Yaro, 29 kwietnia 2019
samotnie tutaj powiew wiatru
szmer papierków rozbite szkło
odwieszona słuchawka dotykał ją ktoś
czarny pies pożera resztki
śmietnik wielki opancerzony wóz
noc spowiła serce rozdarte na pół
na ogrodzeniu luźny drut
kawałek materiału faluje
wiatr podnieca ogień
betonowe bloki bez świateł w oknach
nastaje mrok w ludzkich duszach
budzi się zło sąsiad patrzy
przykuwa mnie jego wzrok
do starej spróchniałej ławki
wyjmuję papierosa z rozdartej paczki
siwy dym jak twoje włosy
wije się wzdłuż palców
żółtych od nikotyny
zapadam się w otchłani
wbijam w siebie ból
wracając wspomnieniami do dni
w których łatwiej żyło się nam
jak śnić gdy niepokój w dłoniach drży
głucho puste noce
niepewne dni
Yaro, 22 kwietnia 2019
przyjaciel oszukał cię
żona wyjechała do Włoch
zostałeś sam
z dziećmi które znasz
są dni nie do zniesienia
piekłem na ziemi
nie podawaj się idź
drogą wzdłuż ścieżek z łez
spójrz w niebo
Bóg nie opuszcza ludzi takich jak ty
radę dasz bo czemu nie
kochaj gdy deszcz słońce
samotność bezdomnym psem
żyć trudno samotnie źle
oszukany zbity przez los
odmień omen zły
przypadki chodzą pieszo
miłość odnajdzie cię
za dzień za dwa po nocy jak sen
nie podawaj się idź
drogą wzdłuż ścieżek z łez
spójrz w niebo
Bóg nie opuszcza ludzi takich jak ty
radę dasz bo czemu nie
kochaj gdy deszcz słońce
Yaro, 18 kwietnia 2019
oddać życie za i nieprzyjaciół
aktem największej miłości
zdradzony człowiek wierzy
nie traci nadziei wybacza
ktoś dał się sprzedać
ból silniejszy od łamanie kołem
niewinność oplątana
w szmatę zbrodni
jak za słowa można karać
wolność dotyka delikatnie
skrzydeł ptaków wiatr
wilgotne powietrze
choć nikt ich nie chce karmić
Bóg je karmi to jest dobre
człowiek człowiekowi wilkiem
pieniądze bogiem
dążących nie tą drogą mnogo
są potrzebne by być
dobrym niewolnikiem
zniewolonym obywatelem
wolnego własnego więzienia
bez krat katem być łatwiej
polska droga krzyżowa trwa
z wieku ma wiek
bardziej odczuwalna
szczyt Golgoty blisko
ukamienowani pobici zdeptani
powstańmy jak powstajemy
choćby z popiołów
ukrzyżowani w ciemnej śmierci
pokonajmy mrok
by z nową twarzą
wymierzyć sprawiedliwość
ostatecznej drogi do ziemi przodków
by odpocząć w dolinie w objęciach Boga
Jedynego Stwórcy piękna co żyje
które nie ma końca
bo od Niego pochodzi
zło chciwość mamona
płonie w ogniu wiecznym
niegodziwym zapłata
zrozumieć trudno czy nie za późno
Yaro, 18 kwietnia 2019
weź się w garść
bez zbędnego zaniedbania
w dłoni ściśnij garść ziemi
z niej zrodzeni
jak drzewa trawy
wszystko co lata
skacze ucieka
zapomnieć gniew
wszystko co złe
nie mów że ktoś zgromadził wiele
będzie miał więcej
przyda się nie zepsuje się
pisze wiersze za darmo
bo kto by za nie zapłacił
wskazówki się kręcą
po tarczy
zegar stary na wieży
ktoś go nakręca
bym z tobą pędził
od dzwona do dzwona
uciekają latka dzieci rosną
cała twarz w zmarszczkach
mam to w tyle idę szukam
wyczekuję przed drogą
dokąd zmierzam nie wiem
coś się zaczyna dziwnie
wyczuwam palec nosem
widzę wiele niedobrego
złe u szczytu rośnie
nabiera barw naciąga
wyczekuje słów nadziei
lepszym być pokazać
prawdziwą twarz starca
w głowie karnawał myśli
bombarduję duszę by wyjść
na zdrową stronę dobrze mi
Yaro, 17 kwietnia 2019
rozpinałem
twoją bluzkę niebieską
doznałem jakbym tyknął delikatnie
palcami nieba
w dłoniach dokomponowałem tętno
szybki oddech przesiąknięta bzem
pożeglowałem na wrzosowiska
śpieszyłem lekko nie dotykając ziemi
z głową w chmurach pasłem pragnienie
brakowało mi ciebie
ust czerwieni
o smaku dzikich czereśni
włosy leszczynowe pachniałaś lasem
ciepły letni deszcz na policzkach
razem przez świat
kroczymy drogą nie wiadomo dokąd
dobrze nam
wspomnienia powlekł kurz
jak starą skrzynie na poddaszu
ważne jest tu i teraz
odpuśćmy sobie gorzkie dni
niby że istniały
dobrze nam tutaj na naszym kawałku nieba
Yaro, 15 kwietnia 2019
kolor niebieski uderza mnie
w tle kręci się gwiazdek pęk
na kamerach widzą aktorski kunszt
jak żyć by się przestać bać
kary segregacja oni my
ukrywa mnie noc głęboko wewnątrz
zamknięty w sobie znikam
na jakiś czas odchodzę na bok
schowane wspomnienia
w głowie film oglądam go
zacieram ślady opada pył
kończy się świt zaczynam być
wykrzyczeć pragnę
wyrzucić z siebie ból
uderzam o stół
słowa ranią zimne sztylety
śnij dobrze ci
życiem zajmę się
Yaro, 9 kwietnia 2019
wspinaczka na szczyt
każdy bywa kimś ważnym
gonitwa za bogactwem
wprawny fałsz
manipulatory podpowiadają
jak zdrowo żyć
biegiem do tramwaju
niebieski czy czerwony
nie mam soczewek
nie widzę niechaj żółty
dojadę do rzeźni tak nazywam pracę
mój trud
mój grób
śpieszą się ludzie do
półtora metra pod ziemię
zasypana czarna dziura w ziemi
z piachem dobrze się leży ulecza ból depresję
zapobiega fobią
naciągnięta płyta cementowa
by nie wylazł z gruntu
nie straszył żywych zombi
co mkną ulica niby wolni a jednak tak ułomni
zatrzymaj się rzuć to wszystko na stos
rozdaj majątek wyjedź w Bieszczady
cisza spokój ziemski raj
powietrza pod dostatkiem
srebrna woda łąka zielona
niedźwiedź wilk są sąsiadami
Yaro, 8 kwietnia 2019
miłość opadła z liśćmi jesieni
emocje chyliły się z koronami drzew
byłaś słońcem
ukrytym za morzem
nieśmiała jak księżyc
za ciemnym lasem
widziałem twoje spojrzenia
patrzyłem w przyszłości nieśmiało
nie zauważyłem
ciebie tam nie było
odnowy wiał wiatr
innej drogi wybrać nie potrafiłem
na przeciw siebie stanąć
ruszyć każdy w inną stronę
smutnym spojrzeniem
żegnam cię
z muzyką gór dobrym snem
zakocham się po raz drugi
by w samotności nie dźwigać
ciężaru życia
Yaro, 4 kwietnia 2019
późnym sierpniem
z zapachem słomy
świeżo skoszonej
na pustym ściernisku
wpatrzony w niebo ciebie wołałem
drzewa wpatrzone w chylące się słońce
światłem nocy
zasłonić cię przed światem złym
twoje włosy nie tak perłowe jak mgła
w księżyca świetle bardziej złote
zapach łąk wędrował polną drogą
rozmowa nieśmiała
dobrze działo się
zbyt mocno chciałem
w sercu kwitło to coś
nie potrafiłem tego nazwać
początek
spotkania dusz bliźniaczych
był też dniem rozstania
zerwania więzi
może nie na wieki
lecz na zawsze
myśli gonitwa
dyskoteka gra
w sercu dużo miejsca
by zmieścić gram miłości
taniec
dotyk dłoni odkryte plecy
smak twych ust
zapach ciał wibracja
jednak coś nie tak
to taka gra
Yaro, 30 marca 2019
jeszcze wczoraj
byłem żołnierzem
takim z piekieł
bezwzględnym
jeden cel obojętnie
ostatnia kulę
zostawiłem dla siebie
zrozumiałem z tego tyle że
nie warto strzelać do ludzi
nie boję się nieprzyjaciół
bo tak naprawdę ich nie ma
życie to dar skarb najcenniejszy
wyrzuć broń nie rób teatru
wszystko to co niesie śmierć
złym bywa ten co nienawidzi
wyrzuć z uszu słowa polityków
stek bzdur telewizji
zobacz ile świata
w dłoni dziecka mieści się
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
20 maja 2025
Atanazy Pernat
20 maja 2025
Belamonte/Senograsta
19 maja 2025
Belamonte/Senograsta
19 maja 2025
wiesiek
19 maja 2025
sam53
18 maja 2025
Marcin Olszewski
18 maja 2025
violetta
17 maja 2025
dobrosław77
17 maja 2025
violetta
16 maja 2025
sam53