| sam53 |
PROFILE About me Friends (17) Poetry (1614) Prose (12) Photography (1) Postcards (23) Diary (2) |
sam53, 13 march 2014
dziś rano w okno zapukało
słowo dotychczas nienazwane
spuściło głowę i nieśmiało
tak jakby chciało sens odnaleźć
w swoim jestestwie - poprosiło
o jak najmniejszą kroplę wody
słowo się do mnie otworzyło
- szukam w niej czegoś co wciąż młodym
pozwoli trwać mi w nienazwaniu
nieoznaczeniem w szczęśliwości
nieokreśleniem w zakochaniu
szukam dobroci i miłości
to usłyszawszy gotów byłem
wiadrem napoić je bo przecież
... lecz słowo znikło a nie śniłem
i został ślad na parapecie
od dziś lufcika nie zamykam
może któregoś ranka wpadnie
tak jak prawdziwek do koszyka
my je nazwiemy jeszcze ładniej
sam53, 12 march 2014
zbudzę cię ze snu myślą głodną
na chwilę darowaną z nieba
na charakterów rzadką zgodność
których nie trzeba już wymieniać
obudzę ciebie pocałunkiem
wiosny pachnącej przylaszczkami
konwalią której woni nutkę
zawiesisz majem ponad nami
żółcią kaczeńców gdy w wazonie
pąki rozwiną się w pozłoci
i przytuleniem gdzieś na stronie
odnalezionym w wierszach nocy
obudzę myślą jeśli myśli
unieść do tańca są dziś w stanie
by sen nam jawą już się wyśnił
lubię to nasze zakochanie
sam53, 11 march 2014
z samego rana słońce w okno
tak energicznie zapukało
jakby miłością chciało dotknąć
a ona chora na nieśmiałość
jasnym promieniem ozłociło
żółtą poświatę na krokusach
jakby słoneczna dzisiaj miłość
w słowach utknęła gdzieś na ustach
spijając wilgoć z warg stęsknionych
milczeniem na nich się złożyło
kocham trysnęło jak zdrój wiosny
jeszcze nieśmiało tak jak miłość
sam53, 11 march 2014
zapachniało kąkolem
latem zimą z wierzchu
i spłynęło falą pośród chłodów
zmierzchem owinęło noc całą
aromatem chleba
kromką co do ust podnosisz
ponad warg widnokrąg
podniosło się ciszą
tkaną w bezkolorze
zgarbionym horyzontem
wplątanym w korzenie
wczorajszym ciepłem
jakby ze mną było
do bólu
sam53, 11 march 2014
nie lubię swoich dalszych ciągów
którym od dawna gram na nosie
rzadkich katarów łez przeciągów
nie lubię ciebie mój ty losie
prześwietleń płaczu i zastrzyków
aż nienawidzę - tu się przyznam
że oprócz zalet - wad bez liku
mam na zapasie bom mężczyzna
nie lubię wstawać nazbyt wcześnie
pociąg do spania jest mi bliższy
śnić można we śnie marzyć we śnie
wybór się staje oczywisty
chociaż czasami w środku nocy
kiedy ciąg dalszy słodko chrapie
stawiam przed sobą flaszkę - po czym
skrzętnie przelewam myśl na papier
a ciąg na wszystko mi pozwala
bez zaglądania w tajemnice
i choćbym nie wiem jak się starał
zostanie bliskim całe życie
sam53, 27 february 2014
opowiedz mi siebie jasnością spojrzenia
cierpliwą pieszczotą delikatnych dłoni
których miły dotyk wszystkie chwile zmienia
w jedną najpiękniejszą gdy jesteś koło mnie
opowiedz mi siebie gestem pożądania
milczącym pragnieniem oddania się sobie
gdy magia jedności już rozkosz rozgarnia
tak jakby na zawsze chciała poznać obie
opowiedz mi siebie spełnieniem w ogrodzie
deszczem pocałunków kroplą mgły na kwiatach
które nam posłaniem kiedy ruchem bioder
moją jędrną męskość do cna dziś zamiatasz
sam53, 24 february 2014
dokoła ciebie tajemnice
o nich nie powiem już przez grzeczność
widzę przed tobą długie życie
szczęście co bokiem kiedyś przeszło
parę przecudnych słodkich oczu
matczyną radość dziwny smutek
nadzieję na odmianę losu
chociażby nawet o półnutę
w tym świecie który nie zna granic
gdy dobroć z sercem jeszcze w drodze
miłość cię czeka - na spotkanie
choćby na jednej pójdziesz nodze
i powiem więcej szczęścia worek
sam się rozwiąże - nic na siłę
bo cóż za wybór gdy wyborem
marny poeta i osiłek
sam53, 23 february 2014
dziś przysiadła na pulpicie
i ten fakt mnie tak rozsierdził
że skróciłem musze życie
nie pytając przy tym śmierci
teraz mam na wierszu plamę
krwisto-burą już przysycha
w słowach marność - ekwiwalent
zwisa plotką na językach
chociaż mógłby jak lep z miodem
ciągnąc cień od żyrandola
tak prawdziwie plamę podejść
by następną muchę olać
a ta właśnie na pulpicie
już z kolejną - cóż banalne
przedłużają sobie życie
tak po ludzku - nienormalne
sam53, 22 february 2014
posłuchałbym ciebie jak głosu wprost z serca
zostawił błysk szczęścia w spojrzenia lazurze
scałował niewinność - czy ona choć mieszka
w mieniącej się w słońcu na ustach purpurze
posłuchałbym szeptu gdy spływa pościelą
niosąc w dal pragnienia delikatnym puchem
kiedy każda chwila zdaje się niedzielą
chociaż wszystkie razem na miłość już głuche
więc po cóż są słowa gdy niewysłuchane
kolacje przy świecach randki i rozmowy
które najzwyczajniej kończą się pytaniem
nie wiesz gdzie się podział aparat słuchowy
sam53, 21 february 2014
gdy rusza przed siebie najwcześniejszą wiosną
przy okazji szarość garbując na świeżo
strzepuje kożuchy które młodym sosnom
po zimie na grzbietach niemodnie już leżą
modrzewiom zziębniętym od mrozu i wiatru
skrzętnie przeczesuje grzywy starych igieł
zdejmując z nich wolno szaro-bury fartuch
i rzuca go w błoto ziemi na pohybel
skarlałym jałowcom tym co w cieniu brzozy
ochota do życia przychodzi wraz z wiosną
tak dla przypomnienia palcem tylko grozi
czas ze snu się zbudzić i śnieg z siebie strząsnąć
a świerkom wyrosłym ponad leśną przestrzeń
którym żadne chłody więcej nie zaszkodzą
przynosi nareszcie cieplejsze powietrze
zielone źdźbło trawy będzie mu nagrodą
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
18 october 2025
wiesiek
17 october 2025
wiesiek
16 october 2025
wiesiek
15 october 2025
wiesiek
15 october 2025
Jaga
14 october 2025
wiesiek
13 october 2025
Jaga
10 october 2025
wiesiek
8 october 2025
ajw
8 october 2025
ajw