|
| smokjerzy |
| PROFILE About me Friends (18) Poetry (402) Prose (17) Photography (127) Postcards (3) Diary (92) | |
smokjerzy, 5 april 2018
gryzę szybę
tężeje bezradność
efemeryczna tancerka
miękkimi pociągnięciami strzępiastych gałązek
nanosi wiatr na szarość
strach ma nieruchome oczy ryby
wokół cuchnie niespełnieniem
w martwym prostokącie
z bólu
rodzi się archetyp cienia
kolejną skórę
zrzuca fałszywa tożsamość
smokjerzy, 3 april 2018
wiatr wiał
w kierunku przeciwnym
szedłem jak zwykle przed siebie
nieco siebie wyprzedzając
wszędzie wokół warczały łańcuchowe myśli
bezskutecznie próbując
wyrwać się na wolność bez słowa
deszcz padał pod górę bombardując chmurę
babcia na rowerze
jechala w dobrej wierze
czarna wrona szukala ogona i śpiewała
kra kra kra
kot miał bzika bo udawał jamnika
zmieniłem nastawienie
tym razem szedłem plecami do przodu
spoglądając na siebie przede mną
od wewnątrz gryzło szczerbate sumienie
krzyczałem a w tym krzyku
urodził się mini proteścik song
i zrobił siku
przewinąłem a wtedy
dopadły mnie bez-sensu-rymy
dość tego dalej nie idę pomyślałem
ale dalej
okazało się uporczywe i trwało
więc szedłem
bokiem do siebie w sobie
o ile to możliwe
dziadek bez wiary na innym rowerze
gonił babcię
łapiąc wiatraki za skrzydła które
na przekór i nieposłuszeństwo wiatrowi
kręciły się w rytm i pod dyktando
piosenki czeslawa niemena pod tytułem
sprzedaj mnie wiatrowi
do transakcji nie doszło ponieważ
język psa
nachalny szorstki i ciepły
zlizał sen z mojego nosa
robiąc wiatr
wespół z wesołym ogonem
smokjerzy, 25 march 2018
Satyr w podupadłym teatrze
jednego aktora
sztuka bez podmiotu i kontroli
kreator przenajświętszej nierzeczywistości
fanatyk samego siebie
uszczelniam granice szemranych półprawd
tucząc strach jak świnię broniąc głupoty
jak niepodległości
Szczerząc zęby do boga którego wymyśliłem
na swój kiczowaty obraz mdlące
podobieństwo
epatuję grzechy przodków
Z wykałaczką w jednej dłoni
pilotem od telewizora w drugiej
wysadzam w powietrze tłumy mężczyzn
kobiet dzieci starców
i tylko ból przy wydalaniu
kac
cebula
miłość do ojczyzny
uciążliwa czkawka
wyciskają ze mnie pragmatyczne łzy
stygnącego błazna-patrioty
smokjerzy, 23 march 2018
siódma rano lipiec
aleksander wyrusza w codzienną podróż
po zapach i świeżość bułek
dokładnie w pół drogi powinien napotkać
bezzębny uśmiech gotyckiego cmentarza
który jak liść sfrunie z suchych ust życzliwej staruszki
z nieba leje się błękit
ptaki wyśpiewują światło i skrzydła
psy zdradzają trawie tajniki psich jadłospisów
muchy czytają je na głos
kroki dotąd radosne i pewne
cichną gdy okazuje się że tym razem
cmentarz jest martwy
potem
znów rosną w siłę
bo aleksander już galopuje na rumaku
nagłego olśnienia
że nawet starość kiedyś się kończy
a bułki nie pachną wiecznie
smokjerzy, 18 march 2018
przepaść pierwsza - nie doleciałem do dna
spadało szybciej ode mnie
przepaść druga - obudziłem się w połowie drogi
z mocnym postanowieniem że znów zasnę
przepaść trzecia - roztrzaskałem się o światło
przepaść cz(w)arta - jezu
co za oczy
przepaść piąta - jestem w trakcie
do przepaści szóstej
smokjerzy, 7 march 2018
gwoździe
elitarna jednostka bezrefleksyjności
ponad kilogram zadziornego żelastwa
wychodzą na jogging z psem
bez imienia
w najeżonej stercie desek ostatecznego ratunku
czai się młody młotek z udarem mózgu
i nadzieją na przeszłość
tuż obok
pod rozdymaną sutanną
stoi na baczność łopata-agnostyczka
głęboko milcząc
rodzina żuków grabarzy czeka na obiad
przypadek
ostry jak brzytwa odcina koniuszek
ojczystego ozora
wszelkie warunki do pogrzebania wiersza
zostają spełnione
i tylko pies lirycznym wyciem
wciąż jeszcze
próbuje dopaść poezję
a potem
nogę unosi
nieobecność zaznacza
warczy
oby cię pchły zeżarły
Euterpe
smokjerzy, 5 march 2018
No jak to
piszę wiersze o sobie
i one są bardzo fajne
choć czasem ktoś rzuca we mnie
łajnem
( przepraszam za brzydkie słowo
- ja mam coś z głową )
A tak w ogóle to chcę o miłości
( ale rymów! - złości, piękności
zrzeszotnienie kości -
wybieram mdłości )
No więc te mdłości
( słyszałem że można na to mówić
nudności )
nie przynoszą mi żadnej radości
bo ja to się często w otchłaniach
rozpaczy pogrążam
no po prostu nie nadążam
tak mnie ten smutek od środka rwie
a ty nie kochasz mnie
i ja się chyba zabiję
powieszę na mgle
i śmierć będzie ujadać
gdzieś w tle ( no niech mi ktoś powie
że to brzydko powiedziane -
ten ma chyba w głowie...o rany! )
To już lepiej niech będzie
o przyrodzie
bo ja z przyrodą żyję w zgodzie
i te ptaszki na niebie
to też przypominają mi ciebie
mój ty słodki dzióbku
( tu się trochę zapędziłem
a rym? )
Już wiem -
mój ty słodki dzióbku
zanurz się w rozkoszy kubku
To jest super
( kuper )
Ale teraz na biało
bo w tym to dopiero jestem dobry
( Bolesław Chrobry )
Niebo przeżynam smugami
twoich imion
i rżnę diamenty laserami
galaktycznych spojrzeń
Meteory gruboskórnych słów
walą w bęben mojej duszy
( auć, boli! )
Przerzucam mosty od ust do ust
by nasze oddechy mogły się spotkać
i oszaleć w orgii ziołowych aromatów
( tu proszę wstawić nazwę ulubionej pasty do zębów )
Kończę
bo swym geniuszem was
wykończę
( należy dawkować z rozwagą )
to jednak wiem
dziewczyno i chłopie
że już za chwilę znajdę się na
topie
( nie wiedzieć dlaczego skojarzyło mi się z nocnikiem )
***
Uprzedzając niektóre komentarze
zamieszczam najbardziej prawdopodobny:
na dole gówno
u góry chmury
lecz jeszcze dalej
ci do Stachury
oraz najbardziej zaskakujący:
ślicznie
smokjerzy, 2 march 2018
Mężczyzna, lat, a kto by tam je zliczył,
wzrost niepozorny, waga słuszna, na lewej i prawej łydce
siwe włosy, przerzedzone, bez przedziałka,
brzuch wydatny, pępek głęboki jak medytacja
w sobotę późnym wieczorem,
uzębienie wołające o pomstę do nieba ( niebo obojętne ),
nos czerwony ( komunista ),
oczy przekrwione ze skłonnościami do chronicznej ucieczki,
głos drżący na wietrze, za paznokciami wieloletni brud
nieznanego pochodzenia, zaawansowana skolioza
i nietuzinkowe poczucie wisielczego humoru,
bezdzietny wdowiec z siódemką dzieci po trzech małżeństwach,
co wcale nie znaczy, że stróż, morderca lub paradoks,
( kto chce, niech przemyśli ),
miłośnik ogórków kiszonych, Mistrza Eckharta, czeskich komedii
w oryginale ( oglądanych od krótszej połowy ),
prężny członek Stowarzyszenia Niewiedzy Ogólnej,
nieugięty wróg szóstego przykazania, a także
zdrowego żywienia, właściciel zniewalającego uśmiechu
w kaloszach na miarę cudzych ust i stóp
( tu proszę o precyzyjną interpretację )
wędrował przez piekła, czyśce, raje,
pola, łąki, lasy, światy,
za siódmą górę i siódmą rzekę, krótko mówiąc
- przez życie,
by w końcu, z pomocą łańcucha ukradzionego budzie, psu
i wymiarowi sprawiedliwości
przykuć się do zziębniętego stracha na wróble
w proteście przeciwko zakazowi spożywania alkoholu
w miejscach publicznych oraz używania eternitu
do pokrywania zmieszania wywołanego wstydem
pochodzenia obcego.
I oto stoją tak, już nie samotni,
on - więzień z własnej woli
i on - wkurzony efekt zabobonów naiwnego rolnika,
a ptaki srają im na głowy
okradzione z kapeluszy przez wiatr.
Ponieważ nie ma szczęśliwych zakończeń,
w tym miejscu pojawia się zbłąkana weteranka okolicznego
kółka różańcowego.
Uznając związek mężczyzny i stracha na wróble za
wysoce niemoralny,
homoseksualny,
wręcz pornograficzny
i sam Bóg wie, jaki jeszcze,
a łańcuch za narzędzie Szatana lub męską część ciała,
drżąc z oburzenia, rozsyła esemesy do:
Parafii,
Ministerstwa Kultury i Dziewictwa Narodowego,
Policji,
Prokuratury,
Premiera,
Prezydenta,
Właściwej Telewizji
oraz wnuka-kryminalisty ( ale z innego telefonu ).
Co dalej, każdy wie, napomknę tylko, że:
strach na wróble zwariował,
mężczyzna zaś, uprzednio zmieniwszy
orientację i płeć,
otoczył się grubym murem wyobraźni
i pisze wiersze.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
9 november 2025
wiesiek
8 november 2025
wiesiek
7 november 2025
wiesiek
7 november 2025
Jaga
6 november 2025
wiesiek
5 november 2025
wiesiek
5 november 2025
wiesiek
4 november 2025
Jaga
3 november 2025
wiesiek
2 november 2025
absynt