Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 13 august 2014

Instrukcja posługi

Bez względu na pogodę warować 
przy uchylonym oknie czekać 
wzdychać tęsknić. Podawać drób 
faszerowany wyznaniami. Uzupełniać 
dietę o witaminę Pe i podrapywać 
w punkcie Gie. Kiedy się wybiera 
na kicie zapalać światło 
na tarasie a kiedy wraca 
piać z radości. Piłować pazurki 
swoim ulubionym szklanym pilniczkiem 
nucąc przy tym metalową muzę - nie żeby drzeć 
koty ale energicznie wyczesywać 
pod włos grzebieniem gęstym 
od wzruszeń. Czyścić uszka 
wilgotnymi zapewnieniami 
o uwielbieniu nie szczędząc 
przy tym komplementów. Zwierzać się 
z braku piątego palca u trzeciej stopy 
a inność z pewnością zostanie zrozumiana 
i doceniona. Pozwalać na hodowlę pcheł 
oraz na sadystyczne harce z białymi myszkami 
nawet w pościeli. Okazywać podziw 
względnie spolegliwość. Czyścić kuwetę 
deklamując poezję. Oznaczać jego teren 
ulubionymi perfumami. 
 
Tak dopieszczony będzie 
dobrze żarł i nagle 
zdechnie.


number of comments: 29 | rating: 12 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 13 august 2014

DobranocKa albo modlitwa przed podróżą

Być może są takie pojemne słowa którymi można 
wyartykułować ten ż (...) l 
- gdzieś się zawieruszyły 
 
Być może jest taka pełna mowa w ruchach 
którymi się daje wygestykulować ten b (...) l 
- jakoś je pogubiłam 
 
Być może można przetłumaczyć aramejskie zło 
na pojmowane po grecku rzymskie dobro 
- nie znam 
takiego translatora 
 
Być może jestem jeszcze za mała 
w poniżeniu niezupełna w obnażeniu niekompletna 
w przerażeniu a moje zaufanie niedostatecznie 
zrujnowane 
 
Być może nie dostrzegasz we mnie boskiego 
przebaczenia - patrz uważniej - nie mam butów 
dłoni nie mam a dobijam się mocuję z wierzejami 
do tych łąk zielonych strumieni przejrzystych gajów 
cichych gdzie pozwalasz bardziej chromym i tylko boso 
 
Być może już mnie po 
zbawiłeś pozbawiając wiary w Twoje dzieło 
na niepodobieństwo proszę błagam weź sobie 
i pamiętanie żebym nigdy nie za (...) 
wróciła 
 
 


number of comments: 10 | rating: 4 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 august 2014

YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /ost./

Masz swój drzeworyt. Jesteś dębem gładkim płaszczem 
opinasz pień napinasz konary. Ponad Styks nie sięgną 
kiedy ten ruszy kręgami jemu wyjawisz jedno imię 
co wyrywało ostrze osłaniało korę przed samookaleczeniem. W sobie 
odnajdziesz porozmienianą odwagę. Rzece się pokłonisz 
odsłaniając korzeń nie oddasz uśmiechu. Mnie omiń i nie pozdrawiaj 
albo uderz w Zawiszę jak na początku poderwij 
 
legiony. Nie ma niezawodnych kiedy na zawodności budowałeś 
dlatego dostarczyłam spoiwa rozchyliłam kolana. Oddałam siłę 
żeby się z ciebie pachołkowie nie natrząsali. Nie ma sukcesu 
bez werbli. Nie ma 
 
szlachetnych środków na końcówce bata sperma i krew. Wiem Arturze 
zatem ukryjmy łzy. Przytul się póki jeszcze mam cię 
czym otulić przysłonić od wideł. Obmyję twoje członki 
zanim halny porwie chustę spopieli gniazdo w dym pośle 
pióro i stopi rozkraczony dziób. Za każdym razem 
będzie w tobie 
mrocznym puchem odrastać. Po ostatnią komunię 
nie odkupisz alby. Lekko wpuszczony na świecznik 
pod ciężarem ostatniej koszuli pójdziesz za obietnicą czystych 
szmat. 
 

To mówi ta która pozostanie w obrotach 
aż do skończenia Ziemi jedyną matką 
twoich nieskończonych dzieci. Przepraszam 
w obliczu niedoskonałości. Pochyl się ze mną 
do kurwy nędznej albo zajeb żebraczkę 
za miłość.


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 august 2014

YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /cz.1/

Na początku było założenie 
nietrzymania nogi na drugiej. Zbyt przekrwione uda 
pozbawione żylaków. Na łydkach na mózgu 
na słowach. Opierałeś skronie o pewność 
ukrzyżowania. Uświęcając namaszczałeś 
Arturze i poświęciłeś. Pozostała pieczęć i chęci 
domykania rozognionej kipieli. Nie tobie studzić 
i popadać w zachwyt. Wypluj tę pieczeń 
znad karuzeli karmazynowych języków. Napawaj się 
zapachem. Jeszcze 
 
wina! Pończochy w prążki niczym floresy na zebrze. Zakłamują odległość 
zwodzą oczopląsem bujają okrągłym blatem. Wiem Arturze jak byłoby 
i o ile lżej gdybym pozwoliła skopiować Edypa. Nie pozwalam 
na sprzeniewierzenie przytulam twój miecz do sparowanego czoła. Okładam 
koci mięsień kochanka płatkami jaśminu. Wciąż pachniesz 
kosztelą rozdarowywaną wygłodniałym afroHelenom. Tyle 
uskrzydlonych i pustych w łonach. Chwytają się 
 
za warkocze gubiąc kierpce pozbywają miąższu. Spływa soczystą strużką 
po zasiniałych kostkach. A przecież krew podobna 
w spokrewnionych dziurkach u nich pokorniejsza głupsza. Ciszej tam 
nad rozchylonymi Graalami. Płaczę 
nad ich złością co krasie nie służy. Usługując 
wcześniej zrzuciłam trzewiki zdjęłam ze ściany drewniane zwierciadło. Jest w splocie 
ponad gagami. Rozkoszny Arturze skąpany w rumieńcach 
stoicko przełykam po ostatnie wypieki. Stoją Heleny w znakach 
zapytane pod haftowaną chorągwią stroją się we wrzaski. W górę! Ponad góry! Cisną się 
kamyki do dłoni a pogarda oblizuje wargi. Nie ma wiary 
dla taniej koronki u zubożałych podszewek. Chuj z cepelią kutas 
na cekinach. Nie ocieraj się. Na twarzy niewiele a pod kurzem 
niedostrzegalne spąsowienie. Moje ci ono podarowane 
rycerską pięścią kiedy odbierałam wstążkę niebieską tasiemkę 
spod nadgarstka. 
 


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 august 2014

YesTaka 6

Robbie jajogłowieje i ogarnia że ze mnie już nic 
zupełne bezmałpie Nie groziłeś reinkarnacją Rabbi 
ale jeśli już podaruj eM futerko kangura Tym razem 
niech podskakuje rozumniej Uszczęśliwiony że jestem 
pantofelkiem 
 


number of comments: 8 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 august 2014

YesTaka 5

Duchy w kalendarzach nie tarmoszą Robbie wyłaź
z tej kipieli Kto ci nastukał w czubek 
żeby zaiwanić hydrze teleskop To nie wyspa
 
dla lunatykujących goryli Przestań straszyć
zapaleniem laskowych orzeszków Brakuje motywu
do zdychania Dosyć chlapania bananem Zapomnij 
o kokosowym koktajlu z serduszkiem spod para
soli Nie mamy ochoty 
skraplać się w obliczu kosmatej bezintymności a ty 
powodu do obchodzenia
 


number of comments: 10 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 11 august 2014

YesTaka 4

Sam się oswoiłeś podjadaniem włoskich orzechów Nic nie wyjdzie poza 
udar Robbie podarowałam ci garstkę z lądu i imię żebyś wiedział 
czym jest dar Słowa które przetrwało nawet tutaj Nie wchodzimy 
do siebie Unikamy jak morskiej hydry Trójzęba z niewiadomą 
na garbie Krąży w chocholim dryfie 
 
zachowasz sierść bo nie poluje na kosmatych Krąży wokół istoty 
pozbawionej ludzkiego ciała i stworzenia obdarowanego 
duszą Nie masz powodu więc dlaczego wyjesz? Robbie 
zahipnotyzowany skałą lunatykujesz majaczysz 
niesamodzielnie Dlatego sam 
 
iskaj futro wyjadaj wosk z uszu zlizuj sól Poczuj różnicę 
temperatur która dekatyzuje nie tylko jedwabniki Między czworonogiem 
a jajogłowym Pomiędzy Rabbim a Robbie'm przecinak Zbyt głęboki 
wąwóz żeby go tytułować subtelną nierównością nad poziomem 
horyzontu


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 11 august 2014

YesTaka 3 - prozą poetycką

Objawem największej pychy, najgorszym przewinieniem przeciw życiu jest przeświadczenie, że mogę je oceniać i jednoznacznie osądzać. Osądzając poddaję wartościowaniu. Wartościując zestawiam i porównuję - ze swoim, ubogim i niedoskonałym duchem wartości. Wyrokując ryzykuję pomyłką, myląc się, sam ulegam, upadam pod mylnymi wyrokami. Ulegając nie podniosę się. Zestawiając i porównując, oceniając i osądzając brata, sam się wydaję na osąd Tego, który nas obu sądzić będzie. A kiedy ulegam pokusie, czy nie wodzę siebie na pokuszenie? Kiedy kusi mnie, żeby brat pochylił głowę przed dostojniejszym, przed spadkobiercą rodu naszego? A przecież nie przed moją dostojnością powinien łamać kolana. Nie mnie oczekiwać bicia czołem, bo nad nami sprawiedliwsza korona. A jednak. Tak leczę własne kompleksy, tak usprawiedliwiam własne słabości. Tak wyrywam z korzeniami własne pokusy. Tak wyjaławiam duszę, strojąc ciało w ciernisty tombak. A przecież raniąc do żywego wymawiam gościnę duszy. Raniąc brata, sobie okaleczam. Tak tracę swoje czoło, tracę brata, tracę duszę. Czy tak chcę służyć koronie, brukiem wykładając podjazdy? 
 
Chcę się poczuć. Poczuć lepszy? Mądrzejszy? Użyteczniejszy? Wartościowszy? Nieomylny? Sprawiedliwszy? Pełniej oddany koronie? Chcę się poczuć mniej winien, ale czego? Poszukiwania? Nie poszukiwać, to wegetować, wegetować, to nie błądzić, nie błądzić, to nie żyć, nie żyć, to nie mieć potrzeby czucia. Poszukiwać przez czucie, to zaprzeczać rozumowi, zaś nadmiernie używanie rozumu, to zaprzeczanie czuciu, zaprzeczanie miłości. Zaprzeczać miłości to nie kochać, a nie kochać, to nie odczuwać potrzeby czucia. Dopóki tylko kreślę w swoim duchu nie mnie skreślać ducha brata. Dopóki brat mój ciałem nie zakrada się do mojego spichlerza, dopóki nie wyprowadza bydła z mojej obory, nie bierze w progu żony mojej, dopóki nie uśmierca moich dziatek, dopóki nie sięga po szablę, dopóty nic mi do ducha jego pochwy. Mój pas pokrywa patyna. Mój miecz zjada rdza. Każde zło wyrządzone bratu mojemu wróci pod moją strzechę. Zarazi ziarno pleśnią, zarżnie bydło, zhańbi moją kobietę, przerwie ród na osesku, ożywi metal i uśmierci ducha. I nie schyli głowy przed Tym, który sprawił, że Ziemia się kręci dla nas obu. Dopóki Ziemia się obraca, nie obrócę się przeciwko bratu mojemu, żeby Ten co nią obraca nie odwrócił się ode mnie. Dlatego unikam brata, żebym nie popadał w pychę, nie sprzeniewierzył życia, nastając na inne istnienie.


number of comments: 9 | rating: 5 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 august 2014

YesTaka 2

Tutaj nikt nie stawia oczu w alert kiedy wchodzę 
w gorący akwen bez majtek Jak w nas zaraz po 
larum kiedy się wczuwałam a ty stękałeś 
że za ciepło Pamiętasz Robbie? Robi mi 
jak ty wtedy Zawstydzony i pospieszny w braniu 
zimnego natrysku Kto za 
jebał? 
 
Pewnie pytek ale spych na Saszę Temu wszystko się klei 
do łap do fiuta Jak forsa zza slipów dorabiana w klubie 
pod latynosem Wilgotnym niczym kobiety przy których bywa 
w krótkich chwilach sobą Na wzór kleptomana Bimbam 
 
z sowietem w hamaku Nie będzie z nas unii On ryzykuje 
cerkiewną dumą aż po łagier Ja wszechdemokratycznym ejcem Po 
ujowej minecie przy pospiesznym odsysaniu kompleksów 
spod napletka I to jest uczciwsze od rzymskich okiennic 
w białe gołąbki Od zlodowaciałych moren które schładzają 
naturalne rozognienie stóp Tradycyjna bezmiłość alarmuje nadaje 
ton kiedy sczytujesz kolejnego esema od lawendowej matki Ona nie zna 
właściwości desek Kwestionuje korzeń Celuje żeby bolcem przybić 
w klimat Globalne ochłodzenie 
 
na niebieskiej fladze koło jałowych gwiazd Gorące niesforne stado 
bez bacy chłodzone zimną wodą z misy Poncjusza Poza w dybach 
tradycji W kontrze niekontrolowany poślizg po Maryi wspomaganej lubrykantem 
z Józefa Lek na twoje wątpliwości Na ten afrykański głodek Na dylematy 
aż po sowieckie gwałcenie człowieka ot - cała ta bezkochana sztuka kazania Kurs 
ku Soczi 
 
 

 
chciałam być ciasna w arterii Słowo 
ale zamiast księcia głodnego grochu przybił skorpion 
ze strychniną w chuju Zakłuł aż po zastrzał 
w dziurce Wprowadził się w szparkę wszedł 
jak hera w żyłę żeby uzasadnić potrzebę odwyku Teraz dopuszczam 
byle jakiego dilera i nie dbam w jakim stylu 
odcina kupony


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 august 2014

YesTaka

Wbrew naturze Spięta 
w ciup Zostałam - 
 
 
 
Szałas w lepszym stanie niż moje uczucia 
do czasu przez miejsce Egzotyczne dzioby potrafią 
perliściej Są mi oddane 
jak żadne usta Bezwarunkowo mam nadzieję 
 
a nawet pewność że w końcu trafiłam 
pod właściwą palmę Dojrzałe nasiona 
soczyście przerastają owocnię 
aż po najsłoneczniejsze oczekiwania 
z tych nienakreślonych przez kurs 
nie do przyjęcia Pamiętam rezonans 
 
południków odklejanie od akustycznych równoleżników 
powstrzymywanie przed wskazywaniem na skarb Tutaj wypada 
 
nie upuścić Bez zaskoczenia położeniem Ono nie obejmuje innych 
szerokości pod którymi nie tylko dżentelmeni 
na wymarciu Dlatego ktoś musiał zostać 
 
damą 
 


number of comments: 4 | rating: 3 | detail


  10 - 30 - 100  



Other poems: samoprzylepnie, cena marki, dziś prawdziwych wojaków już nie ma albo zaśpiew do ostatniej markietanki, szeregowiec, z tysiąca i jednej rozpaczy, pętla, ku Ci pa pa, Do podusi :), harfa albo o szarpaniu zmysłów, zdeklarowana, bocian, zabawy z temidą, kolejny przechłodzony świt, obserwator albo coś z ornitologii, na tytuł mnie nie stać, źródełko :), kołowrotek, z monologów przy Nanine /tryptyk/, sztuka strojenia, z wizytą, nasza chwila ten moment, pakt, prośba, cicha bocznica albo głośna kropka, mistrz ikebany, bez podszewki, pandemia, retrospekcja albo retoryczne, moja eM, w dzień co następuje, ***o symbolach, Algebra, Akty niestrzeliste, allo?!...aaa psik...!, czarne perły albo północne safari, niefiskalny, z miodów pitnych trójniak albo grzaniec na trzy hausty, Drzwiczki, Cukrówka, Syzyfie wtoczyłeś kamień: bezrobotne Niebo pyka ze złodziejami w pingla, z pasji, Niezbyt kolorowy jednak wybór, Dzień - Bies Kobiet, Sterylny II albo na wikinga, azymut - aż po pętlę, Krótki sen o abnegacji, siii ekierka, westchnienie grzesznej masochistki, kawa z deszczem, Wieś tematyczna, ciepłe hulahopki albo sezon na antygwałty, z zakamarków - nie przyjmuje się darów od nieznajomych, Skurcze i tiki, Sterylny, Osika albo hospicjum doktora nieszczególnego, trans przez atlantyk, palenie gumy, takie kwiatki, malowane okiennice (v) - wiersz ostatni, malowane okiennice (IV) - antidotum, malowane okiennice (III) - próba pH, malowane okiennice (II) - ze wspomnień doliniary, malowane okiennice (I) - z zaplecza Edenu, Wyprawa, Asekuracja, przystań, I_za gatki, ku Ci pa pa, Spacery, Ptaszarnia, Instrukcja posługi, DobranocKa albo modlitwa przed podróżą, YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /ost./, YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /cz.1/, YesTaka 6, YesTaka 5, YesTaka 4, YesTaka 3 - prozą poetycką, YesTaka 2, YesTaka, kamienica, Czarny punkt, wiesz jak jest, bo, na wschodzie bez zmian, syndrom prawie sztokholmski, mniej więcej zamiast, Tobie, wypośladkowany, jaki kucyk jest, u Ksantypy, para solki, jeśli poezja jest niewiastą a ta bywa macierzanką; z interlotów biedronki abstrakcje wolne - poemat pokutny, Między wodami Kaszpirowskiego a mydlinami po Rasputinie, Z klepsydrą nad atlasem, myszy?, Pamcia urodzinowa - sporo przed czasem i zupełnie poza przestrzenią, Biznesmen a u Ciebie niech kosy na sztorc, Bezexscesy,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1