Kasiaballou vel Taki Tytoń | |
PROFILE About me Friends (23) Poetry (99) Prose (16) Photography (10) Diary (13) |
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 27 march 2015
Chrystus piechotą przeprawił się przez wodę podobno
pokonał kręgi wiary i kartę dziejów Moja prababcia też
przekroczyła Bug żebym dziś mogła napisać: Warszawskie Dzieci
nie pochodzą tylko znad Wisły - biorą się
z obrzeży mapy Pytasz czemu
nie całuję prałata w pierścień a biorę
w usta Zastanawiam się dlaczego adorujesz
za popem wokół ołtarza chociaż znasz smak
łechtaczki W akcie pojednania
może weźmiemy cywilny Uświęcimy profanum
aktem z liberalnego magistratu
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 16 august 2014
Postanowiłam cię udomowić. Weź moje rękawiczki
zabierz parasol. Zostaniesz osobistym kleptomanem.
Chcę mieć pewność że nie zmarzniesz nie przemokniesz
kiedy postanowię spacer w siebie. Tam jestem
najbardziej wilgotna chłodna bo wymagająca.
Rozpalisz ognisko przez pocieranie. Stara technika
w wydaniu domorosłego skauta. Rozgość się tak
żebym poczuła w sobie obce ciało.
Kiedy wyłonisz z sinusoidy euforie i depresje
urok zsuwanych rękawic porzucanego parasola
zaczniesz mnie rozkradać od początku.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 4 may 2015
szeptucha ciężko odrzuca lekki grzebień
z kości słoniowej. już nie będzie rozczytywać
barwnych kosmyków. rozkłada bezradne
ręce nad puklem bezpańskich myśli: puste
i takie ciii sza sza. nikt nie tłucze
szklanek nie zgarnia rozsypanej
soli. leży na progu obok cukru i siarki
nieprzybita podkowa. zabrakło guseł
żeby cofnąć albo tylko sercem przekierować
słowa jak parowozy na mniej ślepe tory. para
uszła bocznicą omijając gwizdek. niemy
peron na zapomnianym dworcu. bezdomny czas
zasnął pod ławką. zabrakło czcionek na prozę
i nikt nie pochyla się nad wierszami ale jest tekst
ponad pojemną i całkiem głośną KROPKĄ.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 20 may 2015
zanim zwiniesz się w kłębek poszukując początku
na zakończeniach nerwów nie przegap impulsu
który swoim tempem pozwala składać dłonie
ale nie w domek dla ślimaka. uważaj na obrastanie
chityną i wznieś się proszę ponad pancerz
żebym mogła uścisnąć. nie poznasz smaku
bezdroży z chałupą mięczaka na grzbiecie.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 28 march 2015
Tak wiele prozą powiedziane
a wciąż nie bliżej nam lecz dalej
w naręczach wierszy pokutujesz
z ogromnym żalem dziś rymuję
i nie zbuduję żadnej twierdzy
i nie zatrzymam cię frazami
ani sekwencji całą garścią
jesteś już cieniem coraz dalej
przebiegasz obrzeżami myśli
topniejesz lodem na języku
może byś chociaż mi się przyśnił
przecież nie zastawiłam wnyków
mogłabym wyśnić nasz ułamek
zmieścić uczucie gdzieś pod kreską
a licznik oddać ci kochanie
żebyś zaprosił po sąsiedzku
poczułabym się bardziej ważna
obdaruj proszę mnie swym czarem
a potem odejdź wraz z porankiem
czas wskaże jak postąpić dalej.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 2 april 2015
nie dzielmy się niedzielnym
jajkiem ale codziennie częstujmy
Nowym które potrafi przytulać
Ziemię do Nieba i nie tylko
Słowem i niekoniecznie po
burzy
w koszykach w plecakach ryby różnobarwne
kłódki spod mostu teraz na łuku
Dawida
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 august 2015
za trzecią górą gdzieś w ciemnym lesie
zamieszkał skrzacik co Jankiem zwie się
kiedyś był drwalem siekierką machał
chciał dom budować lecz zleciał z dachu
mówiła sowa że spadł z wrażenia
kiedy wypatrzył ów cud marzenie
włosy anielskie twarz malowana
myślał że nimfa no leśna dama
lecz kiedy w oczy spojrzał dziewczynie
coś nim szarpnęło i po drabinie
runął jak długi wnet stał się mały
czary prawdziwe no nie do wiary
co miała w oczach ta białogłowa
nie wie ni zając ni wilk ni sowa
od tamtej pory stał się odludkiem
kto by tam zechciał być z krasnoludkiem
lecz nie wie Janek że w zagajniku
jest mała norka po lisim smyku
w niej pomieszkuje polna mysz szara
kiedyś dziewczyna lecz jako mała
wpadła w odmęty złego wodnika
ten się oświadcza dziewczyna czmycha
łotr za ucieczkę czar na nią rzucił
i jasne liczko w mychę obrócił
sowa co w gwiazdy często zagląda
dziób tylko marszczy gdy ją oglądam
nasuwa mi się takie pytanie
czy się spotkają i co się stanie
bajka nerwowa w mocnych rumieńcach
trzymajcie kciuki za tych odmieńców
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 13 august 2014
Bez względu na pogodę warować
przy uchylonym oknie czekać
wzdychać tęsknić. Podawać drób
faszerowany wyznaniami. Uzupełniać
dietę o witaminę Pe i podrapywać
w punkcie Gie. Kiedy się wybiera
na kicie zapalać światło
na tarasie a kiedy wraca
piać z radości. Piłować pazurki
swoim ulubionym szklanym pilniczkiem
nucąc przy tym metalową muzę - nie żeby drzeć
koty ale energicznie wyczesywać
pod włos grzebieniem gęstym
od wzruszeń. Czyścić uszka
wilgotnymi zapewnieniami
o uwielbieniu nie szczędząc
przy tym komplementów. Zwierzać się
z braku piątego palca u trzeciej stopy
a inność z pewnością zostanie zrozumiana
i doceniona. Pozwalać na hodowlę pcheł
oraz na sadystyczne harce z białymi myszkami
nawet w pościeli. Okazywać podziw
względnie spolegliwość. Czyścić kuwetę
deklamując poezję. Oznaczać jego teren
ulubionymi perfumami.
Tak dopieszczony będzie
dobrze żarł i nagle
zdechnie.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 28 april 2015
jestem kolorowym ściegiem. biegnę z tobą
w bluzie z kapturem. chowamy się
przed szorstkim światem hałaśliwych reklam
smartfonów tabletek na pozorną bliskość
i podobnie karykaturalne szczęście.
kochamy w wewnętrznych kieszeniach
składając los w dłonie gotowe razem
wyplatać przędzę. ofiarować sobie to
czym cerujemy podziurawione mostki.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 9 august 2015
oczekujesz aż z ust popłynie lepka strużka. chcesz się sączyć
przełykany do ostatniej drgawki. sięgasz po tytuł
najlepszego szermierza. sprawdziłam na własnej organice. miałam cię
aż po skurcze posiadając pod piórem dosiadałam
w słowach obracając lubieżnie oblizywałam się z ciebie. przyjdź
pod moje okno z nagą szpadą. będę wyglądać cięcia
w okolicy podbrzusza skoro nie zostało nic
z profilowanych ostróg którymi jak nikt inny
ujeżdżałeś nie ciało ale serce syreny. teraz oczekuję tylko rozognienia
przerywanego pchnięciami stalowego chłodu i wyhamowania tuż przed
żeby po chwili przyspieszyć. mogę droczyć się
między niestosownymi przygryzieniami języka. najbardziej rozchyla mnie
pewność że pomimo jęków jednak nie przestaniesz. oczekuję wyciszenia
zanim zdecydowanie dobijesz
do ostatniego bastionu i zdążysz skłamać o febrze
która dopada podobno nie tylko lędźwie. a teraz odsuń się
chcę zapomnieć
że byliśmy na oddech.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
0505wiesiek
5 may 2024
N2absynt
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
N1absynt
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
0405wiesiek
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek