Krzysztof Kaczorowski (papayaii) | |
PROFILE About me Friends (7) Poetry (88) Photography (1) Postcards (1) |
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 19 april 2011
Tyle emocji teraz
chce się wydostać tunelem słów
na powierzchnię.
Tunel jest długi, niełatwy.
Światełko, które widać na końcu,
może jeszcze zdać się
fatamorganą na pustyni samotności.
Mam już jakieś tam doświadczenie w wędrowaniu.
Wędruję więc z nadzieją
oraz z pewnym rodzajem wstrzemięźliwości -
a w takich momentach dusza się wyrywa.
I niech się wyrywa,
to są dobre rzeczy.
Pozwalam sobie na przeżywanie ich,
jednak na tyle tylko
by nie rzucać słów na wiatr.
Nie chcę by przypadkiem sypnął zmieszanymi z piachem
w jej oczy –
w oczy drugiego wędrowca pustyni.
Tylko cierpliwość
otworzy drogę światłu,
które oświetli rzeczywistość
i nie zależnie od charakteru światła,
pozwoli przyjąć
jego przesłanie
z godnością.
Radość 18.04.2011
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 29 october 2010
Duch wieje kędy chce...
Zainspirowany wierszem Natare pt. "na nie a jestem bo muszę"
Biegnę, pożeram, pochłaniam,
to tylko tak się mówi,
że jednym uchem
i to wszystko po to
by poczuć zachwyt.
Czasem przypadkowo
wpadniemy na siebie,
a reszta jak ślad ślimaka
lepi się.
Szukam i w życiu,
i jak w życiu,
tej jednej jedynej – poezji.
Tych kilkudziesięciu
odpowiednio zaszyfrowanych
dla mojego ego – kodu
na białej kartce znaków.
Rozszyfrowanie ich
to dla mnie pestka.
I znajduje,
znajduje mnie ona,
ja jestem zbyt pochłonięty.
Policzkuje mnie zachwytem,
przytomnieję na chwilę –
na chwilę jestem człowiekiem.
I…
Zamieszanie.
Zachwyt i poczucie winy.
W bólu rodzi się piękno
a ja karmię się
tym pięknem – czyimś bólem.
Nie nauczyłem się
odpowiadać.
Nie czuję nawet,
czy mogę podziękować.
Dziękuję.
I uciekam pożerać, pochłaniać…
Radość 29.10.2010.
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 29 october 2010
Myśl gorąca, gorące uczucie,
ciężka jest głowa, rozum leniwy.
Cisza „nudna” – jak kamyczek w bucie,
trudno usłyszeć wyraz właściwy.
Trudno usłyszeć i wypowiedzieć,
słowo, co nie wysusza a zrasza.
Lecz tak Jej trudno bez słów usiedzieć,
więc czasem milcząc szepnie – przepraszam
Radość kwiecień 2009
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 28 october 2010
Szarą wstęgą wielkomiejskiego potoku,
przez tępe fale z połatanych zawirowań,
coś pędzi bezwolnie jak ścieki w rynsztoku –
Część tego myśli, bez słów, bez rozczarowań.
Część inna jad sączy, pożąda bezmyślnie.
Nietrzeźwością swą ubija pianę głupoty.
I bywa, że czasem iskierka zabłyśnie,
lecz za mała by wypaść z tłumu i z hołoty.
Tylko części tej cząstka się zatrzymuje
i z mądrością stawia opór sile ciśnienia.
Odpowiedzialnie, odważnie ryzykuje
dając siebie. Tylko czy? - wierzę, że coś zmienia.
Wierzysz?ktoś zapyta… hm?… to wiara tylko.
Tak to prawda, lecz nie możemy do snu kłaść rzęs,
uciekać przed życiem bo tylko jest chwilką.
Wierzę i to przez to, nadaję chwilce sens.
Radość maj 2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 1 november 2010
O czym to słyszę
kamyczki wodą toczone?
O czym to słyszę
mleczy zielone badylki?
O czym to słyszę,
żyta , jęczmienie skoszone?
Cichnący oddech –
ulatującej nam chwilki.
O czym to słyszę
dziewczynko w polu z motyczką?
O czym to słyszę
w ognisk jesiennych trzaskaniach?
O czym to słyszę
w westchnieniach nad kosmetyczką?
Cichnące kroki –
trwającego przemijania.
O czym to słyszę
kaczko w szpitalu pod łóżkiem?
O czym to słyszę
w szlochach bliskich nad mogiłą?
O czym to słyszę
chleba dzieląc się okruszkiem?
Gdzie jesteś życie –
gdzie jesteś? Było tak miło.
Radość 22.07.2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 3 november 2010
Twe Imię Panie jest potężne,
Twe Imię Panie wielkie jest.
Spraw we mnie Panie serce mężne,
By nie pokonał mnie – mój bies.
Ducha odważnego we mnie włóż,
abym przed własnym demonem,
nie truchlał Panie jak nędzny tchórz
– bym głową był, nie ogonem
Bym dla twej mocy drzwi otworzyć,
w mej słabości umiał Chryste
i sprawnie zbroję Twoją włożyć,
przyodziać się w myśli czyste.
Serca pokój, myśli porządek,
daj mi Chryste Panie w każdej chwili złej.
Daj wolę walki, daj rozsądek,
bym nie bił na oślep i zwyciężył w niej.
Blachownia 2004
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 3 november 2010
Nie przychodzisz do mnie, od rzeczy, od ludzi.
Ode mnie do innych twoja droga wiedzie zawsze.
Schwytaniem ciebie moja dusza się trudzi,
wysypując z koszyka skarby znacznie ciekawsze.
Chcę mówić – nikt nie chce słuchać, nie rozumie.
Chcę uznania za marność mych dzieł – odwrotny skutek,
kilka innych „ja chcę" dorzucę – i w sumie,
zamiast pełni szczęścia, w koszyku są łzy i smutek.
Weź moje łzy i smutek, grzech przebacz Boże,
że na szczęściobranie iść pozwoliłem duszy mej,
jak wschód od zachodu oddal, czy rzuć w morze –
upamiętanie i zapomnienie darować chciej.
Ograniczony w możliwościach jestem swych,
przy nieograniczonych marzeniach i pragnieniach.
Nie znajdę w swoich staraniach – dobrych czy złych…
Tylko Bóg szczęściem nasyci, rozkoszą spełnienia.
Gdy własnego szczęścia, zaniecham szukania,
w sercu radość się rodzi, ufne oczekiwanie…
I zakwitnie – u kresu mego oddania –
napełnisz duszo swój koszyk przez szczęściodawanie.
Blachownia 2003
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 21 november 2010
W brązach klarownej herbaty
dobrowolnie więzionej w blasku świecy
zanurzam się jak domownik
rzeczywistą empatią
w rozumie i ciele.
Jestem świadomy
rozpaczy nocy
przed zbliżającym się końcem.
Nie odczuwam jeszcze
bólu śmierci
kogoś tak bliskiego.
Jeszcze w zachwycie
łapię chwile.
Bawię się twórczym umysłem,
poczuciem sensu
i bycia kochanym.
W rozpalone zadumą emocje
uderzyło żądło poranka
to, które dźwigała noc.
Wślizgnęło się,
przez nieszczelne żaluzje
szczęśliwości.
Radość 27.10.2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 5 december 2010
Umarło młodo wielu, płeć bez znaczenia,
dwadzieścia, dwadzieścia pięć lat.
Ceremonia pochówków
ma miejsce, czterdzieści,
pięćdziesiąt lat później.
Z planety ziemia wyparował freon,
odwieczny wróg ozonu,
rozbija go na cząstki.
Tworzą się puste miejsca,
nic nieznaczące wspomnienia.
Przestaliśmy czuć zapach.
UV niszczy nasz ekosystem
wszczepia w skórę pigmenty,
kreuje podrażnienie spojówek
prowadząc do zaćmy.
Stąd też nie czujemy, nie widzimy
jak wielu młodo umarło.
A kto wie, może i my sami.
Ceremonii nie było
a już nie żyjemy.
Radość 2010-12-05
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 10 april 2011
W watykańskim nie stanął oknie lat temu sześć,
pod oknami Polski wzruszone łkały masy,
w zeszłym roku smoleńska, podobna brzmiała pieśń,
wyuczone łzy - miast tętna sztuczne bajpasy.
Zwyczajne zgony, próżne śmierci, wrzawa wokół,
starania, żart z krzyża i beatyfikacja,
marność nad marnościami, tragiczny protokół,
pożądliwość, niewiara i fałszywa racja.
Wygnaliśmy się z raju sami na banicję
a krzyż Chrystusa okazał się śmiercią głupią.
Mamy głodne idee, bez mocy tradycje,
gdy śmierć zasyczy głupie masy wszystko kupią.
Ześlij opamiętanie na Polskę o Boże,
jeśli sensu w tym widzisz, choćby odrobinę,
lub spełnij wieszczomanię i masonów lożę,
ześlij na ten naród czy inną żydowinę.
Tuż po katastrofie napisałem z powagą i szacunkiem,
dziś rok po, te same wartości mi towarzyszą
widziane jednak ze zgoła innej perspektywy.
Radość 10.04.2011
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 19 november 2010
Żalu mój żyjesz przeszłością,
czerpiesz inspirację
z geniuszu porównywania.
Na odkamienienie
pij napar z nadziejnika.
Rośnie on w dalekiej przyszłości,
nazrywać musisz go teraz.
Ciszo moja, rozwalasz porządek tym,
co chcą bezpieczeństwa
i pragną świętego spokoju.
Paradoksalnie wciąż gnają, uciekają przed sobą.
Ty ciszo sprawiasz, że ten środek
słabo uśmierzający ból
staje się nieznośny.
Żalu, marny pyle,
który zabijasz mnie,
rozsyp się w niebycie, we własnym śnie.
Zasnuj iluzję piekła.
A ty ciszo,
która być może innych ratujesz,
bierz ze źródeł wdzięczności.
Radość 19.11.2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 28 november 2010
Na gorącej płycie ginie wody kropelka.
Syknie tylko i w oka mgnieniu wyparowuje.
Szybciej z życia znika wdzięczność — nie wiem jak wielka!
Ledwo co się pojawi i już nam odlatuje.
Znikają utyskiwania tam gdzie wdzięczność jest.
Gdzie jej brak zaczynasz się uskarżać — to nie trudne,
ktoś się nie uśmiechną, ktoś nie taki zrobił gest,
dreptasz po nizinach, życie nudne jest i brudne.
Łaska o taka wdzięczność co bezustannie trwa,
przypomina śnieg co wciąż pokrywa Himalaje.
Nie spada by stopnieć, spłynąć jak wzruszona łza,
cokolwiek spada na najwyższy szczyt — pozostaje.
Zrób wszystko by płatki wdzięczności nie topniały.
Niech pokryją najwyższe szczyty twojej istoty
by umysł twój, emocje, wdzięcznością pałały.
Wdzięcznym, Bóg łaskę daje — moc na wszelkie kłopoty.
Blachownia 2002
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 24 november 2010
Istotą, perłą najcenniejszą, najpiękniejszych marzeń.
Wyśniona, długo wyczekiwana i wytęskniona.
Ona jedyna, treścią najgłębszych wyobrażeń
nie może być zdobyta. Nie może... Zasłużona.
Niepowtarzalna woń, żywa wciąż nowa prawdziwość,
strzeżona pieczęcią Ducha na wąskiej ścieżce.
Dziecięca niewinność i doświadczenia wnikliwość,
zanurzona w transcendecji koniecznej domieszce.
Siostrami jej są piękne, nieskalane pragnienia.
Braćmi są intencje, święte motywy decyzji.
Mądrość wąskiej ścieżki chroni przestrzenne znaczenia,
przed zmysłów wiedzą, brodzącą w nurtach płytkich wizji.
Zespolona jest, serdecznym uściskiem z wolnością,
zrozumienie jej , na wąskiej ścieżce jest ukryte.
Tam – jest, trwa i kroczy w przymierzu z odpowiedzialnością.
Tam – głębię nadziei chwytasz, wciąż nowym akapitem.
Radość styczeń 2008
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 15 april 2011
Czyż wszystko nie byłoby prostsze,
gdyby nie ludzie?
I cóż z tego, że wtedy nic by nie było?
Ranieni własnych błądzeń ostrzem,
na kruchej grudzie.
Nic by się nie zaczęło, nic nie kończyło.
Nie byłoby nadziei, złudzeń.
Mamiących nas snów
i nie rozwikłanych labiryntów krętych.
Za krótkich nocy i obudzeń,
by się zmagać znów –
grzeszników by nie było i również świętych.
Nie byłoby wiary, modlitwy,
nie byłoby łez,
nikt by nie cierpiał, nikt nie pragnąłby cudu.
Nie byłoby celu i bitwy,
życie w sam raz – bez.
Och! Gdyby nie ludzie! Nie byłoby trudu…
Radość 15.04.2011
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 3 november 2010
Widzieć nie tylko wyobraźnią z daleka,
lecz i z bliska, kiedy mnie uszczypniesz.
Widzieć gdy odpoczywa,
unoszone spokojnym nurtem
i zmagające się
ze spienioną rzeką.
Słyszeć jego cichy i pewny szept
w czas dobry.
W czas niełatwy
widzieć krwawiące wargi
stroniące od armatniego kalibru.
Czuć ciepło i jedwabną miękkość
i siłę i twardość w czas zagrożenia.
I wierzyć, że każdy powrót
ze zdanego egzaminu,
czyni je silniejszym i bliższym.
Radość 17.10.2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 16 april 2011
Chłodne, długie wieczory jesienne.
Zakurzone książki na regale,
o tej porze są dla mnie zbawienne.
Każdą biorę do rąk i wytrwale
zmiatam z nich delikatną ściereczką,
czas imprez letnich i letnie kurze.
I cieszę się z tych książek jak dziecko –
w jesienne wieczory się nie nużę.
A kiedy już ze zmęczenia legnę,
szukam wytchnienia patrząc na Dodę,
to przy okazji ściereczką sięgnę
plazmę, z boków, z wierzchu i pod spodem.
Sami widzicie, czas jakoś zleci,
i dni jesienne mi się nie dłużą,
nim wytrę regał, drugi i trzeci –
dobrze, że posiadam książek dużo.
Radość
03.09,2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 27 november 2010
Dotknął nas swą obecnością, tajemnicą. Wlał w nas tęsknotę.
Nie możemy utrzymywać, że nie znamy Go całkowicie.
On nas nie wykupił – i my Go nie czcijmy srebrem ni złotem.
Daje się nam poznawać, pozwólmy Mu się wymykać – życie.
Oswojony jest, bliski, idealnym odbiciem nas samych
a przecież kto twierdzi, że poznał, ten nie poznał jak należy.
A gdyby tak nas swoich dziś odwiedził, czy Go rozpoznamy?
Trudna nam manna codzienna, obcy nampowiew wiatru świeży.
Wystawić pomnik Bogu nieznanemu i o nim zapomnieć,
jest niedobrze – jak spoufalać się z Nim i prawa sobie rościć.
W płaszczu pokory trzeba po ziemi chodzić by w niebie dom mieć,
dla swej wiedzy o Nim umierać trzeba, pewnościom swym pościć.
Pełną uwagę i szacunek odważny ku „ Nieznanemu ”.
Nie być głupim – ignorantem i zatwardziałym fanatykiem.
Umieć postrzegać Go we wszystkim, nie przypisywać niczemu.
Tylko wdzięczne, czyste serce–jest żywym znaczącym pomnikiem.
Radość maj 2006
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 17 april 2011
Otrzymałem dar wiary w Boga.
Szukam, znajduję i porzucam.
Nie w buncie i pysze,
tylko w bojaźni,
pokorze, wolności, wdzięczności.
I na nowo szukam i jestem.
Jestem, szukam i odnajduję,
i znowu porzucam.
I tak odkrywam
i staję się pełnią człowieka.
Otrzymałem wspaniałe życie.
Otrzymałem... i dar poznania,
że Życie, Bóg, Człowiek,
że Życie, że Bóg,
że i Człowiek, jest tajemnicą.
Dlatego nie polegam,
na własnym, neutralnym rozumie
z jego perfekcyjną logiką,
zbudowaną doskonale,
na skale dowolnego założenia.
Tylko w pełni,
przeżywam, piękne i cudowne tajemnice
i Życia
i Boga
i Człowieka
I tak wzrastam, z chwały w chwałę, gdyż
otrzymałem, tenciężar – ten dar,
tą odpowiedzialność.
Odpowiedzialność
bycia Człowiekiem.
Warszawa 2006
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 2 december 2010
Katastrofa. Spiętrzanie myśli i podsycanie emocji,
ból, dramat a może naturalna potrzeba wyżalenia?
Społecznie – otwieranie bram podziałów, niezdrowej dewocji
a może refleksji uczy, współczucia – jednostkę przemienia?
Stało się. Ból ogromny, strata i to pytanie – Dlaczego?
W nas wszystkich, delikatne, bądź przeszywające mózg i uszy.
Głupie czy niedojrzałe? Mądre? Potrzebne? Czy coś w nim złego?
Czy pewność... mur podziałów wzniesie? Czy pokora mur ten skruszy?
Młodego serca, pierwszy raz świadomie dotknęłaś tragedio.
Na zewnątrz żartował, nie umiał ukryć… wewnątrz łkało, drżało…
Rodzisz się, burzysz, kradniesz spokój nieogarniona obiekcjo.
Grubiańską mową warg zagubionych, raniłaś komedio…
Wyciszyć emocje, ukrzyżować osąd mi się udało.
Może tego mnie nauczyłaś – Katyńska Bolesna Lekcjo?
Radość 11.04.2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 23 november 2010
Po łące traw, tęczową rosą ,
bez stołu, poduszki biegnę boso.
Barwą nieba ptak malowany,
żadnym „dlaczego” nieskrępowany.
Frunę, lecę, lecę i frunę,
a życie tchnieniem w „tę” trąca strunę.
Na wiatr kładę w ufnym szacunku
siebie – by lecieć, biec w „tym” kierunku.
Blachownia 19 luty 2008
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 2 december 2010
Jakim jesteś, takiego kocha Bóg.
Kocha jednak tak bardzo, o tym wiedz
aby cię takim pozostawić mógł.
– Zmień się, jeśli chcesz do Kanaanu wbiec!
Jest Bóg, jest moc, obietnice, cuda,
Duch Łaski jest mieszkańcem tej ziemi.
Do Kanaanu wbiec ci się nie uda,
jeśli życia swojego nie zmienisz.
Tego co mówisz słuchają ludzie,
kim jesteś – oto prawdziwa mowa.
Co czynisz – decyduje o cudzie,
bo czyny głośniej mówią niż słowa.
Duch Światłości oświeca człowieka,
każdego niezależnie od stanu.
Ten, który na oślep nie ucieka,
zobaczy gdzie jest – wbiegnie do Kanaanu.
Szwecja 2004
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 4 december 2010
Szukam mądrości.
Ignorując aktywny we mnie
wirus naiwności,
mniemam, że ją posiadłem.
Segreguję.
Rozbawiony
moimi poczynaniami chaos,
ma się dobrze
i kontempluje cichutko
poza moją świadomością.
Od przypadku
z prędkością błyskawicy
dopada mnie chwila…
Budzę się.
Wyrzucam śmieci.
W tej
uwolnionej przestrzeni
widzę wyraźnie,
że to ja jestem tą chwilą –
Obecny. Tu i teraz.
Radość 2010-12-04
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 29 october 2010
Słowa prędkie poplączą w biegu,
to co w sercu jest takie proste.
Więc czasem do drugiego brzegu,
lepiej jest dotrzeć innym mostem
Radość początek stycznia 2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 12 april 2011
Kiedy nie jestem
pewny siebie,
nie jestem pewny
reakcji otoczenia,
kiedy brakuje odwagi,
przed wkroczeniem,
macham ręką – takie, a co tam!
To pomaga.
Kiedy w mieście
dopada mnie potrzeba,
czuję nagle chęć
obcowania z przyrodą.
Lekko się kołysząc
udaję pijanego.
Im więcej wypada.
I wstyd mniejszy.
Kiedy z cieknącą ślinką kupuję,
dwa, czasem trzy, cztery pączki,
rozglądam się, wypatruję
gdzie moja rodzinka.
W ten sposób uspakajam
swoje sumienie
a i wstyd mniejszy.
Acha, jestem gruby.
Radość 05.10.2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 19 november 2010
Po za drogą nawracania brak miłości.
Tam niezadowolenie, rozpacz – rzecz jasna,
lub zadowolenie, inna z możliwości –
z siebie i ta głupia sprawiedliwość własna.
Po za nawracaniem modlitwa to czary,
nie ma obecności prawdziwego Boga.
Magia słów modlitwy nie buduje wiary,
to taniec z bożkami, wyświechtany slogan.
Wiem, że mało jest zatwardziałych grzeszników,
nie chcą słyszeć, wiedzieć nic o nawróceniu.
Zatwardziałych „sprawiedliwych” jest bez liku.
Ci wiedzą, nie potrzebują – są w zwiedzeniu.
Krocz wąską drogą równowagi, harmonii,
krocz drogą nawracania, krocz drogą krzyża.
Na niej kłamstwo diabelskie cię nie dogoni,
po niej prawda kroczy i życie przybliża.
Krocz nawracający się grzeszniku – tą z dróg,
Modlitwą „bym przejrzał” sprawiaj radość w niebie.
Porzucaj obrazy by wypełniał cię Bóg.
Ubogim – królestwo i łaska w potrzebie .
Warszawa marzec2006
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 13 november 2010
Melancholia odziana w apatii płaszcz,
czyż nie za długo ma u mnie staż ?
Ty z mefistofelowym uśmiechem klaszcz,
ja wstydzę się sobie spojrzeć w twarz.
Wokół głowy sitowie się wijące,
grzęzawisko gwałtem zastrasza,
piekło bezradności we mnie płonące –
znak większy od znaku Jonasza.
Melancholia odziana w apatii płaszcz,
czyż nie za długo ma u mnie staż ?
Ty z mefistofelowym uśmiechem klaszcz,
ja wstydzę się dziecku spojrzeć w twarz.
Dłużej niż Jonasz we wnętrznościach ryby,
po trzech dniach wypluła go na ląd.
Zimny nie jestem, gorący na niby,
każ mnie wypluć, daj naprawić błąd.
Melancholia odziana w apatii płaszcz
za długo ma u mnie staż.
Ty z mefistofelowym uśmiechem klaszcz,
ja wstydzę się żonie spojrzeć w twarz.
Przebacz żono i synu, skrzywdziłem was,
jak trzcina złamana szumię,
wybacz mi Boże, ten faryzejski kwas
– sobie wybaczyć już nie umiem.
Melancholia odziana w apatii płaszcz
za długo już ma u mnie staż.
Ty z mefistofelowym uśmiechem klaszcz,
ja wstydzę się Bogu spojrzeć w twarz.
W wielu smakach razem podane myśli,
i pomieszanie różnych rzeczy.
Ducha otrzeźwienia proszę Cię przyślij,
ratuj Zbawco Synu Człowieczy.
Daj czyste serce, nawrócenie szczere,
abym w sobie prawdą nie sterował,
by mego życia ona była sterem
bym nigdy już słowem nie handlował.
Blachownia 2003
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 17 april 2011
Puk puk
a słyszała sąsiadka
Żurawska w ciąży
dzień dobry.
A wie z kim?
Z tym biznesmenem od reklamy.
To już czwarty miesiąc.
Wstydu taka nie ma,
Boga się nie boi.
… Grzechy jedni, drugim wyznawajcie…
i wybaczajcie,
miłosierni bądźcie.
Oto słowo Pańskie.
Chwała Tobie Chryste.
***
Nieżyciowy jaki.
Życia nie zna? czy co?
Po moim trupie
tu żaden dom st…
i po moim i po moim
po moim też nie
dawajcie wrzątek.
I butelki z benzyną
żadnych zboczuchów tu nie będzie
wstydu nie mają grzechu się nie boją.
To nasza katolicka ziemia.
Oto słowo Pańskie.
Chwała Tobie Chryste.
Radość 09.10.2010.
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 28 october 2010
Nie dla mężczyzn prawdziwych są deptaki szerokie,
Łatwe, zbyt oczywiste i proste banalnie
by przejść je pamięcią płytką, przejść z przymkniętym okiem .
Dla mężczyzn wąskie lecz piękne - niezaprzeczalnie.
Nie istnieją dla mężczyzn żadne drogi na skróty.
Umniejszyłyby znaczenie mojej godności,
którą w trudzie zdobywam zdzierając własne buty,
dążąc i do współczucia i do świadomości.
Doświadczając i bojaźni i drżenia – bezdomnie,
akceptować wielkość swą a i małość muszę.
Bo gdy żyję świadomie, pielgrzymuję przytomnie,
to po latach wygrywam swoją własną duszę.
Radość 08.04.2010
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
18 may 2024
....wiesiek
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
1705wiesiek
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma