Kasiaballou vel Taki Tytoń | |
PROFILE About me Friends (23) Poetry (99) Prose (16) Photography (10) Diary (13) |
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 2 april 2015
nie dzielmy się niedzielnym
jajkiem ale codziennie częstujmy
Nowym które potrafi przytulać
Ziemię do Nieba i nie tylko
Słowem i niekoniecznie po
burzy
w koszykach w plecakach ryby różnobarwne
kłódki spod mostu teraz na łuku
Dawida
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 28 march 2015
Tak wiele prozą powiedziane
a wciąż nie bliżej nam lecz dalej
w naręczach wierszy pokutujesz
z ogromnym żalem dziś rymuję
i nie zbuduję żadnej twierdzy
i nie zatrzymam cię frazami
ani sekwencji całą garścią
jesteś już cieniem coraz dalej
przebiegasz obrzeżami myśli
topniejesz lodem na języku
może byś chociaż mi się przyśnił
przecież nie zastawiłam wnyków
mogłabym wyśnić nasz ułamek
zmieścić uczucie gdzieś pod kreską
a licznik oddać ci kochanie
żebyś zaprosił po sąsiedzku
poczułabym się bardziej ważna
obdaruj proszę mnie swym czarem
a potem odejdź wraz z porankiem
czas wskaże jak postąpić dalej.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 27 march 2015
Chrystus piechotą przeprawił się przez wodę podobno
pokonał kręgi wiary i kartę dziejów Moja prababcia też
przekroczyła Bug żebym dziś mogła napisać: Warszawskie Dzieci
nie pochodzą tylko znad Wisły - biorą się
z obrzeży mapy Pytasz czemu
nie całuję prałata w pierścień a biorę
w usta Zastanawiam się dlaczego adorujesz
za popem wokół ołtarza chociaż znasz smak
łechtaczki W akcie pojednania
może weźmiemy cywilny Uświęcimy profanum
aktem z liberalnego magistratu
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 25 march 2015
nie! nie chcę chusteczki. podaj mi podsuń
swój rękaw. wypłaczę się przez smarki
zniewieściałych facetów i męskie baby. tak!
mam to w nosie. nie! nie wiem skąd. są
i mnie tarmoszą. tak! za wiersze.
radzisz żebym kichała? bo ty mówisz
i masz!
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 22 march 2015
kolejni powinni zawrócić zanim wyruszą
albo wyruszyć żeby nie zawracać
silni wiarą że im się upiecze
na cenie słońca topniejącego
od ran okładanych lodowatą
kalkulacją: jak długo jeszcze
otwierać je newsami
bo łzy muszą byyyć
świeże
_______________________
marzec 2015
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 21 march 2015
podliczę
cię jak żadna ale nie wystawię
rachunku wzorem każdej poncjuszu
ukrzyżuj mnie nawet
nie poczuję
poddaję
serce hibernacji i spowalniam myśli
o smogu w oczach o ustach szeroko
rozochoconych które nic nie kosztują
dziwki
odcinają kupony
od hossy mam więc udziały
w bessie a ty w klapie
kolejny znaczek z miedzianą magdaleną
drogi
szelągu coraz taniej brzmisz coraz drobniej
brzęczysz
__________________________________________
https://www.youtube.com/watch?v=JmKLT59cTIc
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 21 march 2015
pielgrzym
miłował mawiać że nie jest z tych ów
o których lepiej nie mówić z zamiłowaniem
rozmiłowywał jej okolice a przecież była z tamtych
do przemilczenia. pozwalał sobie
nie najlepiej do niej przemawiać: popisywał się
znajomością połowy kasty do której nie należała. jak on
blisko przylegający chociaż nieprzyległy. popłynął
chłodnym szlakiem z gorącą
obietnicą nieopisywania kolejnych bożych ciał. znali swoje
miejsca święte potrafili na odległość. widokówek z wysp
uczepiała się tak kurczowo jak on oburącz chwytał
życie pisząc: wszystko kosztuje nawet znaczki
kiedy cenę wyznaczają krzyże. przy czwartym podobno
najlepiej płacą.
całospalenie
nic się nie wydarzyło: pod strzechą skutki
chwilowego załamania aury. zalana piwnica
nie zagraża fundamentom. budowla oparta
o kamień zniesie niejedną nawałnicę.
nic nie było: słabsze dni zbyt mocne wino
i rozszumiały się wierzby kuszące
zakazanymi gruszkami.
ty jesteś Piotr wierny Marii znany z wyrzekania się
myśli błądzących po Magdalenie. nadszedł czas
powrotu do Marty. po drodze kilka bezimiennych
odsądzanych od czci tylko dlatego że dawały
wiarę nie pytając Quo vadis.
nic się nie stało: moment niestabilności i zalana
Minerwa niezdolna ciskać piorunami. nie takie padały
po drodze do Emaus. ciebie obeszło przemienienie
zbroi w oślą skórę Kapitolu w pustynię ofiary w winną
igrania z krzesiwem.
wakat w nosie wolność w garści czyli Bóg honor i obczyzna
przepłaciła jak za egzamin na prawo
jazdy: oblała za pierwszym razem
olewając pozycję kolejnej do gniecenia
przez wykrochmalonego instruktora.
przebierała żeby się pozbierać ułożyć
w rabatkę wonnych róż ale
to wymagało nawozu: dużej ilości
banalnego gówna. zainwestowała
w odór i tandetną garderobę
niskobudżetowej premiery
na deskach
żeby zaistnieć w burlesce stać się
kwestią nieistotną dla ust
krytyka na miarę egzaminatora
pierwszego odjazdu.
__________________________________________
https://www.youtube.com/watch?v=CSyyl97nQeg
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 16 march 2015
Kukałeś zaklinając pomyślność
w klatce ciepło ale bezwietrznie
Niegłodno jednak przyziemnie
Quasi Eden brukowany różnicami
na miarę Wielkiego Kanionu
I popatrzyłam a lustro strzeliło
focha Zebrałam niemal sto
odłamków po uderzeniu
spóźnionej wiosny I uchyliłam
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 14 march 2015
Jeśli rośliny lubią słuchać
to przecież nie znaczy
że potrafią myśleć.*
Napisy powypadały z nawiasów. Zbyt wolne
zaskrzypiały wielkimi literami. Nie wczytuj
się tak nie wsłuchuj. Jeżeli musisz porzucić
niech to będzie chityna
którą postanowiłeś obrosnąć. Już czas
przemianować może nawet zredukować
wiarę do rangi czczego domniemania. Uczucie
nazwijmy po imieniu; biologią chemii
żeby współczynnik prawdopodobieństwa
nie zakłamywał odczytu. Jestem zaborcza
dlatego potrafię zazdrościć
Wojaczkowi. Miał swoje szklane damy ciche
rozsądnej pojemności. Białe myszki szeptały
a on im przestrzeń odstępował kolczyki
nakładał. Ech życie
może zapętlone u puenty
ale stać go było na dragi sznur
ciasny jednak na własnej gałęzi.
A po tobie jakie powidoki? Rwetes w konarach
głośniej niż we włoskiej wiosce. Busz i dzikie zachody
gdzie najarani szamani coś pierdolą
o oczyszczającym deszczu. Nawet szczury pouciekały
do biur i zapieprzają za niszczarki. Nic tylko pokląć
w cichym kiblu
kiedy na wzór chińskich tortur
w milczeniu sondujesz splot bezdusznie
obracasz gorącymi trzewiami.
_____________
cyt.własny
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 13 march 2015
Antek się wreszcie wyżenił kiedy Tośkę wybudzono
ze śpiączki. Pan Gienek znalazł dom i przygarnął Kajtka
po detoxie a ja jestem proszę ciebie przerażona. Pustką
po moich podmiotach lirycznych.
Łatwiej pisać kiedy się wszystko pieprzy. Można zapalić
czerwone w tunelu czasem zawracać wykolejone pociągi
przekierowywać myśli na jedyny właściwy tor. Czuję się
cholernie poskładana w rubika.
Nawet komornik nie zagląda odkąd spłaciłam dług
za energię. Jemu też jestem potrzebna jak to koło
ratownikowi po sezonie. Został mi jeden spory nałóg
pisany wielkim zaimkiem. Walkę z wiatrakiem
oddam walkowerem. Na wzór Ikara
możesz eksponować ramiona kolekcjonować
woskowe trofea zamiast dobrej puenty
tłuc między żebrami zardzewiałym śmigłem.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 13 march 2015
jestem z tych które nie potrafią
kiedy słowa jak metal o metal
dotkliwiej niż gwoździe
odwracasz się
tylko po to żebym mogła kolejny raz spojrzeć
na krzyż i rozpiąć na nim zawiedzione ramiona
przez nie i nieprzerwaną siłę piszczeli
wciąż się podciągam rozpaczliwie wypatruję
gąbki z dłoni i nie wiem już co gorsze
pragnienie czy rozczarowanie
w oczekiwaniu na włócznię
cierpliwie przeliczam drzazgi
z twoich ust
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 march 2015
Jest prosty a relacje przypominają spiralę
której się pozbyłam. I tak nie zabezpieczyła
przed przewijaniem. Jak w starym kinie
trzymasz mnie za rękę ja ciebie za słowo
pewnie doczekamy kolejnej premiery. Razem
chociaż podzieleni na role. Gram w kronice
ty stoisz za obiektywem kontrolujesz napięcie
żeby nie wyrastało ponad
czarno-białe kadry. Milimetr po milimetrze
tracę czucie w języku jednak tobie się udaje
zachować dobre samopoczucie. Do mnie należy
poczucie humoru prawo wyboru żelu
i sucha cipka.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 9 march 2015
niech pan się czule dziś odpieści
język mam suchy od spółgłosek
myśli kołaczą w inne wrota
a pan ma w nosie brzydki włosek
nie; no nie mogę się przekonać
słuchamy całkiem innej muzy
pan mi Conrada zacytował
ja mam w ruletkę spore długi
co do wymagań proszę pana
niejednorodna chemia spala
zakwasem grozi z rozgadania
w zasadzie kawał z pana W...ałła
wiem że zażywa pan pasjami
"niebo" niebieskie już od rana
proszę pochować te pensetki
nie będzieM szukać w stogu siana
słowa wilgotne w dzień marcowy
pod pomnik Łajki przekieruję
w kosmos popłyną ansów litry
pan mnie tym wiadrem irytuje!
żuraw też studni nie rajcował
ceber drewniany - ja piórkuję!
inny zasysa a ten chlipie
w pompę drągala przemianuję
coś pojechało nie do rymu
pociąg ostatni też odchodzi
ale na skrzydłach; żeby Pan Mój
toczył co panu nie wychodzi
słońce to taka kula ognia
pan chyba nie zna się na kulach
pewność mam przy tym; były korki
kiedy pan zdawał "o figurach"
przysięgam na ten kamień Łajki
że grzeczna będę mniej mobilna
niech pan nie pisze piórem lepkim
w postanowieniu wytrwam pilnie
żeby te mdłości ustąpiły po
wersach na podusi w glutach
a słowo daję; w klasztor pójdę
boso lub w ołowianych butach!
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 29 january 2015
a rowery w stojakach bez kłódek
na niepotrzebnych bramach i żadnych płotów
kargula pawlaka ani ojca kaśki
co to wysoko grodził. możesz być spokojny
i o swój szczepek oliwny. im dalej od słońca tym bliżej
rezerwatu dlatego nie spotkasz wolnej sarny
objadającej plantację. w jula milczą bramki
nikt nie strzela
samobójów wiesz - husqvarna służy do pielęgnacji
ekosystemu i nawet tarantino potrafi
sobie odpuścić kręcenie
obrazami celem przebicia
sztuczną juchą scenarzysty autentycznej masakry
piłą elektryczną. a kiedy zapytasz
o złoty środek szwed nie skojarzy z ostatecznym strzałem
bo w żyłach barbarzyńska niepamięć
o utemperowanym sąsiedzie bezrękim złodzieju krwawym
jeźdźcu pozbawionym myśli. czysty kraj i taki neutralny
no nie?
zwłaszcza w oblczu zlizywania z palców
plam po kartkowaniu
starego testamentu.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 28 january 2015
z kredą w ręku. wszystkie betonowe płyty noszą twoje imię. nosi i mnie
kiedy nie ma dokąd uciec wzrokiem. bezradnie podnoszę na obojętnych
podróżnych. szukam żeby po raz kolejny nie znaleźć. potykam się
o gąszcz zelówek skąd tylko wrastanie w przystanek.
pożądany tramwaj lubieżnie wygina tory stękają. odjechanemu tłumowi
jest tak dobrze jak nam nie było dłużej napisane: na tym chodniku
tłok i gwar a ja zapominam czym pachniesz zaraz po. obijana
między ramionami zupełnie obcego mężczyzny.
spoconą nocą nie dojdziesz i dniem nie dojedziesz. tam
pod semaforem nieobecna pasażerka w zaspanej podkoszulce
skreśla kolejne kółka żeby krzyżykami zabijać czas. całkiem
przeczekana i taka zielona - z ręką w kredzie rysuje czerwone
stop.
____________________________________________________
inspira - http:/www.youtube.com/watch?v=i0J6iq-C_YQ
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 28 january 2015
A kiedy już się stanę i tobie stanie
się drzemka; według słów przysięgi
podzielimy ten karton na dobre
a na złe pluć będziemy. Przed siebie
patrząc w przyszłość
z perspektywy chodnika
lepiej widać. Zabiegane podeszwy
przepędzimy jednym machnięciem
splecionych dłoni. Beztroskę
rozdzielimy tym na świecznikach
ciemniej niż pod latarnią. Zaśniemy w kącie
wolni od snów o kontach
a lewe prawo mamony
już nas nie skaże
na prawe kostiumy i garnitury.
Tak bogatych w nieposiadanie
lis nie podejdzie a i wilk ominie
i nie opuszczą dziury w kapeluszach
pełne bożych krówek zwiastujących mannę.
Dlatego nie nam obawiać się
głodu i samotności też
roześmiejemy buzię.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 19 january 2015
w dłoniach
i geometryczne ruchy rozgorączkowanej stali
żebyśmy już nie stali pod swoimi obrazami
niestali w wierze że przemówią
niech nic nie wystaje z ram więc
w ramach porządków po
żądni porządnego uporządkowania
rząd po rządku wycinamy
się z siebie
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 january 2015
wielkieś mi uczyniła pustki pod klęcznikiem moim
moja droga Sutanno tym zniknieniem swoim
mnogo w nas a jakoby nikogo nie było
jedną fioletową Stułą a tak wiele ubyło
dziś Młot twój w całej ozdobie wspominam i opisuję
bo tęskno po tobie
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 11 january 2015
Tobie ASie
obrazy zza firanki. bez obrazy
ale przewidywalne niczym
napar z ekspresu. decydowałem
tylko o ilości ziaren i jak mocno będę
pod ich wpływem stąpać żeby pobiec
a nawet pofrunąć w siebie. na spotkanie
lustrzanego odbicia. bawiło się mną wzorem
beczki śmiechu - wiesz - wtedy jeszcze chwytałem się
marzeń bliski stanu odklejenia
od parapetu. z paletą w dłoni można
jednym ruchem pędzla szerzej rozchylać panoramę sięgać
rozleglejszego horyzontu żeby porzucić
okienne ramy. stańczyk którego rozpoznałem
w sobie odstawił farby zmył z dłoni tęczę. przysiedliśmy
nad brzegiem rzeki a on wskazywał obłoki
skąpane w płynnym zwierciadle. nic nie było
na wyciągnięcie ręki - wiesz - rozpadało się
i zobaczyłem ziemię w deszczowym uścisku
z niebem. i zrozumiałem że doświadczam
nie odrywając stóp widzę
bez różowych okularów. most
z którego nie muszę skakać w dół
żeby dotknąć tego co ponad. niezwodzony
fantazyjnymi kontrastami znów stoję
za firanką. ze mną słodycz latte we mnie
gorzkawe wiersze.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 31 december 2014
Armandowi
Glajtem ponad młynami Kładem przez skansen
gdzie Frasobliwy krzyżuje drogi rozpamiętując rozjazdy
żeby w opłotkach wysłuchiwać skarg wypatrzonych
za tobą oczu Zabrakło łez
nad mijającym dlatego nie zamrugam
Do Siego z którym znowu przyszło się witać w zajeździe
Pod Zziębniętym Kominem
bezpański zapiecek i sękata ława w puste misy
nie zwiastują ocieplenia przy nieporuszonej
pierzynie Gaśnie łuna nad jeziorem
ostatni kłusownik dusi palenisko Tak jak ty
wszelki ślad po zapomnianych
sidłach Jestem tutaj żeby pozostać
niepodebraną zwierzyną
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 27 october 2014
jesień jesień
nie znoszę rudej dziwki w stanie odmiennym
zamiast rodzić uśmierca
grabię martwe liście na wypłowiałym trawniku
wypalanie nie użyźnia a jałowy dym
tylko morduje pędy ozon i moje libido
jestem zdarta do kości skąpa dla drapieżników nawet
pasożyty spieprzyły do wdzięczniejszego żywiciela
mówią że złota a ja dodaję: chujowa pogoda wredna meteopatia
nawet kiedy przestaje smagać i tak padam na pysk
prozak popijam myślami o wiośnie wtedy nos mi zakwita
a feromony łaskoczą w pięty
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 26 august 2014
w tamto południe
umarło dla mnie słońce. pozbawiona nawet cienia
cieniem kładę się
do milczącego łóżka. głęboko
w dół zimnieję martwieję żeby nie powielać
czego nie można wykrzyczeć
nawet w noc i w dzień
wychodzą zawieruszone po kątach
szepczą szepczą
przypominając jak bardzo nie wolno
kochać niewczas
to zabija światło.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 26 august 2014
Odkąd nauczyłam się oddychać nie tylko tobą
już tak nie boli. Potrafię reglamentować odruchy
kontrolować mimikę i nie dzielić się doznaniami. Piotr też
robi postępy
w pojmowaniu na ile można płodnie nie znosić
czyjejś obecności między nami. Coś mi mówi
że po wszystkim
powinnam sobie znaleźć jakieś zajęcie. Wiesz
skoro nie można transparentnie po żyć
chciałabym chociaż poumierać w sobie
wykrzyczeć cię
z imienia.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 25 august 2014
Mówią że jest ślepa jednak
wcale nie trzeba przecierać kontaktów
żeby zauważyć brak
przyborów do golenia zjechanego krążka
czy torby na siłownię. Kobiecie niepotrzebna
witamina A żeby dostrzec niekochanie.
Wystarczy powonienie i nieobecność
podejrzanych zapachów. Wtedy wie
że na jej terenie panoszy się obca
którą bezskutecznie spłukujesz
dodatkowym prysznicem zmywasz w kałuży
spędzasz deszczem. Z małych niedomówień
duże przemilczenie.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 25 august 2014
Przyszedł nad ranem. Zmierzył temperaturę
wychłodzonych prześcieradeł. Osłabienie. W oknach
rezydenci kratują ażurowymi witrażami. Uciekam
niczym mucha w kierunku innego otworu ale
klamka zdążyła przyrosnąć do martwych drzwi.
Nie musiał o nic pytać. I tak nie wiedziałabym
co odpowiedzieć. Jak opowiedzieć o starej lesbie
samotności. Nie odstępuje na krok chociaż
mijamy się w preferencjach. Mam tylko ją. Teraz
popija kawę z porannym gościem. Wierszem
którego nie umiałam napisać. O facecie
którego nie potrafiłam.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 24 august 2014
usiądź - proszę przez uprzejmość. wiem że nie upadniesz
z wrażenia. najgorsze mamy za sobą a przed nami
growler oszronione gniazdo uprzedzi kapitana
żeby nie musiał schodzić
ze mnie. ostatni odczuje brak
ciebie i chęci do zmiany kursu. bywają takie jednostki
którym nie po drodze z odkrywcami
dzikich kiedy nie są dziewicze. jednak zdążyłeś
się położyć. wiem jak ciężko wysiedzieć
w jednej. usiądź proszę - bez unoszenia też można
zmienić pozycję.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 21 august 2014
pojechałam po bandzie. za ostro jak na martwą
arterię zbyt otępiała na żywą ucieczkę. zawiodły hamulce
między ołowianą stopą gorącym lewarkiem chłodnym
palcem na ustach. pękałam bezgłośnie miażdżona obrazami
ze wstecznego lusterka: klimatyzowane wnętrze grudzień w środku
lata i czerwień niebieskiego gabinetu na tyłach. czarny tatuaż
falujący na brzuchu tamtej kobiety. odjeżdżałeś w niej
w śmiertelnie euforycznej pozie.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 21 august 2014
margaretko moja
bądź co bądź
mówiłeś
oceany otworzymy wszystkie
słońca w płatkach tym czasem
tymczasem
nabrzmiewałam w trymestrach okrąglała nadzieja
tobie wiotczały kolana i twardniały łokcie
kiedy fundament przerasta ramiona aż po żywopłot
między nami cichy staw w ogrodzie
margaretki
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 20 august 2014
pisze się we wnętrzu dłoni
zabieranej z obawy
przed niespełnialną bliskością
mimo to rozmieszkałeś doliny
na stałe wpisany w życiolinie
które nigdy się nie przetną.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 19 august 2014
niechciane przez pamięć niesforne
kukułki nie potrafią opuścić tylko dręczą
gniazdo tłuką okiennicami
od szóstego wymiaru
nie sposób udźwignąć bo wypieranie poza
upychanie pod cokolwiek zawodzi
sen przerasta poduszkę i nie pomaga
zapalenie światła zatrzaskiwanie cieni
w dyskretnym puzderku a trzeba wyspać
marę jak jego ostatnią podkoszulkę
sprać insygnia wypruć inicjały wybielić
najcieplejsze kolory
ktoś już przechodził
przez piekło więc nie wydarzy się nic
czego by nie znały edeńskie legendy anielskie
przypowieści boskie bajki. wszystko
dla cherubinowej często arktycznej
ale docelowo całkiem rajskiej
- spokojnej nocy.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma