12 august 2014
YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /cz.1/
Na początku było założenie
nietrzymania nogi na drugiej. Zbyt przekrwione uda
pozbawione żylaków. Na łydkach na mózgu
na słowach. Opierałeś skronie o pewność
ukrzyżowania. Uświęcając namaszczałeś
Arturze i poświęciłeś. Pozostała pieczęć i chęci
domykania rozognionej kipieli. Nie tobie studzić
i popadać w zachwyt. Wypluj tę pieczeń
znad karuzeli karmazynowych języków. Napawaj się
zapachem. Jeszcze
wina! Pończochy w prążki niczym floresy na zebrze. Zakłamują odległość
zwodzą oczopląsem bujają okrągłym blatem. Wiem Arturze jak byłoby
i o ile lżej gdybym pozwoliła skopiować Edypa. Nie pozwalam
na sprzeniewierzenie przytulam twój miecz do sparowanego czoła. Okładam
koci mięsień kochanka płatkami jaśminu. Wciąż pachniesz
kosztelą rozdarowywaną wygłodniałym afroHelenom. Tyle
uskrzydlonych i pustych w łonach. Chwytają się
za warkocze gubiąc kierpce pozbywają miąższu. Spływa soczystą strużką
po zasiniałych kostkach. A przecież krew podobna
w spokrewnionych dziurkach u nich pokorniejsza głupsza. Ciszej tam
nad rozchylonymi Graalami. Płaczę
nad ich złością co krasie nie służy. Usługując
wcześniej zrzuciłam trzewiki zdjęłam ze ściany drewniane zwierciadło. Jest w splocie
ponad gagami. Rozkoszny Arturze skąpany w rumieńcach
stoicko przełykam po ostatnie wypieki. Stoją Heleny w znakach
zapytane pod haftowaną chorągwią stroją się we wrzaski. W górę! Ponad góry! Cisną się
kamyki do dłoni a pogarda oblizuje wargi. Nie ma wiary
dla taniej koronki u zubożałych podszewek. Chuj z cepelią kutas
na cekinach. Nie ocieraj się. Na twarzy niewiele a pod kurzem
niedostrzegalne spąsowienie. Moje ci ono podarowane
rycerską pięścią kiedy odbierałam wstążkę niebieską tasiemkę
spod nadgarstka.
14 november 2024
0005.
14 november 2024
0004.
14 november 2024
....wiesiek
13 november 2024
Słońce w wielkim mieścieJaga
13 november 2024
0003.
13 november 2024
1311wiesiek
12 november 2024
0002.
12 november 2024
1211wiesiek
11 november 2024
1111wiesiek
11 november 2024
0001.