Julka | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (5) Książki (1) Poezja (37) Proza (1) Wideo wiersz (3) Pocztówka poetycka (12) |
Julka, 6 marca 2012
Kobieto – siostro, matko, żono,
ósmego marca - jesteś wielka!
W tym dniu mężczyźni kasę trwonią -
tej kwiat, tej serce, tej butelka.
Albo drobiażdżek jakiś złoty,
lub słodki całus, życzeń karta.
Ważne gdy czynią to z ochoty
i mówią - jesteś tego warta!
A przy tym ogniu dwie pieczenie,
nierzadko upiec im się uda,
gdy jakiś skryty grzeszek drzemie.
Przymilne gesty czynią cuda!
Och wy mężczyźni – ideały,
czym byście byli bez kobiety?
Dajcie się kochać przez rok cały.
Ona wciąż jabłko ma – niestety.
Julka, 14 sierpnia 2011
godoł górol do górola
dwie głodziny godoł
jakoz ciyzko młoja dłola
tamtyn nic nie podoł
wiys có jo do ciebie godom
przeciek zdar juz gybe
za guptokiym nie przepodom
cóz to zgrywos rybe
i łocios mu nie ulzyło
pedzioł a do corta
modrymu by wystarcyło
gupiymu nie worto
wreście tamtyn tak płowiedzioł
modro twłojo młowa
jo zek myśloł cichło siedzioł
przezuwołek słowa
nie tyn modry có łodpowiy
a nic nie rłozumiy
a tyn có ułozy w gowie
i łodpedzieć umiy
Julka, 24 czerwca 2011
Pedziała Hanka tak dło Walusia,
(bo cósik i ta pewnie przeskrłoboł)
Łod dzisiok nie śmys mie w nocy rusać
i przezwała gło łod dzieciorłoba
Młozes sie teros wynieś dło Józki.
Tam kozdy ze wsie mo costke swłojo.
Walek znoł có tło Hanki płogrózki.
Wiedzioł jak sie je w chałupie błojo.
Dar sie, Hanusia - jo sie zabije.
Chytkło płomierzył deski w stłodole,
myśloł, ze mu sie ciśnie na syje,
łoześmioła się i płosła w płole.
Kie sie wrłociła, trumna zrłobiono.
Płoźrała chytkło na łopis wieka.
,,Zegnoj Hanusiu - kłochano zono,
zlekcewozyłaś zycie cłowieka."
Płodniesła wiekło i zbledła cało.
Waluś tam lezoł, naprowde zimny.
Tak się mu zycie zakłójcyć miało.
Uwiyrzciez, nie był nik tymu winny.
Tak cy inacy, tło by się stało.
Przypodek inło wzion śmierz za kpiny,
kie mu kozała łopuścić ciało.
Nik nie zno miyjsca, ani głodziny.
(Regionalną gwarą podhalańską)
http://www.youtube.com/user/PortalPisarski?feature=mhump/c/10/hZbMSwIk8gk
Julka, 8 lipca 2011
Jesteś jak zachód słońca - zwiastunem ciemności.
Przez ciebie coś się kończy, czego nie zatrzymam.
Wizerunkiem pozujesz przemęczeniu w czynach,
kaprysem tego świata zapraszając w gości.
Udajesz, że się wcale nie męczysz przed metą.
Bieg z zadyszką na pokaz, chęć niemalejąca,
lecz coraz trudniej będzie nosem chmury strącać.
Wiem symptomie jesieni, wiem, wiem - to już nie to.
A czy się komuś marzy ta szczęśliwsza ziemia,
bez końców i zachodów, choć płaczący w splinie ?
Czasem przychodzi we śnie, ale mnie tam nie ma.
Są zielone ogrody, tylko nie wiem czyje.
Jest pod dostatkiem ciszy, spokoju i cienia,
lecz ja kocham hałasy wśród słów - jestem, żyję!
Julka, 27 czerwca 2011
Wśród niezbadanych kniei, urwisk i ostrych skał,
snuła się kręta droga, wtem ktoś zawołał chodź.
A na każdym zakręcie, drogowskaz mylny stał,
wskazywał cztery strony, lecz w jedną z nich się szło.
Jak wybrać odpowiednią, by znaleźć wspólny cel.
Wcale nie było łatwo przez zagmatwany szyk.
Choć dwoić się i troić - choć włos na cztery dziel,
zdawało się już blisko i nic - pryskało w mig.
Rozterka była ciężka, ważyła kilka ton.
Szumiała nurtem rzeki, męczyła strasznym snem.
Uginały się mosty - po co taszczyłam ją?
Wgryzła się w życia sedno - teraz na pewno wiem.
Wybrałam nie tę drogę - zgubiłam strony trzy,
lecz w mąk przeobrażeniu diament osiąga szlif.
Z trudem zdobyta wartość pomaga dalej iść,
zrozumieć, że omyłkę najlepiej nazwać NIKT.
Albo nic
Julka, 7 czerwca 2011
Gdzie jesteś przyjacielu, wołam cię strudzona.
Powiedz, gdzie się ukryłeś i czekasz daremnie
i jak ja nie potrafisz poprzeczki pokonać.
Jeśli szukasz podpory, spróbuj znaleźć we mnie.
Na razie z ostrożności - tylko palec podam,
nauczona przez życie nie szafować sercem.
Gdy weźmiesz całą rękę, znów mi będzie szkoda,
że jak zwykle z nadzieją dziurę w dziurze wiercę.
Przyjaźń ślepemu szczęściu białą laskę daje,
żeby mogło prowadzić idących samotnie.
Lecz moje zabłądziło wśród dziecięcych bajek
odpocząć od bezsensu, omyłek i potknięć.
Myślę, że pośród chóru skrzydlatych postaci
jest czarownik, co bajki w rzeczywistość zmieni.
I Hiob swojego mienia na zawsze nie stracił.
Wierzyć w cuda - to jakby mieć szczęście na ziemi.
05. czerwiec 2011 rok
Julka, 5 grudnia 2011
Dlaczego wyśmiewają sławienie miłości?
Preferują nijakość bez sensu i celu.
Przeciwnicy harmonii - wymyślili czeluść,
zsyp na słowika, gdy ich antynomię złości.
Od kiedy kawalkada wyruszyła szumnie,
straciły barwę serca, uczucia, i kwiaty.
Depcze sklepienie nieba, idąc szarym światem-
na kwiecistość języka nonszalancko plunie.
Choć natura umiera pod butem człowieka,
obudzą się z hipnozy przyszłe pokolenia.
Uderzą laską w skałę, znów popłynie rzeka,
przez zdeptane lazury, po minionych cieniach,
które przeżyły swoją świetność wymuszoną,
na błazeńskich czerepach, z królewską koroną.
Julka, 6 grudnia 2011
Jesteś mi tak bliski, choć przestrzeń nas dzieli.
Każdego dnia czulej całujesz mnie słowem.
Masz w swojej skarbnicy rzadki dar wymowy,
w wyrażaniu uczuć na listowej bieli.
Zasypiam z tęsknotą w błękitnej pościeli,
czuję że ktoś lekko gładzi moje włosy,
i szepcze cichutko, zostań ze mną - proszę.
Jak zaczarowana przytulam się śmielej.
Dzień odsłania niebo szarą mgłą spowite,
deszcz po szybach spływa, wiatr kołysze drzewa,
wyczekuję nocy - tęsknię za błękitem.
Niespokojne serce drażni ptasi śpiewak,
niepewność wydziera krzykiem myśli skryte.
Wymarzone szczęście z wiatrem się rozwiewa.
Julka, 12 sierpnia 2011
Wtargnął do nieba błyszczący złotem,
pewny swych zasług na bożej ziemi.
A Bóg powiedział - wrócisz tam kotem,
by swoją butę w pokorę zmienić.
Poznasz co czuje bezbronne zwierzę,
gdy ktoś cię kopnie, zdzieli kamieniem,
wtedy zrozumiesz, że w równej mierze,
wszystkim stworzeniom dałem tę ziemię.
Julka, 19 listopada 2012
Lubię kiedy kobieta
/Kazimierz Przerwa Tetmajer/
Lubię kiedy mężczyzna
(Parodia – Julka)
Lubię, kiedy mężczyzna szaleje w napięciu,
kiedy jak dzikie zwierze grąży się w przejęciu,
oczy pałają żądzą, usta plotą brednie
i wargi ślepo błądzą za zdrojem bezwiednie.
Lubię, kiedy rozkoszy pragnie oniemiały,
I drżące wbija palce, pastwi się nad ciałem,
Sapie, jak rozpłodowy byk ciężkim oddechem,
wtedy ja się odsuwam z szyderczym uśmiechem.
I lubię ten wstyd, kiedy duma mu zabrania
przyznać się, że nie sprosta sile pożądania.
Syci ją, a w efekcie nic się nie odmienia,
z drwiącą miną przenikam lękliwe spojrzenia.
Lubię, gdy się przemienia w padalca koło mnie
pokonany, malutki i zły nieprzytomnie.
Lubię bujać w obłokach, figle takim płatać,
co myślą, że są pępkiem kobiecego świata.
/ Julka/
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
5 maja 2024
0505wiesiek
5 maja 2024
Jasność enigmatycznaArsis
5 maja 2024
N2absynt
4 maja 2024
N1absynt
4 maja 2024
Izerska rzekakalik
4 maja 2024
0405wiesiek
4 maja 2024
WładcyMarek Gajowniczek
4 maja 2024
WartośćMarcin Olszewski
3 maja 2024
M1absynt
3 maja 2024
można możnasam53