Poezja

Kvasar
PROFIL O autorze Przyjaciele (1) Poezja (55) Proza (6)


Kvasar

Kvasar, 17 czerwca 2013

Nibbana

Zabierzcie mi ręce
niech nie trwają w trudzie
Zabierzcie mi nogi
Gdzie mi iść i po co
Zabierzcie rozum wreszcie
co wiecznie mnie łudzi
nareszcie
Odbierzcie mi wolę
Przecież wiecie
ludzie

Jestem tu aby mnie nie było

Przecież

być cały i przestać się stawać
znaczy nie istnieć
nic nie mieć być niczym
Wobec wielkości co największą wielkość
o nieskończoność przerasta i krztynę
każdy rozmiar zbyt mały by dostrzec drobinę
każdy byt zbyt niebyły
a trwałość nietrwała

Czy wobec tej myśli
wciąż masz śmiałość bracie
ponad wszystko co znane
pożądać spokoju? 

a więc dobrze...


liczba komentarzy: 5 | punkty: 2 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 9 czerwca 2012

Niagara

O jakże mierzi mnie
Kiedy cię zadowalam
Jakże nienawidzę szacunku
Który wciąż żywię
do Ciebie 
Kiedy i Ty do mnie żywisz...

Każdego kłamstwa...

Ja wciąż żyję - krzyczę w usta wichru
Lecz objęcia życia jakie ja poznałem
Słodką są trucizną
Szepczą w moje uszy
Zakazane strofy
Nie chcesz nie chcesz ich usłyszeć
Nie chcę nie chcę mówić

Pomimo wszystko co boli kaleczy

Wsłuchaj się teraz w mój głos nabrzmiały uczuciem
Wsłuchaj się w niski tembr mojego głosu
Zapomnij o bólu przez tą krótką chwilę

Na skraju przepaści stoję
Na skraj wodospadu przybiegłem
aby z Tobą pomówić

Nie ma nie ma jutra
Teraz już mamy wszystko co zdołamy unieść 
Nic wiecej ani serce ani umysł  nie zmieści
Życie w martwych pustkach własnych klatek-tkanek
słów nie na uwięzi 
Brakuje tak bardzo
Bardzo
Jakbym w całym życiu nie powiedział słowa
Jakbym się jeszcze nigdy nie narodził
Nie żyję jeszcze
To dlatego wciąż nie mogę umrzeć 
Lecz to się nie liczy
Lecz to już nie ważne
Biegnę włosy rozwiane wodna piana łaskocze wyciągnięte palce i tak widzę widzę
tak tak
już dostrzegam
Rozpacz
rozpacz w skalnych kipi trzewiach
Krzyczy
Przenika szczeliny aby z głośnym jękiem
W dół spaść tam gdzie głębia i ciemność jeszcze większa
dzika i potężna

To kuźnia
Kiedy to zrozumiesz - powiem Tobie
Twórca
Stając się na Jego podobieństwo
Wolny od ja
W tym ginącym kwiecie
Odnajdując piekno


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 10 listopada 2012

Zaklęci

Zagubione byty już tak nie potrafią
Nie widzą od dawna serca swego a ich wiedza
Najgorszą trucizną się stała i dla nich
I źródłem kangurzego sądu o wszystkich i wszystkim
 
Naprędce sklecają z plew, nieczystości i wszelkich odpadków
Nieforemne wehikuły myśli
Mkną za prędko albo ciężko toczą
się po nędznych koleinach Kłamstwa
tanich zastępnikach Prawdy
Ku rozkoszy i grozie kolejnej śmierci
Następnej agonii
Tak bez początku i końca
Bez spoczynku
 
Bez celu, sensu, wiary
Pozory, ułudy i puste majaki
Lecz wierzą doraźnie, święcie przekonani
chcą wierzyć i wiarą niepewność obalić
że przed chwilą wierzyli w coś wprost przeciwnego
 
Na niewiarę nie stać ich już od dawna
I gniewnie wypełniają złowrogie nakazy
boleśnie świadomi własnej słabości
Wygląd żywych mają dla siebie i innych
mówią jak żywi
krzyczą machają rękami
Usta ich wołają nieustannie o więcej
 
Umarli choć tego pojąć jeszcze nie zdołali
gdy zamordowali świadomość a prawdę porzucili zaprzedali
Jeśli się przebudzą och jak gorzkie będzie to przebudzenie
Kiedy ujrzą jak wiszą w adwiecznej zawieszeni pustce?
 
Co Kłamstwo z nami zrobi zanim przeminiemy?
Jak walczyć możemy zagubieni w sobie?
 
Kto raz złej rozkoszy smakował zaginie
Męczarnie przedkładając ponad własne życie
Niepodobna bowiem, by wyznawca śmierci
Przetrwał w tej przestrzeni przed-życia
Bez straty
 
Krnąbrni kłamcy
Zdeptane padalce bez jadu i siły
Nie słuchali rad mądrych którzy im mówili
Nie kosztuj zatrutego wina z tego kielicha
Nie kochaj trucizny i tego naczynia które ją zawiera
 
Co z twoimi dziećmi stanie się gdy zginiesz
Co z mądrością całą Twego prawdziwego bytu
który Tobie właśnie został powierzony
o którą dbasz mało jeżeli nie wcale
 
Zechciej spojrzeć
Zobacz
On znów wyciąga rękę
Dzień przecież wstaje
 
Dla jednych słoneczny łagodny i żywy
Dla drugich zimny okrutny i martwy jak ścierwo
Jak skrawiona szmata kiedy czas obmyć muł z oczodołów
narzędzie zepsute
Jest dokładnie taki jak ten który patrzy
 
Patrz dobrze
Tu Piłat zamknął oczy
Płacze?


liczba komentarzy: 2 | punkty: 2 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 23 czerwca 2013

Eros i Tanatos

Prawo śmierci prawo życia
Ulubione zasady niezachwiane schematy
Jesteś tylko sennym marzeniem rodziców
Nazywasz indziej rzeczy których nie nazwali

Definiujesz świat na nowo stary
na potrzeby boga który nie ma potrzeb
Myślisz że o ile masz większe szansę na nieba laury
Obracasz w palcach niecierpliwie niebiańską muzykę

A on jest najważniejszy
wymagający stworzyciel 
pomachaj proszę wgłąb nieskończoności
raz jeszcze

A ja cierpię a ja się staję
jakie mam prawo i co z tego jest moje 

Owszem zgadzam się że to
lecz nie dlatego i nie tak
nie chcę rękami rozbijać barykad
i stąd moja prośba - spójrz na Boga
Spójrz ponad zgorszenie 
sobą zamym


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 14 marca 2012

Ostatni Dzień życia (Z: "Wyrazić Niewyrażalne")

patrz proza


liczba komentarzy: 2 | punkty: 2 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 21 września 2011

Apokalipsa vol. II (ucieczka 0calonych)

Dodaj odejmij
Burza nad nami
Podziel i pomnóż
Piorun blisko bliżej
A teraz weź w nawias nie zapomnij co przez co
Skótek spotkał przyczynę
Zapłonął ogień

Wszystko stanęło w płomieniach
Ptaki spadały z drzew na ziemię dymiąc

Teraz leżę i myślę
Czy jestem człowiekiem
Czy są jacyś ludzie
Jeśli tak ja nie chcę
Już nie chcę być z nich
I być z nimi

Wybór w stronę życia
Wybór w stronę prawdy

Tak jakbym zdołał uciec od tej formy
Bezbożnej


liczba komentarzy: 5 | punkty: 2 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 29 kwietnia 2013

Auto-Graf

Piszę
Lez to nie ja piszę (nie daj się okłamać)
ja jestem pisany

W słodkim cieniu złudzenia - mojej wolnej woli
nie zbierałem dość skarbów aby dobrze czynić
więc niewłaściwe było moje życie
od samych narodzin

Czynię lecz nie ja czynię
ja jestem czyniony
bezsilnie patrzę na pętle węzłów 
sznury ciągną się w górę
wzdłuż i wszerz ludzkiej historii kultury i wiary
znikają w odmętach społecznej umowy 
wirują splątują i wznoszą do góry
...
(Jeden jedynie prawo ma o sobie mówić
Jestem który jestem)

Kiedy rozkrwawiony stanę na brzegu skarpy
za którą naga przepaść szczerzy próchna zębów 
bez pieśni w sercu i gniewnej naiwnej odwagi 
kiedy gotów już będę przyznać się do błędów 

obudzę się na moment na tą krótką  chwilę
kiedy zachłanność za daleko i śmierć zbyt bliska i nieuchronna
otworzę w końcu oczy by widzieć swój własny upadek
drogę do świata który piekłem nazwą nieświadomi

Podniosę dłoń umysłu ponad otchłań nocy
Rozświetlę krótkim błyskiem gdzie nie sięgną oczy 
Otworze nowe drogi by iść wzdłuż i w poprzek
(Gdzie spojrzę tam spojrzenie nową tworzy drogę)

Stanę wokół i w środku wpełni świadomy obłędu
który absurd stawia ponad wszelki rozum
I czyniąc że stają prawdziwsze i lepsze
zanim naraz rozpadną się na części pierwsze 
uśmiechnę


Wzniosę kielich pełen niespełnienia
wino przednie nietknięte ludzkimi ustami
zanim się rozpuści z nim wszelkie cierpienia
strząsnę z ramion płaszcz zbrudzony krwawy 
i uśmiechnę

patrząc na wgórze na którym wzrastałem 
odejdę spokojny by nigdy nie wrócić 

I dopóki jestem nie piszę
lecz jestem pisany


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 18 sierpnia 2011

Tracheotomia myśli (piekła krąg I - quo vadis?)

Słowa rozparte i pyszne

Rozpłatane (niedbałym ciosem komiwojażera)

Niepoznane magiczne ogrody zmysłowych wrażeń

Udawane (nikt na nie nie czeka)

Paroksyzmy rozkoszy

W cichej klęsce toną

W jednej chwili

Na dźwięk przemocy i siły

Wieszcząc upadek (ogrodu zapomnianych bogów)

Słodkich czarów i złudzeń dzieciectwa pieknych kwiatow
Tajemnych mandal pełnych światła wszechradości klombów


Przedwcześnie zerwane

Śmiertelnie zawstydzone

Obskurnie
nagie

To co powinno być piękne
ciepłe i dojrzałe

Zimne się stało i wyrachowane

To co powinno być spełnieniem żarem

Wyśmiane pogardliwie i wykorzystane

Poranione serca

Kwiaty połamane
zmarnowane
uschłe
...

W ciszy żal się rozpłynął

Nienawiścią przebarwił

Przebrzmiał gniewem i płaczem

Na pustyni spoczął

Zasiał nowe ziarno

Na złe czeka żniwo

Owoce serca niedobre niechciane

trujące na poboczach gniją

Pęd szuka cierpienia aby ból swój zadławić
I trwogę
Własnego wynaturzonego bytu
jakże pragną nie czuć

Ogrody pełne pustki niespełnionych marzeń

Kwiaty na pożarcie rzucane w szare paszcze kominów

(Kramatoria światła)

Im także czasami śni się trwanie


Byt przed byciem istota za istotą idzie
lezie pełza gaworzy od ziarna po ogień

Zło wisi niezmiennie nad ich małym światem
Nie wchodź tutaj uciekaj czym prędzej czym dalej
Zanim zranią cię pożrą w nieświadomym szale

Istoty niegodne litości
I wzgardy niewarte

Oto zagłada człowieka chociaż ręce nogi
Tors biodra piersi i twarze piękne nieskalane
niewidzialne rany krwawią nieustannie
ropieje dusza

(Czy obojętność to jedyna droga
Nie mów że szarość jest jedyną barwą
Śmierci i Złudzenia jedyną możliwością Życia)

Pierwszy krok

Z domu na klatkę schodową

jezu

Jezu?!

Przystanął
(za nim słońce czerwone i Golgoty w cieniach skryte krzyże)

Quo vadis Domine?


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 21 lipca 2013

Wybieg

Nie czytaj mnie
Proszę

Nie przychodź tu
Błagam

Ciągle cierpię
Czuję jeszcze
Zbyt wiele rozumiem
Z samym sobą zmagam

O wolność tylko walczę
Tylko ona wystarczy

Wilk co wyje w nocy
Dla siebie dla stada
lecz nie dla pochwały
Nie dla dokarmiania

Czyn twój tobie lepszy nastrój daje
Jak źle się czuć mógłbyś kiedy czynisz dobro
lecz ja skamlę w poniżeniu i skarby zatracam
biegnąc do twej dłoni po pieszczoty echo 
zanim odejdziesz pyszny i zadowolony
w setnej nawet części nie nasycę głodu
i gniew znów rozedrze trzewia
krwią oczy zaleje
wstrząśnie posadami

aż wzdrygnę się cały i skoczę pod chmury
A ty ręce zatrzesz tylko z uciechy zabawy 
Zaklaskasz zaśmiejesz stwierdzisz
jaki slodki

I powrócisz do siebie
za sobą zostawiając kraty
Przecież
Nie poświęciwszy im najmniejszej myśli
Najdrobniejszej refleksji
nawet skrawka uwagi


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 29 kwietnia 2013

Rodzicielstwo

Celebruję dzień
w którym poprosiłeś o twarz
I każdego kolejnego dnia 
Udowadniasz że jesteś jej godzien

Otrzymałeś formę
Będzie wspierać cię w drodze na szczyt
Potem zacznie ciążyć
i zepchnie w otchłań

Przyjąłeś więzienie
To twoje złudne marzenie o kluczu
który cię uwolni
Milczenie nie zbuduje mostu ani drogi

Wybrałeś nędzny półmrok
(bo co mogłeś wybrać)
zamiast wiecznego chłodu
bezkresnej nocy

(przeczuwasz ją zaraz za swymi oknami)

Jesteś niewidomym kiedy się stawałeś
reszta będzie płaczem walką o nic mimo wszystko
nadzieją człowieka bez żadnej nadziei
wiarą niedowiarka który rozpaczliwie wierzy pomimo niewiary
siłą i słabością człowieka w smudze sztucznego jaskrawego światła oslonionego doraźnie obskurną materią życia
brudnymi rękami ku nieskalanym wyciągniętymi błękitom
w wiecznym trwaniem pokoleń krzyku
ciszą


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 7 kwietnia 2013

Tytuł -słowo

słowo

SŁOWO

Słowo

Słowo słowo słowo
słowo słowo?

Słowo! 

ja 



PS. Inspirowane twórczością Jana P.II ("Strumień")


liczba komentarzy: 4 | punkty: 1 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 25 listopada 2011

Siła z zewnątrz

Stroszy piórka
Na skraju zagina małe drobne pazurki
ku wnętrzu
Mandala świateł i dziwnych cieni
Szepczą z oddali
Lecz ten cichy pomruk wkrada się do serca
Unosi
Kołysze
Pociaga
Coraz mocniej i mocniej
Coraz więcej i więcej
Ukłoń się tylko
A wzniesie się w tobie
Nieokiełznanym ogniem
Purpurowe płomienie liżą
Przeczystą rozkoszą nawet jeśli unurzaną w błocie
Nie mów mi że nie pragniesz więcej
Rozbłysków co chwilę z siłą niepojętą
Które odkrywasz wciąż na nowo
i znowu
Gaszą wszelkie myśli
Rozpadają się w niebyt ich puste nienamacalne formy
Zostaje dzikie zwierzę
Wolę przemieniają w najprostrze zadanie
Jedyne
Najważniejsze
Najsilniejsze
Najbliższe
Największą
Potrzebę
Wypiera ona wszelkie  inne
Na sam skraj zagłady
Powstała za sprawą życia
I jest jego siłą
Obym
Nie kalał jej śmiercią 
Nie poniżał cierpieniem
Nie zawstydzał pogardą 
Nie odrzucał
Nie lgnął


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 21 października 2012

prośba

Popiersia szare bytów nieudanych
Wyparte myśli zapomniane treści
Ja sam w przeszłości powijakach szarych
Jęki boleści

Dudnią i dzwonią łańcuchy i bramy
Znów otwierane zawarte od wieków
w czarnym czarnym kraju tym za kurhanami 
pamiątki dziejów

I słońce grozi boleśnie i cicho
zagraża porankiem i że dzień napełni
Jakże żyć szczęściem kiedy już cierpienie
rolę duszy pełni

Otarłem pot z czoła szarości szalikiem
Otarłem łzy i krew szara w szarą wsiąkła ziemię
ta rozdygotana rozdarta i wątła
Milczy życzeniem


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 24 października 2012

Invitation

"How are u doing handsome! (:
My name is Indira. I make friends around the entire planet and I would like to learn more about u ;)
So, let's see what will happen :)" Indira Carron

Hello :) :* :)
:|
(My english is weak - so sorry)

My name is Unknown
My name is Everybody
My hand are Blue Sky
My thoughts are Invincible

I going through the forest
To see a Secret
And Secrets will see me

And now it goes to far
already


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 5 kwietnia 2012

Archanioł G.

Otwórz pięści i oczy
Potężny jesteś i  piękny
Wielki jak najwyższa góra
Jaki znak twój i imię
Kim jest ten król potęgi
Jakie jest jego imię

Oto wzniósł skały swoich rąk
A ruchowi jego huk towarzyszył głośniejszy od gromu
Głazy toczone ramion spojonych traw i drzew korzeniami
Poruszone
Oto deszcz gwałtowny przebiegł po jego lewym ramieniu 
Zza pleców wyszło nowonarodzone słońce
I uniósł miecz a złote jego ostrze  
Przeniknęło mgłę i przebiło chmurę
Światło nieba wniknęło w żywy rozdarty kamień
I rozpadł się miecz na dwoje a złote ostrze
Zastępiono żelaznym 
Próbowanym w ogniu
I nastał dzień pierwszy 
A po nim noc pełna spadających wprost na kolana
Gwiazd


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 15 czerwca 2012

Północ

Piszę
Tak
Piszę
Gdybym chciał wypowiedzieć
Cząstkę tego co czuję
Umarłbym od krzyku 
Rozdarłbym gardło i serce
Wypluł płuca i zęby

Jest takie cierpienie
Które wcale nie boli
Oto ból który bólem nie jest
Zatrówa myśli słowa czyny

I nie zrozumiesz tego
I nie odpowiesz nigdy
Na pytanie nigdy
nigdy  
nie zadane 

Czy znasz to pytanie


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 21 lipca 2013

Imię

Popatrzę kiedyś na ląd zaginiony
Ten co moim miał stać się domem i ojczyzną
Spłuczę krew i popiół narodziny zgony
Stanę Onemu naprzeciw gotowy na wszystko

I nie będzie lęku i żalu i straty
Myśl moja choć dzisiaj jeszcze niczym z waty
Rozbłyśnie i wiecznie świecić nie przestanie
Gdy łodzie serca odnajdą już swoje przystanie 
Powrócę do domu

Bezpieczny
Spokojny

A wszystkie odgłosy wojny staną się mirażem
niewartym wspomnienia i tak nieistotnym
Jak imię sprzed wieków zatarte w historii
Którego nikt nosił lub może ja czasem

Kto żyje czy większego może pragnąć szczęścia
niż w cierpieniu ulga
niż nóż zapomnienia


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 21 lipca 2013

Minuta z życia

Oczy zawieszone w pustce
tworzą wizje

Tkaniny w kadziach
Barwniki pożądań

Płoty i ściany awersji

Odrzucone prawdy
na ścieżkach śmierci

Ukochane kłamstwa
na traktach życia

Rozstania i powitania
w jednym nurcie
zbitym z wielu
gwoździami pamięci

pięciocalowymi

Stoję i patrzę
tak bije mi serce

Oczy bolą lecz zdaje się
jeszcze widzę światło

ach oddzielam ciemność 

kiedy mam dłonie
wznosze je do błękitu
Wielki i bezlitosny

cicho płonie

...

nie
nie ono
ja


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 22 lipca 2013

Minęła północ - kosmorfologia

Minęła już północ
spóźnione początki
poszarpane końce

W ciemności w ciemność
przelewam aiua 

przeplatam

Z ciemności w ciemność
spływają lśniące wiązki
sploty

ornamenty zaginionych znaków
umarłych dawno światów
pełnych
nienarodzonych nigdy istot

To zwyczajne tutaj gdzie czas tylko się zdarza

wstęgi wtapiają się bezgłośnie
w koncentryczne kręgi
wirują wkoło siebie
unosząc się w pustce 
kamiennymi blokami
cięższymi od największego ze słońc

oto nowa skala krwi bytu
jej pierwsza komórka 

reszta to wynik kilku
naprędce wymyślonych stałych

ƛ


ƞ
ƥ
ɮ
ʯ


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 1 października 2012

Na murze

Teraz słowa płyną
Jak płynną modlitwą

I są rzeki wzburzone
Są szalone wichry
Jest chaos zagłady
Ruchome ściany
komórki i dachy
piwnice i strychy
pamięci 
które nieustannie
odchodzą w niepamięć

Powracam do źródeł
Do pierwszego bólu
Cierpienia któremu znaczenie
Sam nadawałem
W cichości otępiałej duszy

O jakże samotny
Jest człowiek w nadawaniu (nowych) znaczeń
I tak jest
Jak być musi
Jednak jemu wciąż to nie wystarczy
On musi rozumieć

Więc jestem i szukam
Z latarką na brzegu odwiecznego morza
Tysiącletniej plaży
Dopóki prądu tylko starczy
Dopóki widzieć jeszcze tylko będę
Cokolwiek

I to co się zdarzy
Znów zaklnie mnie w sobie
A ja w tym się zamknę
Siłą czasu

Wiem przecież

Nie zaznam litości


liczba komentarzy: 1 | punkty: 0 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 2 maja 2013

Ja jako szczyt egocentryzmu - rozprawka

Widzę
widzę kamienie atomów i piasek kwarków
zdumiewa mnie że materia postrzega materię
odwzorowuje i uświadamia samej sobie
pamiętając o sobie choćby w symbolach
choćby przez ulotną chwilę odciskając piętno interaktywnego bytu

Słyszę
słyszę parazwierzęce dźwięki zagubionego gatunku
czyżby człowiek stanowić miał największe najśmielsze
najobrzydliwsze wynaturzenie w dziele Boga/Natury?
(Karawan trumna i jej wnętrze z tej samej są przecież materii)

Myślę
myślę że formaty zdarzeń słów myśli uczuć dźwięków i obrazów
pozwalają nam przetrwać w złudzeń pełnym przedpokoju szaleństwa
o nazwie Poczucie Bezpieczeństwa
dla niego wiele jestećmy w stanie nie czuć nie słyszeć nie widzieć nie myśleć i nie pamiętać

Czuję
czuję gniew kiedy myślę im więcej tym większy
moja nienawiść obejmowałaby Boga/Naturę lecz jestem małej wiary
i dlatego obejmuje tylko mnie

Pragnę
pragnę zniknąć wiecznie jeździć taksówką nie musieć jeść
nie czuć przymusu śmiania się płakania potrzeby bliskości i akceptacji innej tak samo żałosnej istoty
(Co pięknego jest w zniewoleniu albo przemocy tkwiącej w przymusie choćby nazwano go instynktem?)

Chciałbym wiedzieć to co będę wiedział za dwa lata
Pragnę obalenia mego własnego panowania

Pragnę końca pieśni więziennego ptaka

ostatecznego obalenia murów 

Niewiedzy

Lęku

Pożądań

Pamięci (upadku Mary)


liczba komentarzy: 1 | punkty: 0 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 10 listopada 2012

Otwarty

Imię jego
Przedwieczne
Zanim trzepotanie myśli
Zatoczy swój okrąg
On widzi
 
Nie rozpacza
Skrajem uśmiechniętych warg
Myślą, słowem gestem
 
Żyjesz otwarty
Jeśli nie ma niczego
Co by rozdzielało
myśl twoją i czyn
prawdę i kochanie
światło i serce
 
Natchniony spokojem, radością i zaufaniem
W samym środku sztormu, gotowy do walki
Pogodnie i szczerze szczodrze i spokojnie wita każdą fale
Również tą ostatnią


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 9 czerwca 2012

Prawdziwa droga (z: Od wczoraj do dziś)

Opaczny mistrz
Sztuka zapomnianych wierzeń
Ostatni kapłan
Szaman niegodziwej żądzy
Światłu wyrwane trzewia
Na kamiennej szachownicy światów
Odrealnione dźwięki dochodzące zewsząd 
Żygowiny znaczeń
Cierpień dożywocie
Lodowate sople kolumn Wszechwięzienia

Pustka
Pustka
pustka
...
Z zaciśniętej dłoni
Ulatuje motyl
Jesteś wiarą
Nadzieją
Miłością
Sądem który niczego na ślepo nie waży 
Nie osądza
Prowadzony samą Prawdą
Nie skazuje lecz obdarza szczęściem
Czystą Radością 
Prawdziwą drogą


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 30 kwietnia 2013

Ogami w świątyni spokoju

Milczę patrząc na kamienną twarz
kamiennego posągu
Tutaj
na skalnej półce
na północnej ścianie

Możesz mnie wyśmiać
lecz ja kocham te śniegowe łzy
na zimnych kamiennych wypukłościach oczu
moje dłonie błądzą po szorstkościach
kamiennej twarzy

Milczenie więcej powie niż słów galaktyki
światami znaczeń nie wespniesz się wyżej
to musi być silna ręka pewne oko lina i czekan
nawet jeśli tylko śmierć tam czeka

jestem

walczę

milczę

i

nie ma nic więcej


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Kvasar

Kvasar, 10 lipca 2013

szczera rozmowa w porannym autobusie

Oto wstałem o czwartej 
Jak co dzień
Jak co dzień

Powitał mnie przyjaciel
dobrodziej
dobrodziej

I choć tak się starałem
zaspałem
zaspałem

Z poduszeczek mej lapy
pazury
pazury

Nie chciałem go zranić
i zabić
i zabić

Lecz czułem się silny
on słaby
on słaby

Teraz już nie ma przyjaciół
jak kiedyś 
jak kiedyś

tak szybko odchodzą
do ziemi
do ziemi


liczba komentarzy: 3 | punkty: 0 | szczegóły


  10 - 30 - 100




Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1