20 sierpnia 2012
19 sierpnia 2012, niedziela ( Stasiu... )
Wybrałam sie na spacer nad zalew.
Spotkałam tam młodziutkie małżeństwo z prawie dwuletnim synkiem w spacerowym wózku.
Staś się uśmiechnął do mnie. Nachyliła się nad małym, bo spodobał mu się mój słomiany kapelusz. Roześmiane niebieski oczy, wyciągnięte do mnie pulchniutkie rączki oraz skinięcie głowy matki spowodowały, że wzięłam chłopca na ręce.
Nie miał nóżek obie amputowane do kolan, w bandażach jeszcze.
Boże pomyślałam, mnie się marzą skrzydła, a ten mały nigdy swoimi stópkami nie dotknął i nie dotknie ziemi.
Przytuliłam dziecko i zwyczajnie się rozpłakałam...
Mały walczy z losem uśmiechem, prosi o kolorowe nakrętki na protezy, które trzeba zmieniać co pół roku. Rodzice, to moi byli uczniowie, nie poddają się, bo prawdziwie kochają. Robią wszystko, a nawet więcej, wierzą, że Staś będzie chodził. Poddam się fali nad zalewie. Pozbieram nakrętki na nóżki dla Stasia.
4 maja 2024
N1absynt
4 maja 2024
Izerska rzekakalik
4 maja 2024
0405wiesiek
4 maja 2024
WładcyMarek Gajowniczek
4 maja 2024
WartośćMarcin Olszewski
3 maja 2024
M1absynt
3 maja 2024
można możnasam53
3 maja 2024
0305wiesiek
3 maja 2024
źródło wiarysam53
3 maja 2024
o świciesam53