30 marca 2019
Miejsce
Siedzę na schodach starego młyna
Siedlisko zatrzymanego czasu i wspomnień
Czarne ręce drzew wznoszą się do góry
Jeśli noszą na sobie ślady krwi
…to siłą natury, nie własnego sumienia
W dole lustro rzeki toczy się żywiołem
Można przejrzeć w nim całe swoje życie
Obraz zamazuje się pod rękawicą wiatru
Pod chemią uczuć, zanieczyszczeń z fabryki
Serce biega jak pies w korytarzach duszy
Rytm muzyki nóg w podpalonym rumie na śniegu
Kształtowanie własnego alter ego
Jak niegdyś nad zadaniem przy tablicy
Nie żądam od świata by mnie zrozumiał
Bo sam nie wiem i nie znam wszystkiego
Wilk wie, że musi żyć i przetrwać
Ja też, dopóki ktoś nam nie wejdzie w drogę
W kościele ruch rąk organisty, by zagrać Opus
Na murach w blasku świec cień uśmiechu Boga
Każdy w coś wierzy i ma nadzieję
A co mają zrobić Ci, gubiący je po drodze?!
Wstaję, by podążyć dalszą drogą życia
Wilk dopada ofiarę w ostatnim zbiegu oczu
Dopala się płomień rumu we krwi pościeli śniegu
Gaśnie jak życie, na poczet nowego
Młyn burzy pianą spokój strumienia,
W którym nie wiadomo ile łez, ile wody,
Serce zasypia w korytarzach duszy
Jak kruki na łonie ciepłych rąk drzew
Wszystko śpi w mroku, by obudzić się z chwilą
Gdy znów przyjdzie dzień, czas, życia chwila
Jedno życie, jedna droga. Prosto, z zakrętami
Ku chwale, ku potępieniu, ku wielkiej niewiadomej
12 marca 2025
wiesiek
12 marca 2025
An - Anna Awsiukiewicz
12 marca 2025
Yaro
12 marca 2025
ajw
12 marca 2025
ajw
12 marca 2025
Marek Gajowniczek
11 marca 2025
Marek Gajowniczek
11 marca 2025
wiesiek
11 marca 2025
Marek Gajowniczek
11 marca 2025
AS