Yaro, 4 sierpnia 2019
słońce zgasło
nadziei płomień się tlił
pod powiekami
zrujnowany dziecięcy niepokaźny świat
oddech upływał
zimna blada skóra
na stopach ziarenka piachu
oblepiały ciało
jak wielkie przybrzeżne kamienie
ciężar pomiędzy życiem a śmiercią
pod nogami miękki grunt
zapadałem się z tobą
wierzyłem że Bóg poda dłoń
na rękach trzymałem cię
wysłuchana prosta modlitwa
obudziłaś się
zaświeciło tysiące gwiazd
zabraniam ci odejść
córeczko
uśmiechasz się
Yaro, 8 lipca 2019
niosłem cię spojrzeniem
brzegiem myśli
smarowałem chleb masłem
zanurzałem nóż głęboko
lubię grubo
chciałbym zgrzeszyć
dumnie wypiąć pierś
przyjemność warta grzechu
falowanie ciał
perfumy niedrogie
rozbiera zapach
świt na pierwiastki
nigdy nie byłem tak czuły
na błysk w oku
Yaro, 7 lipca 2019
jak legenda zmieszana z nieprawdą
wziąłem się znikąd po prostu
stoję nad brzegiem Wisły
nie widzę początku
koniec moczy nogi w morzu
sam kamieniem na brzegu
samotny blask w oczach
szary świat bez słów
delikatnie wypowiadanych
z wymarzonych ust
których nie pocałuję
zanurzony w myślach jak w obłędzie
szukam drogi w sercu złamałem nie jedno serce
przegrałem
by móc grać dalej
życz mi powodzenia
dostałem kopa
dostałem kosza
nie wypadało płakać
lecz płakałem lecz po co
przecież dotykamy się myślami
w snach ponad dachami
Yaro, 1 lipca 2019
wiatr północny
z wyciem wilków miesza sierść
choć jestem blisko
oddalony od serc
nie życzą sobie mnie
dzieci są podobne
w ich oczach widzę odbicie
stoję tutaj boso
chłód przecina wzdłuż
wnętrze puste
krzyk boli drżąc
płakałem dziś
nie życzą sobie mnie
kocham ich łudziłem się
dobro obrócić w zło
to jak obrócić jeden złoty
w złom
na ustach smak metalu
oddalony w przestrzeni
gdzie zło nie istnieje
nie ma miejsca
boję się zmian
kochałem ich
zdradzili oblicze prawdziwe
zdradzając ciebie dużo wcześniej
Yaro, 30 czerwca 2019
przyciąga ciemna strona Księżyca
uderza niewiadoma
patrzy w niebo
ludzie jak tarnina tarka jest dobra
po pierwszych przymrozkach
dziadek ją zrywał na sok i wino
człowiek jak wiele ma wspólnego
z trawą
co łąki i rowy porasta
bujnie wyrasta usycha delikatna
łamie się słaba spala na popiół
użyźnia ziemię wyrasta nowa
historia się powtarza jak słowa kaznodziei
ludzie mokną na deszczu
on po szybach spływa
łzy mieszkają głęboko w oczach
wylewem na policzkach zmarszczonych
jak ziemia spierzchnięta
Yaro, 13 czerwca 2019
urodzeni w niewoli
wyciągasz dłoń
uwiecznić numery cyferki
praca zlecenie po zmierzch
farmaceutyki wiedzą jakich tobie potrzeba
bywasz żywym
niby tak
na pozór wolny
na pozór nie
zazdrościsz ptakom
lecz strzelają do nich
dobrzy ludzie
tytułuję ich tak
najważniejsze atuty
opuściły jak zły omen
szkoła praca sen wieczny
miłość krąży po głowie
lecz ona umarła
mamy lepsze piekło
kasa miarą wszystkiego
na rzyganie naciąga moje trzewia
żyjesz
niby tak
na pozór wolny
na pozór nie
zazdrościsz ptakom
lecz strzelają do nich
dobrzy ludzie
tytułuję ich tak
Yaro, 9 czerwca 2019
w dłoniach przynieś zapach chleba
przykrótkie dni dziecinnych lat
jakby kogoś ktoś gonił przemijał czas
biegłem z wiatrem w różne strony
przybyłem znikąd jak każdy z nas
zapach słomy siana
łąki skoszone zielone dywany
ściernisko raniło łydki
wieczorami przy ognisku
opowieści
drobne sprawy jakże były ważne
człowiek był wolny niewinny
jak pierwszy dzień wiosny
upłynął czas
wpadliśmy w wir
życiowych nierównych szans
szkoła praca używki
przerwany sen
kołowrót
w kołchozie zakazanych marzeń
w środku mieszka wolność
ślizgam się po życia szkle
daleko jest dom zamieszkam w nim
gdy sny utopią nierealny świat zdarzeń
Yaro, 5 czerwca 2019
wszystko co
najgorsze w życiu
spotkało mnie
to
nieświeży oddech dziwki
zapach ciała kogoś kto umiera
gdzie oczy
gdzie trzeźwość
nie ogarniam przeszłości
nachalności
chciwości
odwaga bo trzeba ją mieć
by się przyznać do błędu
Yaro, 4 czerwca 2019
nade mną ciężkie niebo
w sercu słów sztylety ranią nieustanie
chłodny oddech na twojej szyi
nocą ciemną przytul do piersi
myśli kokon krepuje ciało
po nici Ariadny wychodzą na prostą
droga wyboista kłody złe wróżby
nie mam sił by iść prowadzi mnie ktoś
wybaczam sobie i innym
wspólnie przeżyte dni
bylejakość na mej skroni lśni
skręt za skrętem ściska trzewia
spuszczony wzrok widzi obrazy zaprzeszłe
smaruję miłością kromkę podaję ci
nie chcesz wziąć mówisz że idziesz swoją drogą
świat jest lepszy mimo że błądzimy w snach
szukając siebie znajdujemy strach
mętną wodę łyk wina na szarość dnia
płyną lata w niepewności pór roku
zasypiam z nadzieją na lepsze chwile
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2025
Belamonte/Senograsta
19 maja 2025
wiesiek
19 maja 2025
sam53
18 maja 2025
Marcin Olszewski
18 maja 2025
violetta
17 maja 2025
dobrosław77
17 maja 2025
violetta
16 maja 2025
sam53
16 maja 2025
Toya
15 maja 2025
sam53