Krzysztof Lisiecki, 19 kwietnia 2014
Co pierwsze było, czy jajko
czy na grzędzie kura
nikt odpowiedzi nie zna
Salomon nie wskóra rozsądzić tego sporu
jaki przyjąć schemat
odwieczny życia problem, prawdziwy dylemat
Gdzie prawda jest ukryta
myśl się w głowie snuła
czy kura wpierw zniosła jajko
czy się zeń wykluła
Noc Wielka odpowiedź dała
taka z życia wzmianka
ni jajko pierwsze- nie kura
lecz z kosza pisanka
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 17 kwietnia 2014
W stajni stoi Ty patrzysz
czy życia odskocznią
a może pragnieniem twoim
lub losu wyrocznią
Wio koniku
ja muszę do miasta uciekać
Wio koniku
do prawdy istnienia dojechać
I marzeń spełnić przestrzenie
już nie chować skrycie
na manhatanie doznań
zacząć nowe życie
Suknia wspaniała - nie pasiak
chanel - nie obora
galerii handlowej pasaże
zapachem sephora
Najt clubu doznań spełniona
tęsknota pragnienia
neonów nocy pełna
nieobecna w blasku
Obca w doznaniu biedna
czuję się w potrzasku
zamknieta cierpieniem innych ludzi zniewolonych
bogactwem miasta dotknięta
chcę wracać do domu
I wiem że życie w tłumie to nie moja sprawa
powrotu czas już nadszedł
w remizie zabawa
Tam poznam Jego on zajrzy w oczu moich głębię
on mi zagrodę pokaże wypuści gołębie
i zboża kłosy pochyli nad naszą miłością
tego na prawdę pragnę
inne niech zazdroszczą
I na rogatki miasta
wyjdę w pełnym szyku
znalazłam swoje miejsce
wracam
wio koniku
K.eL.
A jeśli już za późno by zawrócić z drogi
oczy otwórz i popatrz pchnij kłodę z pod nogi
przez życie idź odważnie los nie stanie górą
daj upust woli istnienia gospodarska córo.
Krzysztof Lisiecki, 18 kwietnia 2014
Codzienność miarą istnienia
przymusu nie czyni
rozsądek nie siła pragnienia
profitów przyczyni
Dlaczego żyć się starasz
co siłę ci daje
o świcie wstawać pozwala
przeciw woli staje
Kto cię do tego zmusza
abyś rannym świtem
w zatłoczonym tramwaju
ryzykował życiem
Niemocą osaczony
sen zmazywał z powiek
do granic bólu stłoczony
Czy powinien człowiek
katusze takie przeżywać
proszę Panie doradź
z prawej kiełbasa czosnkowa
z lewej dezodorant
a nad tym wszyskim potu
wszechobecny odór
Jak się od tego uwolnić teraz o poranku
uciec się nie da choć chciał byś
na każdym przystanku
nieotpartym pragnieniem by wysiąść uciekać
piechotą jednak nie zdążysz
ty musisz dojechać
Szczęśliwi aut posiadacze
czy problem im umknie
z klimatyzacją i w trasie
komfort znoszą dumnie
lecz jadąc co dzień do firmy
czują się jak w worku
bus - pasy pilnie strzeżone
znowu stoją w korku
I drzwi ich szybkich bolidów stają się pułapką
na nic wspaniałe osiągi - życie jest zagadką
Też przeżywają katusze
czas pędzi nie zwleka
pomimo luksusu trauma
bo trzeba dojechać
Tak wszystkim na jednej łyżce
miasto strawę daje
ten kto się spóźni głoduje
kto zdąży się naje.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 16 lipca 2014
Każdy myśli że lepiej innemu na świecie
że ma więcej i czemu nie mnie tylko jemu
jak byś nie miał na miarę
żył w nędzy lecz schludnie
każdy losu doświadcza
tkwi we własnym gównie
Los jest miarą goryczy
nie zdarzy się cud
nad poprzeczkę nie sięgaj
lepszy własny smród
Bo jemu się udało - bogaty, szczęśliwy
ja ubogi bez wiary jednak sprawiedliwy
on się nosi z zamiarem
ja z troską o jutro
mnie szmata z overallu
jemu z norek futro.
Co prawdą się pokaże
kto dostąpi drogi
czy on odziany w futro
czy też ja ubogi
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 3 kwietnia 2014
Spojrzenia w oczu głębię
żarty niewybredne
nic nie znaczące westchnienia
stwierdzenia pochlebne
umizgi bez zobowiązań
niedomówień styl
urody zapamiętanie
To jest właśnie flirt
Flirtują wszyscy od zawsze
każdego to cieszy
słuchając słów sercu bliskich
nikt przecież nie grzeszy
lecz przyjemność to sprawia
daje satysfakcję
że ktoś zalety twe dostrzegł
urodzie dał rację
I czy jesteś panną, mężatką, rozwódką lub wdową
docenisz wartość flirtu że swoją osobą
zainteresowanie wzbudzasz
To nie tylko słowa
na duchu to cię podnosi
więc warto flirtować
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 19 maja 2014
W piosence tkwi żałosna
nuta wspominania
kto słucha ten zrozumie
z lat przeżytych morał
nie wróci co minęło
zamknij wspomnień chorał
i oddaj sprawiedliwość
kalendarz wykładnią
Upartym nie bądź
nie stukaj w klawisze enigmy
nie rozkodujesz życia
wiesz przecież że nigdy.....
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 5 maja 2014
Blondynkę razu jednego rozbolała głowa
ból nie do wytrzymania
do lekarza chciała
badania nic nie dały
czas już przyznać rację
blond włosy z głowy zgolić
zrobić trepanację
Zebrali się chirurdzy i stanęli murem
gdy czaszkę otworzyli
pusto - w poprzek sznurek
przeciąć trzeba, ból minie
chirurg się nie wzruszył
wziął nożyce do ręki
ciach - odpadły uszy
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 29 kwietnia 2014
Złe myśli wrogie pragnienia
nie istnienie dobra
odejście od chwały cierpienia
bolesna niedola
niemoc do żywych powrotu
umarłych swawola
Poczucie krzywdy bez granic
co prawdę zatraca
ramiona krzyża ma za nic
wbrew Boskiej Osobie
krucyfiks oglądać pozwala
stojący na głowie
Apokalipsy znakiem
wskaże przeznaczenie
obudzi lęk i trwogę
wyzwoli cierpienie
I liczbą swą naznaczy
twego losu cześć
bacz byś jej dostrzec nie musiał
- 6 6 6 -
sześć sześćdziesiąt sześć
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 29 kwietnia 2014
Promieniem jasnym słońcu
nie dajcie rozbłysnąć
do upojenia chwilą
sen się z jawą miesza
Jak dostrzec co jest wolą
duszy wytęsknionej
niemocą uczuć podpartej
żądzą zniewolonej
Odejść w pragnienia niebyt
jaszcze nie pozwolę
na mysli pograniczu
w mocy marzeń sennych
Precz poszły nocy westchnienia
teraz dzień wiosenny
oczy zamknięte jeszcze
ale to juz jawa
Noc wzięła swe tajemnice
dzień obudził zmysły
zatarł tęsknoty granice
stał się oczywistym.
Jeśli snię nie budźcie mnie
jeśli nie śnię
nie dajcie mi zasnąć
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 12 maja 2014
Warszawo czemu mnie pokarałaś
swoim starym miastem
chodzę patrząc codziennie w te ulice ciasne
stłoczone kamienice, rynek, krzywe koło
wąski dunaj, barbakan i mury w około
Tak idę skłamszony przepychem lokali otwartych
wspaniale, kolorowo - co z tego nie warto
ten świat zamknięty dla mnie
idę nie chcę przestać
lecz nigdzie przysiąść nie mogę
bo mnie na to nie stać
Ja proszę, chciałbym i pragnę
by stara warszawa przyjęła warszawiaka - była mu łaskawa
by mógł się tu pokazać godnie w chwały łasce
nie tylko wsród gołębi kątem siąść na ławce.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 28 lipca 2014
Pierwsze umysłu wytchnienie
po długiej niewoli
czy w progach tych wytrzeźwienie
godnie żyć pozwoli
INWOKACJA
Izbo ostojo moja
sama jesteś w sobie
jak cię wyklinać potrzeba?
ten tylko się dowie kto tu trzeźwiał
i widział urok twój wątpliwy
kto poruczeń twych doznał?
i wyszedł stąd żywy
ten się nad losem ukoi
swe życie osądzi
głupiec z nadzieją powróci
mądry tu nie zbłądzi.
P A N M A T E U S Z
Czyli
ostatnie trzeźwienie przed prawdą
która się obiawi
gdy się organizm oczyści
promili pozbawi
KSIĘGA I - Piekło
Właśnie w asyście policji zajechał Mateusz
dostąpić tu prohibicji nieznanej od wielu
tygodni zabawy, no i spożywania
trzeźwienie niedanym mu było
nie sprostał rozstaniu z procentowym tematem.
Teraz prowadzony idzie raźno, odważnie
nadzieją wiedziony, że lekarz go zbada i odejść pozwoli
bo tak mu obiecano by zachował spokój
nadzieję na wolność mu dano
a jego w amoku zamroczenia prowadzą za kotary wrota
z ubrania go rozbierają, on myśli głupota
co się dzieje co robią czy prawo to mają
ja tylko po wódkę wyszedłem tam kumple czekają.
Bunt się rodzi, agresja, po co tak być musi
dlaczego on mi ręke wykręca za gardło mnie dusi?
dookoła niebiesko słyszę jakieś krzyki
co się dzieje to p i e k ł o Ja stoję jak dziki
i jak zwierzę się miotam w niemocy przetrwania
nic już do gadania nie mam próżne me błagania
Niebiescy wloką na górę do słów dojść nie dają
przywiązując mnie sznurem na łóżko rzucają
jestem jak dzikie zwierzę pozbawione woli
nie uwolnię się z więzów taka prawda boli
Lecz wyjścia nie ma i ciemność
drzwi zamknięte z trzaskiem
zaryglowany związany jedynie już wrzaskiem
zaakcentować mogę mej wolności wolę
krzyczę że chcę na swobodę, że wszystko pier.....
lecz pomocy z nikąd nikt mnie już nie słucha
to obłęd beznadzieja czy teraz kostucha
już tylko przyjść powinna i skrócić me męki
Ja krzyczę nikt nie przychodzi, próżne moje jęki
Bo więzy gniotą me ciało - bardziej nawet duszę
na walkę już siłnie stało teraz nic nie muszę
tylko powieki tak ciężkie tracę panowanie
nad umysłem i ciałem z jawą już rozstanie tak bliskie
me zmysły już odchodzą w cień
lęk staje się oczywistym i zapadam w sen.
KSIĘGA II - Przebudzenie
Dotarłem i nabyłem - wspaniałe zakupy
pieniędzy wystarczyło, zmierzam do chałupy
koledzy mnie witają owacją, poklaskiem
kieliszek mi napełniają - podnoszę i z trzaskiem
przy ust mych pragnieniu szkło pęka rozbite
otwieram oczy i widzę że nigdy wypite
me pragnienia nie będą - a było tak pięknie
teraz nawet jękiem nie jestem w stanie wyrazić
bo brakuje siły - byłem związany, zgnębiony
a sen ten tak miły dał mi namiastkę radości uwierzyć pozwolił
Tu pozbawiony wolności tkwię teraz w niewoli
z zamkniętą do życia drogą jeszcze nieobecny
z bolącą od igły nogą o dziwo bezpieczny
w sali zamkniętej ścianach dnia wspominam chwilę
te mury odcięte od swiata stały się azylem
dla losu pogardę dając rozsądek wróciły
poważnie o życiu pomyśleć teraz pozwoliły,
Ja jeszcze się boję odejść z tej błogiej przystani
tu ktoś się o nas troszczy - choć brutalnie
sami nie zostajemy z problemem
znaleźli się ludzie, którzy na siłę przemocą
pomagają w trudzie powrotu do społeczeństwa
zadają udrękę podcinając nam nogi podają nam rękę
i nie proszą lecz każą - nie błagają krzyczą
czasem wręcz ubliżają, jednak na nas liczą
pogardy do nas nie czując chcą osiągnąć cel
konkretną nam krzywdę zadając czerń zamienić w biel.
KSIĘGA III - Opamiętanie
Szczęk zamka słyszysz stłumiony ktoś wchodzi do sali
i woła cię po nazwisku głos słychać z oddali
alkomat wstawaj idziemy ty zwlekasz się z łóżka
noga boli a głowie tak bliska poduszka jaką nigdy nie była
wstajesz ponaglany i mimo woli idziesz zapoznać się z losem
czy wolności dostąpisz a może patosem
zapomnienia ugrzęźniesz w niewoli otchłani
sekundy to pokażą chęci twoje na nic
nieubłagany alkomat wskaże dalsze życie
teraz szatnia ubranie wychodzisz o świcie
papiery i faktura czekasz w depozycie
wszystko bez woli twojej rzecz się dzieje sama
trzy punkty pozostały - noga - dupa - brama.
Ty wolny już i swobodny znowu życie w cenie
bezwolnie półprzytomny stoisz tu w ,,ORLENIE''
przed truków półką pelna przeżywasz dylemat
Już wiesz, że sam rady nie dasz teraz
wznowić temat przyszłości potrzeba o bliskich mieć troskę
podjąć męską decyzję zostać na detoksie
mieć siłę by rozerwać ten zamknięty krąg
z pomocą innych przerwać alkoholu ciąg
Więc zamień krąg niemocy na pomocy koło
znajdź sobie ludzi życzliwych siądź z nimi do stołu
swym problemem się podziel wyznaj to co czujesz
jakie są twoje pragnienia, czego oczekujesz
nie wstydź się mówić otwarcie nie skrywaj przed nikim
pragnień swych do wolności - bądź alkoholikiem
tego się nie pozbędziesz tak jak lisci z wierzby
alkoholikiem będziesz zawsze lecz nareszcie trzeźwym
Ty się już postarałes dałeś z siebie wszystko
idź jaszcze jeden krok dalej odbuduj ognisko
i życiu nie daj tej szansy byś zawinił ty
by znów szminkę z ust zmyć musiała
kroplą swojej łzy.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 14 maja 2014
Kiedyś się stać musiało
co było to było
miarą istnienia ciało
życie się skończyło
Dotarłem do niebytu i nogi nie bolą
drogę wybrałem właściwą - wszystko pod kontrolą
Nie zbudzę się juz o świcie jak trudno uwierzyć
w prawdę przez wielu głoszoną jaką by nie była
Raźnym krokiem, odażnie - ktoś wskazuje drogę
spokojnie nic nie boli, lewą prawą nogę
ostrożnie stawiam przed losem
nie ujmę się złością
drogę obrałem właściwą
światło jest miłością
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 10 kwietnia 2014
Miłość losu przyczyną
nie zna zmiłowamia
jak trafić na wąską ścieżkę
uczucia doznania
Jak w sercu zakorzenić
ogień dążeń czułych
dać wiarę przyrzeczeniu
Że kocham myślałem
Czy na prawdę pomyłką
było me kochanie
i zdawało się tylko
w głowie myśl natrętna
Uczucie porażką wieczną
czemu nie potrafię
za błędem błąd
gafa za gafą
Niech prawdą się stenie
czym me uczucie do ciebie
jakim me kochanie
Prawdziwe nie zmyślone
Kupido zrozumie
i Ty to pojąć powinnaś
ja kocham jak umiem
Jaką by nie była
uwierz człowiekowi
bo miłość jeśli szczera
krzywdy ci nie zrobi
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 11 czerwca 2014
Wskazane by było żeby
mieć tyle by wystarczyło
zapewnić wszystkie potrzeby
i wtedy było by miło
Nie szukać i nie zabiegać
nie starać o każdą rzecz
w dostatki opływać co dnia
czyli po prostu mieć
Mieć dom z ogrodem i auto
i basen też warto chcieć
w noc każdą z inną kochanką
rozpinać amora sieć
Tak żyć bez trosk i kłopotów
mając wciąż pełen trzos
nie bacząc na innych losy
na siebie mieć tylko wzgląd
Wspaniałe to było by gdyby
nie jeden prosty fakt
żyć w dobrobycie się nie da
bez pracy przez wiele lat.
To wszysko święta prawda
teraz pytanie bezpieczne
jak luksus sobie zapewnić
gdy się pracować nie chce
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 15 maja 2014
Nie wiedziałem, że jesteś
i że gdzieś istniejesz
puki cię nie ujrzałem
nie wiedziałem gdzie jest
granica doskonałości, powabu i piękna
zmysły w uczucia niewoli
ta wizja przeklęta
Twoje usta namiętne
doskonałe uda, piersi jędrne
sam nie wiem nie uwierzę w cuda
twoja kibić wiotka, przejmujące oczy
ten kto raz w nie spojrzy zaraz w nich utonie
zapomni o całym świecie o domu o żonie
i podąży w ekstazie za twoim urokiem
Jesteś wręcz zjawiskowa
masz władzę nad ludźmi
zniewalasz każdym krokiem
na to nie ma zgody
nie na darmo cię zowią demonem urody
Facet się chwilą zachwyci, ogarnie spojrzeniem
długo patrzy i tylko patrzeniem się syci
już wie że nic takiego w życiu go nie spotka
stukając obcasami odeszła ślicznotka.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 7 maja 2014
Dzieciaki się nie dowiedzą
w usta wody weźcie
niech stanie się tajemnicą
rzecz sprawię o seksie
Czas sprostać temu zadaniu
los wyznaczył datę
tekst tyczy rzeczy niezwykłej
zacznę go cytatem
,,Szła Maryna koło młyna'' - i Jana spotyka
Jan przygląda się z uwagą
uśmiech z twarzy znika
już za rękę młódkę bierze
za kibić ją chwyta
i na zgodę nie czekając
wciąga ją w stóg żyta
Choć się dziewka spodziewała - ogórka, banana
mile się rozczarowała bo tam gdzie kolana
mimo poszukiwań długich i rozlicznych błędów
godnie spoczął okazały wielki owoc dębu
Już nazajutrz wieś wiedziała
dziewka nie taiła
janowe walory w uznaniu
godnie podkreśliła
O Janie już wiedzą wszystkie
wieść gruchnęła w gminie
teraz czy sara czy młoda
wszystkie tkwią przy młynie
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 6 maja 2014
Wystraszony, malutki
wziąłem cię do domu
pokazałeś pazurki czepiając się tronu
miłości i pojednania - wartości cierpienia
Kochany kłębuszek futerka
teraz zapomnienia nigdy nie zaznasz
twój los już się sklei
tylko proszę daj przetrwać
kanapie z ikei.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 12 maja 2014
Z Warsa i Sawy poczęta
Wisła los twój znaczy
Polakom zawsze bliska
nie możesz inaczej
Na mazowieckiej ziemi
rozkładasz ramiona
jednemu kochanką jesteś
dla wielu jak żona
Poczucie pewności dajesz
i chlebem częstujesz
godności dostąpić dozwalasz
herbem pieczętujesz.
Kochać pozwalasz każdemu
tyś miłości godna
kto raz tu nogę postawi
nie pozwoli doznać
innego miejsca dla siebie
by okryć się sławą
i pozostanie w tej ziemi
związany z Warszawą.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 6 maja 2014
Ten wiersz swoistym żartem
nie pragnę obrazić niczyich uczuć
bo z wiarą też można się bawić
Zmarł Ksiądz proboszcz - to smutne
staje więc przed Piotrem
tłumaczy, że żył wstrzemięźliwie
przez życie samotnie podążał w wiary cierpieniu
Piotr rację przyznaje
czeka cię duszo wytrwała
wieczność cała w glorii
masz willę i mercedesa
dostąp łask historii
Siadł proboszcz za kierownicą
choć wcale nie młody
nacisnął gaz do dechy
wspaniała to jazda
niebiańską autostradą
Lecz światło czerwone
zatrzymać się tu trzeba
tak jak robią inni
tuż obok w kabriolecie
staje lamborghini
Za kierownicą młodzian
długie włosy - broda
kto mu tak wieczność osłodził
on mi forów nie da
I piskiem opon proboszcz zawraca do Piotra
tu sprawiedliwość jest żadna
Piotrze czemu cnota wynagrodzona nie była
wszak Bóg cuda czyni
ja mercedesa dostałem - brodacz lamborghini
A Piotr uśmiechnął się tylko
duszyczko nie zwlekaj
ciesz się pojazdem swoim
tamten to syn SZEFA
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 9 maja 2014
Łąka a na niej kwiecie
zapach lasu wiosną
pole pełne pszenicy
a w niej chabry rosną
wierzby przydrożne i maki
czerwone jak róże
bzy jaśminy pachnące
żeby dalej dłużej
podziwiać te wszystkie skarby
żyć się chce dla tego
dla chleba z pieca dla domu
gniazda bocianiego
które nad strzechą góruje
i swoim klekotem opowiada
co dzisiaj dzieje dię za płotem
w stawie który swym urokiem pociąga i wabi
w swej pamięci już tego nigdy nie zostawisz
Masz przed oczami
Kraków z wawelem
Warszawę z syrenką
Gniezno z orłem białym
i żadną udręką będzie ci się przyznać
jakim dzisiaj znakiem się pieczętujesz
Ty jesteś POLAKIEM
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 14 maja 2014
Śmierć zjawia się niespodzianie
nie zdołasz się schować
bacz byś zdążył się na nią
jakoś przygotować
Do grobu idą ludzie
wszyscy się boimy
odejścia traumą związani
czas życia pułapką
Przodkowie już odeszli
z naszej półki biora
czas zdać rachunek z życia
mieć to pod kontrolą
Tak wielu bliskich przyjaciół
wieczną idzie drogą
ile tych mogił jeszcze
nim twoją osobe ogarnie śmierci całun
dołączysz do wielu
zycia kurczowo nie trzymaj
odejdź przyjacielu
Wyroki nie zbadane
czs kazdemu inny
tak ci będzie u Niego
jak u ciebie innym.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 15 maja 2014
Parkową aleją dostojnie
w blasku słońca kroczysz
dystyngowanie spokojnie
nagle twoje oczy
nie widząc już zbyt sprawnie
dostrzegają cel
z przeciwka idzie młodość
tylko czerń i biel
Te oczy iskry krzeszące
czerń włosów rozwianych
dwa słodkie jabłuszka drżące
w rytm kroków stawianych
nóżkami cudownymi
niebotycznej skali
stąpają jedna przed drugą
ty wiesz że z oddali
to wszystko zmierza ku tobie
cieszy oczy, wzrusza
wzbudza zamęt w twej głowie
do wspomnienia zmusza
Ty prosisz ślicznotko pozwól
spojrzeć chociaż trochę
na mojej drodze spotkana
nie odwracaj wzroku
człowieka w jesieni wieku
nie pozbawiaj chwili
obdarz go swoim spojrzeniem
życie mu umilisz
Swych oczu nie odwracaj
dla ciebie tak mało
jemu to duszę rozgrzeje
tylko to zostało.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 16 maja 2014
Mądre słowo wiarę daje
dobre słowo pewność
słowo czułe ponad miarę
zapewnia uległość
Opowiadaj, mów więc do mnie
mów i wprost i wspak
rozmawiajmy by rozmowę
zakończyć na tak
Słowo łatwo wypowiedzieć
trudniej go dotrzymać
ze słowami licz się zawsze
a osiągniesz finał
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 16 maja 2014
Nie łatwo jest pamiętać o czasie minionym
gdy lat przeżytych wspomnienia
w twej głowie się plączą
te piękne i wspaniałe z przykrymi się łączą
nierozerwalnie związane węzłem twego życia
dzisiaj już przed sobą nic do ukrycia nie masz
wszystko w świetle jasnym i przejrzyście widzisz
z jednego jesteś dumny, innego się wstydzisz
Staje się jasną wyraźną szala twego losu
ile dobra po stronie prawej po lewej patosu
co przeważa w twym życiu sam to wiesz i czujesz
że po tej stronie prawej tak wiele brakuje
Abyś szacunku nabrał, wyszedł z mroku cienia
zło dobrem wynagrodził
wyrzuty sumienia zdusił je tu i teraz
lecz one wracają są jak mucha natrętna
do głowy się pchają
pomiędzy myśli codzienne wchodzą bez pardonu
Choć na margines je spychasz
one nieustannie dręczą i prześladują
zawsze są nachalne i meczą cię
nie dając twej głowie wytchnienia
to życia twego błędy - wyrzuty sumienia
Czy każdy z tą traumą żyć musi
odpowiedź jest prosta
nikt nie jest nieomylny
każda życia troska
powoduje że zawsze błąd popełnić możesz
cząstkę siebie stracisz
a za swe chwile słabości
sumieniem zapłacisz.
K.eL
,,Błądzić jes przywilejem ludzi mądrych
tylko głupcy nie mylą się nigdy''
Krzysztof Lisiecki, 16 maja 2014
Dotarło do mnie złe słowo
ktoś je wypowiedział
czy chciał mnie słowem zranić
może sam nie wiedział co mówi
Ludzie tak czasami
słowa na wiatr rzucają
co im ślina niesie
myślą że prawdę głoszą
a błądzą jak w lesie
Wypowiadając wzgardę
usta plamią fałszem
każdy ma prawo do życia
jak mu się podoba
czy ty powiesz coś o mnie
czy inna osoba
niechęci mi nie okazuj
bo ja jestem sobą
mam własny sposób na życie
nie zgadzam się z tobą
Człowieka rozpoznać - sztuka
i docenić jego
on po swojemu żyje
pomyśl i dla czego
może w swym życiu podąża
inną niż ty drogą
i nie dla siebie żyje
jeśli tak - dla kogo
Przejść drogę życia innego
nie lada jest sprawą
tej drogi nie oceniaj
on ma do niej prawo
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 19 maja 2014
Przyśniło się raz człowiekowi
tak mówiąc pomiędzy nami
ż świat postawiono na głowie
czyli do góry nogami
Śniadanie jadał wieczorem
kolację rankiem najlepiej
obiad wypadał w pól nocy
a deser gdzieś koło trzeciej
Do pracy na noc chodził
do łóżka kładł się nad ranem
wieczorem szukał lekarza
bo miał kłopoty z kolanem
Wszystko inaczej - odwrotnie
w życiu człowieka się działo
aż w końcu miał tego dosyć
bardzo mu to doskwierało
Nie wiedział biedak dlaczego
odwrotnie mija mu życie
on nie przestawił zegarka
a sen śnił o AMERYCE
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 19 maja 2014
Rodzica dylemat odwieczny
jak umiar zachować
czy dziecku dać swobodę
czy je zdominować
Jak młodość opanować - pytanie odwieczne
wartości wpoić, wychować i przebrnąć bezpiecznie
przez buntu połacie, niechęci, próby oderwania
własnej woli zacięcia, niemocy przetrwania
odejścia od schematów, przeciwności losu
zachowań irracjonalnych pomimo patosu
młodzeńczych wzlotów, upadków
chwil chwały i złości
jak drogi sens pokazać
dla pierwszej miłości
Nie pytaj tyko pomyśl o własnej osobie
tu ważny jest autorytet i to co ty powiesz
Prawa młodosci poskromić niewielu dziś umie
bo wkraść się w łaski młodych to wzbudzic szacunek
i nie zakazem, nakazem w życie ingerować
młodość się buntem odetnie
tu trzeba zachować rozwagę, wartości docenić
dać upust myśleniu i woli nie ograniczać
w wolności pragnieniu
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 13 czerwca 2014
Na drogę niepewną idąc
staraj się pamiętać
czy grosz wart przemijania
czy ludzka udręka
Odeszli cicho stąpając po pustynnym piasku
nadzieją świt wiedziony - zmierzchu nikt nie pewien
co siłę daje by przeżyć, każda chwila troską
i niebo obce i ziemia
dlaczego miłością sumienie gasić potrzeba
szczęściu zadać razy
przeżyciu szansę dając wypełniać rozkazy
By bliskim wiarę oddać
wartość życia zgubić
czemu się nie sprzeciwiasz i strzelasz do ludzi
Jednak dla siebie to robisz pozbawiając innych
dasz wiarę że tą minę podłożył niewinny
być może bronił się tylko przed najeźdźcy siłą
i jemu też zabijać wcale nie jest miło
Ty tu dla chleba zabijasz - on się tylko broni
ty tu wszedłeś z butami - on cię chce przegonić
broniąc prawdy swej wiary, tradycji, istnienia
determinacją związany pragnie wyzwolenia
Nie jesteś więc panem świata
żądnym siły wszędzie
masz parol ,,wielkiego brata''
ty tylko narzędziem
do władzy sprawowania ogniwem ostatnim
się zdajesz w oczech fałszu popleczników tronu
daj żyć spokojnie tym ludziom
i wracaj do domu
A nim decyzję podejmiesz
pomyśl jaką drogą do domu ty powrócisz
czy z urwaną nogą - czy w trumnie
by swych bliskich zadowolić zerem
na koncie w banku dodanym - i być bohaterem.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 5 maja 2014
Przez piaski pustyni podążał
Arab na wielbłądzie
wielbłąd stanął nie idzie
co zrobić nie zdążę
Myśli Arab w zmartwieniu
choć głowa otwarta
jak przymusić bydlaka
w oazie był warsztat
Jak sprawić by poszedł dalej
Arab tu nie skłamał
a majster mówi weź zwierzę
i prowadź na kanał
Więc Arab już z wielbłądem
na kanał podąża
Tu majster wziął dwie cegły
i trzasnął po jądrach
Wielbłąda już nie widać
taki losu banał
jak mam go teraz dogonić
stawaj pan na kanał.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 9 kwietnia 2014
Na drodze życia pamiętaj
ruszaj prawą nogą
licz sam na siebie a wtedy
dobrą pójdziesz drogą
Doszedłem piechotą do życia
nikogo nie winię
drogę obrałem jedyną
prawo do istnienia
Już pora się zastanowić
czy miarą cierpienia
jest wiara w uczuć dostatek
brakuje miłości
Jednego serca tak mało
czas się nie wysilił
piechotą do życia doszedłem
nie goniłem chwili
W szaleńczym przez życie pędzie
nie doznasz ryzyka
lecz idąc wolno rozważnie
człowieka spotykasz
A on już nad losem twoim
łzę zdąży uronić
przez zycie idź na piechotę
człowiek cię dogoni.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 4 kwietnia 2014
Są miejsca i są chwile
chęć życia jest twarda
gdy o przeszłości pomyślisz
powróci nostalgia
Pod płotem stoi od zawsze niedaleko domu
mała, zgarbiona, zwyczajna nie wadzi nikomu
w konarach lipy ukryta
Wszyscy ją widzieli
lecz nikt jej nie dostrzega
czasem przy niedzieli
przysiądziesz popołudniem
czas wolny osłodzisz
widokiem pól zbożem obsianych
spokojem się sycisz.
To miejsce wspomnieć pozwoli
codzienność zadziwić
do lat dziecinnych powrócić
za błędy się wstydzić
gdy winą obarczony chcąc odlec czas kary
zgnębiony tu siadałeś los zdając na mary.
Enklawą wolności się zdała ta deska pomiędzy
twą winą a twą karą
życie drogi znaczy
To miejsce wspomnieć pozwoli
mogło być inaczej
w tym miejscu się zdarzyło
w obięć mocy trunku
wyznałeś pierwszą miłość
żądny pocałunku
i prawda się dopełniła na ławce pod lipą
Czemu patrzysz, wspominasz
i tak ci jest droga
samotna, zapomniana, wyglądem uboga
mchem zielonym porosła
w pamięci jest wieczna
koślawa z deski zrobiona
zwyczajna ławeczka.
Wspomnienie chwilą prawdy
niech stanie się wieczne
każdy w pamięci ukryciu
ma swoją ławeczkę
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 9 kwietnia 2014
W lat przenijaniu jest mądrość
doświadczenia nuta
jak zachowując godność
uwolnić uczucia
Godziny, dni, miesiące,
zmieniają się w lata
przemija życie, biegnie
nieuchwytna data
W pragnieniu nieprzemijania
przeżywasz katuszę
umysł z młodością rozstania
niepokoi duszę
Nadal młodzieńczym marzeniem
koisz swoje zmysły
z lat upływem nie widzisz
że tak oczywistym staje się czas miniony
Tu potrzebna zgoda
zgody nie ma - nie będzie
bo dusza wcąż młoda
Ona zaistnieć pragnie
czasu nie dogania
młodości pełna zawsze
pragnie być kochana
Jak ciało z duszą pogodzić
by nie chować skrycie
uczuć pod maską starości
wolności dać wiarę
Jak nie uchybić godności
uszanować dary
zrozumienia i prawdy
o własnych dążeniach
Dusza jest wolą twoją
ciało zaś istnienia
i przemijania prawdą
która wolę kruszy
Porzuć więc życia datę
daj zaistnieć duszy.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 18 kwietnia 2014
Oczy otwierasz i widzisz
świt wstaje za oknem
myśl biegnie pokryjomu
czy do celu dotrze
doznanie prawdy odnajdzie
nie uniknie złości
namiastką woli się stanie
zbłądzi do litości nad sobą samym
Już ranek obudzić się trzeba
na nic tu dywagować
pora wstać dla chleba
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 3 kwietnia 2014
Zbyt wcześnie przyszła niechciana
i czemu właśnie teraz
dlaczego, przecież a jednak
stało się umieram
Oczy otwarte i ciemność
zimno i nieprzytulnie
tak jakoś ciasno i obco
nie wierzę jestem w trumnie
Na nic za życiem tesknota
krzyk tutaj się nie przyda
zaraz wypełzna robaki
nic już się zrobić nie da
Czy to się dzieje na prawdę
nie jawa to już i nie sen
jeśli ja jestem martwy
to czemu o tym wiem.
K.eL
Krzysztof Lisiecki, 29 kwietnia 2014
Kocioł do kufra zagadał
czemu w kącie stoisz
ja co dnia strawę gotuję
ty się prawdy boisz
i czekasz Bóg wie na co
to ja karmię ludzi
a ty się chowasz ladaco
w kącie bes pardonu
Kto to ważniejszy teraz
kto dostąpi tronu przed rangą uważania
powiedz czy potrafisz
Kufer ozwał się tylko
bacz byś nie zagapił
tobie się dno przepali i zasługa na nic
wyrzucą cię na śmietnik
nie dostąpisz granic
i smak już żaden nigdy ciebie nie ogarnie
Ja w kącie stoję i czekam by otworzyć wieko
gdy ktoś zapragnie roli - może nie daleko
zażądam uszanowania i uzyskam glorię
Ty tylko strawę gotujesz
Ja skrywam historię
Sprzęt każdy ma rolę swoją
spór przesądza życie
bo kufer skrywał wspomnienia
kocioł dał przeżycie
K.eL
Krzysztof Lisiecki, 30 kwietnia 2014
Zajrzałem da przeszłości
tak bardziej z ciekawości
spojrzałem chłodnym okiem
na życia mego ślad
Znalazłem tam niewiele
tygodnie i niedziele
dni szare i ponure
tak mało że aż strach
Uśmiechu odrobinę
i szczęścia małą krztynę
namiastkę zrozumienia
upadków, wlotów cień
Aż nadto złośliwości
łzy niepokorych gości
chwil mrocznych i ponurych
gdzieś w los zakłuty cierń
A wniosek z tego jeden
w przeszłości się nie grzebie
bo lepiej patrzeć w przyszłość
wspomnienia schować w cień
Nie myśleć jak to było
postarać się o miłość
bez żalu pamiętania
rozpocząć nowy dzień.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 30 kwietnia 2014
Drożyną wśród lasu konarów podążała Śnieżka
lustra wyrokiem wygnana prześliczna dzieweczka
Macocha się postarała zazdrosna o lata
by Śnieżka odejść musiała z zamku na kraj świata
Idzie więc dziewczę w nieznane w niewiadomą stronę
las nieprzyjaznym się zdaje - patrzy a tu domek
Drzwi otwarte więc weszła
wszystko jakieś małe
na stole talerzyki na kuchni garnuszek
posilę się odpocznę w dalszą drogę ruszę
Pomyślała Królewna i tak też zrobiła
najadła się do syta bo już głodna była
W drugiej izbie łóżeczka zasłane dokładnie
położę się na chwilkę włos z głowy nie spadnie
Usnęła śliczna Śnieżka w łóżeczku malutkim
nie wiedziała że zaraz przyjdą gospodarze
Hej-ho, Hej-ho idą krasnoludki
po pracy do domu wracają
i co się okaże
Ktoś jadł z mojej miseczki
ktoś kubka używał
korzystał z mojej łyżeczki
ktoś tutaj przebywał
Zdziwione krasnoludki kto ich dom odwiedził
jeden Koszałek Opałek głodny dzisiaj nie był
wprost do alkowy się udał
patrzy a tu Śliczna w łóżeczku jego leży
zdziwiony był wielce
już dłużej nie czekając odkrywa kołderkę
i kładąc się obok Śnieżki rzuca mimochodem
chłopcy gaście światło późno
trzeba wstać przed wschodem.
K.eL
Krzysztof Lisiecki, 30 kwietnia 2014
Dwie zebry się spotkały
w sawannie otwartej
i los swój wyklinały
cóż to życie warte
Brak wody wieczna pogoń
źdźbło trawy zielonej
tak rzadko się przytrafia
lwy nienasycone
To życie jest okropne
dość tego i basta
sawanna jest nie dla nas
czas jechać do miasta
A w mieście życia zaznały
tu los je wyćwiczył
jedyna zebry rola
zostać na ulicy.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 4 kwietnia 2014
Wątpliwym przymierzem związane
nieobecne w prawdzie
lidera wielbiące do granic
istnienia nie godne
przed każdym do urn głosowaniu
w zakłamaniu zgodne.
Na pieniądz publiczny czyhają kieszenie otwarte
obietnic pełe zełganych polityczne partie
Znów nic nowego i pustka
wystąpień dogmaty
walki z zawiści płynącej
utarte schematy
niedomówień i fałszu
ugrupowań nowych
naiwnych w oczekiwaniu nadejścia odnowy
Niemożliwym się stanie
w mrok odejdzie cnota
wpierw powiesili rolnika
teraz spalą kota
i z pozoru w pragnieniach tak różni i inni
pozostaną związani węzłem przyrzeczenia.
Kim że jest ten niezwykły, który miesza bliźnim
czego jeszcze dziwnego w historii dokona
on jest jeden choć z dwojga zdaje się nam bliski
to jest lider wszech partii
mister Kaczor Donald
K,eL.
Krzysztof Lisiecki, 2 maja 2014
Leciało trzech facetów samolotem w niebie
dogadać się nie mogli
bo wszyscy dla siebie z innego kraju byli
Pierwszy jadł fast - foody
drugi z wody kluski
ci dwaj to bystrzy ludzie
trzeci to był Ruski
Tak Jankes, Polak i Rusek lecieli pospołu
aż im samolot nawalił już wyskoczyć trzeba
lecz spedochrony dwa tylko
kto się prawdzie nie da
Ci dwaj już dawno nad ziemią
lądowanie ćwiczą
Ruski na ziemi był pierwszy
Bo skoczył z gaśnicą
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 3 kwietnia 2014
Powiedział pan do żebraka
ulżyj mej niedoli
żyj po mojemu i poczuj czym życie w niewoli
zakłamania, szyderstwa, układów rozlicznych
sytości ponad miarę, fałszywych uśmiechów
Żyj moim życiem zełganym
a nie poznasz grzechów które sam sobie zadajesz
Podążysz tą drogą
A ja z torbą żebraczą stanę przed gospodą
i wyostrzę swe zmysły na darczyńcy ruchy
pragnienie będę niał jedno by mieć pełno w brzuchu
Kto tu jest teraz panem
czy ja mając wszystko
obłudny i splugawiony
czy ty biedaczysko
stojący obok bramy opasan żemieniem
nadzieją strawy związany
lecz z czystym sumieniem
Teraz popatrz i pomyśl
oceń to spokojnie
czemu Pan na łożu się miota
żebrak śpi spokojnie.
K.eL
Krzysztof Lisiecki, 3 kwietnia 2014
Samemu trudno na świecie
pieniądz zbędną łaską
biurowiec domem nie jest
życie jest zagadką
Sami ze sobą się mamy czekając na chwilę
w snac-barach lancze jadamy
windy wiozą duszę
Biurowiec domem poznania
nigdy nic nie muszę
miłość bez zobowiązań
kariera pogonią
rodzina słowem nieznanym
zagadką amory
Broniąc się przed układem daję sobie fory
zarabiać tylko muszę samemu jest łatwo
kołnierzyk biały i krawat statusu wykładnią
i nie myślisz co po tem jak on się przybrudzi
czym życie się objawi
gdy zabraknie ludzi
Pomyś ty długonoga kołnierzyka poznaj
nie bądź w szczęście uboga dostąp życia doznań
przed ołtarzem przysięgnij - praca nie uleci
niech zejmie prezerwatywę
narodzą się dzieci
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 2 maja 2014
Przez las do Babci ochoczo podążał Kapturek
Ne inaczej czerwony opięty mundurek
chora Babcia czekała - nie zjawił się nikt
w koszyczku było pusto, wszystko zeżarł wilk
Dziewczyna zdjęła kapturek rozpuściła włosy
do Babci iść nie mam po co - to wyjdę na szosę
z bajką koniec na pewno mnie nie połknie wilk
zaczekam tutaj cierpliwie zatrzyma się TIR.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 3 kwietnia 2014
Dlaczego miłość się zdaje
w los zabitym ćwiekiem
czy panem się zda czy lokajem
pokaże to z wiekiem
Panie dlaczego śnić dozwalasz o pięknej miłości
poznanie losu się starasz udostępniać troski
uczucie wzbudzasz i wierność - żądzę ponad miarę
rumieńca wstydu w noc senną
ni goryczy czary wychylić nie pozwolisz
tylko samo szczęście
Snu pragnień prześnionej chwili
Nie zatrać w dnia oknie
w nieświadomości nie zagub
uczucia w niemocy
W dnia świetle pamiętać pozwól
wspaniałości nocy.
K.eL.
Młodemu za dnia się objawi
piękna w blasku słońca
staremu już snu otuchą
ale nie do końca
Krzysztof Lisiecki, 2 maja 2014
W Afryce murzynek mieszkał
na palmę się chował
bał się wykąpać biedaczek
by się nie wybielić
Gdy mama mu mówiła
by napił się mleka
Bambo mamy nie słuchał
na palmę uciekał
Dlaczego się myć nie lubisz
stronisz od nabiału
Ja urodziłem się czarnym
białym być nie mogę
nie skończę jak Majkel Jackson
inną pójdę drogą
Do Europy pojadę
zostanę lekarzem
i ludzi leczył będę
jak życie pokaże
Bambo w szpitalu pracuje
życiu daje rację
pacjentów godnie traktuje
i leczy białaczkę
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 21 maja 2014
Komuś do głowy przyszło
by wypełnić scenę
ktoś o innych pomyślał
napisał operę
Balkon opery sam z siebie twe zmysły dostraja
orkiestron smyczenia pełen myśli skupić nie da
kurtyna w górę nie idzie
jeszcze nie potrzeba dramatu ciszą koić
i szeptu nie skrywać
krzesła wypełniać spokojnie, nastrój przywoływać
emocje na wodzy trzymać i nie okazywać
zniecierpliwienia chwilą brakiem wywołaną
By wraz z batuty tchnieniem obudzić swe zmysły
by balkon opery w dźwiękach stał się oczywistym
odczucia i rytmu brzmienia okiełznać nie zdołam
choć w dole jeszcze kurtyna ja już chylę czoła
przed werbla terkotem cichym i fagotu brzmieniem
łzę z oka mego uronię frazy uniesieniem
Fletu płaczem litosnym i waltorni łkaniem
teraz smyczki, kontrabas i znowu wołaniem
flet się odzywa i fagot, trąbki i znów werble
Koncert to jest wspaniały
on jest tu i teraz
doznania wątek cały
,,BOLERO'' - Rawela
Kurtyna poszła ty widzisz piękną dekorację
po akcie akt biegnie aria za arią
czas już na owacje
przeżywasz chwile wspaniałe
w uniesieniu teraz - łza z oka twego płynie
taką jest OPERA
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 22 maja 2014
Wolnością się nie napawaj
czasu nie uronisz
swobodnym nigdy nie będziesz
on zaraz zadzwoni
Wolność miarą istnienia
czasem masz ochotę
sam ze sobą pozostać
przywołać tęsknotę
i władzę mieć nad losem
zawiadować życiem
podążać własną drogą
budzić się o świcie
nie czując zniewolenia
w melodii przeklętej
która cię ze snu zrywa
Teraz nawet jękiem
nie jesteś w stanie wyrazić
jak zadaje bul
telefon twój komórkowy
przebudzenia król
Nigdy się z nim nie rozstając
poddajesz się woli
on żyć ci nie pozwala
dzwoni kiedy boli
sprowadza cię do pionu
i zapomnieć nie da
by wrócić dziś do domu
kiedy nie potrzeba
Miłości jest wyznacznikiem, tęsknoty
i chleba znów nie kupiłeś
pamiętaj - nie zaznasz alkowy
puki żądań nie spełnisz
To on komórkowy
wyznacza twoją drogę
nadaje sens życiu
on cię melodią usypia
budzi cię o świcie
esemesem zalotnym
flirt dziś rozpoczyna
koi duszę i ciało
żadna już przyczyna
nie pozwoli cię skusić
popadasz w histerię
czujesz się nagi, wyzuty
masz pustą baterię
i z dala od ładowarki
przeżywasz katusze
bez połączenia zostałeś
chcesz zaprzedać duszę
Lęk cię ogarnia i niemoc
i już się nie schowasz
wróg to twój czy przyjaciel
on cię zdominował.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 22 maja 2014
Co dzień do stołu zasiadasz
rano i wieczorem - w południe obiad
a potem jeszcze podwieczorek
posiłku chwilą się cieszysz
czy tak być powinno
sumieniem swoim nie grzszysz
drogę obrać inną
I może im wiarę oddaj
w niemocy przetrwania
daj przeżyć braciom mniejszym
by prawdą się stała
twa wola do istnienia
i los stał się godny
to zwierze życie oddało
byś ty nie był głodny
Tak świat nasz zbudowano
w nim nic do ukrycia
najedzmy się do syta
oszczędzając życia
I nie dopuśćmy by w kuchni
pojawił się mętlik
a strawa z trudem zdobyta
trafiała na śmietnik
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 31 maja 2014
Dom rodzinny to miejsce święte
nigdy nie pozwolę go znieważyć
to miejsce przy stole
to jest azyl do którego wracasz
tutaj spotykasz siostrę
spotykasz też brata
Stąd wyszedłeś na drogi życia swego kręte
tutaj powrócić możesz, nigdy nie zamknięte
drzwi tego domu będą przed tobą
nigdy swą osobą nie wywołasz tu strachu
obawy i drogą którą podążać będziesz
nie znajdziesz przed sobą lepszego miejsca
Teraz na swoim jesteś i czas nastał inny
gdziekolwiek byś się nie znalazł
zawsze dom rodzinny najdroższym ci będzie
pojąć już nie zdołasz
w nim czeka Matka twoja, która tęskni - woła
Ojciec twój ukochany, który radą służy
Jeśli dziś zagubiony jesteś w swej podróży
i życia swego temat spuściłeś już z tonu
nie zastanawiaj się dłużej
wracaj tu do domu
Mam na to szczerą ochotę - może wrócę jeśli
znajdę tam miejsce dla siebie
miejsca nie ma - za późno, rodzice odeszli
Ty nagle zrozumiałeś i stałeś się inny
tam gdzie twa żona i dzieci
teraz dom rodzinny jest tutaj między wami
prawda nie uleci - to jest wasz dom rodzinny
dom dla twoich dzieci
To one z niego kiedyś wyjdą na swe drogi kręte
i twoją sprawą będzie by nigdy zamknięte
im nie były domu rodzinnego wrota
by ich myśli do niego goniła tęsknota
A dopóki żyć będziesz musisz dać im azyl
by mogły tu powracać i przez chwilę marzyć
o dzieciństwie o latach młodzieńczych, niewinnych
by dom ich rodzinny nie stał im się innym
Żeby nie pomyślały o życiu że to jest zabawa
stwórz dom rodzinny dla dzieci
twoja to jest sprawa.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 3 czerwca 2014
Dość już tego - odchodzę
znosić baty losu do czasu można tylko
zbyt wiele kłopotu nie sprawię - już mnie nie ma
teraz sama ze sobą poradzisz sobie lepiej
już moją osobą się nie przejmiesz
nie spytasz, nie wyjaśnisz sprawy
co było to minęło, dosyć tej zabawy
Ja już wolny, swobodny
teraz mogę wszystko
pojechać dokądkolwiek
choć z jedną walizką
Mam czasu dość na rzeczy, których nie robiłem
mieć mogę to co chciałem, za co kiedyś piłem
To wspaniałe - prawda
lecz w gardle to kością mi uwięzło
po prostu zerwałem z miłością
Czym że jest więc ta wolność, której tak pragnąłem
czy życie wolnym da szczęście
czy tak to pojąłem
czy te wszystkie zdarzenia
to przypadkiem nie losu wielokrotność
Życie nie jest wolnością
wolność to samotność
Przez te lata wolności samotnej do woli zaznałem
dość już tego wracam do niewoli
K.eL
Krzysztof Lisiecki, 3 czerwca 2014
Na ziemi żyją ludzie
tej prawdy się nie da wykluczyć
lecz jak się mają traktować
tego się muszą nauczyć
Dla wszyskich miejsca jest dosyć
ale nie każdy to czuje
na pozór tyle przestrzeni
a jednak dla wielu brakuje
Ludzie na świecie są różni
poważni i całkiem dziecinni
patrzący trzeźwo na życie
zwyczajni - no i ci ,,inni''
Innym jest czarny wsód białych
i żółty na śniegu bieli
inni są ci co kochają
inaczej niż wszyscy by chcieli
Zbyt ciasną się wyda planeta
żyjącym na wąskiej przestrzeni
nietolerancji poglądów
prawa do życia na ziemi
Tak głosząc swe szare osądy
wtłoczone w schemat przyjęty
nie dają ,,innym'' prawa
do życia w kolorach tęczy
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 5 czerwca 2014
Proza przekazem jest prosta
niczego nie zmienia
wiersz metaforą się jawi
zmusza do myślenia
Dalibóg czemu karzesz
mnie takim brzemieniem
dajesz się cieszyć rymem
nad ludzkim cierpieniem
Pozwalasz poznać prawdę
o życia wartości
dostąpić strofy poznania
zbłądzić do litości
Uczuć zapewnić dostatek
rymem dociekliwym
swe myśli oddać spragnionym
wersem sprawiedliwym
Nie czekając na poklask
poezji dać rację
wartości oddać innym
sobie satysfakcję
Poeta chwilą się cieszy
gdy ogarnia rymy
na życie wers przekładając
ty szukasz przyczyny
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 5 czerwca 2014
Pamiętać podobno miałem
może powinienem
przypomnieć sobie a jednak
żyję z zapomnieniem
Niepamięć nosząc w sobie
sam nie znajdę siebie
bo nie pamiętam o tym
co wiem a czego nie wiem
Tak trudno iść do przodu
droga życia kręta
nie łatwa to jest sprawa
gdy się nie pamięta
A może dla wygody
myśl się w głowie pęta
żyć sobie po swojemu
i nic nie pamiętać
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 21 maja 2014
Wielka gala pełna sala
ocean oklasków
aplauz wielki dzwięk butelki
w kuluarów blasku
Foyer się złotem szczerzy
jaśnieje światłami
dla solistów i tancerzy
sukcesem zjednanych
Pełen blichtr i wizerunek
każdy chce zachować
wszyscy sztywno i z powagą
nic ująć nic dodać
Znaczni goście przybyli
i ważne persony
im godność się należy
w foyer ukłony
Fason trzymać musimy
sami przecież wiecie
oni do gabinetów poszli
a my już w bufecie
Wreszcie trema puściła
na bok konwenanse
i byśmy sobą znów byli
zaczęły się tańce
Teraz wolność z miłością
splątana do granic
sztuka spełniona radością
to wszysko ma za nic
Swym sukcesem zjednani
jesteśmy w amoku
talent swój wysławiamy
a scena już w mroku
Dostojnie czeka na nas
światła rampy zgasły
ona już odpoczywa
żądna znów oklasków
Ciszą spokojem się koi
ale ma w pamięci
że jutro znów rampą rozbłyśnie
że znowu my spięci
Tremą i przeżywaniem
na deskach staniemy
że swój talent i pamięć
na proscenium pchniemy
I przez fosę do krzeseł
dotrze nasze słowo
ludziom otuchy dodamy
by nadziei drogą
Było prawdy przesłanie
i stało się teraz
byś mógł codzienność zagubić
po to jest nasz TEATR
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 21 maja 2014
Za ostoję podzięka pewnością cię żywi
już żadna w życiu udręka nie może zadziwić
Prawdy o pamiętaniu woli dzisiaj się sprzeciwiasz
losu już nie pokonasz, żadna twoja krzywda
dostąpisz łaski wytrwania w azylu podzięce
na los swój zapracowałeś daj upust udręce
Nogi z dna życia odbiłeś
nie błądzisz w cierpieniu
już jesteś na swojej prostej
dogadzasz sumieniu
Lecz życie ci pokazało
głębsze dno cierpienia
na drodze twej postawiło
ludzi z mroku cienia
Oni już myśleć się boją
losu nie punktują
ich życie stało się zerem
nie widzą nie czują
Że równia pochyła się skończy
porzucą nadzieję
i stopy oparcia nie znajdą
ich dno nie istnieje
Masz teraz porównanie
wiesz co życie warte
na samo dno nie spadłeś
lecz tylko na parter
Jeśli masz wolę się dźwignąć
i nie wierzyć w cuda
z dna trudno się wydobyć
z parteru się uda.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 21 maja 2014
Tu żyłeś i dorastałeś
zwyczajnym zdawało
się dla ciebie to miejsce
gdy było codzienności miarą
Dalekim się okazało
tęsknoty wspomnieniem
gdy miłość zabrała ciało
na odległą ziemię
I kochać nakazała inne już ulice
wraz z ciałem duszę zabrała
tęsknoty nie zliczę
Jak troską poganiany na dworca betonie
na stopniu nogę stawiałeś w pędzącym wagonie
Rozmyślać o tym miejscu wola pozwalała
wspomnienie lat młodości moc domu dawała
i spacer ulicami stawał się nostalgią
to było jak wystawa nie związana z prawdą
Prawdziwe dalekim było - nierealne tutaj
spragnione serca uciechy miejsce twego ducha
Los pognał na drogi kręte i nie zawsze słodził
jak dobrze że gdześ na mapie jest miejsce narodzin.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 6 maja 2014
Jest już ranek
na twarzy szorstki twój języczek
czule i delikatnie pieści me oblicze
Jeszcze wczoraj sam byłeś
dzisiaj jesteś ze mną
miłości już dostąpiłeś
nigdy nadaremną
ma troska o ciebie nie będzie
wychowam cię godnie
powiedz tylko dlaczego
sikasz na me spodnie
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 2 maja 2014
Dziś urodziny Królewny - gości zaproszono
Wróżki przybyły tłumnie i do bram królestwa
wszystkie wkroczyły dumnie, lecz jedna nie weszła
i dary ofiarowały - urodę, zaszczyty
mądrość w uznaniu zgodę w uczuciach profity
Ostatnia wróżka została przed zamkniętym domem
na sto lat uśniesz śliczna ukłuta wrzecionem
I tak się stało inaczej by nie było bajki
czy ktoś Królewnę obudzi - przecież sto lat spała
gdy się zbudzi to będzie wymagania miała
zażąda sukni nowych, a może i jeszcze
tableta z internetem - nie mogę pozwolić
żądania te na pewno nie mogą się ziścić
100 - lat to nie tak wiele
niech się jeszcze wyśpi.
K.eL
Krzysztof Lisiecki, 7 maja 2014
Kruk się ozwał do kruka
czemu prawdę kraczesz
wszak prawda jest tajemnicą
skrywaną na bakier
rozsądkowi sumienia
ludzi pamiętaniu
po co chcesz prawdę głosić
dopomóc poznaniu
Czy nie prościej zataić
jawności zaprzeczyć
na kłopoty urągać
skrajności złorzeczyć
i czuć wzgardę do wszystkich
co jęczą na dole
Kruk krukowi choć w fałszu
oka nie wykole.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 7 maja 2014
W ławie sejmowej zasiedli
szczur i wąż pospołu
zgodnie rządy dzielili
nikomu do stołu roskoszy, władzy i woli
przystąpić nie dali
profitów sobie na wzajem tylko przysparzali
Lecz w końcu wąż wziął górę
wartość rzeczy poznał
i szczura połknął w całości
zjadając na obiad
gdy mu się strawą odbiło
pomyślał o ssaku
te rządy są nie dla ciebie
przepadłeś biedaku
ty w bagnie polityki łatwo nogę zwichniesz
mnie się uda nóg nie mam
jakoś się prześlizgnę
Tak śligał się wąż po kulisach
i sejmowej sali
aż zabrnął o włos za daleko
i go wyślizgali.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 7 maja 2014
Woźnica na konia woła wio, wiśta i dalej
przekonać się go stara żeby jechał śmielej
i do galopu go zmusza smaganiem biczyska
by swe koła po drodze potoczyła bryczka
A koń zgadza się na to, biegnie nie urąga
ty poganiaj mnie batem - ja ci puszczę bąka
twa bryczka jest pojazdem też do celu dotrze
lecz z rurą wydechową prosto na kierowcę.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 17 kwietnia 2014
Jednego serca wystarczy by osiągnąć szczyty
nie pragniesz już więcej dostojeństw
zaszczyty ci nie potrzebne nie ważne nie istotne wielce
ty pokochałeś dostałeś już masz swoje serce
Czy ono bije dla ciebie
bije dość wyraźnie
przypatrz się temu uczuciu
uczciwie rozważnie
i siebie teraz określ czy temu podołasz
czy w tym oddanym sercu burzy nie wywołasz
Dbaj o nie pieczołowicie i miej to na względzie
że ono już po kres czasu dla ciebie bić będzie
pomimo rozstań, patosu, niedomówień, błędów
nie pomny na trudne relacje
bliski już obłędu
Gdy nienawidzisz i cierpisz
zemsty szukasz w duszy
serca raz zdobytego nie jest w stanie skruszyć
żaden taran - ono będzie cierpieć
lecz pomimo cierpienia nie pomne na znoje
ono nigdy nie zbądzi
zawsze będzie twoje
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 17 kwietnia 2014
Ile kosztuje życie
w nim trzeba wartości
ono podparte uczuciem
zapragnie miłości
Mówią że jesteś wspaniała - niewypowiedziana
szalona, obłędu bliska
nigdy nie zachwiana
nadziei pełna, rozkoszna, nie znająca trwogi
zmysły mącąca, urocza
Powiedz Boże drogi
dlaczego im cierpieć pozwala
czemu On i Ona uczucia mieszane mają
i czego dokona jeszcze w ich młodym życiu
zanim się dopełni
w ich doznaniach, pragnieniach napełnionych troską
Kim że jest i dlaczego
zowią ją m i ł o ś c i ą
Miłość ma wymagania
powraca ucieka
zdefiniować ją łatwo
pragnienie człowieka
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 16 maja 2014
Jak radość zmienić w dramat
nie da się odwrotnie
uczucia w łez otchłani giną bezpowrotnie
Radości zapamiętaniem strofą się zachwycasz
z dramatem toniesz w nicości
wręcz brzytwy się chwytasz
Czym są te prawdy dla ciebie
ta pierwsza cię bawi
ta druga w twych oczach niewinnych
ni łzy nie zostawi
Dlaczego pragniesz radości
od dramatu stronisz
nie dajesz wiary wartości
ku rozkoszy gonisz
To jest moralny dylemat
życie biegnie torem
jak sobie z nim poradzisz
ty jesteś autorem
Uważaj jednak na drogę
przed sobą w portalu
ujrzysz radości wiele
tyle samo żalu
Bo prawdy życia są wieczne
jak po roku rok
nie dopuść by między szczęście a troskę
przedostał się mrok
Dwie skrajne granice wystarczą
wolą jest istnienie
w radości i trosce żyć warto
przekleństwem cierpienie.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 10 kwietnia 2014
Pamięć o czasie minionym
nie pozwala zasnąć
niepokój dni utraconych
jawi się niejasno
Dobiegasz kresu swej drogi
widzisz już granicę
co dotąd odległym było
wyraźnym się jawi
Błędów istnienia za sobą
nigdy nie zostawisz
w niepamięć nie zepchniesz myśli
niegodnych wspomnienia
One ugodzą w twe serce
nigdy zapomnienia
nie dostąpisz nad nimi
musisz się pogodzic
I łyżkę dziekciu w życiu
rozsądkiem osłodzić
i nie dać pamiętania nad losem kalekim
nie dręczyć duszy łzami nad rozlanym mlekiem
Na życie lekarstwa nie ma
czas wyznaczy data
tylko czy zdążysz przeszłość
przyszłością połatać.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 5 maja 2014
Wiejska plebania, dzień jasny
przy ulach Dobrodziej
dogląda swego roju
by się miodem słodzić
Aż tu mimo upału i spiekoty strasznej
biegnie z plebani Janowa Księża gospodyni
co się stało, co znowu, cóż że to się czyni
Dobrodzieju telefon
Ksiądz tylko posłucha
nie kto inny lecz mówi
że żona Biskupa
Oj Janowo, Janowo cóż że wy pleciecie
może Kuria Biskupia
tak ino że wiecie Dobrodzieju
to słowo do grzechu posłuży
takie straszne że nawet bałam się powtórzyć.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 20 maja 2014
Juz ranek sen odchodzi z jawą ulatuje
oczy otwieram i widzę czego oczekuję
od tego dnia nowego - co on mi przyniesie
czy pięknym, radosnym będzie
czy może jak w lesie błądził będę
spokojnej nie zaznam godziny
Z nocą się rozstać pora
i żadnej przyczyny nie znajdę
by tak się nie stało
jeszcze jedno spojrzenie
ciągle będzie mało
Spoglądam i widzę ciebie obok siebie śpiącą
dlaczego wstać się nie wstydzę
pocieszam się żądzą
obowiązek mnie wzywa dla tego byś mogła
spać spokojnie gdy wstaję by twa dusza dobra
koiła moje zmysły teraz o poranku
kiedy z domu wychodzę
i na stopniach ganku myślami jestem przy tobie
na bok poszły żądze
teraz czas iść do zajęć zarobić pieniądze
Śpij snem spokojnym kochanie
gdy wychodzę rankiem
jak wrócę daj mi wiarę
czekaj mnie przed gankiem
O dom dbasz - czekasz na mnie
taka twoja praca
dla mnie to bardzo wiele
bo mam dokąd wracać.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 20 maja 2014
W muzy objęciach szukasz
rozkoszy umysłu
ona cię sztuką otuli
nie pozbawi zmysłów
Doznania oczekujesz melancholią spięty
co zrobić z myślą upartą
nigdy obojętnym czas czekania nie będzie
na dogodną chwilę
by twe myśli, uczucia przebrnęły przez milę
dokonania dzieła - dały satysfakcję
Teatru progi przekrocz
daj pełną owację
i po doznaniu pełnym opuść sztuki progi
byś się wartością wzbogacił - nie został ubogi
Sztuka w myśli zawarta nie da ci profitów
dlatego właśnie aktorzy
sięgając zenitu swych możliwości
moralnie twą wolę docenią
poznaj jak teatr smakuje
spotkaj się ze sceną.
K.eL.
Krzysztof Lisiecki, 21 sierpnia 2014
Idę i nikt mnie nie widzi
zła myśl się w głowie budzi
przemykam chyłkiem pod ścianą
samotny w tłumie ludzi
Zgubiłem kartkę z adresem
nie znajdę domu ni klatki
o drogę spytać nie sposób
we wszystkich uszach słuchawki
Jest wreszcie jeden, któremu
zabrakło prądu w baterii
przepraszam chciał bym zapytać
mówię już bliski histerii
Chcesz pan odpowiedź otrzymać
to wyślij pan ems-a
albo skontaktuj się mailem
wreszcie to włącz gps-a
I odszedł ja stoję zdziwiony
w ulicy pełnej słońca
w jakim języku on mówił?
a może to już nie Polska
Więc wracam do siebie do swoich
skarcony w miejskim trudzie
tam można mówić z człowiekiem
tam jeszcze żyją ludzie
K.eL.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek