Arti, 25 august 2013
rozważania literowe
zacznijmy od wieczornego spaceru
idąc aleją twoich ust
postawimy kropkę nad i
pragnę każdego centymetra
ale nie bój się
nie okradnę cie ze skóry
chcę tylko
przybliżyć koniec początkowi
w dialekt oddechu nocy
wsłuchaj się wraz ze mną
a potem spraw bym pamiętał
taka apetyczna jesteś moją muzą
widzę cię tak wyraźnie
słowem po słowie
szeptem po szepcie
nawet niebo zrobimy na szaro
wierszem
Arti, 25 august 2013
tam gdzie wiatr usiadł w kącie
ta sama a jednak inna
przesypiasz szczęście
kiedy słońce toczy się chodnikiem
na trzeciej licząc od niego
przecież my
ty i ja spójrz
z chmur lepię dla ciebie baranka
na podkasztanowej ławce
stawiam pytania pod księżycem
i idę tak
pozbawiony ścieżek
wciąż licząc na widok z pagórka
nie chcę już listów z pustego pokoju
wyjdź przytul pocałuj
tak po prostu
mów do mnie jeszcze
nadziei
Arti, 25 august 2013
mówisz świat ludzi
a ja
przecież również się starzeję
nie tylko drzewa rosną korzeniami
do dołu jest nam znacznie bliżej
a ptaki
przecież one też potrzebują skrzydeł
a gniazda
podaruj mi choć pióro
stopklatka w kadrze a karuzela wciąż
kręci sie w tym samym punkcie
w tłumie niesytych
wybrałem cię spośród zawirowań
czy ty nie widzisz że ja
widok z okien
między nocami
staram
Arti, 23 july 2013
w sadzie pełnym pokus
wyprostowany przekornie na krzyż
sztywno udaję opustoszałe drzewa
a tak naprawdę
wierzę w ptaki krzyk mew
na skrzyżowaniu bałtyku z zachodem
słońca nauką liczy ślady
pozostawione na piasku kiedy boso
w niepewną godzinę
do ciebie podążam tak pewnie
że sztorm który obiecał nowe wyzwolenie
już nie ma nam niczego za złe
spotykamy się na granicy lustra
wody w której pokątnie szukam atlantydy
zaginiony po pas
w tobie a nawet znacznie głębiej
podróżuję przez babilon
jak przywódca jednego z plemion amoryckich
patrzę po sam horyzont
widzę
jest coś takiego w twoich oczach
że wszystko płynie
że rozmywa się wszechświat
i to właśnie nadaje znaczenie
sensu zbudowanego z rapsodii smaku
tytuł nic tutaj nie zmieni
sekstans pragnień to zbyt mało
pośrodku pożaru w lesie
i tak chcąc nie chcąc
znalazłem twój owoc
poziomko
poza granicami możliwości było mi dane
to szczęście że twoje oczy mnie znają
lepiej niż relacje które bez smaku
spychające kwitnący ogród na pobocze
kiedyś opowiem ci o tym
jak wyhodowałem niebieskie żonkile
bardziej niż w kolorze nieba
nawet bardziej niż koniec poezji
na pograniczu zmysłów podstępnie
odśmiercam ballady ociekając intymnym echem
nie pozostajesz obojętna na jutro spędzone we dwoje
kiedy szukając znajdujemy dwie identyczne
pestki arbuza
Arti, 23 july 2013
przechodząc przez otwarte drzwi
zabierz mnie w rozchylone usta
to nie jest manifest
szybowanie ponad światem to próba zarysu
oczekiwań na coś więcej
kiedy w twoich oczach zapisałem swój strach
dziewczyno z bukietem zielonych liści
w dłoniach daj mi skrzydła
bym nawet w gniewie złowrogiej ciszy
wzleciał ponad betonowy chłód
a potem nurkując w azylu pozbawionym łez
stał się poławiaczem twoich pereł
zabłąkany nie pamiętam pieszczot
cieszę się tylko wtedy kiedy czuję
zawieszony w rzeczywistości pod prąd
płynę do ciebie na ślepo
ufając że miejsce w czasie jest możliwe
wiązka brzegu to kuracja odwykowa
tam delikatnie coraz bardziej
reinkarnuję w wierzbę
która nie potrafi już płakać
uciekając bezkresną plażą
żeby nie utonąć
na piasku utrzymuję się na leżąco
kochaj mnie
tak bardzo chciałbym
być widokiem z twojego okna
w kalejdoskopie wzlatujących ptaków
człowiekiem który bawi się niebem
teraz jem trawę z puszki
ale nadejdzie czas ocaleń
wtedy
tęsknot kilka ot tak
wypłowieje milimetr po milimetrze
położę głowę
Arti, 22 july 2013
myślałem że kilka spraw czeka na spełnienie
że alicja jest w krainie
czarów przecież doskonale wiesz
słychać więcej niż widać
kiedy widać jedynie tylko to co słychać
spójrz tam mostem chodzą szybujące jaskółki
w tę i z powrotem
jak te głupie bez skrzydeł przewrócone
na drugi brzeg pytają o drogę do nieba
chmury wiszą na potęgę cały ufny myślałem
że skoro tak nisko to niżej już nie będzie padało
a tu popatrz
czyste łzy lecą same z dna
oka nieprawda tak cholernie boli
kiedyś byłem
pewien że jesteś i dałbym sobie za to ręke uciąć
a wiesz co
k..rwa teraz nie miałbym ręki
taki durny
pomylony w kaftan oszukałem samego siebie
teraz już rozumiem jutro krzyczysz w zaparte
ale nie mów mi więcej że kiedykolwiek byłaś
kiedy tak naprawdę nie było cię wcale
upadły anioły
aureoli podnieść się nie da
kolana skrzypią jak wszystko co przechodzone
chyba nigdy
tak na serio przy tobie nie istniałem
żyłem w iluzji niedomówień więcej niż much
w pajęczynie trwałem ślepo nie rozumiejąc czasu
nie widząc pająka ukochałem misterium tkania
a ty jedynie osaczyłaś mnie swoją siecią
i tak naprawdę tylko udajesz na trzy oddechy
pierwszy
by wytłumaczyć swoje słabości których sama
przed sobą nie potrafisz
drugi
by całą winę przybić na mój krzyż
jaki nosiłem dla ciebie bez opamiętania
trzeci
by pogrążyć się w otchłani
bo teraz nigdy przenigdy o czym doskonale
ale to już wiesz
nie będziesz miała
Arti, 20 july 2013
zamknięta na oścież
otwierasz oczy
pod powiekami widać więcej
powiedz mi kocham
zanim przepadnę w tych kilka słów
myślą przedsenną
zapisaną kulkopisem
na stuprocentach celulozy
niczym realny frustrat przez duże m
zamglony urywkiem sensu
jak miłość pełna śpiących szeptów
z charliem w roli głównej
niemych jak kino
w oparach poezji
kiedy tak bardzo byś chciała
bym był
a przecież pisząc bądź nie
i tak tylko dla ciebie
cały jestem
Arti, 11 july 2013
dobrze wiesz że jesteś taka
szalona
delikatnie naruszasz równowagę
integrujesz pod sklepieniami
kiedy cię dotykam poznajesz smak
dojrzałych czereśni
czarodziejko
współegzystując natychmiastowością
myśli za mało żeby zrozumieć
nie potrafię ci się oprzeć
czaruj mnie dalej
morze samo wyrzuci bursztyny
mewy zaśpiewają zachód słońca
a ja przy tobie
śladami na piasku
stanę się
Arti, 9 july 2013
w porywach deszczu
okrutnie mało słońc
szukam popiołów które wskrzeszają
wątpliwości pojawią się dopiero jutro
trwać czy nie trwać
nikt nie zna odpowiedzi nie rozumiem
utrzymuję się na powierzchni
tylko dzięki wyporowi
na końcu znaków zapytania
nie mogę spać w sumie pogubiny
odbywam się tak po prostu
nie wiem czy jeszcze potrafię
zawodzę
na całej linii przepoczwarzanania
burza zmysłów
a gdyby tak sięgnąć dalej
po ciebie
bez zobowiązań
tylko po to by znów powiedzieć
miłość
burze mają to do siebie
że wskrzeszają martwe dusze
błyskawice... piorun by to
huk jest taki wszechobecny
ukryty pod drzewem szukam
schronienia w skrzydłach ptaków
mając za i przeciw kiedy wyciągasz rękę
sam nie wiem
żyję czy może już albo jeszcze
nie
Arti, 7 july 2013
nic nie dzieje się przypadkiem
puste oceany nie chorują na starość
jeszcze głębiej dnieje wiosna
pełna satelit w skrzyżowaniach
spadających gwiazd za mało
kiedy my tak pełni kosmosu
żyjemy na kropli rosy tylko po to
żeby kochać by stać się podobnymi
do siebie kolorowo dwoje serc przy oknie
wstydem patrzących na zaproszenie
widnokręgu odzwierciedlając magiczne
dwa słowa
nasze noce pełne tajemnic
dzisiaj nie zliczę ich nawet do stu
tysięcy nie wskrzeszam spomiędzy odetchnięć
porywam zakończenia jutrzejszych perspektyw
od których zależy kwiat nieba
zakwitasz wraz ze mną
pełna niedomówień wielokropków
dajesz się unosić jak bryza
pchana ciepłym wiatrem jak motyl wśród symfonii
natchnień wylewasz wilgocią
z brzegów mówiąc biel i czerń
jesteśmy
we dwoje siedząc na księżycu szepczesz
posuń mnie winobranie jest takie ciche
że aż głośne
wylewają kratery
a my na nutę G rozdwajamy wyznania
po raz sześćdziesiąty dziewiąty
Arti, 3 july 2013
w okruchach zapajęczonych snów
umieszczony pośrodku życia
po omacku na przekór wszelkim przepowiedniom
wyrósł z ziemi tylko trochę
kwiatem drzwiami powietrzem
tracąc skrzydła perspektyw
z przyczyn opozycji obwodnic nad poziomami
pokój z widokiem na wiosnę ofiarował jesieni
platoniczne doznania związku
niczym wariacje na temat pluszowego misia
napotkały na litą skałę która nie umiała się skruszyć
obecny całym sobą tkwił w fatum modlitwy o martwe
wreszcie dostał porannych mdłości
zwątpiwszy w ptaki popękał nicością białych mew
powiedział dość
to nie moje
znaczeniem przebudzeń
nagle w promieniach słońca
olśniony ujrzał blask niebiańskiej
perspektywa czterolistnej stała się faktem
powiał od nowa
Arti, 2 july 2013
taka niezwyciężona
a w środku jakże delikatna
jesteś
to dla mnie inspiracja
gdybyś tylko zechciała
oddam ci cztery pory roku
intymność frezji
początkiem końcem
całym naszym światem
gwiezdni drzewem
spijamy z siebie
soki
konturami w ciemnościach
palcami do zatracenia
wyprężony do granic
czasem należącym do ptaków
idę w dotyk
rozchylam w tobie
Arti, 2 july 2013
zanim zaczniesz zanim powiesz
chłód dzisiejszego wieczoru
to bezsilność
pamiętaj że nic się nie zmienia
odwaga kiedy trzeba zostać na dłużej
dociera wraz ze słowami
na dobre i na złe
ja wiem
że na dobre jest o wiele prostsze
jednak
koleiny pana boga
nie zawsze prowadzą z górki
teraz utykam
kulejąca dola nie daje oddychać
kiedy miłość rozdziela
chłodem duszy licząc do stu
wszystko tak naprawdę dzieje się na niby
zapętlony krzyczę w rozpaczy
ubywa mnie wraz z twoją siłą
pod przymkniętymi powiekami
rozglądam się za powietrzem
którym chciałaś mnie nakarmić
pragnę tu zostać
wtulony w magię leśnego poranka
kiedy razem na rowerach
wybierzemy się w trasę na podbój świata
jadąc prosto przed siebie
w przebudzenie
Arti, 2 july 2013
zaplątany w nocne krajobrazy
napisałem dla ciebie wiersz
kilka słów o niespodziankach zaproszeń
jeśli tylko zechcesz
będziesz go nosić w tylnej kieszeni dżinsów
podlewając jak kwiaty na parapecie
które kwitną tylko asymilując z prawdą
wcześniej czy później
przebudzona ze snu dedykacji na odległość
tęskniąc za radością odczytasz
tym co pomiędzy nami
wyjmując czas z tylnej kieszeni dżinsów
na tle słońca
perspektywami słownych orgii
nie wymuszając promieni
opowiem ci światło
nawarstwiasz się we mnie
narastasz
drobne zawirowania zostawimy na potem
wchłonięty po brzegi
piszę słowa mówiąc szczęście
zarumieniona liczysz spadające gwiazdy
w tylnej kieszeni dżinsów
namiętnie chowając przebudzenia
trwam w nich urodzony by na powrót
rozpisać cię wierszem w gorącym cieniu ogrodu
przyzwalasz więc jestem
nie poradzę
Arti, 2 july 2013
głaszcząc czarnego kota
po drugiej stronie piekła
wietrzeję kolorytem sadów
tam gdzie myszy chodzą po moście
niebo bez bratnich kolorów
masturbuje brzegi
ciszę łącząc w pożegnania
tylko biały okręt
czekam na wiatr
naznoczony bliznami uciekam
barwami plotąc wianek ze stokrotek
poranne słońce czaruje od korzeni
gdzie zachwiany kult gniazda
zabija ptaki pozbawine skrzydeł
w pochmurny dzień
popełniłem moje pierwsze samobójstwo
na parkingu za miastem
w bezkresie nocy
wyspowiadałem się z dziejów
i wtedy
pojawiłaś się ty
taka bardzo z widokiem na okno
ubrana jedynie w sukienkę z kwiatów
zwiewna
zapachem optymizmu
przybyłaś dosłownie znikąd
szczęście podając mi na tacy
teraz czekam już tylko aż powiesz
proszę wejdź do środka
spójność
taka pewna
dobrze że jesteś
Arti, 29 june 2013
jesteś mi taka
na gwałt potrzebna
niskim poziomem agresji
jednak pod ogromnym ciśnieniem
pozostajemy
w niebezpieczeństwie
ale to takie fajne
podekscytowana
rozbudzasz
powalone drzewa
miejsca wybrane
w poszczególnych regionach
burzowo z piorunami
sześćdzisiąt dziewięć stopni
satysfakcją
Arti, 28 june 2013
morskie stworzenia uwielbiają
bzykać ale genitalia mają pochowane
środkiem taki oceaniczny kogel mogel
kiedy w tym domu
nie ma miejsca na związek
średnio romantycznie
program eksperymentalny
kompleksowo fizjoterapeuta
nie wstałem z bolącą głową
nie przejmuję się
błyswkawice gwiazdy z dużego d
zielone szparagi jagody
w augustowie musimy odżywiać się zdrowo
propaguję miód
dietetycznie
przyda nam się chociażby chwila
od siebie właśnie po to aby się nie odnaleźć
wiesz balansownie na krawędzi
uwielbiam nurkować w produkcji rosyjskiej
bongiorno zagaduję nieskromnie
taka higiena intymna
rozwiązująca problem skali ph
w ustach
mam dopiero dziewiętnaście lat
a wesele odbędzie się tylko drugie
wcale nie będę oszczędzał
zamówię wódkę tłustego prosiaka
upiekę na MTV wykupując klipy
później sięgnę po fortleks
suplement diety
żeby przypadkiem stawy nie wysiadły
pomiędzy rzeczami a sałatką
wiagra a co to jest nie znam
receptury w miejscach publicznych
mam ładne ciało
ale wolę chyba zrobić grilla następnie
jak żadna inna podwyższając ciśnienie
zapewnisz mi jakość
każdej bezchwili pokazując poczucie chłodzenia
demonstracyjnie
odsuń się tak na świeżo
olałem swój związek więc oleję też swój dom
spójrz
zostawiłaś włosy na umywalce
a na toalecie puszczając wściekłego mokrego
bąka prosto w twarz chodźmy do salonu
wreszcie zadbamy o wygląd
to nie jest przyjemne
lustro chcesz
wiesz kochasznic nie dzieje sie przypadkiem
kocham
drzewo usiądź na korzeń
pójdziemy się napić i potańczyć
laski próbują uczyć wyrywania lasek
a kobiety w metrze karmią piersią
cholera
jasna taka sztuczna peruka kiedy chcę
zamoczyć
pod pachami spray`em
wyrwałem dwie blondyny
tylko tupecik nie za bardzo trzyma
cholernie słabo się bawi
już wiem
potem pójdziemy do kina
morskie stworzenia uwielbiają się bzykać
ale genitalia mają pochowane w środku
flirtuję
chyba mam deja vu
morskie stworzenia uwielbiają się bzykać
ale genitalia mają pochowane w środku
czy kobiety bez makijażu są brzydkie
wcale nie a wręcz przciwnie
nagle pękłem
moje życie nie może tak wyglądać
zrozumiałem że kocham
Arti, 28 june 2013
panie
mówisz pan po angielsku
a jakże nawijam
najlepiej
dupą po zielsku
english it`s my life
czasami tylko przestaję chrzanić
nie mówię wiele
prawie wcale
bo nie chcę nikogo zranić
panie a pan
masz w głowie what`s your name
jasne
mówią mi franek
nie lubię takich games
what`s the fucking
treluję biegle jak nikt
nie pytaj pan panie ciągle
czy ja do You speak
*rozmowy takie... z żoną... po angielsku... ;)
Arti, 27 june 2013
dla profesorów koneserów
krytyków sztuki i innych mądrali
śmieszne zadanko z podstawówki
neurony lekko wam rozpali
trzy drużyny każda gra z każdym
kto z jajogłowych powiedzieć umie
po ile spotkań rozegra każda
i ile meczy rozegrają w sumie
ot geniuszu liryczni władcy
pod kopułką ze dwieście IQ
czy nadążycie rozgrzać zwoje
zanim policzę do stu
....
a może z innej beczki
zalosujemy cukiereczki
zapytać jeszcze tylko chcę
6:2(2+1)
ile to równa się
*stara rymowanka... taka... :)))
Arti, 27 june 2013
kobieto zapisana wierszem
za bramą najcichszego przedmieścia
wypływasz z dna oka
uciekam tam gdzie gasną światła
złudzeń przed strachem w barwność snu
zamknięty widokiem z okna
karmię gołębie póki ulotność skrzydeł
zapowiada pełnię
przyznaję niczego nie potrafię
nauczyć się od życia dlatego
wciąż próbuję nauczyć
życie
życia
wyciągam podręczny alembik
żeby nie zniweczyć destyluję wtedy jest łatwiej
odnaleźć siłę we wgłębieniach powietrza
nie chcę opowiadać bajek
ale nad ranem gdy się we mnie wtulisz
pomruczę o nocach pełnych tajemnic
skalecz mnie mocno do ostatniego świtu
tak bardzo jesteś gdy nie ma cię wcale
niezwykłość to matnia
po drugiej stronie mnie
preludium ciebie
nowy artyzm
gdzie przemilczenia są obecne
bardziej niż nieobecności
banał
ale jakże w szponach
aromaty telenowel to lekcja życia
kartka z otoczenia
destrukcja sprzeczności
mój głód twoja północ
jesteś
wyrażona na mapie twarzy
kiedy sprowadzasz na manowce
Arti, 27 june 2013
na antresoli pełne osiem
minut pomarańcze niedorzecznie
słonecznikiem
psychotropowa rzeczywistość
nad talerzami aby nam się
wyglądam przez okno mojego pokoju
a tam jedynie krajobraz
z milczeniem w tle
podwójne widzenia
deja vu
wybaczalnie z tramwaju
ludzie machają na lepsze
zakatarzonymi chusteczkami
bez wyjaśnień
nic nie jest pewne
dzień noc zmierzch świt
sza
śnią na jawie
równowaga zbilansowana
kiełbasiane drapanie umysłów
w tesco właśnie rzucili
toaletowy o zapachu poziomek
kup dziesięć tysięcy rolek
a dostaniesz lizaka
promocja trwa
nieuchwytna
każdy ma swoją
niedopowiedzianą cenę
za schizofrenię w czterech strefach
szarości liście czterolistnej
koniczyny
może ci wreszcie powiem
krążę po strukturze oddechów
dysonansem
przypadkowo podsłuchany
masowiąc szepty
pragnę celowości gór na nizinach
trochę odespałaś
ale nadal zaiste na chybił trafił
byleby
sam na sam
Arti, 27 june 2013
na kilka sekund przed śmiercią nocy
otwieram na świat
oczy patrzę przed siebie
oknem przez szczeliny w poszyciu
obserwując amor vincit omnia
i nie wiem czy jestem
czarny lub biały wybierz sama
cierpiąc na bezsenność
oraz maniakalną potrzebę
ciebie oglądam trudne pytania
magią twojego dotyku
zachłystując się nieodwracalnie
po raz kolejny
nowym życiem
powietrzem którym oddychasz
dwa słowa o poranku patrzą wraz ze mną
ciii
gdzie jesteś
tajemnicza kraino
aż po horyzont człowieka
pożądanie
w końcu mowisz dzień dobry
daleka od feminizmu
zlizujesz smak z moich ust
tak sobie myślę
zderzyłem się twarzą w twarz
ze słońcem
Arti, 26 june 2013
wzór zerojedynkowy
jak kod da vinci elektryzuje moje wyobraźnie
pójdź ze mną w nieznane
czytam między wierszami
to nie jest deja vu
moje serce skacze
kiedy nasz stół pełen spojrzeń
gorący
aranżuje spotkanie w załamaniu światła
to mi się nie śni
dowody na naszą obecność
rozszyfrowują wszystkie tajemnice
kolejny początek nocy świętojańskiej
misterium ognia i wody
ambiwalencją uczuć w afekcie
dla ciebie
rozkodowałem
po wieki
Arti, 25 june 2013
wymiary nic nie mówią
niczego nie znaczą
z pończochami w kieszeniach
bezsenne impresje
klucz do szczęścia wspinaczką
pod strome zbocze ogrom okna
nic nie mów
zaczęło się lato łapię zakamarki
pełne podzmysłów nawet horyzonty
są wywrócone do góry kolanami
leczeniem życia w cieniu świecy
a niedaleko jest deszcz
wykąp się w nim zatańcz raz jeszcze
w kałuży na zielonych łąkach
bliskomiejsca
te to dopiero mają znaczenie
wąchając palcami nieba
dotykam stworzenia
pod stopami przepływa natura
artystka jak nikt spokojna szeptem
na brzegu długopisań poplątane kamuflaże
istotnie
nadeszła pora
bym nawet niemalowany
solidnie zabarwił twoje życie
bursztynem znad plaż
spalam wiosenne pląsy
tymi co latem nie chciały tańczyć
zdobywam skrawek duszy
cały twój wszechświat wyszeptany
w pięć minut staję na wysokości
zadania na twoje konto logując się niepoprwnie
ale przecież tego chciałaś
mruczysz
słucham bez znieczulenia
w zakamarkach presji
oznaczając nieprzytomne
spojrzenia powiedziałem presji
piersi chciałem
wyprężona brodawkami
wypij ze mnie
*dla jednej takiej... co jej całkiem Fazi... ;)))
Arti, 24 june 2013
zasłuchaniem w rytmie blues
balkonowe rozważania
papieros nie pochrapuje
tylko kółka puszczane trochę cynicznie
mówią wszystko
wymyślanki
wzajemnych pożądań
prognozy pogody
o świcie zapach po deszczu
uliczkami zmysłów
przysparzający istoty spełnienia
dosłownie pragnienia
siedzisz w fotelu jak niby nigdy
nic
gotowa na gest
natłok myśli
przelewam językiem ognia
kominkowe pocałunki
całe w gwiazdach
które zeszły do wodopoju
bierzesz prysznic
twoje piersi myję pieszczotą
stojącymi brodawkami mówię kochanie
bez umiaru i nie łap mnie za słówka
złap za
niepojęte piewrszeństwo natury
bądź mi teraz i tutaj
pomostem odbicia łączącym brzegi
w uczuciach obłędu
apoteozą szeptów
westchnień wynagrodzeniem
flecistką zasłuchaną
melodią wspólnych potrzeb
wygrywając mi pierwszeństwo
chcę ci to wszystko powiedzieć
zbudować dom na małej wyspie
z oknem na ciało
by tak dusić się w tobie że aż słów zabraknie
po beskid
Arti, 23 june 2013
myśli mam takie polepione
pytaniami co powinienem zrobić
by zagwarantować ci odmienne stany
świadomości ars amandi
i mój świat pełen zawirowań
zwariowany dokładnie tak się teraz czuję
ubrany w maskę skromności
o czwartej nad ranem
oddaję czas w posiadanie
brązowych oczu którymi mnie karmisz
w przednoc zamglonych spojrzeń
przenikasz
uczę się ciebie na pamięć
księżycem zdobywając domostwo
tworzę miłość z błękitu nieba
rozedrgany
w ciepłocie twoich zmysłów
gorączką nagich ciał
rozdzieram samotność na strzępy
od teraz przekaz
szarość staje się taka kolorowa
doskonałością radosnych tajemnic
rozmienia moralność na drobne
spełniony po brzegi zalegam
w twoich udach kropliste szczęście dotyka ust
drżącym mózgiem
bezsenny
myśli mam takie polepione
zadzwoń
Arti, 23 june 2013
sztuką kompromisów szepczę świadectwo
uświadamiasz sobie że pukam do drzwi
jak listonosz pogodnych dni
śmiało przechodzących w noce
na ustach masz jeszcze poranne cappucino
samotność i dialog z kroplami rosy
teraz kiedy tracisz grawitację
wreszcie można umrzeć z namiętności
nauczyłaś się wznosisz ptakami
zaczynasz rozumieć że świat jest zbyt mały
na to co mogę ci jeszcze ofiarować
w twoim spojrzeniu gra muzyka
to dla mnie
najpiękniejsze dźwięki pragnę o nie zadbać
już wiem ile dla mnie znaczysz
zadurzeniem bez osądzeń
zamiarem błękitu rozwianiem wątpliwości
pożądaniem zmysłowością odpoczynkiem
drogą w jedynie słusznym kierunku
wtuleniem w drzewo
zawsze i nie tylko ucieczkami w sen
nadaję ci imię
jesteś
tak głęboko
że głębiej się już nie da
Arti, 22 june 2013
po drugiej stronie kraterów
mała czarna
w podcieniu zaprzeczasz aromat
filiżanki pełne niebieskich róż
otwierają zmysły na zapach
pełen nadziei do zdobycia
wbijam flagę
przypadłością zapisków myśli
zaczesany do tyłu
jestem narodzony po raz drugi
szczęściem okruchami kobiety
gdybanie pozostawiam na potem
a przecież
wystarczał nam utrwalony dotyk
bez felietonów o podbojach kosmosu
zwątpiłaś zanim jeszcze
poza układem niefortunnych zobowiązań
naiwny zamykam powieki
fazą w nowiu
zwrócony ku ziemi nieoświetloną półkulą
gdzieś tam w oddali
cały sprowadzam się do pełni
chcąc sprostać
sześćdziesiąt dziewięć razy
czekam na nocny sen
utrwalam kochanie
tylko po to aby o świcie
podać ci szczęście do łóżka
wiesz co
kocham cię
zaparzyłem o północy
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma