Yaro, 3 października 2018
dawno temu w erze bez internetu
życie na kartki drobne sprawy
na półkach jabole nie było wyboru
siara i kwas odlot zawsze po szychcie na czas
sito z wątroby grobowa decha i piach
finał w ramionach zupy na kościach
wody sodowej gaz w nosie
do dziś bąbelkami odbija się
z żołądka swąd
nic w życiu nie dziwi jak
czekolada z Matuszki Rosjiji
to były piękne dni
było ich niewiele brak ich
muzyki smak
co piątek lista radia trzy
dziewczyny we mnie
kochały się
zamiast krzyża czerwona flaga
w ramce portret Stalina
lata podstawówki złoty wiek
podobnie poubierani
ubrany milicjant wyróżniał się
klamką pałką u boku
w domu strzyżone dywany
w garażu mały lub duży Fiat
polonez jak kogo stać
sowiety opuścili nas
rozpadły się niektóre związki
upadł układ związek radziecki
czerwony kolorem nienawiści
Yaro, 2 października 2018
Twój ojciec Abba
moim ojcem Roman
Ty jesteś wszędzie z Ojcem
mój ojciec odpoczywa (może wiecznie )
myślę że bywa między nami
przepoławia nas przestrzeń
między Bogiem a mną
zimny kosmos
z obrazem otchłani gwiazd
On widzi dużo więcej
słyszy nieskończenie
słyszę tylko głosy
nawoływania
widzę chaos bez opamiętania
powiedz którędy pójść
by nie zbłądzić jesienią
dni krótkie ani okrucha prawdy
życie człowieka wielkości łzy
nie dotrwam do nieskończonej wieczności
Yaro, 1 października 2018
w mojej głowie drzewo pnie się do Nieba
światłowodem zamiast wody
z życiem płynie purpurowa krew
zapach twoich ust spierzchniętych od łez
teraz gdy po rozmowie z Bogiem
widzę więcej
widzę ludzi w dzikim pędzie
obłęd ogarną pełną łódź co tonie
gdy sygnał się urywa modlitwy nietrafione
w sercu żal pustka zimny wiatr rozwiewa włosy
wytłumaczyć nie potrafię się nie wiem dokąd ciągnie mnie ten świat
teraz gdy po rozmowie z Bogiem
widzę więcej
widzę ludzi w dzikim pędzie
obłęd ogarną pełną łódź co tonie
Yaro, 27 września 2018
sprzedali mnie
noc nie walczy z sennością
ktoś ze mnie kpi
zakochany w rejonie
nie potrafię zmienić lokalizacji
z ławki na noclegownie
gdzie bród nie lubi czystych rąk
zapachu po alkoholu
dymem w oczy
popiołem po włosach
każą sypać nam i się bać
grzechem żyć
grzechem trwać
byle gdzie to mam mówię wam
punk i wysoka moralność
przyprowadzi pod zamknięte drzwi
jesteśmy kluczem do nieskończoności
Yaro, 26 września 2018
spadam w dół długi to lot
trwa całe życie dotykam prawie dna
wciąż lecę witam gołębie słyszę śpiew syren
one tu są na falach łez
życie przeleciało mnie wiatr wiał
śmiech szyderczy uspokaja demona
spada dzień wypływa noc
kilka gwiazd nie ma tam mnie
słońce gdy było bogiem
księżyc za mgłą też tutaj był
człowiek zamyślony spokój
dwie sprzeczne natury czerń i biel
Yaro, 26 września 2018
wiele widziałem przeżyłem kilka tragedii
życie jest jak dramat jak scena w teatrze
mieszkam w małym mieszkaniu nazywam je serce
gdy pada deszcz płacze razem z nim
dzieci są skarbami na ziemi
przekazać należy im wiedzę
jak zadbać o powietrze i ziemię
dzisiaj świat jest podlejszy niż zawsze
w kilku słowach zamykam dzień
nie myślę o tym co było
cieszy mnie świadomość
nikt nie zrozumie słów ukrytych w kamieniach
człowiek zatruty zachłyśnięty
potrzebą mienia błyskotki
posiadania wydawania zarabiania
harówy od rana do rana
Yaro, 24 września 2018
wdrapałem się na szczyt
by szybko z niego spaść
kochałem ciebie
życie kochało nas
odjechałaś czerwonym autem
bliżej było mi do horyzontu
niż dotrzeć do progu domu
zapamiętałe kłamstwa ukuły serce
w szczere słowa nie wierzę nikomu
człowiek żyje człowiek umiera
praca wcześniej nauka śmierć w przytułku
odjechałaś czerwonym autem
bliżej było mi do horyzontu
niż dotrzeć do progu domu
nadciąga burza z zachodu
nie to jest jedynie list od ciebie
piszesz że popełniłaś błąd
wybacz nie chcę obcych w domu
odjechałaś czerwonym autem
bliżej było mi do horyzontu
niż dotrzeć do progu domu
Yaro, 23 września 2018
jęzory mgły zawisły lekko
niby dym a jakby rześko
nad łąką gwarno
kumanie żab , cykady , śpiew ptaków
krzyk czajki
w oddali dzikie kaczki
jakby w słownej jatce
niesie się życie nocy letniej
rzeką co brzeg porosły
tataraki zapach niezapomniany
cudnej łąki
lilia wodna co dzbanek rozwarła
bielszy od pierwszego śniegu
kusi owady bąki barwne ważki
bociek szuka żabek lub myszy polnej
młode na stodole klekoczą głodne
gaździna na ławce pali skręta
wciąga od czasu do czasu tabakę
wspomina zamyśla się czasem
dokąd idzie człowiek gdy zamyka oczy
wieczny zegar którego nikt nie zatrzyma
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
10 listopada 2025
sam53
10 listopada 2025
wiesiek
10 listopada 2025
Toya
10 listopada 2025
ajw
10 listopada 2025
sam53
10 listopada 2025
smokjerzy
10 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
9 listopada 2025
violetta
9 listopada 2025
wiesiek
9 listopada 2025
tetu