Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 18 august 2014

malowane okiennice (III) - próba pH

przed lustrem jak nad niesforną rzeką 
kotwiczysz z przekonaniem a nawet upewniasz 
że nie przegląda się dwa razy nie wchodzi 
w tę samą kobietę. może przepłynie 
 
niedokonalna niezauważalna 
na wzór nurtu wiru albo cienia 
gubionego w bezsłoneczne południe. 
 
nie sposób spiąć ostrych krawędzi 
przęsłami z nagich ramion kiedy filary 
na chwiejnych stopach. strach 
przed kamienistym dnem brukowanym 
gruntem który uciekając każe biec 
 
w pokutnym kapturze na czole spopielonym 
od rozgorączkowanych marzeń spoconych 
fantazji. 
 
mojżesz upuścił niejedną tajemnicę potłukł 
odpowiedzi i nie wiadomo czym jest ta chemia 
wilgotna od kwaśnych czerwieni błękitnych zasad 
bo lakmus wskazuje niejednoznacznie 
na może 
 
a morze 
kocha 
my. 
 
 
 


number of comments: 4 | rating: 8 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 18 august 2014

malowane okiennice (II) - ze wspomnień doliniary

poczciwy syn brat może nawet mąż 
równie szlachetnych kobiet. ciężko przepić do słów 
- uszczknęłam paniom z serc zapieprzyłam najlepszego 
na roku. bach bach i leżę 
 
pod semaforem stukot 
zębów o szyny a przecież tak uważałam 
przy skoku. jak odkolorować sińce wytłumaczyć 
 
guzy i pulsowanie za pętelkami szepty szepty 
o uwalnianiu słodkiej nuty Flowerbomb. rozchodzi się 
 
o ciebie kiedy dobijasz żeby rozbić 
nie tylko moje Etniesy. niczym dróżnik Andrzej 
- ten od wsuwania świętych stóp 
 
w trzydziesty szósty numer bezradności i wymachiwania 
krzyżem przed pociągami niewiadomych 
relacji. to wszystko 
 
przypomina jakieś złodziejskie pieprzenie. zaraz po 
zasypiam przy Stachurze. zrywasz się boso 
w skubniętych przeze mnie wierszem podarowanych 
ostrogach. 


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 17 august 2014

malowane okiennice (I) - z zaplecza Edenu

lewitacja w fazie REM unosi ponad 
niedoskonałości. można uchylić lufcik 
w chmurach i dostrzec kontrasty; święci pomykają w hawajkach 
innym Bóg porozdawał kolorowe skrzydła - pocieszające 
że Pe ominęło. 
 
jego nadmiar nadal stoi 
nie ogarniając igielnego ani dlaczego dostaję refluks 
na widok daszka a'la Stallone i że ciebie też dopadają 
mdłości. często zwracamy 
 
zdjęcia korespondencję - słowo. lekko opadam odpadam 
ale bezdomny pan Gienek już czeka w asekuracji 
żeby mnie pozbierać ze wspomnień 
po twoim perłowym uśmiechu. powinno wystarczyć 
na mamrota. 
 
Pe w roli Kaszpirowskiego postawił na wodę i wyjebał 
barek. już nie kontroluję przerobu 
owocowych gumek. udaję ślepą anielicę 
żeby wypracować boski kompromis. Pe w roli uzdrowiciela 
 
zapomina wypieprzyć jednej 
flaszki a ja się nie doliczam durexu. zrywasz kontakt 
z Piekłem w obłokach i odchodzisz - w tej kwiecistej koszuli 
przypominasz śniętego A. który się nawrócił na wspomnienie 
ile we mnie słodyczy nakładasz na twarz kakao 
udając niekumatego Murzyna. trawię 
bez zapojki kiedy dajecie 
z buta. 


number of comments: 10 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 16 august 2014

Wyprawa

Postanowiłam cię udomowić. Weź moje rękawiczki 
zabierz parasol. Zostaniesz osobistym kleptomanem. 
 
Chcę mieć pewność że nie zmarzniesz nie przemokniesz 
kiedy postanowię spacer w siebie. Tam jestem 
najbardziej wilgotna chłodna bo wymagająca. 
 
Rozpalisz ognisko przez pocieranie. Stara technika 
w wydaniu domorosłego skauta. Rozgość się tak 
żebym poczuła w sobie obce ciało. 
 
Kiedy wyłonisz z sinusoidy euforie i depresje 
urok zsuwanych rękawic porzucanego parasola 
zaczniesz mnie rozkradać od początku. 


number of comments: 24 | rating: 14 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 16 august 2014

Asekuracja

Okrakiem. Udawaliśmy huzarów - pamiętasz jeszcze 
krzesła rżące pod naporem feromonów? A jednak 
zdejmujesz mnie tylko przy nowiu a ja udaję taboret. Mówisz 
że nie ma się o co oprzeć a przecież staram się 
nie być łatwa. 
 
Podsysana między kwadrami dosiadana w kibitkach 
pluję milionami hipotetycznych przedłużeń miecza. Nie będzie 
z nas warkoczyków z niebieskimi wstążkami chociaż kur zapiał 
nieraz. 
 
Mam nadal gładką cerę i brak 
widoków na różowego syna. Piotrze 
przetoczmy aż po krew. 


number of comments: 31 | rating: 4 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 15 august 2014

przystań

wołają góry których razem nie zdobędziemy
więc po co tak krzyczą 
 
przed ścianą puszczy rzucam grzebień
niech zgęstnieje i tak brak w niej ścieżek 
do leśniczówki gdzie gajowy potrafił zmieniać
zły poranek w dobrą noc
 
wiesz; jaskinie zdeflorowane solo nie kryją dziewiczych tajemnic 
a morze - ono tylko wzmaga tęsknotę kolumbów 
skazanych na bezdomne dryfowanie
papierowymi okręcikami
 
puszczam jeden wypełniony słowami
może trafi na przypływ osiądzie na stałym lądzie
i opowie jak zawzięcie do ciebie płynął
skrawkiem przemakalnej celulozy


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 15 august 2014

I_za gatki

żar w rąsiach 
kołdra namiot 
pod świstak 
w rzeczpospolitą 
zawija bystrzak 
ekran przyciemnia 
redtube to znista! 
głośnik wycisza 
kto zacz? 
 
- purysta 
 
 
 
poukładana 
nawet od środka 
tylko po zmroku 
pas swój zdejmuje 
po knebel sięga 
gdy ma być słodka 
kto zacz? pierdolec? 
no skąd! 
 
- bigotka 
 


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 15 august 2014

ku Ci pa pa

O poezyjo! 
orgii bogdanko ty mi co rano na mleczku warzysz 
kluseczki lane pyzy na skwarce ino nie grywasz mi na fujarce 
panno siodłata 
gęsio zaradna ty południami grzejesz kwaśnicę 
placek uprażysz gacie scerujesz 
ale nie dajesz chwycić za cyce 
damo z lisiczką 
a przed zachodem krówki odcedzisz dolejesz grzańca 
tylko podpłomyk nieco odstrasza i nogi puchną od skurczu w jajcach 
łanio aniele 
skarbie na skale czysta i sztywna jak te obrusy 
co je krochmalisz egzorcyzmami siarką odymiasz względem pokusy 
jesteś mi muzą 
ostaniesz weną pokłony rymem u stóp ci mnożę 
ale jak będziesz sztukę pierdolić to kwintesencję sąsiadce włożę! 
 
- Bolec Literat - 


number of comments: 23 | rating: 6 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 14 august 2014

Spacery

Co mam? Dłonie w kieszeniach 
dziury. Nimi nocą wylatują myśli 
podobne do nietoperzy. 
 
"Idzie na burzę" mówisz a ja łudzę się 
że ta cisza to tylko chwilowe załamanie 
pogody. Gwiżdżę łobuzersko zadzieram 
daszek. 
 
Zaprzyjaźniony wróbel przysiada 
żeby się tylko zesrać i zerwać 
do lotu. Zazdroszczę skrzydlatym 
lekkiego trawienia. 


number of comments: 20 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 14 august 2014

Ptaszarnia

Jestem dziurawa. Przelatują przeze mnie 
jaskółki niezwiastujące wiosny. Sikorki 
straszące zimą i gołębie 
nieprzynoszące pokoju. Słowa - ptaki 
których nie potrafię zatrzymać 
w ażurowych wersach. Świergot wróbli. Tylko 
 
pozazdrościć prostolinijnych fraz 
o potrzebie przynależności do stada. Wron 
krakanie że nie ma takiej dziupli szczeliny 
nie ma i uskoku w którym z braku puenty 
mógłby się zagnieździć rozkukany podrzutek. 


number of comments: 12 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 13 august 2014

Instrukcja posługi

Bez względu na pogodę warować 
przy uchylonym oknie czekać 
wzdychać tęsknić. Podawać drób 
faszerowany wyznaniami. Uzupełniać 
dietę o witaminę Pe i podrapywać 
w punkcie Gie. Kiedy się wybiera 
na kicie zapalać światło 
na tarasie a kiedy wraca 
piać z radości. Piłować pazurki 
swoim ulubionym szklanym pilniczkiem 
nucąc przy tym metalową muzę - nie żeby drzeć 
koty ale energicznie wyczesywać 
pod włos grzebieniem gęstym 
od wzruszeń. Czyścić uszka 
wilgotnymi zapewnieniami 
o uwielbieniu nie szczędząc 
przy tym komplementów. Zwierzać się 
z braku piątego palca u trzeciej stopy 
a inność z pewnością zostanie zrozumiana 
i doceniona. Pozwalać na hodowlę pcheł 
oraz na sadystyczne harce z białymi myszkami 
nawet w pościeli. Okazywać podziw 
względnie spolegliwość. Czyścić kuwetę 
deklamując poezję. Oznaczać jego teren 
ulubionymi perfumami. 
 
Tak dopieszczony będzie 
dobrze żarł i nagle 
zdechnie.


number of comments: 29 | rating: 12 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 13 august 2014

DobranocKa albo modlitwa przed podróżą

Być może są takie pojemne słowa którymi można 
wyartykułować ten ż (...) l 
- gdzieś się zawieruszyły 
 
Być może jest taka pełna mowa w ruchach 
którymi się daje wygestykulować ten b (...) l 
- jakoś je pogubiłam 
 
Być może można przetłumaczyć aramejskie zło 
na pojmowane po grecku rzymskie dobro 
- nie znam 
takiego translatora 
 
Być może jestem jeszcze za mała 
w poniżeniu niezupełna w obnażeniu niekompletna 
w przerażeniu a moje zaufanie niedostatecznie 
zrujnowane 
 
Być może nie dostrzegasz we mnie boskiego 
przebaczenia - patrz uważniej - nie mam butów 
dłoni nie mam a dobijam się mocuję z wierzejami 
do tych łąk zielonych strumieni przejrzystych gajów 
cichych gdzie pozwalasz bardziej chromym i tylko boso 
 
Być może już mnie po 
zbawiłeś pozbawiając wiary w Twoje dzieło 
na niepodobieństwo proszę błagam weź sobie 
i pamiętanie żebym nigdy nie za (...) 
wróciła 
 
 


number of comments: 10 | rating: 4 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 august 2014

YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /ost./

Masz swój drzeworyt. Jesteś dębem gładkim płaszczem 
opinasz pień napinasz konary. Ponad Styks nie sięgną 
kiedy ten ruszy kręgami jemu wyjawisz jedno imię 
co wyrywało ostrze osłaniało korę przed samookaleczeniem. W sobie 
odnajdziesz porozmienianą odwagę. Rzece się pokłonisz 
odsłaniając korzeń nie oddasz uśmiechu. Mnie omiń i nie pozdrawiaj 
albo uderz w Zawiszę jak na początku poderwij 
 
legiony. Nie ma niezawodnych kiedy na zawodności budowałeś 
dlatego dostarczyłam spoiwa rozchyliłam kolana. Oddałam siłę 
żeby się z ciebie pachołkowie nie natrząsali. Nie ma sukcesu 
bez werbli. Nie ma 
 
szlachetnych środków na końcówce bata sperma i krew. Wiem Arturze 
zatem ukryjmy łzy. Przytul się póki jeszcze mam cię 
czym otulić przysłonić od wideł. Obmyję twoje członki 
zanim halny porwie chustę spopieli gniazdo w dym pośle 
pióro i stopi rozkraczony dziób. Za każdym razem 
będzie w tobie 
mrocznym puchem odrastać. Po ostatnią komunię 
nie odkupisz alby. Lekko wpuszczony na świecznik 
pod ciężarem ostatniej koszuli pójdziesz za obietnicą czystych 
szmat. 
 

To mówi ta która pozostanie w obrotach 
aż do skończenia Ziemi jedyną matką 
twoich nieskończonych dzieci. Przepraszam 
w obliczu niedoskonałości. Pochyl się ze mną 
do kurwy nędznej albo zajeb żebraczkę 
za miłość.


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 august 2014

YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /cz.1/

Na początku było założenie 
nietrzymania nogi na drugiej. Zbyt przekrwione uda 
pozbawione żylaków. Na łydkach na mózgu 
na słowach. Opierałeś skronie o pewność 
ukrzyżowania. Uświęcając namaszczałeś 
Arturze i poświęciłeś. Pozostała pieczęć i chęci 
domykania rozognionej kipieli. Nie tobie studzić 
i popadać w zachwyt. Wypluj tę pieczeń 
znad karuzeli karmazynowych języków. Napawaj się 
zapachem. Jeszcze 
 
wina! Pończochy w prążki niczym floresy na zebrze. Zakłamują odległość 
zwodzą oczopląsem bujają okrągłym blatem. Wiem Arturze jak byłoby 
i o ile lżej gdybym pozwoliła skopiować Edypa. Nie pozwalam 
na sprzeniewierzenie przytulam twój miecz do sparowanego czoła. Okładam 
koci mięsień kochanka płatkami jaśminu. Wciąż pachniesz 
kosztelą rozdarowywaną wygłodniałym afroHelenom. Tyle 
uskrzydlonych i pustych w łonach. Chwytają się 
 
za warkocze gubiąc kierpce pozbywają miąższu. Spływa soczystą strużką 
po zasiniałych kostkach. A przecież krew podobna 
w spokrewnionych dziurkach u nich pokorniejsza głupsza. Ciszej tam 
nad rozchylonymi Graalami. Płaczę 
nad ich złością co krasie nie służy. Usługując 
wcześniej zrzuciłam trzewiki zdjęłam ze ściany drewniane zwierciadło. Jest w splocie 
ponad gagami. Rozkoszny Arturze skąpany w rumieńcach 
stoicko przełykam po ostatnie wypieki. Stoją Heleny w znakach 
zapytane pod haftowaną chorągwią stroją się we wrzaski. W górę! Ponad góry! Cisną się 
kamyki do dłoni a pogarda oblizuje wargi. Nie ma wiary 
dla taniej koronki u zubożałych podszewek. Chuj z cepelią kutas 
na cekinach. Nie ocieraj się. Na twarzy niewiele a pod kurzem 
niedostrzegalne spąsowienie. Moje ci ono podarowane 
rycerską pięścią kiedy odbierałam wstążkę niebieską tasiemkę 
spod nadgarstka. 
 


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 august 2014

YesTaka 6

Robbie jajogłowieje i ogarnia że ze mnie już nic 
zupełne bezmałpie Nie groziłeś reinkarnacją Rabbi 
ale jeśli już podaruj eM futerko kangura Tym razem 
niech podskakuje rozumniej Uszczęśliwiony że jestem 
pantofelkiem 
 


number of comments: 8 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 august 2014

YesTaka 5

Duchy w kalendarzach nie tarmoszą Robbie wyłaź
z tej kipieli Kto ci nastukał w czubek 
żeby zaiwanić hydrze teleskop To nie wyspa
 
dla lunatykujących goryli Przestań straszyć
zapaleniem laskowych orzeszków Brakuje motywu
do zdychania Dosyć chlapania bananem Zapomnij 
o kokosowym koktajlu z serduszkiem spod para
soli Nie mamy ochoty 
skraplać się w obliczu kosmatej bezintymności a ty 
powodu do obchodzenia
 


number of comments: 10 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 11 august 2014

YesTaka 4

Sam się oswoiłeś podjadaniem włoskich orzechów Nic nie wyjdzie poza 
udar Robbie podarowałam ci garstkę z lądu i imię żebyś wiedział 
czym jest dar Słowa które przetrwało nawet tutaj Nie wchodzimy 
do siebie Unikamy jak morskiej hydry Trójzęba z niewiadomą 
na garbie Krąży w chocholim dryfie 
 
zachowasz sierść bo nie poluje na kosmatych Krąży wokół istoty 
pozbawionej ludzkiego ciała i stworzenia obdarowanego 
duszą Nie masz powodu więc dlaczego wyjesz? Robbie 
zahipnotyzowany skałą lunatykujesz majaczysz 
niesamodzielnie Dlatego sam 
 
iskaj futro wyjadaj wosk z uszu zlizuj sól Poczuj różnicę 
temperatur która dekatyzuje nie tylko jedwabniki Między czworonogiem 
a jajogłowym Pomiędzy Rabbim a Robbie'm przecinak Zbyt głęboki 
wąwóz żeby go tytułować subtelną nierównością nad poziomem 
horyzontu


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 11 august 2014

YesTaka 3 - prozą poetycką

Objawem największej pychy, najgorszym przewinieniem przeciw życiu jest przeświadczenie, że mogę je oceniać i jednoznacznie osądzać. Osądzając poddaję wartościowaniu. Wartościując zestawiam i porównuję - ze swoim, ubogim i niedoskonałym duchem wartości. Wyrokując ryzykuję pomyłką, myląc się, sam ulegam, upadam pod mylnymi wyrokami. Ulegając nie podniosę się. Zestawiając i porównując, oceniając i osądzając brata, sam się wydaję na osąd Tego, który nas obu sądzić będzie. A kiedy ulegam pokusie, czy nie wodzę siebie na pokuszenie? Kiedy kusi mnie, żeby brat pochylił głowę przed dostojniejszym, przed spadkobiercą rodu naszego? A przecież nie przed moją dostojnością powinien łamać kolana. Nie mnie oczekiwać bicia czołem, bo nad nami sprawiedliwsza korona. A jednak. Tak leczę własne kompleksy, tak usprawiedliwiam własne słabości. Tak wyrywam z korzeniami własne pokusy. Tak wyjaławiam duszę, strojąc ciało w ciernisty tombak. A przecież raniąc do żywego wymawiam gościnę duszy. Raniąc brata, sobie okaleczam. Tak tracę swoje czoło, tracę brata, tracę duszę. Czy tak chcę służyć koronie, brukiem wykładając podjazdy? 
 
Chcę się poczuć. Poczuć lepszy? Mądrzejszy? Użyteczniejszy? Wartościowszy? Nieomylny? Sprawiedliwszy? Pełniej oddany koronie? Chcę się poczuć mniej winien, ale czego? Poszukiwania? Nie poszukiwać, to wegetować, wegetować, to nie błądzić, nie błądzić, to nie żyć, nie żyć, to nie mieć potrzeby czucia. Poszukiwać przez czucie, to zaprzeczać rozumowi, zaś nadmiernie używanie rozumu, to zaprzeczanie czuciu, zaprzeczanie miłości. Zaprzeczać miłości to nie kochać, a nie kochać, to nie odczuwać potrzeby czucia. Dopóki tylko kreślę w swoim duchu nie mnie skreślać ducha brata. Dopóki brat mój ciałem nie zakrada się do mojego spichlerza, dopóki nie wyprowadza bydła z mojej obory, nie bierze w progu żony mojej, dopóki nie uśmierca moich dziatek, dopóki nie sięga po szablę, dopóty nic mi do ducha jego pochwy. Mój pas pokrywa patyna. Mój miecz zjada rdza. Każde zło wyrządzone bratu mojemu wróci pod moją strzechę. Zarazi ziarno pleśnią, zarżnie bydło, zhańbi moją kobietę, przerwie ród na osesku, ożywi metal i uśmierci ducha. I nie schyli głowy przed Tym, który sprawił, że Ziemia się kręci dla nas obu. Dopóki Ziemia się obraca, nie obrócę się przeciwko bratu mojemu, żeby Ten co nią obraca nie odwrócił się ode mnie. Dlatego unikam brata, żebym nie popadał w pychę, nie sprzeniewierzył życia, nastając na inne istnienie.


number of comments: 9 | rating: 5 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 august 2014

YesTaka 2

Tutaj nikt nie stawia oczu w alert kiedy wchodzę 
w gorący akwen bez majtek Jak w nas zaraz po 
larum kiedy się wczuwałam a ty stękałeś 
że za ciepło Pamiętasz Robbie? Robi mi 
jak ty wtedy Zawstydzony i pospieszny w braniu 
zimnego natrysku Kto za 
jebał? 
 
Pewnie pytek ale spych na Saszę Temu wszystko się klei 
do łap do fiuta Jak forsa zza slipów dorabiana w klubie 
pod latynosem Wilgotnym niczym kobiety przy których bywa 
w krótkich chwilach sobą Na wzór kleptomana Bimbam 
 
z sowietem w hamaku Nie będzie z nas unii On ryzykuje 
cerkiewną dumą aż po łagier Ja wszechdemokratycznym ejcem Po 
ujowej minecie przy pospiesznym odsysaniu kompleksów 
spod napletka I to jest uczciwsze od rzymskich okiennic 
w białe gołąbki Od zlodowaciałych moren które schładzają 
naturalne rozognienie stóp Tradycyjna bezmiłość alarmuje nadaje 
ton kiedy sczytujesz kolejnego esema od lawendowej matki Ona nie zna 
właściwości desek Kwestionuje korzeń Celuje żeby bolcem przybić 
w klimat Globalne ochłodzenie 
 
na niebieskiej fladze koło jałowych gwiazd Gorące niesforne stado 
bez bacy chłodzone zimną wodą z misy Poncjusza Poza w dybach 
tradycji W kontrze niekontrolowany poślizg po Maryi wspomaganej lubrykantem 
z Józefa Lek na twoje wątpliwości Na ten afrykański głodek Na dylematy 
aż po sowieckie gwałcenie człowieka ot - cała ta bezkochana sztuka kazania Kurs 
ku Soczi 
 
 

 
chciałam być ciasna w arterii Słowo 
ale zamiast księcia głodnego grochu przybił skorpion 
ze strychniną w chuju Zakłuł aż po zastrzał 
w dziurce Wprowadził się w szparkę wszedł 
jak hera w żyłę żeby uzasadnić potrzebę odwyku Teraz dopuszczam 
byle jakiego dilera i nie dbam w jakim stylu 
odcina kupony


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 august 2014

YesTaka

Wbrew naturze Spięta 
w ciup Zostałam - 
 
 
 
Szałas w lepszym stanie niż moje uczucia 
do czasu przez miejsce Egzotyczne dzioby potrafią 
perliściej Są mi oddane 
jak żadne usta Bezwarunkowo mam nadzieję 
 
a nawet pewność że w końcu trafiłam 
pod właściwą palmę Dojrzałe nasiona 
soczyście przerastają owocnię 
aż po najsłoneczniejsze oczekiwania 
z tych nienakreślonych przez kurs 
nie do przyjęcia Pamiętam rezonans 
 
południków odklejanie od akustycznych równoleżników 
powstrzymywanie przed wskazywaniem na skarb Tutaj wypada 
 
nie upuścić Bez zaskoczenia położeniem Ono nie obejmuje innych 
szerokości pod którymi nie tylko dżentelmeni 
na wymarciu Dlatego ktoś musiał zostać 
 
damą 
 


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 august 2014

kamienica

skłonna do grzechu skuszę się wyszeptać 
że wciąż czuję w sobie dom 
coraz bardziej i jeszcze bardziej bez ciebie 
tylko zyskuje 
 
zabite okna martwe klamki u drzwi. jestem 
zblazowaną wycieraczką z tekstem 
nikomu niepotrzebnego powitania. udaję ważną 
ale to poza bo przecież poza tobą obłęd 
nawet podłoga jest gdzieś w miejscu sufitu. 
 
brakuje energii a bez światła tylko kot 
w mojej głowie głucho stąpa po rachitycznych kątach 
a oniryczne cienie starają się malować 
miłosne freski na niekochanych 
ścianach. 
 
skłonna do szeptu skuszę się zgrzeszyć 
że wciąż czuję w sobie ciebie 
coraz bardziej i jeszcze bardziej 
bezdomnieję. 


number of comments: 10 | rating: 5 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 9 august 2014

Czarny punkt

Czas zatrzymany na poboczu 
kartki. Margines 
z niedotrzymanym terminem niedowiezionym 
światłem. I Pióro w dłoni 
 
wciąż żywe 
pomimo klepsydry na murze 
i krzyża za nim. Zanim wypalona 
 
do czerwoności stanę się jedną z tych cegieł 
[spod ściany płaczu] oddaję ciepło 
żeby twoje imię tak szybko nie zachodziło 
 
szronem. Ty tam a ja tu zastanawiam się 
które z nas pozostało na zakręcie. 


number of comments: 17 | rating: 10 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 2 august 2014

wiesz jak jest

Twój pies daje radę. Ja chyba też. Przeszliśmy szkolenie
z posłuszeństwa. Nadal warujemy
chociaż tak naprawdę przestaliśmy czekać. Piotr
 
mówi że z obsesji można się wyleczyć. Tak jest
z natręctwami. Jesteś wyczuwalnym śladem
na wciąż zaróżowionej skórze. Egzemą w sierści
 
której nie powinno się drapać. Piotr teraz bywa
bardzo ważny ale nie wydaje poleceń. Wie
że reagujemy tylko na twój głos. Smaruje blizny
czasem donosi świeżą karmę. Oszukuje
 
że się dobrze goimy. I bierze nas. Mopsa na spacer
a mnie na wytartym progu. Nie wchodzi dalej. Pies
warczy a ja mam dobry pretekst żeby wyć.
 
 


number of comments: 74 | rating: 17 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 27 july 2014

bo

dzisiaj jest ten dzień kiedy składam pokłon
bogom za cud stworzenia Achillesa z piętą
w chmurach.
 
dzisiaj jest ta ulotna chwila kiedy składam dłonie
przed boginiami za stworzenie Achillesa z piętą
złożoną między moimi piersiami.
 
dzisiaj jest ten moment kiedy składam wszystko
co do poskładania za dar wszelkich słabości Achillesa 
z piętą pod pietą z dwojga serc.


number of comments: 24 | rating: 14 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 25 july 2014

na wschodzie bez zmian

jeszcze parę wierszy niechlujnie przewieszonych
przez wspomnienia. dosychają beznadziejnie 
wypatrując dłoni które zebrałaby je przed deszczem.
 
kilka fraz piosenki jeden refren o ciągnięciu w górę
chociaż toczy się nam odwrotnie
ku kolejnej ciszy: siąpi bez widoków
na przesilenie bez perspektyw na porządną burzę.
 
coraz dłuższe włosy coraz krótsze chlipnięcia
pod nosem nucenie bielejących nut happysadu 
i już wiem że tylko osamotnienie jest tak trudne
do wyrażenia.


number of comments: 23 | rating: 10 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 july 2014

syndrom prawie sztokholmski

otwierać kobietę na dwa
kochać w podejrzanych pikselach
nie jestem wielka
ale tylko ja jeszcze potrafię cię znosić
do arki
 
 
pośrodku cytrynowe drzewko zasadzone jak u kostnera. na wodzie
sczytujesz z pleców tatuaże. zawsze lubiłeś wietrzne dzieci. wierzą
w miasto na dnie. jest tak rzeczywiste jak twoje tętno potrzebne do bicia
piany w skrzelach.
 
z rzęsami na płucach (mówisz) nie można bez celu. celę wijesz i uważasz że masz
cela. nie prosiłeś o sekstant po prostu doznałeś wiedzy w palcu; boży wystarczy
porozpinać skórę przed innymi i najlepiej na drewnianym maszcie. zdjęci zapachem popłyną
żeby nie kotwiczyć w nadziei. (rozumiem) blada jest i  w ogóle nie powinna być tak kolorowa.
 
tratwa na drzewie liście imitują fale dla poszumu o barce. słowa łamane
jak gałązki. od pierwszego patyczka śpiew uprzedzał; nie zmienisz syreny
w dorsza. nie wiedziałam że człowiek potrafi aż tak: do siódmej  kory nie wiedziałam jak
powiedzieć że trzymam koszyczek jagód że tutaj rośnie przede wszystkim jodła i że może
mam alergię albo przemożne natręctwo -  że może za uszami szumi nam nowa 
megasensoryczna baśń.


number of comments: 12 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 july 2014

mniej więcej zamiast

to takie smutne kiedy miód zastyga w szkle
pitna żywica utrwala owocowego singla
 
przez lampkę więcej widać 
 
nie trzeba przecież być atlasem
żeby w palcach obracać świat
nie należy 
do siłaczy i mrugających gwiazdek 
może mierzyłeś blask zamiast obmywać bose
faraonki zawsze wracają
ze stóp pod żebro
 
zieleń ma jeszcze tyle odcieni jasnych
spojrzeń ponad
fajansowe półmiski pełne złotych rybek
które poprzyrastały do sałaty
 
po wróżbie z łusek 
odpraw śnieżynki i tandetnego mikołaja
z białej czekolady nikt nie tłoczy kakao
 
odpukam w niemalowane kiedy
przez próg przeniesiesz
warkocze lnu może nawet jedwab
na jedynie słuszną stronę aksamitnej poduszki
a wiosenne kwilenie pootwiera futerały
udomowionym cykadom
 
przepijam do tych co jeszcze kołują
 
na czas zwiastowania
nawet malowane usta oddają korale
zdejmują perły przed
swoim lądem zwyczajnych spraw
 
 
 
 
 


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 8 july 2014

Tobie

przynoszę rozgrzebane serce
na odciętej dłoni. niewidome oczy
wpatrzone we wczoraj. przynoszę
garstkę fraz i uncję wspomnień
niewidomym oczom po odciętej dłoni
rozgrzebane serce.


number of comments: 15 | rating: 11 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 8 july 2014

wypośladkowany

na przeczesanych myślach pozostawia szadź 
gładzi alabastrowe policzki i sunie z posmakiem szronu 
na wargach po zbielałej szyi pozbawianej pulsującej iskry 
 
ośnieżonymi kciukami ucisza falowanie pagórków 
schładza niesforne szemranie strumyka i układa 
w wieczność na odchodne jeszcze liźnie stygnące 
stopy aż po nieśmiertelną lodowatość wnętrza 
profilowanego przez frazy śmiertelnie wypośrodkowane


number of comments: 19 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 5 july 2014

jaki kucyk jest

poznasz po galopce. stare druty oplatają 
młode gały a leciwe dewoty rzygają same 
chętne do nadstawiania ale metryka 
rzuciła wąsem pod nos zamiast 
na podpiździe. zmanierowane oseski odmawiają 
wpierdalania mięsa zapominając na czym wyrosły 
maturalne szczeciny na klatach. w obawie przed rakiem 
celebrytki obcinają cyce a dziewczyna z brodą pomniejsza 
chuja nadmierną gestykulacją. dzisiaj jestem inna: pierdole grzyba 
w sutannie i pożeram kurczaki nabierając przekonania 
że cierpiały mniej od życia zafundowanego przez refundowaną 
profesurę.


number of comments: 59 | rating: 14 | detail


  10 - 30 - 100  



Other poems: samoprzylepnie, cena marki, dziś prawdziwych wojaków już nie ma albo zaśpiew do ostatniej markietanki, szeregowiec, z tysiąca i jednej rozpaczy, pętla, ku Ci pa pa, Do podusi :), harfa albo o szarpaniu zmysłów, zdeklarowana, bocian, zabawy z temidą, kolejny przechłodzony świt, obserwator albo coś z ornitologii, na tytuł mnie nie stać, źródełko :), kołowrotek, z monologów przy Nanine /tryptyk/, sztuka strojenia, z wizytą, nasza chwila ten moment, pakt, prośba, cicha bocznica albo głośna kropka, mistrz ikebany, bez podszewki, pandemia, retrospekcja albo retoryczne, moja eM, w dzień co następuje, ***o symbolach, Algebra, Akty niestrzeliste, allo?!...aaa psik...!, czarne perły albo północne safari, niefiskalny, z miodów pitnych trójniak albo grzaniec na trzy hausty, Drzwiczki, Cukrówka, Syzyfie wtoczyłeś kamień: bezrobotne Niebo pyka ze złodziejami w pingla, z pasji, Niezbyt kolorowy jednak wybór, Dzień - Bies Kobiet, Sterylny II albo na wikinga, azymut - aż po pętlę, Krótki sen o abnegacji, siii ekierka, westchnienie grzesznej masochistki, kawa z deszczem, Wieś tematyczna, ciepłe hulahopki albo sezon na antygwałty, z zakamarków - nie przyjmuje się darów od nieznajomych, Skurcze i tiki, Sterylny, Osika albo hospicjum doktora nieszczególnego, trans przez atlantyk, palenie gumy, takie kwiatki, malowane okiennice (v) - wiersz ostatni, malowane okiennice (IV) - antidotum, malowane okiennice (III) - próba pH, malowane okiennice (II) - ze wspomnień doliniary, malowane okiennice (I) - z zaplecza Edenu, Wyprawa, Asekuracja, przystań, I_za gatki, ku Ci pa pa, Spacery, Ptaszarnia, Instrukcja posługi, DobranocKa albo modlitwa przed podróżą, YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /ost./, YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /cz.1/, YesTaka 6, YesTaka 5, YesTaka 4, YesTaka 3 - prozą poetycką, YesTaka 2, YesTaka, kamienica, Czarny punkt, wiesz jak jest, bo, na wschodzie bez zmian, syndrom prawie sztokholmski, mniej więcej zamiast, Tobie, wypośladkowany, jaki kucyk jest, u Ksantypy, para solki, jeśli poezja jest niewiastą a ta bywa macierzanką; z interlotów biedronki abstrakcje wolne - poemat pokutny, Między wodami Kaszpirowskiego a mydlinami po Rasputinie, Z klepsydrą nad atlasem, myszy?, Pamcia urodzinowa - sporo przed czasem i zupełnie poza przestrzenią, Biznesmen a u Ciebie niech kosy na sztorc, Bezexscesy,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1