Krzysztof Lisiecki, 12 maja 2014
Warszawo czemu mnie pokarałaś
swoim starym miastem
chodzę patrząc codziennie w te ulice ciasne
stłoczone kamienice, rynek, krzywe koło
wąski dunaj, barbakan i mury w około
Tak idę skłamszony przepychem lokali otwartych
wspaniale, kolorowo - co z tego nie warto
ten świat zamknięty dla mnie
idę nie chcę przestać
lecz nigdzie przysiąść nie mogę
bo mnie na to nie stać
Ja proszę, chciałbym i pragnę
by stara warszawa przyjęła warszawiaka - była mu łaskawa
by mógł się tu pokazać godnie w chwały łasce
nie tylko wsród gołębi kątem siąść na ławce.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 9 maja 2014
Łąka a na niej kwiecie
zapach lasu wiosną
pole pełne pszenicy
a w niej chabry rosną
wierzby przydrożne i maki
czerwone jak róże
bzy jaśminy pachnące
żeby dalej dłużej
podziwiać te wszystkie skarby
żyć się chce dla tego
dla chleba z pieca dla domu
gniazda bocianiego
które nad strzechą góruje
i swoim klekotem opowiada
co dzisiaj dzieje dię za płotem
w stawie który swym urokiem pociąga i wabi
w swej pamięci już tego nigdy nie zostawisz
Masz przed oczami
Kraków z wawelem
Warszawę z syrenką
Gniezno z orłem białym
i żadną udręką będzie ci się przyznać
jakim dzisiaj znakiem się pieczętujesz
Ty jesteś POLAKIEM
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 7 maja 2014
W ławie sejmowej zasiedli
szczur i wąż pospołu
zgodnie rządy dzielili
nikomu do stołu roskoszy, władzy i woli
przystąpić nie dali
profitów sobie na wzajem tylko przysparzali
Lecz w końcu wąż wziął górę
wartość rzeczy poznał
i szczura połknął w całości
zjadając na obiad
gdy mu się strawą odbiło
pomyślał o ssaku
te rządy są nie dla ciebie
przepadłeś biedaku
ty w bagnie polityki łatwo nogę zwichniesz
mnie się uda nóg nie mam
jakoś się prześlizgnę
Tak śligał się wąż po kulisach
i sejmowej sali
aż zabrnął o włos za daleko
i go wyślizgali.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 7 maja 2014
Kruk się ozwał do kruka
czemu prawdę kraczesz
wszak prawda jest tajemnicą
skrywaną na bakier
rozsądkowi sumienia
ludzi pamiętaniu
po co chcesz prawdę głosić
dopomóc poznaniu
Czy nie prościej zataić
jawności zaprzeczyć
na kłopoty urągać
skrajności złorzeczyć
i czuć wzgardę do wszystkich
co jęczą na dole
Kruk krukowi choć w fałszu
oka nie wykole.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 7 maja 2014
Woźnica na konia woła wio, wiśta i dalej
przekonać się go stara żeby jechał śmielej
i do galopu go zmusza smaganiem biczyska
by swe koła po drodze potoczyła bryczka
A koń zgadza się na to, biegnie nie urąga
ty poganiaj mnie batem - ja ci puszczę bąka
twa bryczka jest pojazdem też do celu dotrze
lecz z rurą wydechową prosto na kierowcę.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 7 maja 2014
Dzieciaki się nie dowiedzą
w usta wody weźcie
niech stanie się tajemnicą
rzecz sprawię o seksie
Czas sprostać temu zadaniu
los wyznaczył datę
tekst tyczy rzeczy niezwykłej
zacznę go cytatem
,,Szła Maryna koło młyna'' - i Jana spotyka
Jan przygląda się z uwagą
uśmiech z twarzy znika
już za rękę młódkę bierze
za kibić ją chwyta
i na zgodę nie czekając
wciąga ją w stóg żyta
Choć się dziewka spodziewała - ogórka, banana
mile się rozczarowała bo tam gdzie kolana
mimo poszukiwań długich i rozlicznych błędów
godnie spoczął okazały wielki owoc dębu
Już nazajutrz wieś wiedziała
dziewka nie taiła
janowe walory w uznaniu
godnie podkreśliła
O Janie już wiedzą wszystkie
wieść gruchnęła w gminie
teraz czy sara czy młoda
wszystkie tkwią przy młynie
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 6 maja 2014
Jest już ranek
na twarzy szorstki twój języczek
czule i delikatnie pieści me oblicze
Jeszcze wczoraj sam byłeś
dzisiaj jesteś ze mną
miłości już dostąpiłeś
nigdy nadaremną
ma troska o ciebie nie będzie
wychowam cię godnie
powiedz tylko dlaczego
sikasz na me spodnie
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 6 maja 2014
Wystraszony, malutki
wziąłem cię do domu
pokazałeś pazurki czepiając się tronu
miłości i pojednania - wartości cierpienia
Kochany kłębuszek futerka
teraz zapomnienia nigdy nie zaznasz
twój los już się sklei
tylko proszę daj przetrwać
kanapie z ikei.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 6 maja 2014
Ten wiersz swoistym żartem
nie pragnę obrazić niczyich uczuć
bo z wiarą też można się bawić
Zmarł Ksiądz proboszcz - to smutne
staje więc przed Piotrem
tłumaczy, że żył wstrzemięźliwie
przez życie samotnie podążał w wiary cierpieniu
Piotr rację przyznaje
czeka cię duszo wytrwała
wieczność cała w glorii
masz willę i mercedesa
dostąp łask historii
Siadł proboszcz za kierownicą
choć wcale nie młody
nacisnął gaz do dechy
wspaniała to jazda
niebiańską autostradą
Lecz światło czerwone
zatrzymać się tu trzeba
tak jak robią inni
tuż obok w kabriolecie
staje lamborghini
Za kierownicą młodzian
długie włosy - broda
kto mu tak wieczność osłodził
on mi forów nie da
I piskiem opon proboszcz zawraca do Piotra
tu sprawiedliwość jest żadna
Piotrze czemu cnota wynagrodzona nie była
wszak Bóg cuda czyni
ja mercedesa dostałem - brodacz lamborghini
A Piotr uśmiechnął się tylko
duszyczko nie zwlekaj
ciesz się pojazdem swoim
tamten to syn SZEFA
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 5 maja 2014
Wiejska plebania, dzień jasny
przy ulach Dobrodziej
dogląda swego roju
by się miodem słodzić
Aż tu mimo upału i spiekoty strasznej
biegnie z plebani Janowa Księża gospodyni
co się stało, co znowu, cóż że to się czyni
Dobrodzieju telefon
Ksiądz tylko posłucha
nie kto inny lecz mówi
że żona Biskupa
Oj Janowo, Janowo cóż że wy pleciecie
może Kuria Biskupia
tak ino że wiecie Dobrodzieju
to słowo do grzechu posłuży
takie straszne że nawet bałam się powtórzyć.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 5 maja 2014
Przez piaski pustyni podążał
Arab na wielbłądzie
wielbłąd stanął nie idzie
co zrobić nie zdążę
Myśli Arab w zmartwieniu
choć głowa otwarta
jak przymusić bydlaka
w oazie był warsztat
Jak sprawić by poszedł dalej
Arab tu nie skłamał
a majster mówi weź zwierzę
i prowadź na kanał
Więc Arab już z wielbłądem
na kanał podąża
Tu majster wziął dwie cegły
i trzasnął po jądrach
Wielbłąda już nie widać
taki losu banał
jak mam go teraz dogonić
stawaj pan na kanał.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 5 maja 2014
Blondynkę razu jednego rozbolała głowa
ból nie do wytrzymania
do lekarza chciała
badania nic nie dały
czas już przyznać rację
blond włosy z głowy zgolić
zrobić trepanację
Zebrali się chirurdzy i stanęli murem
gdy czaszkę otworzyli
pusto - w poprzek sznurek
przeciąć trzeba, ból minie
chirurg się nie wzruszył
wziął nożyce do ręki
ciach - odpadły uszy
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 2 maja 2014
Leciało trzech facetów samolotem w niebie
dogadać się nie mogli
bo wszyscy dla siebie z innego kraju byli
Pierwszy jadł fast - foody
drugi z wody kluski
ci dwaj to bystrzy ludzie
trzeci to był Ruski
Tak Jankes, Polak i Rusek lecieli pospołu
aż im samolot nawalił już wyskoczyć trzeba
lecz spedochrony dwa tylko
kto się prawdzie nie da
Ci dwaj już dawno nad ziemią
lądowanie ćwiczą
Ruski na ziemi był pierwszy
Bo skoczył z gaśnicą
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 2 maja 2014
W Afryce murzynek mieszkał
na palmę się chował
bał się wykąpać biedaczek
by się nie wybielić
Gdy mama mu mówiła
by napił się mleka
Bambo mamy nie słuchał
na palmę uciekał
Dlaczego się myć nie lubisz
stronisz od nabiału
Ja urodziłem się czarnym
białym być nie mogę
nie skończę jak Majkel Jackson
inną pójdę drogą
Do Europy pojadę
zostanę lekarzem
i ludzi leczył będę
jak życie pokaże
Bambo w szpitalu pracuje
życiu daje rację
pacjentów godnie traktuje
i leczy białaczkę
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 2 maja 2014
Dziś urodziny Królewny - gości zaproszono
Wróżki przybyły tłumnie i do bram królestwa
wszystkie wkroczyły dumnie, lecz jedna nie weszła
i dary ofiarowały - urodę, zaszczyty
mądrość w uznaniu zgodę w uczuciach profity
Ostatnia wróżka została przed zamkniętym domem
na sto lat uśniesz śliczna ukłuta wrzecionem
I tak się stało inaczej by nie było bajki
czy ktoś Królewnę obudzi - przecież sto lat spała
gdy się zbudzi to będzie wymagania miała
zażąda sukni nowych, a może i jeszcze
tableta z internetem - nie mogę pozwolić
żądania te na pewno nie mogą się ziścić
100 - lat to nie tak wiele
niech się jeszcze wyśpi.
K.eL
Krzysztof Lisiecki, 2 maja 2014
Przez las do Babci ochoczo podążał Kapturek
Ne inaczej czerwony opięty mundurek
chora Babcia czekała - nie zjawił się nikt
w koszyczku było pusto, wszystko zeżarł wilk
Dziewczyna zdjęła kapturek rozpuściła włosy
do Babci iść nie mam po co - to wyjdę na szosę
z bajką koniec na pewno mnie nie połknie wilk
zaczekam tutaj cierpliwie zatrzyma się TIR.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 30 kwietnia 2014
Dwie zebry się spotkały
w sawannie otwartej
i los swój wyklinały
cóż to życie warte
Brak wody wieczna pogoń
źdźbło trawy zielonej
tak rzadko się przytrafia
lwy nienasycone
To życie jest okropne
dość tego i basta
sawanna jest nie dla nas
czas jechać do miasta
A w mieście życia zaznały
tu los je wyćwiczył
jedyna zebry rola
zostać na ulicy.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 30 kwietnia 2014
Drożyną wśród lasu konarów podążała Śnieżka
lustra wyrokiem wygnana prześliczna dzieweczka
Macocha się postarała zazdrosna o lata
by Śnieżka odejść musiała z zamku na kraj świata
Idzie więc dziewczę w nieznane w niewiadomą stronę
las nieprzyjaznym się zdaje - patrzy a tu domek
Drzwi otwarte więc weszła
wszystko jakieś małe
na stole talerzyki na kuchni garnuszek
posilę się odpocznę w dalszą drogę ruszę
Pomyślała Królewna i tak też zrobiła
najadła się do syta bo już głodna była
W drugiej izbie łóżeczka zasłane dokładnie
położę się na chwilkę włos z głowy nie spadnie
Usnęła śliczna Śnieżka w łóżeczku malutkim
nie wiedziała że zaraz przyjdą gospodarze
Hej-ho, Hej-ho idą krasnoludki
po pracy do domu wracają
i co się okaże
Ktoś jadł z mojej miseczki
ktoś kubka używał
korzystał z mojej łyżeczki
ktoś tutaj przebywał
Zdziwione krasnoludki kto ich dom odwiedził
jeden Koszałek Opałek głodny dzisiaj nie był
wprost do alkowy się udał
patrzy a tu Śliczna w łóżeczku jego leży
zdziwiony był wielce
już dłużej nie czekając odkrywa kołderkę
i kładąc się obok Śnieżki rzuca mimochodem
chłopcy gaście światło późno
trzeba wstać przed wschodem.
K.eL
Krzysztof Lisiecki, 30 kwietnia 2014
Zajrzałem da przeszłości
tak bardziej z ciekawości
spojrzałem chłodnym okiem
na życia mego ślad
Znalazłem tam niewiele
tygodnie i niedziele
dni szare i ponure
tak mało że aż strach
Uśmiechu odrobinę
i szczęścia małą krztynę
namiastkę zrozumienia
upadków, wlotów cień
Aż nadto złośliwości
łzy niepokorych gości
chwil mrocznych i ponurych
gdzieś w los zakłuty cierń
A wniosek z tego jeden
w przeszłości się nie grzebie
bo lepiej patrzeć w przyszłość
wspomnienia schować w cień
Nie myśleć jak to było
postarać się o miłość
bez żalu pamiętania
rozpocząć nowy dzień.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 29 kwietnia 2014
Kocioł do kufra zagadał
czemu w kącie stoisz
ja co dnia strawę gotuję
ty się prawdy boisz
i czekasz Bóg wie na co
to ja karmię ludzi
a ty się chowasz ladaco
w kącie bes pardonu
Kto to ważniejszy teraz
kto dostąpi tronu przed rangą uważania
powiedz czy potrafisz
Kufer ozwał się tylko
bacz byś nie zagapił
tobie się dno przepali i zasługa na nic
wyrzucą cię na śmietnik
nie dostąpisz granic
i smak już żaden nigdy ciebie nie ogarnie
Ja w kącie stoję i czekam by otworzyć wieko
gdy ktoś zapragnie roli - może nie daleko
zażądam uszanowania i uzyskam glorię
Ty tylko strawę gotujesz
Ja skrywam historię
Sprzęt każdy ma rolę swoją
spór przesądza życie
bo kufer skrywał wspomnienia
kocioł dał przeżycie
K.eL
Krzysztof Lisiecki, 29 kwietnia 2014
Złe myśli wrogie pragnienia
nie istnienie dobra
odejście od chwały cierpienia
bolesna niedola
niemoc do żywych powrotu
umarłych swawola
Poczucie krzywdy bez granic
co prawdę zatraca
ramiona krzyża ma za nic
wbrew Boskiej Osobie
krucyfiks oglądać pozwala
stojący na głowie
Apokalipsy znakiem
wskaże przeznaczenie
obudzi lęk i trwogę
wyzwoli cierpienie
I liczbą swą naznaczy
twego losu cześć
bacz byś jej dostrzec nie musiał
- 6 6 6 -
sześć sześćdziesiąt sześć
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 29 kwietnia 2014
Promieniem jasnym słońcu
nie dajcie rozbłysnąć
do upojenia chwilą
sen się z jawą miesza
Jak dostrzec co jest wolą
duszy wytęsknionej
niemocą uczuć podpartej
żądzą zniewolonej
Odejść w pragnienia niebyt
jaszcze nie pozwolę
na mysli pograniczu
w mocy marzeń sennych
Precz poszły nocy westchnienia
teraz dzień wiosenny
oczy zamknięte jeszcze
ale to juz jawa
Noc wzięła swe tajemnice
dzień obudził zmysły
zatarł tęsknoty granice
stał się oczywistym.
Jeśli snię nie budźcie mnie
jeśli nie śnię
nie dajcie mi zasnąć
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 19 kwietnia 2014
Co pierwsze było, czy jajko
czy na grzędzie kura
nikt odpowiedzi nie zna
Salomon nie wskóra rozsądzić tego sporu
jaki przyjąć schemat
odwieczny życia problem, prawdziwy dylemat
Gdzie prawda jest ukryta
myśl się w głowie snuła
czy kura wpierw zniosła jajko
czy się zeń wykluła
Noc Wielka odpowiedź dała
taka z życia wzmianka
ni jajko pierwsze- nie kura
lecz z kosza pisanka
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 18 kwietnia 2014
Oczy otwierasz i widzisz
świt wstaje za oknem
myśl biegnie pokryjomu
czy do celu dotrze
doznanie prawdy odnajdzie
nie uniknie złości
namiastką woli się stanie
zbłądzi do litości nad sobą samym
Już ranek obudzić się trzeba
na nic tu dywagować
pora wstać dla chleba
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 18 kwietnia 2014
Codzienność miarą istnienia
przymusu nie czyni
rozsądek nie siła pragnienia
profitów przyczyni
Dlaczego żyć się starasz
co siłę ci daje
o świcie wstawać pozwala
przeciw woli staje
Kto cię do tego zmusza
abyś rannym świtem
w zatłoczonym tramwaju
ryzykował życiem
Niemocą osaczony
sen zmazywał z powiek
do granic bólu stłoczony
Czy powinien człowiek
katusze takie przeżywać
proszę Panie doradź
z prawej kiełbasa czosnkowa
z lewej dezodorant
a nad tym wszyskim potu
wszechobecny odór
Jak się od tego uwolnić teraz o poranku
uciec się nie da choć chciał byś
na każdym przystanku
nieotpartym pragnieniem by wysiąść uciekać
piechotą jednak nie zdążysz
ty musisz dojechać
Szczęśliwi aut posiadacze
czy problem im umknie
z klimatyzacją i w trasie
komfort znoszą dumnie
lecz jadąc co dzień do firmy
czują się jak w worku
bus - pasy pilnie strzeżone
znowu stoją w korku
I drzwi ich szybkich bolidów stają się pułapką
na nic wspaniałe osiągi - życie jest zagadką
Też przeżywają katusze
czas pędzi nie zwleka
pomimo luksusu trauma
bo trzeba dojechać
Tak wszystkim na jednej łyżce
miasto strawę daje
ten kto się spóźni głoduje
kto zdąży się naje.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 17 kwietnia 2014
W stajni stoi Ty patrzysz
czy życia odskocznią
a może pragnieniem twoim
lub losu wyrocznią
Wio koniku
ja muszę do miasta uciekać
Wio koniku
do prawdy istnienia dojechać
I marzeń spełnić przestrzenie
już nie chować skrycie
na manhatanie doznań
zacząć nowe życie
Suknia wspaniała - nie pasiak
chanel - nie obora
galerii handlowej pasaże
zapachem sephora
Najt clubu doznań spełniona
tęsknota pragnienia
neonów nocy pełna
nieobecna w blasku
Obca w doznaniu biedna
czuję się w potrzasku
zamknieta cierpieniem innych ludzi zniewolonych
bogactwem miasta dotknięta
chcę wracać do domu
I wiem że życie w tłumie to nie moja sprawa
powrotu czas już nadszedł
w remizie zabawa
Tam poznam Jego on zajrzy w oczu moich głębię
on mi zagrodę pokaże wypuści gołębie
i zboża kłosy pochyli nad naszą miłością
tego na prawdę pragnę
inne niech zazdroszczą
I na rogatki miasta
wyjdę w pełnym szyku
znalazłam swoje miejsce
wracam
wio koniku
K.eL.
A jeśli już za późno by zawrócić z drogi
oczy otwórz i popatrz pchnij kłodę z pod nogi
przez życie idź odważnie los nie stanie górą
daj upust woli istnienia gospodarska córo.
Krzysztof Lisiecki, 17 kwietnia 2014
Jednego serca wystarczy by osiągnąć szczyty
nie pragniesz już więcej dostojeństw
zaszczyty ci nie potrzebne nie ważne nie istotne wielce
ty pokochałeś dostałeś już masz swoje serce
Czy ono bije dla ciebie
bije dość wyraźnie
przypatrz się temu uczuciu
uczciwie rozważnie
i siebie teraz określ czy temu podołasz
czy w tym oddanym sercu burzy nie wywołasz
Dbaj o nie pieczołowicie i miej to na względzie
że ono już po kres czasu dla ciebie bić będzie
pomimo rozstań, patosu, niedomówień, błędów
nie pomny na trudne relacje
bliski już obłędu
Gdy nienawidzisz i cierpisz
zemsty szukasz w duszy
serca raz zdobytego nie jest w stanie skruszyć
żaden taran - ono będzie cierpieć
lecz pomimo cierpienia nie pomne na znoje
ono nigdy nie zbądzi
zawsze będzie twoje
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 17 kwietnia 2014
Ile kosztuje życie
w nim trzeba wartości
ono podparte uczuciem
zapragnie miłości
Mówią że jesteś wspaniała - niewypowiedziana
szalona, obłędu bliska
nigdy nie zachwiana
nadziei pełna, rozkoszna, nie znająca trwogi
zmysły mącąca, urocza
Powiedz Boże drogi
dlaczego im cierpieć pozwala
czemu On i Ona uczucia mieszane mają
i czego dokona jeszcze w ich młodym życiu
zanim się dopełni
w ich doznaniach, pragnieniach napełnionych troską
Kim że jest i dlaczego
zowią ją m i ł o ś c i ą
Miłość ma wymagania
powraca ucieka
zdefiniować ją łatwo
pragnienie człowieka
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 10 kwietnia 2014
Miłość losu przyczyną
nie zna zmiłowamia
jak trafić na wąską ścieżkę
uczucia doznania
Jak w sercu zakorzenić
ogień dążeń czułych
dać wiarę przyrzeczeniu
Że kocham myślałem
Czy na prawdę pomyłką
było me kochanie
i zdawało się tylko
w głowie myśl natrętna
Uczucie porażką wieczną
czemu nie potrafię
za błędem błąd
gafa za gafą
Niech prawdą się stenie
czym me uczucie do ciebie
jakim me kochanie
Prawdziwe nie zmyślone
Kupido zrozumie
i Ty to pojąć powinnaś
ja kocham jak umiem
Jaką by nie była
uwierz człowiekowi
bo miłość jeśli szczera
krzywdy ci nie zrobi
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 10 kwietnia 2014
Pamięć o czasie minionym
nie pozwala zasnąć
niepokój dni utraconych
jawi się niejasno
Dobiegasz kresu swej drogi
widzisz już granicę
co dotąd odległym było
wyraźnym się jawi
Błędów istnienia za sobą
nigdy nie zostawisz
w niepamięć nie zepchniesz myśli
niegodnych wspomnienia
One ugodzą w twe serce
nigdy zapomnienia
nie dostąpisz nad nimi
musisz się pogodzic
I łyżkę dziekciu w życiu
rozsądkiem osłodzić
i nie dać pamiętania nad losem kalekim
nie dręczyć duszy łzami nad rozlanym mlekiem
Na życie lekarstwa nie ma
czas wyznaczy data
tylko czy zdążysz przeszłość
przyszłością połatać.
K.eL.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek