Robert Hiena, 23 october 2010
Wybierając lekkie słowa
ledwo moczysz stalówkę
nie
chcąc czernić jednak
swoich pięknych myśli.
Ciągniesz stalą po
drzewie
które już raczej nie urośnie
a jedynie zapamięta to
co ty nie
mogłeś zapamiętać.
Utykasz umysłem na widok
zaplutych czarną
mazią
odpychająco prawdziwych
realiów złotego wieku dwudziestego.
Robert Hiena, 21 october 2010
Czy dobro tak naprawdę
nie winno zwać się
pospolitym egoizmem?
Gdy ku chwale własnych
niezaspokojonych ambicji
czynimy to, co opłacalne?
Czy też zło nie jest obroną
i dobrem także, bo jakże można
kwestionować moralność ludzką
w porywie zachowań
z egoizmu pospolitego
zwyczajnie wynikające?
Czymże jest moralność
jak nie zbiorem praw utartych
na ludzkim cierpieniu
podlanym krwią innych
by każdy mógł mieć
potencjalnie lepiej.
Robert Hiena, 19 october 2010
Gdy patrzysz w słońce za blokiem tonące
a kawa zimna jest twoim jedynym gościem
zamilknij w duchu i odgadnij słowa
które wielką syntezą będące
odnajdą nieco więcej
niż tylko westchnienia do samego siebie
o filozoficznej idei wszechbytu.
Robert Hiena, 18 october 2010
Zadając pytanie unikamy sami
odpowiedzi na tematy, które są
z reguły dla nas skrajnie niewygodne.
Widzimy w czerni tylko biel a na bieli
jedynie czarne cętki i plamy ryjące
swobodne dziury, reszta umyka cicho
Nadchodzi lepszy czas gdy widzimy
jak wszystko dookoła jest po nadziei
Bliżej nierozpoznanej myśli.
Naucz się żyć bez emocji które tłumią
swobodny przepływ informacji
który może odebrać tobie cierpień.
Gdy wszystko już ułożone, zamykasz
księgę ostatniego rozrachunku, jednak
nie wyrywasz zamazanych kartek
One z czasem bieleją lub czernią się kryją.
Robert Hiena, 17 october 2010
Ignorowany przez czas
spoglądasz przez lewe ramie
szukając za sobą śladów
swoich pierwszych
dorosłych kroków.
Robert Hiena, 16 october 2010
Prostytutka ucałowała różaniec
po czym powolnym krokiem
wsiadła do ciężarówki.
Kobieta w ciąży śpieszy się do domu
jej dziecko na drodze umiera, nieświadome
dlaczego mamy serce przestało bić
Ladacznica tłumaczy się przed Bogiem
że to co robiła nie miało nic złego w sobie
a jedynie było hołdem ku jego dziełu
Dziecku to obojętne, układa klocki w innym
nieznanym dziwce miejscu.
Zaś matka nie śpieszy się już tak, jak wtedy
Siedzi w ogrodzie skryta bielą i patrzy na zachód
- Jak piękny, jest jest świat! Tak odmienny od tego
W którym *nie*godne było mi żyć.
A wtedy się obudziłem.
I pojąłem, że sen trwa. I trwać będzie.
Za oknem prostytutka wysiada z ciężarówki
Wypada jej różaniec.
Robert Hiena, 16 october 2010
Dlaczego patrząc w okno
widzisz świat lepszym, niż
tak naprawdę jest?
Po co patrzysz w lustro
różnym kątem, skoro
nic to nie zmienia?
Czy widzisz w człowieku
coś więcej, niżeli tylko
zwykłego człowieka?
Znajdujesz obrazę cięższą
jak nazwać zwierzę bardziej
ludzką istotą, niż jest?
Po co spoglądasz w przyszłość
która tak naprawdę malowana
jedynie krwią i chciwością?
Unikasz głupoty innych
w nadziei, że to cokolwiek
może dać, w świecie gdzie jest?
Po cholerę szukasz słów gotowych
marnować się na ocenę rzeczywistości
która i tak rządzi się każdemu inaczej?
Na jaki cel przeznaczasz swoje domysły
które miały podnosić poziom społeczeństwa
na sprawy nierozwiązane od wieków?
Odejdź od okna i wytrzyj lepiej lustro.
Siądź w fotelu i zastanów się. Tak naprawdę
Nóż jest ostry tylko z jednej strony.
Zachowaj odrobinę klasy i pokłoń się przed tym
co niszczyłeś od urodzenia, tym samym użyj
ostatniej swojej deski ratunku i zamilknij
Na wieki, bo twoje i moje istnienie nie widzi sensu
w ciągnięciu tego teatru, którego linkami operujemy
Tak naprawdę my sami dla siebie samych.
Bądź samodzielny. Wiesz, co zrobić.
Robert Hiena, 16 october 2010
Napinając cieniutką
*niczym twa wiara*
cięciwę samoświadomości
obserwujesz ofiarę
*niekoniecznie lubianą*
i trzymasz strzałę
ostrych argumentów
*teraz im pokażesz!*
Kolejny dzień uznany
za udany, po kolejnej
nieudanej akcji
rozbudzania afer.
Robert Hiena, 14 october 2010
Zimnokrwista rebelia
uderza w twój umysł
ryjąc sztychem cień
który płynie powoli
po rzece rozmyślań
barwiąc na czerń
wszystko co miało
kiedykolwiek znaczenie.
Robert Hiena, 14 october 2010
Nadymasz policzki cudzym powietrzem
Wypowiadając słowa nie będące tobą.
A On się przygląda, przekrzywiając głowę
W zwierzęcym akcie niezrozumienia.
Zapalasz pochodnię swoich marzeń
Gaszoną co dzień wiatrem obowiązków
Wypuszczanych z setek płuc
Istot, które się tylko uśmiechały.
Dramatyzm umysłu sięga zenitu
Gdy patrząc w lustro nie widzisz
Mimo oczu i umysłu, obraz umyka
Zamroczony krwią twojej imaginacji.
Robert Hiena, 12 october 2010
Ukradkiem karmisz swój umysł
a Ukradek, jak to czasem bywa
powoduje obrzęki i ból głowy.
Zatem każdy przez lewą nogę
(Co by demokracji było więcej)
odstresowuje swoje chore fantazje
Zazgrzyta zębami ten, co szukał
a okulary na nosie nosił (mimo iż widzi)
I uderzy się w czoło. Z pożałowaniem.
Jaki to ładny się dzień szykował!
Robert Hiena, 11 october 2010
Ubarwienie rzeczy nieciekawych
I chrzanienie głupot pod
wezwaniem
Najświętszych metafor.
A i owszem, sprawia to radość
Wręcz perwersyjną satysfakcję
Zastępującą nawet seks
Gwałcąc umysły nawiedzeńców
Klepiesz wiązanki słów
Co nigdy nie wniosą Zrozumienia
Łamliwe pióro jęczy z żalu
Musząc czytać tą szmirę
Jaką nazywacie „poezyją”.
A ja sam na środku świata
Śmieję się sam z siebie
Wywracając kartki
Na lewą stronę.
Robert Hiena, 11 october 2010
W zamyśleniu odsuwasz twarz
od spraw które spisałeś
na pożółkniętej kartce papieru
pachnącej dawnymi czasami.
Zamykasz oczy nie chcąc widzieć słów
a widzisz obrazy, jakich nie chcesz
nigdy wiecej ujżeć w swej duszy
odległe i tak bliskie.
Zamykasz księgę. A ona otwarta
i prosi o czytanie, sama się czyta
tworząc ciężką atmosferę
przytłaczającą zmęczony umysł
Robert Hiena, 8 october 2010
Gdybyś był jako jeden
i nie miał prawa głosu
co byś zrobił?
Czy sam sobie kłodę
w nogi cisnął i
zawrółcił, by się potknąć?
Dałbyś sobie w łąpę
by móc posprzątać śmieci
powstałe z własnej chciwości?
Twierdziłbyś że biel
to czerń i odwrotnie
bo możesz tak mówić?
Nie masz możności
władzy nad sobą
tak jakbyś tego chciał
Więc usiądź wygodnie
i pozwól innym
kontrolować twoje odruchy.
Robert Hiena, 8 october 2010
Arcyludzkie pojmowanie rzeczy
pomaga w odnalezieniu tego
co ty i oni mają w szanownym
a zarazem głębokim.
Drobnoustrojowe zachowania
domniemanych prawd
precinają powietrze
elektryzując wszystko
dookoła i wszystkich
Rozdmuchując popioły
własnej nierozumianej mediacji
napotykasz tych, co pragnęli
a danym im było uciec.
Robert Hiena, 7 october 2010
Zapychasz mózg informacjami o istnieniu
spoglądasz w myśl gładką burząc ją
wyrzutem ku sobie samemu.
A świat tupie do rytmu gasnących gwiazd
patrząc pod nogi i sypiąc sól na rany
wyszarpane własną ręką.
Ty zaś idziesz w tunelu własnej naiwności
sycząc ku cieniowi swemu
z ukrytą nutą zawodu.
Robert Hiena, 7 october 2010
Czy widzisz w oczach diabła
błysk ludzkiej samooceny?
Szurasz kopytami
rażąc warknięciami czerwoną
płachtę cudzych zdań.
Zaostrzone rogi pragną
umoczyć się w trzewiach
słów istot białych
I czarnych nie bacząc
na podobieństwo do
waszego wspólnego Boga.
Robert Hiena, 7 october 2010
Arystokratyczne umysły
jątrzą swe słone domysły
o istnienie rzeczy, jakich
brzydząc się, nie chciałeś
nawet widzieć w swym
ideologicznym więzieniu.
Rżnięte szkło połyskuje
pozbawione zawartości
ku chwale depresji
- Usychająco czułe.
Robert Hiena, 6 october 2010
Zaglądnę do szafy i dmuchnę
Na kurz, pokrywający lukrowe słowa
Przypudrowane dokładnie, złotem przytykane
Z jednej odlewni i jednego wzoru utoczone.
Milczę w żalu czując myśl płynącą
Ze strumieni setek, zaś duszą kopii
Jednej z miliona i każda ta sama.
Rzucam na wiatr zmyślny umysł
On zaś go rwie na kawałki i obrzuca
Śniegiem chłodnej zimy
Mojej własnej samotności.
Gdy nie czuję ciepła z symboli
Widzę jedynie Słoneczniki Vincenta
Namalowane gdzieś w Rewalu.
Robert Hiena, 4 october 2010
Dobywasz ostatnich słów
które chroniły twe serce
i rzucasz je śmiało
na zwinny wiatr
One zaś pędzą ku twoim
nadziejom ponad światem
i ponad wrogami
Lśniąc złotem i nucąc
cicho anielskie pieśni
witane hukiem dzwonów
okrążają glob
W poszukiwaniu jedynego
który ci ducha zniewolił
uśmiechem czułym.
Robert Hiena, 3 october 2010
Gdy już słońce zajdzie
a ziemia popiołem się skryje
ty zawyjesz cicho
w ostatnim skurczu żołądka
wołającego o pomstę
do twego zaślepionego umysłu
Gdy utracisz już wszystko
zaś koniec będzie pisany
WIELKIMI LITERAMI
pojmiesz wtedy jak bardzo
spierdoliłeś własne jestestwo
które miast życiem
stało się egzystencją
a innym kolcem w stopie
raniącym każdy krok
w ich samotnym życiu
Bez twoich absurdalnych
Krzywd.
Robert Hiena, 3 october 2010
Zapisujesz słowo rozkazując innym
czytać je w ten sam, właściwy
ale też demokratyczny sposób.
Zaglądasz do swej księgi wolności
i widzisz tyle kartek wyrwanych
co zakrytych krwią. Improwizuj.
Czy każdy może mieć to co chce
kiedy inni widzą w innych nic.
Uległościowa pornografia.
Rozwijasz kolejny etap swych działań
ostrząc kolejny bagnet i miecz
na kolejną walkę, której nie stoczysz
Zamykasz oczy i widzisz co chcesz
ten świat jakiego pragniesz
i ta rzeczywistość, którą rządzisz
Spoglądając lekko w dół, milczysz
ze strachu, że spadnie twa korona
i z brzdękiem pobije Miraculum.
Robert Hiena, 3 october 2010
Krople życia uderzają o podłogę
bezgłośnie urywając pulsującą
nadzieję przedłużenia gatunku
Ty zaś się cieszysz tępo
z własnej naiwności i pustego
odczucia chwilowej ulgi
Wycierasz pot z czoła po wszystkim
co jedyne sprawia ci radość
w twoim bez-uczuciowym życiu.
Napawasz się upływającym czasem
gdy zaś chłód i ból powracają
ty znów nie radzisz sobie
z rzeczywistością
Robert Hiena, 2 october 2010
Rodzajowi ludzkiemu rzucone na pożarcie -
łkające w języku niemowląt marzenia
umierają beztrosko bez świadomości
co ich nie zdążyło otoczyć.
Animalizując pojęcia jakich nie znałeś
zdajesz sobie sprawę z faktu
że tak naprawdę personifikowałeś
jedynie swój chory umysł
Zieloną wodą i powietrzem pędzony
Glob obraca się powoli, nie widząc tego
co dzieci jego pragną i rżną wnętrzności
byle dalej, byle mocniej
Interweniując ostatkiem logiki
skaczesz z wieżowca i rozumiesz wszystko
co miało być i będzie i co było
a już nigdy ciebie nie dotknie.
Rodzajowi ludzkiemu rzucone na pożarcie -
wyjące w języku dorosłych idee
wznoszą się dumnie świadome
co mogły otoczyć.
Robert Hiena, 1 october 2010
Parszywie wzdychając
Merdasz mentalnym ogonem
Prosząc swego pana
O więcej, o jeszcze.
Patrzysz kocimi oczami
Na świat, co ciebie otacza
Licząc naiwnie że ludzie
Może cię posłuchają.
Podgryzasz kości
Własnego istnienia
Sapiąc zgniłym oddechem
Prosto w twarz
Niewinnych wiernych.
Robert Hiena, 29 september 2010
Kroczysz złotą ścieżką
wśród oddechu mokrego
jesieni, co za dłoń łapie
chłodem jedynie.
Spoglądasz na ławkę
dopatrując ducha
z grymasem żalu
widząc tylko liście..
Kroczysz złotą ścieżką
wśród odległych nadziei
wiosny, co żegna cię
chustką jedwabną
Spoglądasz na ławkę
dopatrując jego
z cichym westchnieniem
oglądasz liście.
Robert Hiena, 29 september 2010
A gdy słowo - miast ciałem
flegmą się kryje
ty patrzysz i płaczesz
gdy ból bruzdy ryje
nachodzi powoli
zabrania oddechu
odbiera nadzieję
i siłę twej woli
gwałci, pożera
uciec już pragnie
ty zaś przyglądasz się
temu dokładnie
i liczysz.
.
Robert Hiena, 27 september 2010
Popełniwszy symbol wiary
uchodzi tobie płazem
bycie uszanowanym
przez siebie samego.
Zraszanie krzyża krwią
jest modne, gdy wiara
co go trzymała, rdzewieje
a on usycha i opada.
Paradoksalnie nienawidzisz
to co powineineś kochać
i patrzysz złowrogo
na jedyna prawdę Boga-
miłości bliźniego.
Jak siebie samego -
ranisz zuchwale
spoglądając psu w oczy
nie widzisz świata
Robert Hiena, 27 september 2010
Tworzę świat, takim jaki chcę!
Zakrzyknął, po czym umarł.
A słowo po nim nie zostało
I wzrok na niego nie patrzył
Gdy inni wzdychali w milczeniu
Rozglądając się za złotym cielcem
Który miał im dać niebiosa.
Podszedł do skały i ją pogładził –
Zrozumiał, jak powinno być
Gdy każdy z nas ulatnia swój umysł
W cichym drżeniu swojej małej
Wybujałej osobowości
Podrygując nerwowo
Podwieszeni pod sufitem
Na wyżynie własnego
Samo-doświadczenia.
Robert Hiena, 26 september 2010
za zamglonymi oczami
spoglądasz na świat
innym
wzrokiem niż powinieneś
wciągasz dawne zapachy
wywołują mdłości
tęsknoty
Zamykasz się w sobie
i chcesz , by istnienie spłonęło
gdy ono
patrzy na ciebie
i mówi w twej głowie
głosami wspomnień
które
zatapiają w sercu pazury
ich imion i zachowań
nie dając w spokoju
odejść
w nowy etap życia
ciągną ogon otępienia.
Robert Hiena, 24 september 2010
Zachowawczo zatykasz usta
nie pojmując swego otępienia
szukasz w odpowiedzi ludzkości
słów brzmiących znajomo
co napełniają czarę goryczy
płynącej od chwili twojego
wyduszonego w ciszy
pierwotnego oddechu
Istota zaś znika gdy
każdy, kto pragnął
posiąść nie może
tego w co wierzył
i umiera sam sobie
pozostawiająć brzemię
własnego Egoizmu.
Robert Hiena, 23 september 2010
Gdy BOGOWIE się do ciebie
pragną uśmiechać, ty NIGDY
NIE potrafiłeś odpowiedzieć
Tylko ty u twoje ego nusi
cichą pieśń, gdy oni MOGLI
ISTNIEĆ z dala od ciebie.
Od tego, jak SAMODZIELNIE
spoglądasz na sprawę, zależy
czy wszystko będzie realne
W tym odruchu litości rzucasz
odrobinę TWEJ żenującej siły
zapychając krwią resztkę swej
DUSZY!
Robert Hiena, 22 september 2010
Oddychasz powietrzem
wyplutym przez twych wrogów
Trawisz pokarm przez nich tykany
nie truty zaś, a akcie pogardy.
Zapładniasz umysł ideą
że jutro będzie inaczej
A gdy już patrzą ci w serce
Upuszczają słoną myśl.
i słowem ranią.
Robert Hiena, 21 september 2010
Rozprowadzasz roztopiony umysł
po płonącej powierzchni własnych wątpliwości
A gdy już zacznie wrzeć, odchodzisz
zostawiając na pastwę losu swe wspomnienia
marzenia, wiedzę, ambicje i rozum.
Zapychasz otwory którymi leciała woda nadziei
napędzając magiczny układ swoją mocą
gdy zaś wszystko usycha
spoglądasz sobie w oczy i nie wierzysz
Że jesteś aż tak ludzki, by zapomnieć.
Gdy w końcu słońce i planety stają w miejscu
a powietrze wibrować przestaje, tój wrzask
w ciszy umyka, zaś jedyna rzecz, która istnieje
to ty i twoja wiara w to, co nigdy nie nadeszło
spalone na powierzchni własnych wątpliwości.
Robert Hiena, 20 september 2010
I chwała Temu, co świat widzi
tak jak winno się polegać na nim.
Zalepiasz lepką mazią dziury w całym
widząc wszędzie jedynie cieniutkie żyłki
pajęczyny, którą kiedyś murem zwałeś
A stał on i chronił przed tym, co nieuniknione
Gdy człowiek wyczuje, że zapach trawy
tak naprawdę jest podejrzany
I szaleństwa dostąpi, gdy zdaje sobie sprawę
jak fałszywie postrzega otoczenie
które pije z nowego życie
A wtedy każdy z nas uderzy się w pierś
spoglądając w niebo i plując
w odpowiedzi sami siebie opluwając.
Robert Hiena, 20 september 2010
Czy przyglądasz się oczom umarłym
co patrzą w gwiazdy z nadzieją
godną pożałowania?
Uruchamiasz zieloną kurtynę,
a ludzie, którzy pragnęli nigdy
nie usłyszą oklasków.
Splamieni własnym cierpieniem
zerkają tobie w usta
doszukując się słów niewypowiedzianych
Zaś duch twój i ciało
ryjące bruzdy w duszach
doszukując się prawd
Niewypowiedzianych.
Robert Hiena, 13 september 2010
Poczekaj i spójrz
Na ten piękny świat
Pokryty rosą nadziei
na lepsze jutro.
Zachwyca się sam sobą
i napędza oleistą mazią
Drżąc po cichu we własnym
Nieodkrytym świecie.
Czy istotą ludzkości jest to
że każdy z nas musi być
na siłę bardziej ludzki
od nie mniej ludzkich zwierząt.
Którym to czasem brak
jedynie garnituru z krawatem
by Szatanem ich pozwać
Bo i mową nie grzeszą
Robert Hiena, 13 september 2010
Zapewne w ostatnim odruchu
Podjąłby się zadania
gdyby nie fakt, że nigdy
Nie potrafił istnieć.
Patrzył jedynie z rękoma w krwi
rozłożonymi na boki
trzymając w dłoniach
wyrwane gwoździe
Zaś stwórca jego się śmiał.
Jak na podobieństwo jego
na ziemskim padole powstały
Podobne Happeningi.
Robert Hiena, 13 september 2010
Gwiazda rozbłysnęła krwią
lejąc strumienie ciepłej nadziei
po twarzach wybranych.
Powstańcie, Ludu Nicości.
Albowiem w was nadzieja
W lepszym Nigdy.
Spoglądasz na dłonie i widzisz
Że jakby nie patrzeć każdego dnia
umierasz coraz bardziej.
Robert Hiena, 12 september 2010
Siedzisz spokojnie i analizujesz fakty.
W końcu myślisz, że się przydał.
Spokojnie przeciągasz się patrząc
Jak milczy.
Oblizujesz leniwie palec doglądając dzieła
Na mięsistym płótnie wyrytym stalą
najpiękniejsze dzieło, stygnące
Powolutku.
O! Już słyszysz pierwszych fanów.
Uśmiechasz się w duchu, jak będą
przyglądać się twojej sztuce
Oddechowi ostatecznemu
Robert Hiena, 12 september 2010
Kocur przeciągnął się na piecu
- Ty zaś nie wiesz, co myśleć.
Na dworze huczy wiatr jak pociąg
Który wyrywa swą siłą całe lasy
i całe góry, ze wszystkimi zwierzętami.
Podchodzisz do tego jakoś inaczej.
Skrzypienie podłogi nie doskwiera tak
jak kiedyś ryczało w duchu.
Zielone ślepia oceniają twój stan
Na nie-do-końca naturalny.
Podnosisz rękę w której widzisz odbicie
W łzawym kształcie żelaza
Bijesz się w pierś za wszystkie błędy
A wtedy pojmujesz, jaki świat jest
naprawdę, nieopisanie przepiękny.
Robert Hiena, 11 september 2010
Gdy spoglądasz w niebo
A tysiące gwiazd
milczą, oznaczać to winno
Żeś nie jedyny, co pragnie
usłyszeć odpowiedź.
Zwieszasz głowę patrząc w ziemię
zaś ziemia sunie powoli, jak powinna
Udowadniając tobie, żeś nie tylko ty
Na tym świecie, co nie rozumie
Gdy wciągasz zapach dymu
Zamykasz oczy i widzisz siebie
W odległym miejscu, gdzie tylko ty
możesz iść i z którego możesz wrócić
Za Złotymi Wrotami Marzeń.
Robert Hiena, 7 september 2010
Zapach, który pożera dusze.
wabi nasze ciała i wiąże
na odległość wzroku
który nas dzieli, jak patrzymy
na siebie z daleka.
Mistrzowskie ruchy zagłębiają
świadomość istoty egzystencji
w naszej zaszczepionej idei
że to co robimy ma sens
tylko, gdy się uśmiechniesz.
Pierwotny rytm budzi umysł
dając nam poznać świat
jakim jest naprawdę i
westchnąć z ulgą na
moment boskiego połączenia.
Robert Hiena, 6 september 2010
Czymże jestem?
Słowem złotym, blaskiem pokrytą
koroną? Z diamentami, co słowo
oplata niczym wieniec laurowy?
Czy pragnę dobroci i piękna
jak ludzie marzą o świecie takim
realnym? A jakże, z przesytem
wszystkiego, co wzbudza zachwyt!
Czym więc jestem?
Jękiem ulęknionych, co świata się boją
widzieć, jak prawdziwie stoi
gdy patrzą pod nogi na bruk
Uciskając dookoła szyi pęta rzeczywistości
miażdzy serca i ucieka z życiem, śmiejąc się
Najpodlej jak się da.
Wszakże jestem wrzaskiem ubogich żyć, poezją.
Robert Hiena, 5 september 2010
Czy uwierzysz bogu, gdy powie
że kocha?
Czy czujesz jego ciepło, jak bije
od posadzki?
Praktykujesz ortodoksyjny kanibalizm
widząc wszędzie symbol
jedynej rzeczy, od której
tobie staje.
Wulgarnie całujesz stopy
myśląc o obnażonym łonie
własnej sąsiadki.
Ale ty wierzący. Jak inni
co pragnęli poczuć
legalnego narkotyku
ciemnogrodzkiej rodziny.
Robert Hiena, 5 september 2010
Czemu jak wstaję
zawdzięczam ten stan
gdy trzewia pali ból
zaś umysł niszczy zemsta?
czy nie każdy każdemu bratem
jak każdy każdemu wilkiem?
co naskoczy na zad i zagryzie
bo to ludzkie - zadowolić
i zostawić w bólu
tylko krwi brak.
Elegancko rozegrane.
Robert Hiena, 5 september 2010
Jerychońskie modlitwy
obrzezanych umysłów.
.
Gdy jeleń patrzy w grot
a ty puszczasz pozdrowienie.
Jak bardzo ludzki jest twój
utajony nazizm?
Obrotów świat nabiera
dopiero, gdy KRWI łyknie.
bo jak paliwo napędza.
.
.
Nie tak.
Po ludzku.
Robert Hiena, 31 august 2010
Ukreśliwszy pewnną granicę
wycierasz pot z czoła
albolwiem chwała twemu narodowi
co powstaje w plamach atramentu.
Wykreślasz to, co zbędne
nadając temu otoczkę utopii
która może nastąpić
ponieważ ty dzierżysz pióro
Spoglądasz przez okno
na słoneczne pola
widząc , że to, o myślisz
jest dobre
Gładząc lwią grzywę
jesteś prawdziwym władcą
nieistniejących narodów
sprawiedliwym ojcem
Tego, co zawsze się liczyło
i miało mieć cel w nicości
prekursorem życia
i dawcą ideologii
Robert Hiena, 31 august 2010
Z głupim entuzjazmem rozglądasz się
po pomieszczeniach
które pachną nim;
co patrzy na ciebie dumnie
mądrymi oczami dorosłego
ty zaś uśmiechasz się i machasz
bo wiesz, że to co robisz wystarczy
Patrzysz w lustro widząc tylko siebie
jednak w duchu widzisz to
co on widzi na dnie szklanki
paląc cygaro
omijając sprawy codzienne
gładzi futro na pysku
wzdycha, myśląc o tym
jak ty piszesz w pamiętniu
o kolejnym sprośnym śnie
który skończył się jak zwykle.
Robert Hiena, 31 august 2010
O zachodzie słońca spoglądasz na wschód
gdzie twoje idee padły razem z duszą
zalaną czarną jak smoła siłą
tego, co inni zwą dumą.
Zabijasz w duchu i ranisz na ciele
własne liście, paląc je doszczętnie
a one zaś walczą zaciekle o to
co powinny otrzymać
Zapominasz o ojcowskiej miłości
wiedziony siłą jakiej pragnąłeś
i jaka daje ci satysfakcję
większą niż śmierć
Zaś gdy pole będzie spalone
a liście zdeptanie, ty spojrzysz na to
od boku, widząc, że dostąpiłeś
cudu autodestrukcji.
Robert Hiena, 27 august 2010
Erupcyjna samoświadomość barw
ożywia umysł falą gorąca
gdy powstaje coś z niczego
a dusza na płótnie
zostaje zamknięta.
Czas zaś nie płynie
a chwila utkwiła w zapachu
oleistych barwników
zostawiając wieczne świadectwo
twojego istnienia
A nieśmiertelność jest kalectwem
która osłabia ducha tylko
wtedy, gdy nie uwiecznisz
swojej duszy w jej kopii
mądrymi pociągnięciami pędzla.
Robert Hiena, 27 august 2010
Zakute w kajdany,
uśmiechają się słodko.
Nie chcą patrzeć na to
co zadręcza ich umysł
i gwałci ciało
drapiąc tępymi pazurami
i zabierając godność
jakiej nigdy posiąść
nie miały.
Robert Hiena, 26 august 2010
Odrywasz wzrok od monitora
przeciągnąwszy się lekko
ziewasz.
Umiera człowiek
Rodzi się bohater
Papież się modli
Chińczyk pracuje
Zwierzę atakuje
Kobieta szyje
Biznesmen zarabia
Żebrak szuka pieniędzy
Ksiądz spowiada
Morderca chowa ciało
/
Prostujesz się i wracasz do pracy
Nieświadom świata
w jakim żyjesz.
Robert Hiena, 26 august 2010
Chciałbym widzieć rzeczy
jakich nie widział Rafael
Pragnę słyszeć świat
jakiego Mozart nie znał
Chciałbym poczuć życie
jak sam Morrison
Odetchnąć wiatrem -
jak podczas Spotkania Nad Morzem
Poznać Pana Tadeusza
i ukłonić się światłym myślom
By móc odejść od Wertera i Judasza
Co ciągle grają ze mną w karty
Gdy Scrooge rąbie choinkę
A ja przyglądam się tępo
Jak świat idei rwie się
Jak kartka papieru.
Robert Hiena, 26 august 2010
Codziennie rano zarazem zawsze
potknąwszy się po raz wtóry
jak nigdy, jak wtedy
marzenia wyłażą spod skóry
powodując tępo-ostry ból
w okolicach pompy centralnej
co żyje w nieświadomości
tego, co nas wszystkich napędza
a zwie się niepewnością.
Robert Hiena, 25 august 2010
Uśmiechasz się z ulgą
na uczucie rozpalonej igły
wbijanej powoli pod paznokieć.
wzdychasz cicho na widok
ciepłej i martwej krwi
- jej to nie robi różnicy
wciągasz zapach palonego mięsa
wgryzasz zęby w zgnily owoc
swoich nędznych nadziei
wyciągany wiecznie
od początku
do konca tego
co powinno dawno być skonczone
nim ty się skonczysz.
Usmiechając się z ulgą
na widok igły
wyrwanej z milością
spod paznokcia.
Robert Hiena, 25 august 2010
Unosisz głowę
raniąc świętym słowiem
za sposobnością diabła
z każdym dniem
umierasz bardziej
zaś życie mętne
pluje ci w plecy
odchylając łeb ciężki w bok
by widzieć
gdzie bładzisz.
Robert Hiena, 25 august 2010
Polemizowane zasady
doktrynowych spraw
dotkliwie pędzą
przez oddechu czas
gdy ostry dzwięk trąb
pobudza serce
gdy krwawe jażmo
ostrzy topory i kuje miecze
dajcie mi siłę
bogowie śmierci
bym mógł odpocząć
od tych żywych spraw.
Robert Hiena, 23 august 2010
Zwieszając głowę nad istotą
bytu ludzkiego, powarkujesz
szczerząc z kpiną kły.
Podnoszisz łapę i z wolna
idąc w stronę tego, co trzeba
myślisz jak niewiele potrzeba
By nie być ludzkim.
A nic bardziej zwierzęcego
jak TO, nie istnieje.
Robert Hiena, 23 august 2010
Błękitna chmura nad twą głową
wysącza krwawy deszcz odczuć
nad tym, co wspomnienie nazywało wagą
czegoś, co kiedyś istniało
nie nazwiesz "nie"
Zaś ciche wzdychanie
zastąpić nie może
tego co ongiś znaczyć powinno
stalowe, lśniące i dumne
"TAK"
Robert Hiena, 23 august 2010
Nie lubię słów nietroski
które brzmią twoim głosem
gdy patrzysz szklanymi oczami
na moje osamotnione "nie".
Zachowujesz styl tego, co trzeba
nie widząc sensu w istnieniu
tego, co powoduje łzy.
A słowa dziś jak dawniej
umykają między wierszami
dając pożywkę temu
co miało nie istnieć.
Robert Hiena, 21 august 2010
Amerykański Indianin
Po raz kolejny udaje
Wielkiego Pana Erekcji
Ty zaś gnijesz w swej słabości
Drepcząc po stolcu własnych marzeń
I śmiejąc się w łzach
Gdy zaś gwiazda spadnie
Utonie w morzu błogości
Zapadnie cisza jak wtedy
Gdy patrzyłeś tępo
Na otaczający ciebie świat
Odchodząc w milczeniu
Coraz to bliżej.
Robert Hiena, 21 august 2010
Papierowe laleczki każą
Sobie tańczyć dookoła ognia
A ty nic
Jakby skoczył, odparłbyś
Że to niebo jest piękne
Ale jednak
Język twój sztywny
Wyciska łzy z bólu
Skurczu umysłu
Ubytku mózgu gdy inni
Walczą, by ogień jednak
Nie musiał gasnąć
Robert Hiena, 21 august 2010
Onanizując swój umysł
obśliniłeś całą duszę
w dziwnym odruchu radości
gdy powoli defekowałeś
swoje dawne zmysły
A dziś na nowo chrapiesz
tym co drażni innych
zaś dla ciebie śpiewem
idących na rzeź dzieci
zaglądających do komina
Żyłka wychodzi wtedy
na myśl o otoczeniu
jakie zabiera ci ostatni
tlen, jaki ci został
Po ostatniej krucjacie
Robert Hiena, 20 august 2010
Prestiż działań polega na
CZY tobie cokolwiek dolega?
Zapytasz o zatkane dziury
a sam nie podasz spodobu
na lepsze wyjście ze stanu
czy TOBIE cokolwiek dolega?
A wtedy z nieba spadnie
paląc neurony mózgowe
świadomość tego, co
czy tobie COKOLWIEK dolega?
i zatka twe usta czyniąc
to, co powinno być.
czy tobie w ogóle DOLEGA?
Robert Hiena, 20 august 2010
Zatem dlaczego
niby co by po to
sięgnąć po księgę
ostatniego rozrachunku
oblizując wargi
ze słonego potu
ciesząc się tępo
z własnej głupoty
Zatem po co by
niby dlaczego
zamykać rozdział
który się nie chce czytać
A jakby tak uciąć?
nie zadając więcej
głupich pytań
oblizując wargi
Dlaczego niby po to
co to i jak
dlaczego?
Robert Hiena, 20 august 2010
używszy swych boskich umiejęności
względie głęboko, lecz formalnie dobrze
rozmyślasz na sprawy jakie ci dano
na chwilę obecną, by móc funkcjonować.
W binarnym kodzie miłości ślesz pozdrowienia
swym wirtualnym uczuciom
spładzając syna deklaracją
napisaną między gwiazdkami.
faktyczną satysfakcję daje ci świadomość
posiadania tego, co pewne acz nierealne
przyciskając plastikowe klawisze
tworzysz własne imperium.
zaś bogowie płaczą na myśl o czasach
w jakich przyszło im istnieć
i znikać tylko za rozkazem palca
na przycisku zasilania.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
0305wiesiek