Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 25 june 2014

Biznesmen a u Ciebie niech kosy na sztorc


Ptak do którego nikt nie mierzył z procy
spadł mu z nieba delikatnie przechylił głuchawy
kapelusz. Ale pieczary są wytrzymałe. Potrafią
ostrzyć zęby na złomie. Miękko wygodnie pod ściółką
nadstawiać małżowiny polerować rondo. Kiedy kosze
pełne Najwyższego w przeliczeniu na twardy
nominał. Ten użyźnia rozrost słoniowych atrybutów. Spodnie
imitują zwierza wywrócone kieszenie składają się
w uszy. Wystarczy wysunąć trąbę.
 
W mrowisku sinusoidalny ruch o znamionach
posuwistych. W znakach w stygmatach w bólu
uszlachetnia się tylko purchawka. Krzyk umacnia
umoczonych w szambie które tym razem trąciło
leśną perfumerią. Im dalej dalej tym bliżej bliskich
tym niemniej coraz mniej fałszywych opieńków.
 
Panno Wiślana zdejmij przepaskę zrzuć
pas cnoty. Twoją piczkę toczy grzyb.
 
 


number of comments: 7 | rating: 8 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 16 march 2015

Drzwiczki

Kukałeś zaklinając pomyślność
w klatce ciepło ale bezwietrznie
Niegłodno jednak przyziemnie
Quasi Eden brukowany różnicami
na miarę Wielkiego Kanionu

I popatrzyłam a lustro strzeliło
focha Zebrałam niemal sto
odłamków po uderzeniu
spóźnionej wiosny I uchyliłam


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 6 august 2015

zabawy z temidą

nałożyłeś opaskę zawoalowałeś oczy. wyciągam ręce 
potykając się o szale z przysłoniętą samotnością i nagim pożądaniem. kręci mną 
i obraca niesprawiedliwa ziemia. wyczuwam piłę w twoich rękach  
krwawe wióry kochanie wyglądają wyroku
za to że zamiast miłości zwiastowały rżnięcie. 
  
moja ciemności 
boję się  
 
bagiennej otchłani przecież niosę kruchość tulę
w dłoniach przeświecalne serce.
 


number of comments: 15 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 18 august 2015

cena marki

nie znoszę jej nie cierpię faktu 
że cię ma. rozporządza rozrusznikiem  
który powinien należeć do mnie. 
  
pomykasz mercem twoja ona audi 
a ja za wami tico. stać mnie na rovera 
ale są bezawaryjne i nie mogłabym liczyć 
że mnie popchniesz.
 


number of comments: 10 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 13 march 2015

Syzyfie wtoczyłeś kamień: bezrobotne Niebo pyka ze złodziejami w pingla

Antek się wreszcie wyżenił kiedy Tośkę wybudzono 
ze śpiączki. Pan Gienek znalazł dom i przygarnął Kajtka 
po detoxie a ja jestem proszę ciebie przerażona. Pustką 
po moich podmiotach lirycznych. 
 
Łatwiej pisać kiedy się wszystko pieprzy. Można zapalić 
czerwone w tunelu czasem zawracać wykolejone pociągi 
przekierowywać myśli na jedyny właściwy tor. Czuję się 
cholernie poskładana w rubika. 
 
Nawet komornik nie zagląda odkąd spłaciłam dług 
za energię. Jemu też jestem potrzebna jak to koło 
ratownikowi po sezonie. Został mi jeden spory nałóg 
pisany wielkim zaimkiem. Walkę z wiatrakiem 
oddam walkowerem. Na wzór Ikara 
 
możesz eksponować ramiona kolekcjonować 
woskowe trofea zamiast dobrej puenty 
tłuc między żebrami zardzewiałym śmigłem. 


number of comments: 12 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 april 2015

w dzień co następuje

kibol goli potylicę pod dziarę sentencji łacińskiej; jedynej jaką zna 
ten kudłaty przy murze poznał więcej dlatego spina usta w cegłę kiedy 
ciotka weronka decyduje się na permanentny makijaż; też chce pocierpieć 
i teraz będzie gotowa; jakby co 
 
tamtej kobiecie potłukło się lustro tak że nie było co sklejać; na progu kuchni 
chłopak odebrał telefon i po prostu nie wyszedł pod trzepak; nikt nie zauważył 
bo kołnierzyk z odklejonym uśmiechem i flagą pod pachą wpasował się w kadry 
gdy w tym czasie jakaś matka paliła nocną koszulę; już nie będzie spała 
 
w hałas 
 
syreny wyją od umierania dzwony pękają 
dymi się w szkle przelewa i tylko kutas czas nie staje 
ale strzela fleszami z nadpalonych knotów 
a przecież - 
 
kwiaty bezszelestnie odchodzą od korzeni 
drzewa umierają w szeptach korników 
pożoga stapia dzioby w niejednej koronie 
na cmentarzysku nawet słonie opuszczają trąby - 
 
tutaj cisza pod kolanami 
zapomina zmilczeć 
 
 
______________________
 
11 kwietnia 2010


number of comments: 37 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 27 april 2015

pandemia

powiedziałeś odejdź już 
nie potrafię zaprzeczać jak nikt
przystajesz do zainfekowanego zsuń się
albo zacznij kasłać może wypadnę
 
wracając w siebie uciekam niczym
ostatni ale niepierwszy któremu pisane dochodzenie
po kantach trójkąta
 
ta wilgoć kochanie i słota toczą drabiniasty
bywasz pod żeby za moment odnaleźć i mnie 
na deskach wozu ze śliskiego drewna
które nie powinno krzyżować
 
nieumiarkowanych co przepijają do przystanku 
gdzie oberża pod siedmioma grzechami
kiedy trzeciego jak grypy nie sposób wykasłać 
wszystkie główne niech zniesie ta obłożna miłość


number of comments: 14 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 28 january 2015

Krótki sen o abnegacji

A kiedy już się stanę i tobie stanie 
się drzemka; według słów przysięgi 
podzielimy ten karton na dobre 
a na złe pluć będziemy. Przed siebie 
 
patrząc w przyszłość 
z perspektywy chodnika 
lepiej widać. Zabiegane podeszwy 
 
przepędzimy jednym machnięciem 
splecionych dłoni. Beztroskę 
rozdzielimy tym na świecznikach 
ciemniej niż pod latarnią. Zaśniemy w kącie 
 
wolni od snów o kontach 
a lewe prawo mamony 
już nas nie skaże 
na prawe kostiumy i garnitury. 
 
Tak bogatych w nieposiadanie 
lis nie podejdzie a i wilk ominie 
i nie opuszczą dziury w kapeluszach 
pełne bożych krówek zwiastujących mannę. 
 
Dlatego nie nam obawiać się 
głodu i samotności też 
roześmiejemy buzię. 


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 july 2014

syndrom prawie sztokholmski

otwierać kobietę na dwa
kochać w podejrzanych pikselach
nie jestem wielka
ale tylko ja jeszcze potrafię cię znosić
do arki
 
 
pośrodku cytrynowe drzewko zasadzone jak u kostnera. na wodzie
sczytujesz z pleców tatuaże. zawsze lubiłeś wietrzne dzieci. wierzą
w miasto na dnie. jest tak rzeczywiste jak twoje tętno potrzebne do bicia
piany w skrzelach.
 
z rzęsami na płucach (mówisz) nie można bez celu. celę wijesz i uważasz że masz
cela. nie prosiłeś o sekstant po prostu doznałeś wiedzy w palcu; boży wystarczy
porozpinać skórę przed innymi i najlepiej na drewnianym maszcie. zdjęci zapachem popłyną
żeby nie kotwiczyć w nadziei. (rozumiem) blada jest i  w ogóle nie powinna być tak kolorowa.
 
tratwa na drzewie liście imitują fale dla poszumu o barce. słowa łamane
jak gałązki. od pierwszego patyczka śpiew uprzedzał; nie zmienisz syreny
w dorsza. nie wiedziałam że człowiek potrafi aż tak: do siódmej  kory nie wiedziałam jak
powiedzieć że trzymam koszyczek jagód że tutaj rośnie przede wszystkim jodła i że może
mam alergię albo przemożne natręctwo -  że może za uszami szumi nam nowa 
megasensoryczna baśń.


number of comments: 12 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 8 july 2014

wypośladkowany

na przeczesanych myślach pozostawia szadź 
gładzi alabastrowe policzki i sunie z posmakiem szronu 
na wargach po zbielałej szyi pozbawianej pulsującej iskry 
 
ośnieżonymi kciukami ucisza falowanie pagórków 
schładza niesforne szemranie strumyka i układa 
w wieczność na odchodne jeszcze liźnie stygnące 
stopy aż po nieśmiertelną lodowatość wnętrza 
profilowanego przez frazy śmiertelnie wypośrodkowane


number of comments: 19 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 15 august 2014

przystań

wołają góry których razem nie zdobędziemy
więc po co tak krzyczą 
 
przed ścianą puszczy rzucam grzebień
niech zgęstnieje i tak brak w niej ścieżek 
do leśniczówki gdzie gajowy potrafił zmieniać
zły poranek w dobrą noc
 
wiesz; jaskinie zdeflorowane solo nie kryją dziewiczych tajemnic 
a morze - ono tylko wzmaga tęsknotę kolumbów 
skazanych na bezdomne dryfowanie
papierowymi okręcikami
 
puszczam jeden wypełniony słowami
może trafi na przypływ osiądzie na stałym lądzie
i opowie jak zawzięcie do ciebie płynął
skrawkiem przemakalnej celulozy


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 19 august 2014

malowane okiennice (IV) - antidotum

niechciane przez pamięć niesforne
kukułki nie potrafią opuścić tylko dręczą
gniazdo tłuką okiennicami
od szóstego wymiaru
 
nie sposób udźwignąć bo wypieranie poza
upychanie pod cokolwiek zawodzi
sen przerasta poduszkę i nie pomaga
zapalenie światła zatrzaskiwanie cieni
w dyskretnym puzderku a trzeba wyspać
 
marę jak jego ostatnią podkoszulkę
sprać insygnia wypruć inicjały wybielić
najcieplejsze kolory
 
ktoś już przechodził
przez piekło więc nie wydarzy się nic
czego by nie znały edeńskie legendy anielskie
przypowieści boskie bajki. wszystko
 
dla cherubinowej często arktycznej
ale docelowo całkiem rajskiej
- spokojnej nocy.


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 14 march 2015

Cukrówka

Jeśli rośliny lubią słuchać 
to przecież nie znaczy 
że potrafią myśleć.
 
 
Napisy powypadały z nawiasów. Zbyt wolne 
zaskrzypiały wielkimi literami. Nie wczytuj 
się tak nie wsłuchuj. Jeżeli musisz porzucić 
niech to będzie chityna 
którą postanowiłeś obrosnąć. Już czas 
 
przemianować może nawet zredukować 
wiarę do rangi czczego domniemania. Uczucie 
nazwijmy po imieniu; biologią chemii 
żeby współczynnik prawdopodobieństwa 
nie zakłamywał odczytu. Jestem zaborcza 
dlatego potrafię zazdrościć 
 
Wojaczkowi. Miał swoje szklane damy ciche 
rozsądnej pojemności. Białe myszki szeptały 
a on im przestrzeń odstępował kolczyki 
nakładał. Ech życie 
 
może zapętlone u puenty 
ale stać go było na dragi sznur 
ciasny jednak na własnej gałęzi. 
 
A po tobie jakie powidoki? Rwetes w konarach 
głośniej niż we włoskiej wiosce. Busz i dzikie zachody 
gdzie najarani szamani coś pierdolą 
o oczyszczającym deszczu. Nawet szczury pouciekały 
do biur i zapieprzają za niszczarki. Nic tylko pokląć 
w cichym kiblu 
 
kiedy na wzór chińskich tortur 
w milczeniu sondujesz splot bezdusznie 
obracasz gorącymi trzewiami. 
 
_____________
 
cyt.własny


number of comments: 12 | rating: 6 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 13 march 2015

z pasji

jestem z tych które nie potrafią 
kiedy słowa jak metal o metal 
dotkliwiej niż gwoździe 
 
odwracasz się 
tylko po to żebym mogła kolejny raz spojrzeć 
na krzyż i rozpiąć na nim zawiedzione ramiona 
 
przez nie i nieprzerwaną siłę piszczeli 
wciąż się podciągam rozpaczliwie wypatruję 
gąbki z dłoni i nie wiem już co gorsze 
pragnienie czy rozczarowanie 
 
w oczekiwaniu na włócznię 
cierpliwie przeliczam drzazgi 
z twoich ust 


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 23 july 2015

źródełko :)

maleńki smuteczek i torcik bez świeczek
ogromne potrzeby i pogoń za chlebem
guziczek pętelka głęboka studzienka
a nad nią Kasieńka wygląda Jasieńka
 
historia jak z bajki pęk loków i lajki
że ciągle wpatrzona choć woda spieniona
od blasku jej oczu od kłosa w warkoczu
studzienka aż pęka w niej nie ma Jasieńka
 
gdzie jest ten jedyny pytają dziewczyny
w tym lustrze zaklęty ach co za wykręty
Jasieńku Wodniku tu chłopców bez liku
przybywaj o świcie po swą gołębicę
 
niemądra dzierlatka co wbija się w latka
i czeka w wypiekach a czas hen ucieka
zostanie przy studni aż wieś się wyludni
poczeka na Jaśka bo taka z niej Kaśka


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 15 august 2014

ku Ci pa pa

O poezyjo! 
orgii bogdanko ty mi co rano na mleczku warzysz 
kluseczki lane pyzy na skwarce ino nie grywasz mi na fujarce 
panno siodłata 
gęsio zaradna ty południami grzejesz kwaśnicę 
placek uprażysz gacie scerujesz 
ale nie dajesz chwycić za cyce 
damo z lisiczką 
a przed zachodem krówki odcedzisz dolejesz grzańca 
tylko podpłomyk nieco odstrasza i nogi puchną od skurczu w jajcach 
łanio aniele 
skarbie na skale czysta i sztywna jak te obrusy 
co je krochmalisz egzorcyzmami siarką odymiasz względem pokusy 
jesteś mi muzą 
ostaniesz weną pokłony rymem u stóp ci mnożę 
ale jak będziesz sztukę pierdolić to kwintesencję sąsiadce włożę! 
 
- Bolec Literat - 


number of comments: 23 | rating: 6 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 11 august 2014

YesTaka 4

Sam się oswoiłeś podjadaniem włoskich orzechów Nic nie wyjdzie poza 
udar Robbie podarowałam ci garstkę z lądu i imię żebyś wiedział 
czym jest dar Słowa które przetrwało nawet tutaj Nie wchodzimy 
do siebie Unikamy jak morskiej hydry Trójzęba z niewiadomą 
na garbie Krąży w chocholim dryfie 
 
zachowasz sierść bo nie poluje na kosmatych Krąży wokół istoty 
pozbawionej ludzkiego ciała i stworzenia obdarowanego 
duszą Nie masz powodu więc dlaczego wyjesz? Robbie 
zahipnotyzowany skałą lunatykujesz majaczysz 
niesamodzielnie Dlatego sam 
 
iskaj futro wyjadaj wosk z uszu zlizuj sól Poczuj różnicę 
temperatur która dekatyzuje nie tylko jedwabniki Między czworonogiem 
a jajogłowym Pomiędzy Rabbim a Robbie'm przecinak Zbyt głęboki 
wąwóz żeby go tytułować subtelną nierównością nad poziomem 
horyzontu


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 17 july 2015

z monologów przy Nanine /tryptyk/


(I) - Wyprostuj się

 
Zaniechaj modlitw do kamieni nie klękaj
przed kwiatami Proszę nie daj się 
zwieść kameliom Żarłoczne korzenie 
bezskutecznie sięgają chromego ciała 
przez które stoję duszą obok Przy nikim
 
bo kimże jesteś albo kim byłam i skąd 
miałaby się brać boża łaskawość 
kiedy nawet najdroższy nie wysłuchał 
 
za życia puchu miernego miałkiego prochu 
po nim a jednak świadomość żywa Właśnie tak 
doświadczamy: ty namiastki ja nieskończoności
 
piekła Straciłaś posadę wtedy utraciłam
Armanda a jednak posiadamy tak wiele 
wspólnego w niczym I niczego i nikogo 
do odzyskania
 
 
(II) - Wianki
 
Zerwij ze mnie kwiaty i podaruj 
dziewczętom niech wyplatają 
dla pierwszego o brzasku Mnie 
niedany przecież
 
puszczałam się niewierną rzeką chociaż 
oddałam temu jedynemu Tak jak on zerwij 
zedrzyj wreszcie aż po skończoną niepamięć
 
 
(III) - Spod monolitu
 
Przychodzisz wiedziona sercem chociaż odeszłam
w niekochaniu Twoja obecność orzeźwia kwiecie wygładza 
szorstkie epitafium Kiedy płaczesz litopsy zakwitają 
ciężarem człowieczego milczenia Opowiedz wioskę Nanine
ogrody i tamto wzgórze Zrzuć ze mnie fałszywe kamienie
w których zaklęte pamiętanie o przerdzewiałej magistrali 
rozhukanego Paryża


number of comments: 8 | rating: 5 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 august 2014

kamienica

skłonna do grzechu skuszę się wyszeptać 
że wciąż czuję w sobie dom 
coraz bardziej i jeszcze bardziej bez ciebie 
tylko zyskuje 
 
zabite okna martwe klamki u drzwi. jestem 
zblazowaną wycieraczką z tekstem 
nikomu niepotrzebnego powitania. udaję ważną 
ale to poza bo przecież poza tobą obłęd 
nawet podłoga jest gdzieś w miejscu sufitu. 
 
brakuje energii a bez światła tylko kot 
w mojej głowie głucho stąpa po rachitycznych kątach 
a oniryczne cienie starają się malować 
miłosne freski na niekochanych 
ścianach. 
 
skłonna do szeptu skuszę się zgrzeszyć 
że wciąż czuję w sobie ciebie 
coraz bardziej i jeszcze bardziej 
bezdomnieję. 


number of comments: 10 | rating: 5 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 18 august 2014

malowane okiennice (II) - ze wspomnień doliniary

poczciwy syn brat może nawet mąż 
równie szlachetnych kobiet. ciężko przepić do słów 
- uszczknęłam paniom z serc zapieprzyłam najlepszego 
na roku. bach bach i leżę 
 
pod semaforem stukot 
zębów o szyny a przecież tak uważałam 
przy skoku. jak odkolorować sińce wytłumaczyć 
 
guzy i pulsowanie za pętelkami szepty szepty 
o uwalnianiu słodkiej nuty Flowerbomb. rozchodzi się 
 
o ciebie kiedy dobijasz żeby rozbić 
nie tylko moje Etniesy. niczym dróżnik Andrzej 
- ten od wsuwania świętych stóp 
 
w trzydziesty szósty numer bezradności i wymachiwania 
krzyżem przed pociągami niewiadomych 
relacji. to wszystko 
 
przypomina jakieś złodziejskie pieprzenie. zaraz po 
zasypiam przy Stachurze. zrywasz się boso 
w skubniętych przeze mnie wierszem podarowanych 
ostrogach. 


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 25 august 2014

Osika albo hospicjum doktora nieszczególnego

Przyszedł nad ranem. Zmierzył temperaturę
wychłodzonych prześcieradeł. Osłabienie. W oknach
rezydenci kratują ażurowymi witrażami. Uciekam
niczym mucha w kierunku innego otworu ale
klamka zdążyła przyrosnąć do martwych drzwi.

Nie musiał o nic pytać. I tak nie wiedziałabym
co odpowiedzieć. Jak opowiedzieć o starej lesbie
samotności. Nie odstępuje na krok chociaż
mijamy się w preferencjach. Mam tylko ją. Teraz
popija kawę z porannym gościem. Wierszem

którego nie umiałam napisać. O facecie
którego nie potrafiłam.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 11 august 2014

YesTaka 3 - prozą poetycką

Objawem największej pychy, najgorszym przewinieniem przeciw życiu jest przeświadczenie, że mogę je oceniać i jednoznacznie osądzać. Osądzając poddaję wartościowaniu. Wartościując zestawiam i porównuję - ze swoim, ubogim i niedoskonałym duchem wartości. Wyrokując ryzykuję pomyłką, myląc się, sam ulegam, upadam pod mylnymi wyrokami. Ulegając nie podniosę się. Zestawiając i porównując, oceniając i osądzając brata, sam się wydaję na osąd Tego, który nas obu sądzić będzie. A kiedy ulegam pokusie, czy nie wodzę siebie na pokuszenie? Kiedy kusi mnie, żeby brat pochylił głowę przed dostojniejszym, przed spadkobiercą rodu naszego? A przecież nie przed moją dostojnością powinien łamać kolana. Nie mnie oczekiwać bicia czołem, bo nad nami sprawiedliwsza korona. A jednak. Tak leczę własne kompleksy, tak usprawiedliwiam własne słabości. Tak wyrywam z korzeniami własne pokusy. Tak wyjaławiam duszę, strojąc ciało w ciernisty tombak. A przecież raniąc do żywego wymawiam gościnę duszy. Raniąc brata, sobie okaleczam. Tak tracę swoje czoło, tracę brata, tracę duszę. Czy tak chcę służyć koronie, brukiem wykładając podjazdy? 
 
Chcę się poczuć. Poczuć lepszy? Mądrzejszy? Użyteczniejszy? Wartościowszy? Nieomylny? Sprawiedliwszy? Pełniej oddany koronie? Chcę się poczuć mniej winien, ale czego? Poszukiwania? Nie poszukiwać, to wegetować, wegetować, to nie błądzić, nie błądzić, to nie żyć, nie żyć, to nie mieć potrzeby czucia. Poszukiwać przez czucie, to zaprzeczać rozumowi, zaś nadmiernie używanie rozumu, to zaprzeczanie czuciu, zaprzeczanie miłości. Zaprzeczać miłości to nie kochać, a nie kochać, to nie odczuwać potrzeby czucia. Dopóki tylko kreślę w swoim duchu nie mnie skreślać ducha brata. Dopóki brat mój ciałem nie zakrada się do mojego spichlerza, dopóki nie wyprowadza bydła z mojej obory, nie bierze w progu żony mojej, dopóki nie uśmierca moich dziatek, dopóki nie sięga po szablę, dopóty nic mi do ducha jego pochwy. Mój pas pokrywa patyna. Mój miecz zjada rdza. Każde zło wyrządzone bratu mojemu wróci pod moją strzechę. Zarazi ziarno pleśnią, zarżnie bydło, zhańbi moją kobietę, przerwie ród na osesku, ożywi metal i uśmierci ducha. I nie schyli głowy przed Tym, który sprawił, że Ziemia się kręci dla nas obu. Dopóki Ziemia się obraca, nie obrócę się przeciwko bratu mojemu, żeby Ten co nią obraca nie odwrócił się ode mnie. Dlatego unikam brata, żebym nie popadał w pychę, nie sprzeniewierzył życia, nastając na inne istnienie.


number of comments: 9 | rating: 5 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 29 june 2014

jeśli poezja jest niewiastą a ta bywa macierzanką; z interlotów biedronki abstrakcje wolne - poemat pokutny

- Andrzejowi Bursie poświęcam - 
 
 
sczytuj jak apokryf ostrożnie obracaj w palcach. dzban rozbity słowami
ostatnich z pustyni. na skały zesłana przez szarańczę pierwszego
lica pozbawiona; staję naprzeciw prawnuków Proroka z wiatrem w miejscu głowy
i na ich bezgłowie nastaję.
 
popatrzmy na ten las ponad jeziorami; miarowo i miękko rozczesuje witki. dwa wzgórza
drżące nad brzegiem pszenicy; w jej kolebce padołek pulsuje. ogród w dolinie wilgotnieje
strumyk. linie łagodne niecki aż do stóp moreny. pejzaż poezji obraz ziemi której płodów
nie sposób pojąć posiąść ale tylko pożądać; niczym pierwszej ażeby znienawidzić
jak ostatnią z niebyłych. niwa tak barwna jak barwne ikony; liczne i odmienne niczym
nieodmiennie liczne źrenice na zwojach. 
 
stąpanie po śladach dochodzenie do wizji a każda jak osnowa z hieroglifu. przeżuwana w słońcu
zaślepia i pod dyskiem srebrzanym; liście rozpalają najchłonniejsze domysły. we mgle podążali
ku fatamorganie; za dnia dzieci Twoje po zmroku same niesforności. pod derkami piąstki z trwogą
supłały w grzywach najpoczciwszym mułom. zadziwiona byłam ułomna bo ciekawa; odcisków Panie
na sieci wyplatanej misternie.
 
zajrzyjmy do jądra na pegazowym włosiu; wokół osi jak wokół tych przez które wszystko
ponoć pierwotnieje - niepodobna; archanioł kruczasty goreje pod biegunami patriarchat
na prąciach ponapinany. zawsze wyżej głów a jednak poniżej kołatania w żebrach. tutaj
biała ciemnogłowa przy stołach oliwnych z okruchów spisuje. pióro gęsie nie przetrwa
bowiem srebrne stalówki w proch tylko w proch przez samoobracanie.
 
światłość nie nastawała. tedy Sędziwy - który był z pochodni ale przez usta chrome dogasał -
wargami tymi namaścił najgorliwszego i rozkołysano drewnianego konia. Gorliwy tak jak ja
nosił na nadgarstku symbol Ryby i Twoim imieniem pozdrawiał. świadoma misji pewna 
że u źródła przemyje źrenice - przyjęłam wędrowca co nie tylko wiekiem był Tobie bliźniaczy. gest Rabi
każdy wielbił a oddech pochłaniał. wiara w Ciebie i jego niewiara w niewiastę spawiły że nie z piersi
nie ze strumyka ale z żyły utoczyłam. zapytał o łono:  tak - w wizjach do niego jak my do Ciebie
należeć by mogło: wtedy się zachłysnął i długo przełykał. obiecał nie przemienić krwi w wino skwaszone
a przeżuwaczy omijać; im Panie zesłałeś próby boleśniejsze. wymodliłam sen bo majaczył
i skoro kur kazałam uchodzić ale przed pierwszym pianiem sam uciekł. stałam na progu tak lekka
jak on wiedzą objuczony i ufna w Słowo jak on słowem pozbawiony złudzeń.
 
spójrzmy w tłum faryzejski; przelewa się przez barykady setników upajanych Pismem. niewiasty
papirusowe chusty rozkładają ale nie ma czego przykryć i na co nakładać. nagie od pragnień 
przeciw pragnieniom występują z brzegów: bo pragną diabolicznie lecz w ciszy gdy tymczasem mnie
nakazałeś Panie pragnienia wykrzyczeć - Prawdy o dziatwie Twojej nie zaciemniać. tam stoi ten 
co pieczęcie pozamieniał; któremu wyprawa pozornie w zmysłach zamieszała. aorta nieosłonięta
a ciecz pieni metalicznie. gejzer tryska skrzepami bo dusza zaparta; wypływają poronione sny poranione
nadzieje. nie jest mi dane zrozumieć dlaczego w cieniu Drzewca sieci sprzeniewierzył; znając tylko jadło
z mojego ogniska ogień do alkowy przeniósł: wszak pożoga serce tylko rozgrzewała. poznałam ten wiatr
co włosy wybujał ale słów już nie rozpoznawałam. nie na moim progu obcięto mu myśli; przerośnięte rozetami
zakwitają od posadzek zakorzenione w podkolorowanych mozaikach. stóp niegodnam przykładać; w polu
nucić wolę wszak ono sprawiedliwsze od dziedziny samozwańca. czoło przysłaniam ażeby i mnie morowe
nie odrętwiło powietrze. 
 
wieża Babel wytoczyła kamienie ponownie wykradziono ognień; tym razem pod śmierć na Drzewcu.
ta płomieniowi odmówiła; blask od wieży odbity zamieniła w prometejskie konanie. będzie odrastać
bowiem siebie kamienują własne podpalają chuci. ze zwierciadła tłuczonego ale nie we mnie
błękit pokruszono - wolna od pokory te litery składam - przed żywiołem i przed jaskrą chroń mnie
Panie.w żałości i żalu doświadczam po Prorokach rozdzierania kobierca; przez braci w Prawdzie
nieprawdziwych. zdejmij mi ten żal i żałość i to imię mi zdejmij albo naucz nosić godniej ażebym
nie musiała na bezgłowie nastawać. obce mi jak zemsta kasty; do dna z Twojej woli 
ale zanim na skały powrócę - wybaczam -  niezapytana i niepoproszona Ciebie tylko o kolebkę
poezji dopytam;


Panie Jezu:
 
poetą trzeba nie być
albo być szalonym
żeby nie zaślepnąć
być trzeba ostatnią?


 
- wybacz Jędrek
ale nie potrafię.


number of comments: 9 | rating: 5 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 25 march 2015

allo?!...aaa psik...!

nie! nie chcę chusteczki. podaj mi podsuń 
swój rękaw. wypłaczę się przez smarki 
zniewieściałych facetów i męskie baby. tak! 
mam to w nosie. nie! nie wiem skąd. są 
i mnie tarmoszą. tak! za wiersze. 
 
radzisz żebym kichała? bo ty mówisz 
i masz!


number of comments: 11 | rating: 4 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 13 august 2014

DobranocKa albo modlitwa przed podróżą

Być może są takie pojemne słowa którymi można 
wyartykułować ten ż (...) l 
- gdzieś się zawieruszyły 
 
Być może jest taka pełna mowa w ruchach 
którymi się daje wygestykulować ten b (...) l 
- jakoś je pogubiłam 
 
Być może można przetłumaczyć aramejskie zło 
na pojmowane po grecku rzymskie dobro 
- nie znam 
takiego translatora 
 
Być może jestem jeszcze za mała 
w poniżeniu niezupełna w obnażeniu niekompletna 
w przerażeniu a moje zaufanie niedostatecznie 
zrujnowane 
 
Być może nie dostrzegasz we mnie boskiego 
przebaczenia - patrz uważniej - nie mam butów 
dłoni nie mam a dobijam się mocuję z wierzejami 
do tych łąk zielonych strumieni przejrzystych gajów 
cichych gdzie pozwalasz bardziej chromym i tylko boso 
 
Być może już mnie po 
zbawiłeś pozbawiając wiary w Twoje dzieło 
na niepodobieństwo proszę błagam weź sobie 
i pamiętanie żebym nigdy nie za (...) 
wróciła 
 
 


number of comments: 10 | rating: 4 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 28 january 2015

azymut - aż po pętlę

z kredą w ręku. wszystkie betonowe płyty noszą twoje imię. nosi i mnie 
kiedy nie ma dokąd uciec wzrokiem. bezradnie podnoszę na obojętnych 
podróżnych. szukam żeby po raz kolejny nie znaleźć. potykam się 
o gąszcz zelówek skąd tylko wrastanie w przystanek. 
 
pożądany tramwaj lubieżnie wygina tory stękają. odjechanemu tłumowi 
jest tak dobrze jak nam nie było dłużej napisane: na tym chodniku 
tłok i gwar a ja zapominam czym pachniesz zaraz po. obijana 
między ramionami zupełnie obcego mężczyzny. 
 
spoconą nocą nie dojdziesz i dniem nie dojedziesz. tam 
pod semaforem nieobecna pasażerka w zaspanej podkoszulce 
skreśla kolejne kółka żeby krzyżykami zabijać czas. całkiem 
przeczekana i taka zielona - z ręką w kredzie rysuje czerwone 
 
stop. 
____________________________________________________ 
inspira - http:/www.youtube.com/watch?v=i0J6iq-C_YQ


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 27 june 2014

Między wodami Kaszpirowskiego a mydlinami po Rasputinie

pobłądził mój ideał. Podchodził do nóg
kiedy oczekiwały dłonie. Składał spojrzenia na szyi
unikając dysków spod powiek. Taplał się w błocie
po odpływach pozornie przeoczając uniesione fale
zadarte koronki. Rozdawał w wiaderkach kumplom
wznosząc fortecę. I brnął w wojnę
na babki osuwał się w czeluść. Omijał otwarte
przestrzenie. Skrzypiał u bram wieszał się
na okiennicach przy uchylonych wrotach
schodził z drogi. Opacznie nazywał
siostrą czasami przyjaciółką. Kiedyś zawyłam

kochanką. Zakrzyczałam w noc i odmówiłam
księżycowi blasku burzom piorunów. Właśnie wtedy
mój pogubiony ideał podał knebel sięgnął po kit
posłużył się silikonem. Nie rozpowiadano jak
podglądał kolorową bieliznę podbierał przepaski. Kiedyś
wezwał do mnie znachorkę którą spienił wyzywając
od różnic przezywając matką.


number of comments: 15 | rating: 4 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 16 august 2014

Asekuracja

Okrakiem. Udawaliśmy huzarów - pamiętasz jeszcze 
krzesła rżące pod naporem feromonów? A jednak 
zdejmujesz mnie tylko przy nowiu a ja udaję taboret. Mówisz 
że nie ma się o co oprzeć a przecież staram się 
nie być łatwa. 
 
Podsysana między kwadrami dosiadana w kibitkach 
pluję milionami hipotetycznych przedłużeń miecza. Nie będzie 
z nas warkoczyków z niebieskimi wstążkami chociaż kur zapiał 
nieraz. 
 
Mam nadal gładką cerę i brak 
widoków na różowego syna. Piotrze 
przetoczmy aż po krew. 


number of comments: 31 | rating: 4 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 july 2014

mniej więcej zamiast

to takie smutne kiedy miód zastyga w szkle
pitna żywica utrwala owocowego singla
 
przez lampkę więcej widać 
 
nie trzeba przecież być atlasem
żeby w palcach obracać świat
nie należy 
do siłaczy i mrugających gwiazdek 
może mierzyłeś blask zamiast obmywać bose
faraonki zawsze wracają
ze stóp pod żebro
 
zieleń ma jeszcze tyle odcieni jasnych
spojrzeń ponad
fajansowe półmiski pełne złotych rybek
które poprzyrastały do sałaty
 
po wróżbie z łusek 
odpraw śnieżynki i tandetnego mikołaja
z białej czekolady nikt nie tłoczy kakao
 
odpukam w niemalowane kiedy
przez próg przeniesiesz
warkocze lnu może nawet jedwab
na jedynie słuszną stronę aksamitnej poduszki
a wiosenne kwilenie pootwiera futerały
udomowionym cykadom
 
przepijam do tych co jeszcze kołują
 
na czas zwiastowania
nawet malowane usta oddają korale
zdejmują perły przed
swoim lądem zwyczajnych spraw
 
 
 
 
 


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 august 2014

YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /ost./

Masz swój drzeworyt. Jesteś dębem gładkim płaszczem 
opinasz pień napinasz konary. Ponad Styks nie sięgną 
kiedy ten ruszy kręgami jemu wyjawisz jedno imię 
co wyrywało ostrze osłaniało korę przed samookaleczeniem. W sobie 
odnajdziesz porozmienianą odwagę. Rzece się pokłonisz 
odsłaniając korzeń nie oddasz uśmiechu. Mnie omiń i nie pozdrawiaj 
albo uderz w Zawiszę jak na początku poderwij 
 
legiony. Nie ma niezawodnych kiedy na zawodności budowałeś 
dlatego dostarczyłam spoiwa rozchyliłam kolana. Oddałam siłę 
żeby się z ciebie pachołkowie nie natrząsali. Nie ma sukcesu 
bez werbli. Nie ma 
 
szlachetnych środków na końcówce bata sperma i krew. Wiem Arturze 
zatem ukryjmy łzy. Przytul się póki jeszcze mam cię 
czym otulić przysłonić od wideł. Obmyję twoje członki 
zanim halny porwie chustę spopieli gniazdo w dym pośle 
pióro i stopi rozkraczony dziób. Za każdym razem 
będzie w tobie 
mrocznym puchem odrastać. Po ostatnią komunię 
nie odkupisz alby. Lekko wpuszczony na świecznik 
pod ciężarem ostatniej koszuli pójdziesz za obietnicą czystych 
szmat. 
 

To mówi ta która pozostanie w obrotach 
aż do skończenia Ziemi jedyną matką 
twoich nieskończonych dzieci. Przepraszam 
w obliczu niedoskonałości. Pochyl się ze mną 
do kurwy nędznej albo zajeb żebraczkę 
za miłość.


number of comments: 4 | rating: 3 | detail


  10 - 30 - 100  



Other poems: samoprzylepnie, cena marki, dziś prawdziwych wojaków już nie ma albo zaśpiew do ostatniej markietanki, szeregowiec, z tysiąca i jednej rozpaczy, pętla, ku Ci pa pa, Do podusi :), harfa albo o szarpaniu zmysłów, zdeklarowana, bocian, zabawy z temidą, kolejny przechłodzony świt, obserwator albo coś z ornitologii, na tytuł mnie nie stać, źródełko :), kołowrotek, z monologów przy Nanine /tryptyk/, sztuka strojenia, z wizytą, nasza chwila ten moment, pakt, prośba, cicha bocznica albo głośna kropka, mistrz ikebany, bez podszewki, pandemia, retrospekcja albo retoryczne, moja eM, w dzień co następuje, ***o symbolach, Algebra, Akty niestrzeliste, allo?!...aaa psik...!, czarne perły albo północne safari, niefiskalny, z miodów pitnych trójniak albo grzaniec na trzy hausty, Drzwiczki, Cukrówka, Syzyfie wtoczyłeś kamień: bezrobotne Niebo pyka ze złodziejami w pingla, z pasji, Niezbyt kolorowy jednak wybór, Dzień - Bies Kobiet, Sterylny II albo na wikinga, azymut - aż po pętlę, Krótki sen o abnegacji, siii ekierka, westchnienie grzesznej masochistki, kawa z deszczem, Wieś tematyczna, ciepłe hulahopki albo sezon na antygwałty, z zakamarków - nie przyjmuje się darów od nieznajomych, Skurcze i tiki, Sterylny, Osika albo hospicjum doktora nieszczególnego, trans przez atlantyk, palenie gumy, takie kwiatki, malowane okiennice (v) - wiersz ostatni, malowane okiennice (IV) - antidotum, malowane okiennice (III) - próba pH, malowane okiennice (II) - ze wspomnień doliniary, malowane okiennice (I) - z zaplecza Edenu, Wyprawa, Asekuracja, przystań, I_za gatki, ku Ci pa pa, Spacery, Ptaszarnia, Instrukcja posługi, DobranocKa albo modlitwa przed podróżą, YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /ost./, YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /cz.1/, YesTaka 6, YesTaka 5, YesTaka 4, YesTaka 3 - prozą poetycką, YesTaka 2, YesTaka, kamienica, Czarny punkt, wiesz jak jest, bo, na wschodzie bez zmian, syndrom prawie sztokholmski, mniej więcej zamiast, Tobie, wypośladkowany, jaki kucyk jest, u Ksantypy, para solki, jeśli poezja jest niewiastą a ta bywa macierzanką; z interlotów biedronki abstrakcje wolne - poemat pokutny, Między wodami Kaszpirowskiego a mydlinami po Rasputinie, Z klepsydrą nad atlasem, myszy?, Pamcia urodzinowa - sporo przed czasem i zupełnie poza przestrzenią, Biznesmen a u Ciebie niech kosy na sztorc, Bezexscesy,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1