Kochana jest!
Od progu w objęciach
I nie puszczę, trzymam
Aż do końca spełnienia
Biegniemy w trawie słów
Morzu skojarzeń wszelkich
Gdzieś powyżej wszystkiego
W dole została codzienność
Biegnijmy, ile tylko sił w nogach!
Gdzie tylko rzeczy warte oczu
Nie odchodź!, póki noc wyobraźni
Skrzyp drzwi, wróć szybko, weno!
Marcin Olszewski, 11 sierpnia 2018
Figury trupich czaszek przy sarkofagu króla Jana
Dzwony w Domu Bożym wzywają na modlitwę
Brąz habitów, śpiewy niosą pod sklepienie
Lęk dziecka, ścisk dłoni mamy, kroki ku wyjściu
Na rękach mamy, z niepewnością w sercu
Wobec śpiewów, tłumu, wszystkiego dookoła
Uśmiech zakonnika, znak krzyża na czole
Namaszczenie olejem Św. Feliksa
Jest spokojnie, milkną dzwony w oddali
Niezapomniana chwila dla małego dziecka
Wiara i nadzieja na kolejne dni życia
Zasypiam w Twoich rękach,
… by obudzić się jutro radosnym
Marcin Olszewski, 27 lipca 2018
W odmiennej postaci za każdym razem
Kostium zależny od chwili i potrzeby
Słowa rzucone na stół gry pozoru
Myśli na ostrzu mizerykordii
Scenariusz zdarzeń nie przewiduje
Rozmowy, pomiędzy ludźmi, o sobie
Cień za plecami, gdzie indziej słowa
Bym w słowach o mnie nie do mnie
…. przybrał postać idioty
Nie zawsze to co obrazem z oczu
Z lustra szczerości wynika, o naiwności!
Nigdy nie domyślisz się kiedy
Dosięgnie Cię ostrze mizerykordii
Marcin Olszewski, 18 lipca 2018
Przyjaciel rodziny we własnym mniemaniu,
Przez przyjaźń z jednym z członków rodziny,
Pomoc i wdzięczność, nauka i praca,
Czy to uprawnia do głosu w decyzjach?
Warto być wdzięcznym za pomoc okazaną,
Poświęcić wiele w dowód wdzięczności,
Czasami jednak, w drodze nietaktu,
Przyjaciel rodziny ... już „prawie” w rodzinie
Pewność siebie, czy zwykłe prostactwo?
Nieopatrzność chwili, gdzie jest granica?,
Pomiędzy sprawami w ramach przyjaźni,
Kwestiami faktycznie wewnątrz rodzinnymi.
Może to pomoc w mniemaniu przyjaciela,
Daje tą pewność do przekroczenia,
Istotnej granicy przyzwoitości,
Pomiędzy przyjaźnią a marszem z butami
…. W prywatne życie osób z rodziny
Której jest się …. przyjacielem
Marcin Olszewski, 1 lipca 2018
Dlaczego taka jesteś?
Wchodzisz w organizm
Pustoszejesz wszystko
Zwalasz z nóg, z niemocą
Jesteś przyczyną i skutkiem
Czekasz aż przyjdę po antidotum
Wiesz, co jest bólem, tęsknotą
Świadoma monopolu na leki
Stoisz i milczysz, ja chcę więcej
Choroby na Ciebie, reanimacji
Dlaczego taka jesteś?
Pani zmian mych nastrojów
Marcin Olszewski, 5 czerwca 2018
Łyk piwa, tytoń zgaszony na tarasie
Szukam wozów w płaszczu nieba
Wtulona w ciało dziecka, śpisz
Ja nie mogę ….
…. przez Ciebie
Urok, codzienność spadły z tarasu
Została miłość w donicach ogrodu
Ile potrzeba bym się dowiedział
Iż dusza, nie ja, wybieram …
Kiedyś płomień rumu na śniegu
Imieniem Twym pod oknem
Dzisiaj wspólna troska o syna
Bez zmian w pogodzie ducha
… nadal Cię kocham!!!!!
Marcin Olszewski, 15 maja 2018
Znasz prawdę, chcesz jednak więcej
Ukrywam coś. Z pewnością to nie wszystko
To nie możliwie, bym tak po prostu
Był szczery. To zbyt idealne
… i podejrzane
Mów prawdę. Odpowiadaj na wątpliwości
Przecież i tak zawsze będę w cieniu podejrzeń
Czy to że dzisiaj udzielę odpowiedzi
Nie oznacza, że jutro nie zadasz pytań?
Obawy. Lęki. A skąd wiesz czy w tej prawdzie
Którą się zaspokajasz, co chwila
Jest …. prawda, Jesteś w stanie uwierzyć?
Nie. Bo nigdy nie wierzysz
… do końca
Marcin Olszewski, 24 kwietnia 2018
Noc. Powieki zamknęły dzień na klucz
Nie mamy jednak świadomości. Czy to już
Spokojny oddech z początku. Miarowy puls
To sen. Skąd wiesz? Przecież śnisz
Bezwolne nogi w teoretycznej rzeczywistości
Dzień, ulica. To jak sen? Ktoś goni nas
Ucieczka w nieznane. Bo nie wiem
Czy to faktycznie sen, czy życie
Nigdy nie zgadniesz po której stronie
Świata obecnie jesteś. Taka natura
Jeżeli fabuła spokojna, kontynuuj
Jeżeli nie. Pytanie, kiedy zrozumiesz?
… budząc się
Marcin Olszewski, 9 kwietnia 2018
Po wszystkim. Dusze jak kubły pełne śmieci
Do których nawrzucaliśmy sobie nawzajem
Milczenie przy stole. Milczenie w pożegnaniu
Nikt nie chce przerwać milczenia. Nie pierwszy
Nie pierwsza
Milczenie
Ruchy ze wzrokiem w kąt rzuconym. Obok siebie
Miejsca w oddzielnych ścianach mieszkania
Każdy w swej dziurze. Za duszy drzwiami
Ma winę dla niego, dla niej. Dla siebie
Jak zawsze
Tłumaczenie
Potem zwierzamy się z kubłem. Zewnętrznie
Z krzywdy. Lubiąc mówiących o naszej racji
Kto z innym zdaniem, ten wrogiem zaraz
I po co się wtrąca w nie swoje sprawy
Do domu z kubłem
W milczeniu
By rzucać bezosobowo przekaz. W powietrze
Z dotarciem do strony przeciwnej. Aluzją
Wymiana zdań przerwanym milczeniem
Śmiech z sytuacji. Emocji, napięcia
Pierwszy wzrok
Zbliżenie
Marcin Olszewski, 11 lutego 2018
Mieszkasz samotnie wśród leśnej głuszy
W drewnianej chacie, z dala od ludzi
Spoglądasz daleko w otchłań swej duszy
To sen na jawie, nikt cię nie zbudzi
Po lesie rozbrzmiewa pogańska ballada
Nić pajęczyny pośród twych włosów
Tu nie dosięgnie cię święta zagłada
W postaci klątwy płonących stosów
Nie masz na ciele żadnego znamienia
Na znak świadectwa żeś córką Szatana
Podążasz za głosem własnego sumienia
Nie musisz przez ludzi być rozumiana
W miedzianym kotle tajemna mikstura
Bulgocze coraz to barwę zmieniając
Usiadłem, stół, niedźwiedzie skóry
Po wnętrzu ciekawie się rozglądając
Zwierzęce czaszki, rogi, sztylety
Zdobią tu każdą dosłownie ścianę
To wszystko trofea mądrej kobiety
Która zna sposób na wszelką ranę
Twa skóra pachnie wonnymi ziołami
Z których sporządzasz maście, napary
Magiczne znaki czynisz rękami
Szepczesz zaklęcia wdychając opary
Twarz słońcem spalona wyraża skupienie
Myślami jesteś w innej krainie
Dziko spoglądasz ognia płomienie
“Wszystko przeminie, wszystko przeminie”
Marcin Olszewski, 5 lutego 2018
Na biurku spoczywa wielka pergaminu karta
Rycerz w zbroi mieczem włada, piórem zaś poeta
W mym umyśle otwiera oczy myśl tak uparta
Jak napisać poemat pod tytułem kobieta?
Chociaż oczy me pokrywa czarny mrok nieświadomości
Już na palecie słów rozrabiam wyobraźni kolory
Nie ujrzawszy Cię nie mam nikłej wiadomości
O tym jak wyglądasz podpowiedzą mi amory
Ciekawość zapisana jest w naszych sercach
Albowiem księgi myśli dawno już otwarte
Czy dolecą do nas one niczym wieść prorocza?
Kurier – dziki ptak – trzyma w dziobie kartę
Zwinięty w rulon jeden rozdział mego życia
Rozwiniesz w blasku świecy dokładnie o północy
Spojrzysz w okno będę tam, nie mający ukrycia
Uśmiechnę się do Ciebie, stojąc przed kurtyną nocy
Zerwijmy ją zatem by w teatrze świata
Wielką zagrać sztukę, wśród promieni słońca
Nazwijmy ją “Nasz wieczny dzień w kwiatach”
Zastygnijmy jak posągi w splocie rąk....do końca
Galeria ludzkich rzeźb wykutych ręką Boga
To nas dwoje kroczących niczym Adam i Ewa
Nad głowami błękit nieba, pod stopami droga życia
W sercach naszych kwiat uczucia powoli dojrzewa
Zawszę przyjmę ich owoce z twojej gładkiej ręki
I spożyję z wielkim smakiem, bo dusza łakoma
Jednak moje biedne serce cierpi wciąż udręki
Niech chcę wciąż o Tobie pisać
......gdzieś ty Nieznajoma?
Marcin Olszewski, 31 stycznia 2018
Łzy na poduszce. Siła emocji
Czuję Cię blisko mimo odległości
Dusza skowytem wilka wyje
Tęsknię za Tobą. To silniejsze
ode mnie
Ciężko na duszy. Krew pisze
Pergamin życia przyjmuje wszystko
Daleko, a jednak blisko, jeżeli
Jest zaufanie. Miłość. Szacunek
Nie ma takiej odległości dla więzi
By nie móc spotkać się. Pokazać serce
Pojadę, gdzie chcesz. Tylko pokaż
Gdzie chcesz, bym spoczął
przy łóżku
Jak Anioł
Marcin Olszewski, 14 sierpnia 2017
Milczę. Bez odzewu na maile, telefony
Cierpię w mroku. Nie potrafiąc płakać
Kochając, zbłądziłem w niepewności
Oddałem wszystko. Nie mam nic
Czy ty też kochasz?
Czy ty jesteś w stanie dać mi siebie?
Nie ufając mężczyznom, zaufasz mi?
Czy granica zaufania jeszcze bez końca?
Ma swój koniec? Czy nie chcesz ranić?
Widzisz kwiaty, podarunki, miłość
Nie wstrzymujesz tego. Bo to miłe?
Czy nie zechcesz mnie odtrącać
Bym się nie załamał? Która droga?
Tylko kamień twardy
Jestem tylko człowiekiem
Marcin Olszewski, 6 lipca 2017
Po tysiącach kilometrów
Jestem, z tysiącem róż
Biegłem jak wierny wilk
By ujrzeć Ciebie, Radość
Tęsknota serca skowytem
Blisko Ciebie. Tak po prostu
Dotyk rąk, dusz, serc. Jestem
Spokojny, mogąc Cię przytulić
Jest ktoś, kto myśli o Tobie
Kto pamięta, szanuje. Czuwa
Kładę się u Twych stóp. Śpij
Tysiąc kilometrów, tysiąc róż
Dla Ciebie
Tak po prostu
Marcin Olszewski, 17 czerwca 2017
Nie ma rąk, nóg, serc, nic nie ma
Wszystko porozrzucane na trawie
Obok siebie. Już nie razem, w części
Koniec lotu. Bilet w jedną stronę
Żegnaj
Zapalony silnik. Bez czerni skrzynek
Lot donikąd, każdy chciał być pilotem
Stery w lewo, w prawo, kto kapitanem
Bez pasażerów, lot z personelem
Ty lecisz. Ja mam catering
Przestrzeń dla dwojga, jeden korytarz
Bez tego, nikt nie da nam wylądować
Koniec paliwa. Coś się skończyło
Odchodzą dusze, nad trupem miłości
Marcin Olszewski, 8 czerwca 2017
Jestem. Pamięcią, modlitwą duszy
Jestem jak zwykle przy rocznicy
Wzrok biegnie po literach płyty
Nie rozmawiajmy ….
Miałbym Ci tyle do powiedzenia
Z przeszłości, spraw bieżących
Usta milczą. Nie mam słów
Pomilczmy razem w ciszy
Tak lepiej, jak niegdyś nocą
Gdy tuliłaś mnie do snu
W miłosnym milczeniu serca
Rozumiemy się bez słów, mamo
Marcin Olszewski, 29 maja 2017
Rozmawiamy o wszystkim
Rozmawiamy o niczym
Ty wiesz, że możesz na mnie liczyć
Palec, dłoń, koszula, co chcesz
Jeżeli kochasz, dajesz siebie
Idziesz ze wszystkim by pomóc
Bliskość. Oddaję siebie całego
Byle tylko dochować wierności
Nieważnie gdzie, nieważne co
Jestem. Gdziekolwiek potrzebujesz
Krew za krew, dusza za duszę
Tak po prostu. Zdziwienie?
To wierność
Marcin Olszewski, 20 maja 2017
Wierność ukryta głęboko w sercu
Podążam za Tobą w górach i dolinach
Jeśli zechcesz. Tam gdzie spoczniesz
Będę czuwał. Na twym spokojem. Życiem
Czujne oczy, wierne oczy. Pysk z miłości
Liczy na Twe spojrzenie, gest. Nadzieję
Mógłbym zdechnąć u progu twoich stóp
Gdybyś tylko pozwoliła. Żyć obok siebie
Idę za Tobą. Gdziekolwiek chcesz. Zima
Wiosna. Lato, Jesień. Biegnę gdzie ślady
Tak jest, gdy krew, z krwi. Dusza z duszą
Kocham. Do szaleństwa kocham. I chcę
Biec, gdziekolwiek będziesz
Marcin Olszewski, 2 maja 2017
Tworzymy razem w nocnych mrokach
Spontaniczne dusze, pokryte inspiracją
Słowa na ustach. Rzeźby na rękach
Talent w oczach, sercu i duszy
Wspólna bohema serc. Pracownia świata
Rozumiemy się bez słów. Uśmiech sztuki
Ręce i umysł w ruchu. By tworzyć świat
Podobny do naszych wyobrażeń
Tulenie dusz. Zbieżność pasji. Dusze
Zbiegły się w korytarzu zapytania
Co wyszło nam z pracowni serc
Czy mamy jeszcze czas, by całować
sztukę
Marcin Olszewski, 18 kwietnia 2017
Doły w oczach, na wierzchu wory
Głowa opada w dół marzenia
Zasnąć. Byle zasnąć. Przetrwać
Po pisaniu, gdy czas zastał świtem
Drżenia rąk, kawa nie ratuje. Serce
Bije tak niepewnie. Nie wiem
Czy dożyję jutra. Pisałem dla niej
Czym sen, wobec jej przyjemności?
Poświęcenie. Blady uśmiech na twarzy
Kłuje w sercu. Smutno by odchodzić
Gdyby jednak, wiersze dla Ciebie
W folderze. Tam je znajdziesz
Gdy odejdę ……
Marcin Olszewski, 11 kwietnia 2017
Peron, całus, przytulaniec
Dwa wilki, dwie dusze. Krew
Chemia w duszach. Na całe życie
Lika i ja. O to cały mój świat
Nie ma myśli, wierszy. Tęsknoty
Gdyby nie ty. Pokrewna duszo
Twoja krew moją krwią. Dusza
Duszą na wieczny czas zaufania
Siedem miliardów ludzi na ziemi
Dwie dusze, dwa serca. Uczucie
Na wieczność. W dobroci serca
Lika, dziękuję że jesteś. Kochanie
Marcin Olszewski, 24 marca 2017
Budzę się, zrywam i już myślę o Tobie
Podając Ci w myślach śniadanie do łóżka
Kwiaty róży opadają na kołdrę. Z radości
Że jesteś. Podrzucam serce i duszę ku niebu
Kawa, śniadanie do łóżka. Codziennie Pani
By wskazać szacunek, miłość, uwielbienie
Budź się, by sprawić mi radość w sercu
Zjedz, pij, chcę być dobrym dla Ciebie
Otwierasz oczy, witasz nowy świat
Jestem obok, by Ci służyć na wieki
Nie pytaj dlaczego. Taki jest świat
Wierna dusza. Jedz, pij, jestem obok
Marcin Olszewski, 12 marca 2017
Stoję pod wieżą. Ile można stać pod wieżą?
Nie jesteś „Julią na balkonie”. Jestem idiotą
Ty wiesz, że będę tak stał, bez czasu i wiary
Czekasz, badając moją cierpliwość. Na wieki
Jak myślisz. Ilu się zdobędzie. By tak stać?
Czekając na Twój znak. Szaleństwo w głowie
Koniecznie chcesz wiedzieć, jak kocham?
Cierpliwość połączona z obłędem. Czekam
Badasz moją wiarę i duszę, względem siebie
Wiesz, że Ciebie kocham, chcesz pewności
Skazany na niewolę serca. Mogę z kajdan
Opuścić wolę serca. Lub pozostać na miejscu
Chcesz człowieka, czy pomnik? Zdecyduj
Umrę, nie odejdę. Prochy gdzieś rozsyp
Wolisz czekać. Pozostaną kości. Życie
Ucieka do ram przeszłości. Koniec
Marcin Olszewski, 12 marca 2017
Nie na cmentarzu, a wśród miliardów ludzi
Na peronie pociągu do serc i z powrotem
Schodach ruchomych do nieba radości
Z bagażem doświadczeń. Dwie dusze
Znużoną przytulić, głodną nakarmić
Spragnioną napoić. Dać uśmiech
Otworzyć drzwi serca. I duszy. Dla duszy
By troszczyć się o nią. Na zawsze
Przechodzisz odprawę dusz na lotnisku
Odjeżdżasz busem w podróż daleką
Ja czekam i będę wiecznie czekał
Jak dusza duszy wierna. Odnaleziona
Marcin Olszewski, 22 lutego 2017
Czuwam wiernie jak wilk na podłodze
Gdy śpisz, by mieć na uwadze Twój spokój
Miarowy oddech ciał, zaufania do siebie
Jestem tu po to. Byś zapewnić Ci sen
Odganiam złe chmury, burze i deszcze
Przyciągam słońce, ciepło promieni
Śpij i śnij o czym tylko chcesz, Czuwam
Ja mogę leżeć u stóp. Ważne byś ty
mogła spać
Gdziekolwiek jesteś. Jestem przy łóżku
Szanuję Twój sen. Niech będzie spokojny
Gdy blask świtu na Twojej kołdrze. Radość
Spokój i sen. Anioł i dzień. Twój Anioł
Marcin Olszewski, 12 lutego 2017
Czy ma znaczenie co będzie jutro
Gdy dzisiaj mogę biec do Ciebie
Blisko daleko, dniem, nocą
Nieważne. Chwila jest tylko jedna
Życie w radości, góry przenosisz
Czas tylko dla nas. Tutaj i teraz
Jutro mogą zgasnąć światła
Na zawsze. Póki żyjemy
światło w nas
Uśmiech w spotkaniu, rozmowie
Milczeniu. Dzisiaj ten dzień
Gdy możemy być razem
Misio z prezentu wyciąga łapkę
Marcin Olszewski, 7 lutego 2017
Nie będzie rozmowy. Nigdy jej nie było
Próby głosu ścinane batogiem krzyku
Wyrokiem milczenie. Potem cisza i spokój
Przyklepać łopatą. Problemy w grobie
Twoja recepta na spory. Normalność?
Już jest w porządku. W Twojej ocenie
Bez prawa głosu mam to akceptować
Zdziwienie. Dlaczego się nie uśmiecham?
Nie sztuką grzebać za życia. On też czuje
Dany palec zjedzoną ręką. Bez kompromisu
W nurcie „zaufania” kontrola mojego życia
Jest dobrze, wtedy kiedy ty mi powiesz
Do następnego buntu na pokładzie
Milcząc wychodzę z krat Twej „wolności”
Każde z nas widzi ją na swój sposób
Lecz tylko ty masz prawo głosu, decyzji?
Unoszę głowę. Bunt się rozpoczął
Marcin Olszewski, 26 stycznia 2017
Choroba. Wewnątrz ból.
Wyrzucone z ciała ciecze
Szum w uszach. Mrok
Pokrywa oczy. Posadzka
Chcę paść. Usta w krzyku
Wszystko jedno. Leżeć
Ustał ból. Znów na łóżku
Nie ma snu. Czekanie
Bez bólu na ból. Chwile
Słodkie. Bez cierpienia
Może to już koniec
Chcę zasnąć. Nadchodzi
Nie krzyczę, wyję. Boli
Co pięć, co dwadzieścia
Minut. Przerwy błogością
Marzę o zwykłym śnie
Tylko tyle
Marcin Olszewski, 16 stycznia 2017
Pamięć o ojcu. Znicze palą się w sercu
Twój czasu brak. Masz inne sprawy?
Jestem na grobie. Szept modlitwy
Igła w skórze. Sam. Ciebie nie ma
Masz czas, by poprosić mnie o kasę
Chwila dla żyjących. Czy jestem fundacją?
Nie masz czasu dla tych, którzy odeszli?
Nie mam czasu dla Ciebie
Szacunek dla tych którzy dla są bliscy
W pamięci dusz. W kołdrze łez. Zawsze
Są z nami i mamy dla nich czas. W sercu
Czego nie dasz zmarłym, nie oczekuj od żywych
Marcin Olszewski, 11 stycznia 2017
Spokojny sen. Miarowy oddech. Cisza
W mroku siedzę na fotelu. Czuwam
Na Twym snem, spokojem. Uśmiechem
Poprawiam kołdrę, poduszkę. Marzenia
Dałaś mi skrzydła. Jak nikt nigdy dotąd
Chcę dać Ci dobroć, miłość i szczęście
Gdziekolwiek jesteś. Gdziekolwiek jestem
Twój Anioł Stróż. Twój dobry anioł
Czekam na znak troski, radości, potrzeby
Bym mógł, gdy zechcesz pomóc i wesprzeć
Umysłem, siłą ramion, rąk ciepłem
Otuchą. Czymkolwiek zechcesz
Twój i dla Ciebie
Marcin Olszewski, 4 stycznia 2017
Układam do snu Twoje myśli pod kołdrą
Śpij spokojnie. Pragnę Twego snu.
Być w środku. Spacerować. Czuwać
Poprawić poduszkę niepokoju
Tulę w ramionach Twoje sny i ciało
Zabieram koszmary jak przeszłość
Lustro. By Twoja twarz spokojna
Głaszczę uśmiechem. Ciepłem rąk
Skrzydła nad głową. Wierne słowo
Czujność, opieka. Siedzę przy łóżku
Wierz, że może być ktoś. Kto czuwa
Komu możesz zaufać. Jeżeli chcesz
Marcin Olszewski, 13 sierpnia 2016
Wrażliwość na życie po mamie i tacie
Mam swoją prywatność. Uszanuj ją proszę
Gdy jednak z butami wchodzisz. Pamiętaj
Nie jesteś tu mile widzianym człowiekiem
Nie jestem ciekawy życia innych
Mam swoją granicę. Za nią rodzina
Zawsze serdeczny, ciepły, radosny
Dopóki nie przekraczasz granicy
Nie wchodź w prywatność, nie zaproszony
Wchodząc, naruszasz moje terytorium
Nie uwłaczając niczyjej godności
Chcę tego samego, względem mojej osoby
Jeżeli za nic masz moje granice
Uznając iż wejdziesz, gdy masz ochotę
Nie mam szacunku i uaktywniam
Wrażliwość na życie po mamie i tacie
Marcin Olszewski, 3 sierpnia 2016
Wszyscy zabiegani, z oczami w komórkach
Mieszkając razem, jesteśmy „sąsiadami”
Własne światy w ekranach tabletów
Nie ma już rozmów. Jak kiedyś
Jest niedziela. Zapach rosołu. Stół
Jedno miejsce dla wszystkich. Proszę
Mamy siebie. Wspólny chleb. Wspólny czas
Rozmowy. To nasz świat powrotu. Dom
Złączone dłonie. Uścisk pokoleń. Jesteśmy.
Na zawsze razem. Choć rzeczywistość oddala
Stół jest ważny. To zwykła rozmowa
A jednak rozmowa święta
warto o tym pamiętać
Marcin Olszewski, 19 czerwca 2016
Głos. Słowa płyną słodkim śpiewem tkane
Drgają fale strun głosowych, płynie muzyka
Drzwi ludzkich dusz otwarte na oścież
Cisza, skupienie na kamieniach krzeseł
Gdy śpiewasz
Morza nie ma. Nie syreną, lecz kobietą jesteś
Głębią głosu pod sklepieniem dusz dotykasz
Przymknięte powieki. Nie ma nas na widowni
Jesteśmy „za drzwiami” W innym świecie
Gdy śpiewasz
Tu przepona, mocy skala. Emocje w oddechu
Coraz żywsze bicie serc, skrzydła ptaków w ciele
Ciemność wokół. Tylko głos. Gdzie zabrałaś salę?
Nie ma nas, teatru. Tylko głos Twój i muzyka
Śpiewaj proszę
Marcin Olszewski, 28 maja 2016
Jak owad latasz z kwiatka na kwiatek
By zapylić, zostawić, potem umrzeć
I zniknąć. Bez konsekwencji.
Odpowiedzialności. Było, minęło
Zwykła przygoda
Zostają dzieci. Z przypadku. Przygody
Są, no bo są w życiu. Czy ktoś je kocha?
Ciebie już nie ma. Na innym kwiatku
To konkurs kto szybciej przeleci?
Czy wszystkie dzieci nasze są?
Łatwo jest wskoczyć z kimś do łóżka
Jeszcze łatwiej z pościeli uciec
Przed samym sobą. Sumieniem dzieci
Romeo za dychę
Na pewno nie ojciec
Marcin Olszewski, 21 maja 2016
Pokolenia w albumie, pokolenia w słowach
Z dziada, pradziada przekazywanych
Jesteśmy w wielu miejscach. Z tęsknotą
Za sobą. Za domem swych przodków
Wędrówki na przestrzeni wieków
Daleko od gniazda. Pamięć pozostaje
Lotnisko. Uścisk. Spotkanie po 300 latach
Rodzina. Miłość bez wielkich odległości
Wspólny chleb, serca. Uśmiechy na twarzach
Czasem i łzy. Łzy tęsknoty za sobą
Jedna krew, jedna ziemia, jedna rodzina
Na zawsze i wszędzie. Olszewscy. Kościesza
Marcin Olszewski, 17 maja 2016
Jestem do Pani osobistej dyspozycji
W każdą godzinę. 7 dni w tygodniu
Wychodząc ku oczekiwaniom i potrzebom
Tak, aby Panią nadal nic nie obchodziło
Naprawię światło na klatce schodowej
Domofon przed wejściem. Oczyszczę klatkę
By zyskać Pani zadowolenie. Przez chwilę
Dziś raport. Zdanie stanu rzeczy
… skoro rozmawiam
dlaczego nic nie robię?
Długi czas, przez tłumaczenie się Pani
Zalegam z rzeczywistą realizacją zadań
Tańczę na krok i tempo jak Pani zagra
Pań jest tysiące. Tysiące marzeń i życzeń
Moglibyśmy tak dać się zwariować na wieki
Tańczyć dla pierwszej, kolejnej i wielu
Dzień miarą czasu. Proszę poczekać
Nie jestem zarządcą ludzkich dusz
Marcin Olszewski, 3 maja 2016
Jestem nad płytą. Zapalam znicze
Trudne z ust słowa. Tak na odległość
Ktoś w innym czasie. Zapala znicze
Przynosi kwiaty. Ktoś nieznajomy?
Mijamy się w cieniu kamienia krzyża
Bez wzroku kochamy siebie nawzajem
Te same osoby. W życiu i w niebie
Wspólny pocałunek na ustach pamięci
Modlitwa na wietrze. W dywanie liści
Kocham Was, babciu, droga prababciu
Nie tylko jak kocham. Kocha ktoś jeszcze
Mijamy się w cieniu grobów z miłością.
By ujrzeć prawdę, pewnego dnia
Marcin Olszewski, 30 kwietnia 2016
Bóg dał mi rozum, ręce i nogi
Siedzę. Tak lepiej w potrzebie
Plan na życie. Co trzeba, przyniosą
A ja wypoczywam. Zmęczony życiem
Pracy nie szukam. Profesja niechcenia
Nie szukam, to nie mam. Jestem w potrzebie
Nowy sprzęt w domu. Wystarczy poprosić
I po co ludzie się tak wysilają?
Żyję. Bez zmartwień. Masz, to daj
Na Twój koszt żyję. Jakie to proste
Minimum wysiłku. Bo tak mi wygodniej
Moja egzystencja waszą naiwnością
Marcin Olszewski, 23 kwietnia 2016
Pierwszy kontakt. Zarys wzrokowy
Pozytyw. Reszta się nie liczy
Kochamy się. Będziemy szczęśliwi
Choć nigdy do końca się nie poznamy
Uroda przyciąga. Etap zdobywania
Zrobię wszystko. Co chcesz, tylko powiedz
Że mnie kochasz. „Dobrze, zrób wszystko”
Ocena poświęceń. Dla stabilizacji.
Pierwsza różnica zdań. Jeszcze w porządku
Sto tłumaczeń postawy. „Przecież ją kocham”
„I ona mnie kocha”. Wyrwane kamienie
Nieważne kto pierwszy. Nikt nie jest winny
Kurtyna na scenie. Scenariusz wypomnień
Już nie słodycz, a prosta ocena po zachowaniu
Znamy się. Już nie tylko po ciele.
Po charakterze. To w końcu przychodzi
Przy pierwszych skarpetach rzuconych na ziemi
Kto robi śniadanie, wyrzuca śmieci
Romantyzm odjechał. Została codzienność
Zderzenie poglądów. Kompromis, przewaga?
Nigdy do końca się nie poznamy. To nie horoskop
Prezentacja na lata. „Jestem taki, owaka”
„Za pięć lat powiem ci że mam Ciebie dosyć”
Loteria. Bierzesz los. Co będzie?
Zobaczysz….
Marcin Olszewski, 17 kwietnia 2016
Mówię. Nie słuchasz. Przerywasz w pół zdania
Wiesz lepiej. Twoje ma być na wierzchu
Uzyskasz to, bo przecież Ciebie wysłucham
Idiota. Przecież o to Ci chodzi
Rozmowa to nie jest wymiana poglądów
To nawet nie próba wymiany argumentów
Nikt do końca nie wysłucha drugiej strony
Ważne, kto przerwie, kto komu dokopie
Przestaliśmy ze sobą normalnie rozmawiać
Nie treść, ale efekt ważniejszy niż słowa
Moje ostatnie, poczucie zwycięstwa
Zyskałem przewagę. Bez wiedzy na temat
…. Mam rację
Marcin Olszewski, 27 marca 2016
Nie ma mnie. Gdy nie ma potrzeby
Nie żyję. Za życia. Od lat znajomości
Nie spytasz, co u mnie słychać
Masz sprawę. Dzwonisz. Jestem potrzebny
Możesz mnie nie znać lat kilkanaście
Słyszałeś jednak, że czymś się zajmuję
Gdybyś każdego miał pytać o zdrowie
Wystarczy pamiętać kto w czym przydatny
Nie ma potrzeby, nie ma rozmowy
Nie jestem człowiekiem, a pomocnikiem
Być żywym, gdy ty potrzebujesz
Znasz mnie. Bo mogę Ci pomóc
Korzyść. Twój cel i potrzeba
Marcin Olszewski, 16 marca 2016
Ostatnie spojrzenie, ciepło warg
Palce, ramiona, dotyku drżenie
Wychodzę. To nasze wychowanie
Bez wspólnej nocy ze zrozumieniem
Wszystko ma swoje miejsce i porę
Biel pościeli, śnieg pod butami
Tulisz poduszkę. Wracam do domu
Tęsknota, szczerość bez odległości
Daleko do domu. Do zaufania
Nie myślę o tym. Twoja decyzja
Zimno, zmęczenie. Siłą marzenia
Dwadzieścia, liczba kilometrów
…. Od ciebie w nocy do autobusu
Puławska na wizji. We śnie bez nazwy
Chodzę po brzuchu Twoim i duszy
Gdy drzwi swojego mieszkania zamknę
Będę u Ciebie. W myślach i głowie
Kolejny wieczór. Bez chwil liczenia
Języki splatają się wewnątrz gardeł
Wychodzę. Ty rękę wstrzymujesz
„Zostań. Byłeś cierpliwy. Czekałeś”
Marcin Olszewski, 19 czerwca 2015
Jesteś w uśmiechach, lustrze życzliwości
Myśl. Tak właśnie myśl. Jak patrzą na Ciebie
Na plecach szepty. Ściany dotykają Cię
Gdy jesteś za drzwiami. Lecz nigdy wprost
Nie ty malujesz barwy realiów. To sen
Każde kolejne słowo mozolną konstrukcją
Nie zdążysz zaprzeczyć. Ściany za drzwiami
Świat mówi za Ciebie. Szeptem za plecami
Wiedzą lepiej. Nauczyciele przekonań
Czyj racji most, ten w słuszność wierzy
Zaprzeczyć sobie, skrytykować? Nigdy
Inni w lustrach? O tak. Czas ocen i szczerości
Prawda ukryta poza Twoim wzrokiem
Ściany milczą. Czy można za to samo
Być skazanym wielokrotnie?
W oczach ścian ludzkich twarzy
…. można, gdy nie widzisz
Marcin Olszewski, 30 maja 2015
Chłód bieli poduszek na rękach drzew
Na brzuchach, nogach, zieleni dywanie
Zrzucone, jak wcześniej łzy deszczu. I dech.
Wiatru, którego tak przenikanie
Mrozi nas. Czy to niemoc w spaniu?
Czy sen niespokojny kogoś na górze
W granacie schodów, latarni księżyca
Gdzie w toni chmur poduszki różne
A spadek smuci lub tęczą zachwyca
Nastrojów grzmotem, humorem błyskawic
Ciepłem łez ze wzruszenia utkanych
Gdy śpisz, niebo milczy. Biel kołdry tylko
Wraz z niepokojem, puch zimy i deszcze
W zależności od ducha nastroju
Nie mogę zasnąć. A w rękach ręce
Drzew, co ukoją płomieniem
Światło na szybie. Płomień z komina
Topią się resztki poduszek drżeniem
Każdy z nas w różnych nastrojach zmian
Gdy źle, tak między nami. Pokażmy
Na górze, na dole. Nieważne gdzie
Gdzie związek wnętrza … z poduszkami
Marcin Olszewski, 17 maja 2015
Głodni, spragnieni, niewyspani
Dniem, nocą, karmimy się słowami
Ciepło liter pomiędzy ustami
Dotyk warg w wyrażeniach, zwrotach
Skrzydła listów na szybie, ekranie
Czymkolwiek, gdzie jedno zdanie
Otwiera drzwi duszy. Chaos
Bez względu na odległość
Zapach wspomnień, krótka wiadomość
Mapa ciał w kolejnych zdaniach na e-mailu
Jedzmy. Na poduszkach nocy. Bez końca
Bez talerzy, sztućców. W czcionkach prześcieradeł
Pokarm. Przy jednym stole w chmurach
Ważne zdania zawsze i wszędzie
Światło na ekranie, kolejna wiadomość
Przystawka. Serce i dusza czytają
Oczy jedzą
Marcin Olszewski, 4 maja 2015
Nie napiszę dzisiaj nic
Zamykają się powieki bram
Przepraszam w milczeniu ścian
Czasem tak mam
Podnoszę się w ostatniej sile
By powiedzieć. To co czuję
Na bieli pergaminu. W słowach
Jestem. Czuję. Tak po prostu
Możesz powiedzieć „Odejdź”
Zamknę drzwi wspomnień na klucz
Nie zasnę sam. Będę jednak spał
W zmęczeniu. Z myślą o Tobie
Marcin Olszewski, 22 kwietnia 2015
„Opowiedz mi o sobie, o swoim życiu”
Nie. Nie wszystko. Nie do końca
„Dlaczego? Chcę wiedzieć. Tak z ciekawości”
Tak? A potem będę na nieodkurzanej półce?
„Nie wiem, nie rozumiem Twojego życia”
Chcesz wiedzieć wszystko. Bym potem był nudny
„Będziesz. Jak przeczytam. Do bieżącej strony”
Przykro mi. Nie. Nie będę nowością
… na targach wydawniczych
Autor, kilka stron życia. Moja treść
Czytam, gdy wieczór autorski. Nigdzie indziej
Informacje do plot pozostawmy prasie
Karmię uszy wybranymi rozdziałami
Nie wiesz jaki jestem. Nie do końca
Ciekawość, pytania bez odpowiedzi
Ssie w środku, bo nie chcę powiedzieć?
Nie będę Twoją przeczytaną książką
Marcin Olszewski, 14 kwietnia 2015
Furtka. Nie możesz trafić
Kamienne schody. Nie tędy droga
Wiatr. Deszcz. Prowadzę
Przewodnik z wyboru. Bo tak chciałem
Rozwiana koszula, bicz kropli
Mrok. Mury. Nieważne
Schody, może to moja powinność
Latarnie wieńczą koniec drogi
Ulica Brzozowa. Tu chciałaś dotrzeć
Idź. Chciałem pomóc
Dalszą drogę znasz …..
Marcin Olszewski, 6 kwietnia 2015
Cisza. Pytaj jak chcesz. Odpowiem.
Masz problem? Pomóc? Powiedz, pomogę
Cień. Za murem. Nie ma mnie. Jestem
Tylko wtedy kiedy tego oczekujesz
Nigdy nie narzucam się ze swoim „Ja”
Idź, podążaj drogą życia. Tak jak chcesz
Nie śledzę Cię. Nie mam obsesji. Myślę
Chcę być dobrym człowiekiem. Dla Ciebie
Być może kiedyś przepaść problemu
Spowoduje że zechcesz, pomyślisz
Nie narzucam się. Stoję w cieniu
Do czasu … gdy zechcesz
Marcin Olszewski, 31 marca 2015
Łzy na poduszce. Smutek pod mrokiem
Myśli o drodze. Bez pożegnania
Bez rąk, ciepła. Pozostał chłód
Mamo i tato. Zaczyna boleć
Mam rozum. Nie myślę. Jak będzie lepiej
Bym znalazł radość. W samotności
Rzeczy na półkach. Twój pukiel na piersi
Bez leku w ogrodach. Na ranę śmierci
… Rodziców, dla dzieci na ziemi
I tak będę żył. W wędrówce myśli z Wami
Bez ciał, dusz, bez snów ukojenia
Widać to z białych balkonów? Widać
To doceniamy, co stratą. Na zawsze
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
17 maja 2024
1705wiesiek
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
1505wiesiek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek