Kasiaballou vel Taki Tytoń | |
PROFILE About me Friends (23) Poetry (99) Prose (16) Photography (10) Diary (13) |
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 9 august 2014
Czas zatrzymany na poboczu
kartki. Margines
z niedotrzymanym terminem niedowiezionym
światłem. I Pióro w dłoni
wciąż żywe
pomimo klepsydry na murze
i krzyża za nim. Zanim wypalona
do czerwoności stanę się jedną z tych cegieł
[spod ściany płaczu] oddaję ciepło
żeby twoje imię tak szybko nie zachodziło
szronem. Ty tam a ja tu zastanawiam się
które z nas pozostało na zakręcie.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 21 march 2015
podliczę
cię jak żadna ale nie wystawię
rachunku wzorem każdej poncjuszu
ukrzyżuj mnie nawet
nie poczuję
poddaję
serce hibernacji i spowalniam myśli
o smogu w oczach o ustach szeroko
rozochoconych które nic nie kosztują
dziwki
odcinają kupony
od hossy mam więc udziały
w bessie a ty w klapie
kolejny znaczek z miedzianą magdaleną
drogi
szelągu coraz taniej brzmisz coraz drobniej
brzęczysz
__________________________________________
https://www.youtube.com/watch?v=JmKLT59cTIc
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 19 january 2015
w dłoniach
i geometryczne ruchy rozgorączkowanej stali
żebyśmy już nie stali pod swoimi obrazami
niestali w wierze że przemówią
niech nic nie wystaje z ram więc
w ramach porządków po
żądni porządnego uporządkowania
rząd po rządku wycinamy
się z siebie
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 8 august 2015
znam słowa które wywabiają spod ziemi
parujące gejzery zwroty powodujące zawroty
biegunów i potrafię dotykać
w miejscu szwów żeby obracać
najdelikatniejszymi atutami ale
nie klękam
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 30 april 2015
najpiękniejsze rozdawałeś spragnionym muślinu
który ścinał rozmarzone główki. w poczuciu spełnienia
po kolejnym podboju wyposzczonych rąk głodnych
twoich kompozycji. stałam obok
z pustym wazonikiem wpatrzona
w zręczność alabastrowych dłoni
oczarowana finezją gestów mową sprężystego ciała
ale nigdy do mnie nie przemówiłeś
czerwoną różą. tułam się
po ostatnim rzędzie z przeznaczeniem w dłoniach
kupione gdzieś w markecie
żółte tulipany.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 24 june 2014
moment w którym obawiali się przestąpić surowy próg
postąpić najsłuszniej a jednocześnie nie nastąpić
nawet na palec. Ta chwila sprawiła że nie mogli
wyprawić się razem. Rozprawić z sękatą przeszłością. Rozporządzić
kiedy rządziło urządzanie się według odmiennych praw. Bezprawnie
skarżeni mogli przez moment być i skargą i wyrokiem. Po roku
w zdartym brudnopisie ona zatrzymana na bezwonnym akapicie on wytarty
wciąż pachniał gumką.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 april 2015
jest silnym mężczyzną z rodzaju
kobiecych wędrowniczek Pojawiła się
w błyskach piorunów wychyliła z puszczy Miała zielone
kosmyki i orzechy w oczach a angielski podbródek
otulony szczeciną Nie musiałam pytać o imię Było
wytatuowane pod żebrem Dotknęłam żeby się upewnić
że wciąż tam jest O jedno muśnięcie za daleko Speszona
poszybowała nad Berdyczów pozostawiając mnie
w środku burzy Zaszyłam się w lesie
z nadzieją że odzyskam zieleń ale
jej promyk dopadło fatum Odebrało orzechy
i już nie będzie mi dane pieścić
silnej szczeciny na delikatnym
angielskim podbródku
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 29 july 2015
może lepiej nam było w getcie. woda niczym rynsztok a rynsztok niczym
kiedy chleb czarny jak moje warkocze i niezbywalny jak twoje rude dzieci.
żeby tak nie darły gąb niedomagały bez mleka i miodu żylibyśmy. gdybali
zgodnie dymali dozorcę który stróżował całkiem koszernie chociaż przaśny.
baranie! trzeba było nie dozorować stróża tylko czekać na Mesjasza.
pustostan nie Eden ale piwnica kryta dechą. a propos owieczek -
podobno Jezus też był rudy. nigdy się nie przyznawałam ale ja w Niego wierzę
i nie wierzę plotkom; był śniadym brunetem o którego się modliłam
ale jakimś cudem wyżebrałam ciebie. wiem wiem - Bóg nie zna dowcipów
o totalizatorze. na nieszczęście ty się ciągle kiwasz a ja nie mam szczęścia
do typów na chybił trafił.
dosyć wypatrywania gwiazd romantyzmu reumatyzmu też nie wyglądam
dlatego poszukam wyspy. obiecanej w kalendarzu przez okres ochronny
a ja nareszcie mam i kalendarzyk i okres. aha; kapelusz pod ławką puszka
na ławce a dzieciaki poszły się bawić w doktora. no co się tak gapisz? odłóż
tę poobijaną trąbkę; przecież bardziej brudne i obrzezane niż moja kiecka
i twój pogrzebowy interes - już nie będą.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 29 june 2015
koncertują cykady: siedzę na ostatnim pieńku
w nocnej koszuli która opływa tylko twoje zakamarki. czekam
aż podejdziesz i sprawisz że będę
pierwsza. pokaż mi jak się wsłuchiwać
w leśną wirtuozerię. naucz boso stąpać po wrzosach. poprowadź
do takiej dziupli gdzie ogień w kominku stęskniony
kubek kakao i karminowa pościel zasłana oczekiwaniami.
te o brzasku ciekawią najbardziej. poznam cię
po zachłannie zsuwanych ramiączkach. przez namiętne kluczenie
strunami wiolonczeli zakoduję w jedwabiu
testosteron.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 21 july 2015
a kolorowe szkiełka imitowały witraże. patrzyłam ze środka
piaskowego zamczyska. świat wydawał się układanką
w kalejdoskopie szczęśliwych zrządzeń losu. nie musiałam ubarwiać
każdego dnia bez ciebie. wierzyłam że zjawa z przeszłości
która straszy bezdomną miłością utkaną z babiego lata ma moc
rozpinania tęczy żebyś mógł sięgnąć baszty. u bram nikt nie zawołał
a budowla runęła pod naporem fali. zniknęła ostoja
dla wielobarwnej puenty bo kolorowe szkiełka tylko imitowały witraże
przez które patrzyłam na pusty dziedziniec. nie było świata
z kalejdoskopu tylko czarno-biały obraz po przypływie
który odbiera szczęśliwe zakończenia.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 14 august 2014
Jestem dziurawa. Przelatują przeze mnie
jaskółki niezwiastujące wiosny. Sikorki
straszące zimą i gołębie
nieprzynoszące pokoju. Słowa - ptaki
których nie potrafię zatrzymać
w ażurowych wersach. Świergot wróbli. Tylko
pozazdrościć prostolinijnych fraz
o potrzebie przynależności do stada. Wron
krakanie że nie ma takiej dziupli szczeliny
nie ma i uskoku w którym z braku puenty
mógłby się zagnieździć rozkukany podrzutek.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 14 august 2014
Co mam? Dłonie w kieszeniach
dziury. Nimi nocą wylatują myśli
podobne do nietoperzy.
"Idzie na burzę" mówisz a ja łudzę się
że ta cisza to tylko chwilowe załamanie
pogody. Gwiżdżę łobuzersko zadzieram
daszek.
Zaprzyjaźniony wróbel przysiada
żeby się tylko zesrać i zerwać
do lotu. Zazdroszczę skrzydlatym
lekkiego trawienia.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 11 january 2015
Tobie ASie
obrazy zza firanki. bez obrazy
ale przewidywalne niczym
napar z ekspresu. decydowałem
tylko o ilości ziaren i jak mocno będę
pod ich wpływem stąpać żeby pobiec
a nawet pofrunąć w siebie. na spotkanie
lustrzanego odbicia. bawiło się mną wzorem
beczki śmiechu - wiesz - wtedy jeszcze chwytałem się
marzeń bliski stanu odklejenia
od parapetu. z paletą w dłoni można
jednym ruchem pędzla szerzej rozchylać panoramę sięgać
rozleglejszego horyzontu żeby porzucić
okienne ramy. stańczyk którego rozpoznałem
w sobie odstawił farby zmył z dłoni tęczę. przysiedliśmy
nad brzegiem rzeki a on wskazywał obłoki
skąpane w płynnym zwierciadle. nic nie było
na wyciągnięcie ręki - wiesz - rozpadało się
i zobaczyłem ziemię w deszczowym uścisku
z niebem. i zrozumiałem że doświadczam
nie odrywając stóp widzę
bez różowych okularów. most
z którego nie muszę skakać w dół
żeby dotknąć tego co ponad. niezwodzony
fantazyjnymi kontrastami znów stoję
za firanką. ze mną słodycz latte we mnie
gorzkawe wiersze.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 2 july 2014
podejdź bliżej
spieniona pyszczko co ślinę toczysz rodem z jądra
Ziemi. nie obawiaj się
to tylko lniana serwetka w rogi. zachowasz swoje
stwardniała raciczko. mam więcej materii
na tę okoliczność usiądź w progu poczekaj
na siostrzane odbicia.
podejdź i ty
wzburzona mordko co lawinę spuszczasz rodem z grzbietu
Rysów. nie obawiaj się
to tylko wyciągnięte członki. nie stracisz swoich
przechłodzona łatko. mam więcej brzozowych pieńków
na tę sposobność usiądź przy palenisku poczekaj
na braterskie odblaski.
tyle w nich z bydlątek ile w nas energii
z odnawialnych źródeł.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 11 august 2015
O poezyjo!
orgii bogdanko ty mi co rano na mleczku warzysz
kluseczki lane pyzy na skwarce ino nie grywasz mi na fujarce
panno siodłata
gęsio zaradna ty południami grzejesz kwaśnicę
placek uprażysz gacie scerujesz
ale nie dajesz chwycić za cyce
damo z lisiczką
a przed zachodem krówki odcedzisz dolejesz grzańca
tylko podpłomyk nieco odstrasza i nogi puchną od skurczu w jajcach
łanio aniele
skarbie na skale czysta i sztywna jak te obrusy
co je krochmalisz egzorcyzmami siarką odymiasz względem pokusy
jesteś mi muzą
ostaniesz weną pokłony rymem u stóp ci mnożę
ale jak będziesz sztukę pierdolić to kwintesencję sąsiadce włożę!
- Bolec Literat -
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 august 2015
na katafalku
pusta skorupa. dokarmiała się osierdziem
z obwarzanka serc ale zeszła
bez jednego.
otulona chochołem
wydmuszka po nosatym pajacu
- toastując żarłaczył i przyszło
zadyndać na jelicie.
odpływanie z kokonu
a turban niczym
bandaż oplata resztki projekcji
o stu hurysach na które zabraknie
oboli. przez styks
prosto z mostu
do łodzi jeszcze zdążyło wskoczyć
naiwne truchło sprasowane
tirem kuszone ostatnim uderzeniem
wioseł.
wilgotny zmierzch
a ja czuwam pomimo
suchej cipki i sahary w oczach
będę
wspominać co anielskie
ale nawet bies nie ma mocy
lubrykanta
żeby wytrącić chociaż jedną
miarkę słonawego współczucia.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 22 march 2015
kolejni powinni zawrócić zanim wyruszą
albo wyruszyć żeby nie zawracać
silni wiarą że im się upiecze
na cenie słońca topniejącego
od ran okładanych lodowatą
kalkulacją: jak długo jeszcze
otwierać je newsami
bo łzy muszą byyyć
świeże
_______________________
marzec 2015
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 15 august 2015
był taki moment że ciągnęły się za mną bataliony
chociaż nie pobudzałam werbli. były takie chwile
ale szeregi same podnosiły larum. dla ciebie
porzuciłam armię zdjęłam materię ze sztandaru
i zaszyłam się na tyłach. do dzisiaj
echo niesie odgłosy szturmów
ale to nie ja wzniecałam bitwy. wojny wybuchają
i przestawiają rączym pióropuszom w lotkach.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 21 august 2014
margaretko moja
bądź co bądź
mówiłeś
oceany otworzymy wszystkie
słońca w płatkach tym czasem
tymczasem
nabrzmiewałam w trymestrach okrąglała nadzieja
tobie wiotczały kolana i twardniały łokcie
kiedy fundament przerasta ramiona aż po żywopłot
między nami cichy staw w ogrodzie
margaretki
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 24 august 2014
usiądź - proszę przez uprzejmość. wiem że nie upadniesz
z wrażenia. najgorsze mamy za sobą a przed nami
growler oszronione gniazdo uprzedzi kapitana
żeby nie musiał schodzić
ze mnie. ostatni odczuje brak
ciebie i chęci do zmiany kursu. bywają takie jednostki
którym nie po drodze z odkrywcami
dzikich kiedy nie są dziewicze. jednak zdążyłeś
się położyć. wiem jak ciężko wysiedzieć
w jednej. usiądź proszę - bez unoszenia też można
zmienić pozycję.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 18 june 2015
fascynacje odciągają od gniazda
albo robią za kukułki ale bez obaw
nie podrzucam jajek. przybywam wieczorem
kiedy ze strachu przed utratą ciepła domykasz okiennice. zjawiam się
jak dobry sen w nadziei że zostawisz uchylony lufcik
dla wychłodzonej turkawki i przyjmiesz pod wymoszczoną strzechę
parę zagubionych skrzydeł. będę niema nie zbudzę domowników. wykradnę cię tylko
na krótką wędrówkę brzegiem rozgorączkowanego serca.
wersja beta:
fascynacje odciągają od gniazda
albo udają kukułki ale bez obaw
nie podrzucam jajek. przybywam wieczorem
kiedy domykasz okiennice. zjawiam się
jak dobry sen w nadziei że uchylisz lufcik
dla turkawki i przyjmiesz parę zagubionych skrzydeł. będę niema
nie zbudzę domowników. wykradnę cię tylko
na krótką wędrówkę brzegiem serca.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 17 august 2014
lewitacja w fazie REM unosi ponad
niedoskonałości. można uchylić lufcik
w chmurach i dostrzec kontrasty; święci pomykają w hawajkach
innym Bóg porozdawał kolorowe skrzydła - pocieszające
że Pe ominęło.
jego nadmiar nadal stoi
nie ogarniając igielnego ani dlaczego dostaję refluks
na widok daszka a'la Stallone i że ciebie też dopadają
mdłości. często zwracamy
zdjęcia korespondencję - słowo. lekko opadam odpadam
ale bezdomny pan Gienek już czeka w asekuracji
żeby mnie pozbierać ze wspomnień
po twoim perłowym uśmiechu. powinno wystarczyć
na mamrota.
Pe w roli Kaszpirowskiego postawił na wodę i wyjebał
barek. już nie kontroluję przerobu
owocowych gumek. udaję ślepą anielicę
żeby wypracować boski kompromis. Pe w roli uzdrowiciela
zapomina wypieprzyć jednej
flaszki a ja się nie doliczam durexu. zrywasz kontakt
z Piekłem w obłokach i odchodzisz - w tej kwiecistej koszuli
przypominasz śniętego A. który się nawrócił na wspomnienie
ile we mnie słodyczy nakładasz na twarz kakao
udając niekumatego Murzyna. trawię
bez zapojki kiedy dajecie
z buta.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 29 january 2015
a rowery w stojakach bez kłódek
na niepotrzebnych bramach i żadnych płotów
kargula pawlaka ani ojca kaśki
co to wysoko grodził. możesz być spokojny
i o swój szczepek oliwny. im dalej od słońca tym bliżej
rezerwatu dlatego nie spotkasz wolnej sarny
objadającej plantację. w jula milczą bramki
nikt nie strzela
samobójów wiesz - husqvarna służy do pielęgnacji
ekosystemu i nawet tarantino potrafi
sobie odpuścić kręcenie
obrazami celem przebicia
sztuczną juchą scenarzysty autentycznej masakry
piłą elektryczną. a kiedy zapytasz
o złoty środek szwed nie skojarzy z ostatecznym strzałem
bo w żyłach barbarzyńska niepamięć
o utemperowanym sąsiedzie bezrękim złodzieju krwawym
jeźdźcu pozbawionym myśli. czysty kraj i taki neutralny
no nie?
zwłaszcza w oblczu zlizywania z palców
plam po kartkowaniu
starego testamentu.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 9 march 2015
niech pan się czule dziś odpieści
język mam suchy od spółgłosek
myśli kołaczą w inne wrota
a pan ma w nosie brzydki włosek
nie; no nie mogę się przekonać
słuchamy całkiem innej muzy
pan mi Conrada zacytował
ja mam w ruletkę spore długi
co do wymagań proszę pana
niejednorodna chemia spala
zakwasem grozi z rozgadania
w zasadzie kawał z pana W...ałła
wiem że zażywa pan pasjami
"niebo" niebieskie już od rana
proszę pochować te pensetki
nie będzieM szukać w stogu siana
słowa wilgotne w dzień marcowy
pod pomnik Łajki przekieruję
w kosmos popłyną ansów litry
pan mnie tym wiadrem irytuje!
żuraw też studni nie rajcował
ceber drewniany - ja piórkuję!
inny zasysa a ten chlipie
w pompę drągala przemianuję
coś pojechało nie do rymu
pociąg ostatni też odchodzi
ale na skrzydłach; żeby Pan Mój
toczył co panu nie wychodzi
słońce to taka kula ognia
pan chyba nie zna się na kulach
pewność mam przy tym; były korki
kiedy pan zdawał "o figurach"
przysięgam na ten kamień Łajki
że grzeczna będę mniej mobilna
niech pan nie pisze piórem lepkim
w postanowieniu wytrwam pilnie
żeby te mdłości ustąpiły po
wersach na podusi w glutach
a słowo daję; w klasztor pójdę
boso lub w ołowianych butach!
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 march 2015
Jest prosty a relacje przypominają spiralę
której się pozbyłam. I tak nie zabezpieczyła
przed przewijaniem. Jak w starym kinie
trzymasz mnie za rękę ja ciebie za słowo
pewnie doczekamy kolejnej premiery. Razem
chociaż podzieleni na role. Gram w kronice
ty stoisz za obiektywem kontrolujesz napięcie
żeby nie wyrastało ponad
czarno-białe kadry. Milimetr po milimetrze
tracę czucie w języku jednak tobie się udaje
zachować dobre samopoczucie. Do mnie należy
poczucie humoru prawo wyboru żelu
i sucha cipka.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 26 june 2014
jednym ruchem ręki umiem spiąć
półkule skleić kontynenty oceany
pozlewać w jedną toń a jednak
nie potrafię parą z dłoni zebrać
siebie ciebie w jedną garstkę
piasku.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 15 june 2015
kolejne rozdroże a jedynym kierunkowskazem
zakręcił ranny sokół. był na wyciągnięcie ręki
ale nie potrafiłam zatrzymać tej bliskości.
popatrzył na mnie zjawiskowy ptak pod ścisłą ochroną
i zostawił po sobie pióro. podnoszę delikatnie przytulam
do ust żeby złożyć ostatni pocałunek. przez moment
poczuć zapach wiatru poznać namiastkę podniebnych
wojaży.
miał wiele do przekazania ale tylko zakręcił
azymutem i teraz nie wiem już w którą stronę patrzeć
jaki kierunek obrać żeby raz jeszcze skrzyżować spojrzenia
poznać historie blizn i zrostów i nareszcie razem
odkażać każdą świeżą ranę.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 18 august 2014
przed lustrem jak nad niesforną rzeką
kotwiczysz z przekonaniem a nawet upewniasz
że nie przegląda się dwa razy nie wchodzi
w tę samą kobietę. może przepłynie
niedokonalna niezauważalna
na wzór nurtu wiru albo cienia
gubionego w bezsłoneczne południe.
nie sposób spiąć ostrych krawędzi
przęsłami z nagich ramion kiedy filary
na chwiejnych stopach. strach
przed kamienistym dnem brukowanym
gruntem który uciekając każe biec
w pokutnym kapturze na czole spopielonym
od rozgorączkowanych marzeń spoconych
fantazji.
mojżesz upuścił niejedną tajemnicę potłukł
odpowiedzi i nie wiadomo czym jest ta chemia
wilgotna od kwaśnych czerwieni błękitnych zasad
bo lakmus wskazuje niejednoznacznie
na może
a morze
kocha
my.
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 17 august 2015
świat się kręci wokół iglicy maleńka
stokrotko polna - nie myśl sobie
tylko uwierz a opowiem ci poligon
visy chcą dorwać pierś ja rwę do ciebie
wyrwanej wybranej i takiej nieświadomej
że świat się kręci wokół iglicy
i wokół bandaży żebyś wiedziała
jak pachnie bohater - nie ma hełmu
na małą główkę stokrotki polnej
ale są artylerzyści
bo poligon to nie fitness club
chociaż się kręci alegoriami wokół iglicy
- tu ciało sprężyste tam ciał cała armia
wyposażona w myśli o polnym kwiatuszku
co się wysiewa na linii zasieków
i tak się kręci wokół iglicy
że nawet konstruktor działa podziałał
żeby działało działa kręcenie
wokół iglicy - nawet w okopach
zerkasz na LUFĘ później na ŁOŻE
lub też niezbędną niczym niezbędnik
KOŁYSKĘ ale tym się akurat nie frasuj
mam sprawny HAMULEC WYLOTOWY
i kontroluję ZAMEK - to twój ci on księżniczko
poligonowa dlatego nie pojmuję kabekaaka słów
co płaskim lotem kopią OPOROPOWROTNIK
kiedy wszystko się kręci wokół iglicy
ta ARMATA jest wielka!
nie myśl sobie nie myśl tylko uwierz
a tymczasem
poleruj…
Kasiaballou vel Taki Tytoń, 8 june 2015
zbyt duszno w złotym laurze? zawsze możesz odrzucić
nie tracąc głowy. nie chcę cię
przewiązanego odświętną wstążką ani codziennego
z listkiem na biodrach. a propos przysłaniania: w zbroi
bywa bezduszniej niż w wieńcu. bądź dla siebie
ekshibicjonistą - przymknę oko - ale bądź i się porozpieszczaj. rozbierz
z wczoraj obmyję cię dzisiejszą rosą. razem zaplączemy się
w jutrzejsze strugi deszczu. przy mnie prześpisz
ostatni pociąg i poznasz smak bezdroży. odrzucisz zarumienione
marzenia - tak - nie będzie rozkosznych poranków
po zasiniałych nocach. w zamian obiecuję że poczujesz
nas niejednym zmysłem. z palcami w wazelinie
nie pozwolę ci przegrać z korozją. wiesz
że ściemniam? a jednak podpisujesz
- śliną.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
25 may 2024
Travesty Of TruthSatish Verma
24 may 2024
24,05wiesiek
24 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
23 may 2024
2305wiesiek
23 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
22 may 2024
2205wiesiek
22 may 2024
Światło i cienieJaga
22 may 2024
Na końcu świataJaga
22 may 2024
Playing ChessSatish Verma
21 may 2024
The TrialSatish Verma