Julka | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (5) Książki (1) Poezja (37) Proza (1) Wideo wiersz (3) Pocztówka poetycka (12) |
Julka, 10 lipca 2011
Czasem, choć nie chcę, piszę wiersze smutne,
kiedy się nie śmieję, ale i nie płaczę.
Czart siedzi w sednie, połamał mi lutnię,
bezsens obrazy przekręca dziwacznie.
W mrocznej przestrzeni zagubiłam duszę,
i tylko cienie szarą mgłą spowite.
Magicznym kołem Wenera porusza,
promienie szczęścia pryzmat łamie świtem.
Mylne złudzenia nikną w mocy słowa.
Topię w odmętach pamiątki matacza.
Ciesz się z istnienia - tak niejeden powie.
Nie wie, że czasem i rzeka zawraca.
Nim wieczne mroki nad triadą zawisną,
nim władca czasu zadzwoni niemile,
kto zna na życie receptę magiczną,
która je szczęściem w zmierzchaniu upije.
Julka, 6 marca 2012
Kobieto – siostro, matko, żono,
ósmego marca - jesteś wielka!
W tym dniu mężczyźni kasę trwonią -
tej kwiat, tej serce, tej butelka.
Albo drobiażdżek jakiś złoty,
lub słodki całus, życzeń karta.
Ważne gdy czynią to z ochoty
i mówią - jesteś tego warta!
A przy tym ogniu dwie pieczenie,
nierzadko upiec im się uda,
gdy jakiś skryty grzeszek drzemie.
Przymilne gesty czynią cuda!
Och wy mężczyźni – ideały,
czym byście byli bez kobiety?
Dajcie się kochać przez rok cały.
Ona wciąż jabłko ma – niestety.
Julka, 28 sierpnia 2011
Zamknięte w głuszy myśli, łopocą skrzydłami,
jak ptaki zdolne latać, uwięzione w klatce.
W odrętwiałym sam na sam, przewodzą nad nami
i wtedy bardzo chcemy w czyjeś oczy patrzeć.
Gdy się zmienią w dźwięk głosu, martwieją powoli,
dając się nieść w potrzebie chęci pustelnika.
Obnażona natura bez tamy swawoli,
spragnionemu słuchacza, łatwo się wymyka.
Wyjęte kosztowności w przypływie słabości,
nierzadko lokowane są zbyt lekkomyślnie.
Nie czynić wbrew logice, byłoby najprościej,
lecz jak przekonać język - żeby zechciał myśleć.
Julka, 26 czerwca 2011
to była trudna walka o włos co istnienie
zwiesił na samym końcu nad urwiskiem gdzie się
błyskawiczna myśl rodzi czego można nie mieć
gdy się urwie i spadnie tam gdzie jeszcze nie chce
wszystko było a w niej już nie było niczego
czerwony świt i przestrzeń szarością spowita
przed oczami migały czarne płaty śniegu
myśli się rozpłynęły pozostał z nich cytat
kiedy się rozwidniło nikt nie miał aż tyle
bogactwa nigdy w życiu jakie odzyskała
całą ziemie i słońce i żółte żonkile
nie mieć to znaczy nie być - mieć to kwestia ciała
Julka, 27 czerwca 2011
Wśród niezbadanych kniei, urwisk i ostrych skał,
snuła się kręta droga, wtem ktoś zawołał chodź.
A na każdym zakręcie, drogowskaz mylny stał,
wskazywał cztery strony, lecz w jedną z nich się szło.
Jak wybrać odpowiednią, by znaleźć wspólny cel.
Wcale nie było łatwo przez zagmatwany szyk.
Choć dwoić się i troić - choć włos na cztery dziel,
zdawało się już blisko i nic - pryskało w mig.
Rozterka była ciężka, ważyła kilka ton.
Szumiała nurtem rzeki, męczyła strasznym snem.
Uginały się mosty - po co taszczyłam ją?
Wgryzła się w życia sedno - teraz na pewno wiem.
Wybrałam nie tę drogę - zgubiłam strony trzy,
lecz w mąk przeobrażeniu diament osiąga szlif.
Z trudem zdobyta wartość pomaga dalej iść,
zrozumieć, że omyłkę najlepiej nazwać NIKT.
Albo nic
Julka, 15 marca 2013
Nie do wiary
Posłuchajcie opowieści -
ale numer, ale heca!
Toż to w głowie się nie mieści -
kto księgarnie wciąż zaśmieca.
Dzierży imię grafomanki;
ciągle krzyczą – nic nie warte!
Więc samotnie staje w szranki
Z białym duchem - i w zaparte.
Wydać gnioty wbrew elicie?
Mieć odwagę, - czyste kpiny!
E tam kpiny – samo życie.
Wciaż fałszywych świętych czcimy.
A przykłady widać jasno.
Tam gdzie wynik sam się pisze,
chociaż krytyk nie przyklasnął,
czytający drążą ciszę.
Kpiny grubą nicią szyte,
że banały – ciut pokory!
Licz się z licznym czytelnikiem -
co banały czytać skory.
http://pisarze.pl/component/chronocontact/?chronoformname=Wydawnictwo
Julka, 11 lipca 2011
Myślisz głupku, że ja jestem autobusem?
Gdzie się wpychasz ponad normę w czasie szczytu?
Nie myśl sobie, będzie jak chcę, nic nie muszę.
Już niejeden ci autobus dupę wytłukł.
I uważaj, bo zajedziesz za daleko.
Czuwaj nad tym, by wysiadki nie przeoczyć.
Zapomniałam przez twój zapał, ech, człowieku,
no wiesz o czym - przestań pieprzyć, bądź uroczy.
Jak się wdarłeś, to niech frajdą będzie finał.
Nie dla ciebie, tylko wspólny, albo biada!
Nie poradzisz, to nachalnie nie zaczynaj.
Może ci się tylko przyśnić autostrada.
Gdzie ten cymbał?
Julka, 15 sierpnia 2011
przynieś mi w podarunku kanciaste kamienie
róże to już przeżytek, patetyczny banał
znajdź jakieś nowe słowa daj im inne brzmienie
wciąż szepczesz kiczowato - ten kram już nie dla nas
wymyśl czym mnie tak bardzo[*] - zadziw pokolenie
transkrybuj rzeczowniki jak nikt jeszcze dotąd
dlaczego chcesz być ze mną cała w słuch się zmienię
rzuć zdaniami ekspresji nie jak wszyscy plotą
Amor to byk z rogami często strzela z procy
ręce mu wyrastają na każdą potrzebę
zapomnij wyraz kocham gdy chcesz w lewo zboczyć
wtedy będzie ci sfinksem świnią lub amebą
ze zrozumieniem pojmę choćbyś zakodował
codziennie zbieram klucze do enigmy czasu
i jakże mnie rozpiera duma narodowa
że biorę udział w uczcie - niezwykłych frykasów
Julka, 26 sierpnia 2011
Gdzie ma go szukać oślepły wędrowiec,
o białej lasce w zachwyty ubogi.
On nam ze swadą słowem nie opowie,
choć niestrudzenie zdąża w jego progi.
Czeka jak więzień za murami celi,
na wolność, z której jemu się wyłoni.
Słyszane co dzień, ciemną noc z nim dzieli
w wyobrażeniu i dotyku dłoni.
Ociemniałymi bywają widzący.
(Bez wrażliwości zmysłów nie nasycisz.)
ich wszystko na nie - wizję piękna mąci.
W duchowej pustce mkną w pościg za niczym.
Piękno aż krzyczy byśmy je poznali.
Jesteśmy życiem i jego zasłoną.
Piękno to wieczność, mówił Gibran Khalil
Wieczność i piękno - Matki Ziemi łono.
Julka, 24 czerwca 2011
Pedziała Hanka tak dło Walusia,
(bo cósik i ta pewnie przeskrłoboł)
Łod dzisiok nie śmys mie w nocy rusać
i przezwała gło łod dzieciorłoba
Młozes sie teros wynieś dło Józki.
Tam kozdy ze wsie mo costke swłojo.
Walek znoł có tło Hanki płogrózki.
Wiedzioł jak sie je w chałupie błojo.
Dar sie, Hanusia - jo sie zabije.
Chytkło płomierzył deski w stłodole,
myśloł, ze mu sie ciśnie na syje,
łoześmioła się i płosła w płole.
Kie sie wrłociła, trumna zrłobiono.
Płoźrała chytkło na łopis wieka.
,,Zegnoj Hanusiu - kłochano zono,
zlekcewozyłaś zycie cłowieka."
Płodniesła wiekło i zbledła cało.
Waluś tam lezoł, naprowde zimny.
Tak się mu zycie zakłójcyć miało.
Uwiyrzciez, nie był nik tymu winny.
Tak cy inacy, tło by się stało.
Przypodek inło wzion śmierz za kpiny,
kie mu kozała łopuścić ciało.
Nik nie zno miyjsca, ani głodziny.
(Regionalną gwarą podhalańską)
http://www.youtube.com/user/PortalPisarski?feature=mhump/c/10/hZbMSwIk8gk
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek
13 maja 2024
PozostałośćArsis